-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-01-28
2023-11-19
Jestem całkowicie, kompletnie zauroczona tą książką. Jej na wpół mroczny klimat, stare-młode postacie, które pomimo nastoletnich lat przez swoje dziwne zainteresowania/wychowanie sprawiają, że ta niby młodzieżówka jest tak naprawdę czymś o wiele więcej, historią z głębią, od której nie sposób się oderwać. Gdy doda się do tego zdolność autorki do kreowania postaci tak różnorodnych i tak przerażająco prawdziwych - jakby były realnymi osobami opisanymi przez najlepszego z obserwatorów i najwnikliwszego z psychoanalityków - wychodzi doprawdy niesamowita książka.
Znajdziecie tutaj wróżki, które naprawdę widzą przyszłość, duchy, przepowiednie i ukryte tajemnice. Magię, która powoli odsłania się przed czytelnikami, niejednokrotnie powodując ciarki na plecach.
Nie było tutaj NIC, co by mi się nie spodobało. Szczęka opadła, drugi tom kupiony ;) Wielkie WOW!
Jestem całkowicie, kompletnie zauroczona tą książką. Jej na wpół mroczny klimat, stare-młode postacie, które pomimo nastoletnich lat przez swoje dziwne zainteresowania/wychowanie sprawiają, że ta niby młodzieżówka jest tak naprawdę czymś o wiele więcej, historią z głębią, od której nie sposób się oderwać. Gdy doda się do tego zdolność autorki do kreowania postaci tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-02
Łoooo! Powiem Wam, że na takie kontynuacje właśnie czekam! "Poskrom mnie" Tahereh Mafi to już piąty tom cyklu Dotknij Mnie, a wiadomo, że im więcej tomów, tym całość może się za bardzo rozmyć, albo pójść w zbyt wybujałą stronę. Ale tutaj tak nie było. Od samego początku byłam zaintrygowana i rozemocjonowana. Główni bohaterowie zniknęli, dzieje się bardzo źle... Do tego bombardują nas wspomnienia, które wyciskają łzy z oczu. Już samo to mogłoby mnie kupić. Ale potem... Potem robi się genialnie! W końcu dostałam w pełni to, na co czekałam! Emocje, jakie towarzyszyły mi podczas czytania, to było coś niesamowitego! Nawet pierwszy raz wzięłam do ręki ołówek i napisałam komentarz na końcu rozdziału. Mówię Wam, dzieje się tu tak wiele, tyle nowego się dowiadujemy, a zarazem w końcu dostajemy w pełni to, na co czekaliśmy. Teraz nie wiem, jak przetrwam do kolejnej części, tym bardziej przez to, co stało się w dodanej nowelce - o Kenjim. On też, nawiasem mówiąc, zyskuje całkiem nowych barw, robi się o wiele bardziej złożoną postacią.
Nie ma co, "Poskrom mnie" to prawdziwa perełka!
Łoooo! Powiem Wam, że na takie kontynuacje właśnie czekam! "Poskrom mnie" Tahereh Mafi to już piąty tom cyklu Dotknij Mnie, a wiadomo, że im więcej tomów, tym całość może się za bardzo rozmyć, albo pójść w zbyt wybujałą stronę. Ale tutaj tak nie było. Od samego początku byłam zaintrygowana i rozemocjonowana. Główni bohaterowie zniknęli, dzieje się bardzo źle... Do tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-11
Kocham światy tworzone przez Brigid Kemmerer! Wykreowane przez nią postacie są dla mnie zawsze takie namacalne, realnie ludzkie! Popełniają błędy, nie są idealni. Wywołuje to we mnie ogrom emocji! I tak też było przy "W obronie świtu". To doprawdy genialna kontynuacja! Nie pamiętam kiedy czytałam książkę, gdzie w KAŻDYM KOLEJNYM rozdziale się wzruszałam - a tak właśnie miałam przy czytaniu "W obronie świtu", dosłownie! Wszystko we mnie aż buzowało... Napięcie obecne niemal nieustannie, ciężkie relacje między bohaterami - nawet nie macie pojęcia ile razy miałam ochotę udusić różne postacie za to, jakie były dla Corricka! Aż zgrzytałam zębami, na przemian wycierając łzy z oczu! A jednocześnie rozumiałam obawy, które doprowadzały do tych wszystkich sytuacji. Ta część to istny rollercoaster emocji!
Podobało mi się też rozszerzenie fabuły o nowe miejsca, opisy podróży statkiem, związanych z tym plusów i minusów. I wszelkie tajemnice, jakie się za tym kryły. Kompletnie się nie spodziewałam, w którym kierunku się to potoczy! Tak jak w poprzednim tomie, poruszyła mnie perspektywa obu przeciwstawnych stron konfliktu - i co ciekawe - zmiana perspektywy osoby, która wcześniej działała jako zdrajca, a teraz próbuje innym zdrajcom wyjaśnić, że druga strona wcale nie chce dla nich źle. Poczucie bezsilności i frustracji, które odczuwała Tessa, jest aż zaraźliwe... Brigid Kemmerer potrafi igrać emocjami czytelnika, nie ma co.
Jeśli pokochaliście już "Na przekór nocy", to tutaj ta miłość tylko się wzmocni. Tak powinna wyglądać dobra kontynuacja. Ba! Niesamowita kontynuacja! Niemal każdy rozdział ranił serce - i pierwszy raz zaznaczyłam sobie tyle cytatów, dodałam tyle komentarzy do książki!
Polecam całym sercem, z dumą objęłam ją swoim patronatem. To jedno ze spełnionych marzeń.
