-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Do tej pory moimi ulubionymi powieściami Remigiusza Mroza były te wchodzące z skład cyklu Vestmanna, który autor wydał jako Ove Logmansbo. Teraz jednak muszę stwierdzić, że to właśnie „W cieniu prawa” zajęła aktualnie to zaszczytne miejsce. Ta historia łączy w sobie elementy kryminału retro z domieszką thrillera prawniczego oraz powieść obyczajową z elementami romansu. To wszystko osadzone jest w rewelacyjnym klimacie obyczajności za czasów początku XX wieku, który czuć niemal na każdej karcie tej powieści i to właśnie stanowi w moim poczuciu największą zaletę tej powieści.
Bardzo przypadły mi do gustu również kreacje bohaterów tej powieści. Są wielowymiarowi, pełni charakteru, choć nie zawsze jest on tylko pozytywny. Mam im sporo do zarzucenia a jednocześnie, jest w nich coś co nieustannie wzbudzało moje zainteresowanie.
Bardzo podobał mi się również sposób narracji. Momentami było może mniej dynamicznie, ale za to ciekawe zwroty akcji umożliwiały pozostawanie w nieustannym zainteresowaniu fabułą. Dzięki temu naprawdę ciężko było mi oderwać się od jej lektury i przeczytałam tę książkę niemal jednym tchem. Do tego nie sposób zwrócić uwagi na ciekawe i błyskotliwe dialogi i niezwykle trafne spostrzeżenia, do których w swoich powieściach przyzwyczaił mnie już Remigiusz Mróz.
Podsumowując: „W cieniu prawa” to ciekawa i niezwykle wciągająca lektura idealna na długie zimowe wieczory. Ja spędziłam z nią swój czas rewelacyjnie i liczę na to, że autor podąży jeszcze drogą, którą przemierzał pisząc tę powieść.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Do tej pory moimi ulubionymi powieściami Remigiusza Mroza były te wchodzące z skład cyklu Vestmanna, który autor wydał jako Ove Logmansbo. Teraz jednak muszę stwierdzić, że to właśnie „W cieniu prawa” zajęła aktualnie to zaszczytne miejsce. Ta historia łączy w sobie elementy kryminału retro z domieszką thrillera prawniczego oraz powieść obyczajową z elementami romansu. To...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Czas burz” to rozpisana na trzy tomy, wielopokoleniowa saga, ukazująca burzliwe losy rodu Dombergów na tle historycznych wydarzeń. To co niezmiennie zachwyca mnie w tej sadze, to ukazanie silnych, niezależnych i niezwykle upartych kobiet. I jak początkowo nie do końca ich kreacje wzbudzały we mnie zachwyt, tak z każdym kolejnym tomem coraz mocniej doceniałam ich charaktery. Z każdym kolejnym tomem nabierały też w moich oczach większego realizmu. Nadal nie pałam do nich miłością, ale chyba się do nich w jakiś sposób przywiązałam.
Nie wiem, czy to kwestia przyzwyczajenia, czy dopracowania stylu pisania autorki, ale trzeci tom również bardziej odpowiadał mi warsztatowo. Jak się okazało w oryginale te powieści zostały wydane już dawno, więc i styl pisarki na przestrzeni tych kilku dekad uległ zmianie. Bardzo się z tego powodu cieszę, bo byłam bardzo ciekawa jak potoczą się dalej losy bohaterów tej sagi i teraz mogłam się oddać poznaniu tej historii z niemałą przyjemnością.
Niestety, nadal uważam, że z sagami nie do końca jest mi po drodze. Podczas lektury „Niespokojnego nieba” nadal czułam się lekko przytłoczona nadmiarem bohaterów, wydarzeń i lekko przeciąganych wątków. Znacznie bliżej jest mi do kameralnych historii. Fanów sag pewnie po części to właśnie zachwyca, ale ja jestem raczej książkowym krótkodystansowcem.
Muszę jednak przyznać autorce, że finał tej sagi bardzo mnie usatysfakcjonował. To właśnie ta część trafiła do mnie najmocniej. Najbliżej było mi z emocjami, które wzbudzała i nawet trochę poczułam żal, że to już koniec tej historii.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Czas burz” to rozpisana na trzy tomy, wielopokoleniowa saga, ukazująca burzliwe losy rodu Dombergów na tle historycznych wydarzeń. To co niezmiennie zachwyca mnie w tej sadze, to ukazanie silnych, niezależnych i niezwykle upartych kobiet. I jak początkowo nie do końca ich kreacje wzbudzały we mnie zachwyt, tak z każdym kolejnym tomem coraz mocniej doceniałam ich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Paprocany” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pauliny Świst i byłam szalenie ciekawa powodów ogromnej popularności tej autorki. Muszę, przyznać, że mnie najbardziej zachwyciło sprawne połączenie kryminału i romansu erotycznego w jednym. Uważam bowiem, że jak mam sięgać po romans, to powinien on mieć jakąś konkretną fabułę i w tym przypadku to właśnie otrzymałam. Poza erotyką i romansem znajdziemy tu całkiem ciekawą intrygę kryminalną z mocnym przesłaniem i akcentem społecznym.
Niemal od samego początku mocno intrygowały mnie również kreacje głównych bohaterów. Są wyraziści, ciekawi i w trakcie ich poznawania w pewien sposób się nawet do nich przywiązywałam. Trzeba też przyznać, że stanowią oni wręcz doskonały duet. Ona – to twarda sztuka z ciętym językiem, która udaje przed światem, że jest samowystarczalna. I jak to bywa właśnie wtedy w jej życiu pojawia się on – facet do rany przyłóż, któremu również jak dość szybko się okazuje nie brakuje charakteru.
Kolejnym akcentem, który zwrócił moją uwagę jest niebanalny humor występujący w tej powieści. Dzięki temu ta książka nabiera pewnej błyskotliwości i dodatkowego charakteru a także, lżejszego kalibru.
