-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Po śmierci Aliny Szapocznikow w roku 1973 jej dzieła długo czekały na uwagę szerokiego grona odbiorców. Obecnie dorobek artystki powoli zyskuje drugie życie, do czego przyczyniła się m.in. książka Marka Beylina. Do pełnego zrozumienia twórczości rzeźbiarki potrzebny jest kontekst biograficzny, dlatego też szczerze zachęcam do zapoznania się z publikacją. Ten doskonale przedstawiony życiorys wzbogacony został o niezbędne tło historyczne oraz towarzyszące mu przemiany polityczne i kulturowe. Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow to powojenna Polska w pigułce. Na kartach książki Beylina spotykają się wybitni historycy sztuki, kuratorzy, artyści, a wszystkie zdarzenia tworzą spójną, przyczynowo-skutkową całość. Dobrze, że Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie podjęło współpracę z Wydawnictwem Karakter. Bardzo dobrze.
http://www.obliczakultury.pl/literatura/kultura/biograficzne/5021-ferwor-zycie-aliny-szapocznikow-marek-beylin-recenzja
Po śmierci Aliny Szapocznikow w roku 1973 jej dzieła długo czekały na uwagę szerokiego grona odbiorców. Obecnie dorobek artystki powoli zyskuje drugie życie, do czego przyczyniła się m.in. książka Marka Beylina. Do pełnego zrozumienia twórczości rzeźbiarki potrzebny jest kontekst biograficzny, dlatego też szczerze zachęcam do zapoznania się z publikacją. Ten doskonale...
więcej mniej Pokaż mimo to
U brzegów jazzu jest jedną z lepszych książek, jakie miałam okazję przeczytać, a mimo to nie sądzę, że jej wznowienie mogłoby odnieść komercyjny sukces. Leopold Tyrmand nie stawia czytelnikowi poprzeczki na boleśnie wysokim poziomie, jednak pełna satysfakcja z lektury wymaga podstawowej wiedzy dotyczącej jazzu i jego historii. Z tego względu polecam ją przede wszystkim pasjonatom jazzu. Tyrmand nie męczy fachową terminologią, lecz tłumaczy, cytuje i wspomina w sposób tak lekki, że nie ma tu mowy o znużeniu czytaniem. Jeśli jego celem było zarażenie odbiory własną fascynacją, bezsprzecznie go osiągnął.
http://www.obliczakultury.pl/literatura/kultura/eseje/4964-u-brzegow-jazzu-leopold-tyrmand-recenzja
U brzegów jazzu jest jedną z lepszych książek, jakie miałam okazję przeczytać, a mimo to nie sądzę, że jej wznowienie mogłoby odnieść komercyjny sukces. Leopold Tyrmand nie stawia czytelnikowi poprzeczki na boleśnie wysokim poziomie, jednak pełna satysfakcja z lektury wymaga podstawowej wiedzy dotyczącej jazzu i jego historii. Z tego względu polecam ją przede wszystkim...
więcej mniej Pokaż mimo to
Architekturę odczuwamy, często mimowolnie, szeroką gamą zmysłów. Widzimy jej kolory, grę światła, obcujemy z jej fakturą, a nawet ją słyszymy. Pochłonięci zobowiązaniami i terminami, nie próbujemy jej jednak zrozumieć. Steen Eiler Rasmussen, wybitny urbanista i architekt, zatrzymuje czytelnika w codziennym pędzie i wskazuje na bogactwo umykających mu zjawisk. A robi to w sposób zaskakująco przystępny i absorbujący. Rację miał Filip Springer, stwierdzając, że Rasmussen jest nauczycielem i autorem doskonałym.
http://www.obliczakultury.pl/literatura/kultura/eseje/4969-odczuwanie-architektury-steen-eiler-rasmussen-recenzja
Architekturę odczuwamy, często mimowolnie, szeroką gamą zmysłów. Widzimy jej kolory, grę światła, obcujemy z jej fakturą, a nawet ją słyszymy. Pochłonięci zobowiązaniami i terminami, nie próbujemy jej jednak zrozumieć. Steen Eiler Rasmussen, wybitny urbanista i architekt, zatrzymuje czytelnika w codziennym pędzie i wskazuje na bogactwo umykających mu zjawisk. A robi to w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Stephen Collins zaplótł w gigantycznej brodzie wiele ironii znajdującej odzwierciedlenie w rzeczywistości. Każdy z nas walczy z własnym Tam kryjącym głębię lęków i dziwactw. Przykład Dave'a pokazuje jednak, iż nawet utopijny kamuflaż nie stłumi chaosu i nie uchroni przed nadciągającą konfrontacją. Gigantyczna broda, która była złem to trafna analiza społecznych obaw, a przy tym czysta przyjemność płynąca zarówno z formy, jak i treści. Ilustracje zachwycają bowiem pozorną prostotą, podczas gdy scenariusz nie pozwala opuścić Dave'a do samego końca. Aż trudno uwierzyć, że debiut może być równie udany. Gratulacje, panie Collins!
Całość dostępna na stronie http://www.obliczakultury.pl/literatura/komiks/5126-gigantyczna-broda-ktora-byla-zlem-stephen-collins-recenzja
Stephen Collins zaplótł w gigantycznej brodzie wiele ironii znajdującej odzwierciedlenie w rzeczywistości. Każdy z nas walczy z własnym Tam kryjącym głębię lęków i dziwactw. Przykład Dave'a pokazuje jednak, iż nawet utopijny kamuflaż nie stłumi chaosu i nie uchroni przed nadciągającą konfrontacją. Gigantyczna broda, która była złem to trafna analiza społecznych obaw, a przy...
więcej Pokaż mimo to