-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-18
2024-03-04
2022-03-06
2023-05-30
2024-01-26
2024-01-23
Powieść jest przemyślanie zaprojektowana w polskim wydaniu. Brak zewnętrznej okładki, za to zewnętrzne szwy zbierają te setki stron w bardzo łatwo obsługiwaną księgę, która się nie posypie nawet przy N-tym czytaniu. Zaraz pod tytułem na lekko usztywnionej okładzinie znajduje się początek fabuły, nic się nie marnuje. Błyskotliwy styl, dbałość o formę wypowiedzi, lekkość, a nawet odpowiednia dawka humoru plasuje książkę wysoko, a gawędziarski styl przekona na pewno niejednego czytelnika. Pod tymi względami bardzo przyjemnie obcuje się z "Gentlemanami".
Jeszcze zanim przystąpiłam do lektury wydawał mi się interesujący czas w jakim rozgrywają się wydarzenia. Ukazanie Szwecji w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku rozbudziło moje oczekiwania. Zabieg w stworzeniu postaci narratora, który jest zarówno bohaterem, jednocześnie Autorem książki spowodował od razu uśmiech na twarzy i tym większą ciekawość, w jakim kierunku rozwinie się historia. Bracia Morgan powinni zostać w pamięć i kojarzyć się z dziełem Östergrena. Jednak nie wszystko było tu tak interesujące, jak się zapowiadało.
Rzemieślniczo świetna, to od razu czytelnik wyczuwa, jednak pod względem fabularnym - mordęga. Gdzieś na blogu czytałam, że jej treść jest mocno spójna z kontynuacją w postaci "Gangsterów" i by w pełni zrozumieć sens "Gentlemanów" trzeba zapoznać się przynajmniej z początkiem tamtej. Dla mnie nie jest to pomocne, gdyż opowieści dotyczące kolejnych postaci są dla mnie o tyle istotne, o ile odkrywają jak wyglądała i zmieniała się Szwecja, a co działo się z nimi samymi już dużo mnie.
Powieść jest przemyślanie zaprojektowana w polskim wydaniu. Brak zewnętrznej okładki, za to zewnętrzne szwy zbierają te setki stron w bardzo łatwo obsługiwaną księgę, która się nie posypie nawet przy N-tym czytaniu. Zaraz pod tytułem na lekko usztywnionej okładzinie znajduje się początek fabuły, nic się nie marnuje. Błyskotliwy styl, dbałość o formę wypowiedzi, lekkość, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-03
2023-11-25
Książka Birgissona opiera się zarówno o potwierdzone fakty, dane historyczne, jak również przypuszczenia Autora co do pewnych zdarzeń. Praca wydaje się być przeprowadzona rzetelnie w oparciu o badania archeologiczne oraz umiejętne zaprezentowanie istotnych etnologicznych informacje, ciekawie też snuje własne domysły, gdy pojawiają się luki w odkrytej do tej pory historii. Birgisson prezentuje postać X-wiecznego Wikinga zwanego Czarnym odkrywając przed czytelnikiem szlaki jakimi Geirmund Heljarskinn podążał, przy okazji pisząc o niewolnictwie, ścieraniu się chrześcijaństwa z lokalnymi wierzeniami w średniowieczu oraz dostarcza informacje na temat mitów oraz wikińskich sag.
Książka jest próbą odtworzenia realiów z życia Geirmundza Heljarskinna, praprzodka Autora w oparciu o wieloletnie badania, rekonstrukcje historyczne oraz w oparciu o sagi, którymi Birgisson był karmiony od dzieciństwa. Przedstawia postać syna norweskiego króla od dnia narodzin, poprzez dzieciństwo, życie koczownicze oraz tworzy obraz wędrówki z Norwegii do Irlandii, a stamtąd do Islandii. Ale pisząc o jednym człowieku nie sposób ograniczyć się jedynie do jego życia, stąd naturalne jest przedstawienie kontekstu społecznego, realiów życia codziennego w tamtym czasie, co ubogaca całą historię.
Możliwe, iż ten z nas, kto liczył na fascynujące opisy najazdów i podbojów tutaj może poczuć zawód, gdyż tym razem mamy do czynienia z historią jednego człowieka umieszczonego w trybach wikińskiej społeczności, ale tej osiadłej, trudniącej się handlem, a nie wciąż podążającej za zdobyczami przemierzając morza.
Pozycja fascynująca, odmiennie potraktowana niż te do tej pory przeze mnie przeczytane. I dobrze, bo okazuje się, że nawet poprzez pryzmat historii jednego człowieka dostajemy wiele ciekawych, a mniej znanych informacji o całokształcie zjawiska. Dla mnie takim ciekawym wątkiem była prezentacja wędrówki Wikingów po świecie, wkroczenie i zasiedlanie terytorium Islandii.
Jeśli pociągają nas tematy skandynawskich sag, mitologi, wierzeń i hartu ducha wikińskiej społeczności to nie powinno się przejść obojętnie obok "Czarnego wikinga".
