rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Trzyma poziom poprzednich części, coraz bardziej podoba mi się wątek Filara syna Oszczepnika, aczkolwiek ocena 8,1🤦‍♂️...przy takim Wiedźminie czy Trylogii Husyckiej to nawet nie stało, a ma wyższe oceny,to jakiś absurd. Śmieszy mnie też to, że prawdopodobnie autor myślał, że gdy wepchnie w usta naszemu bohaterowi fińskie i chorwackie przekleństwa to on stanie się bardziej COOL, mimo trzech pokaźnych tomów, mam do Drakainena obojętny stosunek, a to chyba jeszcze gorzej niż gdybym go nie lubił.

Trzyma poziom poprzednich części, coraz bardziej podoba mi się wątek Filara syna Oszczepnika, aczkolwiek ocena 8,1🤦‍♂️...przy takim Wiedźminie czy Trylogii Husyckiej to nawet nie stało, a ma wyższe oceny,to jakiś absurd. Śmieszy mnie też to, że prawdopodobnie autor myślał, że gdy wepchnie w usta naszemu bohaterowi fińskie i chorwackie przekleństwa to on stanie się bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To jest niesamowite!
...Ale Pan Wiesław Myśliwski o wypasaniu krów, zagubionym bucie czy o tańczeniu tanga, umie pisać ciekawiej niż większość twórców opisujących: bitwy, morderstwa, intrygi, afery szpiegowskie, gangi, ucieczki z więzienia, podróże, kosmos, podróże w kosmos, wspinaczki w Himalajach... Ba, a nawet lepiej od autorów książek z "Auschwitz" w tytule 😈
To jest dar, który ma tylko garstka pisarzy, tak przykuwać uwagę czytelnika. Myśliwski mnie znowu oczarował, i sam nie wiem dlaczego tak późno wróciłem do tego autora? Przecież jego "Traktat o Łuskaniu Fasoli" tak bardzo mi się podobał, to chyba do dziś najmądrzejsza książka jaką czytałem. Widnokrąg ma podobną strukturę, ale nie jest aż tak chronologicznie poukładaną powiescią jak Traktat. Mamy tu pełno dygresji, od których zaczynają się zupełnie nowe opowieści, co też jest świetnym zabiegiem, bo czujemy jakby te słowa były kierowane tylko do nas, jakby Piotr u schyłku swojego życia opowiadał nam co przeżył.
Cieszę się że mogłem znowu dać jakiejś książce "dyszkę"

To jest niesamowite!
...Ale Pan Wiesław Myśliwski o wypasaniu krów, zagubionym bucie czy o tańczeniu tanga, umie pisać ciekawiej niż większość twórców opisujących: bitwy, morderstwa, intrygi, afery szpiegowskie, gangi, ucieczki z więzienia, podróże, kosmos, podróże w kosmos, wspinaczki w Himalajach... Ba, a nawet lepiej od autorów książek z "Auschwitz" w tytule 😈
To jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po prostu uwielbiam wszystko co jest związane z banitą z Sherwoodzkiego lasu!
Choć nie! Wróć! Nie lubię tych nowych kinowych adaptacji, szczególnie tej Guya Ritchie.
Odkąd widziałem w latach 80tych pierwszy odcinek Robina z Sherwood, przepadałem dla niego. Ta pozycja to świetna gratka dla takich zatraceńców jak ja, choć jest bardziej sielankowa i komediowa.
Polecam!