Podsumowując: „Paprocany” to w moim odczuciu powieść właściwie na jeden wieczór, z którą całkiem przyjemnie spędzimy czas balansując pomiędzy kryminalną intrygą oraz scenami około łóżkowymi. Jedyne co czasami mnie uwierało, to swoista wulgarność. Nie do końca się w tym odnajduje. Niemniej ja pomimo tych zastrzeżeń całkiem ciekawie spędziłam z tą książką swój czas. Przyjemność z jej lektury dopełniało słuchanie jej oryginalnej produkcji Empik Go w genialnym wykonaniu Olgi Bołądź i Grzegorza Damięckiego.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Paprocany” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pauliny Świst i byłam szalenie ciekawa powodów ogromnej popularności tej autorki. Muszę, przyznać, że mnie najbardziej zachwyciło sprawne połączenie kryminału i romansu erotycznego w jednym. Uważam bowiem, że jak mam sięgać po romans, to powinien on mieć jakąś konkretną fabułę i w tym przypadku to właśnie otrzymałam. Poza...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Chciałbym cię nigdy nie poznać” to publikacja, która moim zdaniem nie podlega ocenie. Jak wymierzyć bowiem coś, co się czuje? Opowiem Wam dziś więc tylko, czym dla mnie okazała się lektura tej niewielkiej rozmiarowo, ale wielkiej treścią książki.
Wspomnienia Wiktora Krajewskiego to była dla mnie dosłownie eksplozja uczuć, wrażeń i tego co zwyczajnie nieokreślane. Bo czym jest tak przejmująca żałoba po członku rodziny a zarazem najlepszym życiowym przyjacielu? Czy da się tę pustkę zapełnić słowami?
To na co przede wszystkie zwróciłam uwagę, to fakt, że w jednym człowieku, mężczyźnie znalazło się tyle często sprzecznych uczuć. Mało tego, Wiktor Krajewski potrafił w niezwykle przejmujący sposób zebrać te wszystkie uczucia w całość, nadać im znaczenie i niesamowicie przystępnie podjąć próbę wytłumaczenia czytelnikom czemu czuje, to co czuje i czemu zadaje sobie pytanie czy może lepiej byłoby nigdy nie poznać swojej babci.
Muszę Wam też przyznać, że pomimo mojej niezachwianej wiary, że w ludziach znajdują się niewyczerpane pokłady miłości wszelakich, tak jestem skłonna przyznać, że tak intensywnie, można kochać tylko raz.
Bardzo przypadła mi do gustu, forma tej publikacji, stanowiąca urywki myśli i wspomnień, opowiedzianych niemal szeptem i z pewnym namaszczeniem. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autor w tej książce dopuścił mnie do swojego niezwykle intymnego, często bolesnego, ale także pełnego miłości świata. Po lekturze tej książki, jestem pewna, że nigdy nie byłam i raczej nieprędko będę tak blisko z żadnym pisarzem, czy jak w przypadku Wiktora Krajewskiego reportażystą. Bo choć mam świadomość, że istnieją przemilczenia i granice, mimo to autor naprawdę rewelacyjnie potrafił nawiązać więź emocjonalną z czytelnikiem. A może jest też tak, że ten czytelnik w swoim życiu może taką bliskość poczuć tylko raz? Jeśli tak, myślę, że to miejsce w moim czytelniczym sercu zajął właśnie autor tych wspomnień.
Muszę się też Wam przyznać, że pomimo ogromnego bólu po stracie, całą sobą zazdroszczę autorowi tej relacji. Ja w wieku 6 lat, nie miałam już możliwości poznawać swoich dziadków inaczej niż przez opowieści bliskich, których do tej pory nieustannie o nich podpytuje. Miałam też ogromne szczęście, bo w swoim życiu miałam kilka przyszywanych babć i dziadków. Niestety, te relacje również są już w czasie przeszłym. Moje straty więc choć są zwielokrotnione, rozłożyły się w czasie i niejako przestrzeni…
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Chciałbym cię nigdy nie poznać” to publikacja, która moim zdaniem nie podlega ocenie. Jak wymierzyć bowiem coś, co się czuje? Opowiem Wam dziś więc tylko, czym dla mnie okazała się lektura tej niewielkiej rozmiarowo, ale wielkiej treścią książki.
Wspomnienia Wiktora Krajewskiego to była dla mnie dosłownie eksplozja uczuć, wrażeń i tego co zwyczajnie nieokreślane. Bo czym...
„Pamiętniki Ptaszka Staszka” to zbiór krótkich tekstów satyrycznych o życiu ptaków, w kontekście zwyczajów i wydarzeń, które toczą się wokół współczesnego społeczeństwa. Niektóre, z tych tekstów są na miarę orła, niektóre raczej wróbelka, ale w sumie każdy ma inne potrzeby, prawda? Muszę, jednak Wam napisać, że jako obserwatorka instagramowego profilu tego ornicelebryty, spodziewałam się po tej publikacji czegoś innego. A może zwyczajnie w ostatnim czasie, zabrakło we mnie potrzebnej dozy dystansu? A może po prostu wolę Staszka w jego bardziej komiksowej wersji. Sama nie wiem…
Bardzo przypadło mi do gustu wydanie tej książki nawiązujące do znanego nam ze Staszkowych profili społecznościowych wzorca. Dzięki temu bardzo przyjemnie poznawało mi się tę pozycję.
Niemniej muszę przyznać, że ja z tą pozycją spędziłam swój czas całkiem sympatycznie. Teksty napisane są z ogromnym przymrużeniem oka i niektóre naprawdę trafiają w punkt i dają do myślenia. Były też teksty, które szczerze mnie rozbawiły a o to chyba między innymi chodziło autorowi.
