-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2019-06-07
2019-05-07
"Okrutny książę" zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Tyle się o nim mówiło i spodziewałam się historii miłosnej w krainie elfów. A dostałam kompletnie coś innego!
Jude zabrana siłą do krainy elfów jako siedmioletnie dziecko wraz z dwoma siostrami zmuszona jest dostosować się do brutalnej rzeczywistości. Elfy, choć są piękne, są też okrutne. Uważają się za lepsze niż ludzie, wiele ich umiejętności jest zgubnych dla człowieka. Tak samo jest z jedzeniem, piciem... Jude musi uważać na wszystko.
A przez to, że pieczę nad nią ma głównodowodzący wojsk Najwyższego Króla, uczy się wraz z dziećmi elfiej arystokracji. Od samego początku książki czytamy o tym, jak elfy jej dokuczają - choć słowo to wydaje się zbyt delikatne. Lepsze byłoby - znęcają się nad nią.
Ale Jude, jako jedyna ze swoich sióstr, jest waleczna i postanawia przestać uginać karku. Ma dość księcia Cardana i jego świty, którzy upodobali ją sobie jako cel swoich zabaw.
To właśnie podobało mi się w tej książce - bohaterce jest ciągle ciężko i źle, nieustannie musi walczyć, tłumić strach i sama być bezlitosną. Musi uważać na wszystko, nigdy nie wie, czy coś jest intrygą, czy zwykłym zdaniem. Pojawiające się elementy romansowe są małe i w tle, nie mają takiego znaczenia jak główna przygoda bohaterki.
Na pewno sięgnę po kolejny tom, by zobaczyć, czy intrygi Jude się sprawdzą i co jeszcze złego może ją w przebiegu akcji spotkać.
Była to odświeżająca historia, mrocznie baśniowa i bardzo wciągająca.
"Okrutny książę" zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Tyle się o nim mówiło i spodziewałam się historii miłosnej w krainie elfów. A dostałam kompletnie coś innego!
Jude zabrana siłą do krainy elfów jako siedmioletnie dziecko wraz z dwoma siostrami zmuszona jest dostosować się do brutalnej rzeczywistości. Elfy, choć są piękne, są też okrutne. Uważają się za lepsze niż ludzie,...
2019-01-04
Czy po tym, jak cały świat zawala się na głowę, można ruszyć do przodu?
Po łamiącym serce zakończeniu "Cieni tożsamości" nie wiedziałam, czego się spodziewać po póki co ostatnim tomie Ostatniego Imperium Brandona Sandersona. Czy Wax da radę się podźwignąć z drugi raz przeżytej tragedii? Jak się okazało, da! I ta część była przegenialna!!! Jakby można było, dałabym 11 gwiazdek! Czemu aż tak? Już wyjaśniam. Akcja potoczyła się od samego początku w sposób wielce interesujący. Zaczęło się od ślubu, od typowej relacji Wax-Steris-Wayne... A potem nagle: bum! Mamy okazję poznać bliżej Steris i stała się ona moją ulubioną bohaterką tej książki! Wszystkie momenty, w których była, stawały się zabawne, zadziwiające, wciągające. Choć moimi ulubionymi chwilami były te z całą ekipą: Wax, Wayne, Marasi, Steris i MeLaan - dawno się tak nie uśmiałam!
W "Żałobnym opaskach" mamy również niesamowite nawiązania do pierwszej ery serii, kolejne nowinki technologiczne i odkrycia, które odwracają znany bohaterom świat do góry nogami! Nie macie pojęcia jak się cieszę, że tą książką kończyłam zeszły rok i że jest to pierwsza przeczytana przeze mnie książka w tym roku! Teraz będę obsesyjnie sprawdzać informacje, kiedy wyjdzie "Zaginiony metal" - zapowiadany przez Sandersona kolejny, ostatni tom tej genialnej serii.
Na koniec dla smaczku jeszcze cytat z Opasek: "Ponieważ ludzie byli ludźmi i tylko jedno było pewne - niektórzy z nich zachowywali się dziwnie. Albo raczej, każdy zachowywał się dziwnie, kiedy okoliczności przypadkiem pasowały do jego osobistej odmiany szaleństwa".
Czy po tym, jak cały świat zawala się na głowę, można ruszyć do przodu?
Po łamiącym serce zakończeniu "Cieni tożsamości" nie wiedziałam, czego się spodziewać po póki co ostatnim tomie Ostatniego Imperium Brandona Sandersona. Czy Wax da radę się podźwignąć z drugi raz przeżytej tragedii? Jak się okazało, da! I ta część była przegenialna!!! Jakby można było, dałabym 11...
2019-06-03
Powrót do Bielin sprzed lat był dla mnie ogromną przyjemnością! Kiedy tylko usłyszałam, że Katarzyna Berenika Miszczuk pisze prequel jednej z moich ulubionych serii, Kwiatu Paproci, od razu wiedziałam, że muszę to mieć, bo na pewno będzie świetne!
