-
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2011
2022-07-10
Wielki Guslar to miasto cudów i dziwów. A to odwiedzą je kosmici, a to tajemniczy jogin potrafiący tworzyć krany siłą woli, a kolejny genialny wynalazek lokalnego szalonego naukowca nikogo nie dziwi. Jest to okazją do masy absurdalnych sytuacji i czasem interesujących przemyśleń na temat ludzkiej natury. Głównym motywem zbioru jest opowieść o miksturze przywracającej młodość - niestety, dosyć przeciętna - gdy pogodziłem się z jej przesłaniem, dalsza lektura była właściwie bezcelowa; nie przypadły mi do gustu również opowieści o genialnych wynalazkach (dosyć popularny motyw w radzieckiej fantastyce). Za to opowiadania o kosmitach są niemal wszystkie świetne i bardzo szkoda, że nie ma ich więcej.
Wielki Guslar to miasto cudów i dziwów. A to odwiedzą je kosmici, a to tajemniczy jogin potrafiący tworzyć krany siłą woli, a kolejny genialny wynalazek lokalnego szalonego naukowca nikogo nie dziwi. Jest to okazją do masy absurdalnych sytuacji i czasem interesujących przemyśleń na temat ludzkiej natury. Głównym motywem zbioru jest opowieść o miksturze przywracającej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
2019-10-02
Początkowo myślałem, że to jeden ze spin-offów serii o Kłamcy. W pewnym sensie miałem rację, ale tylko częściowo, gdyż tylko jedno z przedstawionych w tym zbiorku opowiadań jest związane z tym uniwersum. Reszta to całkowicie niepowiązane ze sobą historie w różnym stylu i klimacie. Parę z nich to naprawdę ciekawe historie - polacam zwłaszcza krótką, ale bardzo pomysłową nowelę "Szarość". Poza nią znalazłyby się również ze dwa albo trzy interesujące pomysły. Niestety, ale parę mnie z kolei mocno znudziło ("Pokój pełen cienia", "Album"). Co gorsza należy do nich tytułowe opowiadanie, które stanowi największą część książki. Historia ta zaczyna się bardzo ciekawie, jednak kolejne akapity sprowadzają ją w otchłanie absurdu (oby zamierzonego...) i jego nagły koniec (początkowo myślałem, że to zwarta powieść) przyjąłem z ulgą.
Nie jest to zły zbiorek, ale to również nic specjalnego. Na okładce wydawca zachwala ją pisząc: "czytaj, bo wystygnie". Niestety, ale to jest co najwyżej letnie.
Początkowo myślałem, że to jeden ze spin-offów serii o Kłamcy. W pewnym sensie miałem rację, ale tylko częściowo, gdyż tylko jedno z przedstawionych w tym zbiorku opowiadań jest związane z tym uniwersum. Reszta to całkowicie niepowiązane ze sobą historie w różnym stylu i klimacie. Parę z nich to naprawdę ciekawe historie - polacam zwłaszcza krótką, ale bardzo pomysłową...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-05
Po lekturze „Fantazmatów” nieco odżył mój apetyt na opowiadania fantasy. Toteż gdy zobaczyłem kolejny zbiorek, w dodatku pod egidą tego samego wydawnictwa, sięgnąłem po niego bez wahania. Niestety, nieco się rozczarowałem. Opowiadania, które zawarto w tym zbiorku są zwykle poprawne i nawet ciekawe, ale giną wśród masy podobnych tekstów. Mają klimat, ale nic nie wnoszą do gatunku. Widać to zwłaszcza w historii „Zły szeląg”. Czułem się, jakbym czytał M. Žambocha. Nie, żeby była to wada, ale gdy będę miał na to ochotę, to sięgnę po jego książkę od razu. Dużo więcej inwencji autor wykazał w kilku króciutkich, mających zaledwie parę stron tekstach, jak „Pojedynek”. Z dłuższych historii mogę polecić tylko „Bociani Zagon” (dr Hause w realiach fantasy, nawet nazwisko ma to samo!), „Farid Tkacz i latający dywan” (baśń z tysiąca i jednej nocy w realiach – niezbyt dobrze oddanych, ale nie o to chodzi – imperium Aleksandra Wielkiego) oraz „Koszmar z Yelland” (gotycka powieść kryminalna, inspiracje Lovecraftem czuć na kilometr). Jedyny naprawdę dobry tekst to opowiadanie „Pudełko pełne cudów”, które wszystkim polecam. Niestety, to trochę za mało, żeby ten zbiorek zapadł mi w pamięć. Czytałem go z przyjemnością, ale dwa dni później musiałem przejrzeć go jeszcze raz – w innym przypadku nie byłbym w stanie napisać swojej opinii, gdyż w zasadzie prawie całkowicie go już zapomniałem.
