-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
Nie mogłam doczekać się przeczytania mojej pierwszej książki o trollach w roli główej. Oczywiście czytałam kilka książek z tymi istotami, jednak za każdym razem były one bardzo podobne - duże, brzydkie, głupie, więc bardzo spodobał mi się pomysł autorki przedstawiających je jako piękne ( no przynajmniej większość z nich), inteligentne i niezwykle niebezpieczne.
Pomysł jest tak oryginalny, że książka niezwykle wciąga czytelnika ze względu na niecodzienną, nową akcję i brutalną politykę.
Główni bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu, a zwłaszcza Tristan, który w trakcie rozwijania się fabuły odkrywa przed czytelnikiem swój prawdziwy charakter, który tak dobrze ukrył na początku za fasadą obojętności. Cecile jest silną osobowością, która w obronie słabszych potrafi być tak przebiegła, że potrafi przechytrzyć w rozmowie nawet zaprawionych arystokratów.
Jedynym chyba aspektem, który wydawał mi się co najmniej dziwny były nagłe zmiany w zachowaniu bohaterów drugoplanowych i właściwie nie wiem czy było to zrobione celowo czy ja po prostu czegoś nie doczytałam, ale kiedy na początku powieści poznajemy nauczycielkę śpiewu Cecile ta najpierw mówi, że mogłaby się lepiej postarać, a potem jaka to jest cudowna, tak samo było także z jej pokojówkami, które raz były dla niej niesamowicie miłe, a raz chciały ją zabić.
Mimo, że tak jak wspomniałam wyżej akcja jest naprawdę wciągająca, to książkę czyta się niestety dość wolno, gdyż czcionka jest naprawdę mała, czego naprawdę nie lubią moje oczy.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/02/26-porwana-piesniarka-danielle-l-jensen.html
xoxo
our_compilation
Nie mogłam doczekać się przeczytania mojej pierwszej książki o trollach w roli główej. Oczywiście czytałam kilka książek z tymi istotami, jednak za każdym razem były one bardzo podobne - duże, brzydkie, głupie, więc bardzo spodobał mi się pomysł autorki przedstawiających je jako piękne ( no przynajmniej większość z nich), inteligentne i niezwykle niebezpieczne.
Pomysł...
Kosmita.
Założę się, że pierwszym obrazem jaki urodzi się w waszej głowie będzie niski, zielony, łysy stworek z wyłupiastymi oczami.
Trafiłam?
Na szczęście to nie jest tematyka książki pana Yancey, ponieważ zazwyczaj jestem dość sceptyczna co to książek o kosmitach, jednak wysłuchałam kilka naprawdę pozytywnych opinii, a także nie chciałam popełnić tego samego błędu jak w Więźniem Labiryntu i zacząć od filmu, który niedługo pojawi się w kinach.
Wspomnę tylko, że pozycje o tematyce postapokaliptycznej należą do jednego z moich gatunków i w miarę czytania Piątej Fali nie mogłam przestać myśleć jak bardzo jest podobna do Angelfall. Nie chcę zdradzać więcej z fabuły, więc jeśli już przeczytaliście ten tom to dajcie znać w komentarzach czy też zauważyliście podobieństwo.
Jako, że czytałam tą książkę w oryginale myślałam, że zajmie mi więcej czasu niż normalnie, jednak moje rokowania wcale się nie spełniły (na całe szczęście). Książka jest napisana bardzo łatwym i prostym językiem, dodatkowo bardzo wciąga i zmusza do ciągłego czytania podsyconego niepokojem i chęcią dowiedzenia się co się stanie z głównymi bohaterami, dlatego też przeczytałam ją bardzo szybko.
To co mnie zaskoczyło, ale także spodobało to, to że wydarzenia, które przedstawia nam główna bohaterka w narracji pierwszoosobowej na zmianę albo się wydarzyły albo trwają w teraźniejszości, dlatego czytelnik na samym początku trafia na 'środek' zdarzeń.
