Literacki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?
Matura tuż-tuż i choć co roku piszą ją kolejni absolwenci szkół średnich, to pewne elementy pozostają jednak niezmienne. Stres. Niekiedy paraliżujący. Obawy. I pytania: jak to będzie? Co to będzie? Oprócz „Lalki”, rzecz jasna. W jaki sposób bezboleśnie zaliczyć egzamin dojrzałości z języka polskiego? Jak zachować zimną krew przed egzaminem dojrzałości? Ostatnie cenne rady przekazuje nasz redaktor i były polonista Marcin Waincetel.
Matura to bzdura? A może przepustka do kariery?
Matura, czyli egzamin z całości materiału objętego programem nauczania (tak zwaną podstawą programową) z wybranych przedmiotów na poziomie szkoły średniej. Dosyć zwięzła, a przy okazji niezwykle atrakcyjna definicja! Prawda? No, może niekoniecznie. Do wyobraźni zdecydowanie bardziej przemawia potoczna nazwa, czyli egzamin dojrzałości. To jeden z najważniejszych sprawdzianów, z którym będą musieli się zmierzyć młodzi dorośli. Egzamin z całą pewnością istotny, jednak… tak naprawdę – jest to test jeden z wielu. Studenci doskonale wiedzą, o czym mówię. Wszak sesja to cyklicznie powtarzana matura.
Oczywiście, że seria egzaminów posiada swoją rangę, gatunkową trudność, jednak nie można pozwolić, żeby przygniótł nas emocjonalny ciężar wyzwania. Piszę w liczbie mnogiej, mimo że od mojej matury kasztanowce zdążyły zakwitnąć kilka ładnych razy. Nauczyciel – a właśnie z tej perspektywy, bo jako polonista przez lata pracowałem, staram się pisać – powinien pamiętać o perspektywie podopiecznych. To zdolność, o której nie można zapominać. Tak jak nie można zapominać o tym, że matura może być przepustką do dalszej kariery. Tym razem na poziomie uczelni wyższej. Bo, przynajmniej w teorii, właśnie z myślą o absolwentach studiów, wyższe wymagania są już określane na etapie kształcenia maturalnego. Jasne? No to w takim razie przystępujemy do walki.
Zdać, zakuć, zapomnieć… Metoda najgorsza z możliwych
Szkoła to obowiązek. Więcej – przymus. Bo przecież mówimy o tym, że uczniowie są spętani kajdanami edukacji, że nauczyciele niosą kaganek oświaty. Cóż zrobić, takie XIX wieczne myślenie pokutuje do dzisiaj, bo utrwala się przez całe pokolenia. Za sprawą ojców i matek, ciotek z Ameryki, wujków z USA, dziadków, braci i sióstr. I jest w tych ludowych mądrościach wiele prawdy. Ale trzeba pamiętać, że każdy z nas powinien być panem własnego losu. Nie do końca zgodziłby się z tym zapewne Król Edyp z tragedii Sofoklesa, nad którego losem ciążyło szczególne fatum, a którego życiorys często staje się tematem maturalnych zmagań, jednak… my trzymamy się pozytywów.
Przyswajając kanoniczne teksty, warto – w pewnym sensie – ożywiać literackich bohaterów. Współodczuwać, zastanawiać się, analizować, pytać, czasami też oceniać. Oczywiście to zadanie trudniejsze, gdy rozprawia się o „Legendzie o świętym Aleksym”, jednak już całkiem atrakcyjne, gdy sądzimy zachowanie „Makbeta” albo wybieramy się w podróż do zaświatów, którą swego czasu odbył bohater „Boskiej komedii”. Innymi słowy – tekst powinien być stać się opowieścią. Prawdopodobnie najgorszą z możliwych metod – skuteczną, lecz krótkoterminową – jest słynne „zdać, zakuć, zapomnieć”. Bo to droga na skróty, która zwyczajnie się nie opłaca. Chyba że ktoś przedmaturalny czas, zamiast na relaks, woli poświęcić na wertowanie wielotomowych repetytoriów. Przydatnych, owszem, ale jako uzupełnienie. Nie jako treść.
