-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-03-08
2021-01-06
Kto z nas jest w stanie określić ile czasu dziennie spędza korzystając z telefonu? A kto z nas wie, jak to wpływa na nasz mózg?
"Wyloguj swój mózg" to książka, która na to wszystko nam odpowie. Oprócz tego w książce znajdziemy odpowiedzi na pytania m.in. co nas tak na prawdę uzależnia w telefonach, co sprawia, że są one dla nas aż tak przyciągające oraz dowiemy się jak, oddziałuje ekran na nasz mózg.
Każdy rozdział oparty jest na badaniach naukowych, które również można znaleźć na końcu książki.
Dodatkowo dla chcących ograniczyć nieco korzystanie z telefonu na końcu książki można znaleźć parę gotowych porad, z których sama skorzystam!
Książka bardzo fajna, napisana prostym, zrozumiałym dla każdego językiem.
Pozwoli otworzyć szerzej oczy na telefon komórkowy i jego wpływ na nas samych.
Polecam gorąco!
Kto z nas jest w stanie określić ile czasu dziennie spędza korzystając z telefonu? A kto z nas wie, jak to wpływa na nasz mózg?
"Wyloguj swój mózg" to książka, która na to wszystko nam odpowie. Oprócz tego w książce znajdziemy odpowiedzi na pytania m.in. co nas tak na prawdę uzależnia w telefonach, co sprawia, że są one dla nas aż tak przyciągające oraz dowiemy się jak,...
2020-10-10
2020-09-27
2020-09-10
"Jelita wiedzą lepiej" to książka, która od momentu wydania bardzo mnie zainteresowała. Autor książki w ciekawy sposób, za pomocą połkniętej kamerki, przedstawia nam układ pokarmowy. Możemy sobie wyobrazić jak wyściełany i jak wygląda on od środka, a wszystko napisane jest językiem zrozumiałym dla każdego! Oprócz wycieczki po układzie znajdziemy również bardzo dużo informacji na temat jelit i ich mikrobiomu bakteryjnego. W książce można znaleźć rozdziały na temat dobrych i złych bakterii zasiedlających nasze jelita, w jaki sposób możemy wspomóc dobre bakterie: za pomocą pokarmu, snu czy ćwiczeń, a także znajdziemy parę informacji na temat wpływu antybiotyków na nasz mikrobiom. Oprócz informacji jak wspierać nasze jelita i jak ważne są one dla naszego organizmu, samopoczucia czy wyglądu, z tyłu książki możemy znaleźć około 80 stron przepisów, wspierających mieszkańców naszych jelit. Książkę bardzo polecam, ponieważ temat jelit oraz mikrobiomu bakterii, które zasiedlają właśnie jelita, to temat bardzo ciekawy i zwykle niedoceniany. Od pewnego czasu właśnie ten temat bardzo mnie interesuje. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tą książkę i dowiedzieć sie czegoś nowego na temat naszych przyjaciół. Polecam ją wszystkim, którzy również interesują sie tym tematem, ale również całej reszcie, bo warto wspomóc nasz organizm.
"Jelita wiedzą lepiej" to książka, która od momentu wydania bardzo mnie zainteresowała. Autor książki w ciekawy sposób, za pomocą połkniętej kamerki, przedstawia nam układ pokarmowy. Możemy sobie wyobrazić jak wyściełany i jak wygląda on od środka, a wszystko napisane jest językiem zrozumiałym dla każdego! Oprócz wycieczki po układzie znajdziemy również bardzo dużo...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-26
Igrzyska śmierci czytałam około 6 lat temu i jakoś mnie ta trylogia nie porwała. Czytało się przyjemnie i szybko, historia była ciekawa, jednak było coś w niej takiego, co spowodowało, że nie szaleje za tą trylogią.
Na "Ballade ptaków i węży" skusiłam się ze wyłącznie ze względu na wcześniejsze przeczytanie Igrzysk (staram się zawsze przeczytać wszystkie książki z danej serii/trylogii nie zależnie od tego czy mi się podobała czy nie).