Po prostu uwielbiam wszystko co jest związane z banitą z Sherwoodzkiego lasu!
Choć nie! Wróć! Nie lubię tych nowych kinowych adaptacji, szczególnie tej Guya Ritchie.
Odkąd widziałem w latach 80tych pierwszy odcinek Robina z Sherwood, przepadałem dla niego. Ta pozycja to świetna gratka dla takich zatraceńców jak ja, choć jest bardziej sielankowa i komediowa.
Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie lepiej mi się czytało od momentu gdy nasza saga zmieniła się w "książkę drogi". Ale też z biegiem lat stałem się coraz bardziej wybredny, wydaje mi się że jeszcze 15 lat temu, bym tę książkę połknął w trzy długie wieczory, a obecnie często mnie coś męczy, niektóre fragmenty irytują, nie rozumiem do końca problemów z Cyfralem, i tego jak to się stało że zacząła znowu działać, niektóre rzeczy mi nie pasowały do wykreowanego świata, jak chociażby to magiczne miejsce na pustyni, w którym kule wisiały w powietrzu. Ale przede wszystkim, czytało się dobrze, a to chyba najważniejsze, no i w odróżnieniu od części pierwszej, tym razem wątek Filara był bardziej wciągający, chyba nawet bardziej niż Vuka.

Zdecydowanie lepiej mi się czytało od momentu gdy nasza saga zmieniła się w "książkę drogi". Ale też z biegiem lat stałem się coraz bardziej wybredny, wydaje mi się że jeszcze 15 lat temu, bym tę książkę połknął w trzy długie wieczory, a obecnie często mnie coś męczy, niektóre fragmenty irytują, nie rozumiem do końca problemów z Cyfralem, i tego jak to się stało że zacząła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzięki tej książce Miedzianka vel Kupferberg będzie żyć nadal. Ba! Pewnie pamięć o niej jest bardziej żywa niż kiedykolwiek.
Wspaniała reporterska robota, i świetne pierwsze spotkanie z tym autorem!

Dzięki tej książce Miedzianka vel Kupferberg będzie żyć nadal. Ba! Pewnie pamięć o niej jest bardziej żywa niż kiedykolwiek.
Wspaniała reporterska robota, i świetne pierwsze spotkanie z tym autorem!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo wzruszająca i wartościowa pozycja, która może uruchomić w nas pokłady empatii. Takie powinny być lektóry szkolne, bo nie da się przejść obojętnie obok losów bohatera, zostają na trwałe w głowie, i niech tylko jedna osoba na dziesięć, po jej przeczytaniu będzie lepiej traktować "swojego" Charliego Gordona, to już będzie coś.

Bardzo wzruszająca i wartościowa pozycja, która może uruchomić w nas pokłady empatii. Takie powinny być lektóry szkolne, bo nie da się przejść obojętnie obok losów bohatera, zostają na trwałe w głowie, i niech tylko jedna osoba na dziesięć, po jej przeczytaniu będzie lepiej traktować "swojego" Charliego Gordona, to już będzie coś.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wspaniała!
Rewelacyjna, sklaniająca do myślenia saga! W końcu coś dobrego, coś co sprawi że z chęcią sięgnę po kolejną książkę, bo ostatnio z czytaniem było u mnie średnio, Shantaram, przerwałem po 200 stronach, inne pozycje też nie rzucały na kolana.
A od książek Ferrante trudno się oderwać!
Pewnie to głupie porównanie, ale jej styl przypomina mi trochę Sergiusza Piaseckiego, trochę Grzesiuka i Hłaskę, mimo że ich powieści były bardzo "męskie" a Genialna Przyjaciółka, wręcz przeciwnie jest tu pełno feminizmu, ale ma się wrażenie że nie ma tu zbędnych zdań, wypełniaczy, jest bardzo konkretną, z bohaterami z krwi i kości, szczera i prawdziwa, dobrze poprowadzona, obnażająca naturę ludzką i niestety bezlitosna.

