rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Na początku zastanawiałam się, dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze. Po przeczytaniu tej książki przed oczami mam dwa obrazy Pabla Picasso, mianowicie: "Rodzina cyrkowców" oraz "Akrobatka na kuli". Ta książka jest podobnym obrazem, tylko nie na płótnie, bo na papierze, nie farbami olejnymi, lecz atramentem. Namalowany prostym językiem, z pozoru płytkim i z płytką główną bohaterką oraz całym płytkim światem. Ale ów obraz przedstawia bezdenną przepaść żalu, smutku, rozczarowania, tęsknoty, zagubienia, bycia nierozumianym, odrzuconym, bez stałego miejsca na ziemii.

Nie potrafię przyznać tu gwiazdek. Nie chcę tej książki oceniać. Przeczytajcie, po prostu, jeśli tylko nadarzy się okazja. Nie zajmie to wiele czasu.

Na początku zastanawiałam się, dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze. Po przeczytaniu tej książki przed oczami mam dwa obrazy Pabla Picasso, mianowicie: "Rodzina cyrkowców" oraz "Akrobatka na kuli". Ta książka jest podobnym obrazem, tylko nie na płótnie, bo na papierze, nie farbami olejnymi, lecz atramentem. Namalowany prostym językiem, z pozoru płytkim i z płytką główną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mój egzemplarz książki "Diabły i anioły" pewien czas gniótł się w kartonie z tanimi książkami w antykwariacie. A później kurzył się dwa lata na mojej półce, dopóki nie zaczęłam jej czytać z braku czegoś lepszego pod ręką.

Obawiałam się trochę tej książki. Niewiele miałam wcześniej do czynienia z biografiami, lecz moje zeń doświadczenia przyjemne nie były. Na wszelkie obowiązkowe konkursy o kompozytorach, w których musiałam brać udział na początku mojej edukacji w szkole muzycznej nie potrafiłam się przygotować, przy czytaniu życiorysów autentycznie zasypiałam, na lekcjach tylko z otwartymi oczami. Ale początek tej książki zaskoczył mnie pozytywnie, to przecież było nawet ciekawe i dobrze napisane. W szybkim tempie pochłonęłam opisy karier pierwszej połowy wybitnych dyrygentów, lecz im dalej, tym autor coraz bardziej odbiegał w dygresje, skacząc po różnych latach w różnych okresach z różnorodnej historii muzyki.
Niestety działo się to w porządku wybitnie niechronologicznym i osobie niezbyt dobrze zorientowanej w dziejach owej wielkiej sztuki wyżej wspomniane przeskoki zapewne wiele są w stanie namieszać. Im dalej, tym mniej w kolejnych rozdziałach czytałam o dyrygentach, a tym więcej o np. dziejach muzyki awangardowej w niechętnym eksperymentom Paryżu. Im dalej, tym bardziej drażnił mnie styl autora, który zdawał mi się pod koniec czystym grafomaństwem.

I pewnie wielu z czytających moje tutejsze spostrzeżenia stwierdzi, że ocena 6/10 jest zaskakująco wysoka, lecz dla mnie osobiście, dla książki o tak miłym dla czytania i tak rzetelnym przedstawieniu sylwetek i warsztatu pracy poszczególnych mistrzów batuty początku to naprawdę niewiele.

Podsumowując, książkę polecam, lecz wyłącznie osobom zafascynowanym światem muzyki klasycznej, przyszłym dyrygentom i muzykom klasycznym mającym podstawową, wymaganą w środowisku historyczną wiedzę. Pozostałym odradzam lub polecam zagłębić się odrobinę w historię muzyki.

Mój egzemplarz książki "Diabły i anioły" pewien czas gniótł się w kartonie z tanimi książkami w antykwariacie. A później kurzył się dwa lata na mojej półce, dopóki nie zaczęłam jej czytać z braku czegoś lepszego pod ręką.

Obawiałam się trochę tej książki. Niewiele miałam wcześniej do czynienia z biografiami, lecz moje zeń doświadczenia przyjemne nie były. Na wszelkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając "Magonię" pomyślałam, że to świetna powieść jak na debiut, lecz autorka jest jeszcze nie rozpisana. Nie podzieliłam się tym spostrzeżeniem z nikim, bałam się, że może okazać się niezbyt trafne, ale takie było. Można to łatwo spostrzec podczas lektury "Gniazda".

Od powrotu Azy do swojej podniebnej ojczyzny minął rok i zbliżają się siedemnaste urodziny Azy w skórze Beth, główna bohaterka spędziła bowiem ten rok w swoim domu na ziemi. Wszyscy przeczuwają, że wydarzy się coś złego, wszyscy obawiają się potoku wydarzeń zmierzających w nieznanym kierunku, wszyscy obawiają się porwania Azy przez ów potok. Ich przewidywania sprawdzają się, lecz nikt z bliskich dziewczyny nie spodziewał się, że sam zostanie wciągnięty w nieposkromione tornado. W przenośni i dosłownie.