Po lekturze „Fantazmatów” nieco odżył mój apetyt na opowiadania fantasy. Toteż gdy zobaczyłem kolejny zbiorek, w dodatku pod egidą tego samego wydawnictwa, sięgnąłem po niego bez wahania. Niestety, nieco się rozczarowałem. Opowiadania, które zawarto w tym zbiorku są zwykle poprawne i nawet ciekawe, ale giną wśród masy podobnych tekstów. Mają klimat, ale nic nie wnoszą do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-11
Czy historia poświęcona pracy archeologów może być ciekawa? Filmy z Indianą Johnsem udowadniają, że tak. Tym razem obyło się jednak bez tajnych kultów i spadających głazów. Efekt jest… średni. Ale po kolei. Akcja rozgrywa się w 2197. W optymistycznej wizji autora, ludzkość będzie już wtedy spowodnie podróżować wśród gwiazd. I, co być może równie (albo i nie) optymistyczne, będzie tam samotna. Niespodziewanie jednak, zdobywcy kosmosu odkryją dowód na istnienie inteligentnej, znacznie starszej od nas rasy. Rasy, która zostawiła do nas jakieś przesłanie, którego nie potrafimy odczytać. Niespodziewanie, na jednej z odległych planet astronauci odnajdują ślady innej cywilazcji, które mogą być kluczem do zrozumienia zagadki.
Szczerze mówiąc, miałbym mieszane odczucia widząc taki opis. W końcu, praca archeologa jest przede wszystkim mozolna i – większości przypadków – bezowocna. Na jednego Schlimmana, który dokona epokowego odkrycia, przypadają setki uczonych, którzy odnaleźli kilka cennych, ale nie wiele wnoszących do naszego stanu wiedzy, skorup. Aby nie zadręczać nas technicznymi szczegółami pracy „grzebologów” autor wpakował naszych bohaterów w różne tarapaty, niekiedy lekko naginając przy tym zasady logiki (szczególnie w finale). Nie do końca to podziałało – może winę za to ponoszą mało charakterystyczni bohaterowie? W każdym razie, chociaż niemal udzieliła mi się atmosfera towarzysząca naukowcom stojącym o krok od epokowego odkrycia i naprawdę zapragnąłem poznać rozwiązanie zagadki Twórców Monumentów, podczas lektury miejscami nudziłem się koszmarnie.
Czy historia poświęcona pracy archeologów może być ciekawa? Filmy z Indianą Johnsem udowadniają, że tak. Tym razem obyło się jednak bez tajnych kultów i spadających głazów. Efekt jest… średni. Ale po kolei. Akcja rozgrywa się w 2197. W optymistycznej wizji autora, ludzkość będzie już wtedy spowodnie podróżować wśród gwiazd. I, co być może równie (albo i nie) optymistyczne,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-17
Od antologii “Dzień po końcu świata” oczekiwałem naprawdę wiele. Klimat postapokaliptycznego świata zawsze był mi bliski, a świetna okładka i znane mi już nazwiska skłaniały do założenia, że będzie przynajmniej nieźle. Tymczasem, większość tekstów z końcem świata ma niewiele wspólnego. Trafiła się historia w klimatach horroru fantasy (Post mortem), SF o podróżach w czasie (Okno Myszogrodu) i fantasy w realiach zbliżającej się pierwszej wojny światowej (Miotlarka), a nawet tekst mogący przedstawiać niedaleką przyszłość (¥ b 3 r p µ n |\'7b !). Sam motyw zagłady prawie się nie pojawia. Nieźle zapowiadał się tekst Popiołun, w którym faktycznie nadchodzący koniec dysutopijnej cywilizacji ludzi-ptaków jest wyczuwalny. Niestety, gdy następuje, jest tak rozczarowujący, że finał burzy starannie budowaną atmosferę. Tak naprawdę, jedynie Retro Jakuba Nowaka odpowiada tytułowi. Również jakość tekstów nie rzuca na kolana. Może trzy lub cztery zrobiły na mnie wrażenie (zakręcona historia Koniec/początek wieku nieźle namieszała mi w głowie!), jednak ginie on w masie przeciętności. Może i tak będzie wyglądał koniec naszego świata – powolna, nieciekawa agonia, a gdy „czas się wypełni” nikt nie zauważy – jednak nie oznacza to, że musi to tak przebiegać w literaturze!
