Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Z pewnością nie jest to kryminał. To opowieść o życiu. Życiu pewnej społeczności zamieszkującej dolinę otoczoną wrzosowiskami, kamieniołami, zbiornikami wodnymi. Czasami przygladamy się ludziom tam mieszkającym z daleka a czasami z bliska, wręcz wchodzimy im do łóżka. Przemijanie, przemijanie, pory roku przechodzą jedna w drugą płynnie, przyroda uczestniczy w tworzeniu zwartej struktury tej powieści. Są emocje bez emocji. Obserwacja, nie ma dramatu, to przeminie, jak wszystko. Rozstania, powroty, skandal, przestępstwo, choroba, śmierć- wszystko obserwujemy z tym samym dystansem- i to jest odkrywcze, inne. Dostarcza refleksji, ale uspokaja, będzie, co ma być. McGregor jest też świetnym psychologiem. Obserwacje zachowań ludzi, ich oczekiwania, nastawienia i konfrontacje z rzeczywistością i innymi ludźmi jak najbardziej trafione. Jeśli miałabym porównać ją z inną powieścią z moimi podobnymi odczuciami, to przychodzi mi do głowy "Olive Kitteridge" Elizabeth Strout.

Z pewnością nie jest to kryminał. To opowieść o życiu. Życiu pewnej społeczności zamieszkującej dolinę otoczoną wrzosowiskami, kamieniołami, zbiornikami wodnymi. Czasami przygladamy się ludziom tam mieszkającym z daleka a czasami z bliska, wręcz wchodzimy im do łóżka. Przemijanie, przemijanie, pory roku przechodzą jedna w drugą płynnie, przyroda uczestniczy w tworzeniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Rzeczywiście smutna to książka. Moja pierwsza w 2022 roku. Bez optymizmu, nadziei czy wiary w gatunek ludzki. Najlepiej, nam, ludziom, wychodzi niszczenie. Niestety.
A okładka z 1991 roku zupełnie nie komponuje się z treścią. Chyba taka była stylistyka okładek książek serii science fiction tamtych czasów - miała przyciągać czytelników?
Kończąc -poruszajaca, dobra powieść.

Rzeczywiście smutna to książka. Moja pierwsza w 2022 roku. Bez optymizmu, nadziei czy wiary w gatunek ludzki. Najlepiej, nam, ludziom, wychodzi niszczenie. Niestety.
A okładka z 1991 roku zupełnie nie komponuje się z treścią. Chyba taka była stylistyka okładek książek serii science fiction tamtych czasów - miała przyciągać czytelników?
Kończąc -poruszajaca, dobra powieść.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przez większą część powodowała poczucie smutku, pod koniec dała nadzieję.
Pełna psychologicznych prawd.
Rodzina to skomplikowany twór...

Przez większą część powodowała poczucie smutku, pod koniec dała nadzieję.
Pełna psychologicznych prawd.
Rodzina to skomplikowany twór...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Poruszająca i pouczająca.
Ciągle przeraża - ile w nas ludziach jest okrucieństwa?
Jak unieść traumę?
Jak zmierzyć się z odpowiedzialnością?
Jak bardzo nasz język jest ułomny, raniący, upraszczający, niosący nieporozumienia? ...
Myślę, że wrócę za jakiś czas.

Poruszająca i pouczająca.
Ciągle przeraża - ile w nas ludziach jest okrucieństwa?
Jak unieść traumę?
Jak zmierzyć się z odpowiedzialnością?
Jak bardzo nasz język jest ułomny, raniący, upraszczający, niosący nieporozumienia? ...
Myślę, że wrócę za jakiś czas.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Duże poruszenie odczuć i myśli. Wiele w "Dzienniku" myśli i refleksji, które do mnie trafiają. Wrażliwość, sposób widzenia ludzi i świata jest mi bardzo bliski. Tadeusz Sobolewski szczerze pisze o swoich odczuciach i wątpliwościach co do zmieniającej się rzeczywistości polityczno-społecznej. Obraz zmieniającego się Kościoła i jego roli w nowej rzeczywistości podany krytycznemu spojrzeniu człowieka, dla którego wiara i Bóg są czymś istotnym i obecnym. Dodatkowo zmieniająca się Solidarność i różne spojrzenia na rodzącą się demokrację. Wiele ciągle aktualnych obserwacji.
Jako rodzic dziecka z niepełnosprawnością ubrał w słowa dokładnie to, co się czuję w momencie diagnozy, godzenia się z nią, reakcję otoczenia, przyjaciół, rodziny. Ale to tylko drobny element tej książki, na który zwróciłam uwagę. Jest tu też wątek przyjaźni z Mironem Białoszewskim, szczery obraz miłości do żony, córek, matki, ojca, siostry, przyjaciół. Dużo podkreśleń zostawiłam w Dzienniku. Polecam.

