Zakładnik
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Zygmunt Rozłucki (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Czwarta Strona
- Data wydania:
- 2017-04-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-04-24
- Liczba stron:
- 460
- Czas czytania
- 7 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379766482
- Tagi:
- kryminał napad niebezpieczeństwo samobójstwo śledztwo telewizja literatura polska wyścig z czasem zabójstwo zemsta
Podczas porannego programu na żywo do studia telewizyjnego wkracza uzbrojony mężczyzna. Bierze zakładników, zabija jednego z nich, a następnie odczytuje bezsensowne oświadczenie i popełnia samobójstwo.
Był zwyczajnym człowiekiem – mężem, ojcem i dobrze prosperującym przedsiębiorcą. Co popchnęło go do tego czynu? Czy był zwykłym szaleńcem, czy też człowiekiem realizującym precyzyjny plan?
Psycholog Zygmunt Rozłucki i dziennikarka Karolina Janczewska – świadkowie tego wydarzenia postanawiają odpowiedzieć na te pytania kręcąc reportaż. Ich podróż śladami zamachowca niespodziewanie zamieni się w śledztwo dotyczące tajemniczej śmierci sprzed lat. Czy zdołają rozwiązać zagadkę z przeszłości? Czas goni, a od wyniku ich poszukiwań zależeć może życie kilku całkiem niewinnych młodych ludzi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Taniec z samobójcą
Zygmunt Rozłucki, psycholog po przejściach, z pełną świadomością własnych błędów i słabości pławi się w poczuciu winy i depresji. Jego życie i wykształcenie ukierunkowała samobójcza śmierć ojca. To wydarzenie skłoniło go do studiowania psychologii, do próby zrozumienia i naprawienia tego, co po tej traumie pozostało. Ale piętno samobójstwa pojawia się w jego życiu ponownie, zabija się jego jedyna siostra. To załamuje Zygmunta, który obwinia się za tę śmierć. Czy jako psycholog nie powinien umieć rozpoznać symptomów jej depresji? Czy nie powinien potrafić zapobiec tragedii? Rozłucki nie radzi sobie z poczuciem winy, choć konsekwentnie próbuje je utopić w ulubionej whisky.
Przyjaciel, mentor i zarazem szef Zygmunta usilnie stara się utrzymać go na powierzchni normalności, wiedząc doskonale, że praca, choć wydaje się być nużąca i mało znaczącą, nie pozwoli mu się pogrążyć zupełnie w beznadziei i alkoholizmie. Prosi go też o przysługę - udzielenie eksperckiego wywiadu w telewizji, na który nie może sam się udać. Ten wywiad zmienia wszystko.
Do studia telewizyjnego wdziera się napastnik i bierze zakładników. Rozłucki jako psycholog ma pełnić funkcję negocjatora i przekonać go do złożenia broni i uwolnienia przetrzymywanych osób. Niestety, we własnych oczach znów zawodzi. Napastnik zabija zakładnika, odczytuje na żywo oświadczenie i popełnia samobójstwo...
Kolejne samobójstwo. Jak klątwa orbitująca wokół życia Rozłuckiego. I znów totalna niemoc, bo choć tym razem próbował temu zapobiec, kolejny raz nie udało mu się nic zrobić. Gwóźdź do trumny zawodowej ambicji, kolejna trauma do utopienia w alkoholu, kolejna porażka. I to wydarzenie zapewne załamałoby go, gdyby nie jedna z uczestniczek telewizyjnego spektaklu z roztrzaskanymi mózgami w tle. Piękna dziennikarka, Karolina Janczewska, zgłasza się do niego pod pretekstem rozmowy o wspólnej traumie i namawia na wspólne śledztwo, które teoretycznie ma im pomóc poradzić sobie z szokiem. Zygmunt waha się, nęci go wizja samotnego pogrążenia się w oparach porażki. Wygrywa jednak magnetyzująca osobowość Karoliny i chęć zrozumienia wydarzeń, nadania im jakiegoś sensu. Wspólnie zaczynają badać sprawę. Wkrótce okazuje się, że wszystkie tropy prowadzą do olsztyńskiego liceum, ofiara i zamachowiec nie byli sobie obcy, a w tle majaczy mroczny sekret z przeszłości i tajemnicze zniknięcie dwóch młodych dziewcząt.