Maria Dahvana Headley faktycznie dopiero się rozpisuje. W "Gnieździe" jest wszystko to, czego zabrakło mi w "Magonii", a nawet więcej - to opowieść o sile miłości i jeszcze większej sile nienawiści zrodzonej z bólu, wreszcie wyczuwalnego. I te cudowne opisy oraz niesamowicie wartka akcja... ach, nic tylko czytać. Szczerze polecam.

Czytając "Magonię" pomyślałam, że to świetna powieść jak na debiut, lecz autorka jest jeszcze nie rozpisana. Nie podzieliłam się tym spostrzeżeniem z nikim, bałam się, że może okazać się niezbyt trafne, ale takie było. Można to łatwo spostrzec podczas lektury "Gniazda".

Od powrotu Azy do swojej podniebnej ojczyzny minął rok i zbliżają się siedemnaste urodziny Azy w skórze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mówi się: nie oceniaj książki po okładce. Słyszałam też, aby nie oceniać książki po opisie. A ja dodałabym do tych powiedzeń jeszcze jedno, które sprawdza się do "Magonii" tak samo jak poprzednie, a brzmi ono: nie oceniaj książki po jej początku.

To było naprawdę dziwne. Początek tej książki to była żenada. Wkurzająca bohaterka, na dodatek na wszystko wkurzona. Inna od wszystkich i cierpiąca na wyjątkową chorobę, nazwaną jej imieniem. Zakochana w swoim przyjacielu, ale jeszcze o tym nie wie, tak jak nie wie, co robić, jak się zachować, powiedzieć czy nie... Wkurzyłam się. Spodziewałam się bowiem ckliwej historyjki o umieraniu w młodym wieku, lekko fantastyczną w opisach nieziemskiej krainy/raju/zaświatów (niepotrzebne skreślić). Na początku myślałam, że dostałam kiepski romans dla nastolatek. A później ruszyła z kopyta akcja, napędzana kolejnymi wybuchami i rozbłyskami.

W "Magonii" czytelnik odnajduje wszystko, co zawierają dobre powieści fantastyczne: nieźle skonstruowaną fabułę, ciekawie wykreowany świat, miłość, agresję, brutalność, upór. Choć mnie osobiście brakło rozpaczy i bólu, co prawda obecne były słowami, lecz wyraźnie odczuwałam ich deficyt pomiędzy słowami. Mimo tego książka napisana jest znakomicie. Wszelkie opisy, zarówno walk jak i pogody są bardzo plastyczne, nie nudzą mrowiem powielanych wszędzie, utartych określeń. Nadają akcji prędkości i dynamiki. Autorka ma znakomity warsztat pisarski, a wspomniane niedociągnięcia wynikają z braku praktyki i być może doświadczenia. Poznaję to właśnie po tym nieszczęsnym, żałosnym początku, bowiem im dalej, tym lepiej.

Podsumowując, "Magonia" jest dobrą powieścią fantastyczną, którą przyjemnie się czyta i która nawet wciąga. Polecam.

Mówi się: nie oceniaj książki po okładce. Słyszałam też, aby nie oceniać książki po opisie. A ja dodałabym do tych powiedzeń jeszcze jedno, które sprawdza się do "Magonii" tak samo jak poprzednie, a brzmi ono: nie oceniaj książki po jej początku.

To było naprawdę dziwne. Początek tej książki to była żenada. Wkurzająca bohaterka, na dodatek na wszystko wkurzona. Inna od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miałam chyba dziesięć lat i byłam na wakacjach u cioci. I skończyły mi się książki do czytania. Tak mi się nudziło, że aż złapałam mysz polną, po czym ciocia zaproponowała mi, żebym przeczytała "Pamiętnik narkomanki". Stwierdziłam wtedy, że chyba jestem za młoda. I miałam rację, gdyż byłam.

"Pamiętnik[...]" jest zbiorem autentycznych zapisek autorki, z początku czternastoletniej dziewczyny. Z początku opisy dni, wydarzeń i przeżyć wydawały mi się dziecinne i pozbawione głębi, jakby pisała je osoba niezbyt wrażliwa, niezbyt inteligentna, niezbyt rozgarnięta. I zdecydowanie zbyt naiwna, bo któż o zdrowych zmysłach pozwoliłby zupełnie obcemu, przypadkiem spotkanemu człowiekowi zrobić sobie zastrzyk z nieznanej nawet z nazwy substancji i nie zadać ani jednego pytania ani się przed tym nie wzbraniać?
Chciałam nawet porzucić lekturę, denerwował mnie lakoniczny styl i brak pomyślunku bohaterki. Ale później, im dalej zagłębiałam się w książkę, tym było lepiej, tym bardziej Basia stawała się wrażliwym, zagubionym człowiekiem i inteligentną osobą, która miała ogromnego pecha i pewnego pierwszego dnia wiosny w kawiarni to właśnie do niej przysiadło się dwóch dziwnych chłopaków. I z rosnącym przerażeniem i fascynacją przypatrywałam się, jak bohaterka opada na dno, ciągnięta przez kamień uzależnienia przywiązany do szyi, jak to wszystko przeżywa oraz jaką prowadzi w swej głowie batalię.

