rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Mroczna jak Czarny Ląd, ani na chwilę nie można się od niej oderwać.

Mroczna jak Czarny Ląd, ani na chwilę nie można się od niej oderwać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trochę autora za bardzo poniosła wyobraźnia

Trochę autora za bardzo poniosła wyobraźnia

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autorka oddaje w swoich wierszach głos samej Śmierci. Nie jest to portret płaski, lecz przeciwnie - wielowymiarowy. Z jednej strony Śmierć mówi o tym, co już wiemy - że każdy jest wobec niej równy, ale też że nie da się jej oszukać, jak chciał pewien średniowieczny Kmotr. Poetka pokazuje również bardzo ludzkie oblicze bohaterki swoich wierszy - jest samotna, nie ma rodziny ani nawet psa, nie wie, jak wygląda - aż czytelnikowi robi się jej żal i zaczyna jej współczuć. Bardzo ludzki wyszedł Renacie Blicharz ten portret Śmierci...

Autorka oddaje w swoich wierszach głos samej Śmierci. Nie jest to portret płaski, lecz przeciwnie - wielowymiarowy. Z jednej strony Śmierć mówi o tym, co już wiemy - że każdy jest wobec niej równy, ale też że nie da się jej oszukać, jak chciał pewien średniowieczny Kmotr. Poetka pokazuje również bardzo ludzkie oblicze bohaterki swoich wierszy - jest samotna, nie ma rodziny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jakub Kania to jeden z tych bohaterów, którzy nigdy się nie nudzą, a ich kolejne przygody z książki na książkę są coraz ciekawsze. Tak jest również i tym razem, a "Orient" jest dowodem na niezwykłą umiejętność autora splatania fikcji z rzeczywistością. Bardzo polecam.
P.S. Ale babki Jakuba Kani było za mało ;)

Jakub Kania to jeden z tych bohaterów, którzy nigdy się nie nudzą, a ich kolejne przygody z książki na książkę są coraz ciekawsze. Tak jest również i tym razem, a "Orient" jest dowodem na niezwykłą umiejętność autora splatania fikcji z rzeczywistością. Bardzo polecam.
P.S. Ale babki Jakuba Kani było za mało ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lubię, kiedy autor ma świadomość słowa i lubi bawić się tą materią. I dokładnie tak jest w przypadku Renaty Blicharz. W zbiorze 189 dystychów znajdziemy teksty różnorodne - i te bardziej refleksyjne i te, przez które autorka się do nas uśmiecha.
Polecam!

Lubię, kiedy autor ma świadomość słowa i lubi bawić się tą materią. I dokładnie tak jest w przypadku Renaty Blicharz. W zbiorze 189 dystychów znajdziemy teksty różnorodne - i te bardziej refleksyjne i te, przez które autorka się do nas uśmiecha.
Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem, czy to kwestia tłumaczenia, czy niezbyt udanej redakcji, ale pod względem językowym nie czytało się tego dobrze.

Nie wiem, czy to kwestia tłumaczenia, czy niezbyt udanej redakcji, ale pod względem językowym nie czytało się tego dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeśli potrzebujecie letniego otulenia, ta książka je wam zapewni.

Jeśli potrzebujecie letniego otulenia, ta książka je wam zapewni.

Pokaż mimo to

Okładka książki A bodaj ci nóżka spuchła, czyli co nas śmieszyło i śmieszy Jerzy Bralczyk, Michał Ogórek
Ocena 6,1
A bodaj ci nóż... Jerzy Bralczyk, Mic...

Na półkach: , , ,

Książka bardzo zyskuje , kiedy jej się słucha. Ma się wrażenie, że nie zostala po prostu odczytana, lecz że spotkali się dobrzy znajomi i gawędzą sobie o tym, co ich śmieszy. Dodatkowym atutem są fragmenty literackie, o których panowie rozmawiają.

Książka bardzo zyskuje , kiedy jej się słucha. Ma się wrażenie, że nie zostala po prostu odczytana, lecz że spotkali się dobrzy znajomi i gawędzą sobie o tym, co ich śmieszy. Dodatkowym atutem są fragmenty literackie, o których panowie rozmawiają.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Magdaleny Witkiewicz jest jak robiona szydełkiem chusta - dopiero kiedy powstanie całość, kiedy podomyka się ostatnie oczka, można zobaczyć jej subtelny wzór. Liczne wątki- początkowo pozornie porozrzucane bezładnie, na końcu zostają pięknie połączone, a wszystko wskakuje na swoje miejsce. Historia Laury znajduje wreszcie swój szczęśliwy koniec.
Moją ulubioną bohaterką (zapewne nie tylko moją) jest rezolutna Gabrysia, córka głównej bohaterki. Jej szczerość i bezpośredniość, jej przemyślenia i rozmowy z mieszkańcami Małej Przytulnej są w stanie wywołać usmiech na twarzy czytelnika.
Dla mnie ta powieść to swoisty plasterek na serce, odtrutka na smutne i szare dni.

