-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2021-06-12
2021-01-07
Lichy to powód, ale sięgnęłam po tę książkę tylko i wyłącznie dlatego, że niesłychanie zaciekawił mnie fakt, jak różnie jest odbierana. Z zainteresowaniem czytałam skrajne opinie, ale w pewnym momencie trochę zaczęło mnie męczyć to udowadnianie, że to szmira, że nic nadzwyczajnego, to mieszanie jej z błotem. Moim zdaniem ta książka nie jest aż tak strasznie zła. Dobiły ją oczekiwania na nie wiadomo co :) Dobiła ją akcja marketingowa, hasła typu “głos pokolenia takiego a takiego” i wbijanie ludziom do głowy, że gdy przeczytają tę książkę, to odkryją w niej siebie, swoje emocje, obawy itd., itp. Dobiły ją przyznane nagrody, no cóż, mnie wydaje się, że nagrody przyznane nieco na wyrost – aż takim arcydziełem bym jej nie nazwała no ale jakby to powiedzieć – gówno mam do gadania.
To po prostu powieść obyczajowa, żeby nie powiedzieć “zwykłe czytadło”, ale to takie czytadło, które poruszy ludzi bardzo wrażliwych, mających w sobie taki specyficzny myk, dzięki któremu dostrzeże się ten prawdziwie głęboki problem, że “Marianne brakuje jakiegoś pierwotnego instynktu, samoobronnego lub samozachowawczego” i jakie ten brak stymuluje problemy. Ta książka poruszy czytelników, którzy dostrzegą, że mamy tu do czynienia z ludźmi z porządnymi zaburzeniami emocjonalnymi – to nie niedojrzałość czy głupota. To bardzo głębokie problemy psychiczne ludzi, którzy bardzo by chcieli być “normalnymi ludźmi” – tyle że ja tam uważam, że nie zawsze “normalny” jest tym, do czego warto dążyć. Tak czy inaczej, będę nakręcać dalej tę szaloną spiralę popularności i na pewno obejrzę serial.
:)
Lichy to powód, ale sięgnęłam po tę książkę tylko i wyłącznie dlatego, że niesłychanie zaciekawił mnie fakt, jak różnie jest odbierana. Z zainteresowaniem czytałam skrajne opinie, ale w pewnym momencie trochę zaczęło mnie męczyć to udowadnianie, że to szmira, że nic nadzwyczajnego, to mieszanie jej z błotem. Moim zdaniem ta książka nie jest aż tak strasznie zła. Dobiły ją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-06-15
2017-06-11
2019-12-31
2019-08-27
Nic specjalnego, trochę nudne. Z jednej strony dziwię się sama sobie, że nie przerwałam po kilkunastu stronach a z drugiej miały te zapiski jakiś maleńki urok. Nie rozdzieram szat, że straciłam trochę czasu ale też niespecjalnie polecam.
Nic specjalnego, trochę nudne. Z jednej strony dziwię się sama sobie, że nie przerwałam po kilkunastu stronach a z drugiej miały te zapiski jakiś maleńki urok. Nie rozdzieram szat, że straciłam trochę czasu ale też niespecjalnie polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-13
2019-06-09
Bardzo dobre opowiadania, pokazujące tę bardzo brzydką stronę człowieka - patologiczne zachowania na tle relacji z innymi. Myślę, że każdy jeden czytający może mieć bardzo różne spostrzeżenia, dlatego książka rewelacyjnie nadaje się do dyskusji.
Bardzo dobre opowiadania, pokazujące tę bardzo brzydką stronę człowieka - patologiczne zachowania na tle relacji z innymi. Myślę, że każdy jeden czytający może mieć bardzo różne spostrzeżenia, dlatego książka rewelacyjnie nadaje się do dyskusji.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-06
2015-08-20
2014-05-31
2014-01-17
2013-12-19
2013-12-16
2013-12-01
Bardzo lubię Beatę Pawlikowską, choć niestety rzadko sięgam po jej książki. A jak już to jedynie na telefonie (tak, profanuję czytelnictwo czytając czasami na telefonie), gdzie wykorzystuję darmowe, biblioteczne legimi – bardziej na zasadzie zapchaj dziury, gdy stoję w kolejkach albo pomęczenia oczu w czasie bezsennej nocy, ale takiej średnio bezsennej, kiedy wystarczy sięgnąć po telefon, przeczytać kilka zdań i sen wraca. W przypadku mocniej bezsennych nocy lepiej sprawdza się na przykład biblia ;)).
Ale wracając do Pawlikowskiej. W życiu do głowy by mi nie przyszło, żeby liczyć na to, że poradnik rozwiąże moje problemy, dlatego przyznam, że z rozbawieniem czytam czasami opinie czytelników, że rady dawane przez autorkę nic nie dają, nic nie pomagają. Dla mnie tego typu poradniki to okazja, żeby w inny sposób spojrzeć na jakieś problemy, żeby poznać inny punkt widzenia, traktuję je raczej jako zbiór ze wskazówkami, jakąś całość, z której można wyciągnąć pojedyncze rzeczy dla siebie, zaczerpnąć zdania, które nas zainspirują. I takie właśnie inspiracje znalazłam u Pawlikowskiej. Na pewno nie radzę kupować tej książki, jeżeli nie zamierzacie uzupełniać proponowanych przez autorkę ćwiczeń. Jeżeli chcecie tylko poczytać, to na czytniku czy telefonie sprawdzi się elegancko. Trochę nie lubię u siebie takiego lekceważącego podejścia do poradników, ja traktuję je po macoszemu, ale wierzę i szanuję to, że wielu ludziom takie książki mocno pomagają.
Bardzo lubię Beatę Pawlikowską, choć niestety rzadko sięgam po jej książki. A jak już to jedynie na telefonie (tak, profanuję czytelnictwo czytając czasami na telefonie), gdzie wykorzystuję darmowe, biblioteczne legimi – bardziej na zasadzie zapchaj dziury, gdy stoję w kolejkach albo pomęczenia oczu w czasie bezsennej nocy, ale takiej średnio bezsennej, kiedy wystarczy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to