Nigdy bym tak nie pomyślała, ale po przeczytaniu tej książki, postać Snowa bardziej mi się podoba niż Katniss i Peeta przez całą trylogię (chyba bliżej mi do czarnych charakterów). Podobał mi się jego sposób myślenia, władcza dusza, oddanie Kapitolowi. W końcu można zrozumieć co spowodowało, że był takim a nie innym człowiekiem. Wiemy, co go ukształtowało.
Kolejna rzeczą, którą mnie urzekła w książce to igrzyska. Nie sam ich przebieg a bardziej organizacja. Można zobaczyć jak rozwijały się igrzyska, pod wpływem jakiego impulsu zostały wprowadzone jakie rozwiązania. Koniec końców dowiadujemy się, kto stoi za wygladem finałowych igrzysk.
Sam przebieg igrzysk był nudny, praktycznie nic się nie działo. Równie dobrze książka mogłaby się oprzeć jedynie na ich organizacji i moim zdaniem nic by na tym nie straciła.
Zabrakło mi tu dalszej historii Snowa o tym jak wspiął się na sam szczyt (nawet liczyłam na to, że właśnie o tym będzie książka)
Mam nadzieję, że powstanie jeszcze nie jedna książka o Corionalusie.
Igrzyska śmierci czytałam około 6 lat temu i jakoś mnie ta trylogia nie porwała. Czytało się przyjemnie i szybko, historia była ciekawa, jednak było coś w niej takiego, co spowodowało, że nie szaleje za tą trylogią.
Na "Ballade ptaków i węży" skusiłam się ze wyłącznie ze względu na wcześniejsze przeczytanie Igrzysk (staram się zawsze przeczytać wszystkie książki z danej...
2020-07-14
Przerażająca, niesamowicie realistyczna wizja świata, w którym wszystko jest podporządkowane władzy. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Twoje czyny, Twoje słowa, Twoje myśli. Jeżeli wykraczasz poza normę - wypadasz z gry.
Arcydzieło literatury, który każdy powinien znać i zrozumieć. Dwaplusdobry.
Przerażająca, niesamowicie realistyczna wizja świata, w którym wszystko jest podporządkowane władzy. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Twoje czyny, Twoje słowa, Twoje myśli. Jeżeli wykraczasz poza normę - wypadasz z gry.
Arcydzieło literatury, który każdy powinien znać i zrozumieć. Dwaplusdobry.
2020-06-21
2020-04-25
2020-04-05
2020-03-30
2020-03-22
2020-01-12
2019-07-10
2019-01-14
Rok 1918. 28-letni weteran wojenny Tom Sherbourne, przybywa do Partageuse, by dopełnić formalności związanych z jego nowa praca - jako latarnik na wyspie Janus Rock. Podczas swojej wizyty spotyka młodą Isabel Graysmark. Zakochują się w sobie i jako małżeństwo wypływają na wyspę, by razem dzielić samotność. Pewnego razu do brzegu wyspy dopłynęła łódka z ciałem mężczyzny i dzieckiem. Sherbournowie postanawiają zatrzymać dziecko. Czy wybór jakiego dokonali był słuszny?
„Światło między oceanami” opowiada o losie dwojga ludzi, którzy są jedynymi osobami na wyspie. Opowiada o kochającym mężu, starannym, bardzo uczciwym latarniku, a także o żonie, która chciałaby mieć dziecko, jednak nie może go mieć. Opowiada o ludzkim losie, o jego decyzjach i konsekwencjach z nim związanych, o ciężkich losach macierzyństwa, a przede wszystkim opowiada o głębokim uczuciu Toma do Isabel.
