-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać1 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant4
Biblioteczka
2023-06-13
,,Pani Jeziora" to ciąg bolesnych pożegnań. Pożegnań ze wspaniałą sagą (,,Sezon burz" jednak nie do końca do niej należy), z drogą którą wspólnie poszukiwaliśmy Cyrii. Z inwazją Nilfgardu. I z wieloma osobami, które zdążyliśmy pokochać lub znienawidzić, a teraz przyszło nam patrzeć na ich śmierć. Muszę przyznać, że podchodzę do tej książki niezwykle emocjonalnie. Jest w niej mnóstwo epickich i wzruszających scen, zwłaszcza na zamku Stygga, podczas obrad w Cintrze, wydarzeń w Rivii wkrótce potem... A przede wszystkim, bitwa pod Brenną. Według mnie, jest to jeden z najlepszych opisów bitwy w historii literatury (a na pewno najlepszy który czytałem), opisany z perspektywy aż 15 (chirug polowy, konstabl Jan Natalis, Nilfgardzki marszałek, kilku zwykłych żołnierzy, kronikarz, a nawet studenci podczas egzaminu po wielu latach) postaci! Gdyby ta książka składałaby się tylko z tego opisu, to warta byłaby swojej ceny... Ciekawostką jest ogromna ilość historycznych nawiązań i przeróbek znanych cytatów, a żeby odnaleźć wszystkie trzeba wykazać się wielką znajomością historii i spostrzegawczością. Z osób których znane wypowiedzi zostały sparafrazowane, mogę na początek wymienić
księcia Józefa Poniatowskiego, marszałka Wellingtona, czy kardynała Wyszyńskiego. A jest ich o wiele więcej. Mnóstwo jest też nawiązań do ważnych wydarzeń z historii Polski i Europy: do negocjacji polsko - kozackich w sprawie powrotu szlachty do jej majątków po powstaniu Chmielnickiego, pseudoamnestii dla oddziałów AK i ich prześladowania, wypędzenia Niemców z terenów wcielonych do Polski, kongresu wersalskiego, negocjacji w sprawie wschodniej granicy Polski ... Prawdziwa uczta dla fanów historii. Na koniec muszę coś wspomnieć o zakończeniu tej historii i całej sagi. Wiele osób na nie narzeka, ale uważam jest za całkiem udane. Jedyne co mi w nim nie odpowiada, to fakt, że kulminacyjny moment jest zbyt daleko od ostatnich stron powieści. Po zakończeniu głównych wątków emocje mają bardzo dużo czasu żeby opaść... przynajmniej odrobinę. Nic jednak nie zmieni tego, że ,,Pani Jeziora" jest godnym zwieńczeniem przygód Geralta z Rivii.
,,Pani Jeziora" to ciąg bolesnych pożegnań. Pożegnań ze wspaniałą sagą (,,Sezon burz" jednak nie do końca do niej należy), z drogą którą wspólnie poszukiwaliśmy Cyrii. Z inwazją Nilfgardu. I z wieloma osobami, które zdążyliśmy pokochać lub znienawidzić, a teraz przyszło nam patrzeć na ich śmierć. Muszę przyznać, że podchodzę do tej książki niezwykle emocjonalnie. Jest w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to,,Saga o Wiedźminie" to być może najlepsza saga w historii fantasy, a z pewnością jedna z najlepszych. Świat stworzony przez Andrzej Sapkowskiego żyje, jest tak realny, że występujące w nim smoki i magia nie wydają się mniej naturalne niż niektóre elementy naszego. Pierwsza część sagi, ,,Krew elfów" jest dobrą okazją do jego poznania, oswojenia się z nim. Fabuła rozwija się powoli, przygotowując czytelnika do kolejnych, pełnych akcji tomów. Świat powoli podnosi podnosi się po traumie poprzedniej wojny, a Geralt próbuje zapewnić cudownie odnalezionej Ciri bezpieczne schronienie w Kaer Morhen, co jest doskonałą okazją do dowiedzenia się czegoś o wiedźmińskim cechu. Jak już wspomniałem, fabuła ,,Krwi elfów" rozwija się powoli, ale nie oznacza to bynajmniej, że książka ta jest nudna. Jej ogromną zaletą jest świetny styl pisarza, barwne dialogi i wyraziste postaci drugoplanowe, z których każda, gdyby dostała swoje pięć minut, mogłaby zostać bohaterem odrębnej opowieści.