Zdarzały się momenty do przewidzenia, ale miałam ważenie, że to celowy zamysł autora ze względu na narracje także innych osób. To co mi się nie podobało to trójkąt miłosny, który był według mnie bardzo schematyczny, relacja Cassie z Benem bardzo naciągana.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/02/25-piata-fala-rick-yancey.html
xoxo
our_compilation
Kosmita.
Założę się, że pierwszym obrazem jaki urodzi się w waszej głowie będzie niski, zielony, łysy stworek z wyłupiastymi oczami.
Trafiłam?
Na szczęście to nie jest tematyka książki pana Yancey, ponieważ zazwyczaj jestem dość sceptyczna co to książek o kosmitach, jednak wysłuchałam kilka naprawdę pozytywnych opinii, a także nie chciałam popełnić tego samego błędu...
Po przeczytaniu tej książki ludzie dzielą się na dwie grupy: ci, którzy uważają, że książka była cudowna, nieprzewidywalna i z niesamowitymi bohaterami oraz ci, którzy traktują ją jak dziwne połączenie Rywalek, Igrzysk Śmierci i Niezgodnej. Niestety ja należę do grupy numer 2.
Odkąd o niej usłyszałam nie mogłam się doczekać jej premiery zwłaszcza że na amerykańskim booktubie słyszałam same pozytywne opinie. Więc możecie sobie wyobrazić moje rozczarowanie tuż po jej przeczytaniu.
Ja naprawdę rozumiem, że jakaś pozycja może być inspiracją, no ale ile można??? Była ona tak podobna do trzech poprzednich przeczytanych przeze mnie pozycji, że aż nie mogłam się nadziwić. Dodatkowo schematyzm i przewidywalność nie poprawiały jej sytuacji w moich oczach.
Jednym z niewielu wątków jakie mi się podobały był natomiast trójkąt miłosny, który według mnie posiadał chociaż odrobinę oryginalności. Bohaterowie też byli okej, jednak bardzo nie podobała mi się postać samej głównej bohaterki, która cały czas powtarzała w jakiej to ona niebezpiecznej pozycji się znajduje i jeden błąd może ją kosztować życie. Ja to rozumiem. Naprawdę. Zrozumiałam to za pierwszy razem, za drugim, dziesiątym i ooo... pięćdziesiątym też. Akcja natomiast toczy się dość szybko i pomijając nieoryginalną fabułę, książkę czyta się bardzo szybko.
Jeśli chodzi o zakończenie to także dość mi się podobało i przyznaję urwało się w dość niespokojnym momencie.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/02/23-czerwona-krolowa-victoria-aveyard_9.html
xoxo
our_compilation
Po przeczytaniu tej książki ludzie dzielą się na dwie grupy: ci, którzy uważają, że książka była cudowna, nieprzewidywalna i z niesamowitymi bohaterami oraz ci, którzy traktują ją jak dziwne połączenie Rywalek, Igrzysk Śmierci i Niezgodnej. Niestety ja należę do grupy numer 2.
Odkąd o niej usłyszałam nie mogłam się doczekać jej premiery zwłaszcza że na amerykańskim...
Na wstępie chciałam tylko wspomnieć, że popełniłam najgorszy błąd jaki książkoholik może popełnić. Mianowicie najpierw obejrzałam film. Tak wiem, że to straszne! Dlatego przepraszam, jeśli z tej recenzji wyjdzie bardziej porównanie niż recenzja.
Od kiedy zaczęłam czytać tą książkę od razu rzucił mi się w oczy 'slang' jakim posługiwali się mieszkańcy Strefy, ponieważ był naprawdę okropny. Zwroty typu 'sztamaku' czy 'klumpie' zupełnie do mnie nie trafiały i właściwie to przymykałam oczy na każdym dialogu.
Poza tym książka bardzo mi się podobała jednak miałam wrażenie jakby autor za bardzo faworyzował głównego bohatera i próbował go przedstawić jako jakiegoś 'superbohatera'.
