-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1156
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać409
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2017-12-24
2017-12-30
Zaczyna się od potrójnego morderstwa a potem napięcie rośnie - pewien reżyser byłby dumny, jak sądzę.
Lubię Gaimana - straszy mnie w stopniu, który w miarę nieźle znoszę i opowiada historie niby całkiem fantastyczne, ale może jednak nie całkiem? Jak się znam, przy najbliższej wizycie na cmentarzu będę szukała bramy. Oraz ja też miałam w klasie osoby trudne do zapamiętania, kiedy wprost na nie nie patrzyłam. Możliwe, że właśnie się dowiedziałam, dlaczego.
Zaczyna się od potrójnego morderstwa a potem napięcie rośnie - pewien reżyser byłby dumny, jak sądzę.
Lubię Gaimana - straszy mnie w stopniu, który w miarę nieźle znoszę i opowiada historie niby całkiem fantastyczne, ale może jednak nie całkiem? Jak się znam, przy najbliższej wizycie na cmentarzu będę szukała bramy. Oraz ja też miałam w klasie osoby trudne do zapamiętania,...
2017-12-29
Jej, jak to się dobrze czytało! Możliwe, że chwilami bardziej ze względu na formę, niż na treść - nic w tym złego nie widzę. Przeplecione życiorysy kilkunastu osób, a w tle, jako jedyna chyba stała, morze. Prawie się dziwiłam, że spomiędzy kartek nie sypie się piasek.
A historie? Właściwe czasom i miejscom, jak sądzę. Czasem sensacyjne, czasem prozaiczne i powtarzalne do bólu - do tego bólu, którym się chyba większości ludzi co jakiś czas odbija.
Lubię, kiedy po raz kolejny książka mnie pyta, czy wiem, o co mi chodzi. Szczególnie, kiedy pyta w tak nieoczywisty, nienachalny sposób.
Jej, jak to się dobrze czytało! Możliwe, że chwilami bardziej ze względu na formę, niż na treść - nic w tym złego nie widzę. Przeplecione życiorysy kilkunastu osób, a w tle, jako jedyna chyba stała, morze. Prawie się dziwiłam, że spomiędzy kartek nie sypie się piasek.
A historie? Właściwe czasom i miejscom, jak sądzę. Czasem sensacyjne, czasem prozaiczne i powtarzalne do...
2017-12-14
Wciągnęła mnie. Rozpisywać się będę może później, na razie jeszcze się otrząsam z lektury studium manipulacyjnej przemocy.
Wciągnęła mnie. Rozpisywać się będę może później, na razie jeszcze się otrząsam z lektury studium manipulacyjnej przemocy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-26
Lubię rośliny, nawet bardzo. A jednak po "Dniu tryfidów" podejrzliwie zerkałam na drzewa, a teraz już nawet na storczyki patrzę z trwożnym szacunkiem. O grzybach nie wspominając.
Nie wszystko w tej książce trzyma się kupy (np. komunikacja między gatunkami), ale to mi wcale nie przeszkadzało pochłonąć ją z dużym zainteresowaniem. Świetny pomysł i zdecydowanie solidne wykonanie.
Lubię rośliny, nawet bardzo. A jednak po "Dniu tryfidów" podejrzliwie zerkałam na drzewa, a teraz już nawet na storczyki patrzę z trwożnym szacunkiem. O grzybach nie wspominając.
Nie wszystko w tej książce trzyma się kupy (np. komunikacja między gatunkami), ale to mi wcale nie przeszkadzało pochłonąć ją z dużym zainteresowaniem. Świetny pomysł i zdecydowanie solidne...
2017-12-23
Historia rodzinna jakich zapewne wiele. A jednak mnie złapała i trzyma do tej pory. Może ze względu na bliskość morza, może z powodu mnóstwa książek, które się przez nią (dosłownie i w przenośni) przewalają, a może w kilkorgu bohaterach znalazłam coś, z czym łatwo mi się (co wcale nie znaczy, że przyjemnie) zidentyfikować.
Dobrze mi się czytało i zdecydowanie jestem zadowolona, że mnie ta książka zawołała z półki.
Historia rodzinna jakich zapewne wiele. A jednak mnie złapała i trzyma do tej pory. Może ze względu na bliskość morza, może z powodu mnóstwa książek, które się przez nią (dosłownie i w przenośni) przewalają, a może w kilkorgu bohaterach znalazłam coś, z czym łatwo mi się (co wcale nie znaczy, że przyjemnie) zidentyfikować.
