-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-01-04
2019-06-27
2019-10-04
Ciary przy każdej stronie... Arcydzieło symboli, niedopowiedzeń a czasami dopowiedzeń... tu nie ma co pisać, tu trzeba oglądać i chłonąć.
Ciary przy każdej stronie... Arcydzieło symboli, niedopowiedzeń a czasami dopowiedzeń... tu nie ma co pisać, tu trzeba oglądać i chłonąć.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-06
Nooo to był jednak fenomenalny gość - ten Witkacy... Tak sama z siebie chyba bym nie sięgnęła po “Pożegnanie jesieni” - trzeba było jakiegoś bodźca. Na szczęście się znalazł. Choć postacie nie są tu najważniejsze - są tylko środkiem, dzięki któremu może Witkacy przekazać wszystkie te swoje myśli poplątane - to muszę podzielić się tym, że hrabia Łohoyski skradł moje serce - ten homoseksualny degenerat, wiecznie zakokainowany, wiecznie szukający i pragnący. Zresztą... podobnie jak większość tych cudownych postaci. Ale Łohoyski miał to “coś” o czym autor mówi poprzez Atanazego w ten sposób: “Z Łohoyskiego wyłaził ten “hrabia”, któremu czasem zazdrościł jego hrabiostwa i tego właśnie nieuchwytnego czegoś. A z “uchwytnych” rzeczy rysowało się w całym zachowaniu się Jędrusia zupełnie nieliczenie się z niczym i z nikim, egoizm i ta naturalna wyższość płynąca nie tyle z urodzenia, ile z wychowania w pewnej od wieków spreparowanej atmosferze”. Lubię te klimaty.
Ale to tylko tak z wierzchu, trochę maźnięte ode mnie kilka słów o książce. O prawdziwej jakości, głębi to chyba nie bardzo potrafię :)
Nooo to był jednak fenomenalny gość - ten Witkacy... Tak sama z siebie chyba bym nie sięgnęła po “Pożegnanie jesieni” - trzeba było jakiegoś bodźca. Na szczęście się znalazł. Choć postacie nie są tu najważniejsze - są tylko środkiem, dzięki któremu może Witkacy przekazać wszystkie te swoje myśli poplątane - to muszę podzielić się tym, że hrabia Łohoyski skradł moje serce -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-05
Patrząc na mój awatar, niezmienny od 2011 roku można się domyślić (ale wcale nie trzeba), że jakiegoś tam hyzia na punkcie tego porąbanego staruszka popylającego na rowerku z kotem na kierownicy, mam. Jak sobie tak patrzę na niego, to od razu japa mi się cieszy i mam lepszy humor. I nie wiem... doprawdy nie wiem, dlaczego ja dopiero teraz odkryłam “Rok z Findusem” - tę przefantastyczną książeczkę dla dzieci. Trochę inny charakter ma od pozostałych z serii o Pettsonie i Findusie, nie wzrusza mnie aż tak bardzo jak np. “Goście na Boże Narodzenie”, co jednak nie umniejsza jej uroku. Polecam zdziecinniałym dorosłym takim jak ja.