Przyznaję także duży plus za to, że w książce jakby bardziej szczegółowo wyjaśniono samą ideę powstania Labiryntu i wysyłania tam nieletnich. Dodatkowo bardzo obawiałam się, że skoro już znam zarys fabuły będę się nudzić. Wcale tak nie było, a książkę czytało mi się bardzo przyjemnie chociaż żadne z wydarzeń nie zaszokowało mnie czy wbiło w fotel.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/01/20-wiezien-labiryntu-james-dashner.html
xoxo
our_compilation
Na wstępie chciałam tylko wspomnieć, że popełniłam najgorszy błąd jaki książkoholik może popełnić. Mianowicie najpierw obejrzałam film. Tak wiem, że to straszne! Dlatego przepraszam, jeśli z tej recenzji wyjdzie bardziej porównanie niż recenzja.
Od kiedy zaczęłam czytać tą książkę od razu rzucił mi się w oczy 'slang' jakim posługiwali się mieszkańcy Strefy, ponieważ był...
Jak autor sam zresztą przyznaje - nigdy nie napisał książki tak różnorodnej. Całkowicie się z tym zgadzam. Świat jaki wykreował jest świetny i niecodzienny i inny. Dodatkowo bardzo podobało mi się to, że cała seria będzie składać się z pięciu książek, a każda z nich opisywać poszczególne królestwo tak jak w tym przypadku - Sambrii.
Mimo, iż książka bardzo mi się spodobała to na początku nie mogłam się w nią wczuć, co jest zapewne spowodowane natłokiem informacji i wiadomość oraz ogólnej dezorientacji. Później jednak pochłaniałam rozdział za rozdziałem. Tak jak w wielu innych przypadkach nie zawiodłam się na twórczości pana Mull'a, jednak wydaje mi się, że w swoich książkach ma on jeden schemat, którym się posługuje, mianowicie w prawie każdej jego książce większość wątków kumuluje się, następuje punkt kuliminacyjny i jakiś zwrot akcji.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2015/11/7-piec-krolestw-upiezcy-niebios-brandon_29.html
xoxo
our_compilation
Jak autor sam zresztą przyznaje - nigdy nie napisał książki tak różnorodnej. Całkowicie się z tym zgadzam. Świat jaki wykreował jest świetny i niecodzienny i inny. Dodatkowo bardzo podobało mi się to, że cała seria będzie składać się z pięciu książek, a każda z nich opisywać poszczególne królestwo tak jak w tym przypadku - Sambrii.
Mimo, iż książka bardzo mi się...
Muszę powiedzieć, że dość sceptycznie podchodziłam do tej książki, ponieważ jej główni bohaterowie mają tylko jedenaście lat. Czego można się spodziewać po jedenastoletnim dziecku? Najwyraźniej bardzo dużo.
Książkę czyta się nad wyraz szybko - osobiście przebrnęłam przez nią w trzy godziny, jednak akcja nie powala. Mogę jednak zrozumieć autora, gdyż jest to dopiero pierwszy tom, gdzie następuje przedstawienie postaci, o ile Meilin, Connor i Rollan praktycznie od początku byli razem i mimo narracji jednego z nich można było poznać pozostałych trochę lepiej, to z Abeke spotykają się dopiero pod koniec i właśnie w tym momecie akcja zaczyna rozwijać się bardzo szybko.
Dodatkowo muszę przyznać że bardzo podoba mi się pomysł, aby każdą następną cześć pisał inny autor.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2015/12/11-zwierzoduchy-brandon-mull.html
xoxo
our_compilation
Muszę powiedzieć, że dość sceptycznie podchodziłam do tej książki, ponieważ jej główni bohaterowie mają tylko jedenaście lat. Czego można się spodziewać po jedenastoletnim dziecku? Najwyraźniej bardzo dużo.
Książkę czyta się nad wyraz szybko - osobiście przebrnęłam przez nią w trzy godziny, jednak akcja nie powala. Mogę jednak zrozumieć autora, gdyż jest to dopiero...