Duże poruszenie odczuć i myśli. Wiele w "Dzienniku" myśli i refleksji, które do mnie trafiają. Wrażliwość, sposób widzenia ludzi i świata jest mi bardzo bliski. Tadeusz Sobolewski szczerze pisze o swoich odczuciach i wątpliwościach co do zmieniającej się rzeczywistości polityczno-społecznej. Obraz zmieniającego się Kościoła i jego roli w nowej rzeczywistości podany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Uwielbiam za ironię. Miejscami trochę gorzko, trochę smutno, ale jest miejsce i na uśmiech. Kto lubi styl Andy Rottenberg nie będzie zawiedziony.

Uwielbiam za ironię. Miejscami trochę gorzko, trochę smutno, ale jest miejsce i na uśmiech. Kto lubi styl Andy Rottenberg nie będzie zawiedziony.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O tej książce zamiast recenzji można napisać rozprawę. Bogactwo wątków, tematów, refleksji, myśli. Wszystko wokół tytułowej "pamięci" a temat i tak niewyczerpany. Autorka- narratorka zmaga się z własną przeszłością i niedostateczną, ale jedyną jaka jest i może być, wiedzą na jej temat. Ta przeszłość ucieka, umyka, piętrzy trudności zarówno ze strony ludzi jak i przedmiotów martwych czy sił przyrody, która wręcz fizycznie broni dostępu do tych co odeszli (cmentarz zarośnięty cierniami).
Świetne eseje na temat fotografii, portretów, historie nietuzinkowych artystów. Trochę listów, niektóre przepiękne.
W tle niełatwa historia Rosji, przedstawiana z perspektywy zmagań członków rodziny.
To pewien zarys tego, co ja w niej znalazłam. Polecam.

O tej książce zamiast recenzji można napisać rozprawę. Bogactwo wątków, tematów, refleksji, myśli. Wszystko wokół tytułowej "pamięci" a temat i tak niewyczerpany. Autorka- narratorka zmaga się z własną przeszłością i niedostateczną, ale jedyną jaka jest i może być, wiedzą na jej temat. Ta przeszłość ucieka, umyka, piętrzy trudności zarówno ze strony ludzi jak i przedmiotów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chwilę się w nią wgryzałam, ale jak mnie porwała, to nie puściła. Cudowna powieść- język, styl, sama historia, bohaterowie- wszystko wciąga. Sięgnę na pewno po inne powieści autora.

Chwilę się w nią wgryzałam, ale jak mnie porwała, to nie puściła. Cudowna powieść- język, styl, sama historia, bohaterowie- wszystko wciąga. Sięgnę na pewno po inne powieści autora.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Starsze małżeństwo na wyjeździe w zimowym Amsterdamie -prosta historia a tyle wątków. Najbardziej mnie ujął problem zanikającej duchowości, tak obecny w naszych czasach.
Refleksyjna, wzbudzająca emocje i bardzo prawdziwa opowieść.