Od antologii “Dzień po końcu świata” oczekiwałem naprawdę wiele. Klimat postapokaliptycznego świata zawsze był mi bliski, a świetna okładka i znane mi już nazwiska skłaniały do założenia, że będzie przynajmniej nieźle. Tymczasem, większość tekstów z końcem świata ma niewiele wspólnego. Trafiła się historia w klimatach horroru fantasy (Post mortem), SF o podróżach w czasie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-06
Cykl "Star Wars" jest tak obszerny, że obecność w nim książki należącej do jakiekolwiek gatunku nie powinno dziwić. Tym razem padło na powieść szpiegowską, a więc coś, czego nie było, a powinno, pojawić się w uniwersum już dawno. W końcu, wojna to nie tylko wielkie bitwy, ale przede wszystkim produkcja broni, transport i walka wywiadów. Z tym szpiegostwem to nieco przesadziłem, bo chociaż nasi bohaterowie infiltrują głębokie zaplecze Imperium Sithów (które ma się nie najlepiej od czasu śmieci pierwszego Imperatora), to dyskrecji w ich działaniach niewiele; każdy fortel jest tylko chwilą oddechu przed kolejną wymianą ognia i efektownym pościgiem. Częściowo wymusiły to realia uniwersum – w końcu, Sith i Jedi wyczuwają się na kilometr, a częściowo strach przed znudzeniem przeciwnika. I muszę przyznać, że zabieg ten się udał, bo podczas lektury się nie nudziłem. Akcja jest wartka, fabuła konsekwentna a większość postaci nieźle napisana (chociaż sam główny bohater jest przegięty, a jego decyzje nieraz absurdalne; agent tak niezdyscyplinowany miałby małe szanse na uniknięcie sądu polowego, a co dopiero odesłania za biurko). Nie jest to wielka literatura; coś w sam raz na jeden dzień.
Cykl "Star Wars" jest tak obszerny, że obecność w nim książki należącej do jakiekolwiek gatunku nie powinno dziwić. Tym razem padło na powieść szpiegowską, a więc coś, czego nie było, a powinno, pojawić się w uniwersum już dawno. W końcu, wojna to nie tylko wielkie bitwy, ale przede wszystkim produkcja broni, transport i walka wywiadów. Z tym szpiegostwem to nieco...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
Koniec świata to dla większości ludzi perspektywa przerażająca, zwyczajny… koniec świata. Dla Artura Denta koniec świata to po prostu… koniec świata. Ale nie było tak zawsze. Początkowo był on zwykłym, szarym obywatelem który pewnego dnia stracił dom. Parę piw później przekonał się on, że dom czasem znaczy więcej niż cztery ściany, podłoga, sufit i trawnik przed nimi. Dom może znaczyć więcej. O wiele więcej… Kiedy flota Vogonów zgodnie z wszelkimi procedurami usunęła Ziemię z mapy wszechświata, Artur został rozbitkiem, żywym reliktem, tym bardziej nieszczęśliwym, że zupełnie nieznanym i niezrozumianym. Podróż jaką odbywa ma odpowiedzieć na pytania o sens istnienia Nas, wszechświata, całej reszty… U Dauglasa Adamsa odpowiedzi na te pytania nie są przyjemne. Podczas krótkiej i bardzo chaotycznej (fabuła praktycznie nie istnieje!) opowieści poznajemy opinię autora na temat Nas i naszej planety. Odpowiedź gorzką… Wprawdzie styl powieści jest lekki, zabawny i przyjemny w odbiorze, jednak lektura ta musi skłonić do refleksji ambitniejszego widza. W ,,Autostopem…” w cyniczny i lekko zawoalowany sposób bezlitośnie wyśmiane zostały główne powody naszej dumy: ,,podbój” kosmosu, wysoki poziom cywilizacyjny, szacunek do prawa człowieka… To podróż która rozbawi większość, wszystkich jednak nauczy pokory.