Druga część książki (czytałam wydanie III, poszerzone) była natomiast inna. Tutaj czytelnik obserwuje jakże trudny proces odbicia się od dna i walki z wyniszczającym nałogiem. Wnikamy choć odrobinę w świat bohaterki (nikogo bowiem nie sposób dobrze poznać po jego słowach, a wewnętrznych przestrzeni ducha opisać nie sposób, takie jest moje zdanie), w gąszcz jej sprzeczności i problemów, jej uczuć. I czasami miałam wrażenie, że opisała moje własne rozpacze, momenty szczęścia, ciemności wiecznie przygnębionych zakamarków mojej duszy. Przez to wybaczyłam tej książce wszystko, co z początku mi w niej nie odpowiadało.

"Kiedyś weszłam wgłąb siebie, w pogmatwany labirynt i oślepłam na kolory życia, poznając mrok czerni i odcienie szarości."

Nie należy zapominać o tematyce "Pamiętnika narkomanki", porusza bowiem okropnie ważny również dzisiaj temat. Ileż to się słyszy o zatruciach dopalaczami, a te substancje nie są niczym innym, jak właśnie nowoczesnymi narkotykami, które potrafią po jednym użyciu dokonać takich zniszczeń w psychice i organizmie, jak w latach 70-90 ubiegłego wieku całe lata zażywania. I zamykając tę długą opinię, sądzę, że ogromna większość młodych ludzi, którzy sięgają po środki odurzające, nigdy by tego nie zrobiła, gdyby przeczytali "Pamiętnik[...]". Ta pozycja naprawdę wiele jest w stanie uświadomić.

Miałam chyba dziesięć lat i byłam na wakacjach u cioci. I skończyły mi się książki do czytania. Tak mi się nudziło, że aż złapałam mysz polną, po czym ciocia zaproponowała mi, żebym przeczytała "Pamiętnik narkomanki". Stwierdziłam wtedy, że chyba jestem za młoda. I miałam rację, gdyż byłam.

"Pamiętnik[...]" jest zbiorem autentycznych zapisek autorki, z początku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Bóg nigdy nie mruga" była książką popularną. Od dawna widywałam ją w księgarniach, na biurkach, z wieloma zakładkami. I zawsze myślałam, że to poradnik nie dla mnie. Aż coś się zmieniło i kiedy zobaczyłam tę książkę na skrzyżowaniu targu staroci z chińskim bazarem i wyprzedażą garażową kupiłam ją. I zupełnie nie żałuję. Lektura tego poradnika przyniosła mi naprawdę wiele nadziei i pocieszenia. Polecam. Bo cóż tu się więcej rozpisywać, warto.

"Bóg nigdy nie mruga" była książką popularną. Od dawna widywałam ją w księgarniach, na biurkach, z wieloma zakładkami. I zawsze myślałam, że to poradnik nie dla mnie. Aż coś się zmieniło i kiedy zobaczyłam tę książkę na skrzyżowaniu targu staroci z chińskim bazarem i wyprzedażą garażową kupiłam ją. I zupełnie nie żałuję. Lektura tego poradnika przyniosła mi naprawdę wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pomysł sięgnięcia po tę książkę Króla Horroru znalazł mnie sam podczas jednej z tych wielu zmarnotrawionych na przeglądaniu bzdur w internecie godzin. A wszystko przez to, że jakaś platforma telewizji internetowej kręciła ekranizację "Gry Geralda".

"Mistrzowsko napisany horror psychologiczny", głosi nota wydawcy z tyłu powieści. Napisany piórem pisarza już dość doświadczonego, horror... cóż, dreszczyk emocji czułam jedynie czytając scenę pełną krwi i zdartej skóry w trzęsącym i podskakującym na wybojach PKS-ie, a jeśli chodzi o psychologię, to faktycznie, główna bohaterka jest postacią dokładnie opisaną.

Jednak wiele do życzenia pozostawia kreacja rzeczonej kobiety, która jest niesamowicie płytka i bardziej irytująca, niż połowa bohaterek tanich powieści dla nastolatek i kiepskich harlequinów razem wziętych. Czytając i zagłębiając się w coraz bardziej osobiste myśli i ukrywane przeżycia miałam wrażenie, że Jessie jest niezrównoważoną psychicznie wariatką i nie potrafiłam w żaden sposób jej współczuć (a jej życie do łatwych nie należało, pomijając fakt, że stało się wyjątkowo nieprzyjemne, kiedy utknęła przykuta kajdankami do łóżka w domku letniskowym z dala od ludzi).