Bardzo trudno jest zrecenzować zbiór opowiadań, zwłaszcza 12. Więc może powiem tylko tylko tyle. Każde opowiadanie jest wyjątkowe, a jako, że zima tego roku jest bardziej wiosną, pozwoliły mi trochę wczuć się w świąteczny klimat.
Zdarzały opowiadania lepsze i gorsze, a moim ulubionym na pewo było Dama i Lis autorstwa Kelly Link. Opowiada ono o dziewczynie Mirandzie, której mama jest w więzieniu i od tego czasu mieszka z ciocią. Co roku w Wigilię przyjeżdza do swojej bogatej matki chrzestnej na wystawne przyjęcie. Pewnego razu spotyka mężczyznę, którego od tamtej pory spotyka tylko raz w roku, pod warunkiem , że pada śnieg.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2015/12/13-podaruj-mi-miosc-zebrane-przez.html
xoxo
our_compilation
Bardzo trudno jest zrecenzować zbiór opowiadań, zwłaszcza 12. Więc może powiem tylko tylko tyle. Każde opowiadanie jest wyjątkowe, a jako, że zima tego roku jest bardziej wiosną, pozwoliły mi trochę wczuć się w świąteczny klimat.
Zdarzały opowiadania lepsze i gorsze, a moim ulubionym na pewo było Dama i Lis autorstwa Kelly Link. Opowiada ono o dziewczynie Mirandzie,...
Byłam bardzo smutna po skończeniu piątej części Olimpijskich Herosów, ponieważ nie chciałam, aby moja przygoda z bogami i półbogami dobiegła końca. Dlatego możecie sobie wyobrazić moją reakcję kiedy dowiedziałam się o Magnusie i ani trochę się nie zawiodłam, ponieważ sama fabuła jest naprawdę ciekawa i można dowiedzieć się naprawdę dużo w temacie mitologii. Akcja toczy się bardzo szybko i zawiera naprawdę dużo momentów pełnych napięcia.
Jeśli chodzi o język to był to typowy styl pisania Riordana, który nie ukrywam bardzo mi się podoba, jednak gdybym nie znała tytułu i głównych bohaterów pomyślałbym, że to Percy Jackson, ponieważ jeśli chodzi o poczucie humoru są po prostu identyczni, co może przeszkadzać niektórym czytelnikom ( mi niekoniecznie, ponieważ czułam się jakby był to jakiś throwback).
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2015/12/10-magnus-chase-i-bogowie-asgardu-miecz.html
xoxo
our_compilation
Byłam bardzo smutna po skończeniu piątej części Olimpijskich Herosów, ponieważ nie chciałam, aby moja przygoda z bogami i półbogami dobiegła końca. Dlatego możecie sobie wyobrazić moją reakcję kiedy dowiedziałam się o Magnusie i ani trochę się nie zawiodłam, ponieważ sama fabuła jest naprawdę ciekawa i można dowiedzieć się naprawdę dużo w temacie mitologii. Akcja toczy się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Muszę powiedzieć, że byłam mile zaskoczona, kiedy w tej części Amerika w końcu dość jednoznacznie określiła swoje uczucia, ponieważ po drugim tomie, gdzie skakała od Maxona do Aspena miałam jej serdecznie dość.
Eliminacje w końcu znajdują się już na półmetku, przeszkodą jednak pozostaje król, który pragnie, aby Maxon wybrał dziewczynę z jak najlepszą pozycja polityczną. Dodatkowo rebelianci stają się coraz bardziej agresywni, a publiczność z niecierpliwością czeka na przedstawienie nowej księżniczki.
W tej książce działo się na pewno więcej niż poprzedniej. Podobało mi się to, że główni bohaterowie w końcu wyszli poza schemat Eliminacji i zajęli się czymś ważniejszym jak ruch oporu. Jednak nadal ważną częścią tej książki było opisywanie płytkich niekiedy zachowań i zachcianek kandydatek, które niespecjalnie mi się podobały. Fajne było natomiast to, że dziewczyny zaczęły się do siebie zbliżać mimo rywalizacji.