Starsze małżeństwo na wyjeździe w zimowym Amsterdamie -prosta historia a tyle wątków. Najbardziej mnie ujął problem zanikającej duchowości, tak obecny w naszych czasach.
Refleksyjna, wzbudzająca emocje i bardzo prawdziwa opowieść.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta opowieść jest jak sama Leonora- pędzi, gna, galopuje do przodu. Nie jest to biografia,co przyznaje sama autorka. Czytając mamy wrażenie, że jesteśmy tuż obok Leonory i widzimy, słyszymy co się z nią dzieje, wchodzimy w jej sny i wizje a opowieść pędzi do przodu i jest jak Leonora- "Ona jest klaczą z mroku,nikt jej nie dogoni, powiewa za nią czarna grzywa.";"I am a nightmare!" Poniatowska niczego nie tłumaczy, nie interpretuje czy wyjaśnia. Kalejdoskop obrazów, scen, rozmów przetacza nam się przed oczami, nie psuje to opowieści, wręcz przeciwnie, Leonora naprawdę fascynuje i porywa. Prawdziwa artystka, silna kobieta, feministka z natury a nie z przyjętych poglądów. Polecam.

Ta opowieść jest jak sama Leonora- pędzi, gna, galopuje do przodu. Nie jest to biografia,co przyznaje sama autorka. Czytając mamy wrażenie, że jesteśmy tuż obok Leonory i widzimy, słyszymy co się z nią dzieje, wchodzimy w jej sny i wizje a opowieść pędzi do przodu i jest jak Leonora- "Ona jest klaczą z mroku,nikt jej nie dogoni, powiewa za nią czarna grzywa.";"I am a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bogactwo historii, bogactwo opowieści narracyjnie zróżnicowanych. Czyta się z ciekawością, czyta dobrze, z podziwem dla wiedzy, oczytania i płynnego poruszania się po epokach i czasach autora. Ale czegoś brakuje, czegoś niedopowiedzianego, czegoś nienazwanego, czego odkrywanie byłoby atrakcyjne dla czytelnika a lektura dawała satysfakcję. Isaiah Berlin występujący w powieści Cabre, mówi o przywileju ponownej lektury książki:"Umiejętność wywołania fascynacji czytelnika, podziw dla inteligencji, jaką odnajdują w ponownie czytanej książce, lub piękna, które z niej emanuje. Chociaż w powrocie do już przeczytanych książek jest pewna sprzeczność (...) Książki, która nie zasługuje na ponowne przeczytanie, nie warto czytać w ogóle. (...) Ale dopóki jej nie przeczytamy, nie wiemy, czy zasługuje na drugie czytanie. Takie okrutne jest życie". Zastanawiam się, czy "Wyznaję" Cabre warte jest ponownej lektury...

Bogactwo historii, bogactwo opowieści narracyjnie zróżnicowanych. Czyta się z ciekawością, czyta dobrze, z podziwem dla wiedzy, oczytania i płynnego poruszania się po epokach i czasach autora. Ale czegoś brakuje, czegoś niedopowiedzianego, czegoś nienazwanego, czego odkrywanie byłoby atrakcyjne dla czytelnika a lektura dawała satysfakcję. Isaiah Berlin występujący w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świadoma sztuczek i schematów jakimi posługuje się autor, dałam się ponieść tej opowieści - bo jest to opowieść dobrze napisana. Polecam.

Świadoma sztuczek i schematów jakimi posługuje się autor, dałam się ponieść tej opowieści - bo jest to opowieść dobrze napisana. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przepiękna opowieść o miłości, oddaniu, wierności i uczciwości. Podoba mi się styl le Carre'a.

Przepiękna opowieść o miłości, oddaniu, wierności i uczciwości. Podoba mi się styl le Carre'a.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Polubiłam Zofię, polubiłam Helenę, polubiłam sposób w jaki Philip Marsden przedstawia wspomnienia swoich bohaterek, tę odrobinę poezji, czasem magii, przeplata anegtotami wywołującymi uśmiech. Kawałek osobistej historii, niełatwe czasy, w których przyszło żyć Helenie i jej córce Zofii, to wszystko czyta się bardzo dobrze. No i Kornwalia - wszystko co lubię.