Kanon czytany na nowo – Wokulski, Orwell i Tokarczuk w XXI wieku
Co może pojawić się na maturze 2024? Albo inaczej – kto? W notowaniach bukmacherów ciągle wysoko stoją akcje przy nazwisku Stanisława Wokulskiego. „Lalka” pozostaje zresztą tekstem ciągle niezwykle aktualnym, wszak napięcie pomiędzy sercem a rozumem – życiem w zgodzie z własnymi ideałami, przy równoczesnym wpasowaniu się w społeczne normy – jest tematem bardzo na czasie. Wokulski może pojawiać się zresztą w różnych kontekstach, bo przedsiębiorczy pozytywista to również nieszczęśliwy romantyk. W lekturze Prusa zapisano też pytania o panoramiczny obraz warszawskiej metropolii, o społeczny obraz kobiet i mężczyzn, klasowe różnice, no i sferę namiętności. Kluczowe zagadnienie wiąże się też z wolną wolą – czyli tym, co może determinować nasze życie.
A pojęcie wolności, choć w nieco innej formie, jest też tematem przewodnim prozy Orwella. I to zarówno w kontekście „Folwarku zwierzęcego”, jak i „Roku 1984”. Omówienie wpływu totalitaryzmu na jednostkę wydaje się niezwykle aktualne, kto wie, czy z podobnego założenia nie wyjdą również specjaliści od tegorocznych arkuszy maturalnych. Problematyka zniewolenia odsyła nas z kolei do tekstów polskich autorów, żeby przywołać tylko Tadeusza Borowskiego i wstrząsające „U nas w Auschiwtzu”, tudzież przejmujący obraz „Innego świata”, którego autorem jest Gustaw Herling Grudziński. Taki dobór lektur otwiera przed nami pytanie o to, w jaki sposób zmieniło się pisanie o historii? I może warto w tym miejscu wskazać na historie alternatywne, choćby „Spisek przeciwko Ameryce” Philipa Rotha czy „Vaterland” Roberta Harrisa. Pozycje istotne nie tyle jako sama treść, bo nie znajdziemy ich w podstawie, ale kontekst. Cenne uzupełnienie, na co również zwracają egzaminatorzy, którzy oceniają tak zwane kompetencje kulturowe.
Wydaje się, że na maturalnych zmaganiach z językach polskiego może pojawić się Olga Tokarczuk. Oczywiście nie osobiście, a za sprawą swych prozatorskich prób. Nasza noblistka odnosi się przecież do ciągle palących tematów związanych z egzystencjalnymi lękami, współistnieniem natury i cywilizacji – zwierząt i ludzi. Autorka „Biegunów” pojawiała się już zresztą na arkuszach, choćby za sprawą „Lalki i perły”, czyli osobistego, niezwykle zresztą ciekawego odczytania powieści Prusa. Swego czasu, to znaczy w 2010 roku, maturzyści musieli zaś… porównać obraz życia człowieka w utworach Mikołaja Reja – „Żywot człowieka poczciwego” oraz Olgi Tokarczuk „Prawiek i inne czasy”, uwzględniając kreację osoby mówiącej, motyw czasu oraz motyw natury. Bardzo dobrze to pamiętam, no bo cóż, to był właśnie „mój temat”. A jak już przy tematach jesteśmy – no to jak pisać?
Myślenie pod klucz? Sztuka uważnego pisania i czytania
Szkoła powinna dać nam nie tyle samą wiedzę, co narzędzia niezbędne do obrabiania tematów. Praca zdalna uświadomiła to z pewnością wszystkim – a przynajmniej uczniom, rodzicom i nauczycielom. Bo to naprawdę żadna sztuka przesłać gotowy materiał, wkleić link do opracowania, który wisi na jednym z wielu portali edukacyjnych. Sztuką i wyzwaniem jest odpowiednie przygotowanie takiego tekstu, zaznaczenie komentarzy, wskazanie odpowiednich kroków przy analizie, a potem interpretacji. Doskonale sprawdzają się choćby Wolne Lektury, dzięki którym na nowo uwalnia się teksty. To, co powiedzieliśmy sobie już wcześniej, czyli – literaccy bohaterowie powinni zyskać nowe życie. Niech będzie wirtualne.