Wspaniała!
Rewelacyjna, sklaniająca do myślenia saga! W końcu coś dobrego, coś co sprawi że z chęcią sięgnę po kolejną książkę, bo ostatnio z czytaniem było u mnie średnio, Shantaram, przerwałem po 200 stronach, inne pozycje też nie rzucały na kolana.
A od książek Ferrante trudno się oderwać!
Pewnie to głupie porównanie, ale jej styl przypomina mi trochę Sergiusza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po obejrzeniu drugiego sezonu, rewelacyjnego według mnie serialu "Genialna Przyjaciółka", postanowiłem znowu zrobić głupotę, jaką popełniłem przy Grze o Tron, i zacząłem czytać tam gdzie kończy się serial. (wiem, wiem, ale widocznie tylko mądrzy ludzie uczą się na błędach).
I przede wszystkim co mi się podoba w książce Ferrante, to jej styl, nie Włochy, nawet nie intryga, ale styl właśnie, książka nie ma dłużyzn, zbędnych zdań, nie ma tego wodolejstwa, jest konkretna, a dzieje się dużo i szybko, a czytelnik ma frajdę z obcowania z książką, o co jest ostatnio coraz trudniej.
Ta Neapolitańska saga podobała mi się, pomimo tego że nie za bardzo utorzsamiamiałem się z główną bohaterką Eleną, nie rozumiałem jej decyzji, a czesem po prostu mnie od niej odpychało. Myślę że to celowy zabieg autorki, która chciała ukazać kulturowe kajdany włoskich kobiet, szczególnie tych z południa, może sama była taką żoną, matką, może jako dziecko żyła w piekle małżeństwa swoich rodziców? Może zainspirowana filmem "Co się wydarzyło w Medison County" napisała swoją wersję historii, w której dziewczyna z południa Włoch wybiera inną drogę niż bohaterka grana przez Meryll Streep?
W każdym razie POLECAM!

Po obejrzeniu drugiego sezonu, rewelacyjnego według mnie serialu "Genialna Przyjaciółka", postanowiłem znowu zrobić głupotę, jaką popełniłem przy Grze o Tron, i zacząłem czytać tam gdzie kończy się serial. (wiem, wiem, ale widocznie tylko mądrzy ludzie uczą się na błędach).
I przede wszystkim co mi się podoba w książce Ferrante, to jej styl, nie Włochy, nawet nie intryga,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajnie i szybko się czyta, ale za ocenę niech posłuży to że skończyłem ją czytać dwa miesiące temu, nie śiągnąłem jeszcze po następną cześć, i dopiero dzisiaj przypomniało mi się że ją w ogóle przeczytałem i warto to tu na LC odnotować, choćby dla samego porządku w aktach. Przy takim Wiedźminie czy Władcy Pierścieni byłoby to nie do pomyślenia.

Fajnie i szybko się czyta, ale za ocenę niech posłuży to że skończyłem ją czytać dwa miesiące temu, nie śiągnąłem jeszcze po następną cześć, i dopiero dzisiaj przypomniało mi się że ją w ogóle przeczytałem i warto to tu na LC odnotować, choćby dla samego porządku w aktach. Przy takim Wiedźminie czy Władcy Pierścieni byłoby to nie do pomyślenia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor na pierwszych stronach swojej książki pisze, że Giro to coś więcej niż wyścig, że same artykuły o wyścigu, na łamach włoskich gazet, prześcigały się w niesamowitych opisach ówczesnych herosów, często te artykuły były tak wspaniałe że mogłyby być początkiem nowego gatunku literackiego.
Więc szkoda że autor nie znalazł kilku najlepszych, i po prostu ich nie przetłumaczył. Książka jakby pusta w środku, mimo że opisująca naprawdę niesamowite fakty!
Po prostu czyta się to mechanicznie, pamiętam że od początku ostrzyłem sobie zęby na rozdział o Pantanim, ale skończył się, zanim się porządnie umościłem w hamaku. Naprawdę więcej frajdy mam ze słuchania naszych komentatorów Jarońskiego, Probosza i Baranowskiego, i wyłapywania tych smaczków które często nam podstawiają pod nos.
Możliwe że niepotrzebnie ustawiłem tej książce poprzeczkę bardzo wysoko, możliwe też że "książka kolarska" taka właśnie taka powinna być, że przy ogromie faktów, musi trochę "lecieć po łebkach"
Ja jednak wolałbym mniej, ale za to czegoś bardziej chwytliwego.