Polubiłam Zofię, polubiłam Helenę, polubiłam sposób w jaki Philip Marsden przedstawia wspomnienia swoich bohaterek, tę odrobinę poezji, czasem magii, przeplata anegtotami wywołującymi uśmiech. Kawałek osobistej historii, niełatwe czasy, w których przyszło żyć Helenie i jej córce Zofii, to wszystko czyta się bardzo dobrze. No i Kornwalia - wszystko co lubię.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Stany Zjednoczone są dla sporej grupy ludzi przyciągające i atrakcyjne. "Kraj niewyobrażalnych możliwości." Mnie przerażają. Powieść Colsona Whiteheada utwierdziła mnie tylko w tym przekonaniu. Historia Ameryki to przemoc i agresja. "Moc niepodważalnej logiki rasowej" jak mówi jeden z bohaterów. "Mój ojciec lubił indiańskie bajanie o Wielkim Duchu. Wiele lat później ja wolę amerykańskiego ducha, tego, który przywołał nas ze Starego Świata do Nowego, żebyśmy podbijali, budowali i cywilizowali. I niszczyli to, co niszczyć trzeba. Dźwigali gorsze rasy. A jeśli nie dźwigali, to podporządkowali sobie. A jeśli nie podporządkowali, to wytępili. " I taki jest właśnie ogólny obraz tego kraju, jaki daje lektura tej książki. Jednostkowe losy Cory są podane z pewną rzeczowością i dystansem. To co ją spotyka i ludzi, którzy jej towarzyszą czy pomagają, widzimy z pewnej perspektywy całości. Czytelnik nie przeżywa głęboko jej historii, przeraża obraz świata i ludzi, który widzimy gdzieś w tle. Przykłady jednostek mówią o całości: Ethel, Caesar, Ridgeway, Cora - to sposób myślenia ludzi. Stany: Georgeia, Karolina Płd, Płn, Tennessee, Indiana - to obraz systemu, funkcjonowania społeczeństwa. Mam wrażenie, że to co się działo w czasach tworzenia się tego państwa, stale tkwi w tym narodzie, w tym państwie, gdzie przemoc, użycie broni, rasowe uprzedzenia, ciągle istnieją i odbijają się na ich życiu. Daje do myślenia.

Stany Zjednoczone są dla sporej grupy ludzi przyciągające i atrakcyjne. "Kraj niewyobrażalnych możliwości." Mnie przerażają. Powieść Colsona Whiteheada utwierdziła mnie tylko w tym przekonaniu. Historia Ameryki to przemoc i agresja. "Moc niepodważalnej logiki rasowej" jak mówi jeden z bohaterów. "Mój ojciec lubił indiańskie bajanie o Wielkim Duchu. Wiele lat później ja wolę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Serial "Endeauvor" z 2013r. na motywach powieści Colina Dextera należy do moich ulubionych. I na fali fascynacji postacią Morse'a sięgnęłam po pierwowzór literacki. Niestety się rozczarowałam. Shaun Evans stworzył intrygującą tajemniczą postać inteligentnego, nieprzeniknionego młodego detektywa. Jego starsza wersja kompletnie nie łączy mi się z filmową. Nie odnajduję związków z wykreowaną przez twórców serialu postacią, poza Oksfordem i nieschematycznym sposobem rozwiązywania zagadek kryminalnych. I może dlatego ta 6.

Serial "Endeauvor" z 2013r. na motywach powieści Colina Dextera należy do moich ulubionych. I na fali fascynacji postacią Morse'a sięgnęłam po pierwowzór literacki. Niestety się rozczarowałam. Shaun Evans stworzył intrygującą tajemniczą postać inteligentnego, nieprzeniknionego młodego detektywa. Jego starsza wersja kompletnie nie łączy mi się z filmową. Nie odnajduję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przeczytałam artykuł opisujący "historię Louisa". Większość faktów już znałam. Nie wiem czego się spodziewałam po książce. Zbyt szczegółowa, co przynudza. Całą historię można zamknąć w kilku rozdziałach. Szkoda mi czasu i odkładam.