Na szczególną uwagę zasługują moim zdaniem rozdziały opowiadające o zagrożeniach, które stwarza ptakom człowiek jak między innymi kwestia dokarmiania kaczek chlebem czy strzelania w niebo fajerwerkami.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Pamiętniki Ptaszka Staszka” to zbiór krótkich tekstów satyrycznych o życiu ptaków, w kontekście zwyczajów i wydarzeń, które toczą się wokół współczesnego społeczeństwa. Niektóre, z tych tekstów są na miarę orła, niektóre raczej wróbelka, ale w sumie każdy ma inne potrzeby, prawda? Muszę, jednak Wam napisać, że jako obserwatorka instagramowego profilu tego ornicelebryty,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Sięgając po tę książkę miałam w stosunku do niej lekkie obawy. Ile bowiem może trwać dobra pasja? Z twórczością Marcela Mossa mam tak, że dokładnie każda kolejna powieść autora podoba mi się jeszcze bardziej od poprzedniej. Każda robi na mnie coraz większe wrażenie. Niezwykle się cieszę, iż „Nie krzycz” nie zaburzyła tej stałej. Jak do tej pory (bo już za momencik na rynek wyjdzie kolejna pozycja czytelnicza autora) ta książka również jest w moim poczuciu najlepszą z dotychczasowych. Wydała mi się także najmocniejsza. Zdecydowanie nie jest to lektura dla ludzi o słabych nerwach. Muszę Wam bowiem zdradzić, że książka ta zawiera takie momenty, które czytałam trochę przez palce. Nie chcę Wam pisać dokładnie o co chodzi, bo nie chcę spojlerować. Nie ma tych momentów też jakoś znacznie dużo, jednak i tak mnie one trochę psychicznie poturbowały.
Niemniej „Nie krzycz” to genialnie skrojony, dobrze rozplanowany i dokładnie przemyślany thriller psychologiczny. Ja przeczytałam go niemal za jednym podejściem i okazało się, że to jedna z nielicznych pozycji, dla której bez żadnych wyrzutów sumienia zarwałam noc. (Choć to akurat nie był dobry pomysł, bo najwięcej trudnych dla mnie do przebrnięcia momentów było właśnie w jej drugiej części). Marcel Moss ma ogromny talent do ukazywania ludzkich demonów i choć intryga tej powieści jest niezwykle ciekawa, to właśnie te psychologiczne obrazy ludzkiej natury zrobiły na mnie największe wrażenie. Dzięki temu bohaterowie tej książki są wyraziści, pełni charakteru i przede wszystkim, co mi osobiście najbardziej się podobało niejednoznaczni.
Jestem również pewna, że historia opisana w tej książce zostanie ze mną na dłużej. Szczególnie, że mocno daje ona do myślenia nad tym w jakich czasach żyjemy i jakie niesie to zagrożenia. Marcel Moss po raz kolejny udowadnia, że świat wirtualny za sprawą ludzi siedzących przed ekranami bywa niewyobrażalnie okrutny.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Sięgając po tę książkę miałam w stosunku do niej lekkie obawy. Ile bowiem może trwać dobra pasja? Z twórczością Marcela Mossa mam tak, że dokładnie każda kolejna powieść autora podoba mi się jeszcze bardziej od poprzedniej. Każda robi na mnie coraz większe wrażenie. Niezwykle się cieszę, iż „Nie krzycz” nie zaburzyła tej stałej. Jak do tej pory (bo już za momencik na rynek...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Powiem tylko raz” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Lisy Gardner i muszę się Wam przyznać, że początkowo nawet się nie zorientowałam, że jest to już dziesiąty tom serii. Tak więc już na wstępie powiem Wam, że zdecydowanie możecie po tę powieść sięgnąć bez znajomości poprzednich tomów.
Na mnie najnowsza książka tej jak się okazało bardzo poczytnej amerykańskiej autorki, zrobiła ogromne wrażenie. Niemal od jej pierwszych stron dałam się ponieść emocjom, które wywołuje. Bardzo przypadło mi do gustu również tempo tej powieści. Z jednej strony w czasie rzeczywistym niewiele się w tej historii dzieje, choć aktualne wydarzenia mają ogromne znaczenie. Z drugiej jednak ta lektura jest niesamowicie dynamiczna i bogata w wątki. Lisa Gardner stworzyła niezwykle złożoną, wartką i intrygującą powieść, która czytało mi się z ogromną przyjemnością. Bardzo odpowiadał mi także styl narracji podzielony na bohaterki i poprowadzony w niewymuszony, lekki sposób. Myślę, że nie bez powodu popularność autorki nie maleje. Z przyjemnością sięgnę w przyszłości również po inne powieści Lisy Gardner.
W trakcie lektury tego nie zauważyłam, gdy jednak zdałam sobie sprawę, że jest to już dziesiąty tom serii opowiadającej o detektyw D. D. Warren, mam poczucie, że tej bohaterki w książce jest zdecydowanie zbyt mało. A może po prostu najwięcej w jej życiu już się wydarzyło? Niemniej muszę przyznać, że bardzo podobało mi się wykreowanie przez autorkę oraz skupienie fabuły wokół trzech silnych, pełnych charakteru kobiet. Z ciekawością obserwowałam wydarzenia, w które zostały wplątane.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Powiem tylko raz” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Lisy Gardner i muszę się Wam przyznać, że początkowo nawet się nie zorientowałam, że jest to już dziesiąty tom serii. Tak więc już na wstępie powiem Wam, że zdecydowanie możecie po tę powieść sięgnąć bez znajomości poprzednich tomów.
Na mnie najnowsza książka tej jak się okazało bardzo poczytnej amerykańskiej...
Muszę się wam przyznać, że po ogromnej ilości świątecznych, w znacznym stopniu lekko cukierkowych lektur, zdecydowanie miałam ochotę na coś mocniejszego. Wybór padł na horror „Winda”. I powiem Wam, że ten przeskok dosłownie ściął mnie z nóg. Przez całą powieść czułam bowiem otaczający mnie brud, smród i mrok blokowej klatki, tuż po tym jak zgasną światła. Do tego ani na chwilę nie opuściło mnie to swoiste i niepokojące mrowienie na plecach sugerujące, że za chwilę wydarzy się coś jeszcze bardziej strasznego. Tak też się stało, bo finał tej historii dosłownie mnie zmiażdżył. Zakładam, że czytelnicy lubujący się w horrorach pewnie nie odczują tej powieści tak intensywnie. Miejcie jednak na uwadze, że ja dopiero poznaję się z gatunkiem i na mnie niektóre sceny naprawdę robią duże wrażenie. W tej powieści takich scen jest zresztą całkiem sporo.