Koniec świata to dla większości ludzi perspektywa przerażająca, zwyczajny… koniec świata. Dla Artura Denta koniec świata to po prostu… koniec świata. Ale nie było tak zawsze. Początkowo był on zwykłym, szarym obywatelem który pewnego dnia stracił dom. Parę piw później przekonał się on, że dom czasem znaczy więcej niż cztery ściany, podłoga, sufit i trawnik przed nimi. Dom...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
2013
Moja ulubiona część serii, w której autor przeszedł samego siebie. Nic dodać, nic ująć.
Moja ulubiona część serii, w której autor przeszedł samego siebie. Nic dodać, nic ująć.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-14
Chociaż planowałem odpuścić sobie na jakiś czas antologie (za długo schodzi ich recenzowanie, za częste zmiany klimatu), to absolutnym przypadkiem przeczytałem kolejną. I to sporą, bo tworzy ją 20 opowiadań, w dodatku dosyć długich (z paroma wyjątkami). I nie żałuję poświęconego im czasu. Wszystkie są związane z szeroką pojętą fantastyką, jednak poza tym niewiele je łączy. Są genialne parodie (Śnienie, Drakodoncja stosowana, Wieczne życie i Gang Higiena), kilka opowieści w klimacie horroru (Pan Kukiełka, Babie lato, Dzień Walpurgii), mroczne, dysutopijne, a nawet postapokaliptyczne SF (I moją głowę też, Trupy , Następna stacja: Katastrofa, Ego te absolvo) pełne przytłaczającej atmosfery świata, w którym człowiek jest jednocześnie samotny, a zarazem pozbawiony prywatności, czego tak bardzo brakowało mi Dniu po końcu świata, a także sporo lekkiej, przyjemnej sieczki (Błędny rycerz, AJAS 22.9.5.12.11.9 ). Zdecydowana większość z nich mi się podobała, co w przypadku antologii nie zdarza się często. Kilka podziałało na moją wyobraźnię do tego stopnia, że przez cały dzień zastanawiałem się nad ich przesłaniem lub wizją przedstawionego w nich świata. Chyba tylko dwa lub trzy były na tyle słabe, że musiałem przez nie z trudem przebrnąć (Na podobieństwo, Dwie głowy węża, Księga Daat) – jak dla mnie, taki procent jest jak najbardziej zadawalający.
Chociaż planowałem odpuścić sobie na jakiś czas antologie (za długo schodzi ich recenzowanie, za częste zmiany klimatu), to absolutnym przypadkiem przeczytałem kolejną. I to sporą, bo tworzy ją 20 opowiadań, w dodatku dosyć długich (z paroma wyjątkami). I nie żałuję poświęconego im czasu. Wszystkie są związane z szeroką pojętą fantastyką, jednak poza tym niewiele je łączy....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-10
Początkowo długo zastanawiałem się, czy kontynuacja pięcioksiągu „Autostopem...” ma jakiś sens. W końcu, ostatni z jego tomów kończył się w sposób… dosyć kończący. Obawiałem się też, czy nowy autor udźwignie ciężar zadania. I w zasadzie na oba pytania można odpowiedzieć twierdząco. Fabuła doskonale wpasowuje się w uniwersum i rozwija wiele niedokończonych wątków. Jest to też ciekawa i zwariowana historia – może nawet dziwniejsza od tej zaprezentowanej przez D. Adamsa. Z drugiej strony, nie jest już tak zabawnie jak poprzednio – przynajmniej w moim odczuciu, i pod tym względem nieco się rozczarowałem. Z pewnością jest to najsłabsza pozycja w cyklu, ale i tak jest „Wrucajnie”.
Początkowo długo zastanawiałem się, czy kontynuacja pięcioksiągu „Autostopem...” ma jakiś sens. W końcu, ostatni z jego tomów kończył się w sposób… dosyć kończący. Obawiałem się też, czy nowy autor udźwignie ciężar zadania. I w zasadzie na oba pytania można odpowiedzieć twierdząco. Fabuła doskonale wpasowuje się w uniwersum i rozwija wiele niedokończonych wątków. Jest to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
2019-04-09
Po mimo wszystko udanym tomie, do drugiego zasiadłem z rozpędu. Początkowo nawet mi się podobało - niezłe, chociaż nie genialne poradniki dla złych władców i kandydatów na bohatera. Niestety, potem było gorzej. Chociaż w zbiorku pojawiło się kilka ciekawych pomysłów ("Ucieczka z planety misów" T. Holta, "Awantura z dwudziestoma czteroma kosami" N. Gaimana) i parę niezłych, chociaż nie porywających tekstów, to żaden, słownie ŻADEN nie zapadł mi w pamięć. A przy kilku męczyłem się niemiłosiernie. Nie polecam.