Muszę powiedzieć, że byłam mile zaskoczona, kiedy w tej części Amerika w końcu dość jednoznacznie określiła swoje uczucia, ponieważ po drugim tomie, gdzie skakała od Maxona do Aspena miałam jej serdecznie dość.
Eliminacje w końcu znajdują się już na półmetku, przeszkodą jednak pozostaje król, który pragnie, aby Maxon wybrał dziewczynę z jak najlepszą pozycja polityczną....
Eliminacje nadal trwają, zawężone do Elity - sześciu dziewcząt, z których dla pięciu jest to spełnienie marzeń, ale nie dla Ameriki - dziewczyny, która wcale nie chciała brać udziału w wyścigu o rękę księcia. Przed przyjazdem do pałacu zostawiła ona Aspena swoją pierwszą miłość.
Jednak po pewnym czasie zmienia ona zdanie co do Maxona, zaczyna nawet żywić do niego uczucia. Wszystko komplikuje się jednak, gdy Aspen pojawia się w pałacu jako żołnierz i próbuje odzyskać dziewczynę
Naprawdę miałam nadzieję, że w tej części stanie się coś przełomowego. Cokolwiek. Otóż nie. Główna bohaterka wkurzyła mnie na maksa. Dokładnie co rozdział zmieniała swoje zdanie z Maxona na Aspena i na odwrót. Przez to w sumie w dalszej części popsuły się stosunki między nią, a księciem, który coraz więcej czasu zaczął spędzać z Kriss. Po części było mi naprawdę żal głównej bohaterki w takich momentach, jednak przez swoje niezdecydowanie i ignorancję sama była sobie winna.
Eliminacje nadal trwają, zawężone do Elity - sześciu dziewcząt, z których dla pięciu jest to spełnienie marzeń, ale nie dla Ameriki - dziewczyny, która wcale nie chciała brać udziału w wyścigu o rękę księcia. Przed przyjazdem do pałacu zostawiła ona Aspena swoją pierwszą miłość.
Jednak po pewnym czasie zmienia ona zdanie co do Maxona, zaczyna nawet żywić do niego...
Książkę czyta się bardzo szybko, jest napisana łatwym i prostym językiem. Jednakże akcja nie toczy się jakoś szybko. Kandydatki praktycznie całymi dniami robią to samo, a jedyne o czym potrafią mówić to książę Maxon, piękne sukienki czy występy w telewizji lub kłócą się i sprzeczają w iście stereotypowy dziewczyński sposób. Wprawdzie autorka wplotła tam wątek rebeliantów, jednak jest on bardzo krótki i przynajmniej w pierwszej części praktycznie niewyjaśniony.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2015/11/4-rywalki-cass-kiera_17.html
xoxo
our_compilation
Książkę czyta się bardzo szybko, jest napisana łatwym i prostym językiem. Jednakże akcja nie toczy się jakoś szybko. Kandydatki praktycznie całymi dniami robią to samo, a jedyne o czym potrafią mówić to książę Maxon, piękne sukienki czy występy w telewizji lub kłócą się i sprzeczają w iście stereotypowy dziewczyński sposób. Wprawdzie autorka wplotła tam wątek rebeliantów,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jeśli chodzi o pierwszy tom to miałam co do niego mieszane uczucia ze względu na jego przewidywalność i główną bohaterkę, która była bardzo irytująca. I muszę przyznać, że ta książka biję poprzednią na głowę.
Tak jak oczekiwałam już od pierwszej strony widać jak drastyczną zmianę przeszła główna bohaterka, której w Mrocznych Umysłach nie polubiłam. Tutaj wymiatała. Nie była już tą sama nieporadną wiecznie przestraszoną i przepełnioną poczuciem winy dziewczyną z obozu rehabilitacyjnego tylko typową super, bad- ass wojowniczką, która wie czego chce i jak ma to dostać.