Bardzo przypadła mi do gustu swoista równowaga pomiędzy wydarzeniami a tym co działo się na poziomie bardziej podświadomym. Poza tym miałam wrażenie, że Tomasz Sablik doskonale przemyślał sobie tę historię i bardzo konstruktywnie ją rozpisał. Pomijając trudniejsze w odbiorze momenty, jakże charakterystyczne dla gatunku, tę powieść czyta się bardzo dobrze, płynnie i bez większych zgrzytów. Z początku myślałam również, że spędzę z ta książką trochę więcej czasu, ale pochłonęła mnie na tyle, że nawet się nie zorientowałam jak dobrnęłam do jej finału. Muszę też Wam powiedzieć, że ta historia wydała mi się mocno uzależniająca. Z jednej strony były momenty, kiedy miałam jej dość, z drugiej czułam się niesamowicie pochłonięta przez jej świat i dosłownie ciężko było mi przerwać jej lekturę. Myślę, że to również zasługa stylu pisania Tomasza Sablika, który okazał się niezwykle prosty w odbiorze i spójny.
Bardzo podobała mi się również złożona kreacja głównego bohatera. Nie wzbudził on mojej sympatii, ale jego życiowa sytuacja i skutki poszczególnych wydarzeń, nie pozwoliły mi go definitywnie skreślić.
cała opinia -kochamciemojezycie.blogspot.com
Muszę się wam przyznać, że po ogromnej ilości świątecznych, w znacznym stopniu lekko cukierkowych lektur, zdecydowanie miałam ochotę na coś mocniejszego. Wybór padł na horror „Winda”. I powiem Wam, że ten przeskok dosłownie ściął mnie z nóg. Przez całą powieść czułam bowiem otaczający mnie brud, smród i mrok blokowej klatki, tuż po tym jak zgasną światła. Do tego ani na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Gdy zobaczyłam informację o tej książce w zapowiedziach wydawcy, wiedziałam, że to zdecydowanie pozycja, po którą będę chciała sięgnąć. Uwielbiam bowiem współczesną poezję, w jej krótkiej, nowoczesnej formie. Dawno nie miałam jednak w dłoniach zbioru, który równocześnie byłby swoistym poradnikiem. Z ogromną ciekawością sięgnęłam więc po tę publikację i nie zawiodłam się.
„Inward. Podróż w głąb siebie” to książka, którą moglibyśmy poznać w kilka godzin. Ja jednak uważam, że jej lekturę powinno się podzielić na wiele odrębnych części, delektować się nią, dać sobie czas na rozważania i na odbycie podróży do tego co najważniejsze - do naszego wnętrza.
Bardzo przypadła mi do gustu niezwykle minimalistyczna forma tego zbioru opierająca się na krótkich tekstach, po jednym na stronie, z uwzględnieniem również jej angielskiej wersji oraz kilku rycinach. Nie sposób nie zwrócić również uwagi na wydanie tej książki. Bo choć nie ocenia się lektury po jej okładce, to ja jednak jestem trochę taką okładkową sroką a ta pozycja zdecydowanie wpisuje się w mój gust. Jej twarda oprawa i to minimalistyczne wnętrze powodują, że z ogromną przyjemnością trzymałam tę publikację w swoich czytelniczych dłoniach.
Do tego przesłanie tej książki jest niezwykle ważne i dotyczy każdego z nas. I oczywiście, jak to często bywa z takimi pozycjami, nie wszystkie sentencje są odkrywcze, niemniej nawet i te sztampowe czasem myśli warto sobie przypomnieć i rozważyć w sobie na nowo.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Gdy zobaczyłam informację o tej książce w zapowiedziach wydawcy, wiedziałam, że to zdecydowanie pozycja, po którą będę chciała sięgnąć. Uwielbiam bowiem współczesną poezję, w jej krótkiej, nowoczesnej formie. Dawno nie miałam jednak w dłoniach zbioru, który równocześnie byłby swoistym poradnikiem. Z ogromną ciekawością sięgnęłam więc po tę publikację i nie zawiodłam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Co powiesz na spotkanie” to już czwarta pozycja z serii „Mała czarna”. Popularność tego cyklu udowadnia, że Ezra zdecydowanie nie ma racji i wiele czytelniczek i czytelników nadal potrzebuje komedii romantycznych. Ja zdecydowanie jestem jedną z takich osób. Cudownie spędziłam czas z tą książką. Wiele razy jej lektura wywołała uśmiech na mojej twarzy a nie obeszło się również bez wzruszeń. Z przyjemnością także zobaczyłabym tę historię na wielkim ekranie.
Evie to wręcz doskonała bohaterka komedii romantycznej. Z pozoru niewiele wyróżnia ją z tłumu. Z pozoru, bo dość szybko okazuje się, że dziewczyna ma naprawdę wiele do zaoferowania światu i czytelnikom. Jest w niej również coś niezwykle urzekającego. Z przyjemnością śledziłam jej poczynania i kibicowałam jej z całych sił, by udało jej się wykonać założony przez nią plan. Do tego przebywając z Evie zdecydowanie nie może być nudno! Szczególnie, że w otoczeniu dziewczyny nie brakuje naprawdę ciekawych i szalenie barwnych postaci. Na szczególną uwagę zasługują pewien tajemniczy fotograf Ben i jego niezwykle urocza i rezolutna córka Anette.