,,Saga o Wiedźminie" to być może najlepsza saga w historii fantasy, a z pewnością jedna z najlepszych. Świat stworzony przez Andrzej Sapkowskiego żyje, jest tak realny, że występujące w nim smoki i magia nie wydają się mniej naturalne niż niektóre elementy naszego. Pierwsza część sagi, ,,Krew elfów" jest dobrą okazją do jego poznania, oswojenia się z nim. Fabuła rozwija się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
2019-08-04
Od czasu rewolucji Ankh-Morpork rozkwita. Po mieście krążą roje nieuczciwych i przedsiębiorczych kupców, powstają kolejne gildie, przestępczość - przynajmniej nielegalna (wszystkie gildie przestępcze, poza prawnikami, uczciwie płacą podatki) nie istnieje. Jak w takich warunkach przywrócić władzę potomkom legalnego (chociaż trochę szalonego) władcy? Spisek jest dobry na wszystko. A nic nie psuje nastrojów w mieście jak smok. Jak dodamy dwa do dwóch, to wszystko staje się jasne. Wolności i demokracji w Ankh-Morpork broni tylko licząca trzech funkcjonariuszy straż, której kapitan jest zresztą niepoprawnym pijakiem. Ale wszystko się zmieni...
,,Straż! Straż!" to klasyczna parodia wszystkich kanonicznych fantasy. Skutecznie udanie wyśmiewa historie o zaginionych królewiczach, smokach dybiących na królewny, złowrogich spiskach oraz nieprzypisany do fantasy motywy strachu, chciwości i głupoty. W oparach absurdu padają bardzo poważne (chociaż niepoważnie podane) pytania na temat ludzkości i zasadach jakie rządzą naszym światem. Co do fabuły - jest oryginalna i trzyma w pewnego rodzaju napięciu. W żadnym razie nie można jej nazwać przewidywalną, chociaż opiera się na klasycznych schematach. Serdecznie polecam, to jedna z najlepszych książek jakie kiedykolwiek czytałem.
Od czasu rewolucji Ankh-Morpork rozkwita. Po mieście krążą roje nieuczciwych i przedsiębiorczych kupców, powstają kolejne gildie, przestępczość - przynajmniej nielegalna (wszystkie gildie przestępcze, poza prawnikami, uczciwie płacą podatki) nie istnieje. Jak w takich warunkach przywrócić władzę potomkom legalnego (chociaż trochę szalonego) władcy? Spisek jest dobry na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
Koniec świata to dla większości ludzi perspektywa przerażająca, zwyczajny… koniec świata. Dla Artura Denta koniec świata to po prostu… koniec świata. Ale nie było tak zawsze. Początkowo był on zwykłym, szarym obywatelem który pewnego dnia stracił dom. Parę piw później przekonał się on, że dom czasem znaczy więcej niż cztery ściany, podłoga, sufit i trawnik przed nimi. Dom może znaczyć więcej. O wiele więcej… Kiedy flota Vogonów zgodnie z wszelkimi procedurami usunęła Ziemię z mapy wszechświata, Artur został rozbitkiem, żywym reliktem, tym bardziej nieszczęśliwym, że zupełnie nieznanym i niezrozumianym. Podróż jaką odbywa ma odpowiedzieć na pytania o sens istnienia Nas, wszechświata, całej reszty… U Dauglasa Adamsa odpowiedzi na te pytania nie są przyjemne. Podczas krótkiej i bardzo chaotycznej (fabuła praktycznie nie istnieje!) opowieści poznajemy opinię autora na temat Nas i naszej planety. Odpowiedź gorzką… Wprawdzie styl powieści jest lekki, zabawny i przyjemny w odbiorze, jednak lektura ta musi skłonić do refleksji ambitniejszego widza. W ,,Autostopem…” w cyniczny i lekko zawoalowany sposób bezlitośnie wyśmiane zostały główne powody naszej dumy: ,,podbój” kosmosu, wysoki poziom cywilizacyjny, szacunek do prawa człowieka… To podróż która rozbawi większość, wszystkich jednak nauczy pokory.
Koniec świata to dla większości ludzi perspektywa przerażająca, zwyczajny… koniec świata. Dla Artura Denta koniec świata to po prostu… koniec świata. Ale nie było tak zawsze. Początkowo był on zwykłym, szarym obywatelem który pewnego dnia stracił dom. Parę piw później przekonał się on, że dom czasem znaczy więcej niż cztery ściany, podłoga, sufit i trawnik przed nimi. Dom...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
2013
Moja ulubiona część serii, w której autor przeszedł samego siebie. Nic dodać, nic ująć.