Ale co z konkretami? Podczas pisania egzaminu czas jest ograniczony. Liczy się spryt, inteligencja, oczytanie. Pewnie również łut szczęścia, jak i świadomość tego, co naprawdę chcemy zrobić z arkuszem. W notatniku możemy zacząć po nim rysować, jeśli tylko starczy sił i weny, ale… to poleca się ewentualnie na koniec. Na początek pamiętajcie zaś o tym, aby wnioskować na podstawie przesłanek zawartych w tekście. Informacja, zwłaszcza przy poleceniach czytania ze zrozumieniem, może być ukryta między wersami, ale nigdy nie jest niedostępna. Egzamin to nie teleturniej. Przy pisaniu starajcie się wyodrębniać części składowe utworu, dostrzegajcie i wskazujcie powiązania. Konkretni autorzy nie tworzyli przecież w próżni. Zatem jeśli Kochanowski to antropocentryzm, odwołania do antycznych ideałów, stoicyzmu, epikureizmu… Jeśli naturalizm to Émile Zola czy Gabriela Zapolska… słowem – warunki, kulisy i okoliczności powstawania dzieł.
Ale dobrą metodą jest też to, żeby na sam początek – zanim zaczniecie pisać, dajmy na to, rozprawkę – skoncentrować się na samym tekście. I tutaj pojawia się metoda o wdzięcznej, choć obcej nazwie, która brzmi „Close Reading”. W dosłownym tłumaczeniu moglibyśmy tutaj mówić o czytelniczej praktyce pod hasłem „Blisko tekstu”. Cała sztuka polega na tym, żeby skoncentrować się na czytaniu samym w sobie, to znaczy – bez wychodzenia w rzeczywistość pozatekstową. Najogólniej rzecz ujmując jest to próba związana z wydobyciem wieloznaczności i wewnętrznej samoistności tekstu. Uważne, dokładne czytanie, dzięki któremu mamy szansę dowiedzieć się, o czym tak naprawdę mówi nam dzieło. A potem? Dalsza zabawa. Na przykład na kontekstach.
Wiedźmin i wampiry – pamiętajmy o kontekstach
Bo kulturowy skarbiec jest zresztą pojemny na tyle, że bez trudu można w nim odnaleźć archetypy i motywy podatne do interpretacji przy egzaminie dojrzałości. Nie bójcie się sięgać do tekstów, które są wam naprawdę bliskie, pamiętając jednak, żeby spełniały podstawowe kryterium. Mianowicie – żeby faktycznie nawiązywały do tematu. Zatem jeśli omawiamy motyw miłości – pięknej, ale tragicznej, takiej, o której mówi się, że jest silniejsza niż śmierć – odnieśmy się do kanonu, choćby „Tristana i Izoldy” czy „Romea i Julii”, ale nie bójmy się porównań z innymi tekstami kultury, choćby „Draculą” Stokera. Motywy wampiryczne odsłaniają przed nami naprawdę bogatą paletę z możliwościami. Bo w opowieściach o dzieciach nocy zapisano naprawdę interesujące zagadnienia, choćby dekadentyzm, który częściowo uobecnia się za sprawą „Wywiadu z wampirem” czy pojęcie wiecznej tęsknoty, stopniowego rodzącego się szaleństwa, co odsyła nas z kolei do tak zwanego czarnego romantyzmu, literackiego prądu, do którego zaliczamy Edgara Allana Poe, autora „Zagłady Domu Usherów”.
Język polski – który powinniśmy rozumieć nie tylko poprzez pryzmat językowych zdolności, ale i kulturowej wiedzy – można odczytywać na różne sposoby. „Wiedźmin” jest ikoną popkultury, ale też żywym przykładem, że bohaterstwo zyskuje bardzo różne oblicza. No właśnie – heros czy antybohater? Sapkowski pozostaje zresztą prawdziwym erudytą, który w niecodzienny sposób zreinterpretował baśnie z kulturowego skarbca, na co dowodem choćby „Ziarno prawdy”, czyli zapis spotkania Geralta i Nivellen – człowiek zamieniony w bestię. Co stanowi istotę człowieczeństwa? W jaki sposób elementy nadprzyrodzone wpływają na świat codziennych wartości? Oto kolejne z tematów, którym można byłoby się zająć. Podobnie jak i tym, w jaki sposób grecka mitologia została przekuta przez twórców superbohaterskich komiksów. Lecz to już zupełnie inna historia…
Egzamin, który otwiera potencjał
Matura to wyzwanie. Nie da się ukryć. W czasie serii egzaminów pojawią się pewnie chwile zwątpienia, strachu i niepewności. Bo pewne elementy pozostają niezmienne. Strach nie powinien być jednak siłą paraliżującą, ale motywującą. Choćby do tego, aby udowodnić sobie, że możecie być najlepszą wersją samych siebie. I choć dla niektórych może to zabrzmieć tanio, a dla innych na bogato, znaczy – patetycznie, to tak właśnie jest. Matura to szansa, aby twórczo się rozwinąć. Pamiętając o literackim kanonie, uważnym czytaniu, kontekstach, a także własnym potencjale, który warto udowodnić.