To na co jeszcze zwróciłam uwagę, to naprawdę ciekawe, niewymuszone i doskonale wpisane w fabułę dialogi. Muszę zresztą przyznać, że Rachel Winters pisze niezwykle sprawnie, dynamicznie i z ogromnym wdziękiem. Dzięki temu książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. W moim poczuciu nawet zbyt szybko. Z ogromną ciekawością będę wyglądała kolejnych powieści autorki.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Co powiesz na spotkanie” to już czwarta pozycja z serii „Mała czarna”. Popularność tego cyklu udowadnia, że Ezra zdecydowanie nie ma racji i wiele czytelniczek i czytelników nadal potrzebuje komedii romantycznych. Ja zdecydowanie jestem jedną z takich osób. Cudownie spędziłam czas z tą książką. Wiele razy jej lektura wywołała uśmiech na mojej twarzy a nie obeszło się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Nie pozwól światłu zgasnąć” to dwutomowa, rozpisana z rozmachem historia o miłości, poświęceniu i brudzie wielkiego muzycznego świata. Muszę Wam powiedzieć, że choć zupełnie się tego nie spodziewałam, ta historia wciągnęła mnie niemal od jej samego początku. Przede wszystkim zaskoczył mnie styl kreślenia historii przez autorkę. Odnalazłam w tej powieści rasowy romans a z drugiej strony w tej historii jest całkiem sporo delikatności i subtelności. Przede wszystkim jednak całkiem sporo się w tej książce dzieje i to zarówno w czasie teraźniejszym jak i w retrospekcjach. Niestety, nie wszystkie wydarzenia wydały mi się realne, ale w końcu nie zawsze wszystko musi być tylko rzeczywiste prawda?
Spodobały mi się również psychologiczne sylwetki głównych bohaterów. To jakie przemiany w nich zachodziły, jak odkrywali nie tylko siebie nawzajem, ale również siebie samych, to kim są i co jest dla nich najważniejsze. Bardzo emocjonalnie podchodziłam do tego co ich spotkało a i niejeden raz odczuwałam złość na ich postępowanie. Zdecydowanie zarówno Neven jak i Willow wywoływali we mnie całkiem sporo emocji.
Bardzo przypadło mi do gustu, że autorka wiele miejsca poświęciła na budowanie relacji a nie same zbliżenia obojga bohaterów. Dzięki czemu w powieści iskrzy od emocji, ale są one raczej czułe i wywarzone, co niezwykle mi się podobało. Dzięki temu spędziłam z tymi książkami bardzo przyjemny i niezobowiązujący czas.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Nie pozwól światłu zgasnąć” to dwutomowa, rozpisana z rozmachem historia o miłości, poświęceniu i brudzie wielkiego muzycznego świata. Muszę Wam powiedzieć, że choć zupełnie się tego nie spodziewałam, ta historia wciągnęła mnie niemal od jej samego początku. Przede wszystkim zaskoczył mnie styl kreślenia historii przez autorkę. Odnalazłam w tej powieści rasowy romans a z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Dorzuć mnie do prezentu” to stosunkowo niewielka (200stron) lektura do przeczytania w jeden wieczór. Niestety, jej początek nie przypadł mi do gustu. Zupełnie rozminęłam się z Mają. Jej postać lekko mnie irytowała i powiem szczerze, że trochę obawiałam się tego co znajdę w tej książce dalej. Niepotrzebnie, bo kolejne rozdziały i opowiadane w nich historie spodobały mi się zdecydowanie bardziej. To co najbardziej chwyciło mnie za serce w tej książce, to ukazanie tej mniej magicznej i bardziej niestety realistycznej strony przedświątecznego czasu. Historie opisane przez Agnieszkę Błażyńską ukazują bowiem to, co jest zwyczajnie nieidealne. Znajdziemy w tych opowiadaniach samotność, niezrozumienie, porzucenie, zmaganie się z tym, co przerasta. W związku z tym, nie jest to tak do końca łatwa i przyjemna lektura, ale moim zdaniem jest warta poznania. Nie myślcie sobie jednak, że nie ma w tej książce lżejszych i cieplejszych momentów. W moim poczuciu jest ich po prostu znacznie mniej niż w innych świątecznych powieściach.
„Dorzuć mnie do prezentu” to pierwsza powieść Pani Agnieszki, którą miałam przyjemność przeczytać, ale z chęcią sięgnę również po inne tytuły pisarki. Bardzo odpowiada mi bowiem lekki styl autorki niepozbawiony błyskotliwości i wyczucia. Myślę również, że w tej książce, wielu czytelników znajdzie coś dla siebie. Ja wyciągnęłam z niej kilka lekcji.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Dorzuć mnie do prezentu” to stosunkowo niewielka (200stron) lektura do przeczytania w jeden wieczór. Niestety, jej początek nie przypadł mi do gustu. Zupełnie rozminęłam się z Mają. Jej postać lekko mnie irytowała i powiem szczerze, że trochę obawiałam się tego co znajdę w tej książce dalej. Niepotrzebnie, bo kolejne rozdziały i opowiadane w nich historie spodobały mi się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Najważniejszy” to powieść, która totalnie zachwyciła mnie swoim zimowym klimatem. Odnalazłam w niej nie tylko wzruszenie, ale także, przede wszystkim niesamowite ciepło i cały ogrom nadziei. Niemal od pierwszych stron cudownie odnalazłam się w tej historii, w jej nastroju, w jej tempie i wśród jej bohaterów, którzy stali mi się bardzo bliscy. I tu muszę zaznaczyć, że Magdalena Majcher stworzyła naprawdę niesamowitą ich galerię. Właściwie każda z postaci występujących w tej książce wzbudziła moją ogromną sympatię. Każdy z bohaterów wnosi coś do tej historii. Pomimo, że nie zawsze było mi po drodze z Martyną, to kibicowałam jej całą sobą by udało jej się rozliczyć przeszłość i ułożyć swoje życie na nowo. Myślę, że wiele czytelniczek może odnaleźć w jej postaci odrobinę siebie. Dziewczyna bowiem zdecydowanie ma swój charakter a jej potrzeba bycia kochaną jest przecież niezwykle uniwersalna. Bardzo przypadli mi również do gustu bohaterowie drugoplanowi tej powieści. Jest w nich taka zwyczajna, życiowa życzliwość do świata i do siebie nawzajem. Dzięki temu ta książka zdawała się być przepełniona takim światełkiem dobroci. Niestety, byłam niesamowicie zawiedziona finałem tej powieści. Z całego serca liczyłam na to, że sprawy potoczą się jednak inaczej. Z przyjemnością dopisałam jednak w swojej głowie inne zakończenie tej historii.
