-
ArtykułyZapowiedzi książek: gorące premiery lipca 2024LubimyCzytać4
-
ArtykułyMroczne strony dorastania. „Prawda czy wyzwanie” Natashy PrestonBarbaraDorosz1
-
ArtykułyZapraszamy na spotkanie online z Magdą Tereszczuk. Zadaj pytanie i wygraj książkę „Błahostka“LubimyCzytać3
-
ArtykułyOjcowie w literaturze, czyli świętujemy Dzień OjcaKonrad Wrzesiński35
Biblioteczka
2023-07-19
2015-05-31
2019-10-20
2022-07
2022-08-07
2022-02-06
2020-08-31
Jak dla mnie spore rozczarowanie. Niby nie jest za długa, a jednak baardzo się ciągnęła, bo nic ciekawego się nie działo. 1/3 książki to opisy miejsc i krajobrazów oraz wprowadzanie do historii kolejnych bohaterów drugoplanowych, których imiona ciężko spamiętać bo niczym się od siebie nie różnią (wyjątek stanowi tylko Nate!). Wątek miłosny bardzo słaby, trudno nawet powiedzieć, żeby to był wątek. Jednak najbardziej frustrujące w tym wszystkim pozostaje zakończenie. Miał być cliffhanger, ale nic nie zostało wytłumaczone. Książkę trochę ratują flashbacki dotyczące rodziny Ellinghamów, które w przeciwieństwie do pozostałych wątków są przynajmniej ciekawe. Szkoda, że żeby poznać ich zakończenie trzeba będzie przemęczyć jeszcze dwie kolejne takie książki...
Jak dla mnie spore rozczarowanie. Niby nie jest za długa, a jednak baardzo się ciągnęła, bo nic ciekawego się nie działo. 1/3 książki to opisy miejsc i krajobrazów oraz wprowadzanie do historii kolejnych bohaterów drugoplanowych, których imiona ciężko spamiętać bo niczym się od siebie nie różnią (wyjątek stanowi tylko Nate!). Wątek miłosny bardzo słaby, trudno nawet...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-04
2020-02-21
2020-02-15
2019-05-04
2016-05-22
2017-12-10
2016-01-23
Teraz będzie trochę krytycznie.
Przeczytałam "Księgę Wyzwań Dash'a i Lily" Davida i Rachel Cohn, w której się zakochałam. A później "Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań" gdzie totalnie zawiodłam się na opowiadaniu Davida Levithana. Do trzech razy sztuka, dlatego postanowiłam dać mu ostatnią szansę. Następnej już nie będzie.
Pomimo wielu pozytywnych recenzji i opinii ta książka najzwyczajniej w ogóle mi się nie spodobała. Kreacja tego świata jest cóż... żadna. Autor na wszystkie pytania odpowiada "bo tak i już". A ponieważ nie jest to fantastyka ciężko uznać taką odpowiedź za dobrą.
Tylko w jednym momencie spodobało mi się zachowanie głównego bohatera, przez resztę książki po prostu go nie lubiłam. Najpierw mówił o swoich żelaznych zasadach, o nie mieszaniu ludziom w życiach a później robił to przy najbliższej okazji, bo się zakochał. Nota bene tak często w tej książce jest poruszany wątek "prawdziwej miłości", że już mnie mdliło. Lubię książki z wątkiem romantycznym, ale tutaj mamy tylko sam romans. Rhiannon jest zresztą nie dużo lepszą postacią. Dużo mówi, a mało robi.
Rozwinięcie książki było bardzo przewidywalne. Wiele rzeczy można było się domyślić lub spodziewać. Jak np. to, że A obudzi się w ciele Rhiannon, że dziewczyna prędzej czy później zerwie z Justinem itd.
Jeśli chodzi o zakończenie, to moim zdaniem jedyny pozytywny i jasny punkt tej historii. Może przez to, że nie polubiłam bohaterów i ich związku (to chyba jedyna para, której nie shippuję!) cieszyłam się z takiego a nie innego szczęśliwego i wymuszonego zakończenia.