Powodzenia!
Artykuł odświeżony
komentarze [41]
Pamiętam, że na mojej maturze była Granica , książka której bardzo nie lubiłam :D ale matura już dawno za mną a to najważniejsze
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
W ogóle nie pamiętam matury ani większego stresu. Byłam pewna, że zdam 😂
Wtedy matura nie otwierała drogi na studia, trzeba było zdawać egzaminy (na politechnikę był konkurs świadectw).
Drogie LC jeśli zamieszczacie artykuł, który juz kiedyś był to nie kopiujcie starych komentarzy bo to jest głupie i czasem śmieszne.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJak dla mnie kopiowanie starego jest kompromitacją. Artykuł nie jest przedawniony bo są ich setki od wielu lat - wszystkie podobne do siebie. Ale już zachowanie komentarzy z 2020 to doprawdy żenujące.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postRacja, przepraszam za mój komentarz... to jest słabe w wykonaniu LC.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWłaśnie kończę prasować białą koszulę dla córki, która dzisiaj zaczyna egzaminy maturalne. Przed nią 8 takich dni. Tak naprawdę znaczenie będą miały wyłącznie przedmioty rozszerzone, bo ich wynik zadecydują, czy dostanie się na wybrane studia.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTematy rozprawek podpasowały - zwłaszcza ten o wpływie na inne osoby, a i reszta egzaminu zgodnie z opinią córki "zupełnie przyjemna" 😁
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTematy rozprawek podpasowały - zwłaszcza ten o wpływie na inne osoby, a i reszta egzaminu zgodnie z opinią córki "zupełnie przyjemna" 😁 Uff... pierwsze koty za płoty.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTematy rozprawek podpasowały - zwłaszcza ten o wpływie na inne osoby, a i reszta egzaminu zgodnie z opinią córki "zupełnie przyjemna" 😁 Uff... pierwsze koty za płoty.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postW której szkole zdaje? ja zawsze w komisjach maturalnych jestem, ale nie w tym roku, bo urlop zdrowotny. Połamania pióra dla córci.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postAgnieszko, ja też 🤭 Zupełnie się nie dziwię, że łączy nas miłość do książek. Córa też czyta jak szalona 🤣
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMaturzystkę, Mamę i Agnieszkę pozdrawia kolejny absolwent II LO. Imienia Emilii Plater w Białej Podlaskiej! 🤗
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDokładnie Zena. Pozdrawiam ciepło i życzę córci zdanej matury.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMatury z j. polskiego zupełnie się nie bałam. Nie wzruszyło mnie nawet to, że wylosowałam stolik na wprost stolików komisji. Tematu już nie pamiętam dokładnie, ale miał związek z poezją opisującą doświadczenia II wojny światowej. To był "mój" temat. Cytowałam w pracy zapamiętane fragmenty wierszy m.in. Różewicza "Ocalony", Baczyńskiego "Elegia o Chłopcu Polskim" i...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNie pamiętam z czego pisałem maturę na języku polskim. Pamiętam temat z historii :P Zawsze była dla mnie ważniejsza niż język polski (jako przedmiot w szkole). Historia była ciekawsza a polski... szybko poszedł w lektury, które mnie nie interesowały. Lubiłem interpretować wiersze...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMatura to zło, na szczęście dawno za mną 😀 U mnie lekturą do omówienia były Dziady cz. IV , akurat tę książkę dość lubiłam. Ale lektur, podobnie jak lekcji polskiego, nie wspominam zbyt dobrze. Co nie zmienia faktu, że czytać lubię i zawsze lubiłam, szkoła nie zabiła we mnie czytelniczej pasji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postBardzo aktualne lektury na rok 2024 to książki Tolkiena: Upadek Gondolinu i Upadek Númenoru. Bowiem nasz Gondolin - pozornie starannie ukryty przed złem i bezpieczny od niego, oraz ufny we własną siłę i potęgę Nùmenor - chwieją się i trzeszczą w posadach. Działo się to już przed wielu...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej