Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Wysoka nota za perpetualną świeżość wykładu. Niezależnie od momentu XX wieku, przytoczone tu pojęcia i obserwacje są jak najbardziej trafne, także dla Polski w roku 2023. Bywa chaotyczny, ale tak to już jest z wykładami - słowo mówione jest bardziej efemeryczne niż wielokrotnie zredagowany tekst przeznaczony do publikacji.

Wysoka nota za perpetualną świeżość wykładu. Niezależnie od momentu XX wieku, przytoczone tu pojęcia i obserwacje są jak najbardziej trafne, także dla Polski w roku 2023. Bywa chaotyczny, ale tak to już jest z wykładami - słowo mówione jest bardziej efemeryczne niż wielokrotnie zredagowany tekst przeznaczony do publikacji.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O ile temat wyjątkowo ciekawy, a autor szeroko uznany, to sama książka cierpi na chorobę 'popscience'. Rozdziały, w których autor posługuje się socjologią, etnografią czy analizą historyczną, czyta się zdecydowanie lepiej i tworzą pewien szeroki, interdyscyplinarny obraz. Jednak w momencie, w którym autor posługuje się wybrany wynikami badań z kognitywistyki lub psychologii, aby nadać gravitas swoim hipotezom, zaczynają się problemy. O ile zagadnienie intencjonalności wydaje się po prostu zbyt szerokie aby je umieszczać w tej książce (przykładowo, zbytecznym byłoby umieszczanie w książce o historii ekonomii informacji, że gdyby ludzie nie stworzyli systemu numerycznego, to ekonomia w obecnej formie by nie powstała), to nie przeszkadza jakoś bardzo. Natomiast wiele badań, których autor skrzętnie używa do walidacji swoich hipotez na temat "wspólnot religijnych" mogłoby być użytych do udowadniania hipotez o wspólnotach wszelakich, stąd argumentacja odbiega od zjawiska religii sensu stricto.

O ile temat wyjątkowo ciekawy, a autor szeroko uznany, to sama książka cierpi na chorobę 'popscience'. Rozdziały, w których autor posługuje się socjologią, etnografią czy analizą historyczną, czyta się zdecydowanie lepiej i tworzą pewien szeroki, interdyscyplinarny obraz. Jednak w momencie, w którym autor posługuje się wybrany wynikami badań z kognitywistyki lub...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Karl Jaspers roztacza przed nami obraz uniwersytetu takim jaki powinien być. Są rozdziały filozoficzne, traktujące o Duchu uniwersyteckim oraz Realizacji naukowej. Wymienia też płynące zagrożenia w stronę uniwersytetu.

Od strony profetejskiej, Jaspers przewidział wiele zmian, które mogą nadejść do struktur uniwersyteckich. Poza oczywistym bumelanctwem pracowników i skostniałości struktur, doszła radykalna wręcz zmiana wobec edukacji: to "poszukiwanie prawdy", czy chęć doskonalenia się w dowolnej dziedzinie zostało zamienione na wymierność efektów poprzez zarobki absolwentów lub ilość (a nie jakość) publikacji. Są na to współczesne pojęcia, takie jak uberyzacja uniwersytetów. Jaspers wprost pisał o niemożności pogodzenia roli uniwersytetu ze szkołą zawodową, która będzie operować względem rynku pracy. Niestety, jakość studiów wielu kierunków spadła pod naciskiem wspomnianych wcześniej wskaźników. Współpraca z "biznesem" nie polega na ewentualnym pozyskaniu wykwalifikowanych pracowników, raczej na wyprodukowanie wystarczającej liczby dyplomów do prac, które w żadnym wypadku nie wymagają wiedzy akademickiej. Obecnie nawet studia doktorancką zaczynają cierpieć na tę chorobę, a "zrobienie doktoratu" zaczyna kojarzyć się raczej z awansem i podwyżką niż z przekroczeniem ważnego etapu edukacyjnego.

Mimo, że autor stara się ubrać uniwersytet w ramy filozoficzne, niestety czasem wychodzi to sztucznie - jest trochę nadmuchanych paragrafów nie wnoszących za wiele poza to co zostało wyłożone na początku rozdziału.