A skąd to wiedziałam? Jagę można dobrze poznać już w głównej serii, jako dojrzałą kobietę, która ma cięty język i mocny charakter. A w "Jadze" jest dokładnie taka sama! Jest to zupełnie inna młoda szeptucha, niż Gosia. Jarogniewa zostaje rzucona od razu na głęboką wodę - przejmuje schedę po zmarłej babci, bez praktyk, tylko po studiach. Na dodatek mieszkańcy nie witają jej z otwartymi ramionami - w końcu to młoda dziewczyna bez doświadczenia... Cudownie mi się czytało o jej perypetiach, można się było pośmiać w tak wielu momentach - charakter Jagi, poznanie Mszczuja i ich dalsze spotkania. Do tego opisywane czasy pełne hipisowskich strojów i zachowań. Odwaga i hardość szeptuchy były od początku pełne podziwu, czegoż to by ona nie zrobiła?!
Co było fantastyczne, mamy znowu bardzo dużo różnych upirów, mamy Swarożyca bez koszuli - naprawdę od samego początku dużo się dzieje!
Jestem pewna, że wszyscy fani serii Kwiat Paproci poczują się tutaj jak w domu. Można odnaleźć pewne wzmianki z doniesieniami o przyszłości do znanych nam perypetii Gosi, co sprawia, że człowiek zaraz wykrzykuje do siebie zadowolony: "Oo! Wiem o co chodzi!"
Mam tylko nadzieję, że to nie będzie koniec opowieści i poznamy dalszą historię Jagi. Naprawdę ją polubiłam, taką zadziorną, nieustraszoną i otwartą na nowe znajomości dziewczynę!
Powrót do Bielin sprzed lat był dla mnie ogromną przyjemnością! Kiedy tylko usłyszałam, że Katarzyna Berenika Miszczuk pisze prequel jednej z moich ulubionych serii, Kwiatu Paproci, od razu wiedziałam, że muszę to mieć, bo na pewno będzie świetne!
A skąd to wiedziałam? Jagę można dobrze poznać już w głównej serii, jako dojrzałą kobietę, która ma cięty język i mocny...
2019-12-26
"Ciemność nigdy nie umiera"
Można powiedzieć, że jest to zdanie przewodnie "Oblężenia i nawałnicy". To smutne, prawda. Ale taka właśnie była ta lektura. Była też genialna. Zaskakująca. Wyciskająca z oczu łzy. I podobnie jak pierwszy tom, kompletnie zawładnęła moim sercem.
W drugim tomie trylogii mamy więcej miejsc akcji, więcej postaci, więcej knowań i polityki. Czasem może się wydawać spokojnie, melancholijnie. Czasem może przybijać brak perspektyw, brak alternatyw. Ale cytując inny klasyk, "Cień, nawet ciemność, musi przeminąć. I nowy dzień nadejdzie…". Zawsze jest nadzieja, która, choć na uboczu, jest obecna w tej książce.
Tak wiele postaci jest tutaj godnych uwagi. Podobają mi się zmiany, jakie zachodzą w Alinie. Podobają mi się jej wątpliwości, jej brak wiary w swoją rolę, to, że ani ona, ani Mal, ani nawet Zmrocz nie są po prostu czarno-białymi postaciami. Mają dobre i złe strony (no, może u Zmrocza bardziej chciałabym widzieć te dobre, niż faktycznie są, ale... wiadomo). Podoba mi się więź, jaka istnieje między bohaterami.
"Nie ma zwykłego życia dla ludzi takich jak ty czy ja".
I jest jeszcze Nikołaj. Wspaniały, a jednocześnie tak interesowny, że momentami wręcz obmierzły. To jest znów to - nikt tutaj nie jest idealny. Ale Nikołaj... uwielbiam jego rady!
"Nie myśl o cegłach, kiedy możesz budować z kamienia. Wykorzystaj to, czym dysponujesz".
Kocham. Tę serię, te postacie, ten świat i jego beznadzieje.
"Ciemność nigdy nie umiera"
Można powiedzieć, że jest to zdanie przewodnie "Oblężenia i nawałnicy". To smutne, prawda. Ale taka właśnie była ta lektura. Była też genialna. Zaskakująca. Wyciskająca z oczu łzy. I podobnie jak pierwszy tom, kompletnie zawładnęła moim sercem.
W drugim tomie trylogii mamy więcej miejsc akcji, więcej postaci, więcej knowań i polityki. Czasem...
2019-12-15
Po szale, jaki wywołała we mnie dylogia "Szóstki wron", nabyłam niedługo po premierze nowego wydania całą trylogię Grisza. I choć trochę czekała na półce na odpowiedni moment, gdy w końcu nadszedł, pierwsza część "Cień i kość" kompletnie zawróciła mi w głowie! Od samego początku poczułam się jak w domu, ten sam świat (choć pokazany dużo lat wcześniej) i bohaterowie, których losy łapią za serce. Alina od początku stała się moją ulubienicą, z jej ciętym charakterem, zaprawionym czarnym humorem. Patrzy na siebie negatywnie, ale robi, to co trzeba. Postacie męskie - Mal i Zmrocz - mogą przyprawiać o zawrót głowy, jednak początkowe zachowanie Mala i późniejsze Zmrocza sprawiły, że żaden nie skradł mojego serca. Nie zmieniło to jednak odbioru książki, bo obaj w jakimś sensie byli dla mnie ważni. Cała opowieść wywołała we mnie emocje, wielkie emocje, nie mówiąc już o łzach. Były momenty wzruszające i takie, mające duże znaczenie. Były chwilę pełne uśmiechu i takie, przy których serce aż krwawiło. Właściwie, było wszystko, czego oczekuję od idealnej książki. Naprawdę, Bardugo tworzy jedne z najlepszych fantasy, jakie czytałam.
"Istnieje siła potężniejsza od wszelkich armii, zdolna detronizować królów i niszczyć Zmroczów. Wiesz, co to takiego? [...]
Wiara"
Po szale, jaki wywołała we mnie dylogia "Szóstki wron", nabyłam niedługo po premierze nowego wydania całą trylogię Grisza. I choć trochę czekała na półce na odpowiedni moment, gdy w końcu nadszedł, pierwsza część "Cień i kość" kompletnie zawróciła mi w głowie! Od samego początku poczułam się jak w domu, ten sam świat (choć pokazany dużo lat wcześniej) i bohaterowie, których...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-08
Wow! Drugi tom przygód Gabora Horthy'ego był jeszcze lepszy od pierwszego! Co ciekawe, cała akcja zaczyna się w kompletnie innym miejscu, z kompletnie innymi bohaterami. Przez jakiś czas zastanawiałam się, czy nasz orientalista w ogóle się tutaj pojawi?! Jednak dzięki temu zdążyłam się przywiązać z nowymi postaciami, zaakceptować pomysł stworzenia przez Peabody'ego biblijnego zoo oraz nawet zaczęłam temu przedsięwzięciu kibicować.
A potem już było coraz bardziej jak u Michalaka - klimat grozy połączony z przygodówką jak w dawnych filmach - co wprost uwielbiam! Do tego dochodzą opisy orientalnych miejsc, gdzie bez problemu mogłam poczuć klimat Libanu zabarwiony opisywanym w książce niebezpieczeństwem, dzięki czemu często miałam ciarki na plecach! Sam główny bohater pomimo swoich licznych wad i traumy, jaka w nim pozostała po wydarzeniach z poprzedniej części, wzbudzał moją sympatię. Zabrzmi to może trochę dziwnie, ale podobało mi się jego podejście do kobiet, ten szowinizm kojarzy mi się z kowbojami ze starych filmów i to też dodawało opowieści swoistego klimatu. Całość na prawdę robi na mnie wrażenie. Po lekturze niektórych rozdziałów moje myśli jeszcze długo krążyły wokół opisywanych treści, które roztrząsałam na różne strony. Tak właśnie działa rewelacyjna książka.!
Wow! Drugi tom przygód Gabora Horthy'ego był jeszcze lepszy od pierwszego! Co ciekawe, cała akcja zaczyna się w kompletnie innym miejscu, z kompletnie innymi bohaterami. Przez jakiś czas zastanawiałam się, czy nasz orientalista w ogóle się tutaj pojawi?! Jednak dzięki temu zdążyłam się przywiązać z nowymi postaciami, zaakceptować pomysł stworzenia przez Peabody'ego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-31
Co mogę powiedzieć o "Too late"? Tak jak słyszałam, nie była to opowieść podobna do innych książek Hoover. Przeznaczona tylko dla dorosłych, zawiera mocne sceny i trudne tematy. Sloan pozwala się wykorzystywać seksualnie Asie, myśląc, że nie ma innego wyjścia. Czytanie o tym nie było łatwe, ale zarazem ciężko się było oderwać od lektury. Przez to czyta się to bardzo szybko. Choć książka wywoływała ucisk w sercu, żałość nad losem Sloan i gniew wobec Asy, dawała też wiele ciepła momentami z Carterem. Muszę jednak przyznać, że "Too late" nie wzbudziła we mnie aż takich mocnych emocji, jak poprzednie, lżejsze książki Hoover (czyli nie przepłakałam ani jednej strony). Ale i tak uważam, że jest bardzo dobra!
Podsumowując - polecam wszystkim, którzy lubią czytać o trudnych, mocnych tematach, oczywiście tylko dorosłym czytelnikom! Hoover czyta się jak zawsze dobrze, ciężko się oderwać, a jej bohaterowie są tak prawdziwi i ludzcy, jakbyśmy słuchali historii kogoś, kogo znamy w prawdziwym życiu.
"Miłość nie powinna się nam jawić jako dodatkowy ciężar. Powinna sprawiać, że człowiek czuje się lekki jak piórko".
Co mogę powiedzieć o "Too late"? Tak jak słyszałam, nie była to opowieść podobna do innych książek Hoover. Przeznaczona tylko dla dorosłych, zawiera mocne sceny i trudne tematy. Sloan pozwala się wykorzystywać seksualnie Asie, myśląc, że nie ma innego wyjścia. Czytanie o tym nie było łatwe, ale zarazem ciężko się było oderwać od lektury. Przez to czyta się to bardzo szybko....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-30
Alina Starkov przeszła bardzo długą drogę, biegnącą od dziewczęcych marzeń, przez pragnienia wyjątkowej griszy, aż po obowiązki oddalonej od życia świętej. Co jej to wszystko dało? Wielki ciężar noszony na barkach, powinność ponad własnym życiem, odsunięcie szczęścia ponad pragnienia narodu Ravki. A co to dało mnie? Ściśnięte, obolałe serce, morze łez i ogrom emocji. Trylogia Grisza zasiądzie na podium najlepszych książek, jakie przeczytałam!
Świąt stworzony przez Leigh Bardugo to istny majstersztyk, od którego nie mogłam się oderwać! Dostałam bohaterkę, która w swoich wątpliwościami i słabościach była tak prawdziwa, na której losach szczerze mi zależało! Jej przemiana była godna podziwu, a jednocześnie przerażała i łamała serce. Pierwszy raz też pokochałam wszystkich trzech bohaterów męskich - ale to dopiero w tym ostatnim tomie. Więc gdyby ktoś postawił przede mną Zmrocza, Mala i Nikołaja i kazał mi wybierać, powiedziałabym: "Spadaj, stary, wszyscy są moi!". Każdy jest wyjątkowy, przedstawia różne rodzaje miłości (obsesyjną, interesowną i idealną), które choć niekoniecznie normalne, mnie totalnie łapały w swej szczerości za serce:
"Odbiorę ci wszystko, co wiesz, wszystko co kochasz, aż pozostanę twoim jedynym azylem"
To wszystko było tak tragiczne, tak czasem okrutne i pozbawione nadziei... która jednocześnie nigdy nie opuściła bohaterów. To było cudowne! Ostatnie strony ledwo mogłam odczytać, przez łzy, które gęsto spływały z moich oczu. Nadal, gdy myślę o niektórych scenach, mam wrażenie, że ktoś wyrywa mi dziurę w sercu. Cała ta trylogia jest genialna!
Alina Starkov przeszła bardzo długą drogę, biegnącą od dziewczęcych marzeń, przez pragnienia wyjątkowej griszy, aż po obowiązki oddalonej od życia świętej. Co jej to wszystko dało? Wielki ciężar noszony na barkach, powinność ponad własnym życiem, odsunięcie szczęścia ponad pragnienia narodu Ravki. A co to dało mnie? Ściśnięte, obolałe serce, morze łez i ogrom emocji....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-25
"Ja, diablica" to zabawna i lekka książka, przy której z przyjemnością czyta się o Piekle. Okazuje się, że tam nie jest tak strasznie... Wszystko zaczyna się, gdy Wiktoria, dwudziestoletnia polka, umiera. Sama dobrze nie wiedząc jak i dlaczego, staje się diablicą. Tęskniąc za Ziemią i swoim ziemskich ukochanym Piotrem, mając przy sobie wiecznie napalonego diabła Beletha i miłującego wszelkie wcielenia chaosu Azazela, stara się odnaleźć w nowej sytuacji. Ale nie będzie im szło jak po maśle. Nieustanne zawirowania i ich szalone zachowania zwracają w końcu uwagę Lucyfera, samego władcy piekieł.
Chociaż postacie przedstawione w książce nie są ani trochę dojrzałe, fabuła mnie wciągnęła i sprawiła, że z lekkim zirytowaniem przyglądałam się małej wojnie na linii Wiktoria - Beleth - Piotruś. Chyba nie muszę pisać, że kibicowałam diabłu?
"Ja, diablica" to zabawna i lekka książka, przy której z przyjemnością czyta się o Piekle. Okazuje się, że tam nie jest tak strasznie... Wszystko zaczyna się, gdy Wiktoria, dwudziestoletnia polka, umiera. Sama dobrze nie wiedząc jak i dlaczego, staje się diablicą. Tęskniąc za Ziemią i swoim ziemskich ukochanym Piotrem, mając przy sobie wiecznie napalonego diabła Beletha i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-06
Natknąwszy się tutaj na bardzo pochlebną recenzję "Zgryźliwych wiadomości" duetu Vi Keeland i Penelopy Ward, postanowiłam dość spontanicznie zabrać się za tę książkę. Było to moje pierwsze spotkanie z autorkami i kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. No, może tego, że będzie to jakiś erotyk, czy coś podobnego.
I muszę Wam powiedzieć, że jestem zadowolona po jej lekturze. Okazało się, że jest to książka skupiająca się na relacji bohaterów bardziej na gruncie psychologicznym, niż fizycznym. Szybko wciągnęłam się w przedstawioną sytuację i pochłonęłam książkę w dwa dni. Charlotte i Reed są ciekawymi postaciami i chociaż niektóre z ich cech były niecodzienne czy denerwujące, nie nastroiło mnie to do nich negatywnie, za co ukłon w stronę autorek. Również postacie drugoplanowe były interesujące i łatwo je było polubić. Do tego przez większość książki nie mamy tutaj żadnych zdrożnych scen (były chyba z dwie, czy trzy w ogóle), a fabuła skupia się na relacji między dwojgiem głównych bohaterów oraz ich wewnętrznych problemach. Ich charaktery ścierają się ze sobą dość mocno, o czym miło się czyta, często było dość zabawnie. I chociaż nie odczułam przy lekturze jakiś większych emocji, wielkich fajerwerków też nie było, to bawiłam się dobrze i co najważniejsze, odpowiednio się zrelaksowałam! A o to mi dokładnie chodziło.
Natknąwszy się tutaj na bardzo pochlebną recenzję "Zgryźliwych wiadomości" duetu Vi Keeland i Penelopy Ward, postanowiłam dość spontanicznie zabrać się za tę książkę. Było to moje pierwsze spotkanie z autorkami i kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. No, może tego, że będzie to jakiś erotyk, czy coś podobnego.
I muszę Wam powiedzieć, że jestem zadowolona po jej...
2019-11-30
"Listy zza grobu" Remigiusza Mroza to był mój drugi kryminał autora, który czytałam. I tak jak ostatnim razem, szybko się wciągnęłam w przedstawioną intrygę. I chociaż ciężko było mi się zżyć z bohaterami, Sewerynem i Kają, podobał mi się pomysł na fabułę.
Czytałam, że książka ta nie należy do najlepszych pana Mroza i chociaż nie mam wiele pozycji do porównania, wydaje mi się, że może faktycznie to prawda. Ponoć reszta jest genialna, a ta, co mogę sama powiedzieć, jest po prostu bardzo dobra. Spędziłam z nią na prawdę miły czas, nie mogłam się doczekać, co też wyjdzie z tych listów i tajemnic i końcówka mnie szczerze zaskoczyła! Może jedynie nie odczuwałam wielkich emocji przy lekturze, odbierałam książkę trochę w sposób, w jaki zachowywał się Seweryn - spokój i wyważenie.
A książkę przeczytałam dzięki akcji @czytaj_pl
"Listy zza grobu" Remigiusza Mroza to był mój drugi kryminał autora, który czytałam. I tak jak ostatnim razem, szybko się wciągnęłam w przedstawioną intrygę. I chociaż ciężko było mi się zżyć z bohaterami, Sewerynem i Kają, podobał mi się pomysł na fabułę.
Czytałam, że książka ta nie należy do najlepszych pana Mroza i chociaż nie mam wiele pozycji do porównania, wydaje mi...
2019-11-27
Ogromnie polubiłam serię "Begin again", dlatego ucieszyłam się na szansę poznania losów kolejnych jej bohaterów. I książka ta zdecydowanie dała mi wiele przyjemności!
Główna bohaterka, Everly, nie jest dziewczyną, która lubi romantyczne wynurzenia, skupia się na nauce i pomaganiu swojej matce. Zobaczcie sami (reakcja Everly na film z Ryanem Goslingiem):
"W prawdziwym życiu nikt nikomu nie buduje domów z niebieskimi okiennicami. W prawdziwym życiu ludzie nie całują się w deszczu, nie noszą się na rękach. W prawdziwym życiu inni cię niszczą, zostawiają pustą skórkę, w której nic już nie zostało".
Do niej dochodzi drugi bohater, Nolan. Jest młodym wykładowcą, uczy samą Everly, też znaną nam z drugiego tomu Dawn. Od razu widać, jaki mamy tutaj konflikt. Muszę napisać, że z zapartym tchem czytałam o ich relacji. Ich rozmowy na Skype'ie dawały wrażenie niesamowitej intymności, podobało mi się to ogromnie. I właściwie przez większą część książki myślałam: No, Mona znowu napisała kolejną świetną książkę na 10 gwiazdek. Ale potem przyszła końcówka i jednak trochę się rozczarowałam. Bo skończyło się dokładnie tak, jak się spodziewałam, nie było nic, bo by mnie zaskoczyło. Więc chociaż większa część akcji jest naprawdę rewelacyjna, to zakończenie jest bez żadnego wow, po prostu miłe i przyjemne. I nie jest to jakimś wielkim minusem, jednak czekałam na trochę więcej emocji.
Nie zmienia to faktu, że polubiłam Everly i Nolana i w kolejnych częściach z chęcią będę czytać, co u nich słychać.
Ogromnie polubiłam serię "Begin again", dlatego ucieszyłam się na szansę poznania losów kolejnych jej bohaterów. I książka ta zdecydowanie dała mi wiele przyjemności!
Główna bohaterka, Everly, nie jest dziewczyną, która lubi romantyczne wynurzenia, skupia się na nauce i pomaganiu swojej matce. Zobaczcie sami (reakcja Everly na film z Ryanem Goslingiem):
"W prawdziwym...
2019-11-22
Trzeci tom serii Czarny Mag, "Kandydatka", dał mi tyle emocji, co dwa poprzednie tomy razem wzięte! Przejmowałam się okropnie, bo losy Ryiah w tym tomie znów nie są usłane różami. Można by było się spodziewać, że po tym, co nastąpiło pod koniec części drugiej, życie Ry zacznie wyglądać zupełnie inaczej. A jej doszło tylko trosk... Darren jest daleko, ma dużo obowiązków nadciąga nabór kandydatów, przez który z magów bojowych wychodzi to, co najgorsze - duma, pycha i żądza władzy. Ry i Darren nie są wcale inni. Na dodatek dowiadujemy się coraz więcej na temat króla Luciusa, który doprowadzał mnie dosłownie DO SZAŁ!!! Potem doszło jeszcze kilka tajemnic, które zawaliły cały świat naszej magini... nie mogłam uwierzyć, nie mogłam tego pojąć. Płakałam razem z Ryiah, przeżywałam wszystko razem z nią! I teraz nie mogę się wprost doczekać, kiedy w moje ręce trafi kolejny tom! To było takie dobre!
