Za swoją twórczość został uhonorowany Whiting Writers Award w 1988, Stypendium Guggenheima w 1996 i American Academy's Berlin Prize w 2000. Jego powieść "Korekty" przyniosła mu w 2001 roku prestiżową nagrodę National Book Award.
Jonathan Franzen obecnie mieszka w Nowym Jorku i pisuje dla The New Yorker.http://us.macmillan.com/author/jonathanfranzen
Ta książka mnie po prostu wykończyła. Co ciekawe - do tej pory uważałem się za wielbiciela Jonathana Franzena i postanowiłem sięgnąć po jedną z dwóch pierwszych książek w jego karierze. To był błąd. W sumie nie mam pojęcia jakim cudem pozwolono mu kontynuować karierę pisarską po wydaniu tej powieści:). Książka jest wypełniona zbędnymi opisami, które nudzą, są oderwane od powieści i nawet jako dygresje są zwyczajnie nieciekawe. A jest ich olbrzymia ilość, w związku z czym ma się ochotę tą powieść wyrzucić przez okno, bo główna historia jest nieciekawa i przewidywalna. Nie polecam.
Patty i Walter Berglund stworzyli małżeństwo doskonałe – szanujące się i kochające. Wychowują dwójkę dzieci w niewielkim miasteczku. Patty nie pracuje, wszystkie siły kieruje na stworzenie idealnego domu – jest idealną mamą, idealną sąsiadką, na nikogo nie powie złego słowa. Walter – bardzo sympatyczny, zrównoważony człowiek - ratuje przyrodę, walczy z globalnym kryzysem klimatycznym i stara się nauczyć dzieci postępować właściwie. Brzmi pięknie, ale jak to zwykle bywa, pod lukrowaną powierzchnią znajdujemy zwątpienie, depresję i poczucie niesprawiedliwości. I skrywane przez długie lata pożądanie.
Rodzinę Berglundów poznajemy bardzo dogłębnie. Obserwujemy dorastanie dzieci, kształtowanie się ich poglądów i próbę życia na własną rękę. Przyglądamy się relacjom między ludźmi, ich próbom pozostania niezależną jednostką (nie zawsze udaną). Wiele tematów zostało tu poruszonych – globalne ocieplenie, przeludnienie planety, przytłaczająca miłość matki.
Nie jest to powierzchowna historia - Autor łapie jakąś myśl bohatera i ogląda ją ze wszystkich stron, analizuje, rozkłada na czynniki pierwsze – żadne uczucie, rozterka czy zwątpienie nie są pozostawione samopas. Tak szczegółowe portrety psychologiczne mogą być dość męczące dla czytelników lubiących wartką akcję, ja takie filozofowanie lubię.
Jest to moje drugie spotkanie z Autorem, równie udane (wcześniej czytałam „Na rozdrożu”). Lubię jego powolne i bardzo szczegółowe przedstawianie myśli i idei, bez ich oceniania, bez wartościowania. Przez książkę nie da się „przelecieć” w ciągu jednego wieczoru, co w dobie dzisiejszych, powierzchownych powieści jest tym bardziej cenne.