Moja ulubiona część serii, w której autor przeszedł samego siebie. Nic dodać, nic ująć.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
2008-06
Bitwa pod Chocimem z 1621 roku to jedno z najwybitniejszych osiągnięć polskiego oręża. Osiągnięciem nieco zapomnianym, przyćmionym bardziej efektownymi zwycięstwami pod Kircholmem, Kłuszynem i Wiedniem. Tymczasem obrona małej forteczki na pograniczu mołdawskim decydowała o być albo nie być państwa polskiego, gdyż wielotysięczna armia turecka, według buńczucznych słów młodego sułtana, miała zatrzymać się dopiero w Gdańsku.
Na szczęście dowodzenie armią będącą ostatnią nadzieją Rzeczypospolitej przypadło Janowi Karolowi Chodkiewiczowi, a więc osobie idealnie pasującej do takiego zadania. Również wybór Leszka Podhorodeckiego do opisania tej historii był co najmniej dobry, chociaż autor ten (jak dla mnie) wielkim specem od historii militarnej nie był. Na kartach ,,Chocimia" autor popełnił kawał dobrej roboty. Książka, mimo swej niewielkiej objętości, zawiera dokładny opis całej kampanii, wliczając w to przyczyny wojny, tragiczny odwrót spod Cecory, nieudane negocjacje pokojowe, poprzedzające główną inwazję Turków najazdy Tatarskie, wyprawę Kozaków Borodawki, (która miała wielkie znaczenie dla losów wojny, gdyż za cenę ogromnych strat Zaporożcy powstrzymywali Turków na tyle długo, że strona polska mogła zniszczyć mosty na Dunaju i zniszczyć okoliczne zapasy żywności) a nawet spóźnioną ,,odsiecz" Zygmunta III, która polegała głównie na piciu i politykowaniu. Przy okazji, opis działań Kozaków jest u Podhorodeckiego bardzo nietypowy, gdyż ataman Borodawka nie miał wśród potomnych dobrej literatury. Powodem były głównie jego konflikty z hetmanem Sahajdacznym, bohaterem narodowym Ukrainy, a i w Polsce wspominanym z niemałym sentymentem. To że Leszek Podhorodecki próbował spojrzeć na dokonania tego, bardzo antypolskiego, polityka w bardziej obiektywny sposób już sam w sobie dobrze świadczy o wiarygodności tej książki i jej autora.
Sama bitwa chocimska jest napisana w bardzo dynamiczny i interesujący sposób. Nie przypominam sobie ,,HBeka" w którym opis walk pozycyjnych zostałby przedstawiony w tak przyjemny sposób. Przebieg walk został uzupełniony dwoma mapami, mniejszą, obejmującą sam Chocim i większą, przedstawiającą działania wojenne w ogólnej skali. Na korzyść autora trzeba oddać również to, że korzystał przy pisaniu również ze źródeł tureckich i nie dał się nabrać na historie o milionowej armii ,,Bisurmanów". Oczywiście nie ma róży bez ognia, jak mawiał klasyk, dlatego przyznaję, że jedna rzecz mi się w ,,Chocimiu" nie spodobała, a mianowicie aneksy, czyli ich brak. W tekście nie pojawił się żaden wykaz walczących pod Chocimem pułków polskich ani litewskich, o Kozakach czy Turkach nawet nie wspominając. W ogóle strona turecka została przedstawiona w niej bardzo po macoszemu - niby wiadomo, że byli janczarowie i spahisi, którzy wyszkoleniem nie dorównywali naszym oddziałom, ale w sumie takie informacje można znaleźć w ściągach przedmaturalnych. Naprawdę, trudno jest wyobrazić sobie przebieg starcia pomiędzy oddziałami o których sposobie walki nic nie wiemy... Słowem, mogło być lepiej, ale nie wiele.