Podstawową jednak zaletą tej pracy jest to, że Jaspers zasadza uniwersytet nie tylko w sferze filozoficznego ideału, ale odnosi go też do rzeczywistości społecznej stwierdzając, że uniwersytet jest prawem człowieka do poszukiwań prawdy. Określenia takie jak "aktywne lenistwo" oddają charakter pracy badawczej, a nacisk na odcięcie uniwersytetu od presji religijnych czy państwowych jawnie charakteryzuje go w kontekście elementów społecznych.

Karl Jaspers roztacza przed nami obraz uniwersytetu takim jaki powinien być. Są rozdziały filozoficzne, traktujące o Duchu uniwersyteckim oraz Realizacji naukowej. Wymienia też płynące zagrożenia w stronę uniwersytetu.

Od strony profetejskiej, Jaspers przewidział wiele zmian, które mogą nadejść do struktur uniwersyteckich. Poza oczywistym bumelanctwem pracowników i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka stricte popularno-naukowa. Padają co prawda znane nazwiska - Weber, Taylor, Bauman - lecz ich myśli i wnioski są dyskutowane bardzo pobieżnie, wręcz prosi się o większy nacisk na teoretyczne fundamenty, jednak większą część czasu autor poświęca na podawanie listy przykładów przejawów makdonaldyzacji w różnych dziedzinach biznesu, (ale nie tylko), co sprawia, że książka staje się bona fide wyliczanką.

Jeżeli ktoś jest mocno zainteresowany teorią, lepiej zapoznać się z bardziej technicznymi pozycjami, dla niezaznajomionych z tematem ta pozycja wydaje się wartościowa jako wprowadzenie do tego jak sposób pracy i myślenie o pracy może wpływać na socjo-ekonomiczny krajobraz.

Książka stricte popularno-naukowa. Padają co prawda znane nazwiska - Weber, Taylor, Bauman - lecz ich myśli i wnioski są dyskutowane bardzo pobieżnie, wręcz prosi się o większy nacisk na teoretyczne fundamenty, jednak większą część czasu autor poświęca na podawanie listy przykładów przejawów makdonaldyzacji w różnych dziedzinach biznesu, (ale nie tylko), co sprawia, że...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Lady Sapiens. Prawdziwa prehistoria kobiet Thomas Cirotteau, Jennifer Kerner, Eric Pincas
Ocena 6,1
Lady Sapiens. ... Thomas Cirotteau, J...

Na półkach: , ,

Książka napisana bardzo przystępnie i dynamicznie. Wygląda na na przykład par exellence książki popularno-naukowej, z naciskiem na pierwszą część tego członu. Dla laika takiego jak ja, takie mniej techniczne pozycje czyta się przyjemnie. Jednak, autorzy czasem zdają się niektóre kwestie traktować zbyt lekceważąco, zostawiając sporo pytań, na które nie udzielają odpowiedzi (ani nie wyjaśniają dlaczego ich udzielić się nie da), ale nie zaważa to zbytnio na przyjemności z odbioru książki. Podsumowując, mamy tutaj przegląd nowych wniosków w badaniach nie tylko archeologicznych, ale etnograficznych i antropologicznych. Interesującym są też opisy technik i metod stosowanych przez badaczy.

Komentarz nie mający wpływu na ocenę:
Sama książka, jak można się spodziewać, wywołała trochę kontrowersji, ale jest to norma dla książek czy dzieł starających się podważyć status quo. Nawet tutaj widzimy komentarz próbujący - jak to przeważnie bywa - logicyzować społeczny dyskurs. Wymieniony jest temat polowania, który rzekomo książka stara się "ideologizować" i "stawiać pod tezę". Ciekawym jest, że autorzy w całym rozdziale (jest to skrótowy, niepełny opis przykład rzecz jasna):
1) Podają, że wedle obecnych badań 95% procent męskich szkieletów znalezionych w zachodniej Europie miały ślady w strukturze kości jednej kończyny sugerujące posługiwanie się oszczepem/łukiem/toporkiem, co sugeruje, że w tym rejonie mężczyźni dominowali w aspekcie polowania na "grubą zwierzynę".
2) Sugerują, że jednak nie musi być to absolutem i podają odkrycia archeologów południowo-amerykańskich, którzy odkryli relatywnie sporą liczbę grobów kobiet, w których złożono ekwipunek do polowań na dużą zwierzynę.
3) Wspomniani archeolodzy sugerują, że w tamtym rejonie podział płciowy takiego polowania był bardziej elastyczny.
4) Autorzy podają rozróżnienie polowanie na dużą i małą zwierzynę, zwracając uwagę, że polowanie na małą zwierzynę nie zależy aż tak od siły, poza tym posiłkując się odpowiednimi narzędziami znajdowanymi w grobach i przy ciałach kobiet.
5) W opisie jednego z największych prehistorycznych obozów łowieckich, sugerują że kobiety raczej mogły zajmować się zaganianiem i oprawianiem dużej zwierzyny, oraz polowaniem na mniejszą zwierzynę.
6) Podają też kilka przykładów z ówczesnych badań etnograficznych, które dowodzą, że rozdział płciowy tych zajęć nie jest homogeniczny.

