Młyn do mumii
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Tytuł oryginału:
- Mlýn na mumie
- Wydawnictwo:
- Stara Szkoła
- Data wydania:
- 2016-12-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-12-16
- Liczba stron:
- 342
- Czas czytania
- 5 godz. 42 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788394478346
- Tłumacz:
- Mirosław Śmigielski
- Tagi:
- literatura czeska niebezpieczeństwo Praga śledztwo thriller wyścig z czasem XIX w. zabójca zabójstwo zagadka kryminalna
Mistyczny porno-gastro thriller z XIX-wiecznej Pragi
Nadchodzi nowy rok. Kiedy praski Orloj wybija północ, odkryta zostaje bestialska zbrodnia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi ekscentryczny komisarz Durman.
Czy jego nietypowe metody doprowadzą do ujęcia sprawcy? Jak powstrzymać mordercę, który zawsze o krok wyprzedza policję? I czym jest tajemnicze Ordo Novi Ordinis?
Petr Stančík oprowadza czytelnika po Pradze pięknej i Pradze ponurej, odwiedza burdele, kościoły i gospody, a w tle tej fantastycznej opowieści przetacza się 1866 rok i pobrzmiewa czeski śmiech.
Książka zdobyła najbardziej prestiżową czeską nagrodę literacką – MAGNESIA LITERA W KATEGORII PROZA.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Kolano jagnięce na rozmarynie
Głównym bohaterem tego osadzonego w XIX-wiecznej Pradze kryminału jest policjant, komisarz Leopold Durman. Sherlocka Holmesa nie przypomina w niczym, choć ofiarnie i z zapamiętaniem ściga seryjnego mordercę listonoszy. Tytułowy młyn nie ma znaczenia fabularnego, jest anegdotą, jednym z wielu makabrycznych wynalazków pojawiających się na kartach powieści. Nie taki jednak ten młyn straszny, od opisu samlatacza czeskiego ciarki po kręgosłupie (powiązany z treścią żarcik) przechodzą dużo intensywniej.
Ale prawdziwym bohaterem tej historii jest obfitość. Przesyt i nadmiar rodem z płócien starych niderlandzkich mistrzów, gdzie martwa natura co i raz przypomina, że kiedyś była żywa, a w najpiękniejsze jabłko wgryza się już robak rozkładu. Gdybym szukała filmowego odpowiednika, byłoby nim „Wielkie żarcie”. Sama intryga jest tu tylko pretekstem, tożsamość winnego łatwo wydedukować, lecz ukaranie sprawcy nawet w świadomości czytelnika schodzi na dalszy plan (bo, że powtórzę za komisarzem Durmanem, gdzież mu do najniebezpieczniejszych złoczyńców: Franciszka Józefa i jego generałów). I choć nie jest to książka, którą należy traktować zbyt poważnie, może nam wtedy umknąć przyjemność z jej czytania, jednocześnie jest to książka, która najbardziej podobała mi się, gdy robiło się poważnie, gdy karykaturalność świata tworzyła nowe znaczenia, jak we fragmentach, w których opisy jedzenia przeplatały się z opisami zwłok i apetyczne stawało się obrzydliwe, a obrzydliwe dużo mniej obrzydliwe, bo nigdy nie było apetyczne. Bowiem w piwnicy może rozkładać się trup albo marynowany w całości niedźwiedź. I tylko piwo z każdej makabry wychodziło obronną ręką.
Może właśnie przez to piwo „Młyn do mumii” Petra Stančíka wydaje mi się doskonale letnią książką, zwłaszcza gdy kawałek tego lata chce się spędzić w Czechach. W jego absurdalnej, ulepionej z anegdot atmosferze można odnaleźć czeskiego ducha, uciekającego przed powagą czasem wręcz panicznie.
Dostaliśmy bardzo udane tłumaczenie tej bogatej w neologizmy powieści: priapografia, czyli falistyka albo wymowna wąsomowa niezwykle trafnie oddają sedno określanych przez siebie zjawisk. Cieszą także pełne uroku nazwiska jak Adalbert Gnuy, Wnętrzysław Utrum czy Wendelin Rzadkowesoły. Zawdzięczamy je Mirosławowi Śmigielskiemu i propagującemu na polskim rynku czeską literaturę wydawnictwu Stara Szkoła. Natomiast reklamowane w okładkowym sloganie opisy seksu, których jest faktycznie sporo, choć są świntuszeniem często zabawnym, a niekiedy nawet pomysłowym, nie wspinają się na te wyżyny co relacje o posiłkach. Byłaby to również lepsza książka, gdyby w pewnym momencie narracja gwałtownie nie przyspieszyła. Od podróży Durmana do Meksyku odnosi się wrażenie, że spieszy się nie tyle komisarz, co sam autor. Za to satysfakcjonujące było zakończenie (niedokończenie) całej historii. Zwyczajny happy end wieńczyłby zupełnie inną opowieść.
Agnieszka Ardanowska
Oceny
Książka na półkach
- 792
- 476
- 140
- 18
- 16
- 13
- 13
- 11
- 10
- 10
Opinia
Tak absurdalnej, zabawnej i groteskowej, tak dziwacznej, a przy tym błyskotliwej i zadziwiającej książki chyba jeszcze nie czytałam. Niemal co stronę przecierałam oczy ze zdziwienia, a do wielu fragmentów wracałam kilkakrotnie, delektując się nimi niczym oryginalnym wiedeńskim tortem Sachera (który notabene występuje w książce jako jedna z rozlicznych rozkoszy kulinarnych). Więcej – co rzadko mi się zdarza – zaraz po przeczytaniu miałam ochotę zacząć lekturę od początku (pomysł ten zarzuciłam – oczywiście chwilowo! – tylko z powodu braku czasu).
Taką książkę mógł napisać tylko Czech!
Ale po kolei.
Jest noc noworoczna przełomu 1865 i 1866 roku. Komisarz praskiej policji, Leopold Durman, opuszcza gościniec Pod Rozszarpanym Wężem (gdzie biesiadował w towarzystwie Kociarzy, czyli członków stołowego stowarzyszenia Srebrnej Kotki). Punktualnie o północy ma się odbyć wielkie wydarzenie – uruchomienie nieczynnego od lat Orloja, zegara na Ratuszu Staromiejskim. I rzeczywiście, mechanizm zegara rusza, w niebo wzbijają się kolorowe fajerwerki i korki musującego wina, tłumy wiwatują. Uroczystość przeradza się w żywiołowe świętowanie. A wtem, wśród odgłosów nocnych uciech wrażliwe ucho stróża prawa wychwytuje wołanie o pomoc. To ranny w głowę staruszek. Pokazuje ręką na „ciemną otchłań” (czyli nieoświetloną lampami gazowymi część miasta, żydowskie getto), mówiąc: „ziemia otworzyła się i cisnęła we mnie kamieniem”. Nieustraszony Durman rusza we wskazanym kierunku, jednak....
Cała recenzja:
http://zabookowane.pl/kryminal/petr-stancik-mlyn-do-mumii-recenzja/
Tak absurdalnej, zabawnej i groteskowej, tak dziwacznej, a przy tym błyskotliwej i zadziwiającej książki chyba jeszcze nie czytałam. Niemal co stronę przecierałam oczy ze zdziwienia, a do wielu fragmentów wracałam kilkakrotnie, delektując się nimi niczym oryginalnym wiedeńskim tortem Sachera (który notabene występuje w książce jako jedna z rozlicznych rozkoszy kulinarnych)....
więcej Pokaż mimo to