"Gra Geralda" nie jest powieścią ambitną ani szczególnie ciekawą. Nie wnosi niczego szczególnego do życia, chyba, że ktoś gustuje w literaturze tego typu. Ot, nieźle napisane czytadło dla zabicia czasu czy dla przerwy od literatury, po którą sięga się na co dzień i często, bowiem każdy potrzebuje czasem odskoczni.

Pomysł sięgnięcia po tę książkę Króla Horroru znalazł mnie sam podczas jednej z tych wielu zmarnotrawionych na przeglądaniu bzdur w internecie godzin. A wszystko przez to, że jakaś platforma telewizji internetowej kręciła ekranizację "Gry Geralda".

"Mistrzowsko napisany horror psychologiczny", głosi nota wydawcy z tyłu powieści. Napisany piórem pisarza już dość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krążąc pewnego ponurego dnia bez celu i pieniędzy w portfelu po Empiku, wzięłam do ręki "Wilka". Pamiętam moje zdumienie, kiedy okazało się, iż jest to debiutancka powieść Marka Hłaski. Już wtedy zamierzałam ją przeczytać, a choć od tego czasu minęło już trochę, stare postanowienia wciąż mają moc.

Rysiek Lewandowski jest młodym chłopakiem mieszkającym w jednej z warszawskich dzielnic biedy - Marymoncie. Ponura rzeczywistość krzywych ulic, brzydota zrujnowanych domów i brutalny porządek świata wciąż i wciąż starają się zabić marzenie Ryśka o życiu lepszym i piękniejszym.

To tak w wielkim skrócie. W posłowiu napisane jest, że nie należy doszukiwać się w tej powieści wydumanych ideologii. Dlatego zdziwiła mnie para ostatnich rozdziałów, które z początku uznałam za pochwałę systemu komunistycznego. Po chwili dopiero zrozumiałam, iż rzeczona powieść ma charakter uniwersalny. Mogłaby równie dobrze odnosić się do jakiegokolwiek innego systemu czy ustroju, a nawet jakiejkolwiek idei czy filozofii, o których więcej jest wyobrażeń niż wiedzy czy racjonalnych przewidywań i gdzie dobre chęci nie znają wad ni błędów.

Lektura tej książki zadziwiła mnie. Przeczytałam bowiem wcześniej ostatnią powieść Marka Hłaski, a więc "Palcie ryż każdego dnia". I odniosłam wrażenie, że te książki pisały dwie zupełnie różne osoby. Autor "Wilka" to młody idealista zdający się być pełen optymizmu, natomiast autor "Palcie ryż[...]" jest w mym odczuciu kimś, w kim wypaliły się wszelkie dobre czy pozytywne uczucia i który dostrzega wokół tylko to, co ma w sobie: ból, gorycz, rezygnację i brutalność.

Podsumowując, polecam przeczytać zarówno "Wilka" jak i "Palcie ryż[...]", choć powieść drugą czyta się naprawdę ciężko. Te dwa dzieła uznaję za model wewnętrznej przemiany, jakiej nikomu nie życzę, ale która niestety często zachodzi w człowieku z biegiem czasu, kolejnych załamań i porażek.

Krążąc pewnego ponurego dnia bez celu i pieniędzy w portfelu po Empiku, wzięłam do ręki "Wilka". Pamiętam moje zdumienie, kiedy okazało się, iż jest to debiutancka powieść Marka Hłaski. Już wtedy zamierzałam ją przeczytać, a choć od tego czasu minęło już trochę, stare postanowienia wciąż mają moc.

Rysiek Lewandowski jest młodym chłopakiem mieszkającym w jednej z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Za "Kongres futurologiczny" zamierzałam zabrać się od dawna. Na mojej najwcześniejszej liście książek do przeczytania (która ma zaledwie dwa lub trzy lata) była to jedna z dwóch pozycji autorstwa Stanisława Lema, które przeczytać zamierzałam. Nadmienię jeszcze, nim przejdę do meritum, że wymagania miałam spore.

Ijon Tichy, astronauta, zostaje wysłany na Ósmy Światowy Kongres Futurologiczny, choć nie ma większego pojęcia o futurologii. Z początku przyjemny pobyt w pięciogwiazdkowym hotelu Hilton w Costaricanie prędko zakłócają demonstracje okolicznej ludności, które prędko przemieniają się w niebezpieczne zamieszki i uliczne starcia. Stłumione one zostają poprzez środki nowej generacji powodujące porażającą miłość dla wszystkich istot żyjących i potworny wręcz altruizm. Niektórzy uczestnicy Kongresu, w tym i pan Tichy wraz z dyrekcją hotelu udają się do kanałów, aby uniknąć działania nowych środków. Wkrótce jednak stają się oni, a zwłaszcza nasz bohater, ofiarami innego środka, wysoko halucynogennego. I właśnie o owych majakach, w których Ijon doświadcza antyutopijnej i wysoce przykrej wizji przyszłości jest ta książka.