Patrząc na to, ciężko stwierdzić, że autorzy pisali coś "pod tezę". Raczej brzmi to jak walka z niechęcią do odrzucenia utartego schematu. Zastanawiające, że jakoś fragmenty o babciach i aspektach macierzyństwa, nie są tak często kwestionowane, jak ten jeden o polowaniu. Być może dlatego, że od ok. 150 lat jesteśmy przyzwyczajeni do jednego, konkretnego modelu rodziny.

Książka napisana bardzo przystępnie i dynamicznie. Wygląda na na przykład par exellence książki popularno-naukowej, z naciskiem na pierwszą część tego członu. Dla laika takiego jak ja, takie mniej techniczne pozycje czyta się przyjemnie. Jednak, autorzy czasem zdają się niektóre kwestie traktować zbyt lekceważąco, zostawiając sporo pytań, na które nie udzielają odpowiedzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autor przez kilka rozdziałów próbuje nam udowodnić jakim mądrym i liberalnym jest człowiekiem, wplatując do tego "popperyzm" co kilka zdań (oczywiście nigdy nie rozwija tego czym dla niego ten "popperyzm" jest i jak wpływa na jego myśl) i przypomina, że studiował na LSE pod mentorstwem Karla Poppera. Co ciekawe, te rozdziały nie przedstawiają żadnej obrony społeczeństwa otwartego.

Jest też rozdział, z którym wiązałem największe nadzieje, ponieważ miał być skróconą wersją jego artykułu przedstawiający autorską metodologię ekonomiczną. Ciężko mi określić na ile jest to kwestia tego, że czytamy to 2023 roku, a na ile tego, że sama metodologia nie jest zbyt odkrywcza - ot, zwykłe zaprzeczenie neo-klasycznego paradygmatu o racjonalnym uczestniku i auto-regulujących się rynkach; tutaj jedynie wzbogacona o definicje ryzyka i niepewności.

Na uwagę natomiast zasługuje rozdział o kryzysie 2008 roku, autor opisuje zjawisko od innej niż przeważnie strony, mianowicie od swapów ryzyka kredytowego i przez konstrukcję tych instrumentów wyciąga wnioski prowadzące do szybkiej nierównowagi tegoż rynku; zauważa też powiązania z bankami i resztą sektora finansowego.

To ostatnie pokazuje, że autor ma talent do pisania o meandrach finansów, w przeciwieństwie do filozofii ekonomii.

Autor przez kilka rozdziałów próbuje nam udowodnić jakim mądrym i liberalnym jest człowiekiem, wplatując do tego "popperyzm" co kilka zdań (oczywiście nigdy nie rozwija tego czym dla niego ten "popperyzm" jest i jak wpływa na jego myśl) i przypomina, że studiował na LSE pod mentorstwem Karla Poppera. Co ciekawe, te rozdziały nie przedstawiają żadnej obrony społeczeństwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety, książka fantasy jakich wiele, poza nazewnictwem nie sposób się wyznać, że to Warhammer. Ciekawe, że postać łowcy czarownic jest bardzo podobna do "dzieł" naszego rodzimego Piekary (książka Wernera wyszła wcześniej), ba, nawet przejawia pewną dozę uprzedmiotowienia kobiet - nie do tego stopnia co u Piekary oczywiście, ale mamy klasyczne postrzeganie kobiet albo jako damy w opałach, albo mądrej staruszki (która oczywiście musi być opisana jako "niegdysiejsza piękność, ale teraz to już nie"). Podsumowując, wygląda na maszynowe powieściopisarstwo.