Kocham światy tworzone przez Brigid Kemmerer! Wykreowane przez nią postacie są dla mnie zawsze takie namacalne, realnie ludzkie! Popełniają błędy, nie są idealni. Wywołuje to we mnie ogrom emocji! I tak też było przy "W obronie świtu". To doprawdy genialna kontynuacja! Nie pamiętam kiedy czytałam książkę, gdzie w KAŻDYM KOLEJNYM rozdziale się wzruszałam - a tak właśnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-06
Już poprzednie części Sagi Napoleońskiej Joanny Wtulich ogromnie mi się spodobały, ale to, co działo się w "Skazańcu i pannie"... Wow! Jak na razie to zdecydowanie mój ulubiony tom sagi! Już wcześniej historia Krysi Podolskiej, siostry Antoniego, mnie wzruszyła, dlatego cieszę się ogromnie, że otrzymała "swoją" książkę. Ta cicha, pogardzana przez matkę dziewczyna, postanawia wziąć życie we własne ręce. Chociaż boi się ogromnie, większy strach wzbudza w niej wizja małżeństwa z okrutnym sąsiadem, dlatego niczym Mulan, przebrana za mężczyznę, ucieka z domu.
Ooch, ileż emocji dała mi ta historia! Przygody Krysi w przebraniu są pełne wartkiej akcji i zaskakujących zdarzeń. W końcu panuje wojna, sytuacja w nowo powstałym Księstwie Warszawskim nie jest łatwa. Na dodatek dwóch Francuzów, na których się natyka, są tak barwnymi i różniącymi się postaciami, że opowieść robi się dzięki temu jeszcze lepsza. Cudownie było oglądać przemianę Krysi, relacje, jakie tworzyła z otaczającymi ją ludźmi. Za to Robert Bréhan, zamknięty w sobie, mrukliwy (a nawet chciałoby się powiedzieć opryskliwy) Francuz, jest idealną jej przeciwwagą. Każda fanka motywu grumpy/sunshine będzie zachwycona. JA jestem szczerze zachwycona i wprost nie mogę się doczekać kontynuacji!
Jak zawsze warsztat Autorki sprawia, że przez książkę się wręcz płynie, niesamowicie oddaje ducha tamtych czasów, z wszystkimi jego barwami, też tymi mrocznymi. Polecam ze szczerego serca!
Już poprzednie części Sagi Napoleońskiej Joanny Wtulich ogromnie mi się spodobały, ale to, co działo się w "Skazańcu i pannie"... Wow! Jak na razie to zdecydowanie mój ulubiony tom sagi! Już wcześniej historia Krysi Podolskiej, siostry Antoniego, mnie wzruszyła, dlatego cieszę się ogromnie, że otrzymała "swoją" książkę. Ta cicha, pogardzana przez matkę dziewczyna,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-11
"Historie..." zaintrygowały mnie od pierwszych stron. Pamiętam do dziś, jak na s. 10 pojawiła się postać Tsukiyo, a mi mocniej zabiło serce. Po kolejnych kilkunastu stronach uświadomiłam sobie, że jest to niejako retelling Mulan - typowo dla siebie zdążyłam zapomnieć, co było w opisie - wtedy już oddałam tej książce całe serce.
Znając zapewne pierwowzór, wiecie, że główna bohaterka przebierze się za mężczyznę i w tej postaci wstąpi do armii. I wszelkie opisy obozu, treningów... Ach, uwielbiam takie momenty w opowieściach! Nie mogłam się oderwać od czytania! Jednak potem... Odchodzimy już od znanej nam opowieści, gdyż historia ta rozwija się w zupełnie inną stronę, dając pole do popisu o wiele bardziej magicznej akcji. Będziecie oczarowani, wierzę w to całkowicie! Kiedy tylko przeczytacie o czerwonych niciach przeznaczenia, które oplatają naszych bohaterów, wielkich oczekiwaniach, jakie spoczywają na ich barkach, o często tragicznych wydarzeniach, które będą ich udziałem, a zarazem o pięknych opisach miejsc, w których będzie się działa akcja... To wszystko, to jest właśnie magia! Kończyłam ją czytać ze łzami w oczach i będę niecierpliwie czekać na kolejny tom! Otrzymała ona ode mnie 10/10 gwiazdek i pełne uwielbienie! Z dumą objęłam ją swoim patronatem i będę polecać wszystkim ;)
"Historie..." zaintrygowały mnie od pierwszych stron. Pamiętam do dziś, jak na s. 10 pojawiła się postać Tsukiyo, a mi mocniej zabiło serce. Po kolejnych kilkunastu stronach uświadomiłam sobie, że jest to niejako retelling Mulan - typowo dla siebie zdążyłam zapomnieć, co było w opisie - wtedy już oddałam tej książce całe serce.
Znając zapewne pierwowzór, wiecie, że główna...
2020-01-20
Po wielkim finale drugiego tomu, który wprawił mnie w całą kaskadę emocji, niespokojnie oczekiwałam zakończenia całej historii. Ciężko cokolwiek napisać, żeby nie zdradzać niepotrzebnie fabuły, dlatego skupię się na odczuciach, jakie książka we mnie wywołała. A był ich cały ogrom!
Od samego początku "Królowej niczego" można się zanurzyć w rozgoryczeniu, smutku i tęsknocie Jude. Pierwsze strony już wycisnęły z moich oczu kilka łez. Potem zapadłam się bez reszty w dalsze poczynania Jude, choć już nie tak łzawe, ale za to pełne determinacji i siły, która tak mocno cechuje naszą bohaterkę. Jej trzeźwy stosunek do samej siebie, twarde i bezpardonowe podejście do niezwykłego elfiego świata jest jedną z cech, dzięki którym tak kocham całą tę serię.
A im dalej opowieść szła w las, tym ciężej się było oderwać. Tyle razy serce kołatało mi jak szalone, a moje myśli nieustannie krążyły wokół czytanej treści, że trudno było skupić się na czymkolwiek innym. Potem nastąpił wielki finał... wielkie bum! Zaskoczenie, szok, łzy. Właściwie ostatnie 80 stron to były głównie łzy. Holly Black dała mi wspaniałe zakończenie, z którego naprawdę jestem zadowolona.
Wrócę do tej trylogii z całą pewnością! Kocham!
Po wielkim finale drugiego tomu, który wprawił mnie w całą kaskadę emocji, niespokojnie oczekiwałam zakończenia całej historii. Ciężko cokolwiek napisać, żeby nie zdradzać niepotrzebnie fabuły, dlatego skupię się na odczuciach, jakie książka we mnie wywołała. A był ich cały ogrom!
Od samego początku "Królowej niczego" można się zanurzyć w rozgoryczeniu, smutku i tęsknocie...
2019-01-04
Czy po tym, jak cały świat zawala się na głowę, można ruszyć do przodu?
Po łamiącym serce zakończeniu "Cieni tożsamości" nie wiedziałam, czego się spodziewać po póki co ostatnim tomie Ostatniego Imperium Brandona Sandersona. Czy Wax da radę się podźwignąć z drugi raz przeżytej tragedii? Jak się okazało, da! I ta część była przegenialna!!! Jakby można było, dałabym 11 gwiazdek! Czemu aż tak? Już wyjaśniam. Akcja potoczyła się od samego początku w sposób wielce interesujący. Zaczęło się od ślubu, od typowej relacji Wax-Steris-Wayne... A potem nagle: bum! Mamy okazję poznać bliżej Steris i stała się ona moją ulubioną bohaterką tej książki! Wszystkie momenty, w których była, stawały się zabawne, zadziwiające, wciągające. Choć moimi ulubionymi chwilami były te z całą ekipą: Wax, Wayne, Marasi, Steris i MeLaan - dawno się tak nie uśmiałam!
W "Żałobnym opaskach" mamy również niesamowite nawiązania do pierwszej ery serii, kolejne nowinki technologiczne i odkrycia, które odwracają znany bohaterom świat do góry nogami! Nie macie pojęcia jak się cieszę, że tą książką kończyłam zeszły rok i że jest to pierwsza przeczytana przeze mnie książka w tym roku! Teraz będę obsesyjnie sprawdzać informacje, kiedy wyjdzie "Zaginiony metal" - zapowiadany przez Sandersona kolejny, ostatni tom tej genialnej serii.
Na koniec dla smaczku jeszcze cytat z Opasek: "Ponieważ ludzie byli ludźmi i tylko jedno było pewne - niektórzy z nich zachowywali się dziwnie. Albo raczej, każdy zachowywał się dziwnie, kiedy okoliczności przypadkiem pasowały do jego osobistej odmiany szaleństwa".
Czy po tym, jak cały świat zawala się na głowę, można ruszyć do przodu?
Po łamiącym serce zakończeniu "Cieni tożsamości" nie wiedziałam, czego się spodziewać po póki co ostatnim tomie Ostatniego Imperium Brandona Sandersona. Czy Wax da radę się podźwignąć z drugi raz przeżytej tragedii? Jak się okazało, da! I ta część była przegenialna!!! Jakby można było, dałabym 11...
2022-11-13
Nie wiem jak Wy, ale ja na to czekałam od dawna! 10 lat temu wyszła w Polsce seria Dotyk Julii, którą szczerze pokochałam, jednak wydano u nas tylko 3 tomy. I od tych 10 lat marzyłam, by móc poznać dalsze tomy i nowelki z serii. Czekałam aż do tego roku, kiedy Wydawnictwo We Need Ya wydało tę serię na nowo! Teraz wyszły pierwsze trzy tomy, a w nich również dwie nowelki, w przyszłym roku zaś będą dalsze tomy!
W pierwszej części, "Dotknij mnie" poznajemy losy Juliette. I wierzcie mi lub nie, ale na samej pierwszej stronie można się już popłakać. Główną bohaterkę poznajemy, gdy jest zamknięta w zakładzie dla trudnej młodzieży. I to od 264 dni. Sama. Za oknem jawi się postapokaliptyczny świat pod rządami tyranii, a w głowie Juliette rozrywająca serce samotność walczy z szaleństwem.
Uwielbiam język, jakim autorka okrasiła tę książkę. Sposób, w jakim chaotyczne, niestabilne myśli bohaterki są tutaj pokazane. Od zawsze miało to dla mnie wręcz poetyczny wydźwięk. A sama opowieść... Jej historia... Jednak kiedy w życiu Juliette pojawia się pewien chłopak, wszystko się zmienia. Dziewczyna powoli odkrywa swoją siłę, staje się zupełnie nową osobą, niczym motyl rozchylający po raz pierwszy swoje skrzydła. Czyta się o tym niesamowicie!
I to takie wspaniałe, że po tych 10 latach ta książka robi na mnie takie samo wrażenie, jak wtedy!
A umieszczona w tym tomie nowelka "Zniszcz mnie", napisana z perspektywy Warnera... Oooch! Złoto! Ileż tam cytatów zaznaczyłam, ile razy wracałam się o stronę, by jeszcze raz przeczytać jego myśli. Kocham bardzo!
Nie wiem jak Wy, ale ja na to czekałam od dawna! 10 lat temu wyszła w Polsce seria Dotyk Julii, którą szczerze pokochałam, jednak wydano u nas tylko 3 tomy. I od tych 10 lat marzyłam, by móc poznać dalsze tomy i nowelki z serii. Czekałam aż do tego roku, kiedy Wydawnictwo We Need Ya wydało tę serię na nowo! Teraz wyszły pierwsze trzy tomy, a w nich również dwie nowelki, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10-02
"Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony".
Zdanie to stało się już niemal ikoniczne. Dla niewtajemniczonych, rozpoczyna ono jedną z najsławniejszych powieści dziewiętnastowiecznej literatury pięknej - "Dumę i uprzedzenie" Jane Austen. Znam je odkąd byłam młodym dziewczęciem, kiedy to na zmianę czytałam "Dumę..." i oglądałam jej ekranizację (miniserial BBC z 1995 r.). I robię tak do dziś!
Dlaczego ta powieść jest tak ponadczasowa? Pomimo tego, że jej akcja dzieje się w XIX-wiecznej Anglii, sposób ukazania relacji społecznych i wielu norm obyczajowych jest aktualny po dziś dzień. A do tego czaruje swoim stylem i niepowtarzalnym urokiem!