Dobrze mi się czytało i zdecydowanie jestem...
2017-12-19
Byliście w domu Kereta? Bardzo mi się często przypominał w trakcie lektury. I ogólnie zachwycił mnie pomysł, żeby bohaterem książki był budynek - mam wrażenie, że to zmieniło sposób prowadzenia narracji i atmosferę. Świetny pomysł.
Do wykonania nie mam zamiaru się przyczepiać - wciągnęłam się, dałam się zmanipulować, chwilami byłam przestraszona - wszystko jak trzeba.
Byliście w domu Kereta? Bardzo mi się często przypominał w trakcie lektury. I ogólnie zachwycił mnie pomysł, żeby bohaterem książki był budynek - mam wrażenie, że to zmieniło sposób prowadzenia narracji i atmosferę. Świetny pomysł.
Do wykonania nie mam zamiaru się przyczepiać - wciągnęłam się, dałam się zmanipulować, chwilami byłam przestraszona - wszystko jak trzeba.
2017-12-17
Albo to nie ten czas (dla mnie, czytelniczo), albo w jedną książkę autorka nawrzucała zbyt wiele wątków i pogubiłam się na tyle, że po przeczytaniu został mi w głowie prawie wyłącznie chaos.
Albo to nie ten czas (dla mnie, czytelniczo), albo w jedną książkę autorka nawrzucała zbyt wiele wątków i pogubiłam się na tyle, że po przeczytaniu został mi w głowie prawie wyłącznie chaos.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-09
Narracja pierwszoosobowa nie zdarza się co chwilę i bywa niewygodna w odbiorze - pewnie dlatego podchodziłam do tej książki z nieufnością. Wydawało mi się podejrzane, że bohaterka siedzi i gada i właściwie tyle. Przez jakieś 200 stron.
Tymczasem bohaterka usiadła, zaczęła gadać, a kilka godzin i 100 stron później złapałam się na tym, że zdecydowanie chcę jej słuchać. Chcę jej wysłuchać do końca i w ogóle chcę, żeby świat się ułożył tak, jak bohaterce będzie pasowało.
Mocna historia o etosie pracy, o szacunku (lub jego braku) dla ludzi (i dla pracy), o przywiązaniu i miłości. Dzięki, Dolores, za opowieść.
Narracja pierwszoosobowa nie zdarza się co chwilę i bywa niewygodna w odbiorze - pewnie dlatego podchodziłam do tej książki z nieufnością. Wydawało mi się podejrzane, że bohaterka siedzi i gada i właściwie tyle. Przez jakieś 200 stron.
Tymczasem bohaterka usiadła, zaczęła gadać, a kilka godzin i 100 stron później złapałam się na tym, że zdecydowanie chcę jej słuchać. Chcę...
2017-11-29
Szukałam powieści, która mnie wciągnie - znalazłam. Jako dodatek specjalny dostałam sporo zdań zatrzymujących i skłaniających do zastanowienia się, co sama myślę o jakimś zjawisku albo "co bym zrobiła, gdyby to mnie dotyczyła sytuacja" - lubię. Między innymi po to czytam.
Kilka razy złapałam się na refleksji, że ta opowieść jest - w dobrym, o ile takie istnieje, znaczeniu tego słowa - feministyczna.
Szukałam powieści, która mnie wciągnie - znalazłam. Jako dodatek specjalny dostałam sporo zdań zatrzymujących i skłaniających do zastanowienia się, co sama myślę o jakimś zjawisku albo "co bym zrobiła, gdyby to mnie dotyczyła sytuacja" - lubię. Między innymi po to czytam.
Kilka razy złapałam się na refleksji, że ta opowieść jest - w dobrym, o ile takie istnieje, znaczeniu...
2017-11-18
Studium narastania emocji i zmienności energii procesów grupowych.
160 stron odpowiedzi na pytanie "Dlaczego tłumienie emocji, a tym bardziej zmuszanie innych do tłumienia emocji, jest pomysłem fatalnym".
Dobrze napisana - na tyle dobrze, że najpierw się przestraszyłam, a potem byłam całkiem porządnie zła, najpewniej dlatego, że i w sobie znalazłam sporo emocji wdeptanych w dywan w imię kiepsko rozumianego dobra bliźnich.