Niestety, książka fantasy jakich wiele, poza nazewnictwem nie sposób się wyznać, że to Warhammer. Ciekawe, że postać łowcy czarownic jest bardzo podobna do "dzieł" naszego rodzimego Piekary (książka Wernera wyszła wcześniej), ba, nawet przejawia pewną dozę uprzedmiotowienia kobiet - nie do tego stopnia co u Piekary oczywiście, ale mamy klasyczne postrzeganie kobiet albo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Długo próbowałem przebrnąć przez tą książkę. Otrzymała mnóstwo nagród i pochwał; rzeczywiście styl autorki jest przyjemny, akcja idzie gładko, retrospekcje przeplatają się zgrabnie ze współczesnością, a wewnętrzne monologi postaci z rozmowa przyjaciół. Od strony warsztatu książka jest pierwszorzędna.

Jednak, czegoś zabrakło. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że powieść jest pisana wedle jednej mantry "ma Ci być przykro wobec Jude'a". Rozumiem tragizm jego postaci, problematykę traumy, jednak wypada to niejako sztucznie, tak jakby czytelnik musiał otrzymać postać skumulowaną horrorami z dzieciństwa i życia dorosłego. Nie jest to książka zła w żadnym wypadku, widzę co tu może się podobać, najwyraźniej jednak nie trafiła do mnie. Powieść, która rzuca zdarzeniem i mówi: "no, teraz to już musi Ci być przykro", gradalnie zwiększając "stawkę" przemocy i rozpaczy.

Długo próbowałem przebrnąć przez tą książkę. Otrzymała mnóstwo nagród i pochwał; rzeczywiście styl autorki jest przyjemny, akcja idzie gładko, retrospekcje przeplatają się zgrabnie ze współczesnością, a wewnętrzne monologi postaci z rozmowa przyjaciół. Od strony warsztatu książka jest pierwszorzędna.

Jednak, czegoś zabrakło. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że powieść jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No i niestety, to wydanie Wallace'a nie dało rady. Dużo formy, mało treści, bezowocna zabawa językiem i tematem. Miał wyjść przekąs, cynizm i krzywe zwierciadło, a wyszła całkowita nuda - jedynie "Osoba w depresji" broni się w tej pozycji.

No i niestety, to wydanie Wallace'a nie dało rady. Dużo formy, mało treści, bezowocna zabawa językiem i tematem. Miał wyjść przekąs, cynizm i krzywe zwierciadło, a wyszła całkowita nuda - jedynie "Osoba w depresji" broni się w tej pozycji.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sensu largo, jest to książka o perturbacjach polskiego marksizmu lat 50' i 60' pod wpływem dyskusji marksistów z filozofami analitycznymi. Sensu stricto, jest to krótkie przedstawienie filozofii Kołakowskiego i Shaffe'a.

Dobra pozycja do zaczerpnięcia inspiracji i źródeł, jednak dla samego zrozumienia zbyt ogólna, lub czasami, zbyt techniczna. Samą przyczynę fenomenu polskiej szkoły marksistowskiej, t.j. debata z analitykami pokroju Ajdukiewicza, opisuje rzetelnie, jednak sprawia wrażenie chaotycznej, trochę jak pojęciowy plan do abstraktu rozprawy doktorskiej, niźli spójną i konsekwentną pozycję.

Sensu largo, jest to książka o perturbacjach polskiego marksizmu lat 50' i 60' pod wpływem dyskusji marksistów z filozofami analitycznymi. Sensu stricto, jest to krótkie przedstawienie filozofii Kołakowskiego i Shaffe'a.

Dobra pozycja do zaczerpnięcia inspiracji i źródeł, jednak dla samego zrozumienia zbyt ogólna, lub czasami, zbyt techniczna. Samą przyczynę fenomenu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tematyka niniejszej pozycji jest zdecydowanie niecodzienna. Niby wpisuje się w "typową książkę o późnym kapitalizmie", jednak bogactwo zarówno treści jak i językowe sprawia, że czyta się ją zaskakująca orzeźwiająco. Oczywiście autor nie jest tutaj wolny od klasycznej przypadłości - co bardziej ówczesnych krytyków kultury - lubowania się w długich, złożonych zdaniach wypełnionych "potworkami" pojęciowymi. Z jednej strony sprawia to, że czytelnik ma okazję do mocniejszej refleksji, z drugiej strony (sporadycznie) sprawia wrażenie przeintelektualizowania tematu.