Na początku trochę ubolewałam nad tym, że nie pojawiały się tam postacie z poprzedniego tomu, które mimo tego, że wydawały mi się płytkie, bardzo polubiłam, dlatego troszkę ciężej było mi przebrnąć przez pierwsze 50 stron, ale z czasem zaczęłam się przyzwyczajać do nowych bohaterów i faktycznie obchodziło mnie co się z nimi stanie, a po powrocie niektórych postaci z pierwszej części (z czego się bardzo ucieszyłam) wydawało mi się, że wkońcu nabrały trochę więcej charakterów .
W recenzji poprzedniego tomu także bardzo narzekałam na całą jego schematyczność, której po prostu nie dało się nie zauważyć. Ku mojej wielkiej uldze w tej części nie wiedziałam co się stanie nawet na następnej stronie. Było tak tyle zwrotów akcji, nagłych ucieczek, porwań i wszystkiego innego, że po prostu nie dało się tego przewidzieć.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/02/22-nigdy-nie-gasna-alexandra-bracken.html
xoxo
our_compilation
Jeśli chodzi o pierwszy tom to miałam co do niego mieszane uczucia ze względu na jego przewidywalność i główną bohaterkę, która była bardzo irytująca. I muszę przyznać, że ta książka biję poprzednią na głowę.
Tak jak oczekiwałam już od pierwszej strony widać jak drastyczną zmianę przeszła główna bohaterka, której w Mrocznych Umysłach nie polubiłam. Tutaj wymiatała. Nie...
Mimo, że ta książka w Polsce została wydana już trzy lata temu to nadal sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ponieważ nigdzie naprawdę nigdzie nie mogłam jej znaleźć i praktycznie codziennie patrzyłam po różnych stronach i kiedy w końcu ją zamówiłam piętnaście minut potem była już wyprzedana. Także to chyba mówi samo za siebie. Ponadto nie słyszałam jeszcze ani jednej złej opinii o tej książce, więc chyba można się domyśleć jak bardzo chciałam ją przeczytać.
Autorka na kartach swojej powieści stworzyła całkowicie nowy świat przez pewnie byłam zdezorientowana przez 3/4 książki, gdyby nie słowniczek z tymi wszystkimi nowymi nazwami, z którym nie rozstawałam się przez pierwsze pięćdziesiąt stron. Potem mogłam idealnie zagłębić się w świat wykreowany przez panią Shannon, który zaskoczył mnie swoją dokładnością i oryginalnością. Jak już kiedyś wspominałam nie jestem fanką głównych bohaterek, jednak przy Paige nie miałam się czego doczepić. Nie była ona jedną z tych wystraszonych dziewczynek, które nagle trafia piorun i stają się super odważne i najlepsze we wszystkim. Nie. Paige zawsze była odważna. I nie zawsze jej się wszystko udawało, ale przynajmniej próbowała.
Jedną z intrygujących postaci był także Naczelnik i bardzo polubiłam wszystkie sceny z nim, zwłaszcza dialogi jego i dziewczyny. Jednak był on typem postaci z którą spotkałam się już wcześniej i mniej więcej wiedziałam jak autorka nim pokieruje.
Przyznaje, że na początku czytanie tej książki może iść powoli, ale tylko ze względu na ogólne przytłoczenie nieznajomością świata, jednak potem można po prostu pochłaniać strony.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/03/28-czas-zniw-samantha-shannon.html
xoxo
our_compilation
Mimo, że ta książka w Polsce została wydana już trzy lata temu to nadal sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ponieważ nigdzie naprawdę nigdzie nie mogłam jej znaleźć i praktycznie codziennie patrzyłam po różnych stronach i kiedy w końcu ją zamówiłam piętnaście minut potem była już wyprzedana. Także to chyba mówi samo za siebie. Ponadto nie słyszałam jeszcze ani jednej złej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to