Patrząc na mój awatar, niezmienny od 2011 roku można się domyślić (ale wcale nie trzeba), że jakiegoś tam hyzia na punkcie tego porąbanego staruszka popylającego na rowerku z kotem na kierownicy, mam. Jak sobie tak patrzę na niego, to od razu japa mi się cieszy i mam lepszy humor. I nie wiem... doprawdy nie wiem, dlaczego ja dopiero teraz odkryłam “Rok z Findusem” - tę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-03
Kolejna przepiękna, magiczna opowieść Katarzyny Ryrych. "Bajki to coś takiego, z czego się nigdy nie wyrasta..." - jeżeli oczywiście tego chcemy i trochę się postaramy... Życzę Wam wszystkim, żebyście odkryli w sobie pociąg do magicznych historii... co oczywiście jest nierealne, większość niestety nie ma do tego serca... Ale są jednostki, które udaje mi się przekonać :))
Kolejna przepiękna, magiczna opowieść Katarzyny Ryrych. "Bajki to coś takiego, z czego się nigdy nie wyrasta..." - jeżeli oczywiście tego chcemy i trochę się postaramy... Życzę Wam wszystkim, żebyście odkryli w sobie pociąg do magicznych historii... co oczywiście jest nierealne, większość niestety nie ma do tego serca... Ale są jednostki, które udaje mi się przekonać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-30
Jedna jedyna rzecz, która mnie okropnie irytowała to narzucona z góry długość każdego felietonu, jak od linijki - ciach i koniec. A ja bardzo chciałabym ponapawać się każdym tematem odrobinę dłużej. Pomijając ten drobny mankament to książka była rewelacyjna, co chwila chichotałam. Nasz ojczysty jest pięknym językiem, jak się okazało pełnym pypci i jak się te pypcie z polotem i z klasą skomentuje, okraszając dodatkowo subtelnym humorem to wychodzi prawdziwy majstersztyk.
Jedna jedyna rzecz, która mnie okropnie irytowała to narzucona z góry długość każdego felietonu, jak od linijki - ciach i koniec. A ja bardzo chciałabym ponapawać się każdym tematem odrobinę dłużej. Pomijając ten drobny mankament to książka była rewelacyjna, co chwila chichotałam. Nasz ojczysty jest pięknym językiem, jak się okazało pełnym pypci i jak się te pypcie z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-21
2019-09-09
2019-09-22
2019-09-27
Miód na moje czytelnicze serce - czytałam te rozmowy z błogim uśmiechem na twarzy... i z fantastycznym poczuciem: ile inteligencji, wiedzy, kultury, klasy i taktu - z obu stron - faktem jednak, że bliższy mi Vetulani :)
Miód na moje czytelnicze serce - czytałam te rozmowy z błogim uśmiechem na twarzy... i z fantastycznym poczuciem: ile inteligencji, wiedzy, kultury, klasy i taktu - z obu stron - faktem jednak, że bliższy mi Vetulani :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-31
2019-12-26
2019-12-14
2019-12-11
Czytana któryś raz, nie wiem który. Tym razem z ciekawości - bo “nowe, znakomite tłumaczenie”. A ja konkretnie tego tłumaczenia akurat bym nie polecała. Zniknęła gdzieś lekkość, zabrakło mi “Patriarszych Prudów” (Patriarsze Stawy…. nieee….), zabrakło mi “płaszcza z podbiciem koloru krwawnika” (zamiast tego “biały płaszcz z krwawym podbiciem”) i jeszcze kilku zwrotów - tak, właśnie takie bzdety mi przeszkadzały. Człowiek to potrafi się przywiązać nawet do “podbicia koloru krwawnika” :)) Pozostanę wierna tłumaczeniu Ireny Lewandowskiej i Witolda Dąbrowskiego.
Ale w zamian za to - doskonałe komentarze, wyjaśniające, pokazujące szersze spojrzenie, dodatkowe fragmenty autorskich wersji, np. tłumacz przytacza tu niepublikowane wersje scen z “Lotu Małgorzaty” - okazuje się, że sceny znęcania się Małgorzaty nad mieszkańcami Moskwy (odzwierciedlające niechęć autora do proletariatu, motłochu, tłumu) były we wszystkich autorskich wersjach powieści o wiele bardziej rozbudowane i brutalne. W ostatecznej wersji te uczucia zostały mocno ugładzone, wskutek czego uległo zatarciu jedno z podstawowych przesłań powieści.
Podobają mi się komentarze tłumacza w stylu, że czytelnik może sobie wybierać z powieści to, co chce, i to, co dominuje w jego własnym charakterze a bal u szatana jest przede wszystkim pułapką zastawioną przez autora - aby zrozumieć, “co pisarz miał na myśli”, nie należy analizować samej powieści, lecz własne reakcje.