Opowiada ona losy Elisabeth Bennet, drugiej w kolejności z pięciu córek. Pan Bennet jest zubożałym właścicielem majątku w Longbourn, dlatego dla pani Bennet najważniejszym zmartwieniem (poza jej sławetnymi nerwami) jest dobre wydanie córek za mąż. Od samego początku akcji nadarza się ku temu doskonała okazja - do okolicznego majątku wprowadza się młody i bogaty dżentelmen, który sprowadza ze sobą siostry i przyjaciela, jeszcze bogatszego pana Darcy'ego. Elisabeth i pan Darcy po pierwszym spotkaniu mają już o sobie nawzajem ugruntowaną (i niezbyt pochlebną) opinię. Jednak czy powierzchowne wrażenia i plotki z drugiej ręki pozwalają poznać drugiego człowieka? Czy szybko powzięte uprzedzenia mogą zatrzeć realny osąd o drugiej osobie?
Zdecydowanie dzieje się tam wiele, w czym udział mają różne genialnie wykreowane postacie drugoplanowe. Za każdym razem nie potrafię się oderwać od tej książki. Moje dawne wydanie już się rozpadało, dlatego już od jakiegoś czasu marzyło mi się nowe... I tutaj bój wygrało to cudo wydane przez Wydawnictwo MG. Płócienna twarda oprawa, piękna grafika. Kocham tę okładkę równie mocno co uwielbianą treść!
"Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony".
Zdanie to stało się już niemal ikoniczne. Dla niewtajemniczonych, rozpoczyna ono jedną z najsławniejszych powieści dziewiętnastowiecznej literatury pięknej - "Dumę i uprzedzenie" Jane Austen. Znam je odkąd byłam młodym dziewczęciem, kiedy to na zmianę czytałam...
2022-08-23
"Na przekór nocy" jest najlepszą książkę, jaką przeczytałam w tym miesiącu i zdecydowanie trafi do topki tego roku! Jestem tak oczarowana nową powieścią Brigid Kemmerer, że do teraz, kilka dni po jej skończeniu, cały czas czuję tęsknotę za przedstawionym w niej światem i bohaterami.
Od pierwszych stron już czułam ekscytację akcją - Tessa i Wes wykradają się nocą przez mur do Sektora Królewskiego, ukryci pod maskami i kapeluszami, potem roznoszą po Dziczy, sektorze biednych, bezcenny lek na gorączkę dziesiątkującą ludność całego królestwa. Do tego Tessa coraz bardziej podziwia dzielnego i potrafiącego zachować zimną krew Wesa. A z drugiej strony mamy rozdziały księcia Corricka, Najwyższego Sędziego Królewskiego, który żelazną ręką wspiera rządy brata, króla Harristana. To wszystko razem sprawia, że nie mogłam się oderwać od czytania. A co działo się dalej... Jeeej, nie będę Wam nic spojlerować, ale wiedzcie, że kilka razy płakałam, nerwy miałam w strzępach...
Co ciekawe, jest tutaj dość ważny wątek polityczny, a osobiście jakoś za nim nie przepadam. A tutaj... Nie miałam z nim żadnego problemu, wręcz mnie ciekawił! Romans za to jest bardzo nienachalny, głównie opiera się na napięciu między dwoma osobami, więcej tu tragizmu niż jakichś pozytywnych zdarzeń. A co zauroczyło mnie chyba najbardziej, to wizja pokazania świata, w którym nic nie jest czarno-białe. Zachowania postaci często mają drugie albo nawet trzecie dno, którego inni nie znając, nie mogą odpowiednio zinterpretować. Czynniki, które determinują ich decyzje życiowe, mamy okazję poznać wraz z bohaterami i często wywołuje to tylko coraz więcej łez. Poruszająca i porywająca historia, którą zaserwowała na Autorka na długo pozostanie w moim sercu. Będę ze ściśniętym sercem wypatrywać premiery drugiego tomu! Dla mnie to rewelacyjne fantasy!
"Na przekór nocy" jest najlepszą książkę, jaką przeczytałam w tym miesiącu i zdecydowanie trafi do topki tego roku! Jestem tak oczarowana nową powieścią Brigid Kemmerer, że do teraz, kilka dni po jej skończeniu, cały czas czuję tęsknotę za przedstawionym w niej światem i bohaterami.
Od pierwszych stron już czułam ekscytację akcją - Tessa i Wes wykradają się nocą przez mur...
2022-07-29
Ogromnie lubię książki z motywem #girlpower. I już czytając opis "Pierwszej dziewczynki" Amy Harmon, wiedziałam, że coś pewnie z tego motywu tu dostanę. Tak też było! Chociaż, prawdę powiedziawszy, najbardziej przebija się w tej opowieści ból i niemoc, na jakie często zdane są kobiety. Już pierwsze sceny łapią za serce. Jedna z początkowych scen, sławetne rzucanie klątwy na całe Saylok, sama w sobie jest majstersztykiem. Przed lekturą wyobrażałam sobie jakąś złą wiedźmę, która ową klątwę rzuca, jak to typowo w takich przypadkach bywa - nic bardziej mylnego! Na tych pierwszych rozdziałach płakałam i już wtedy wiedziałam, że będzie to wyjątkowa książka! Z czystym sercem daję jej 10 gwiazdek, gdyż była to najlepsza książka, jaką przeczytałam w lipcu! Będzie w topce tego roku, zdecydowanie!
Luźne nawiązania do mitologii nordyckiej również przypadły mi do gustu - bóg Saylok, jeden z synów Odyna, to wymyślona przed autorkę postać, dzięki czemu miała niezłe pole do popisu! I spisała się świetnie! Wszelkie opisywane zwyczaje robiły na mnie wrażenie, np. różnice klanowe, motyw warkocza u mężczyzn i wszystko z nim związane. A największe wrażenie zrobiły na mnie główne postacie męskie: Bayr i Dagmar. Pomimo wspominanego wyżej motywu girl power, historia ta najbardziej opiera się na mądrej świadomości męskiej siły - opieki, miłości i cichego posłuszeństwa. Jest tu dużo smutku, jest też kilka mocno krwawych scen. Ale jest tak bardzo autentycznie, tak emocjonalnie. Ta książka to złoto! Przecudne fantasy z mądrym przesłaniem. Takie kocham najbardziej!