Podsumowując: „Najważniejszy” to nie jest typowa cukierkowa historia. Znajdziecie w niej wiele gorzkawych elementów. Niemniej ta historia zdecydowanie rozgrzeje Wasze serce w zimowe, długie wieczory. Ja cudownie spędziłam z nią swój czas.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Najważniejszy” to powieść, która totalnie zachwyciła mnie swoim zimowym klimatem. Odnalazłam w niej nie tylko wzruszenie, ale także, przede wszystkim niesamowite ciepło i cały ogrom nadziei. Niemal od pierwszych stron cudownie odnalazłam się w tej historii, w jej nastroju, w jej tempie i wśród jej bohaterów, którzy stali mi się bardzo bliscy. I tu muszę zaznaczyć, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Cud grudniowej nocy” to bardziej gorzka niż słodka historia o tym co w życiu jest naprawdę ważne. Więcej w tej powieści smutku niż radości, ale ta ostatnia jak żadna inna smakuje piernikową nadzieją, na to, że w Święta wszystko jest możliwe.
To co urzekło mnie najmocniej w tej książce, to jej przejmujący realizm. Życiowe problemy bohaterek wywołały we mnie wiele emocji. Pomimo ich różnorodności każdy z tych problemów wydaje się istotny. Bardzo polubiłam się z bohaterkami tej powieści. Nie zawsze postępowały one mądrze, ale starałam się ich nie oceniać. Dzięki ich kreacjom, które stworzyła Magdalena Majcher muszę przyznać, że przyszło mi to z łatwością. Z uwagi na różnorodność bohaterek myślę też, że wiele czytelniczek może odnaleźć w którejś z nich, cząstkę siebie. Niestety, czasem trochę gubiłam się w tej ilości postaci i początkowo ciężko było mi określić o której bohaterce aktualnie czytam. Z czasem jednak przychodziło mi to coraz łatwiej.
Bardzo przypadł mi do gustu również klimat tej książki. Z jednej strony ocierający się o święta z drugiej czasowo uniwersalny. W końcu opisywane w powieści historie mogą zdarzyć się w każdym czasie. Przed wigilią zdaje się jednak ta historia być szczególnie przejmująca z uwagi na tragedię Magdaleny, ale nie tylko.
Podsumowując: „Cud grudniowej nocy” to książka, która wywołała we mnie wiele emocji i z którą spędziłam czas pełen zadumy nad tym co w życiu naprawdę istotne. Muszę się Wam przyznać, że to dla mnie największa zaleta tej historii. Na mnie jej lektura zrobiła ogromne wrażenie a wydarzenia w niej opisane na pewno zostaną we mnie na dłużej.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Cud grudniowej nocy” to bardziej gorzka niż słodka historia o tym co w życiu jest naprawdę ważne. Więcej w tej powieści smutku niż radości, ale ta ostatnia jak żadna inna smakuje piernikową nadzieją, na to, że w Święta wszystko jest możliwe.
To co urzekło mnie najmocniej w tej książce, to jej przejmujący realizm. Życiowe problemy bohaterek wywołały we mnie wiele emocji....
„Świąteczny trop” to lekka, zabawna i niezwykle sympatyczna historia z kryminałem w tle. To co najmocniej mnie urzekło w tej książce, to fakt, że autor zawarł w tej historii wiele elementów, które są ważne społecznie a które związane są z bezdomnością i stresem pourazowym weteranów. Uważam, że to wbrew całej otoczce niezwykle istotny element tej historii.
Niestety, cała reszta jest już mocno amerykańska. Przez co mi osobiście wydała się nierealna i miejscami przesadnie podkoloryzowana. Niemniej muszę przyznać, że powieść Davida Rosenfelta czyta się ciekawie, szybko i sprawnie. Znalazłam w niej kilka momentów, które spowodowały uśmiech na mojej twarzy ale również i takie, gdy akcja trochę nabiera intrygujących elementów. Trochę, bo pomimo kryminalnej intrygi, to raczej w większości spokojna historia. Trzeba jednak przyznać, że jej akcja skutecznie się rozwija aż po satysfakcjonujący w moim poczuciu finał.
Trochę niestety, zabrakło mi też w tej historii Świąt a muszę się Wam przyznać, że patrząc na tę cudowną okładkę mocno na ten klimat liczyłam. Jak się jednak chwilę nad tym zastanowić znajdziemy w tej pozycji kilka elementów, które doskonale w ten trend się wpisują.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Świąteczny trop” to lekka, zabawna i niezwykle sympatyczna historia z kryminałem w tle. To co najmocniej mnie urzekło w tej książce, to fakt, że autor zawarł w tej historii wiele elementów, które są ważne społecznie a które związane są z bezdomnością i stresem pourazowym weteranów. Uważam, że to wbrew całej otoczce niezwykle istotny element tej historii.
Niestety, cała...
„Spełnione życzenie” to jedna z książek, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Sięgając po tę lekturę, spodziewałam się takiej trochę różowej kopciuszkowej opowieści. Po części tak jest. Historia spisana przez Adę Tulińską ma jednak w sobie dużo więcej. Moim ulubionym wątkiem jest ten, gdy Kaja wychowana w domu dziecka uczy rodzinę swojego pracodawcy, jak rodzinnie przygotowywać się do Świąt. Muszę też przyznać, że polubiłam tę dziewczynę niezwykle mocno. Jest w niej hart ducha, wiara w marzenia i lekka doza pozytywnej krnąbrności. Ja osobiście uwielbiam takie zadziorne bohaterki i zawsze mocno im kibicuję. Mam również ogromną słabość do powieściowych starszych pań, więc i tym razem to właśnie ta postać skradła moje serce najmocniej. Zachowanie Daniela, szalenie mnie za to irytowało ale uznaję, że tak właśnie miało być. Trochę zabrakło mi niestety rozwinięcia postaci drugoplanowych. Stanowili genialną bazę do tego by poruszyć z nimi jeszcze choć kilka wątków. Przez co też nie obraziłabym się, gdyby ta historia była troszeczkę dłuższa.