Po mimo wszystko udanym tomie, do drugiego zasiadłem z rozpędu. Początkowo nawet mi się podobało - niezłe, chociaż nie genialne poradniki dla złych władców i kandydatów na bohatera. Niestety, potem było gorzej. Chociaż w zbiorku pojawiło się kilka ciekawych pomysłów ("Ucieczka z planety misów" T. Holta, "Awantura z dwudziestoma czteroma kosami" N. Gaimana) i parę niezłych,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-07
Ten spory zbiór może być przykładem tego, że trudniej pisać zabawne historie od tych poważnych. W 17 opowiadaniach autorzy wzieli sobie na celownik prawie wszystkie aspekty fantasy, SF i paru innych gatunków literackich. Zwykle efekty były takie sobie. Większość tych historii to najzwyklejsze lekkie fantasy, tak dobrze parodiujące kanon, że praktycznie niczym się od niego nie różniące. A że humor miał być głównym atutem tych historii, to w razie jego braku naprawdę nie mają się one czym bronić. Jedynie kilka opowiadań: PRE–HISTORIA J. Hogana,
SPRAWA KUBY OBCINACZA D. Langforda, TAŃCZĄCY Z ELFAMI C. Ward i OBCY, KTÓRZY WIEDZIELI WSZYSTKO. ABSOLUTNIE WSZYSTKO G. Effingera przypadło mi do gustu. Ale muszę przyznać, że ich poziom był tak wysoki, że zrekompensował mi trud przedzierania się przez znacznie większą liczbę historii naprawdę kiepskich i równie licznych średniaków, dzięki czemu czasu poświęconemu tej książce RACZEJ nie żałuję.
Ten spory zbiór może być przykładem tego, że trudniej pisać zabawne historie od tych poważnych. W 17 opowiadaniach autorzy wzieli sobie na celownik prawie wszystkie aspekty fantasy, SF i paru innych gatunków literackich. Zwykle efekty były takie sobie. Większość tych historii to najzwyklejsze lekkie fantasy, tak dobrze parodiujące kanon, że praktycznie niczym się od niego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-03
„Piaseczniki” to zbiorek siedmiu rozbudowanych historii. Nie są one w żaden sposób powiązane ze sobą (chociaż każde z nich zawiera elementy SF), a ponieważ nie am ich dużo, zrecenzuję każde z osobna.
Droga krzyża i smoka – interesująca, chociaż niewybitna historia. Przedstawiona na początku herezja jest tylko pretekstem do znacznie większej intrygi, mającej zachwiać wszystkim, w co kiedykolwiek wierzono. Akcji niewiele, a mimo to, dzieje się sporo.
Mgły odpływają o świcie – bardzo lubię to opowiadanie. Grupa naukowców próbuje uporać się z romantyczną (i straszną) legendą. W tym opowiadaniu również nic się nie dzieje, a mimo to, czytałem je z ogromną przyjemnością, niemal czując wilgoć i chłód zamku tonącego w porannej mgle…
Piaseczniki – dla większości czytelników to właśnie to opowiadanie było głównym powodem sięgnięcia po ten zbiór. Osobiście nie zgadzam się z entuzjazmem recenzentów. Historia opowiedziana przez R. R. Martina jest przyjemna w odbiorze i pełna akcji. Są kosmici, zbrodnia i strzelanina, jest zarazem fabuła jest płytka i przewidywalna – taki literacki popkorn. Fajne, ale nie rzuca na kolana.
Repeta – co zrobić, aby uniknąć kolejnych klęsk głodu? Być może, wkrótce i my będziemy musieli wprowadzić rozwiązania zastosowane przez bohatera tego opowiadania.
Wieża popiołów – realia SF mają w tej historii znaczenie drugorzędne; jej kwintesencją jest samotność głównego bohatera i jego problem z radzeniem sobie po zostaniu porzuconym przez ukochaną osobę. Mimo że nie przepadam za takimi klimatami, połączenie ciekawych realiów i wiarygodnych postaci pozwoliło mi bezproblemowo przebrnąć przez tę opowieść.