Książka Magdaleny Witkiewicz jest jak robiona szydełkiem chusta - dopiero kiedy powstanie całość, kiedy podomyka się ostatnie oczka, można zobaczyć jej subtelny wzór. Liczne wątki- początkowo pozornie porozrzucane bezładnie, na końcu zostają pięknie połączone, a wszystko wskakuje na swoje miejsce. Historia Laury znajduje wreszcie swój szczęśliwy koniec.
Moją ulubioną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dla mnie naiwna

Dla mnie naiwna

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Autor na przykładzie konkretnego miasta opisuje działalność samorządu - zarówno na szczeblu gminnym, jak i powiatowym- pokazujac, że lokalną politykę trudno właściwie nazwać polityką, ponieważ jest to zbiór wzajemnych powiązań i układów. Autor przywołuje tu konkretne nazwiska i sytuacje, ja jednak liczyłam na bardziej dogłębną analizę schematów i ich przyczyn, którymi posługują się lokalni samorządowcy.

Autor na przykładzie konkretnego miasta opisuje działalność samorządu - zarówno na szczeblu gminnym, jak i powiatowym- pokazujac, że lokalną politykę trudno właściwie nazwać polityką, ponieważ jest to zbiór wzajemnych powiązań i układów. Autor przywołuje tu konkretne nazwiska i sytuacje, ja jednak liczyłam na bardziej dogłębną analizę schematów i ich przyczyn, którymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Rzadko mi się zdarza wystawiać negatywne opinie, wolę raczej przemilczeć moje przemyślenia. Niestety, w przypadku tej książki milczeć nie mogę. Ta książka jest po prostu niedobra. Początek (20% książki) to opisy, które niczego nie wnoszą. Styl jest tak kuriozalnie patetyczny, że powoduje jedynie wybuchy śmiechu. Autorka z upodobaniem stosuje paralelizmy składniowe, wnosząc patetyczność tekstu na coraz wyzszy poziom. Przykłady? Proszę bardzo.
W momencie, kiedy znajduje ciało przyjaciółki: " Te słowa kłuły mnie w mózg jak smoliste kruki, przewiercajac mi czaszkę ostrymi dziobami dosłownie na wylot. Te słowa przebijały mi serce niewidzialnym ostrzem, sztyletem, który drąży zionącą ranę nie do zaleczenia."
Z drugiej strony zderzenie stylu wysokiego z nagłym kolokwializmem: " ...kusi szarlotka, którą można by podgrzać w mikrofali i walnąć na nią kleks bitej śmietany." Lub opis jej dotychczasowych doświadczeń z mężczyznami: "Zauroczył mnie kiedyś pewien cudzoziemiec, a mianowicie Hiszpan zamieszkujący piękną nadmorską okolicę." Takich koszmarków stylistycznych jest znacznie więcej, między innymi wtedy, gdy zamiast drzwi do domu Oli, mamy wrota - to jednak nie są synonimy, niosą ze sobą nieco inny ciężar gatunkowy (że się tak wyrażę). Zastanawiam się, czy ta książka przeszła redakcję?
Zdecydowanie nie dam rady jej dokończyć i nie interesują mnie dalsze losy bohaterki.

Rzadko mi się zdarza wystawiać negatywne opinie, wolę raczej przemilczeć moje przemyślenia. Niestety, w przypadku tej książki milczeć nie mogę. Ta książka jest po prostu niedobra. Początek (20% książki) to opisy, które niczego nie wnoszą. Styl jest tak kuriozalnie patetyczny, że powoduje jedynie wybuchy śmiechu. Autorka z upodobaniem stosuje paralelizmy składniowe, wnosząc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wstrząsające studium przemocy w rodzinie.

Wstrząsające studium przemocy w rodzinie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam wrażenie, że autorka chciała zmuescic w książce za dużo. Pierwsza część, której akcja toczy się we Lwowie, jest spójna i bardzo interesująca. Wiktor Fotel, tytułowy mistyfikator, jest inny - jest albinosem, matka go porzuciła, ojciec jest szalony, a wychowuje go babka alkoholiczka i wzięta akuszerka, która wykorzystuje go jako pomocnika w swym fachu. Kiedy wybucha wojna, babka umiera, Wiktorusi radzić sobie sam. Przypadek sprawia, że poznaje charakteryzatora teatralnego i staje się jego uczniem. Jest zdolny i pracowity, potrafi zdziałać cuda z twarzami kobiet. Kiedy decyduje się na wyjazd do Berlina, kontynuuje swoje zajęcie. Jednak w tej berlińskiej części mamy tak dużo postaci i wątków, że mam wrażenie, że żaden nie został pogłębiony, bo było ich zdecydowanie za dużo. Rozczarowało mnie też nijakie zakończenie.
Dodatkowym minusem są błędy językowe, które nie powinny mieć miejsca: zaręczają, że wyraz "ów" odmienia się przez przypadki, a formy fleksyjne czasownika "strzyc" są nieco inne niż te, które znajdują się w książce.