Do tego dochodzi “Czarny mag” - fragmenty wczesnych wersji, dla “bułchakowych fanatyków”.
Pomimo ciężkiego tłumaczenia i tak oceniam maksymalnie, bo to w końcu mistrzowski “Mistrz i Małgorzata” :)
Czytana któryś raz, nie wiem który. Tym razem z ciekawości - bo “nowe, znakomite tłumaczenie”. A ja konkretnie tego tłumaczenia akurat bym nie polecała. Zniknęła gdzieś lekkość, zabrakło mi “Patriarszych Prudów” (Patriarsze Stawy…. nieee….), zabrakło mi “płaszcza z podbiciem koloru krwawnika” (zamiast tego “biały płaszcz z krwawym podbiciem”) i jeszcze kilku zwrotów - tak,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-01
Jeden z bohaterów tej książki, Adam Kilian pięknie mówi o tym, czym jest dla niego ilustracja:
“Kiedyś ilustracje umieszczane w średniowiecznych inkunabułach nazywano iluminacjami. Iluminacja pochodzi od słowa illuminare - rozświetlać. Niektóre ilustracje są właśnie takimi światłami, które uzupełniają tekst i oświecają naszą wyobraźnię. Bardzo mi się podoba takie myślenie o ilustracji”.
Mi też się bardzo podoba takie myślenie. Mam fioła na punkcie książek dla najmłodszych. Barbara Gawryluk w piękny sposób oddała hołd tym trochę już zapomnianym twórcom tych odrobinę trącących myszką ilustracjom. Trącących myszką ale wciąż zachwycających… dzieł sztuki. Chwała jej za to. A że niektóre rozmowy nie porywały aż tak bardzo… to naturalne.
Książka (oprócz czytania oczywiście) do oglądania i zachwycania się :)
Jeden z bohaterów tej książki, Adam Kilian pięknie mówi o tym, czym jest dla niego ilustracja:
“Kiedyś ilustracje umieszczane w średniowiecznych inkunabułach nazywano iluminacjami. Iluminacja pochodzi od słowa illuminare - rozświetlać. Niektóre ilustracje są właśnie takimi światłami, które uzupełniają tekst i oświecają naszą wyobraźnię. Bardzo mi się podoba takie myślenie...
2019-11-24
2019-11-19
No łypała na mnie ta książka, od dziecięctwa. Stała sobie, najpierw w domu rodzinnym, tym najpierwszym, a potem szła ze mną i tak czekała. I w końcu pokazała mi. I pokazał mi Myśliwski, na co go stać, jak potrafi przywalić losem... takiego na przykład Szymona Pietruszki. A to fajny facet był. Miał też swoje za uszami ale czy ktoś go nie polubił?
To jest książka którą chcę przeczytać jeszcze nie raz. Jest tam tyle mądrości, swojskości i ciepła, że nie mam ochoty wychodzić ze świata Myśliwskiego.
No łypała na mnie ta książka, od dziecięctwa. Stała sobie, najpierw w domu rodzinnym, tym najpierwszym, a potem szła ze mną i tak czekała. I w końcu pokazała mi. I pokazał mi Myśliwski, na co go stać, jak potrafi przywalić losem... takiego na przykład Szymona Pietruszki. A to fajny facet był. Miał też swoje za uszami ale czy ktoś go nie polubił?
To jest książka którą chcę...
2019-05-05
Nie wiem jak to się stało, że umknęła mi jedna z pierwszych opowieści stworzona przez uwielbianą przeze mnie Şafak. Ale to dobrze, że dopiero teraz poznałam tę trudną powieść - dostrzegam ten chaos o którym piszą niektórzy czytelnicy, dostrzegam to, że wątki są jakby urwane, że szkoda pominiętych fragmentów z życia niektórych bohaterów. Ale mam wrażenie, że to właśnie o taki efekt chodziło. To miała być właśnie taka opowieść, to chciała przekazać Autorka, w pewnym momencie po prostu urywa standardową narrację i porywa nas w swój mistyczny, surrealistyczny świat. W kolejnych powieściach ta mistyka, legendy, magia ubrana zostaje w wersję bardziej strawną dla czytelników. Dlatego na pierwszy rzut - na pewno nie Lustra... na pierwszy rzut polecam “Bękarta ze Stambułu”. A Lustra docenią w pełni chyba tylko zapaleni entuzjaści Elif Şafak.