Przy początku lektury zadziwił mnie humor. Zdarzyło się bowiem kilka akapitów i sytuacji, z których się śmiałam. dawałam sobie bowiem mniej więcej sprawę, o czym traktuje "Kongres futurologiczny". Lecz wkrótce zaczęła się "część właściwa" książki, jeśli wolno mi to w ten sposób ująć. Część snucia ponurej wizji i zdzierania kolejnych warstw fikcji, aby dotrzeć do prawdy, przerażającej i niełatwej. Prawdy o prawdzie oraz o nas samych. Sądzę, iż każdy powinien tę książkę przeczytać, przemyśleć. Przerazić się i dokonać wszystkiego, co tylko w jego mocy, aby ta wizja nigdy się nie spełniła.
Polecam.

Za "Kongres futurologiczny" zamierzałam zabrać się od dawna. Na mojej najwcześniejszej liście książek do przeczytania (która ma zaledwie dwa lub trzy lata) była to jedna z dwóch pozycji autorstwa Stanisława Lema, które przeczytać zamierzałam. Nadmienię jeszcze, nim przejdę do meritum, że wymagania miałam spore.

Ijon Tichy, astronauta, zostaje wysłany na Ósmy Światowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Myślę, że sagi wiedźmińskiej nie trzeba przedstawiać. "Pani Jeziora" jest już ostatnim tomem tej serii, znakomicie napisanej, z nietuzinkowymi bohaterami. Moje wymagania wobec owej wieńczącej całą znakomitą serię pozycji były naprawdę wysokie.

To śmieszne. Przeczytanie "Pani Jeziora" zajęło mi prawie cały rok. Dokładnie dziesięć miesięcy. Ta książka nie potrafiła mnie wciągnąć, nie potrafiła nawet zachęcić mnie, żebym sięgnęła po nią, nie po inną. Wciąż jest napisana dobrze, ale czegoś mi w niej brakowało, to z pewnością dlatego tak długo leżała zaczęta, zanim czytanie jej przeze mnie dobiegło końca. Jednak wciąż to bardzo dobra książka i polecam ją każdemu, tak samo jak całą serię.

"Bo do dupy jest taka historia, gdy umierają ci porządni, a łotry żyją i dalej robią swoje."

Myślę, że sagi wiedźmińskiej nie trzeba przedstawiać. "Pani Jeziora" jest już ostatnim tomem tej serii, znakomicie napisanej, z nietuzinkowymi bohaterami. Moje wymagania wobec owej wieńczącej całą znakomitą serię pozycji były naprawdę wysokie.

To śmieszne. Przeczytanie "Pani Jeziora" zajęło mi prawie cały rok. Dokładnie dziesięć miesięcy. Ta książka nie potrafiła mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Szadź" to kolejna książka, po którą sięgnęłam zachęcona przez niezwykłą, przyciągającą uwagę okładkę. Oczywiście, opis również rozbudził moją czytelniczą ciekawość i spodziewałam się naprawdę niezwykłej opowieści.

Komisarz Polkowska, superinteligentna kobieta, której powołaniem jest stać na straży prawa. Ewa Wałkoń, młoda studentka teologii katolickiej, osoba wierząca, lecz również poszukująca. I Sławomir Wolski, superinteligentny psychopata, na co dzień zwykły obywatel na wysokim stanowisku i morderca.
Nie boję się tego napisać, nie jest to żaden spojler. Autor od początku książki prowadzi potrójną narrację i jasno daje do zrozumienia, kto popełnił i wciąż popełnia kolejne zbrodnie. W związku z powyższym czytelnik nie ma żadnej frajdy w samodzielnym rozwiązywaniu zagadki, a wszelkie ustalenia komisarz Polkowskiej wydają się oczywiste, a przemyślenia Sławomira... cóż, tutaj okazuje się, że bohaterowie superinteligentni są tylko z nazwy i chęci Autora. Bowiem ich działania i przemyślenia wcale nie świadczą o ponadprzeciętnej inteligencji.

"Szadź" nie jest książką źle napisaną. Czyta się przyjemnie, a pod koniec książki akcja przyspiesza. Tylko podanie mordercy na tacy... dla mnie to zabójca dobrego kryminału.

"Szadź" to kolejna książka, po którą sięgnęłam zachęcona przez niezwykłą, przyciągającą uwagę okładkę. Oczywiście, opis również rozbudził moją czytelniczą ciekawość i spodziewałam się naprawdę niezwykłej opowieści.

Komisarz Polkowska, superinteligentna kobieta, której powołaniem jest stać na straży prawa. Ewa Wałkoń, młoda studentka teologii katolickiej, osoba wierząca,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Byłam przekonana, że nie mam czasu. Ta książka udowodniła mi, że od dłuższego czasu nie trafiłam na prawdziwie wciągającą pozycję. Bo na przeczytanie dobrej książki zawsze jest czas.