Drugiej części czytać nie zamierzam, ponieważ z tego co wiem jest to ta sama historia tylko, że z punktu widzenia Rhiannon, co pewnie wymęczyłoby mnie jeszcze bardziej. Czy książkę polecam? Cóż to zależy... Ja nie sięgnęłabym po nią drugi raz, ale jak kto woli.
Teraz będzie trochę krytycznie.
Przeczytałam "Księgę Wyzwań Dash'a i Lily" Davida i Rachel Cohn, w której się zakochałam. A później "Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań" gdzie totalnie zawiodłam się na opowiadaniu Davida Levithana. Do trzech razy sztuka, dlatego postanowiłam dać mu ostatnią szansę. Następnej już nie będzie.
Pomimo wielu pozytywnych recenzji i...
2018-02-16
Początkowo miałam zupełnie mieszane uczucia względem tej książki, ostatecznie przeważyło jednak niestety rozczarowanie.
Przede wszystkim zupełnie nie polubiłam bohaterów tej powieści - Ezra, ciągle by tylko marudził, Cassidy, wydawała mi się zbyt rozchwiana emocjonalnie, cała reszta - bez szału. Jedynie Toby'ego szczerze polubiłam i myślę, że chciałabym mieć takiego przyjaciela jak on. Oprócz tego jakoś w połowie książki na pewien czas akcja całkowicie siada, nic się nie dzieje i historia staje się po prostu nudna (jako przykład mogę dać scenę na kilka stron, kiedy Ezra kupuje garnitur). No i jeszcze jedno rozczarowanie - okładka piękna ale ani trochę nie pasuje do treści. Zasugerowała mi, że książka będzie przedstawiała jakąś wakacyjną historię a tak się nie stało.
Kontrastowo do tych wszystkich negatywów, trzeba wspomnieć, że "Początek wszystkiego" nie jest jakąś głupią historyjką czy odmóżdżaczem. Zawiera ona naprawdę mądre przesłania dotyczące liceum, dorastania, przyjaźni, popularności i indywidualnego postrzegania świata, dlatego ostatecznie nie odradzam jej przeczytania. Zachęcam nawet do rozważenia takiej możliwości.
Początkowo miałam zupełnie mieszane uczucia względem tej książki, ostatecznie przeważyło jednak niestety rozczarowanie.
Przede wszystkim zupełnie nie polubiłam bohaterów tej powieści - Ezra, ciągle by tylko marudził, Cassidy, wydawała mi się zbyt rozchwiana emocjonalnie, cała reszta - bez szału. Jedynie Toby'ego szczerze polubiłam i myślę, że chciałabym mieć takiego...
2016-03-21
Jestem świeżo po przeczytaniu tej książki i powiem wam, że... nie wiem co powiedzieć.
"W ramionach gwiazd" to bardzo popularna zarówno w Polsce jak i zagranicą książka. Wiele się o niej słyszy pochwalnych opinii natomiast, jeśli mam być z wami szczera trochę się zawiodłam. I kilka wątków nie daje mi spokoju...
Zacznijmy może od plusów. Fakt, nigdy nie było jeszcze książki o takiej tematyce/ takim rozwoju sytuacji. Nawet jeśli istnieją podobne (jak np. misja 100) to nie identyczne. Brawo za oryginalność. Sam w sobie pomysł jest naprawdę niezły, przemyślany i nie banalny.
Podobał mi się także pomysł z przedstawieniem całej sytuacji. Przed każdym rozdziałem mogliśmy przeczytać krótki urywek rozmowy między Tarverem, a przesłuchującym go człowiekiem. Rozdziały były natomiast dopełnieniem tych krótkich scen. Wprowadzało to, także taką aurę tajemniczości... Wiemy, że Tarver przeżył i pewnie uciekł z wyspy, a co z Lilac?
Teraz minusy. A tego będzie już trochę więcej. Przede wszystkim akcja ciągnęła się jak flaki z olejem. Nie odczuwałam tutaj żadnego napięcia ani zwrotów akcji. Były momenty, które zaskoczyły ale pojawiły się dopiero ok. 300 strony, ponieważ wcześniej nie dzieje się nic wartego uwagi. Przez większą część książki niestety jedyna akcja to bardzo dziwnie poprowadzony wątek romantyczny. Może to tylko moje wrażenie, ale czułam się tak jakby autorki nie do końca ustaliły co chcą z tym wątkiem zrobić, jak go poprowadzić, czy zakończyć. Dlatego niestety po pewnym czasie, te same "dramy" potrafiły mocno zirytować czytelnika.