Kocham tego typu książki za świetne postacie, ogrom emocji i akcję, która wciąga tak, że nie sposób się od książki oderwać!
Trzeci tom serii Czarny Mag, "Kandydatka", dał mi tyle emocji, co dwa poprzednie tomy razem wzięte! Przejmowałam się okropnie, bo losy Ryiah w tym tomie znów nie są usłane różami. Można by było się spodziewać, że po tym, co nastąpiło pod koniec części drugiej, życie Ry zacznie wyglądać zupełnie inaczej. A jej doszło tylko trosk... Darren jest daleko, ma dużo obowiązków...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-14
Postanowiłam zabrać się w końcu za ostatnią serię mojego ulubionego autora, którą jeszcze nie czytałam. W "Piasku Raszida" widać od początku, że jest to książka napisana dla młodzieży. I tak jak przy "Rytmatyście" jakoś ani trochę mi to nie przeszkadzało, tak tutaj, przyznam, musiałam przyzwyczaić się do osobliwego stylu książki. Jednak kiedy już to zrobiłam, jej lekturą była dla mnie świetną zabawą.
Alcatraz jest trzynastolatkiem, który co rusz zmienia rodziny zastępcze. Nikt nie może z nim wytrzymać, gdyż mają problem z tym, że Alcatraz wszystko psuje. Jednak całe jego życie staje do góry nogami w dniu, w którym dostaje prezent na trzynaste urodziny.
"Piaski Raszida" była dla mnie taką młodzieżową przygodówką fantasy, czytało się ją szybko, zdarzenia i dialogi były zabawne, a już nabardziej narracja - pierwszoosobowa, z perspektywy dorosłego (a na pewno starszego) Alcatraza.
"Niektórzy sądzą, że autorzy piszą książki, bo mają bujną wyobraźnię i chcą się podzielić swoją wizją. Inni zakładają, że autorzy piszą, bo rozsadzają ich opowieści - a zatem musimy je zapisać w chwilach twórczej propondencji.
Obie te grupy zupełnie się mylą. Autorzy piszą książki z jednego i tylko jednego powodu: lubimy torturować ludzi".
Myślę, że nie tylko młody czytelnik spędzi z tą książką wiele ciekawych i zabawnych chwil, które chociaż nie porywają tak, jak inne, z nazwijmy to "dorosłych" dzieł Sandersona, ale również dadzą wiele przyjemności z powodu doskonałego kunsztu pisarskiego autora.
Postanowiłam zabrać się w końcu za ostatnią serię mojego ulubionego autora, którą jeszcze nie czytałam. W "Piasku Raszida" widać od początku, że jest to książka napisana dla młodzieży. I tak jak przy "Rytmatyście" jakoś ani trochę mi to nie przeszkadzało, tak tutaj, przyznam, musiałam przyzwyczaić się do osobliwego stylu książki. Jednak kiedy już to zrobiłam, jej lekturą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-18
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Witkiewicz i od razu mogę powiedzieć, że na pewno nie ostatnie! Ale po kolei.
Gdy zaczęłam czytać tę historię, pomyślałam sobie: "Och, to będzie kolejna ładna opowieść o miłości". I żeby nie było - bardzo lubię ładne opowieści o miłości, ale jakoś podążając za pesymizmem chwili nie spodziewałam się wtedy wielkich fajerwerków. A bo to ta główna bohaterka taka miągwa, czemu ona tak czeka i czeka za tym pacanem...
Ale przyznam, że w momencie, kiedy akcja książki przeniosła się do 1939 roku, wszystko się zmieniło. Od początku pokochałam Adelę, Franciszka, Janka, Joachima i Rachelę. Z lękiem w sercu czytałam o każdych kolejnych doniesieniach o nadchodzącej i potem już trwającej wojnie. Przeżywałam to razem z bohaterami, którzy moim zdaniem zostali wykreowani wprost doskonale! I dzięki nim, kiedy znów wracały losy współczesnej bohaterki, wszystko nabrało zupełnie innych barw. Więcej rozumiałam, nadal się wzruszałam. A co najważniejsze, wiele się dzięki tej książce nauczyłam. I sięgnęłam po nią w odpowiednim momencie mojego życia. Dziękuję, pani Magdo, bo było to dla mnie jak to czasopismo zostawione przez starszą panią w pociągu.
"[...] tylko od nas zależy, jak bardzo będziemy się cieszyć naszym życiem. To od nas zależy, czy będziemy widzieć różowe chmury".
"Czasami w życiu trzeba dokonywać wyborów. Nie jest problemem wybrać pomiędzy dobrem i złem. Największą trudnością jest wybrać między dobrem a dobrem. I to w taki sposób, by nikogo nie skrzywdzić".
