Przeprawa Manuela Gretkowska 6,7
ocenił(a) na 824 tyg. temu Nie ukrywam, że książka od pierwszych stron miło mnie zaskoczyła lekkością i błyskotliwością. Nie oszukujmy się, mało jest pisarzy, którzy mają taką lekkość pióra, tak lubią bawić się słowem (czasem ostrym),tworzyć zdania ciekawe, niebanalne, filuterne. Doceniam spore poczucie humoru, autoironię, dystans. To się naprawdę dobrze czyta! Pochłonęłam książkę w jedno popołudnie i wieczór (od czegóż w końcu są niedziele),a to ewenement. Zaraźliwa jest harmonia i pogoda ducha cechujące relacje z bliskimi osobami, rozczulająca miłość do czterołapnych, do natury, do świata. No właśnie..
Szkoda, że autorka nie zachowuje tego samego dystansu i pogody ducha, gdy przechodzi do polityki i krytyki społeczeństwa. Jej uwagi są trafne, smutne, można by rzec bolesne nawet. I agresywne.
Rozumiem bezkompromisowość (chociaż nie lubię i nie cenię, bowiem większość relacji ma się dobrze dzięki kompromisom właśnie),ale.. nawet osoba bardzo zaangażowana w politykę, broniąca praw pewnych grup społecznych, a sama siebie uważająca za intelektualistkę i wielką erudytkę (słowa autorki o sobie samej),nie może używać języka rynsztoka. To znaczy może, ale po co? Aby wzmocnić przekaz? Żeby było dobitniej? Czy osoba na pewnym poziomie nie powinna umieć wyrazić swojego zdania celnie, dobitnie, ale bez bluzgów? Nie wiem, czy jest to domena kobiet ze skrajnej lewicy (zauważam zbieżność stylu wypowiedzi) i czy w ten sposób chcą pokazać, udowodnić światu, że nie są tak grzeczne i podporządkowane normom społecznym jak ta druga ugrzeczniona połowa (prawicowo-konserwatywna)? Muszą na siłę pokazać, jakie to są silne, ostre? Pewnie tak. Ten aspekt trochę zgrzyta, a na pewno nie spodoba się czytelnikom religijnym (ale ci pewnie nie czytają Gretkowskiej),bowiem obelgi pod adresem katolików sypią się lawiną. Sama Gretkowska zaznacza, że z drugą stroną (PiS) nie ma dialogu, bo mowa nienawiści, głupole, bezmózgowcy. Ale wchodzi w ten sam styl. Jeżeli bluzgi są wyszukaną oceną polskiej polityki i tej części narodu, która opowiada się za znienawidzoną (dosłownie) opcją.. to gdzie tu miejsce na dialog czy szukanie rozwiązań? Rozumiem frustrację, irytację i niemoc. Ale można to wyrazić z mocą, acz kulturalnie. Doceniam mądrą krytykę społeczną, zwłaszcza, gdy jest tak celna i błyskotliwa. Szkoda, że zabrakło tu wyszukania, jakie cechuje inne fragmenty książki.
Kreta.. tak, sama Kreta nakreślona jest fantastycznie. Byłam tam, znam dobrze opisywane miejsca i dosłownie mogłam je znów poczuć. Miejscowe realia są bardzo autentycznie i barwnie przedstawione. Opisy są tak plastyczne, żywe i rzeczywiste, że niezmiernie miło się w nie zanurza. Morze, ogrody, smaki, zapachy, wszechobecne słońce i natura, natura, natura.. Błogość i odprężenie. A wszystko to z lekkością i bez nudy.
Oceniam tą książkę wysoko, ponieważ doceniam błyskotliwy intelekt, którego próżno szukać w większości rodzimej literatury. Bluzgi pomijam.