Przeczytałam artykuł opisujący "historię Louisa". Większość faktów już znałam. Nie wiem czego się spodziewałam po książce. Zbyt szczegółowa, co przynudza. Całą historię można zamknąć w kilku rozdziałach. Szkoda mi czasu i odkładam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieść jak studium przypadku. Pozornie tym przypadkiem jest Elihu Hoopes a tak naprawdę Margot Sharpe. Jest to studium fascynacji drugim człowiekiem w jego ułomności. Może też studium samotności kobiety o nieprzeciętnej inteligencji w świecie nauki zdominowanym przez mężczyzn: "Inteligencja nie wystarcza, kiedy jesteś kobietą. Musisz być bardziej inteligentna niż twoi męscy rywale - twoja inteligencja to twój męski atrybut. I żeby to zrównoważyć, musisz być dostatecznie kobieca - ale nie niestabilna emocjonalnie, nie zmienna, nie "miękka" w jakikolwiek sposób, tylko po prostu opanowana, czujna, prędka w przyswajaniu informacji, bezkonfliktowa, skromna".
Wątkiem, który spaja całość jest funkcjonowanie osoby z uszkodzonym mózgiem.
"Idę po dywanie, chodniku czy czymś takim... a zarazem za moimi plecami ktoś go zwija. A więc jest tylko ten chodnik i nic przede mną, i nic za mną. Czasami czuję się bardzo zmęczony - ale brakuje mi miejsca, w którym mógłbym zaznać wytchnienia." Nasz mózg to zagadka, najmniej zbadany organ ludzki. Ten temat jest tuż obok mnie na co dzień w postaci autyzmu. Ale to dotyka każdego, w każdej rodzinie jest ktoś, kto się starzeje, ktoś kogo obciążają problemy demencji, może alzheimera. Powieść Oates pozwala chociaż ułamkowo zobaczyć świat oczami takiej osoby.
Postrzeganie, przetwarzanie, poczucie przeszłości, odbieranie teraźniejszości, projektowanie przyszłości - to wszystko w literacki sposób porusza w swej powieści autorka i to stanowi jej główną wartość, dla mnie.
I jeszcze jeden cytat na koniec:"Zasada definiująca percepcję: widzimy to, co jesteśmy przygotowani zobaczyć, a nie to, co naprawdę jest. Patrzeć możemy na wszystko, ale "widzieć" jesteśmy w stanie to tylko, na co udzielamy sobie zgody." Fascynujące.

Powieść jak studium przypadku. Pozornie tym przypadkiem jest Elihu Hoopes a tak naprawdę Margot Sharpe. Jest to studium fascynacji drugim człowiekiem w jego ułomności. Może też studium samotności kobiety o nieprzeciętnej inteligencji w świecie nauki zdominowanym przez mężczyzn: "Inteligencja nie wystarcza, kiedy jesteś kobietą. Musisz być bardziej inteligentna niż twoi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Punkt po punkcie, plama za plamą, scena, obraz, obraz, scena, głos Vanessy spoza tu i teraz skierowany do Virginii, tak tworzy się obraz życia dwóch niezwykłych sióstr, przefiltrowany przez malarskie spojrzenie Vanessy. Pomiędzy tymi punktami, scenami, jest wiele przestrzeni pozostawionej do wypełnienia dla czytelnika. Ta formuła bardzo przypadła mi do gustu. Każdy taki fragment zmuszał, do zastanowienia, refleksji, uruchamiał wyobraźnię. Dla mnie na tak.

Punkt po punkcie, plama za plamą, scena, obraz, obraz, scena, głos Vanessy spoza tu i teraz skierowany do Virginii, tak tworzy się obraz życia dwóch niezwykłych sióstr, przefiltrowany przez malarskie spojrzenie Vanessy. Pomiędzy tymi punktami, scenami, jest wiele przestrzeni pozostawionej do wypełnienia dla czytelnika. Ta formuła bardzo przypadła mi do gustu. Każdy taki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przeczytałam ponad połowę. Im dalej, im głębiej, tym bardziej mnie odrzucała. Wulgarność i dosłowność tej historii jest irytująca. Nie polecam.

Przeczytałam ponad połowę. Im dalej, im głębiej, tym bardziej mnie odrzucała. Wulgarność i dosłowność tej historii jest irytująca. Nie polecam.

Pokaż mimo to