Mam wrażenie, że autorka chciała zmuescic w książce za dużo. Pierwsza część, której akcja toczy się we Lwowie, jest spójna i bardzo interesująca. Wiktor Fotel, tytułowy mistyfikator, jest inny - jest albinosem, matka go porzuciła, ojciec jest szalony, a wychowuje go babka alkoholiczka i wzięta akuszerka, która wykorzystuje go jako pomocnika w swym fachu. Kiedy wybucha...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nuda, kalki i schematy.

Nuda, kalki i schematy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najgorsza książka tego roku. Dziennik antykwariusza, który mógłby być interesujący może jedynie dla najbliższych.

Najgorsza książka tego roku. Dziennik antykwariusza, który mógłby być interesujący może jedynie dla najbliższych.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chyłka (prawie) znowu jest sobą! Co prawda na sali sądowej nie pokazuje w pełni swych możliwości ani swojego charakteru, ale wszystko jest po coś . Dla mnie znacznie lepszy tom od poprzedniego. Po przeczytaniu zakończenia ciekawi mnie, czy może być kontynuacja losów bohaterki.

Chyłka (prawie) znowu jest sobą! Co prawda na sali sądowej nie pokazuje w pełni swych możliwości ani swojego charakteru, ale wszystko jest po coś . Dla mnie znacznie lepszy tom od poprzedniego. Po przeczytaniu zakończenia ciekawi mnie, czy może być kontynuacja losów bohaterki.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Romans kostiumowy ma to do siebie, że historia jest tłem dla opisu miłości głównych bohaterów. W powieści J.M.Kalety proporcje są zupełnie inne: historia odgrywa niebagatelną rolę, wybija się na plan pierwszy, a bohaterowie (nie tylko pierwszoplanowi)są dla niej tłem, pretekstem do ukazania prawdziwego oblicza wojny.

Na lekcjach historii mówi się często o tym, że w czasie I wojny światowej Polacy walczyli przeciwko sobie. Często słyszymy o tym, ale nie przyjmujemy do wiadomości. Dopiero kiedy spotykamy się z konkretnymi sytuacjami, a takie są w książce opisane, dociera do nas okrucieństwo tamtych czasów, kiedy rodzeni bracia walczyli przeciw sobie we wrogich armiach, niejednokrotnie stając (dosłownie) oko w oko na polu bitwy, bardzo konkretnej bitwy. Przykładem takiej sytuacji jest scena, w której Igor Koliadin ze zdziwieniem obserwuje, jak jego podkomendny zamiast zabić wroga z niemieckiej armii, rzuca mu się z płaczem w objęcia. Później się dowiaduje, że to byli kuzyni.

Autorka wiele miejsca w swej powieści poświęca pokazaniu, że wojna nie jest romantycznym przeżyciem, (jak myślą wychowankowie przedwojennych szkół wojskowych), ale niesie ze sobą cierpienie, śmierć, utratę majątku i wieczną tułaczkę, głód,choroby. Z drugiej jednak strony mamy na kartach powieści przykłady bohaterstwa żołnierzy i gotowość do złożenia najwyższej ofiary, zwłaszcza w obliczu nadziei na odrodzenie państwa polskiego.

J.M.Kaleta zwraca uwagę na rolę kobiet (choć nie jest to szczególnie podkreślone, raczej wynika z opisywanych sytuacji), na których barki spada często konieczność utrzymania rodziny, podejmowania decyzji, usamodzielnienia się (wcześniej to mąż podejmował wszystkie decyzje i o wszystko się troszczył), kiedy idą na front lub giną mężczyźni.

Atutem książki jest z pewnością drobiazgowość opisów, a przede wszystkim znajomość opisywanych realiów. Niektóre sceny niosą za sobą ogromny bagaż emocji i trudno nie wzruszyć się, czytając opisy tortur zadawanych ziemianom przez pijane chłopstwo.

Romans kostiumowy ma to do siebie, że historia jest tłem dla opisu miłości głównych bohaterów. W powieści J.M.Kalety proporcje są zupełnie inne: historia odgrywa niebagatelną rolę, wybija się na plan pierwszy, a bohaterowie (nie tylko pierwszoplanowi)są dla niej tłem, pretekstem do ukazania prawdziwego oblicza wojny.

Na lekcjach historii mówi się często o tym, że w czasie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo dobrze skonstruowany kryminał, w którym nic nie jest oczywiste.

Bardzo dobrze skonstruowany kryminał, w którym nic nie jest oczywiste.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Rozczarowująco mało scen sądowych i typowo adwokackich (jak dla laika). I to, co autor zrobił na końcu Chyłce uważam za przesadę.

Rozczarowująco mało scen sądowych i typowo adwokackich (jak dla laika). I to, co autor zrobił na końcu Chyłce uważam za przesadę.

Pokaż mimo to