Wracając do tematyki, jest to krytyka współczesności z punktu widzenia mediów transmisji, które zostały przejęte przez nasz globalny system ekonomiczny w myśl zintegrowanej konsumpcji i optymalizacji strategii sprzedażowych. To 24/7, ta cecha współczesności, gdzie wszystko jest dostępne tu i teraz, bez czasu na zastanowienie brana jest tutaj pod lupę. Czy aby na pewno jest to cud modernizmu i efekt skumulowanego prywatnego bogactwa? Czy może kolejna furtka służąca izolacji, alienacji i dysocjacji społeczności na jednostki? Crary, powołując się na filozofów, socjolożki czy historyków przeprowadza nas przez postrzeganie snu na przestrzeni dziejów, rozwój obecnego systemu kapitalistycznego, oraz dawne, niedawne i współczesne formy oporu i analizy jak zmieniało się społeczeństwo.

Na ocenie zaważyło jednak to, że argumentacja nieraz jest kołowa, a tempo wynikania jest chaotyczne - raz dostajemy wnioskiem "w twarz" prawie natychmiast, gdzie indziej musimy przebrnąć przez analizy kilku faktów i dzieł kultury (skądinąd słabo powiązanych), aby otrzymać szeroką i kwieciście opisaną konkluzję, którą ciężko przyłożyć do czegokolwiek. Pewnikiem przypadnie do gustu fanom stylu Baudrillarde'a.

Tematyka niniejszej pozycji jest zdecydowanie niecodzienna. Niby wpisuje się w "typową książkę o późnym kapitalizmie", jednak bogactwo zarówno treści jak i językowe sprawia, że czyta się ją zaskakująca orzeźwiająco. Oczywiście autor nie jest tutaj wolny od klasycznej przypadłości - co bardziej ówczesnych krytyków kultury - lubowania się w długich, złożonych zdaniach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autor podejmuje temat ludzkiej śmiertelności, w którym dyskutuje o znaczeniu śmierci dla naszej egzystencji, o tym jak fakt, że kiedyś umrzemy wpływa na tym czym lub kim jesteśmy jako ludzie. Dyskutuje także o koncepcji nieśmiertelności i przeciwstawia ją "życiu ze śmiercią", analizując czy aby na pewno nieśmiertelność może być przedstawiona jako coś dobrego. Odnosi się także do stanowisk religijnych i filozoficznych, stąd przeczytamy fragmenty Marka Aureliusza czy Heideggera, oraz spojrzymy na śmierć oczami chrześcijanin, buddystów i taoistów.

Na pierwszy rzut oka widać, że książka jest napisana też dla osób nie mających styczności z filozofią. Argumenty pisane nieraz w sposób kołowy, pozwalają z jednej strony zapoznać się dokładniej, z drugiej może czytelnika znudzić. Niemniej jednak argumenty przedstawiane na początku książki w sposób ogólny i wszechstronny, w dalszej części są rozkładane na różnych przykładach. Jest to książka interesująca, ciekawa jako wprowadzenie do tematu śmierci w filozofii, jednakże zostawia pewien niedosyt - ciężko jednak stwierdzić czy to kwestia wcześniejszego doświadczenia czytelnika z tematem, czy pewien brak w sposobie pisania autora.

Warto przeczytać jeżeli chcecie sprawdzić czy fakt, że umrzemy jest dla nas najważniejszy.

Autor podejmuje temat ludzkiej śmiertelności, w którym dyskutuje o znaczeniu śmierci dla naszej egzystencji, o tym jak fakt, że kiedyś umrzemy wpływa na tym czym lub kim jesteśmy jako ludzie. Dyskutuje także o koncepcji nieśmiertelności i przeciwstawia ją "życiu ze śmiercią", analizując czy aby na pewno nieśmiertelność może być przedstawiona jako coś dobrego. Odnosi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Problem z faszyzmem wynika głównie z jego - obecnie - płynnej natury. Nie sposób nie zwrócić uwagę na reakcje liberalnego ogółu - które urosły już do rangi mema - spod znaku "polecam przeczytać definicję faszyzmu", albo "teraz każdego nazywa się faszystą". Jak stanowi cicha teza tej książki: nie trzeba być zadeklarowanym faszystą, żeby taką politykę realizować. Stąd - co nawet widać w komentarzach na tym portalu - częsta ostra reakcja o pomyłkę z konserwatyzmem, lub "oskarżenia" o neo-marksizm.