Ogromnie lubię książki z motywem #girlpower. I już czytając opis "Pierwszej dziewczynki" Amy Harmon, wiedziałam, że coś pewnie z tego motywu tu dostanę. Tak też było! Chociaż, prawdę powiedziawszy, najbardziej przebija się w tej opowieści ból i niemoc, na jakie często zdane są kobiety. Już pierwsze sceny łapią za serce. Jedna z początkowych scen, sławetne rzucanie klątwy na...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-15
Co warto wiedzieć na początek, nie jest to książka należąca do cyklu o Bridgertonach, tylko o Rokesbych, warto sobie zdawać z tego sprawę. Dzieje się też pokolenie wcześniej (27 lat przed akcją "Mojego księcia").
Główną bohaterką jest Poppy Bridgerton, pełna temperamentu i ciętego humoru. Niestety, podczas samotnego spaceru u wybrzeży odnajduje jaskinię przemytników... Znalazła się w nieodpowiednim miejscu i co gorsze, w nieodpowiednim czasie. W ten sposób akcja przenosi się na pokład statku, a Poppy poznaje kapitana Andrew Jamesa, który, jak większość mężczyzn na statku, nie jest rady z obecności kobiety podczas podróży.
I tak dostajemy książkę, której połowa fabuły dzieje się na morzu, a nie na angielskich salonach. Jest ciekawie, trudna relacja Poppy z Andrew sprawia, że nie można się nudzić, czytając ich dialogi. Do tego zrobi się niebezpiecznie, znajdziemy się w zupełnie innym europejskim porcie... I oczywiście dostaniemy też wysmakowany romans w stylu Julii Quinn. Jestem tą książką doprawdy zachwycona! Pochłonęłam ją błyskawicznie, gdyż nie mogłam się od niej oderwać! I był moment, gdzie szczerze się wzruszyłam. Mamy tutaj doprawdy cały wachlarz emocji. Na ten moment, to chyba moja ulubiona książka Autorki!
Co warto wiedzieć na początek, nie jest to książka należąca do cyklu o Bridgertonach, tylko o Rokesbych, warto sobie zdawać z tego sprawę. Dzieje się też pokolenie wcześniej (27 lat przed akcją "Mojego księcia").
Główną bohaterką jest Poppy Bridgerton, pełna temperamentu i ciętego humoru. Niestety, podczas samotnego spaceru u wybrzeży odnajduje jaskinię przemytników......
2022-02-04
"Pragnę więcej" całkowicie skradło moje serce! Od pierwszych stron pokochałam klimat Wilczej Doliny. Poznajemy lepiej tę dawną słowiańską osadę, gdzie Jaruna powoli dorasta, będąc zupełnie normalną dziewczyną - w porównaniu do swojego nadzwyczajnego brata Bratmiła, ucznia Chaberki. I w tej książce to życie zwyczajnych ludzi jest w centrum akcji. Trudy dnia codziennego, relacje, miłość, ale też powinności, które czasem są sprzeczne z tym, co w ich sercu gra. I wiecie, co najbardziej zachwyciło mnie w tej książce? Niezwykła naturalność tego wszystkiego, genialny styl pisarski, który trafił prosto do najgłębszych zakamarków mojej duszy! Płakałam rzewnie na kilku momentach, szczerze poruszona losami Jaruny, ale też opisywanej czasem trochę starszej Sójki. Losy tych młodych kobiet, kompletnie różnych, pokazują problemy, które aktualne są także dziś, chociaż żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Jednak ponadczasowość tematu, prawdziwość uczuć i emocji... Do teraz jestem poruszona! Ogromnie! Wiem, że wrócę do tej książki, dostaje ona ode mnie 10/10 gwiazdek, bo moim zdaniem jest to książka, którą powinna przeczytać każda młoda kobieta (dorosła, bo jednak gorętsze sceny są obecne). A i te starsze oczywiście też, bo nigdy nie wiadomo, kiedy takie nauki będą nam, kobietom potrzebne.
Nawiązując jeszcze do gatunku książki, dla mnie jest to raczej powieść obyczajowa z elementami romansu i fantasy (w końcu jest mowa o chociażby mamunach), a nie po prostu erotyk, jak jest to ogólnie reklamowane. Opisane tutaj sceny 18+ są pełne smaku i naturalne, a co najważniejsze, nie dominują nad fabułą powieści, chociaż odgrywają w niej ważną rolę. Całość fabuły jest wyważona i, powtórzę to raz jeszcze, gdyż słowo to przy lekturze często przychodziło mi na myśl, naturalna, chciałoby się powiedzieć - właśnie tak wygląda życie. Coś niesamowitego! Polecam z całego serca!
"Pragnę więcej" całkowicie skradło moje serce! Od pierwszych stron pokochałam klimat Wilczej Doliny. Poznajemy lepiej tę dawną słowiańską osadę, gdzie Jaruna powoli dorasta, będąc zupełnie normalną dziewczyną - w porównaniu do swojego nadzwyczajnego brata Bratmiła, ucznia Chaberki. I w tej książce to życie zwyczajnych ludzi jest w centrum akcji. Trudy dnia codziennego,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-29
"Zamknij człowieka na sto lat w pokoju z tysiącem książek, a pozna milion prawd. Zamknij go na rok w ciszy, a pozna siebie".
I tak właśnie ja, po przeczytaniu tych 891 stron, czuję się, jakbym poznała z milion prawd. Zaznaczyłam 35 cytatów, momentów, w których czułam wzruszenie, uniesienie, smutek, a czasem po prostu się roześmiałam. Jednak nie liczcie tutaj na komediowe momenty - "Wampirze Cesarstwo" to historia pełna mroku i krwi i gasnącej nadziei. Książka, która ukazuje nam mrożący krew w żyłach obraz świata, w którym pewnego dnia niebo zasnuwa szarość, a słońce już nigdy więcej nie ukazuje się na nieboskłonie. Bezdzień. Wszelka roślinność wymagająca odżywczych promieni słońca powoli wymiera, a z mroków nocy wychodzą najgorsze koszmary - wampiry.