Mikael Blomkvist jest dziennikarzem i redaktorem własnego czasopisma. Oskarżony i skazany za zniesławienie przez znanego przedsiębiorcę. Otrzymał niezwykłe zlecenie, powierzono mu zadanie rozwiązania zagadki tajemniczego zniknięcia siedemnastoletniej dziewczyny czterdzieści lat wcześniej.
Lisbeth Salander to młoda kobieta, która nikomu nie zdradza swych tajemnic. Researcherka i hakerka.
Niezwykła historia zniknięcia i nietypowe okoliczności. Oto główni bohaterowie powieści "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", znakomicie skonstruowanego szwedzkiego kryminału. Napisanego językiem prostym, w znakomitym stylu. Książkę naprawdę szybko się czyta. Autor maluje przed czytelnikiem pełen detali obraz, na którym każdy szczegół jest istotny i wyraźną kreską, ze zdecydowaniem kreśli bohaterów. Cóż by tu więcej powiedzieć. Polecam.

Byłam przekonana, że nie mam czasu. Ta książka udowodniła mi, że od dłuższego czasu nie trafiłam na prawdziwie wciągającą pozycję. Bo na przeczytanie dobrej książki zawsze jest czas.

Mikael Blomkvist jest dziennikarzem i redaktorem własnego czasopisma. Oskarżony i skazany za zniesławienie przez znanego przedsiębiorcę. Otrzymał niezwykłe zlecenie, powierzono mu zadanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Pamiętnik znaleziony w wannie". Poszukuję pośród słów składających się na tą książkę jakiegoś głębszego sensu, zupełnie jak główny bohater opisu swojej misji. Bezskutecznie. Kolejne drzwi Gmachu prowadzą mnie donikąd, w coraz większy chaos i bezsens.

Może jestem zbyt głupia, żeby pośród tylu sprzecznych informacji tudzież prawd będących maskami kłamstwa odnaleźć sens. Mam przemożne wrażenie, że fabuła tej książki w założeniu nie miała mieć sensu i to właśnie chaos chciał pan Lem opisać. Jeśli tak, to znakomicie się to Autorowi udało, szkoda tylko, że nie wynika z tego żaden morał.

Wstęp był co prawda ciekawy i pouczający. Ale pozostałe trzysta parę stron... szkoda papieru. Lektura strasznie mnie męczyła, wielokrotnie miałam ochotę przerwać czytanie, powstrzymywała mnie jednak niewielka objętość owej książki. Żałuję, że jednak zdecydowałam się przeczytać "Pamiętnik znaleziony w wannie" do końca, czuję, że zmarnowałam czas. Zdecydowanie nie polecam.

"Pamiętnik znaleziony w wannie". Poszukuję pośród słów składających się na tą książkę jakiegoś głębszego sensu, zupełnie jak główny bohater opisu swojej misji. Bezskutecznie. Kolejne drzwi Gmachu prowadzą mnie donikąd, w coraz większy chaos i bezsens.

Może jestem zbyt głupia, żeby pośród tylu sprzecznych informacji tudzież prawd będących maskami kłamstwa odnaleźć sens....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Solaris". O tej książce wiele już napisano, tak wiele, że naprawdę ciężko napisać coś oryginalnego oraz coś, czego jeszcze nikt inny nie napisał.

Identycznie stało się z planetą Solaris, odkrytą dziesięciolecia przed przylotem nań Krisa Kelvina. Przeważającą część planety zajmuje ogromny ocean. Czym dokładnie jest, trwają spory. Wokół oceanu, jedynego "mieszkańca" planety narosło ogromne mrowie hipotez i teorii, każda bardziej od drugiej zawiła, zagmatwana i fantastyczna. Żadna nie wyjaśnia fenomenu zachodzących tam zjawisk, zarówno na powierzchni oceanu, takich jak mimoidy, symetriady, asymetriady czy chyże, ani tych dziejących się wokół przybyszów z Ziemii...

Najsłynniejsza powieść Stanisława Lema to nie tylko powieść z gatunku science-fiction. To przede wszystkim powieść o nas samych, fantastyka naukowa jest tutaj jedynie środkiem przekazu i tłem dla opisania ludzkich postaw. Chcemy poznawać nowe światy, odkrywać dotąd niedostępne nam zakamarki kosmosu i nawiązać kontakt z Obcym. Książka ukazuje, jak butni i pyszni w tych dążeniach jesteśmy.

"Solaris" to powieść znakomita, dobrze napisana. Wielowątkowa i dobrze skonstruowana fabuła prowadzi nas przez ciekawą akcję do zakończenia.
Uważam, że tę książkę powinien przeczytać każdy, aby uświadomić sobie, że wcale nie jesteśmy tak wielcy, a rzeczywistość, w której żyjemy to tylko bardzo drobny ułamek wszechświata i możemy nie być w stanie pojąć ani ogarnąć niczego, co poza naszym skraweczkiem możemy napotkać.

