Risten, jest tak zwanym mieczem do wynajęcia. Swoimi umiejętnościami walki zarabia na chleb. Jest bardzo dobry tym, co robi. Udało mu się nawet dostać do wyprawy, jaką zorganizował książę. Jednak pech chciał, że zostaje z niej wyrzucony. Tułając się poszukiwaniu pracy, zostaje ranny. Tak znajdują go driady. Zawahały się, w końcu to człowiek, ich wróg. Jednak zwyciężyła ich dobra natura. Postanowiły mu pomóc. I tak poznaje on Ilyanne. Driadę, która zawsze była inna niż wszystkie. A poznanie najemnika, zmieniło dużo w świecie tej jednej driady.
Co przyniesie im los? Jakie będą ich dalsze losy? Przekonajcie się sami.
„Na skraju” jest debiutancką powieścią. Czytało mi się tę książkę dobrze. Podobała mi się pokazanie do tej pory omijanych postaci fantastycznych driad. Przedstawione było one jako istoty pełne empatii, dobroci. Przede wszystkim zaś żyjące w pełnej zgodzie z Matką Naturą. Żyją w pełnym poszanowaniu, nie zabijają zwierząt, żywią się tym, co same wyhodowały. Do tego mają cudowne miejsce Gaj, gdzie mieszkają. Tam wszystko jest piękniejsze, żywsze, pełniejsze. Driady tak żyjąc, dbając o swoją kondycję, zdolności, są w pełni szczęśliwe. To piękny obraz.
Świat ludzi zaś w większości jest pełny brutalności, zła, choć oczywiście nie tylko. Jest tu też wspomniana inna rasa, elfy, jednak są bardzo pobieżnie również niezbyt ciepło pokazane.
Bohaterowie są ciekawi. Ilyanna czy driady, są bardzo ciekawie przedstawione. Chętnie przeczytałabym o nich więcej. Co do drugiego głównego bohatera, Ristena, wiemy dużo o nim, ale z drugiej strony wiemy tak mało. Znamy jego wewnętrzne rozterki, przemyślenia, jakąś część jego życia. To, czego nie wiemy to ta tajemnica, która sprawia, że ludzie czują się przy nim nieswojo. Często wręcz unikają go, a kobiety nie chcą mieć z nim nic do czynienia. O tym dosłownie nie wiemy nic. Do tego jego zaćmienia, gdzie jest bardzo agresywny, a sam nie wie, co robi.
Autor idealnie pokazuje, co się stanie, jak do raju wejdzie ziarenko zła. Jak ono kiełkuje i jakie owoce rodzi. Zmienia wszystko na swojej drodze, nawet przyjaźnie, które wydawałoby się, nie zepsuje nic.
Ciekawie została książka podzielona, na trzy części. W nich poznajemy życie przed poznaniem, w trakcie tego jak główny bohater przebywał w Gaju oraz ostatniej części, po tym jak opuścił go. Jest to bardzo udany podział, który mi się spodobał.
Ale, może jest to tom wprowadzający i dlatego jest taki, a nie inny. Albo ja jestem już przyzwyczajona do tego, że dużo się w książce dzieje. Lecz trochę mało się dzieje w niej. Główny bohater wędruje po świecie, spotyka dziwnych ludzi, elfy, driady. Jest dużo przemyśleń, refleksji, ostrzeżeń. Być może to ma być książka bardziej refleksyjna, jeśli tak to jest to ona bardzo dobrze pod tym względem napisana.
Jak dla mnie najciekawsza była końcówka książki, gdzie dowiadujemy się czegoś więcej o bohaterze, zaczyna się coś ciekawego dziać. Wiadomo, trzeba jakoś przedstawić dany świat, jednak trochę tu za długo to trwało, jak dla mnie. Najciekawsza część dotyczyła, jak wyglądała wioska oraz życie driad.
Z ciekawości przeczytam drugi tom, mam nadzieję, że tam się akcja na dobre rozkręci.
Ogólnie książkę mogę polecić osobom, które lubią powolną akcję, refleksje, zadumanie się. Dla tych, co lubią, jak dużo się dzieje, odradzam, im ta książka nie przypadnie do gustu.
Risten, jest tak zwanym mieczem do wynajęcia. Swoimi umiejętnościami walki zarabia na chleb. Jest bardzo dobry tym, co robi. Udało mu się nawet dostać do wyprawy, jaką zorganizował książę. Jednak pech chciał, że zostaje z niej wyrzucony. Tułając się poszukiwaniu pracy, zostaje ranny. Tak ...
Rozwiń
Zwiń