Książka jest niesamowicie wypełniona emocjami. Głównym jej wątkiem jest miłość Isabeli i Toma, a pojawiające się wątki poboczne powodują, że książka wręcz uzależnia od siebie. Napisana jest w sposób lekki i bardzo starannie dopracowana. Janus Rock i Partageuse zostały bardzo dokładnie przedstawione w książce, dzięki czemu możemy wszystko bardzo dobrze wyobrazić sobie i poruszać się obok naszych bohaterów. Przebywać z nimi a sami bohaterowie zostali wykreowani na zwykłych ludzi, niemal takich samych jak my. Akcja rozkręca się od pierwszych stron. „Światło między oceanami” po prostu porusza do głębi. Pozostawia nas z pytaniem, czym należy kierować się w życiu? Sercem czy rozumem? W jakich sytuacjach powinniśmy kierować się jednym, a kiedy drugim.
„Światło między oceanami” wywołała u mnie szereg emocji od szczęścia, radości, ciekawości po smutek żal i wściekłość. Wstrząsnęła mną całkowicie. Czuję, że wszystkie uczucia, które towarzyszyły mi w trakcie poznawania historii Toma i Isabel wraz z jej zakończenie, z zakończeniem książki zostały w niej zamknięte a pozostała jedynie pustka. Książka uczy nas także tego, iż musimy zaakceptować naszą przeszłość, wybaczyć jej i zapomnieć o niej, by móc w pełni cieszyć się naszą przyszłością.
„Człowiek w swojej podróży przez życie jest niczym żelazo hartowane przez każdy kolejny dzień i każdą osobę, którą spotyka na swej drodze. Blizny są jak wspomnienia.”
Rok 1918. 28-letni weteran wojenny Tom Sherbourne, przybywa do Partageuse, by dopełnić formalności związanych z jego nowa praca - jako latarnik na wyspie Janus Rock. Podczas swojej wizyty spotyka młodą Isabel Graysmark. Zakochują się w sobie i jako małżeństwo wypływają na wyspę, by razem dzielić samotność. Pewnego razu do brzegu wyspy dopłynęła łódka z ciałem mężczyzny i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-01
2018-08-19
2018-08-10
2018-08-05
"Za gwiazdy, które słuchają i marzenia, które się spełniają!"
Po wydarzeniach w Hybernii, Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla. Postanowiła rozegrać przewrotną grę, podczas której zniszczy od środka cały dwór Tamlina. Nie wiedziała jednak, że jej pieczołowicie obmyślony plan rozpęta piekło...
W tej części "Dworów" dochodzimy do sytuacji, która w poprzednim tomie zbliżała się ogromnymi krokami: wojna z Hybernią i obrona ziem śmiertelników. Trzeci tom o przygodach Feyry w krainie fae, postaci przypominających elfy, posiadające jednak dodatkowe umiejętności, jest pełen wojennych taktyk, zdrad, tajemnic i krwi. Bohaterowie zostają przyciśnięci do muru, zmuszeni do tego, aby zawrzeć sojusz ze swoimi wrogami. Muszą stawić czoła swoim najwiekszym słabościom.
W porównaniu do "Dworu mgieł i furii" w tej części akcja rozgrywała się stosunkowo szybko. Przeskakujemy z jednej intrygi do drugiej, ciężko odgadnąć, co jeszcze może się wydarzyć. Sarah J. Maas pokazała, że świetnie radzi sobie z opisywaniem starć bitewnych. Wojna z Hybernią i każdy szyk, zostały bardzo dokładnie opisane przez co, możemy sobie wszystko bardzo dobrze wyobrazić i uczestniczyć w bitwach. Historie bohaterów poprzednich części zostały tym razem rozszerzone, a one same zagościły w książce na dłużej.
"Dwór skrzydeł i zguby" został napisany tak, aby napięcie było wyczuwalne niemal na każdej stronie aż po samo zakończenie. Mam cichą nadzieję, że cała seria pozostanie trylogią, ponieważ zakończenie książki nie wymaga kontynuacji.
Jedynie czego mi żal po przeczytaniu książki to... Tamlina. Moim zdaniem to jest jedyna postać w książce, która została obrzucana brudami przez czytelników, ponieważ autorka nagle zrobiła z niego najgorszego drania, a przecież to co uczynił, uczynił z miłości do Feyry i chęci jej odzyskania. Zakończenie historii było dobre, lecz... nie dla niego. Tak, jakby autorka go całkowicie pominęła. Mogła dla niego wymyślić weselsze zakończenie.