Bitwa pod Chocimem z 1621 roku to jedno z najwybitniejszych osiągnięć polskiego oręża. Osiągnięciem nieco zapomnianym, przyćmionym bardziej efektownymi zwycięstwami pod Kircholmem, Kłuszynem i Wiedniem. Tymczasem obrona małej forteczki na pograniczu mołdawskim decydowała o być albo nie być państwa polskiego, gdyż wielotysięczna armia turecka, według buńczucznych słów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-30
„Arcydzieła” to zbiór całkiem bogaty zarówno pod względem objętości, jak i zawartości. Tworzy go aż 27 opowiadań bardzo znanych autorów. Różnią się zarówno poruszanym przez nie tematem, jak i podejściem do niego, tak, że ciężko scharakteryzować je w kilku zdaniach. O wiele częstsze są historie poważne, poruszające tematy miejsca człowieka w społeczeństwie, wolnej woli, przemijaniu i tęsknocie, moralności i poczucia samotności w pustym (jak dotąd) wszechświecie. Zdecydowania nie są to historie lekkie, które szybko się czyta i jeszcze szybciej zapomina. Opowiadań napisanych w tym tonie jest tylko kilka: „Kajaj się Arlekinie, powiedział TikTak”, „Matka Euremy”, „Kto zastąpi człowieka?”. Co ciekawe, również one mają ukryte przesłanie i dobrze poświęcić im chwilę refleksji. W zbiorze pojawiło się również kilka „klasycznych” SF – z wartką akcją, kosmitami i salwami laserów („Piaseczniki”, „Szczur”, „Droga niewybrana”), jednak te są w przytłaczającej mniejszości, jakby dobierający skład Arcydzieł O. S. Card koncentrował się na wywołaniu w nas refleksji nad nami samymi i otaczającym nas światem, a nie wybraniu najciekawszych znanych sobie opowiadań. Może rzeczywiście tak było; na szczęście obie cechy się nie wykluczają i tytuł książki jest w pełni uzasadniony. Oczywiście, w przypadku tak dużej liczby pozycji trudno oczekiwać, że każda z wybranych przez redaktora pozycji przypadnie wam do gustu. Przez kilka historii przebijałem się ze sporym trudem, jednak nie wpływa to na moją ocenę całego zbioru. Z przyjemnością przeczytałem go dwukrotnie i bez wątpienia zrobię to jeszcze kiedyś – po odpowiedniej przerwie, bo parę opowiadań wywarło na mnie takie wrażenie, że musiałem po nich długo odpocząć. Gdybym miał wybrać najlepsze opowiadanie, jakie czytałem, to szansa, że jest zawarta w tym zbiorze jest naprawdę spora.
1. P. Anderson - Nazywam się Joe: dosyć banalna opowieść o kolonizacji Jowisza i próbach stworzenia rasy która nam to ułatwi.
2. Robert A. Heinlein - Wszyscy wy zmartwychwstali: zakręcona opowieść o podróżach w czasie i wywołanych tym komplikacjach. Klasyk, na którego motywach powstał film Przeznaczenie. Jedno z najlepszych opowiadań w tym tomie.
3. Lloyd Biggle jr - Oprawca muzyczny: samotny bohater walczy o nasz dobry gust i przyszłość mediów. Antyutopijna wizja świata kontrolowanego przez wyzyskujące i ogłupiające nas koncerny. Dzisiaj to motyw już ograny, ale optymistyczne przesłanie całości zawsze mnie zaskakuje.
4. Theodore Sturgeon - Spodek samotności: historia dosyć samotnej dziewczyny, w której życiu nagle pojawiło się UFO i odmieniło całe jej życie. Nieco naciągane, ale przyjemnie się to czyta.
5. Isaac Asimov - Sny robota: absolutny klasyk gatunku. Parę stron wystarczy, żeby zadać fundamentalne pytania na temat granic pomiędzy sztuczną inteligencją a prawdziwym życiem.
6. Edmond Hamilton - Degeneracja: Historia będąca tylko pretekstem do spojrzenia na nasz gatunek i całą planetę z nieco innej perspektywy. Może nie jest to szczególna opowieść, ale jej puenta jest interesująca.
7. Arthur C. Clarke - Dziewięć miliardów imion Boga: krótka i barwna wizja końca świata.
8. James Blish - Dzieło sztuki: wskrzeszony austriacki wirtuoz w XXII wieku. Pomysł oryginalny, żeby nie powiedzieć dziwny, ale nic szczególnego z tego nie wynika.
9. Ray Bradbury - Ciemnoskórzy byli i złotoocy: Jak mogłaby na nas wpłynąć przeprowadzka na inną planetę? Według autora tego opowiadania znacznie, jednak jego Mars mógłby być krainą z baśni, a jego mieszkańcy zachowują się skądinąd irracjonalnie.
10. Harlan Ellison -"Kajaj się, Arlekinie!" - Powiedział Tiktak: Bezpardonowa i z góry przegrana walka z próbą uprzedmiotowienia człowieka. Wesoła i absurdalna konwencja nie ujmuje jej dramatyzmu.
11. R. A. Lafferty - Matka Euremy: Czy naprawdę to geniusze są motorem postępu? A może cywilizacja istnieje właśnie dzięki jednostkom głupim i leniwym? Ja nie dałem się przekonać autorowi, ale wy będziecie mieli inne zdanie na ten temat.