Nie wiem jak to się stało, że umknęła mi jedna z pierwszych opowieści stworzona przez uwielbianą przeze mnie Şafak. Ale to dobrze, że dopiero teraz poznałam tę trudną powieść - dostrzegam ten chaos o którym piszą niektórzy czytelnicy, dostrzegam to, że wątki są jakby urwane, że szkoda pominiętych fragmentów z życia niektórych bohaterów. Ale mam wrażenie, że to właśnie o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-06
Jak zwykle - rewelacyjna! Przepiękny, godny podziwu język i przejmująca historia - jak zwykle, historia początków Izraela, bolesne wspomnienia antysemityzmu, bardzo trudne relacje między Żydami a Arabami - Amos Oz był zawsze głęboko świadomy tej trudnej sytuacji i prawie w każdej powieści starał się przedstawić ogromną bolesną świadomość, że Żydzi nie mieli monopolu na nieomylność. W "Panterze..." padło wiele mówiące zdanie, że po wyjściu Brytyjczyków, Arabowie staną się nowymi Żydami. W tym konflikcie nie było właściwego rozwiązania.
Każda przeczytana książka Autora, utwierdza mnie w przekonaniu, że Amos Oz był niesłychanie mądrym facetem o głębokim wnętrzu i ogromnej świadomości otaczającego go trudnego świata.
Jak zwykle - rewelacyjna! Przepiękny, godny podziwu język i przejmująca historia - jak zwykle, historia początków Izraela, bolesne wspomnienia antysemityzmu, bardzo trudne relacje między Żydami a Arabami - Amos Oz był zawsze głęboko świadomy tej trudnej sytuacji i prawie w każdej powieści starał się przedstawić ogromną bolesną świadomość, że Żydzi nie mieli monopolu na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Co to była za książka! W przepięknie prosty sposób gloryfikująca życie - z jednej strony, z drugiej przesiąknięta nostalgicznymi rozważaniami, próbująca znaleźć odpowiedzi na dylematy egzystencjalne. Pedro - alter ego starego doktora - to Kogut tryskający optymizmem z imponującym, kolorowym ogonem. Pedro ma nam do przekazania bardzo proste rzeczy ale stary doktor wie swoje, ta opowieść to ciągły dialog pomiędzy młodzieńczą afirmacją życia a smutkiem i samotnością doświadczonego życiem starego człowieka. A przecież każdego dnia jest: “Wygrana! Piękny dzień! Dzisiejszy dzień jest piękniejszy niż wczorajszy. Jutro zaś będzie piękniejsze niż dziś”. Ale doktor wie swoje: “Mógłbym mu mówić o dużo piękniejszym wczoraj, które pozostało i pozostanie zapisane w pokładach mojej pamięci. Mógłbym go ostrzec, że nie jest dobrze chwalić dzień przed zachodem słońca. To już wiedzieli nasi dziadowie, ale ja mam do czynienia z Pedrem (...) - A co będzie, jeśli jutro się nie zbudzę…? (...) - I wtedy, doktorze, będzie piękny dzień. Będzie i bez nas, ale będzie piękny”.
Co to była za książka! W przepięknie prosty sposób gloryfikująca życie - z jednej strony, z drugiej przesiąknięta nostalgicznymi rozważaniami, próbująca znaleźć odpowiedzi na dylematy egzystencjalne. Pedro - alter ego starego doktora - to Kogut tryskający optymizmem z imponującym, kolorowym ogonem. Pedro ma nam do przekazania bardzo proste rzeczy ale stary doktor wie swoje,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to