Głównym bohaterem jest Gabriel de León i to, co czytamy na kartach książki, jest opowieścią wysnutą przez niego o całym jego życiu. Mamy więc rozmowy ze spisującym ją historykiem (mówiąc oględnie, by nic nie zaspojlerować), oraz samą właściwą opowieść z różnymi przeskokami czasowymi. I powiem Wam, że cała ta książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie! Kocham taki mroczny klimat, zniszczonych przez życie bohaterów, język barwny i dosadny, dużo krwi, beznadziei i rozpaczy! Były też jednak momenty pełne chwały, epickie walki i okruchy miłości, próbujące wzejść ponad wszechogarniający mrok tego świata. Różnorodne postacie, przerażające koszmary i krew lejącą się litrami. Pokochałam tę historię, jego bohaterów i nie mogę się wprost doczekać, co Autor da nam dalej.
Jeśli miałabym wybrać jakieś ulubione elementy, wymieniłabym po pierwsze - początki w San Michon! Zawsze w historiach ubóstwiam wręcz wszelkie motywy szkoleniowe, a nowicjat Gabriela jako srebrnoświętego był po prostu genialny! Było ciężko, nie wszyscy byli mili, ale pomimo tego znalazł tam swoje miejsce na Ziemi. Razem z Gabrielem wiele się dowiadujemy, nieodłączne elementy sakralne wprawiają czasem w ciarki (albo powodują wybuchy śmiechu, przez komentarze dorosłego Gabriela) i szczerze, mogłabym nawet poczytać o tym jeszcze o wiele więcej! Wszelkie wynikające z tego potem walki, nie ważne w jakim stanie był Gabriel, i tak wprawiały mnie w niejakie uniesienie, dzięki echom chwały i męstwa naszego Małego Lwa.
Kolejna rzecz - różnorodne i ciekawe postacie. Każdy był naprawę charakterystyczny, z krwi i kości, tak, że łatwo się było do nich przywiązać. Niektórzy mnie uwiedli od początku, inni byli wielkim zaskoczeniem. Nie nużył mnie tu nikt! Wiele było tajemnic, wiele niewiadomych, które powoli odsłaniane wprawiały mnie w istne osłupienie. Jestem zakochana w tej historii! Mogłabym pisać jeszcze wiele... Kristoff zrobił tu naprawdę niesamowitą robotę! Obraz katastrofy, mrocznego świata, wymyślona religia, będąca jakby modyfikacją chrześcijaństwa w zupełnie innej formie. Po prostu wow! 10/10 gwiazdek, bez dwóch zdań!
"Zamknij człowieka na sto lat w pokoju z tysiącem książek, a pozna milion prawd. Zamknij go na rok w ciszy, a pozna siebie".
I tak właśnie ja, po przeczytaniu tych 891 stron, czuję się, jakbym poznała z milion prawd. Zaznaczyłam 35 cytatów, momentów, w których czułam wzruszenie, uniesienie, smutek, a czasem po prostu się roześmiałam. Jednak nie liczcie tutaj na komediowe...
2021-12-05
Lekturę ACOSFu (ang. skrót od "Dworu Srebrych Płomieni") ogromnie przeżywałam! Dla mnie ten tom, w PL wydany w dwóch częściach, był tak samo cudowny jak wszystkie poprzednie i dostaje ode mnie 10/10 gwiazdek i dozgonną miłość! Jako, że postrzegam to jako jeden tom, napiszę to samo przy obu częściach.
Chciałabym zacząć od głównej bohaterki tomu, czyli od Nesty. Wiem, że wiele osób nie przepada za nią, jest w końcu trudną postacią (za co ja akurat ją kocham). W ACOSFie możemy zajrzeć do jej głowy, poznać motywy, przez które jest taka, a nie inna. I to nie jest nic prostego, ani ładnego. Maas wzięła pod lupę naprawdę niełatwy przypadek. Mamy tutaj szansę przekonać się, jak ciężko czasem jest walczyć z wewnętrznym ogniem, który spala nas od środka - i nie chodzi mi tu ani o żadne magiczne moce, ani o pożądanie. Ale o gniew, wyrzuty sumienia, osamotnienie czy zgorzknienie. O sytuacje, kiedy tak nienawidzi się siebie samego, że wszelkie dobre uczucia czy interakcje społeczne wydają się być niemożliwe. Gdy nadludzkim wysiłkiem wydaje się okazanie innym czegoś ponad obojętnością.
Całe szczęście Nesta nie jest tak do końca sama. Zmuszona co prawda groźbą, ale dostaje szansę zajęcia myśli czymś innym - treningiem i ciężką pracą. I to zmienia wszystko.
Żelazna determinacja walczy ze zwątpieniem w siebie.
Patrzenie na desperacką drogę ku światłu kogoś, kto dotknął dna wywołuje ogrom odczuć. Emocjonalność jest, jak dla mnie, jednym z głównych orężów Maas - jest w tym mistrzynią - i tu zostajemy zarzuceni często bardzo trudnymi emocjami. Emocjami, które trafiły wprost do mojej duszy i wywołały wiele łez. Kocham to!
Odnosząc się do relacji Nesty z Kasjanem, moim zdaniem są to niesamowicie do siebie pasujące postacie. Oboje mają cięty język, są bezpośredni i szczerzy. Cechy te, poza dialogami, uwidocznione są też w scenach erotycznych. Wyjęte z kontekstu są po prostu dosadnymi i szczegółowymi opisami, jednak patrząc przez pryzmat całości postaci, to jest to coś, co po prostu do nich pasuje. Gdyby ich zbliżenia były ukazane w romantycznych, czy słodkich słowach, wydawałoby się to sztuczne i nie na miejscu.