Przemysław Borkowski połączył w „Zakładniku” kilka cech świetnej powieści. Wykorzystując pokłady sarkazmu i ironii, którymi jako kabareciarz widocznie włada doskonale, stworzył genialne dialogi głównych bohaterów. Ich samych pozbawił zupełnie naiwności, a ich osobowości i opisywany świat odarł z wszelkich znamion obłudy. Celne obserwacje dzisiejszego życia, ludzkiej psychiki i motywów nadają historii autentyzmu. To wszystko sprawia, że książka nie jest nadętym czytadłem kryminalnym z wydumanymi postaciami, napisanym przez „celebrytę” ze sławnym nazwiskiem z kompletnie nieznanych powodów. Być może lekkość pióra Borkowskiego wynika również z doświadczenia, nie jest to bowiem jego debiut literacki. W dorobku autora znajdują się już inne opowiadania i powieści.
„Zakładnik” spełnia też kilka innych warunków dobrego kryminału. Skomplikowana zagadka i zwroty akcji - choć może nie tak wybuchowe jak zachwala to inny autor - Robert Małecki, wartka akcja, odrobina seksualnego napięcia pomiędzy głównymi bohaterami i przede wszystkim niespodziewany finał. Niespodziewany pod względem zbrodni, winy i kary, nie tylko samego rozwiązania zagadki. I w końcu to co najważniejsze - główny bohater. Nie mamy tu co prawda standardowego wykolejonego policjanta z problemami, mamy za to psychologa po przejściach ze skłonnością do kieliszka. Ta postać, choć wpisuje się w ramy kryminalnych detektywów wszelkiej maści, odbiega dalece od utartego standardu. Rozłucki jest pozbawiony męczącego pędu do samodestrukcji, tak właściwego większości jemu podobnych postaci, nie męczy, nie irytuje, nie nuży. Ten bohater z pewnością będzie doskonałym przewodnim motywem do dalszych powieści autora, „Zakładnik” to bowiem zgodnie z zapowiedzią pierwsza część cyklu kryminalnego. Bardzo ciekawi mnie jak dalej rozwinie się ten bohater, który nie ukrywam, zdobył moją ogromną sympatię.
Joanna Jurzyk
Oceny
Książka na półkach
- 1 096
- 671
- 124
- 25
- 19
- 18
- 16
- 15
- 12
- 11
Opinia
Na straganie w dzień targowy WTK wzięli i mi wcisnęli. Kupowałem akurat ja sobie kurtularnie „Najgorsze dopiero nadejdzie” R. Małeckiego i nie dadzą odejść, tylko „Zakładnika”, panie, jeszcze! „Zakładnika”! Wziąłem, bo by mnie nie puścili. A tak puścili, tylko z torbami, bo to ostatnie krwawice w kieszeni byli.
Ale bardzo byłem ciekaw. To, że pan Borkowski popełnia kryminały już wiedziałem, bo kiedyś w Trójce gadało. Ale jakoś nie trafiły na mnie. A teraz, pomyślałem, czemu nie? Poczytam, obaczym, zdanie swoje wyrobim.
„Zakładnik” to pierwszorzędny, rasowy kryminał. Żeby nie powiedzieć klasyczny. Akcja skupiona na śledztwie od początku do końca nie wychodzi zbytnio poza ramy zagadki. Mamy dwójkę domorosłych detektywów; psychologa Zygmunta Rozłuckiego i dziennikarkę telewizyjną Karolinę Janczewską, którzy przypadkiem uwikłani w wir wydarzeń dla własnego spokoju podejmują się odkryć karty tajemnicy.
O Rozłuckim dowiadujemy się trochę więcej; jako się rzekło – psycholog, jest tutaj głównym bohaterem (i będzie nim również w planowanych dalszych częściach cyklu), ma nieźle potarganą przeszłość, samobójstwa w rodzinie, rozwód, depresja, alkoholizm. Co ciekawe jest w tym swoim alkoholizmie koneserem whisky. I na jej temat w książce wiele rzeczy się dowiedziałem, o których nie miałem pojęcia.