Autor na pierwszych stronach swojej książki pisze, że Giro to coś więcej niż wyścig, że same artykuły o wyścigu, na łamach włoskich gazet, prześcigały się w niesamowitych opisach ówczesnych herosów, często te artykuły były tak wspaniałe że mogłyby być początkiem nowego gatunku literackiego.
Więc szkoda że autor nie znalazł kilku najlepszych, i po prostu ich nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

A więc gdzie te diabły, gdzie te hucuły? Zostałem trochę zrobiony w konia, tytułem i baśniową okładką. W ogóle to kolejna średnia pozycja o moim ulubionym miejscu na ziemi.

A więc gdzie te diabły, gdzie te hucuły? Zostałem trochę zrobiony w konia, tytułem i baśniową okładką. W ogóle to kolejna średnia pozycja o moim ulubionym miejscu na ziemi.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To druga po rewelacyjnej Katharsis, książka Macieja Siembiedy z którą miałem randevous, i znowu było świetnie! Może minimalnie słabsza niż wspomniana wyżej, ale Kołysanka to naprawdę wyśmienita intryga, która rozgrywa się na mojej Opolszczyźnie, autor bardzo umiejętnie wkomponował wątki historyczne, dał im drugie życie.
A tak w ogóle, to mimo że jestem z regionu, nie miałem pojęcia o pałacu w Kopicach, dzięki książce zrobiłem mały research, i muszę przyznać że gdyby ten pałac odnowić, to ten w Mosznej się chowa!
Polecam!

To druga po rewelacyjnej Katharsis, książka Macieja Siembiedy z którą miałem randevous, i znowu było świetnie! Może minimalnie słabsza niż wspomniana wyżej, ale Kołysanka to naprawdę wyśmienita intryga, która rozgrywa się na mojej Opolszczyźnie, autor bardzo umiejętnie wkomponował wątki historyczne, dał im drugie życie.
A tak w ogóle, to mimo że jestem z regionu, nie miałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To już siódma książka Twardocha z którą miałem schadzkę. I znowu było kapitalnie! Zauważyłem też że jego książki zbudowane są według pewnego Twardochowego klucza, czyli bohater Ślązak, najczęściej z Plichowic, czasy wojen światowych, nasz bohater jest w te tryby wielkiej historii rzucony i przez nie zmielony, i raczej nie ma happyendu. A przy okazji swych powieści Szczepan ma okazję(k.. dwa razy okazja) dokopać swoim najwierniejszym czytelnikom, czyli Polakom, zawsze te szpileczki. Ba! Dostało się nawet Kapuścińskiemu w posłowiu😉. Więc ja bym zapytał, Szczepanie, znalazłem w Chołodzie ślady Opowiadań Kołymskich, Archipelagu Gułag i Sołżenicyna A nawet Koperskiego, ale w życiu nie przyszło mi do głowy że będziesz czerpał inspirację z Epoki Lodowcowej, serio ?!😅
Nie jest to moim zdaniem książka lepsza niż jego wcześniejsza rewelacyjna "Pokora", ale uwielbiam takie historie, "książka drogi", "powieść łotrzykowska", "reportaż" w jednym, naprawdę trzyma poziom, i co jest u Twardocha nowum, czasem nawet można się pośmiać! 8/10
A na koniec cytat z książki 😉
"... przecież jak mąż nie jebie, to dusza w nim pleśnieje i kurczy się, a po co komu mąż o duszy spleśniałej i skurczonej..."

To już siódma książka Twardocha z którą miałem schadzkę. I znowu było kapitalnie! Zauważyłem też że jego książki zbudowane są według pewnego Twardochowego klucza, czyli bohater Ślązak, najczęściej z Plichowic, czasy wojen światowych, nasz bohater jest w te tryby wielkiej historii rzucony i przez nie zmielony, i raczej nie ma happyendu. A przy okazji swych powieści Szczepan...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze i szybko się czyta, ale za bardzo kobieca i przewidywalna, autorka bardziej wymyśla niż opowiada historię, nie daje nam zapomnieć że to ona ma nad tą historią władzę.
Spodziewałem się czegoś lepszego ocena 8,3 zobowiązuje.