Książka Birgissona opiera się zarówno o potwierdzone fakty, dane historyczne, jak również przypuszczenia Autora co do pewnych zdarzeń. Praca wydaje się być przeprowadzona rzetelnie w oparciu o badania archeologiczne oraz umiejętne zaprezentowanie istotnych etnologicznych informacje, ciekawie też snuje własne domysły, gdy pojawiają się luki w odkrytej do tej pory historii....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-05
2023-10-24
2023-09-17
Dobro i zło na cienkiej linii tańczy.
"Chińczyk" fabularnie nie jest kryminałem na jaki mamy nadzieję trafić, szczególnie gdy znamy dorobek Autora. Zaaferowanie policji tak brutalnym morderstwem wśród niewielkiej wiejskiej społeczności utrzymuje czytelnika w napięciu głównie w pierwszej części książki. Historia ma coś więcej do zaprezentowania niż wymordowanie starców i być może ujawnienie psychopaty, który podjął się krwawego zadania. To co dostajemy na początku jest niejako zwieńczeniem historii toczącej się dziesiątki lat i powiązanych losów ludzi z różnych zakątków świata.
Mankell tworząc tę powieść sięgnął w głąb ludzkich historii, ukazując przewrotność losu, a też przewidywalne prawidła rządzące naszym życiem. Jakby na to nie patrzeć bieda tworzy z nas niewolników. Bogaty zawsze będzie mógł więcej.
Przy tej powieści trzeba pozwolić sobie na płynięcie z jej nurtem, a nie oczekiwać rozwiązania zagadki kryminalnej za wszelką cenę. Rozwiązanie przychodzi z czasem, a w trakcie lektura pozwala czytelnikowi kroczyć ścieżkami bohaterów sprzed stu lat, oddawać się przemyśleniom.
Ale czy policja odkryje właściwego mordercę? A może do końca będą utrzymywać, że winny jest człowiek, który popełnił samobójstwo? Ostatecznie czytelnik poznaje fakty dzięki mozolnemu odkrywaniu kart przez Birgitte Roslin. Pani sędzia ma ku temu wiele sprzyjających okoliczności.
W interesujący sposób przedstawiona historia i naprawdę trudno jest o niej zapomnieć na długo po odłożeniu książki.
Dobro i zło na cienkiej linii tańczy.
"Chińczyk" fabularnie nie jest kryminałem na jaki mamy nadzieję trafić, szczególnie gdy znamy dorobek Autora. Zaaferowanie policji tak brutalnym morderstwem wśród niewielkiej wiejskiej społeczności utrzymuje czytelnika w napięciu głównie w pierwszej części książki. Historia ma coś więcej do zaprezentowania niż wymordowanie starców i...
(...)
Spokojny tok narracji, bez męczącego powtarzania punktów śledztwa, wiadomych, sprawdzonych informacji czy rozbierania na czynniki pierwsze wszystkich kwestii. Zawrotnej akcji brak. Szaleńcze pościgi czy nieprzemyślane decyzje względem prowadzonej sprawy tutaj się nie pojawią.To dobrze skrojony kryminał, w którym policjanci - wydawać by się mogło - nieco miotają się pomiędzy poszczególnymi podejrzanymi, pewne informacje, podejrzenia prowadzą w ślepe zaułki jednak nie tracą z oczu najważniejszego - motywu. Wisting nie będzie mógł oprzeć się wrażeniu, iż wydarzenia, niejako dziejące się w tle, mają ten sam czynnik wyzwalający, Kajse Berg. Ale czy zaginięcie sportsmenki albo kota można łączyć z serią włamań i kradzieży? Jedna zaginiona, a trafiają się przy okazji inne ofiary. Czy, w którymś z wykopanych grobów, znajdą w końcu dziewczynę?
(...)
Gdybym miała określić powieść "Jedną jedyną" przy pomocy jednego słowa to było by to - zrównoważona. Taka właśnie jest ta powieść. Wyważenie na polu zawodowym, dochodzenie prowadzone bez nerwów w dużym skupieniu, materiał dowodowy poddawany zarówno analitycznym jak i intuicyjnym umiejętnościom Wistinga. Życie prywatne stonowane, bez większych załamań, nienarzucająca się podczas akcji Lin i gdzieś tam żona. Dochodzenie też nie przechodzi poważnych ewolucji, po prostu jest prowadzone skrupulatnie i pomimo wpadania - od czasu do czasu - na ścianę nie zamiera, posuwa się na przód dając odczucie, że podążamy w odpowiednim kierunku. Przyjemnie śledzi się poczynania bohaterów, aż nie chce się pochłaniać całości w jeden wieczór tylko dawkować sobie po trochu przez kolejne dni.
Całość:https://nakanapie.pl/recenzje/wszyscy-maja-cos-do-ukrycia-jedna-jedyna
(...)
więcej Pokaż mimo toSpokojny tok narracji, bez męczącego powtarzania punktów śledztwa, wiadomych, sprawdzonych informacji czy rozbierania na czynniki pierwsze wszystkich kwestii. Zawrotnej akcji brak. Szaleńcze pościgi czy nieprzemyślane decyzje względem prowadzonej sprawy tutaj się nie pojawią.To dobrze skrojony kryminał, w którym policjanci - wydawać by się mogło - nieco miotają się...