Za jeden miniony dzień – kolejna dosyć sentymentalna historia. Jest opowieść o świecie zniszczonym przez wojnę i tym, że potrzebuje on romantyków, aby nie zapomnieć, skąd się wziął i dokąd zmierza. Bardzo mało akcji, a fabuła, jak poprzednio, koncentruje się na człowieku zrozpaczonym po utracie ukochanej.
Żeglarze nocy – wreszcie klasyczne SF. Grupa naukowców przemierza wszechświat w poszukiwaniu tajemniczych Volkrynów. Bardzo ciekawa, dosyć krwawa historia z zaskakującym zakończeniem. Moje ulubione opowiadanie w tym zbiorze.
Podsumowując, uważam „Piaseczniki” za bardzo udany zbiór opowiadań. Nie jest to jakaś wybitna literatura, raczej dobra odskocznia pozwalająca przez chwilę się zadumać lub wciągnąć w wartką akcję. W sam raz na jeden wieczór.
„Piaseczniki” to zbiorek siedmiu rozbudowanych historii. Nie są one w żaden sposób powiązane ze sobą (chociaż każde z nich zawiera elementy SF), a ponieważ nie am ich dużo, zrecenzuję każde z osobna.
Droga krzyża i smoka – interesująca, chociaż niewybitna historia. Przedstawiona na początku herezja jest tylko pretekstem do znacznie większej intrygi, mającej zachwiać...
2019-03-30
„Arcydzieła” to zbiór całkiem bogaty zarówno pod względem objętości, jak i zawartości. Tworzy go aż 27 opowiadań bardzo znanych autorów. Różnią się zarówno poruszanym przez nie tematem, jak i podejściem do niego, tak, że ciężko scharakteryzować je w kilku zdaniach. O wiele częstsze są historie poważne, poruszające tematy miejsca człowieka w społeczeństwie, wolnej woli, przemijaniu i tęsknocie, moralności i poczucia samotności w pustym (jak dotąd) wszechświecie. Zdecydowania nie są to historie lekkie, które szybko się czyta i jeszcze szybciej zapomina. Opowiadań napisanych w tym tonie jest tylko kilka: „Kajaj się Arlekinie, powiedział TikTak”, „Matka Euremy”, „Kto zastąpi człowieka?”. Co ciekawe, również one mają ukryte przesłanie i dobrze poświęcić im chwilę refleksji. W zbiorze pojawiło się również kilka „klasycznych” SF – z wartką akcją, kosmitami i salwami laserów („Piaseczniki”, „Szczur”, „Droga niewybrana”), jednak te są w przytłaczającej mniejszości, jakby dobierający skład Arcydzieł O. S. Card koncentrował się na wywołaniu w nas refleksji nad nami samymi i otaczającym nas światem, a nie wybraniu najciekawszych znanych sobie opowiadań. Może rzeczywiście tak było; na szczęście obie cechy się nie wykluczają i tytuł książki jest w pełni uzasadniony. Oczywiście, w przypadku tak dużej liczby pozycji trudno oczekiwać, że każda z wybranych przez redaktora pozycji przypadnie wam do gustu. Przez kilka historii przebijałem się ze sporym trudem, jednak nie wpływa to na moją ocenę całego zbioru. Z przyjemnością przeczytałem go dwukrotnie i bez wątpienia zrobię to jeszcze kiedyś – po odpowiedniej przerwie, bo parę opowiadań wywarło na mnie takie wrażenie, że musiałem po nich długo odpocząć. Gdybym miał wybrać najlepsze opowiadanie, jakie czytałem, to szansa, że jest zawarta w tym zbiorze jest naprawdę spora.
1. P. Anderson - Nazywam się Joe: dosyć banalna opowieść o kolonizacji Jowisza i próbach stworzenia rasy która nam to ułatwi.
2. Robert A. Heinlein - Wszyscy wy zmartwychwstali: zakręcona opowieść o podróżach w czasie i wywołanych tym komplikacjach. Klasyk, na którego motywach powstał film Przeznaczenie. Jedno z najlepszych opowiadań w tym tomie.
3. Lloyd Biggle jr - Oprawca muzyczny: samotny bohater walczy o nasz dobry gust i przyszłość mediów. Antyutopijna wizja świata kontrolowanego przez wyzyskujące i ogłupiające nas koncerny. Dzisiaj to motyw już ograny, ale optymistyczne przesłanie całości zawsze mnie zaskakuje.