Sama książki napisana przystępnie, lecz z szacunkiem do czytelnika. W prosty sposób wykłada płynne elementy wspólne szerokiej gamy historycznie faszystowskich reżimów ze współczesną aplikacją. Nie dziwi więc obecność takich nazwisk jak Putin, czy Erdogan, za to zwraca uwagę - i powinna martwić - obecność Jarosława Kaczyńskiego w tym wątpliwej sławy towarzystwie. Obserwator polityczny zgodzi się, że kwestie tożsamościowe, czy anty-intelektualne odgrywają ważną rolę w każdym współczesnym autorytarnym - czy aspirujący do miana takowego - reżimie. Podobnie jak walka z równością na kanwie wytworzonej na własne potrzeby koncepcji nacjonalizmu, czy adaptacyjnej hierarchii (prostolinijnym przykładem tego procesu będzie podkreślanie "lekkiego" patriarchatu dla mocniej egalitarnego społeczeństwa, a krzewienie w pełni opresyjnej i wykluczającej jego wersji w krajach bardziej konserwatywnych - vide Okno Overtona).

10 elementów faszyzmu, takie jak anty-intelektualizm, mitologizacja przeszłości, czy retoryka pracy jako atrybut "godnego" obywatela, są tu wyłożone w dosadny i całkiem wyczerpujący sposób. Liczne nawiązania do badań i traktatów filozoficzno-politycznych (z wiodącą prym Hannah Arendt) pozwala na dalsze poszukiwania w celu szerszej kontekstualizacji zagadnienia jakim jest studium totalitaryzmów.

Ważna pozycja dla zrewidowania własnych poglądów i szerszego spojrzenia na rzeczywistość polityczną.

Problem z faszyzmem wynika głównie z jego - obecnie - płynnej natury. Nie sposób nie zwrócić uwagę na reakcje liberalnego ogółu - które urosły już do rangi mema - spod znaku "polecam przeczytać definicję faszyzmu", albo "teraz każdego nazywa się faszystą". Jak stanowi cicha teza tej książki: nie trzeba być zadeklarowanym faszystą, żeby taką politykę realizować. Stąd - co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Interesująca, ale ciężko stwierdzić dla kogo właściwie ta książka. Dla przeciwników feminizmu na pewno nie, ponieważ ton na pewno nie jest pobłażliwy, dla niezaznajomionych też niezbyt, ponieważ jesteśmy bombardowani cały czas różnymi konceptami, a dla zaznajomionych z feministyczną literaturą nie będzie to nic odkrywczego.

Można poczytać w ramach ugruntowania pojęć.

Interesująca, ale ciężko stwierdzić dla kogo właściwie ta książka. Dla przeciwników feminizmu na pewno nie, ponieważ ton na pewno nie jest pobłażliwy, dla niezaznajomionych też niezbyt, ponieważ jesteśmy bombardowani cały czas różnymi konceptami, a dla zaznajomionych z feministyczną literaturą nie będzie to nic odkrywczego.

Można poczytać w ramach ugruntowania pojęć.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wyjątkowo przystępna jak na zawiłość i techniczność poruszanego tematu, którym jest transformacja życia pracownika w okresie prywatyzacji Polski. Elizabeth Dunn łączy ekonomię polityczną, socjologię i filozofię, aby wyjaśnić czym był zastany przez zagranicznego inwestora (Gerber) system, co sam ze sobą przyniósł i co spowodował. Bez apologetyki żadnego systemu, za to z pełną rzetelnością i organicznością swoich analiz (wszak Dunn pracowała w zakładzie Alima-Gerber w trakcie prywatyzacji i przeprowadzała rozmowy z pracownicami każdego szczebla) autorka wskazuje czym stały się marketing niszowy, post-fordowskie przedsiębiorstwo czy społeczny charakter pracownika.

Książka zdecydowania potrzebna i słusznie nagrodzona, specjalnie służy zwróceniu uwagi, że prywatyzację - czy za tym, jakakolwiek zmiana systemu ekonomiczno-społecznego w jakim ktoś żyje - nie da się zredukować do statystyk i danych liczbowych.