Dobrze i szybko się czyta, ale za bardzo kobieca i przewidywalna, autorka bardziej wymyśla niż opowiada historię, nie daje nam zapomnieć że to ona ma nad tą historią władzę.
Spodziewałem się czegoś lepszego ocena 8,3 zobowiązuje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Od początku wojny na Ukrainie nie byłem w stanie przeczytać żadnej książki, nie umiałem się na tym skupić, wydawało mi się to jakieś trywialne. Potrzebowałem czegoś na przełamanie. Szczególnie że mój urlop się zbliżał, a nie wyobrażam sobie latania bez czytania. Na LC ta książka miała świetne oceny, i to mnie do niej skłoniło. Problem w tym że musiałem się powstrzymywać z czytaniem, bo była tak ciekawa że skończyłbym ją jeszcze przed urlopem! To jedna z tych powieści, które czytają się same, od których odrywają nas jedynie lepiące się do snu oczy. Czego tu nie mamy?
Uwielbiam powieść Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy Piaseckiego, ale nie sądziłem że dane mi będzie jeszcze przeczytać tak dobrą historię z przemytnikami w tle. Losy rodzin Greków i Polaków rzuconych w tryby wielkiej historii drugiej wojny światowej i burzliwych czasów po niej, aż do roku 1990. Od Salonik przez Gdynię po kopalnię uranu w Kletnie, którą to kilka lat temu miałem przyjemność odwiedzić, co też dodało małego smaczku.
Polecam, bo naprawdę warto!

Od początku wojny na Ukrainie nie byłem w stanie przeczytać żadnej książki, nie umiałem się na tym skupić, wydawało mi się to jakieś trywialne. Potrzebowałem czegoś na przełamanie. Szczególnie że mój urlop się zbliżał, a nie wyobrażam sobie latania bez czytania. Na LC ta książka miała świetne oceny, i to mnie do niej skłoniło. Problem w tym że musiałem się powstrzymywać z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Święto Ognia - czyli Małeckiego powrót do formy!
Znowu było świetnie, znowu "opowiadal ludzi“ jak to tylko on potrafi.
Bynajmniej, "Saturnin" czy" Nikt Nie Idzie" to nie są złe książki, mi jednak czegoś w nich brakowało. Za to Święto Ognia czytało mi się świetnie, tak jak Dygot, Rdzę czy Ślady.

Święto Ognia - czyli Małeckiego powrót do formy!
Znowu było świetnie, znowu "opowiadal ludzi“ jak to tylko on potrafi.
Bynajmniej, "Saturnin" czy" Nikt Nie Idzie" to nie są złe książki, mi jednak czegoś w nich brakowało. Za to Święto Ognia czytało mi się świetnie, tak jak Dygot, Rdzę czy Ślady.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Akurat gdy piszę tę namiastkę opinii, w radio leci Personal Jesus Depeche Mode🤔😅 piosenka bardzo adekwatna do Fabryki Absolutu.

Gdybym wierzył jeszcze w ludzkość, napisałbym że książka ta, to świetna przestroga przed wszelkiego rodzaju fanatykami religijnymi, ale nie wierzę, więc napiszę tylko że spędziłem przyjemnie czas z tą lekturą.
"Każdy jest jak najlepiej usposobiony do ludzkości, ale do pojedynczego człowieka to już nie. Ludzkość zbawię, ale ciebie, bracie, zabiję. A to niedobrze wasza wielebność. Świat będzie zły, dopuki ludzie nie zaczną wierzyć w ludzi." (A jakże w nich wierzyć?)

Akurat gdy piszę tę namiastkę opinii, w radio leci Personal Jesus Depeche Mode🤔😅 piosenka bardzo adekwatna do Fabryki Absolutu.

Gdybym wierzył jeszcze w ludzkość, napisałbym że książka ta, to świetna przestroga przed wszelkiego rodzaju fanatykami religijnymi, ale nie wierzę, więc napiszę tylko że spędziłem przyjemnie czas z tą lekturą.
"Każdy jest jak najlepiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka moralnego niepokoju.