Studium narastania emocji i zmienności energii procesów grupowych.
160 stron odpowiedzi na pytanie "Dlaczego tłumienie emocji, a tym bardziej zmuszanie innych do tłumienia emocji, jest pomysłem fatalnym".
Dobrze napisana - na tyle dobrze, że najpierw się przestraszyłam, a potem byłam całkiem porządnie zła, najpewniej dlatego, że i w sobie znalazłam sporo emocji wdeptanych...
2017-11-10
Opowieść wciągała mnie tak, że na słowa współdomownika reagowałam z opóźnieniem co najmniej kilkunastosekundowym - potrzebowałam zarejestrować, że coś słyszę i że to chyba nie w książce mnie wołają...
Wpadłam z uszami, będę tropić inne opowieści pani Hobb (i jej drugiego wcielenia też) i pewnie nawet za jakiś czas przeczytam następne trzy opasłe tomy opowieści o Bękarcie.
Przejmowałam się, nawet bałam chwilami, denerwowałam się na niektórych bohaterów lub na decyzje, które podejmowali, dałam się oszukać tam, gdzie to było zaplanowane i nawet opisów bitew nie omijałam oraz dwukrotnie śniłam o bardzo konkretnych (a rzadko spotykanych na osiedlowych trawnikach) zwierzętach.
We własnym odczuciu jestem czytelniczką idealnie dobraną do opowieści.
Opowieść wciągała mnie tak, że na słowa współdomownika reagowałam z opóźnieniem co najmniej kilkunastosekundowym - potrzebowałam zarejestrować, że coś słyszę i że to chyba nie w książce mnie wołają...
Wpadłam z uszami, będę tropić inne opowieści pani Hobb (i jej drugiego wcielenia też) i pewnie nawet za jakiś czas przeczytam następne trzy opasłe tomy opowieści o Bękarcie....
2017-11-12
Jestem zachwycona. Wręcz powiem tak: niechaj żaden szczeniak cętkowany nie śmie narzekać na tę książkę, bo go czarcim pomiotem poszczuję (jak Ci bohaterowie fantastycznie klną! Aż chyba sama zacznę.)
Można przepisać czarodziejsko-staroświecki dramat na współczesną powieść o zemście. Można kilkoma słowami opisać wielowymiarowość postaci "negatywnych" i pokazać, że Szekspir pisał o życiu. A życie się nie starzeje.
Oddzielna seria oklasków dla Łukasza Witczaka, za przekład.
Jestem zachwycona. Wręcz powiem tak: niechaj żaden szczeniak cętkowany nie śmie narzekać na tę książkę, bo go czarcim pomiotem poszczuję (jak Ci bohaterowie fantastycznie klną! Aż chyba sama zacznę.)
Można przepisać czarodziejsko-staroświecki dramat na współczesną powieść o zemście. Można kilkoma słowami opisać wielowymiarowość postaci "negatywnych" i pokazać, że Szekspir...
2017-10-23
Czytałam po kawałku przez kilka miesięcy - niektóre odpowiedzi na pewno przeczytałam więcej niż raz i więcej niż dwa, a i tak ich nie pamiętam, bo są za bardzo abstrakcyjne :)
Cudownie, że są na świecie ludzie, którym się chce poważnie policzyć mol kretów. Niechaj będą jak najdłużej.
Ważne: serwis nie uwzględnia, że są co najmniej dwa polskie wydania - okładka niby taka sama, ale na jednym (naszym na szczęście) jest przecinek w tytule. Drugie wydanie chyba udaje, że odpowiada na pytanie "A co gdyby nie było przecinków wcale w ogóle nigdy nigdzie" - szkoda, że tylko okładką.
Czytałam po kawałku przez kilka miesięcy - niektóre odpowiedzi na pewno przeczytałam więcej niż raz i więcej niż dwa, a i tak ich nie pamiętam, bo są za bardzo abstrakcyjne :)
Cudownie, że są na świecie ludzie, którym się chce poważnie policzyć mol kretów. Niechaj będą jak najdłużej.
Ważne: serwis nie uwzględnia, że są co najmniej dwa polskie wydania - okładka niby taka...
2017-10-21
Przepadłam całkiem :) Wpadłam w historię z uszami i wszystkim innym i kiedy ktoś do mnie mówił w trakcie czytania, przez chwilę nie wiedziałam, czy to szpieg, przed którym należy mieć się na baczności, czy może jednak znajoma osoba, która nie bardzo rozumie, że jestem gdzie indziej, chociaż siedzę "tu".