Oczywiście, trzeba zaznaczyć, że sceny te, a przez to cała książka, są zdecydowanie dla czytelników 18+, jednak nie chciałabym ich widzieć napisanych inaczej. Chemia między Nestą a Kasjanem aż rozgrzewa karty książki, a jej niekiedy brutalny charakter jest efektem stosunku Nesty do wszystkiego (brak uczuć, brak przyszłości itd.), co też dziwnie, w tym kontekście, wyglądałoby inaczej.
W tym wszystkim Kasjan jest jednak od niej cierpliwszy, jest niesamowicie wspierający, chociaż robi to w sposób dostosowany do sytuacji - z dystansem, ostrym słowem, ale też ciepłem i dobrocią, którą aż emanuje.
Dla mnie Nesta i Kasjan to najlepsza para tej serii! Wiem, że będę czytać ACOSF ponownie, zapewne nie raz, za każdym razem z wypiekami na twarzy i tkliwością w sercu.
Na koniec skupię się na kolejnym, moim zdaniem rewelacyjnym, aspekcie ACOSFu. Motywie girl power! A jest go tu dużo, oj bardzo! Zacznijmy od tego, że sama Nesta w swojej drodze od zera do bohatera bardzo często własnymi przemyśleniami nawiązuje do traktowania młodych dziewcząt i kobiet. Spotyka ona również na swojej drodze kilka kobiet po przejściach, z których dwie z nich, Emerie i Gwyn, staną się jej bardzo bliskie. We trójkę zaczynają pracować nad sobą, wychodząc poza swoje dotychczasowe ograniczenia - i fizyczne i psychologiczne - wykuwając coś nowego i niesamowitego. Specjalnie piszę dość ogólnikowo, by nic ważnego Wam nie zdradzić, jednak mogę bez obawy powiedzieć, że czytając ACOSF, każda dziewczyna poczuje moc, jaka płynie z kart tej książki. Ja osobiście poczułam wielki przypływ odwagi i to takiej, która pozwala stanąć przed lustrem, spojrzeć w końcu na wszystkie swoje złe i dobre strony, wszelkie przeszłe złe wybory, a następnie zaakceptować je i wybaczyć sobie. Uwielbiam, kiedy książka tak na mnie działa - kiedy dzięki niej staję się lepsza!
Lekturę ACOSFu (ang. skrót od "Dworu Srebrych Płomieni") ogromnie przeżywałam! Dla mnie ten tom, w PL wydany w dwóch częściach, był tak samo cudowny jak wszystkie poprzednie i dostaje ode mnie 10/10 gwiazdek i dozgonną miłość! Jako, że postrzegam to jako jeden tom, napiszę to samo przy obu częściach.
Chciałabym zacząć od głównej bohaterki tomu, czyli od Nesty. Wiem, że...
2021-12-03
Lekturę ACOSFu (ang. skrót od "Dworu Srebrych Płomieni") ogromnie przeżywałam! Dla mnie ten tom, w PL wydany w dwóch częściach, był tak samo cudowny jak wszystkie poprzednie i dostaje ode mnie 10/10 gwiazdek i dozgonną miłość! Jako, że postrzegam to jako jeden tom, napiszę to samo przy obu częściach.
Chciałabym zacząć od głównej bohaterki tomu, czyli od Nesty. Wiem, że wiele osób nie przepada za nią, jest w końcu trudną postacią (za co ja akurat ją kocham). W ACOSFie możemy zajrzeć do jej głowy, poznać motywy, przez które jest taka, a nie inna. I to nie jest nic prostego, ani ładnego. Maas wzięła pod lupę naprawdę niełatwy przypadek. Mamy tutaj szansę przekonać się, jak ciężko czasem jest walczyć z wewnętrznym ogniem, który spala nas od środka - i nie chodzi mi tu ani o żadne magiczne moce, ani o pożądanie. Ale o gniew, wyrzuty sumienia, osamotnienie czy zgorzknienie. O sytuacje, kiedy tak nienawidzi się siebie samego, że wszelkie dobre uczucia czy interakcje społeczne wydają się być niemożliwe. Gdy nadludzkim wysiłkiem wydaje się okazanie innym czegoś ponad obojętnością.
Całe szczęście Nesta nie jest tak do końca sama. Zmuszona co prawda groźbą, ale dostaje szansę zajęcia myśli czymś innym - treningiem i ciężką pracą. I to zmienia wszystko.
Żelazna determinacja walczy ze zwątpieniem w siebie.
Patrzenie na desperacką drogę ku światłu kogoś, kto dotknął dna wywołuje ogrom odczuć. Emocjonalność jest, jak dla mnie, jednym z głównych orężów Maas - jest w tym mistrzynią - i tu zostajemy zarzuceni często bardzo trudnymi emocjami. Emocjami, które trafiły wprost do mojej duszy i wywołały wiele łez. Kocham to!
Odnosząc się do relacji Nesty z Kasjanem, moim zdaniem są to niesamowicie do siebie pasujące postacie. Oboje mają cięty język, są bezpośredni i szczerzy. Cechy te, poza dialogami, uwidocznione są też w scenach erotycznych. Wyjęte z kontekstu są po prostu dosadnymi i szczegółowymi opisami, jednak patrząc przez pryzmat całości postaci, to jest to coś, co po prostu do nich pasuje. Gdyby ich zbliżenia były ukazane w romantycznych, czy słodkich słowach, wydawałoby się to sztuczne i nie na miejscu.
Oczywiście, trzeba zaznaczyć, że sceny te, a przez to cała książka, są zdecydowanie dla czytelników 18+, jednak nie chciałabym ich widzieć napisanych inaczej. Chemia między Nestą a Kasjanem aż rozgrzewa karty książki, a jej niekiedy brutalny charakter jest efektem stosunku Nesty do wszystkiego (brak uczuć, brak przyszłości itd.), co też dziwnie, w tym kontekście, wyglądałoby inaczej.
W tym wszystkim Kasjan jest jednak od niej cierpliwszy, jest niesamowicie wspierający, chociaż robi to w sposób dostosowany do sytuacji - z dystansem, ostrym słowem, ale też ciepłem i dobrocią, którą aż emanuje.