12. Robert Silverberg - Pasażerowie: Przerażająca wizja świata, w którym ludzie są tylko zabawkami znacznie potężniejszych istot. Bardzo prosta historia, ale doskonały, ciężki klimat.
13. Frederik Pohl - Tunel pod Światem: Tematyka podobna do poprzedniej historii, tylko zamiast bawiących się we władcę marionetek kosmitów mamy tu wariację na temat „Dnia świstaka” z marketingiem w tle. Ujdzie.
14. Brian W. Aldiss - Kto zastąpi człowieka?: Jak wyglądałby świat pozbawiony ludzi? Czy „cywilizacja” mogłaby sobie bez nas poradzić? Bohaterowie tej historii próbują udowodnić, że tak.
15. Ursula K. Le Guin - Ci, którzy odchodzą z Omelas: Jaka jest najwyższa cena, jaką jesteśmy w stanie zapłacić za zapewnienie szczęścia sobie i swojej społeczności? Historia utrzymana w klimatach baśni, jednak porusza dosyć poważne zagadnienia.
16. Larry Niven - Niestały księżyc: Co byście zrobili, podejrzewając, że jutro będzie koniec świata? Urocze.
17. George R. R. Martin - Piaseczniki: Intersująca historia bogacza zabijającego nudę poprzez hodowlę egzotycznych gatunków. Chociaż jest bardzo konsekwentna i dosyć przewidywalna, to czyta się ją przyjemnie.
18. Harry Turtledove - Droga niewybrana: Tym razem opowiadanie z gatunku „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Ziemia staje się celem inwazji agresywnych kosmitów, jednak przebiega ona dosyć… nietypowo.
19 .William Gibson - Pojedynek: Historia drobnej szumowiny opętanej pragnieniem pokonania mistrza gry, która jest dla niego całym życiem. Ciekawa wizja świata, chociaż irytujący główny bohater i niezbyt interesujący motyw przewodni utrudniały mi lekturę.
20. Karen Joy Fowler - Stwarzanie: Naukowiec i poetka uwięzieni na pustkowiu zamieszkiwanym przez tajemnicze istoty. Praktycznie nie ma akcji; zamiast tego sporo dywagacji na temat istoty i sensu sztuki.
21. C. J. Cherryh - Garnki: Niezbyt przekonuje mnie ta historia. Kosmici (może nasi potomkowie?) badają planetę przypominającą Ziemię, powoli dochodząc do wniosku, że nie mogą pochodzić z takiego miejsca.
22. John Crowley - Śnieg: Pogodna historia o bólu po utracie ukochanej osoby i przemijaniu.
23. James Patrick Kelly - Szczur: Bardzo krótka, pełna akcji opowieść o bardzo drobnym przemytniku i tym, co uzależnienie robi z ludźmi.
24. Terry Bisson - Niedźwiedzie odkrywają ogień: W zasadzie w tym opowiadaniu nic się nie dzieje. Ludzie żyją, starzeją się i umierają, a niedźwiedzie siedzą i palą ogniska…
25. John Kessel - Chytre wyjście: Psycholog próbuje ustalić, czy były dyktator symuluje chorobę psychiczną. Jak dla mnie, to opowieść zbyt krótka, aby coś przekazać; nie ma czasu na poznanie bohaterów i niewiele się w niej dzieje. Bardziej to pomysł na historię niż ona sama.
26. Lisa Goldstein - Turyści: Jedno z najbardziej oryginalnych opowiadań w tym zbiorze. Amerykański turysta zostaje sam w kompletnie obcym kraju, kompletnie nie spodziewając się co szykuje mu los. Ta historia to praktycznie jeden wielki zwrot akcji.
27. George Alec Effinger - Jeden: Badanie kosmosu wcale nie musi być fascynujące, o czym przekonuje się para eksplorujących wszechświat biologów… i my.