"Solaris". O tej książce wiele już napisano, tak wiele, że naprawdę ciężko napisać coś oryginalnego oraz coś, czego jeszcze nikt inny nie napisał.

Identycznie stało się z planetą Solaris, odkrytą dziesięciolecia przed przylotem nań Krisa Kelvina. Przeważającą część planety zajmuje ogromny ocean. Czym dokładnie jest, trwają spory. Wokół oceanu, jedynego "mieszkańca"...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Obserwatorzy spoza czasu August Derleth, H.P. Lovecraft
Ocena 7,2
Obserwatorzy s... August Derleth, H.P...

Na półkach: ,

Przemęczyłam i wymęczyłam. Z ogromną ulgą oddałam.

"Obserwatorzy spoza czasu" jest to zbiór opowiadań napisanych na podstawie notatek Lovecrafta oraz opowiadań przez Cienia z Providence zaczętych, a przez Augusta Derletha skończonych tudzież napisanych.

Miałam nadzieję na znakomitą lekturę. A dostałam kilkanaście opowiadań opartych na identycznych schematach (poza jednym czy dwoma). To jeszcze potrafię wytrzymać. Ale kiedy opowiadania owe są napisane w sposób choć odrobinę zróżnicowany. Autor w kółko powiela te same określenia, jakby kopiował poprzednie opisy. Ciężko mi się czytało i naprawdę, podziwiam się, że przeczytałam wszystkie opowiadania.

Przemęczyłam i wymęczyłam. Z ogromną ulgą oddałam.

"Obserwatorzy spoza czasu" jest to zbiór opowiadań napisanych na podstawie notatek Lovecrafta oraz opowiadań przez Cienia z Providence zaczętych, a przez Augusta Derletha skończonych tudzież napisanych.

Miałam nadzieję na znakomitą lekturę. A dostałam kilkanaście opowiadań opartych na identycznych schematach (poza jednym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Długo, naprawdę długo zwlekałam z przeczytaniem "Więźnia nieba". Obawiałam się, że książka ta nie okaże się tak dobra jak pozostałe pozycje z serii "Cmentarz zapomnianych książek", które mnie zachwyciły. Stało się tak za sprawą jednego z największego jaki widziałam spoileru, który znaleźć można z tyłu książki w trzech ostatnich linijkach tekstu zamieszczonego tam przez wydawcę. Dlatego apeluję do wszystkich, którzy jeszcze tej książki nie przeczytali: nie czytajcie owych trzech ostatnich linijek!

W księgarni "Sempere i synowie" finanse miały się coraz gorzej. Od dłuższego czasu nikt w księgarni nic nie kupił, nawet stali klienci przestali to miejsce odwiedzać. Pewnego dnia jednak na progu sklepiku stanął starszy człowiek o odpychającym wyglądzie, w ogóle nie zainteresowany książkami tylko nieobecnym wtedy Ferminem, pracownikiem księgarni i przyjacielem rodziny Sempere. Główny bohater Daniel podejrzewał, że jest to osobnik znający Fermina przed laty, w nieznanej mu przeszłości jego serdecznego przyjaciela. Fermin nie chciał opowiadać tej historii, stało się to jednak konieczne i mężczyzna bardzo niechętnie wyjawił sekrety swej przeszłości...

"Więzień nieba" nie zwalił mnie z nóg. Nadal jest to znakomita powieść, zabrakło mi w niej jednak charakterystycznych dla autora tudzież serii "Cmentarz Zapomnianych Książek" misternej intrygi, mrocznych zaułków i mrożącej krew w żyłach dawnej historii, która żądna zemsty powraca, by o sobie przypomnieć. Owszem, historia Fermina nie należy do sielankowych ani przyjemnych zarówno do czytania, jak i do przeżycia (naprawdę najgorszemu wrogowi czegoś takiego nie życzę), intrygi również tu występują, ale nie są to elementy tak straszne ani przerażające jak w innych książkach C. R. Zafona. Na szczęście cudowny styl autora, niezwykła atmosfera Barcelony, która nie chce pamiętać o swej mrocznej historii oraz wyraziści, dobrze wykreowani bohaterowie pozostają niezmienne, dzięki czemu "Więzień nieba" jest lekturą wciągającą i magiczną pomimo drobnych niedostatków. Gorąco polecam.

Długo, naprawdę długo zwlekałam z przeczytaniem "Więźnia nieba". Obawiałam się, że książka ta nie okaże się tak dobra jak pozostałe pozycje z serii "Cmentarz zapomnianych książek", które mnie zachwyciły. Stało się tak za sprawą jednego z największego jaki widziałam spoileru, który znaleźć można z tyłu książki w trzech ostatnich linijkach tekstu zamieszczonego tam przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co ta książka robi z człowiekiem... Ja, osoba dość łagodna, która ma problem z zabiciem muchy, mam ochotę pobić autora za to, co działo się w "Starciu królów".