"Lepiej przeznaczyć czas na robienie dobrych rzeczy niż na rozpamiętywanie i rozliczanie tych złych. Lepiej planować przyszłość, niż zastanawiać się, jak mogłaby wyglądać teraźniejszość, gdyby ktoś kiedyś podjął inną decyzje".
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Witkiewicz i od razu mogę powiedzieć, że na pewno nie ostatnie! Ale po kolei.
Gdy zaczęłam czytać tę historię, pomyślałam sobie: "Och, to będzie kolejna ładna opowieść o miłości". I żeby nie było - bardzo lubię ładne opowieści o miłości, ale jakoś podążając za pesymizmem chwili nie spodziewałam się wtedy wielkich...
2019-11-11
"Denar dla szczurołapa" Aleksandra R. Michalaka. to rewelacyjny thriller z elementami przygodowymi rodem z Indiany Jonesa - główny bohater Gabor Horthy jest orientalistą, egzegetą i awanturnikiem nie potrafiącym dłużej wysiedzieć w jednym miejscu. Natyka się przypadkiem na pracę XIX-wiecznego teologa Augusta Erdmanna, zaczyna mieć dziwne przebłyski z przeszłości, a do tego spotyka interesujące kobiety, w tym swoją pierwszą miłość. Swoimi badaniami i znajomościami z innymi uczonymi, próbuje rozwiązać zagadkę zainteresowania Erdmanna legendą o Szczurołapie z Hameln.
Czytało się o tym wszystkim niesamowicie! Połączenie tęgiego umysłu i wiedzy, sumiennych badań i pewnej dozy spontaniczności, pokazało, że wydawałoby się "zwykły" profesor też może być jak James Bond. Dla mnie to prawdziwa bomba! Śmiałam się, ekscytowałam nowymi odkryciami i czasem byłam naprawdę przerażona! Bałam się potem zasypiać w ciemnym pokoju... Mam też poczucie, że sama jako naukowiec też mogę kiedyś przeżyć jakąś przygodę! Świetny język i tempo prowadzenia fabuły sprawił, że od książki ciężko się było oderwać. Jestem szczerze zachwycona! Dobrze, że mam już 2. tom na półce.
"Denar dla szczurołapa" Aleksandra R. Michalaka. to rewelacyjny thriller z elementami przygodowymi rodem z Indiany Jonesa - główny bohater Gabor Horthy jest orientalistą, egzegetą i awanturnikiem nie potrafiącym dłużej wysiedzieć w jednym miejscu. Natyka się przypadkiem na pracę XIX-wiecznego teologa Augusta Erdmanna, zaczyna mieć dziwne przebłyski z przeszłości, a do tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-07
Dzięki świetnej akcji Czytaj.pl miałam możliwość przeczytać kolejną wspaniałą książkę Jakuba Małeckiego - ebooka "Nikt nie idzie". Kolejny raz autor w niesamowity sposób przedstawia nam zwykłe-niezwykłe życie grupy bohaterów.
Opowiadane historie mówią o codziennym życiu w sposób tak prawdziwy, jakbyśmy mieli wgląd w myśli osoby stojącej obok nas, to jest jedna z rzeczy, które tak kocham w książkach pana Małeckiego! Ciężko to opisać, bo w końcu niemal w każdej książce mamy wgląd w myśli bohaterów, jednak autentyczność sposobu opisania tego uderza we mnie przy każdej książce autora. By to zrozumieć, trzeba po prostu samemu to przeczytać.
"Nikt nie idzie" jest właściwie wycinkiem z życia, nie ma wyraźnego zakończenia, jednak już samą swoją treścią potrafi mocno człowieka poruszyć. Mamy w niej miłość, nadzieje na dobrą przyszłość, pasje, narodziny, ale mamy również samotność, strach, stratę, niezrozumienie... Samo życie. A muszę przyznać, że dla mnie tę książkę czytało się jakoś wyjątkowo osobiście - bo jedna z bohaterek jest moją imienniczką, bo jestem matką i nieobce mi są lęki, które odczuwała Marzena, bo fabryka fortepianów i pianin Calisia (co wiążę się trochę z tym, czym się zajmuję zawodowo). To wszystko sprawiło, że przeżywałam wszystko jeszcze mocniej.
Wiem już nie od dzisiaj, że będę sięgać po wszystkie książki Jakuba Małeckiego, jeszcze ani razu mnie nie zawiódł, wręcz przeciwnie - zawsze jestem zachwycona!
Dzięki świetnej akcji Czytaj.pl miałam możliwość przeczytać kolejną wspaniałą książkę Jakuba Małeckiego - ebooka "Nikt nie idzie". Kolejny raz autor w niesamowity sposób przedstawia nam zwykłe-niezwykłe życie grupy bohaterów.
Opowiadane historie mówią o codziennym życiu w sposób tak prawdziwy, jakbyśmy mieli wgląd w myśli osoby stojącej obok nas, to jest jedna z rzeczy,...
2019-11-04
We "Franco", 3 tomie "Promyczka", autorka kolejny raz pokazuje, jak cieszyć się życiem, doceniać każdą chwilę i osoby, które są wokół nas. Znów się wzruszałam, uśmiechałam z rozrzewnieniem i podziwiałam, jak idealnie zachowują się bohaterowie tej książki. Może ktoś powie, że takie nagromadzenie tak dobrych postaci i zachowań może wydawać się nierealne, ale moim zdaniem daje to kopa do tego, by samemu starać się być lepszym.
