-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Cykl Inkwizytorski czytam chronologicznie, więc będzie to siódma pozycja od Jacka Piekary. Na tle pierwszych sześciu książek cyklu, widać postęp jaki przeszła twórczość Piekary, głównie nad dopracowaniem Mordimera, czy w projektowaniu świata.
W tym tomie mamy krótkie opowiadania charakteryzujące się rozwiązaniami deus ex machina. Mam żal do takich rozwiązań, szczególnie gdy opowiadanie ma potencjał (historia z kardynałem Berdialią zapowiadała się obiecująco- jednakże zostało ucięte nagłym rozwiązaniem sprawy). Jednak lektura Sługi Bożego jest przyjemnym zróżnicowaniem, od choćby takiego Kościanego Galeonu. Szybka akcja, szczątkowe wprowadzenie do uniwersum (obietnica rozbudowania tego uniwersum w kolejnych tomach) powodują, że czyta się szybko i przyjemnie.
A Mordimer nadal jest dualnym dupkiem, lecz tutaj to wynika bardziej z jego ordynarnych działań niż z jego przemyśleń( które w poprzednich tomach występowały nader często).
Cykl Inkwizytorski czytam chronologicznie, więc będzie to siódma pozycja od Jacka Piekary. Na tle pierwszych sześciu książek cyklu, widać postęp jaki przeszła twórczość Piekary, głównie nad dopracowaniem Mordimera, czy w projektowaniu świata.
W tym tomie mamy krótkie opowiadania charakteryzujące się rozwiązaniami deus ex machina. Mam żal do takich rozwiązań, szczególnie...
Czyżby powiew świeżości w pozycjach Fabryki Słów? Niekoniecznie.
Motyw enklawy jest wydawnictwu nieobcy za sprawą Zony,Polesia,Lasu czy Przygranicza. Ten dystrykt także, się zbytnio nie wyróżnia , ot nawet przypomina zaklętą część Warszawy z książki Pilipiuka (gdy Jakub i Semen wdepnęli w krętodróg), dziwna geometria i polujące na ludzi demony dopełniają to odczucie.
Natomiast to co ciekawi w tej pozycji, to czas akcji. Warszawa, tuż przed wybuchem I wojny światowej.Nie jestem specjalistą w dziedzinie historii, lecz dzięki autorowi poczułem ten klimat, co się chwali i piwo się należy.
Postacie są opisane nader sztywno, są przewidywalne. Nie przeszkadza to jednak w czytaniu książki. Autor rozpoczął dużo wątków , które warto są rozwijania - będzie co czytać w drugiej części.
Na duży plus zasługuje też konstrukcja opowieści. Nie jest to nastawiona jedynie na akcję książka , przeplata wątki związane z przyjaźnią, zauroczeniem, czy dworskimi machinacjami. Prawda, prawdą iż nie ma ich za dużo, choć są dobrze przedstawione. Oczywiście główny wątek nie odbiega jakoś wyjątkowo od kanonu : demony, zagłada, specyficzny bohater, zagrywki polityczne itd. Nie jest to przytyk, tylko chłodna ocena , która wpływa na pozytywny odbiór książki. Czyż czasem każdy z nas nie chce czytać uproszczonych wersji złożonych zagadnień ? Wysłuchać krótkich przemyśleń bohaterów na temat natury ludzi, niż czytać "O podstawie moralności" ?
Ostatecznie książka wypada bardzo dobrze, jest solidna oraz trzyma klimat. Nie przesadza z intrygami, podaje je w przystępnej formie, bez udziwnień. Nie zmusza do wysiłku umysłu, ale nie pozwala zasnąć. Idealna lektura do poduszki, albo podróży.
A rysunki były okropne (bez wpływu na ocenę).
Czyżby powiew świeżości w pozycjach Fabryki Słów? Niekoniecznie.
Motyw enklawy jest wydawnictwu nieobcy za sprawą Zony,Polesia,Lasu czy Przygranicza. Ten dystrykt także, się zbytnio nie wyróżnia , ot nawet przypomina zaklętą część Warszawy z książki Pilipiuka (gdy Jakub i Semen wdepnęli w krętodróg), dziwna geometria i polujące na ludzi demony dopełniają to odczucie....
Anarchista na okładce daje błędne wyobrażenie o zawartości tej krótkiej rozprawki. Thoreau anarchistą nie jest, a obywatelskie nieposłuszeństwo przedstawione jest jako sprzeciw wobec państwa, które nie jest wcale świętością. Można (i trzeba) się opierać przeciwko państwu, jeśli narzuca swoim obywatelom konkretne zachowania, które część z nich może uznać za niemoralne. Nadmienię, że w poprzednim zdaniu występuje ważna symbolika - chodzi głównie o słowo "narzucać". Wspominam o tym, gdyż wielu moich rodaków traktuje stwierdzenie: " Od dzisiaj można kupić produkt X legalnie", jako swoisty nakaz na jego kupno; oczywiście taki ciąg rozumowania jest bzdurny.
Rozumując dalej, Thoreau twierdzi, że w państwie (a konkretniej na terenie tego państwa) mogą żyć osoby, które nie uznają zwierzchności tegoż rządu. Powinno się dać im spokój, o ile postępują w myśl sprawiedliwości i bycia "dobrym sąsiadem". Naszym obowiązkiem jako obywatela jest nieposłuszeństwo, powiedzenia głośno NIE, gdy rządzący żądają od nas czegoś, czego my nie chcemy spełnić.
Podsumowując, książeczka jest pozycją wartą zasięgnięcia i zadumy. Na pewno się nie zgodzimy z częścią postulatów , lecz jestem przekonany, że jest to świetna okazja na weryfikację i sprawdzenie logiki\konsystencji naszych poglądów. Ostatecznie, pozycja dobra, ciekawa choć nie wybitna.
Anarchista na okładce daje błędne wyobrażenie o zawartości tej krótkiej rozprawki. Thoreau anarchistą nie jest, a obywatelskie nieposłuszeństwo przedstawione jest jako sprzeciw wobec państwa, które nie jest wcale świętością. Można (i trzeba) się opierać przeciwko państwu, jeśli narzuca swoim obywatelom konkretne zachowania, które część z nich może uznać za niemoralne....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to