Co ta książka robi z człowiekiem... Ja, osoba dość łagodna, która ma problem z zabiciem muchy, mam ochotę pobić autora za to, co działo się w "Starciu królów".

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po twórczość Marka Hłaski chciałam sięgnąć od dawna. Znalazłam bardzo wiele cytatów, które tylko zachęciły mnie do sięgnięcia po jeden z wielu zbiorów opowiadań autora.

W zbiorze "Pierwszy krok w chmurach i inne opowiadania" znajduje się kilkanaście opowiadań o różnej objętości. Wszystkie opowiadania opisują ponurą rzeczywistość w różnych dekadach pierwszej połowy dwudziestego wieku. Ich bohaterami są zwykli ludzie, robotnicy, lekarze, kierowcy ciężarówek. Ludzie pokrzywdzeni i samotni, nieskończenie nieszczęśliwi i pełni rozpaczy. Ludzie, których zabija brutalna obojętność rzeczywistego świata i jego beznadziejność. Ludzie niekochani, którzy potrzebują bliskości drugiego człowieka bardziej niż powietrza, ale nigdy jej nie otrzymują.

Opowiadania napisane są językiem prostym, pozbawionym ozdobników czy wyrafinowanych konstrukcji zdaniowych. Bohaterowie są dobrze wykreowani, co dość rzadko zdarza się w opowiadaniach.

Nie jestem w stanie ocenić tej książki. Zrobiła na mnie duże wrażenie, ale nie potrafię jej ocenić. Sądzę, że każdy powinien przeczytać choć parę z opowiadań z tego zbioru. Polecam.

Po twórczość Marka Hłaski chciałam sięgnąć od dawna. Znalazłam bardzo wiele cytatów, które tylko zachęciły mnie do sięgnięcia po jeden z wielu zbiorów opowiadań autora.

W zbiorze "Pierwszy krok w chmurach i inne opowiadania" znajduje się kilkanaście opowiadań o różnej objętości. Wszystkie opowiadania opisują ponurą rzeczywistość w różnych dekadach pierwszej połowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O książce "Powiedziałabym ci, że cię kocham, ale..." nie dowiedziałabym się, gdyby nie poleciła mi jej koleżanka. Spodziewałam się świetnej historii, a przeczytałam...

Cammie jest córką dyrektorki Akademii Gallagher, szkoły dla szpiegów. Potrafi biegle posługiwać się czternastoma językami, łamać kody CIA, z każdego przedmiotu uczynić narzędzie do obrony, lecz zupełnie nie potrafi poradzić sobie, kiedy poznaje pewnego zwykłego chłopaka.

...Niezbyt dobrze napisaną powieść obyczajową dla jedenastolatek z wątkiem... szpiegowskim bodajże. Wydarzenia w "Powiedziałabym ci[...]" nie mają sensu, a wątki nie łączą się ze sobą. Ponadto postacie są płaskie, iście papierowe i źle wykreowane, bohaterowie są niezbyt inteligentni i mają wyraźny problem z logicznym myśleniem. Na szczęście książka ta jest cienka i szybko się ją czyta, jednak brnięcie przez kolejne wydarzenia prowadzące donikąd to zadanie męczące. Nie polecam.

O książce "Powiedziałabym ci, że cię kocham, ale..." nie dowiedziałabym się, gdyby nie poleciła mi jej koleżanka. Spodziewałam się świetnej historii, a przeczytałam...

Cammie jest córką dyrektorki Akademii Gallagher, szkoły dla szpiegów. Potrafi biegle posługiwać się czternastoma językami, łamać kody CIA, z każdego przedmiotu uczynić narzędzie do obrony, lecz zupełnie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świat pogrąża się w wojnie. Pośród spisków, zdrad i polityki wiedźmin Geralt stara się zachować neutralność i chronić Yennefer i Ciri. Wszystko w świecie, w którym każdy upatruje jedynie swojej korzyści, nie wahając się zdradzić sojuszników. Nadszedł czas pogardy.

"Czas pogardy" to kolejny tom sagi o Wiedźminie Geralcie, czarodziejce Yennefer i księżniczce Ciri. To książka wyjątkowa, jak, mam nadzieję, wszystkie z serii książek o Geralcie z Rivii. Znakomity pomysł w mistrzowski sposób opisany. Ta książka to istny majstersztyk i prawdziwe arcydzieło. Gorąco polecam każdemu, absolutnie każdemu, nie tylko miłośnikom literatury fantastycznej.

Świat pogrąża się w wojnie. Pośród spisków, zdrad i polityki wiedźmin Geralt stara się zachować neutralność i chronić Yennefer i Ciri. Wszystko w świecie, w którym każdy upatruje jedynie swojej korzyści, nie wahając się zdradzić sojuszników. Nadszedł czas pogardy.

"Czas pogardy" to kolejny tom sagi o Wiedźminie Geralcie, czarodziejce Yennefer i księżniczce Ciri. To...

więcej Pokaż mimo to