Wyjątkowo przystępna jak na zawiłość i techniczność poruszanego tematu, którym jest transformacja życia pracownika w okresie prywatyzacji Polski. Elizabeth Dunn łączy ekonomię polityczną, socjologię i filozofię, aby wyjaśnić czym był zastany przez zagranicznego inwestora (Gerber) system, co sam ze sobą przyniósł i co spowodował. Bez apologetyki żadnego systemu, za to z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciężko jednoznacznie ocenić tą pozycję. Z jednej strony poruszona tematyka w pierwszych esejach zapowiada się ciekawie i nadaje pewien socjologiczny obraz myśli, natomiast późniejsze esej wydają się oderwane od myśli przewodniej, która miała być "objaśnianiem świata". Jednak skłonny jestem zauważyć, że prawdopodobnie chodziło o przejście od przemocy w skali mikro (język, sposób postrzegania) do skali makro (gwałt, molestowanie).

Ogólnie jednak, eseje czyta się jak felieton, stąd książka jest przystępna i lekko pisana, warta zaznajomienia się, nawet jeżeli nie zna się feministycznej prozy czy filozofii.

Ciężko jednoznacznie ocenić tą pozycję. Z jednej strony poruszona tematyka w pierwszych esejach zapowiada się ciekawie i nadaje pewien socjologiczny obraz myśli, natomiast późniejsze esej wydają się oderwane od myśli przewodniej, która miała być "objaśnianiem świata". Jednak skłonny jestem zauważyć, że prawdopodobnie chodziło o przejście od przemocy w skali mikro (język,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czego nam brakuje w obecnej kulturze? Pojęć i rytuałów dotyczących sytuacji smutnych i niechcianych, które są postrzegane (błędnie) jako swoista kontra do obecnego pędu konsumpcyjnego. Książka porusza tematy związane z własną przemocą, żałobą, stratą czy melancholią od strony kulturowej - formy ekspresji, których odrzucenie rezonuje we współczesnym świecie, zarówno naukowym, filozoficznym jak i w ekonomii. Zachodzi w rejony ponurego profeteizmu związanego z odrzuceniem pewnej części człowieczeństwa, tego elementu "złego i smutnego" jako coś zgoła nienaturalnego, natomiast nie daje na to prostego remedium, ba, nie daje go w ogóle w sposób jednoznaczny, tym samym odcinając się od wspominanej w książce kultury coachów i mindfulnessu (czymkolwiek on jest tak naprawdę).

Jednak nie jest to pozycja z gatunku - modnych ostatnio - wrzutek na późny kapitalizm, które często krążą przez kilkaset stron wokół tego samego wniosku*. Autor przedstawia tutaj podejście szeroko, od psychiatrii klinicznej, przez różne badaczki społeczeństwa, do porównań do psychoanalizy, czy nawet astrologii. Pisze lekko, jednak używa wielu odniesień, co czasem bywa przytłaczające, z drugiej strony daje obraz jak szeroko można do omawianych zagadnień podejść.

*oczywiście podejście krytyczne wobec obecnego porządku świata jest pożądane, jednak często te publikacje są wtórne.

Czego nam brakuje w obecnej kulturze? Pojęć i rytuałów dotyczących sytuacji smutnych i niechcianych, które są postrzegane (błędnie) jako swoista kontra do obecnego pędu konsumpcyjnego. Książka porusza tematy związane z własną przemocą, żałobą, stratą czy melancholią od strony kulturowej - formy ekspresji, których odrzucenie rezonuje we współczesnym świecie, zarówno...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wallace ma ten dziwny dar, że nawet nie interesujące mnie tematy zyskują diametralnie, gdy są przez niego opisywane. Ciekawa analiza Lyncha, bardzo post-modernistyczna i w duchu Marka Fishera analiza zjawiska telewizji i opis ekskluzywnego rejsu są tutaj zdecydowanie najmocniejszym punktem, lecz wnikliwy opis targów inwentarza na Środkowym Zachodzie USA, który zmierza w stronę analizy dwóch kultur, czy wspomnienia z kariery tenisowej przykuwają uwagę na dłużej. Niestety, w niektórych momentach przerost formy nad faktyczną treścią, ale to już chyba problem tego typu autorów, stąd 7, a nie 8.