Książka moralnego niepokoju.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nazywam się T. I nie jestem alkoholikiem, ja tylko z alkoholem romansuję.
Jestem jaki jestem, I tego się nie zmieni
Szeregowy żołnierz największej armii Ziemi, hej!
Nie jestem alkoholikiem ale byłem/jestem świetnym na niego materiałem, a nie wszedłem jeszcze w ten syf chyba tylko dlatego że miewam kace giganty, ja naprawdę umieram z ryjem nad sedesem. Oraz dlatego, że po prostu nie mógłbym, nie umiałbym tego zrobić najbliższej rodzinie. Byłem świadkiem jak alkohol niszczył rodziny sąsiadów czy znajomych, szczególnie w czasach gdy kto w Polsce nie pił, ten był wywrotowcem, świadomie uszczuplającym dochody państwa bezideowcem. Picie było wtedy cool, i nic nie pomagał program telewizyjny ku przestrodze pt. Wódko Pozwól Żyć.
Czytałem wcześniej dwie książki o problemie alkoholizmu, genialną Moskwa-Pietuszki Jarofiejewa i średnią Pod Mocnym Aniołem Pilcha, a sam HALT umieściłbym między nimi, bo to książka dobra, choć dla mnie to była czytelnicza sinusoida... nudno, ciekawie, nudno, ciekawie... Nudno gdy w grę wchodziły te wszystkie fazy, etapy picia i z tego picia wychodzenia. Ciekawie, gdy autor opisywał losy swoje czy towarzyszy odwyku, Prezesa, Krytyka i innych, bo opowiadanie o ludziach jest mi dużo bliższe niż jakieś silenie się na liryczne metafory, od których się roi, choć czasem są bardzo trafne, (kilka razy robiłem zdjęcie strony, by jeszcze kiedyś do niej wrócić) a czasami odnosi się wrażenie że to tylko wypełniacze.

Za pomoc w pisaniu opinii dziękuję Kazikowi Staszewskiemu 😉😂

Nazywam się T. I nie jestem alkoholikiem, ja tylko z alkoholem romansuję.
Jestem jaki jestem, I tego się nie zmieni
Szeregowy żołnierz największej armii Ziemi, hej!
Nie jestem alkoholikiem ale byłem/jestem świetnym na niego materiałem, a nie wszedłem jeszcze w ten syf chyba tylko dlatego że miewam kace giganty, ja naprawdę umieram z ryjem nad sedesem. Oraz dlatego, że po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chyba jedyną wadą tej książki jest to, że jest za krótka?


Zazwyczaj nowa książka to dla mnie ziemia nieznana, nie wiem czego się można po niej spodziewać, i tak było tym razem, poza jednym, wiedziałem że będzie to książka bardzo dobra. Bo po pierwsze czytałem już Otę Pavla, jego rewelacyjną "Śmierć Pięknych Saren", a po drugie polecił mi ją sam Mariusz Szczygieł, a on zawsze poleca dobrze. A w ogóle to wstyd się przyznać, ale myślałem hmmm "Bajka o Rasce", że Raska to imię żeńskie, a to przecież słynny Jiri, skoczek narciarski, ileż to razy po słabych skokach naszych południowych sąsiadów, do tegoż nazwiska nawiązywał pan Szaranowicz, że obecnie Czesi nie odnoszą takich sukcesów, ale mieli w historii wybitnych skoczków, jak Raska, Parma, Sakala...
Polecam bo czyta się z wielką przyjemnością, świetna, napisana w niepowtarzalnym stylu.

Chyba jedyną wadą tej książki jest to, że jest za krótka?


Zazwyczaj nowa książka to dla mnie ziemia nieznana, nie wiem czego się można po niej spodziewać, i tak było tym razem, poza jednym, wiedziałem że będzie to książka bardzo dobra. Bo po pierwsze czytałem już Otę Pavla, jego rewelacyjną "Śmierć Pięknych Saren", a po drugie polecił mi ją sam Mariusz Szczygieł, a on...

więcej Pokaż mimo to