Przypadło mi do gustu, również to, że wiele w tej historii nie jest podane na tacy. Nie znajdziemy w niej ogromu wątków miłosnych, choć niemal w całej powieści aż iskrzy od emocji. Bardzo mi się to podobało.
Niestety, muszę napisać, że na samym początku przeżyłam ogromny zgrzyt, w momencie gdy Kaja trafia do pośrednika pracy. Wiem, że autorka miała taki zamysł by ruszyć z fabułą ale jako związana ze służbami zatrudnienia czytelniczka aż się zapowietrzyłam, że Kaja miała czekać na jakąkolwiek ofertę 11 miesięcy bo jest kolejka oczekujących… To tak nie wygląda i jest powielaniem stereotypów. I ja wiem, że dla fabuły nie jest to istotne wcale ale może właśnie tym bardziej można to było rozpisać zgodnie z prawdą?
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Spełnione życzenie” to jedna z książek, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Sięgając po tę lekturę, spodziewałam się takiej trochę różowej kopciuszkowej opowieści. Po części tak jest. Historia spisana przez Adę Tulińską ma jednak w sobie dużo więcej. Moim ulubionym wątkiem jest ten, gdy Kaja wychowana w domu dziecka uczy rodzinę swojego pracodawcy, jak rodzinnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Otwórz się na miłość” to jedna z piękniejszych około świątecznych powieści, którą miałam przyjemność przeczytać w tym roku. Ja jestem tą pozycją totalnie urzeczona. Mam poczucie, że Natalia Sońska to królowa nie tyle bożonarodzeniowych powieści ale przede wszystkim tych historii, które idealnie sprawdzają się w zimowe wieczory. Jest w tej opowieści tyle ciepła i tyle życzliwości, że jestem wręcz pewna iż ta niesamowicie piękna opowieść ogrzeje każde zmarznięte serce.
Muszę Wam powiedzieć, że ja osobiście nie za specjalnie lubię gdy bohaterkami kobiecych powieści są takie szare myszki jak Ania. Najczęściej prze-okrutnie mnie takie postacie irytują i zwyczajnie męczą. Główną bohaterkę tej książki pokochałam jednak niemal od pierwszych stron. Natalia Sońska w cudowny sposób stworzyła jej kreację. Ania to kobieta z dość sporymi problemami natury osobistej. Czytelnik poznaje jednak czynniki, które te problemy spowodowały. Z łatwością można ją zrozumieć, lub chociaż nie buntować się w stosunku do postawy, którą reprezentuje. Z przyjemnością obserwowałam też w jaki sposób Ania przechodziła swoją przemianę. Do tego bardzo się z nią żyłam i kibicowałam jej całą sobą, by zmiany, które w niej zachodzą okazały się trwałe. Bardzo podobały mi się również kreacje zarówno zdroworozsądkowej Uli jak i ciepłego ale również tajemniczego Aleksandra. Zdecydowanie jest w nich coś, co wzbudzało moją sympatię.
Bardzo urzekł mnie także klimat tej książki. Nie do końca może mocno świąteczny ale za to niezwykle zimowy. Szczególnie, że część akcji dzieje się w górach. Bardzo podobał mi się ten wątek powieści. Cudownie mi się go czytało. W pewnym momencie czułam się jakbym sama przemierzała górskie szlaki. Niesamowicie mi tego brakuje, tym większą pani Natalia zrobiła mi przyjemność tym wątkiem.
Podsumowując: „Otwórz się na miłość” to książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wspaniale spędziłam czas z bohaterami tej książki. Dzięki autorce odbyłam też wspaniałą zimową podróż w moje ukochane miejsca. To zdecydowanie będzie moja ulubiona książka Natalii Sońskiej.
cała recenzja - kochamciemojezycie.blogspot.com
„Otwórz się na miłość” to jedna z piękniejszych około świątecznych powieści, którą miałam przyjemność przeczytać w tym roku. Ja jestem tą pozycją totalnie urzeczona. Mam poczucie, że Natalia Sońska to królowa nie tyle bożonarodzeniowych powieści ale przede wszystkim tych historii, które idealnie sprawdzają się w zimowe wieczory. Jest w tej opowieści tyle ciepła i tyle...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Mam ogromny sentyment do świątecznych powieści Magdaleny Kordel. Każda z nich przenosi mnie w cudowny świat, trochę jakby z innych czasów. Oczywiście powieść pomimo odniesień do wojny jest jak najbardziej współczesna, ale jej klimat, przynosi mi na myśl zawsze takie stare dobre czasy skupione na mojej osobistej tęsknocie za tym co było. Dokładnie tak jest również w przypadku powieści „Bo nadal cię kocham”. Dzięki narracji autorki i głównej bohaterce to jedna z najbardziej dystyngowanych powieści świątecznych tego roku. Ja totalnie przepadłam w klimacie tej książki.
Bardzo polubiłam, główną bohaterkę powieści, panią Leontynę. Nie tylko mocno urzekła mnie jej wzruszająca historia, ale także cała jej postać. Od samego początku poczułam z nią ogromna więź i stała mi się niezwykle bliska. Bardzo przypadły mi do gustu również postacie drugoplanowe tej historii i nawet trochę było mi żal, że jest ich tak mało.
Niezmiennie zachwycam się też stylem kreowania historii przez panią Magdalenę. Jest w tym tak wiele uroku, ciepła i życzliwości do świata, że pomimo trudnych przeżyć w czytelniku pozostaje na koniec jedynie zaduma i wiara w to, że życie może nie jest zawsze sprawiedliwe, ale nie powinno brakować w nim wiary i nadziei.