Wallace ma ten dziwny dar, że nawet nie interesujące mnie tematy zyskują diametralnie, gdy są przez niego opisywane. Ciekawa analiza Lyncha, bardzo post-modernistyczna i w duchu Marka Fishera analiza zjawiska telewizji i opis ekskluzywnego rejsu są tutaj zdecydowanie najmocniejszym punktem, lecz wnikliwy opis targów inwentarza na Środkowym Zachodzie USA, który zmierza w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W polskim, powszechnym dyskursie ekonomicznym kwestia dochodu podstawowego jest nadal nieznana, lub odrzucana jako "kolejny PRL". Jednakże, towarzystwa ekonomiczne, studenci i naukowcy BDP (bezwarunkowy dochód podstawowy) badają od dawna. Guy Standing będący jednym z współzałożycieli globalnej sieci służącej naukowcom, wolontariuszom i studentom do badania i dyskutowania nad BDP wydał książkę, którą można traktować jako popularyzacja tematu w sposób przystępny dla czytelnika niezaznajomionego z finansami publicznymi, mikro i makroekonomią. Autor przekazuje sam koncept i jego filozoficzne uzasadnienie, wraz z empirycznymi przesłankami ekonomicznymi zebranymi przez programy pilotażowe, mikro-symulacje czy podobne inicjatywy, które zostały już wprowadzone lub też nadal działają. Możemy się dowiedzieć o pochodzeniu historycznym koncepcji, jak oddziaływał na ludzi na przestrzeni lat, jak wygląda obraz polityczny i polityków wobec BDP, sposoby finansowania czy poradnik jak wprowadzić, przeprowadzić i jak badać program pilotażowy.

Książka bardzo potrzebna, gdyż samych książek popularno-naukowych z ekonomii jest niewiele, a ten temat - nie dość, że konieczny i przyszłościowy - nadal jest kojarzony z rozdawnictwem, czy tym strasznym "socjalem" za sprawą lat istnienia w realiach neo-liberalnych.

W polskim, powszechnym dyskursie ekonomicznym kwestia dochodu podstawowego jest nadal nieznana, lub odrzucana jako "kolejny PRL". Jednakże, towarzystwa ekonomiczne, studenci i naukowcy BDP (bezwarunkowy dochód podstawowy) badają od dawna. Guy Standing będący jednym z współzałożycieli globalnej sieci służącej naukowcom, wolontariuszom i studentom do badania i dyskutowania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Esej ten podejmuje tematykę znikania, dysocjacji świata i interakcji ludzkich. Znikanie tutaj nie jest tożsame ze śmiercią, śmierć byłaby eleganckim i powszechnym wyjściem z sytuacji, końcem człowieka. Tutaj znikanie obywa się bez śmierci, z rozpłynięciem się w zglobalizowanym i pędzącym technologicznie społeczeństwie - rozpuszczenie polega na wyizolowaniu się na płaszczyźnie społecznej, aby uczestniczyć w sztucznym, kreowanym życiu, które widzimy za pomocą mediów. Uczestnictwo w takim życiu wymaga od nas odcięcia się od własnego ja, uznania trendu i podążania za nim. Nie jest to jednak manifest przeciw technologii, czy "temu złemu facebookowi" - jest to obserwacja i konstatacja tego, że wszechobecny konsumeryzm i komodyfikacja późnego kapitalizmu wymusiła na nas zniknięcie. Czas już się skończył.

Autor - jako oddany fotograf - podaje tutaj analogię z fotografią. Aparaty cyfrowe i ich twory można dowolnie replikować za pomocą programów i algorytmów, gdzie w aparatach analogowych mieliśmy element interakcji ze światem rzeczywistym - substancja światłoczuła, negatyw. Coś, co odbiera świat i go uwiecznia w obrazie, zostawia możliwość spojrzenia na naszą "nieobecność" tam.

Esej ten podejmuje tematykę znikania, dysocjacji świata i interakcji ludzkich. Znikanie tutaj nie jest tożsame ze śmiercią, śmierć byłaby eleganckim i powszechnym wyjściem z sytuacji, końcem człowieka. Tutaj znikanie obywa się bez śmierci, z rozpłynięciem się w zglobalizowanym i pędzącym technologicznie społeczeństwie - rozpuszczenie polega na wyizolowaniu się na...

więcej Pokaż mimo to