„Arcydzieła” to zbiór całkiem bogaty zarówno pod względem objętości, jak i zawartości. Tworzy go aż 27 opowiadań bardzo znanych autorów. Różnią się zarówno poruszanym przez nie tematem, jak i podejściem do niego, tak, że ciężko scharakteryzować je w kilku zdaniach. O wiele częstsze są historie poważne, poruszające tematy miejsca człowieka w społeczeństwie, wolnej woli,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-20
Przyznaję się bez bicia, że za Babcią Weatherwax i jej koleżankami nie przepadam. Ale jako że Świat dysku wręcz uwielbiam, więc na ominięcie kolejnego tomu pozwolić sobie nie mogłem. I było warto, bo ,,Trzy wiedźmy”, to pozycja, co najmniej, interesująca. Skrytobójstwo, duchy, zaginiony dziedzic, podmienione dziecko, magia… i magia teatru to potencjał wystarczający na dobrą fabułę. A jeżeli do tego dodam, że jest ona wariacją na temat ,,Śpiącej królewny”, ,,Śnieżki”, ,,Mackbeta”, ,,Hamleta” i życia W. Szekspira w ogóle, to nie ma się co dziwić, że tę książkę czyta się naprawdę świetnie, a finałowa scena jest po prostu genialna. Sporo w niej też interesujących przemyśleń na temat mocy słowa i znaczenia opowieści dla naszego życia. Polecam zwłaszcza fanom ,,trzęsącego włócznią” poety, zwłaszcza, że można zobaczyć Śmierć w życiowej, że tak zażaruję, roli…
Przyznaję się bez bicia, że za Babcią Weatherwax i jej koleżankami nie przepadam. Ale jako że Świat dysku wręcz uwielbiam, więc na ominięcie kolejnego tomu pozwolić sobie nie mogłem. I było warto, bo ,,Trzy wiedźmy”, to pozycja, co najmniej, interesująca. Skrytobójstwo, duchy, zaginiony dziedzic, podmienione dziecko, magia… i magia teatru to potencjał wystarczający na dobrą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-10
Ten niewielki zbiorek opowiadań przeczytałem ponad rok temu, więc przed napisaniem ten opinii postanowiłem jeszcze raz go przejrzeć, tak pobieżnie, żeby przypomnieć sobie ,,co i jak". I tak go przeglądałem, że ponownie przeczytałem go od deski do deski i parę razy lektura przyprawiła mnie o problemy z zaśnięciem. Osobiście nie jestem fanem książkowych horrorów które zwyczajnie do mnie nie przemawiają, ale w ,,Pokoju do wynajęcia" autorzy postawili na zupełnie inny sposób oddziaływania na czytelnika, niż ociekająca krwią bestia wyskakująca zza szafy (z jednym małym wyjątkiem). Zbiór ten tworzy 16 różnorodnych (w paru wypadkach bardzo krótkich) opowiadań, poprzedzonych krótkimi biografiami autorów. Ich teksty są bardzo różnorodne, jednak we wszystkich napięcie jest budowane stopniowo i z wyczuciem. Nieco irytujące mogą okazać się te zmiany klimatu, np. ,,Tylko ciało" jest typowym sensacyjnym fantasy, po czym następuje króciutki, chociaż zgrabny kryminał ,,Worek", a trzecie z kolei opowiadanie ,,Pokój do wynajęcia" jest już typowym thrillerem. Niestety, po pierwszych kilku opowiadaniach klimat bardzo słabnie i o ile nie mam nic przeciwko wątkom humorystycznym (,,Potwór", ,,Zmysły") to niektóre z opowiadań są zwyczajnie przeciętne (,,Powrót do domu", ,,2:31") i gorsza - najdłuższe. Mimo tego, moje ogólne odczucia z lektury są najbardziej pozytywne, raz nawet miałem przez nią problem z zaśnięciem.
Ten niewielki zbiorek opowiadań przeczytałem ponad rok temu, więc przed napisaniem ten opinii postanowiłem jeszcze raz go przejrzeć, tak pobieżnie, żeby przypomnieć sobie ,,co i jak". I tak go przeglądałem, że ponownie przeczytałem go od deski do deski i parę razy lektura przyprawiła mnie o problemy z zaśnięciem. Osobiście nie jestem fanem książkowych horrorów które...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014
Trylogia (jak dotąd!) ,,Czarna wierzba" to jeden z nielicznych przedstawicieli nowego gatunku, który można by nazwać sarmackim fantasy, który nie jest potworkiem. Historia woźnego z mazowieckiego Liwca w ciekawy sposób łączy mityczne wątki (ale z lokalnego podwórka) z realiami XVII wiecznej Rzeczypospolitej. Historia jest sympatyczna, chociaż bez polotu (następne tomy są znacznie lepsze pod tym względem). Irytuje nieco ten kult wielkiej, szczęśliwej Rzeczypospolitej, która jest w niej krainą wszelkiej szczęśliwości.