Franco to perkusista Rooka, którego znamy już z "Promyczka" i "Gusa". Poznaje przypadkiem w barze Gemmę i od samego początku oboje czują się w swoim towarzystwie bardzo dobrze. Historia ta zaczyna się więc jak wiele innych historii miłosnych. Jednak to, co dzieje się dalej, już nie jest takie typowe. Gemma zmaga się ze swoimi problemami, poważnymi problemami, które rzutują na jej przyszłość. I to, jak odnajduje się w tym Franco jest prawdziwie magiczne. Spotkać kogoś takiego jak on na swojej drodze życia to prawdziwe szczęście. Bardzo mi się podoba, jak autorka zakończyła tę serię, na pewno będę czytać inne jej książki! Te emocje, to oddziaływanie na czytelnika... uwielbiam to!
We "Franco", 3 tomie "Promyczka", autorka kolejny raz pokazuje, jak cieszyć się życiem, doceniać każdą chwilę i osoby, które są wokół nas. Znów się wzruszałam, uśmiechałam z rozrzewnieniem i podziwiałam, jak idealnie zachowują się bohaterowie tej książki. Może ktoś powie, że takie nagromadzenie tak dobrych postaci i zachowań może wydawać się nierealne, ale moim zdaniem daje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-30
To było moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Jakoś z połowę książki ciężko było mi się wciągnąć i akcja znacznie mi się dłużyła. Dotyczy to głównie momentów dziejących się w Poznaniu. Główna bohaterka Julia była dość irytująca, ale za to szybko polubiłam postać pisarki, Susanne. Za to kiedy fabuła przeniosła się do Akwitanii, wszystko zaczęło nabierać tempa. Od razu rzucał się w oczy talent autorki do opisów miejsc, o którym słyszałam już od dawna. Kwestia tajemniczego niedokończonego rękopisu była najbardziej zajmująca i nie mogłam się doczekać co z tego wyniknie. Finalnie nie było to jakieś wielkie wow, ale i tak czytało się o tym miło. Momenty romansowe lekko mnie bawiły, czego powodem było chyba moje niezrozumienie uwielbienia dwóch mężczyzn wobec tak irytującej postaci, jaką była dla mnie Julia. Ale tak jak pisałam, druga połowa książki weszła mi o wiele lepiej i ten czas z nią spędzony uznaję za miły. Myślę, że wpływ na mój gorszy odbiór miał też czas w moim życiu i brak czasu, czyli czytanie dziennie po 20 stron... przez co ciężko było mi się naprawdę wczuć w czytaną treść. Dlatego zachęcam do zapoznania się z historią, myślę, że spędzicie z nią miły, relaksujący czas (na pewno przy opisach malowniczej Akwitanii).
To było moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Jakoś z połowę książki ciężko było mi się wciągnąć i akcja znacznie mi się dłużyła. Dotyczy to głównie momentów dziejących się w Poznaniu. Główna bohaterka Julia była dość irytująca, ale za to szybko polubiłam postać pisarki, Susanne. Za to kiedy fabuła przeniosła się do Akwitanii, wszystko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tak jak "Okrutny książę" mi się podobał, bo był przyjemną książką o ciekawym pomyśle, który zaskoczył mnie swoim przebiegiem, tak "Zły król" był po prostu GENIALNY! Pochłonął mnie całkowicie, aż nie mogłam się wprost od niego oderwać.
Akcja rozpoczyna się na 5 miesięcy po finale "Okrutnego księcia" i z ogromną przyjemnością śledziłam dalsze losy Jude, po jej niezwykłym przekręcie. Jej zachowanie, tej silnej i zaciekłej młodej kobiety, podpadało niekiedy pod paranoję, ale to właśnie było świetne! A Cardan... naprawdę go polubiłam... do momentu, kiedy na samym końcu książki zrobił coś, co wycisnęło z moich oczu łzy gniewu! Czegoś takiego się kompletnie nie spodziewałam i przez połowę nocy po przeczytaniu książki nie mogłam opanować emocji i zasnąć. Naprawdę niesamowite zakończenie i chyba umrę czekając na trzeci tom.
Sposób, w jaki Holly Black poprowadziła akcję i wszelkie intrygi był genialny, myślę, że można było się spodziewać czegoś innego, ale świat elfów Black ukazał nam się w całej swojej przerażającej krasie.
Coś cu-do-wne-go! Nadal przeżywam, choć minęło już kilka dni... To chyba mówi samo za siebie.
Tak jak "Okrutny książę" mi się podobał, bo był przyjemną książką o ciekawym pomyśle, który zaskoczył mnie swoim przebiegiem, tak "Zły król" był po prostu GENIALNY! Pochłonął mnie całkowicie, aż nie mogłam się wprost od niego oderwać.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAkcja rozpoczyna się na 5 miesięcy po finale "Okrutnego księcia" i z ogromną przyjemnością śledziłam dalsze losy Jude, po jej niezwykłym...