Po pierwszym tomie zrobiłam przerwę na inne książki, teraz od razu pędzę do trzeciego, za bardzo jestem ciekawa, jak się skończy ten bałagan.
Przepadłam całkiem :) Wpadłam w historię z uszami i wszystkim innym i kiedy ktoś do mnie mówił w trakcie czytania, przez chwilę nie wiedziałam, czy to szpieg, przed którym należy mieć się na baczności, czy może jednak znajoma osoba, która nie bardzo rozumie, że jestem gdzie indziej, chociaż siedzę "tu".
Po pierwszym tomie zrobiłam przerwę na inne książki, teraz od razu...
2017-10-17
To Keret - na tym mogłabym właściwie zakończyć recenzję :)
Jest dokładnie tak, jak ma być. I oczywiście opowiadania są nierówne, od tego są opowiadania, żeby były nierówne. Oraz oczywiście po lekturze niektórych zostaje się z opadniętą szczęką, a inne wywołują mimowolne parsknięcia śmiechem.
Umie facet pisać opowiadania, nie ma wątpliwości.
Ukochanego zbioru (7 dobrych lat) ta książka nie zdetronizuje; może wygodnie przysiąść na schodku tuż obok podium.
To Keret - na tym mogłabym właściwie zakończyć recenzję :)
Jest dokładnie tak, jak ma być. I oczywiście opowiadania są nierówne, od tego są opowiadania, żeby były nierówne. Oraz oczywiście po lekturze niektórych zostaje się z opadniętą szczęką, a inne wywołują mimowolne parsknięcia śmiechem.
Umie facet pisać opowiadania, nie ma wątpliwości.
Ukochanego zbioru (7 dobrych...
2017-10-11
Otwierałam książkę z entuzjazmem i uśmiechem (wspomnieniowym - wybrałam ją i dostałam wiosną, na targach książki), a zamykałam ze łzami w oczach i myślą "No to cześć, będę się dwa tygodnie teraz zbierała".
Jestem zachwycona językiem (oklaski dla tłumaczy!), jakim ta powieść jest napisana. Niektóre fragmenty czytałam kilka razy, powoli, niemal smakując zdania - co jakiś czas Franzen niespodziewanie rzuca frazę, która brzmi jak pół wiersza i miałam wielką ochotę zaznaczać te fragmenty. Zrobię to :)
Wydawnictwo Sonia Draga, które przygotowało w 2016 r. niebieskie wydanie, sprawia wrażenie, jakby nie wiedzieli, co wydają - cytat na okładce, skoro musi koniecznie być, mogliby przynajmniej wygładzić językowo, bo w obliczu jakości warsztatowej samej książki to "piękno w swej najczystszej postaci" (a w czyjej ma być, u licha!?) zgrzyta jak styropian na szkle. Podobnie jak błędy fleksyjne.
A treść? Najchętniej nic bym nie pisała o treści, bo nadal mnie trzyma za gardło. Spędziłam kilka dni zanurzona w opowieści o kłamstwach, głównie wobec siebie. O kurczowym, rozpaczliwym czepianiu się stereotypów, o braku świadomości z jednej strony i bólu świadomości z drugiej. Mocna, prawdopodobna, chwilami okrutna opowieść. Mniej więcej od połowy miałam wrażenie, że jestem na równi pochyłej - wiem, że to się musi źle skończyć, wiem, że będzie mi smutno i wiem, że to jest też "moja" opowieść, choćbym bardzo chciała się wyprzeć.
Otwierałam książkę z entuzjazmem i uśmiechem (wspomnieniowym - wybrałam ją i dostałam wiosną, na targach książki), a zamykałam ze łzami w oczach i myślą "No to cześć, będę się dwa tygodnie teraz zbierała".
Jestem zachwycona językiem (oklaski dla tłumaczy!), jakim ta powieść jest napisana. Niektóre fragmenty czytałam kilka razy, powoli, niemal smakując zdania - co jakiś czas...
2017-10-14
Stała na półce ze dwa lata - dobrze, że Ishiguro dostał Nobla, to była doskonała motywacja, żeby wepchnąć książkę do kolejki. I żeby poszukać kolejnych. Nie dlatego, że Nobel. Dlatego, że na podstawie tej książki nabieram podejrzeń, że autor jest mistrzem świata w kopaniu ludzi w żebra i w stawianiu, niby mimochodem, paskudnie niewygodnych pytań.