Trylogia (jak dotąd!) ,,Czarna wierzba" to jeden z nielicznych przedstawicieli nowego gatunku, który można by nazwać sarmackim fantasy, który nie jest potworkiem. Historia woźnego z mazowieckiego Liwca w ciekawy sposób łączy mityczne wątki (ale z lokalnego podwórka) z realiami XVII wiecznej Rzeczypospolitej. Historia jest sympatyczna, chociaż bez polotu (następne tomy są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-15
Nie bardzo wiedziałem jak się zabrać ze ocenianie tej książki. Więc przerzuciłem parę stron... i po raz kolejny towarzyszyłem Spartakusowi (który teoretycznie nie jest głównym bohaterem, ale tylko parę wydarzeń rozgrywa się bez niego) od Wezuwiusza aż do śmierci na polu bitwy. Jaki wyciągnąłem z tej drogi wnioski? Przede wszystkim, ,,Uczniowie Spartkusa" bardzo wiernie oddaje rzeczywisty przebieg wydarzeń. Wszyscy wymienieni przez kronikarzy aktorzy dramatu (a w sumie nawet tragedii) prawdopodobnie (w końcu, nawet o samym Spartakusie nie wiele wiadomo) przypominają swoje rzeczywiste odpowiedniki. I mają swoją osobowość i charakter. A właśnie, wspomniałem przed chwilą o tragedii. W końcu, walka zdradzonych i pogardzanych niewolników doprowadziła ich wszystkich do śmierci na krzyżu (dla szczęśliwców - na polu bitwy)... Tego w tej książce nie czuć. Jest typowa powieść dla młodzierzy, gdzie dobro zostaje nagrodzone (choćby przez uwolnienie bliskich i śmierć godną wolnego człowieka), zło ukarane, a okrucieństwo wojny nie jest widoczne. Styl ten nie robił na mnie wrażenia, tak samo jak bardzo szybka akcja. Na szczęście opisy walk są na przyzwoitym poziomie. Bardzo słabo prezentują się intrygi Rzymian i ich popleczników - jasne, łatwe do przewidzenia i w dodatku planowane zawsze w obecności głównego bohatera. Jakby i tak miały zbyt duże szanse na powodzenie. Tak więc, lektura która podobała mi się paręnaście lat temu nie przeszła mojej próby czasu najlepiej, ale ciągle to przyjemna historia, z głębokim i bardzo optymistycznym przesłaniem.
Nie bardzo wiedziałem jak się zabrać ze ocenianie tej książki. Więc przerzuciłem parę stron... i po raz kolejny towarzyszyłem Spartakusowi (który teoretycznie nie jest głównym bohaterem, ale tylko parę wydarzeń rozgrywa się bez niego) od Wezuwiusza aż do śmierci na polu bitwy. Jaki wyciągnąłem z tej drogi wnioski? Przede wszystkim, ,,Uczniowie Spartkusa" bardzo wiernie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-06
Esej o ginących w mrokach średniowiecza początkach naszego kraju. Narracja jest żywa i lekka w odbiorze, osądy nieraz ostre i kontrowersyjne, choć nie wywołują tak gwałtownych dyskusji jak te zawarte w następnych tomach z ,,Polską Jagiellonów” na czele. Wielką (jak dla mnie) wadą tej pozycji jest konsekwentne niepodawanie literatury przez autora. Wiem, że jest to esej, bardziej rozważania o historii niż jej analizowanie, ale dzięki choćby śladowej bibliografii łatwiej byłoby dowiedzieć się czegoś więcej na interesujące tematy.
Esej o ginących w mrokach średniowiecza początkach naszego kraju. Narracja jest żywa i lekka w odbiorze, osądy nieraz ostre i kontrowersyjne, choć nie wywołują tak gwałtownych dyskusji jak te zawarte w następnych tomach z ,,Polską Jagiellonów” na czele. Wielką (jak dla mnie) wadą tej pozycji jest konsekwentne niepodawanie literatury przez autora. Wiem, że jest to esej,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011
O głównych zaletach sagi Star Wars i mini sagi o losach Dartha Bane'a pisałem już w opinii poprzedniej części, zatem przejdę do różnic pomiędzy nimi. W drugiej części, znacznie dynamiczniejszej i od początku trzymającej w napięciu, dochodzą nowi (anty?)bohaterowie, tym razem przedstawiciele jasnej strony Mocy. W książce perypetie obu grup przeplatają się ze sobą tak, że można autentycznie polubić obie wrogie sobie frakcje, co przy nieuchronnej ich konfrontacji stawia czytającego przed moralnym dylematem - czyjego zwycięstwa pragnie? Punktem kulminacyjnym jest oczywiście walka głównych bohaterów, która dla fabuły jest prawdziwym trzęsieniem ziemi.