Karolina Janczewska – dziennikarka jest słabiej przedstawiona. Jest młoda, piękna, niezamężna, uczyła się z olsztyńskim liceum i piła tam tanie wino na nasypie kolejowym.
I oni, oprócz zagadki kryminalnej, są tu najważniejsi. Akcja nie wybiega poza ich osoby oraz tajemnicę, którą chcą rozwiązać. Trochę między nimi iskrzy, bo Janczewska to piękne dziewczę jest i Rozłucki momentami nie może skupić się na sprawie, bo jego własny umysł wprowadza dedukcję w ruch wibrującego bączka, kiedy tylko jego wzrok zawędruje na łabędzią szyję Karoliny, albo na inne powabne części jej ciała.
„Opadli na ziemię. Karolina, jako mistrzyni paintballa, wytyczała drogę. Widział teraz dokładnie podeszwy jej butów (…) Widział też wyraźnie jeszcze coś: oszołamiającą zgrabność jej nóg i nad wyraz doskonały kształt opiętych dżinsami pośladków, podkreślany dodatkowo przez ruch pracujących pod materiałem mięśni. Podjął wówczas decyzję – dokładnie w tym momencie, niezbyt trzeba przyznać odpowiednim – że kiedy to się wszystko skończy, podejmie jakieś stanowcze kroki, by móc dobrać się do tego uciekającego teraz przed nim cudu.”
Oczywiście akcja musi uwzględniać różne inne osoby, ale nie ma takich zabiegów, że rozgrywa się ona na dwóch, czy kilku planach, albo z różnych innych punktów widzenia.
Sama zagadka jest pierwszego sortu. Otóż na oczach milionów telewizyjnych widzów oraz bezpośrednio w to zamieszanych naszych bohaterów pewien człowiek terroryzuje prowadzących program w studiu telewizyjnym, zabija jednego z nich, odczytuje dziwne oświadczenie i popełnia samobójstwo. Jaki był jego motyw? Co nim kierowało? Na pozór bezsensowne działanie sprawcy nie daje spokoju, ani naszym detektywom, ani czytelnikowi. Rozłucki i Janczewska nie mogą usiedzieć spokojnie na miejscu, dopóki nie dowiedzą się co mogło być powodem tej tragicznej sytuacji. Najpierw szukają po omacku, potem łapiąc kolejne tropy, poszlaki, sugestie budują sobie obraz całej sytuacji.
Świetny, rzetelny kryminał bez udziwnień, pokrętnych bocznych uliczek, „obowiązkowego” tła społecznego i innych przemyconych drugich den. Prawdziwa rozrywka dla umysłu. Jest zabawnie, poważnie, logicznie i solidnie.
Jednocześnie opowieść jest gęsta zarówno od rozważań na temat sprawy, ale i relacji między bohaterami, sytuacji świadków, motywu sprawcy, oryginalnych postaci (komisarz Abramowski – mój ulubiony, sekretarka w liceum) i ciekawych zwrotów akcji.
Na straganie w dzień targowy mieli rację, że nie będę żałował.
Seler nie miał powodu westchnąć.
Tylko nie wiem do końca kto jest tym tytułowym zakładnikiem. Interpretacji może być wiele, ale rozważając tutaj na ten temat chyba bym musiał trochę spojlerować.
https://bookbeergeek.wordpress.com/2017/08/22/przemyslaw-borkowski-zakladnik/
Na straganie w dzień targowy WTK wzięli i mi wcisnęli. Kupowałem akurat ja sobie kurtularnie „Najgorsze dopiero nadejdzie” R. Małeckiego i nie dadzą odejść, tylko „Zakładnika”, panie, jeszcze! „Zakładnika”! Wziąłem, bo by mnie nie puścili. A tak puścili, tylko z torbami, bo to ostatnie krwawice w kieszeni byli.
więcej Pokaż mimo toAle bardzo byłem ciekaw. To, że pan Borkowski popełnia...