4. Theodore Sturgeon - Spodek samotności: historia dosyć samotnej dziewczyny, w której życiu nagle pojawiło się UFO i odmieniło całe jej życie. Nieco naciągane, ale przyjemnie się to czyta.
5. Isaac Asimov - Sny robota: absolutny klasyk gatunku. Parę stron wystarczy, żeby zadać fundamentalne pytania na temat granic pomiędzy sztuczną inteligencją a prawdziwym życiem.
6. Edmond Hamilton - Degeneracja: Historia będąca tylko pretekstem do spojrzenia na nasz gatunek i całą planetę z nieco innej perspektywy. Może nie jest to szczególna opowieść, ale jej puenta jest interesująca.
7. Arthur C. Clarke - Dziewięć miliardów imion Boga: krótka i barwna wizja końca świata.
8. James Blish - Dzieło sztuki: wskrzeszony austriacki wirtuoz w XXII wieku. Pomysł oryginalny, żeby nie powiedzieć dziwny, ale nic szczególnego z tego nie wynika.
9. Ray Bradbury - Ciemnoskórzy byli i złotoocy: Jak mogłaby na nas wpłynąć przeprowadzka na inną planetę? Według autora tego opowiadania znacznie, jednak jego Mars mógłby być krainą z baśni, a jego mieszkańcy zachowują się skądinąd irracjonalnie.
10. Harlan Ellison -"Kajaj się, Arlekinie!" - Powiedział Tiktak: Bezpardonowa i z góry przegrana walka z próbą uprzedmiotowienia człowieka. Wesoła i absurdalna konwencja nie ujmuje jej dramatyzmu.
11. R. A. Lafferty - Matka Euremy: Czy naprawdę to geniusze są motorem postępu? A może cywilizacja istnieje właśnie dzięki jednostkom głupim i leniwym? Ja nie dałem się przekonać autorowi, ale wy będziecie mieli inne zdanie na ten temat.
12. Robert Silverberg - Pasażerowie: Przerażająca wizja świata, w którym ludzie są tylko zabawkami znacznie potężniejszych istot. Bardzo prosta historia, ale doskonały, ciężki klimat.
13. Frederik Pohl - Tunel pod Światem: Tematyka podobna do poprzedniej historii, tylko zamiast bawiących się we władcę marionetek kosmitów mamy tu wariację na temat „Dnia świstaka” z marketingiem w tle. Ujdzie.
14. Brian W. Aldiss - Kto zastąpi człowieka?: Jak wyglądałby świat pozbawiony ludzi? Czy „cywilizacja” mogłaby sobie bez nas poradzić? Bohaterowie tej historii próbują udowodnić, że tak.
15. Ursula K. Le Guin - Ci, którzy odchodzą z Omelas: Jaka jest najwyższa cena, jaką jesteśmy w stanie zapłacić za zapewnienie szczęścia sobie i swojej społeczności? Historia utrzymana w klimatach baśni, jednak porusza dosyć poważne zagadnienia.
16. Larry Niven - Niestały księżyc: Co byście zrobili, podejrzewając, że jutro będzie koniec świata? Urocze.
17. George R. R. Martin - Piaseczniki: Intersująca historia bogacza zabijającego nudę poprzez hodowlę egzotycznych gatunków. Chociaż jest bardzo konsekwentna i dosyć przewidywalna, to czyta się ją przyjemnie.
18. Harry Turtledove - Droga niewybrana: Tym razem opowiadanie z gatunku „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Ziemia staje się celem inwazji agresywnych kosmitów, jednak przebiega ona dosyć… nietypowo.
19 .William Gibson - Pojedynek: Historia drobnej szumowiny opętanej pragnieniem pokonania mistrza gry, która jest dla niego całym życiem. Ciekawa wizja świata, chociaż irytujący główny bohater i niezbyt interesujący motyw przewodni utrudniały mi lekturę.
20. Karen Joy Fowler - Stwarzanie: Naukowiec i poetka uwięzieni na pustkowiu zamieszkiwanym przez tajemnicze istoty. Praktycznie nie ma akcji; zamiast tego sporo dywagacji na temat istoty i sensu sztuki.
21. C. J. Cherryh - Garnki: Niezbyt przekonuje mnie ta historia. Kosmici (może nasi potomkowie?) badają planetę przypominającą Ziemię, powoli dochodząc do wniosku, że nie mogą pochodzić z takiego miejsca.