"Bądź szczęśliwa, Feyro."
"Za gwiazdy, które słuchają i marzenia, które się spełniają!"
Po wydarzeniach w Hybernii, Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla. Postanowiła rozegrać przewrotną grę, podczas której zniszczy od środka cały dwór Tamlina. Nie wiedziała jednak, że jej pieczołowicie obmyślony plan rozpęta...
2018-07-29
"Dwór mgieł i furii" to druga książka Sarah J. Mass, która przeczytałam. O ile pierwszy tom cyklu "Dworu cierni i róż" przeczytałam z zapartym tchem, tak drugi tom był odrobinę nudniejszy. Dlaczego? Spoglądając na półkę mojego chłopaka, który posiada książki z cyklu "Szklany tron" tej samej autorki, jestem w stanie stwierdzić, że Pani Mass lubi się rozpisywać. Być może stara się w ten sposób zbudować odpowiednie napięcie... niestety, 760stron to zdecydowanie za dużo na ten tom, na akcję, która została w nim przedstawiona. Można by było odjąć około 300 stron i byłaby ona ciekawsza, a akcja rozgrywała się o wiele szybciej. Moim zdaniem, w książce były rozdziały, które nic nowego nie wnosiły, a jedynie osłabiały to, co faktycznie miało miejsce. Drugi tom spodobał mi się tak na prawdę dopiero pod koniec (700strona) kiedy zaczęło coś się dziać. Pomimo tego, nie skreślam cyklu, bo zakończenie bardzo mnie zaintrygowało i cieszę się, że dostałam trzeci tom, który (mam nadzieję) będzie równie ciekawy co pierwszy, a może nawet bardziej!
"Dwór mgieł i furii" to druga książka Sarah J. Mass, która przeczytałam. O ile pierwszy tom cyklu "Dworu cierni i róż" przeczytałam z zapartym tchem, tak drugi tom był odrobinę nudniejszy. Dlaczego? Spoglądając na półkę mojego chłopaka, który posiada książki z cyklu "Szklany tron" tej samej autorki, jestem w stanie stwierdzić, że Pani Mass lubi się rozpisywać. Być może...
więcej mniej Pokaż mimo to
Należę do osób, które podróżując i mając do wyboru samochód czy samolot, zawsze wybierają samochód. Nie wynika to z mojego leku wysokości (którego nie mam), ale raczej z myśli, że nie dolece na miejsce, że w trakcie lotu coś się stanie, że się robijemy itp. Chociaż wiem, że więcej wypadków zdarza się na drodze niż w powietrzu to nadal nawiedzają mnie czarne myśli związane z samolotem.
Chyba chcąc się jeszcze bardziej nakręcić na "latanie to zło" postanowiłam w końcu sięgnąć po "17 podniebnych koszmarów".
Książka ta zlepek 17 podniebnych opowiadań, ale czy koszmarnych ? Nie sądzę.
Na uwagę w całej książce zasłużyły jedynie 2 opowiadania, które nie były straszne, a bardziej ciekawe. Chociaż historie, które w nich miały miejsce, faktycznie mogłyby mieć swoje odwzorowanie w rzeczywistości, jednak nie sprawiło to, żebym się jakoś bała.
Książkę czytałam z niejakiego przymusu, bo jeżeli ją zaczęłam to wypadałoby ja skończyć. W większości historii sprawdzałam, ile jeszcze stron zostało do końca rozdziału. A nie o to raczej chodzi...
Nie wiem, ja jestem raczej na nie.
Należę do osób, które podróżując i mając do wyboru samochód czy samolot, zawsze wybierają samochód. Nie wynika to z mojego leku wysokości (którego nie mam), ale raczej z myśli, że nie dolece na miejsce, że w trakcie lotu coś się stanie, że się robijemy itp. Chociaż wiem, że więcej wypadków zdarza się na drodze niż w powietrzu to nadal nawiedzają mnie czarne myśli związane z...
więcej Pokaż mimo to