Jest mi smutno po lekturze i jeszcze przez jakiś czas będzie. Co nie zmienia faktu, że będę go czytała. I smuciła się.
I cieszyła się tym, że mogę się smucić pod wpływem takiej literatury.
Stała na półce ze dwa lata - dobrze, że Ishiguro dostał Nobla, to była doskonała motywacja, żeby wepchnąć książkę do kolejki. I żeby poszukać kolejnych. Nie dlatego, że Nobel. Dlatego, że na podstawie tej książki nabieram podejrzeń, że autor jest mistrzem świata w kopaniu ludzi w żebra i w stawianiu, niby mimochodem, paskudnie niewygodnych pytań.
Jest mi smutno po...
2017-10-03
Jedna z tych książek, które można czytać w kółko. Najpierw po to, żeby dowiedzieć się ciekawych rzeczy (choćby tego, że na "upadek obyczajów językowych" narzekamy tak długo, jak długo istnieje język), później po to, żeby zachwycać się sposobem, w jaki Pinker tłumaczy językoznawczy żargon i fachową terminologię na coś, co przyjemnie czytać, a potem na przykład w poszukiwaniu żartów. Albo żeby się dowiedzieć, co to są rzeczowniki zombie :)
Dawno nie miałam takiej radości z czytania podręcznika. Wrócę do niego na pewno.
Jedna z tych książek, które można czytać w kółko. Najpierw po to, żeby dowiedzieć się ciekawych rzeczy (choćby tego, że na "upadek obyczajów językowych" narzekamy tak długo, jak długo istnieje język), później po to, żeby zachwycać się sposobem, w jaki Pinker tłumaczy językoznawczy żargon i fachową terminologię na coś, co przyjemnie czytać, a potem na przykład w poszukiwaniu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-09-17
Jej, ależ ten facet był zdolny! Ależ miał pomysły! I ależ umiał pisać!
Właściwie przy każdej jego książce jestem wciągnięta, poruszona, pełna szacunku dla przenikliwości i umiejętności przekazywania technicznych, naukowych detali w sposób, który brzmi naturalnie i upodabnia klimat do tego, w którym na co dzień żyjemy.
Tytułowe opowiadanie trzepnęło mnie szczególnie mocno, na pewno do niego wrócę. Nie sposób powstrzymać się od rozważania "co by było, gdyby", więc rozważam... i nie mam zielonego pojęcia, czy taki system prewencyjny byłby dla nas zbawieniem, czy totalną katastrofą. Trochę kusi, żeby się dowiedzieć, a trochę jestem wdzięczna rzeczywistości za to, że najprawdopodobniej się nie dowiem.
Jej, ależ ten facet był zdolny! Ależ miał pomysły! I ależ umiał pisać!
Właściwie przy każdej jego książce jestem wciągnięta, poruszona, pełna szacunku dla przenikliwości i umiejętności przekazywania technicznych, naukowych detali w sposób, który brzmi naturalnie i upodabnia klimat do tego, w którym na co dzień żyjemy.
Tytułowe opowiadanie trzepnęło mnie szczególnie mocno,...
Nie chcę powiedzieć, że to jest "wybitna literatura", bo zupełnie nie o to chodzi - to jest ważna, mądra, potrzebna książka.
Dobrze było poczytać o badaniach (oklaski dla autora za staranną dokumentację i mnóstwo odnośników do źródeł) i uświadomić sobie, jak powszechne są mechanizmy, w które wpadam. Poczucie wspólnoty zazwyczaj krzepi :)
Będę do niej wracać. Bo poczucie braku czasu i życia w pędzie wróci do mnie na pewno, a ta książka okazała się odkrywczo skutecznym zatrzymywaczem.
Nie chcę powiedzieć, że to jest "wybitna literatura", bo zupełnie nie o to chodzi - to jest ważna, mądra, potrzebna książka.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDobrze było poczytać o badaniach (oklaski dla autora za staranną dokumentację i mnóstwo odnośników do źródeł) i uświadomić sobie, jak powszechne są mechanizmy, w które wpadam. Poczucie wspólnoty zazwyczaj krzepi :)
Będę do niej wracać. Bo poczucie...