Sprzątaczka. Jak przeżyć w Ameryce, będąc samotną matką pracującą za grosze Stephanie Land 6,3
ocenił(a) na 82 lata temu Biedny nie znaczy brudny.
Niby przeciętna opowieść. Dziewczyna ucieka z dzieckiem od przemocowego partnera. Próbuje zbudować coś z niczego. Ponoć z pustego i Salomon nie naleje, ale jej ta sztuka się udaje. Od bezdomnego do milionera. Powiesz sztampa. Ja myślałam, że powiem to samo.
Do brzegu. Zaczęło sie od serialu Netflixa, który tak bardzo mnie zachwycił, że od razu sięgnełam po pierwowzór. Czytam i myślę - serial lepszy. Psioczyłam, ale czytałam dalej. Dlaczego? Bo Stephanie jest bardzo ludzka. Popełnia błędy, czasem bardzo głupie, robi rzeczy kompletnie irracjonalne, ale mimo wszystko mozolnie wygrzebuje sie z bagna. Bagna tak głębokiego i tak rozległego, że przeciętny czytelnik nawet sobie jego rozmiaru nie wyobraża, bo rodzice go kochali, bo o niego dbali, bo jedynym problemem było czy kupią klocki lego. Stephanie jest zupełnie sama. Trudno to sobie wyobrazić, ale nie ma nikogo. Samotnie przedziera się przez dziedziczone z pokolenia na pokolenie ubóstwo, kompletny brak perspektyw, generacje dysfunkcjonalnych rodzin, brak miłości, państwowe programy dla ubogich i społeczną pogardę. Jest white trash, osobą o ktorej mówi się, że musi być już zupełnym zerem jeżeli rodząc się jako uprzywilejowana, bo biała, snuje się po dnie społeczeństwa. Mimo tego Stephanie znajduje w sobie siłę, żeby wyrwać siebie i dziecko z tego bagna.
Czytając, czułam jej frustrację, zwierzęcy strach i budzącą się nadzieję. Czytając, płakałam. Jako matka wychuchanego trzylatka, nie mogłam znieść tego, że Stephanie musiała posyłać chorą córkę do żłobka i mieszkać z nią w warunkach skrajnie szkodliwych dla zdrowia. Czytając, dużo myślałam. O tym ilu ludziom na świecie, nie tylko w USA, ale choćby w naszych swojskich byłych PGRach nie udało się wyrwać z bagna. Nazywani są śmieciami, dzieciorobami, nieudacznikami i długo by wymieniać. Warto się zastanowić jak dać im wędkę, bo Stephanie gdy ją dostała złowiła całą masę ryb. Oni też na to zasługują.
Nie umiem być obiektywna. Oceniam książkę, wyżej niż na to zasługuje, bo dotknęła mnie do żywego.