O głównych zaletach sagi Star Wars i mini sagi o losach Dartha Bane'a pisałem już w opinii poprzedniej części, zatem przejdę do różnic pomiędzy nimi. W drugiej części, znacznie dynamiczniejszej i od początku trzymającej w napięciu, dochodzą nowi (anty?)bohaterowie, tym razem przedstawiciele jasnej strony Mocy. W książce perypetie obu grup przeplatają się ze sobą tak, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011
Podobnie jak w przypadku poprzedniej części mini sagi, opiszę jedynie różnice w porównaniu z poprzedniczkami. Tym razem w powieści nie ma już w zasadzie pozytywnych bohaterów, gdyż wszyscy zginęli w poprzedniej części, a sama fabuła skupia się na konfrontacji niedawnych sojuszników, przez co zdrady, podstępy i dramatyczny finał są nieuniknione. Akcja nie jest aż tak dramatyczna jak w poprzedniej części, jednak wszystko rekompensuje wspaniałe, dwuznaczne zakończenie...
Podobnie jak w przypadku poprzedniej części mini sagi, opiszę jedynie różnice w porównaniu z poprzedniczkami. Tym razem w powieści nie ma już w zasadzie pozytywnych bohaterów, gdyż wszyscy zginęli w poprzedniej części, a sama fabuła skupia się na konfrontacji niedawnych sojuszników, przez co zdrady, podstępy i dramatyczny finał są nieuniknione. Akcja nie jest aż tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011
Świat Star Wars zawsze porażał mnie swoim ogromem. Setki planet, istot, ras, potraw, sportów i nieskończenie wielu rzeczy które ciężko ogarnąć wyobraźnią. Fabuła powieść rozgrywa się na tysiące lat przez filmową sagą i zaczyna się bardzo mozolnie, dopiero w ostatnich rozdziałach osiągając rozmach stanowiący urok tej mini sagi. Tą książkę, i całą mini sagę, cenię jednak za coś innego - główny bohater, Darth Bane, jest wyjątkowy, gdyż to jeden z nielicznych ,,złych" który nie krzyczą: ,,HA, HA, HA, teraz zniszczę wszystko co kochacie i już nie będzie tego trawniczka!", tylko ktoś kto ma realne cele, marzenia które da się zrozumieć i przeszłość która w połączeniu z nimi pozwala go zrozumieć...
Świat Star Wars zawsze porażał mnie swoim ogromem. Setki planet, istot, ras, potraw, sportów i nieskończenie wielu rzeczy które ciężko ogarnąć wyobraźnią. Fabuła powieść rozgrywa się na tysiące lat przez filmową sagą i zaczyna się bardzo mozolnie, dopiero w ostatnich rozdziałach osiągając rozmach stanowiący urok tej mini sagi. Tą książkę, i całą mini sagę, cenię jednak za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Gdy przystępowałem do pisania opinii na temat tej książki ze zdumieniem zauważyłem, że już kiedyś ją czytałem. Mimo tego, nie kojarzyłem z lektury NIC. Teraz, gdy po latach wróciłem do książki, stwierdzam, że nic w tym niezwykłego, bo "Ruchome obrazki" to pozycja dosyć nijaka. T. Pratchett dosyć często wykorzystywał pojawienie się współczesnych zjawisk i instytucji (poczta, banki, koncerty, prasa) aby przemycić trochę przemyśleń na temat natury człowieka i w zasadzie, nie widzę powodu aby na to narzekać. Problem w tym, że czasami, np. tutaj, nie jest to poparte jakąś ciekawszą opowieścią i bohaterami. Pojawia się wyśmianie paru filmowych kanonów (małpa porwana przez gigantyczną kobietę; irytująco głupi pies uważany za geniusza), kilka ciekawych wątków pobocznych (zakochany Detrytus, gadające zwierzaki, czy troll o imieniu Rock, magowie wymykający się do kina), ale ogólne wrażenie jest rozczarowujące. Zwykła, poprawnie skonstruowana opowieść opierająca się na kilku wciąż powtarzanych żartach i uwagach.
Gdy przystępowałem do pisania opinii na temat tej książki ze zdumieniem zauważyłem, że już kiedyś ją czytałem. Mimo tego, nie kojarzyłem z lektury NIC. Teraz, gdy po latach wróciłem do książki, stwierdzam, że nic w tym niezwykłego, bo "Ruchome obrazki" to pozycja dosyć nijaka. T. Pratchett dosyć często wykorzystywał pojawienie się współczesnych zjawisk i instytucji (poczta,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to