Podsumowując: „Bo nadal cię kocham” to niezwykle ciepła i wzruszająca historia, mocno uwypuklająca znaczenie pustego miejsca przy wigilijnym stole i tego, że Święta można celebrować w niemal każdym miejscu, byle robić to z bliskimi naszym sercu osobami. Cudownie spędziłam z ta powieścią czas. Odnalazłam w tej lekturze wszystko to, czego szukam w świątecznych historiach.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Mam ogromny sentyment do świątecznych powieści Magdaleny Kordel. Każda z nich przenosi mnie w cudowny świat, trochę jakby z innych czasów. Oczywiście powieść pomimo odniesień do wojny jest jak najbardziej współczesna, ale jej klimat, przynosi mi na myśl zawsze takie stare dobre czasy skupione na mojej osobistej tęsknocie za tym co było. Dokładnie tak jest również w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Muszę Wam powiedzieć, że trochę zdziwiłam się, gdy zobaczyłam zimową odsłonę mojej ukochanej serii z domkami Agaty Przybyłek. Do tej pory historie spisane przez autorkę w tym cyklu kojarzyły mi się bowiem z ciepłym i dość słonecznym klimatem. Byłam niesamowicie ciekawa jej świątecznej wersji.
Bardzo przypadło mi do gustu, że „Gdybym cię nie spotkała” to historia rozpisana na trzy głosy. Każde z tych głosów, urzekło mnie równie mocno. Muszę Wam też przyznać, że ja osobiście żałuję, że zarówno historia Sary i Daniela oraz Chany nie są odrębnymi powieściami. Było mi niezmiernie żal, gdy lektura tej książki dobiegła końca. Mocno zżyłam się bowiem z jej bohaterami. Pokochałam ich za ich dobre serca i pełną gotowość do obdarowywania sobą potrzebujących. Bardzo chciałabym ich poznać osobiście.
„Gdybym cię nie spotkała” to jedna z nielicznych powieści, w której w połączeniu teraźniejszości z przeszłością ta teraźniejszość wciągnęła mnie równie mocno jak przeszłość. Naprawdę rzadko się to zdarza, więc tym mocniejsze ta powieść zrobiła na mnie wrażenie. Autorce cudownie udało się podkreślić kontrast pomiędzy opisywanymi historiami.
Niezmiennie zachwycam się ciepłem, serdecznością i dobrem, które spływają z pióra Agaty Przybyłek. Jest w tym prawdziwa magia, bez względu na porę roku. Nie brakuje w tej powieści jednak również strasznych i trudnych momentów a mimo to czytało mi się tę powieść z prawdziwą przyjemnością.
Podsumowując: „Gdybym cię nie spotkała” to fascynująca i wzruszająca historia, od której nie sposób się oderwać. Mnie pochłonęła ta opowieść totalnie. Zdecydowanie zostanie ona ze mną na dłużej.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Muszę Wam powiedzieć, że trochę zdziwiłam się, gdy zobaczyłam zimową odsłonę mojej ukochanej serii z domkami Agaty Przybyłek. Do tej pory historie spisane przez autorkę w tym cyklu kojarzyły mi się bowiem z ciepłym i dość słonecznym klimatem. Byłam niesamowicie ciekawa jej świątecznej wersji.
Bardzo przypadło mi do gustu, że „Gdybym cię nie spotkała” to historia rozpisana...
Harlan Coben jest jednym z tych autorów po którego powieści mogę sięgać właściwie w ciemno. Gdy więc zobaczyłam informacje o tej pozycji w zapowiedziach wydawcy wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Niestety, tym razem, odczuwam po lekturze tej książki lekki niedosyt. Nieustannie miałam bowiem poczucie, że za mało Cobena w tym Cobenie. Żeby jednak nie było, muszę przyznać, że powieść przypadła mi do gustu, niemniej autor przyzwyczaił mnie i myślę wielu czytelników do zupełnie innego poziomu.
To, za co najbardziej mam żal do autora, to niewystarczające w moim poczuciu rozwinięcie wątku chłopca z lasu. Ten wątek wydał mi się szalenie intrygujący, ale niestety autor potraktował go lekko po macoszemu, przez co stracił w moich oczach na znaczeniu. A szkoda, bo naprawdę liczyłam na jego rozwinięcie.
Bardzo przypadł mi jednak do gustu klimat tej książki. Hermetyczny, tajemniczy z ciekawą zagadką z przeszłości, ale również bardzo interesującym wątkiem teraźniejszego śledztwa.
Bardzo podobały mi się również kreacje bohaterów. Jest w nich coś niezwykle realistycznego, szczególnie że nie są pozbawieni wad. Najbardziej moją uwagę przykuła adwokatka, która pomaga Wildowi odnaleźć nastolatkę. Uwielbiam takie kobiece postacie i uważam, że jest ich niestety w literaturze bardzo mało.
Moją uwagę zwróciła również społeczna strona tej historii związana ze szkolną przemocą, nękaniem i odrzuceniem. Bardzo mi się spodobało, że autor poświęcił jej cześć tej powieści.
Podsumowując: „Chłopiec z lasu” to bardzo przyzwoity thriller psychologiczny, z którym przyjemnie można spędzić czas. Niestety, ta książka nie zachwyciła mnie tak bardzo jak na to liczyłam. Niemniej muszę przyznać, że Coben nawet w lekko słabszej formie pisze ciekawie, błyskotliwie i tworzy książki, które czyta się jednym tchem.
cała opinia - kochamciemojezycie.blogspot.com
Harlan Coben jest jednym z tych autorów po którego powieści mogę sięgać właściwie w ciemno. Gdy więc zobaczyłam informacje o tej pozycji w zapowiedziach wydawcy wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Niestety, tym razem, odczuwam po lekturze tej książki lekki niedosyt. Nieustannie miałam bowiem poczucie, że za mało Cobena w tym Cobenie. Żeby jednak nie było, muszę przyznać,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to