Bohaterowie zresztą też nie należą do najlepiej wykreowanych. Biorąc pod uwagę, że mamy tu tylko dwie postacie (!) do żadnej z nich, nie przywiązałam się, ani szczególnie nie polubiłam. Ciężko było mi zrozumieć działania Lilac, natomiast Tarver i jego uczucia wewnętrzne potrafiły naprawdę zdołować i zmęczyć...
Mieszane uczucia mam natomiast do tego fantastyczno-tajemniczego wątku szeptów, istot nadprzyrodzonych, magii nazwijcie to jak chcecie. Z jednej strony ciekawie było poznawać kolejne elementy układanki tajemniczej wyspy i jej mieszkańców, z drugiej strony nie jestem pewna czy mi się ten motyw podobał, a niektóre sceny (zwłaszcza w końcówce) były zbyt zagmatwane i niezrozumiałe.
Podsumowując nie jestem pewna co sądzę o "W ramionach gwiazd". Książka ma swoje plusy, ma też minusy. Mimo wszystko, myślę, że warto ją przeczytać, ja jednak troszkę się zawiodłam.
Jestem świeżo po przeczytaniu tej książki i powiem wam, że... nie wiem co powiedzieć.
"W ramionach gwiazd" to bardzo popularna zarówno w Polsce jak i zagranicą książka. Wiele się o niej słyszy pochwalnych opinii natomiast, jeśli mam być z wami szczera trochę się zawiodłam. I kilka wątków nie daje mi spokoju...
Zacznijmy może od plusów. Fakt, nigdy nie było jeszcze...
2017-10-13
2019-07-28
2019-07-16
2019-02-18
To chyba po prostu nie jest książka dla mnie.
Trochę dziwnie mi ją oceniać, bo przerwałam około połowy i dalej już nie dałam rady. W trakcie lektury okazało się, że to spin-off innej serii autorki, co nie miałoby dla mnie większego znaczenia, gdyby nie fakt, że przy czytaniu czułam, że tej książce czegoś brakowało.
Główna bohaterka jest bardzo irytująca - niedojrzała i arogancka, ale żeby chociaż reszta postaci to nadrabiała... Niestety, bohaterów trudno jest polubić, bo nie są specjalnie interesujący i zachowują się przewidywalnie. Aż trudno nie przewracać oczami na sceny z ich udziałem.
Główny problem polega chyba na tym, że jest to książka przeznaczona dla młodszej młodzieży. Nie tylko ze względu na zachowanie bohaterów, ale również sam język jakim posługuje się autorka - bardzo prosty, żeby nie powiedzieć banalny. Z tego powodu np. dialogi i opisy wypadają sztucznie i nieciekawie. Ale ma to i swoje plusy, książkę czyta się naprawdę szybko i nie przytłacza ona wyszukanym słownictwem, które zdarza się w niektórych książkach fantastycznych.
Ostatnia kwestia - fabuła za bardzo przypominała mi znane książki fantasy, które dawno temu czytałam, takie jak Dary Anioła, C. Clare. Jako fanka tamtej serii powinnam się cieszyć, niestety nabrałam wrażenia jakbym czytała bardzo podobną historię tylko pozbawioną większości walorów - ciekawych bohaterów i wątków miłosnych, bogatych opisów świata przedstawionego itd.
Szkoda, bo to moje pierwsze spotkanie z Jennifer L. Armentrout i niestety zapewne ostatnie.
To chyba po prostu nie jest książka dla mnie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrochę dziwnie mi ją oceniać, bo przerwałam około połowy i dalej już nie dałam rady. W trakcie lektury okazało się, że to spin-off innej serii autorki, co nie miałoby dla mnie większego znaczenia, gdyby nie fakt, że przy czytaniu czułam, że tej książce czegoś brakowało.
Główna bohaterka jest bardzo irytująca - niedojrzała i...