Autor na pierwszych stronach swojej książki pisze, że Giro to coś więcej niż wyścig, że same artykuły o wyścigu, na łamach włoskich gazet, prześcigały się w niesamowitych opisach ówczesnych herosów, często te artykuły były tak wspaniałe że mogłyby być początkiem nowego gatunku literackiego.
Więc szkoda że autor nie znalazł kilku najlepszych, i po prostu ich nie przetłumaczył. Książka jakby pusta w środku, mimo że opisująca naprawdę niesamowite fakty!
Po prostu czyta się to mechanicznie, pamiętam że od początku ostrzyłem sobie zęby na rozdział o Pantanim, ale skończył się, zanim się porządnie umościłem w hamaku. Naprawdę więcej frajdy mam ze słuchania naszych komentatorów Jarońskiego, Probosza i Baranowskiego, i wyłapywania tych smaczków które często nam podstawiają pod nos.
Możliwe że niepotrzebnie ustawiłem tej książce poprzeczkę bardzo wysoko, możliwe też że "książka kolarska" taka właśnie taka powinna być, że przy ogromie faktów, musi trochę "lecieć po łebkach"
Ja jednak wolałbym mniej, ale za to czegoś bardziej chwytliwego.
Autor na pierwszych stronach swojej książki pisze, że Giro to coś więcej niż wyścig, że same artykuły o wyścigu, na łamach włoskich gazet, prześcigały się w niesamowitych opisach ówczesnych herosów, często te artykuły były tak wspaniałe że mogłyby być początkiem nowego gatunku literackiego...
Rozwiń
Zwiń