22. John Crowley - Śnieg: Pogodna historia o bólu po utracie ukochanej osoby i przemijaniu.
23. James Patrick Kelly - Szczur: Bardzo krótka, pełna akcji opowieść o bardzo drobnym przemytniku i tym, co uzależnienie robi z ludźmi.
24. Terry Bisson - Niedźwiedzie odkrywają ogień: W zasadzie w tym opowiadaniu nic się nie dzieje. Ludzie żyją, starzeją się i umierają, a niedźwiedzie siedzą i palą ogniska…
25. John Kessel - Chytre wyjście: Psycholog próbuje ustalić, czy były dyktator symuluje chorobę psychiczną. Jak dla mnie, to opowieść zbyt krótka, aby coś przekazać; nie ma czasu na poznanie bohaterów i niewiele się w niej dzieje. Bardziej to pomysł na historię niż ona sama.
26. Lisa Goldstein - Turyści: Jedno z najbardziej oryginalnych opowiadań w tym zbiorze. Amerykański turysta zostaje sam w kompletnie obcym kraju, kompletnie nie spodziewając się co szykuje mu los. Ta historia to praktycznie jeden wielki zwrot akcji.
27. George Alec Effinger - Jeden: Badanie kosmosu wcale nie musi być fascynujące, o czym przekonuje się para eksplorujących wszechświat biologów… i my.
„Arcydzieła” to zbiór całkiem bogaty zarówno pod względem objętości, jak i zawartości. Tworzy go aż 27 opowiadań bardzo znanych autorów. Różnią się zarówno poruszanym przez nie tematem, jak i podejściem do niego, tak, że ciężko scharakteryzować je w kilku zdaniach. O wiele częstsze są historie poważne, poruszające tematy miejsca człowieka w społeczeństwie, wolnej woli,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-15
Początkowo miałem spory problem z napisaniem recenzji, szczególnie takiej niezawierającej spoilerów. Wszelkich wyrzutów sumienia się wyzbyłem po sprawdzeniu okładki, na której wydawca bez śladu żenady, streścił fabułę prawie całej książki. W takiej sytuacji, mojej próby są skazane na niepowodzenie.
Tak więc, żeby nie przedłużać, ,,O ludziach i potworach" to lekkie i przyjemne SF. Autor, przy pomocy prostych manewrów, stworzył bardzo oryginalną pozycję. Nie sposób nie uśmiechnąć się krzywo, patrząc na perypetie plemienia dzikusów, dumnie zwącego się ,,Ludzkością", zwłaszcza, że fabuła jest ciekawa, i jeżeli tylko nie spojrzymy nieopatrznie na okładkę, potrafi nieźle zaskoczyć.
Początkowo miałem spory problem z napisaniem recenzji, szczególnie takiej niezawierającej spoilerów. Wszelkich wyrzutów sumienia się wyzbyłem po sprawdzeniu okładki, na której wydawca bez śladu żenady, streścił fabułę prawie całej książki. W takiej sytuacji, mojej próby są skazane na niepowodzenie.
Tak więc, żeby nie przedłużać, ,,O ludziach i potworach" to lekkie i...
Powieść ta postrzegana jest powszechnie jako przestroga przed komunizmem, czy też ogólnie totalitaryzmem. Przesłanie jej jest jednak głębsze - to opowieść o żądzy i potędze władzy, niezależnej od ustroju i czasów, oraz o bezradności człowieka który nawet nie zdaje sobie sprawy (może i dobrze?) ze swojej kruchości i potęgi systemu którego jest częścią. Jest to też opowieść o miłości. Miłości wyjątkowej - bo przegranej. Co do spraw technicznych, czyta się ją w miarę lekko, chociaż bez rewelacji - fabuła rozwija się powoli, pozwalając czytelnikowi na oswojenie się z systemem. Nawet okrutny finał, chociaż oryginalny i przewidywalny zarazem jest zapowiedziany i można się z nim zawczasu oswoić - chociaż nie pogodzić.
Powieść ta postrzegana jest powszechnie jako przestroga przed komunizmem, czy też ogólnie totalitaryzmem. Przesłanie jej jest jednak głębsze - to opowieść o żądzy i potędze władzy, niezależnej od ustroju i czasów, oraz o bezradności człowieka który nawet nie zdaje sobie sprawy (może i dobrze?) ze swojej kruchości i potęgi systemu którego jest częścią. Jest to też opowieść o...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to