Dla mnie Nesta i Kasjan to najlepsza para tej serii! Wiem, że będę czytać ACOSF ponownie, zapewne nie raz, za każdym razem z wypiekami na twarzy i tkliwością w sercu.
Na koniec skupię się na kolejnym, moim zdaniem rewelacyjnym, aspekcie ACOSFu. Motywie girl power! A jest go tu dużo, oj bardzo! Zacznijmy od tego, że sama Nesta w swojej drodze od zera do bohatera bardzo często własnymi przemyśleniami nawiązuje do traktowania młodych dziewcząt i kobiet. Spotyka ona również na swojej drodze kilka kobiet po przejściach, z których dwie z nich, Emerie i Gwyn, staną się jej bardzo bliskie. We trójkę zaczynają pracować nad sobą, wychodząc poza swoje dotychczasowe ograniczenia - i fizyczne i psychologiczne - wykuwając coś nowego i niesamowitego. Specjalnie piszę dość ogólnikowo, by nic ważnego Wam nie zdradzić, jednak mogę bez obawy powiedzieć, że czytając ACOSF, każda dziewczyna poczuje moc, jaka płynie z kart tej książki. Ja osobiście poczułam wielki przypływ odwagi i to takiej, która pozwala stanąć przed lustrem, spojrzeć w końcu na wszystkie swoje złe i dobre strony, wszelkie przeszłe złe wybory, a następnie zaakceptować je i wybaczyć sobie. Uwielbiam, kiedy książka tak na mnie działa - kiedy dzięki niej staję się lepsza!
Lekturę ACOSFu (ang. skrót od "Dworu Srebrych Płomieni") ogromnie przeżywałam! Dla mnie ten tom, w PL wydany w dwóch częściach, był tak samo cudowny jak wszystkie poprzednie i dostaje ode mnie 10/10 gwiazdek i dozgonną miłość! Jako, że postrzegam to jako jeden tom, napiszę to samo przy obu częściach.
Chciałabym zacząć od głównej bohaterki tomu, czyli od Nesty. Wiem, że...
2021-11-03
Po kilku poleceniach serii na IG (przy okazji premiery 3. tomu), poczułam tak nieodpartą ochotę, by się za nią zabrać, że od razu wgrałam sobie "Mroczne Wybrzeża" na Legimi, aby zobaczyć, jak mi się spodobają... Dwa dni później już zaczynałam tom drugi, a po czterech następnych - trzeci. Po prostu PRZEPADŁAM! Jensen prezentuje tu tak barwny świat (z motywami zaczerpniętymi ze starożytnego Rzymu) i rewelacyjne postacie, że wprost nie można się oderwać od lektury! Od samego początku polubiłam Terianę, córkę kapitan statku i triumwira narodu Maarinów. A niesławny legat Trzydziestego Siódmego Legionu, Marek, wzbudził we mnie równie duże zainteresowanie. Ich historia jest skomplikowana, w wielu miejscach tragiczna i sprawia, że emocjonalnie ogromnie się to wszystko przeżywa. Mamy tutaj zamorskie wyprawy, nowe lądy, różne nacje i co najważniejsze trudne wybory, przed którymi stawiani są nasi bohaterowie - kto ma przetrwać, kto zachować wolność i ile jest się w stanie dla tego poświęcić.
"Dobry człowiek wepchnięty w rolę łotra – nie tylko dla własnego przetrwania, ale i przetrwania swoich ludzi".
Jestem tak oczarowana, że daję temu 10/10 gwiazdek! Takie historię kocham najbardziej! Więc polecam Wam ją z całego serca!
Po kilku poleceniach serii na IG (przy okazji premiery 3. tomu), poczułam tak nieodpartą ochotę, by się za nią zabrać, że od razu wgrałam sobie "Mroczne Wybrzeża" na Legimi, aby zobaczyć, jak mi się spodobają... Dwa dni później już zaczynałam tom drugi, a po czterech następnych - trzeci. Po prostu PRZEPADŁAM! Jensen prezentuje tu tak barwny świat (z motywami zaczerpniętymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-19
Po lekturze "Syna Cieni" Juliet Marillier, drugiego tomu Siedmiorzecza, potrzebowałam kilka dni, by uporządkować myśli i emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania. A było ich wiele. Już "Córka Lasu" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przeżywałam ją wielce i zachwycałam się jej stylem. Tutaj od samego początku było to samo. Co prawda potrzebowałam kilkanaście stron, by przyzwyczaić się do opowieści przedstawianej z perspektywy kolejnego pokolenia - znane nam z pierwszego tomu postacie są tu dorosłe i rozsądne na ten dojrzały sposób, który nie dostrzega czasem istoty zachowania młodych. Tyczy się to szczególnie mężczyzn, bo Sorcha pozostała taką samą niesamowitą kobietą.
W "Synu Cieni" historię poznajemy z perspektywy Liadan, córki Sorchy. I jak wcześniej najbardziej kochałam tę część opowieści dziejącą się w Siedmiorzeczu i otaczających go lasach, tak teraz moje serce skradły od samego początku starożytne kurhany i grupa fianna. Liadan również stała się postacią, z którą ogromnie się zżyłam, mam nawet wrażenie, że bardziej niż z Sorchą. Liadan w każdym momencie podejmowała własne decyzje, nie zgadzała się ślepo podążać nakreślonymi dla niej przez innych ścieżkami przeznaczenia. Dbała najbardziej o tych, których kochała. I podobnie do swojej matki, potrafiła dla nich wiele przecierpieć.
Wylałam wiele łez podczas tej lektury. Robiłam sobie czasem dwudniowe przerwy od czytania, aby móc emocjonalnie unieść dalszą część. A na koniec wnioski, które wyciągnęłam z książki, odniosłam do siebie i swojego życia, co również wywołało wzruszenie. I powiem tak - ta książka to arcydzieło. Juliet Marillier jest moją idolką i mam szczerą nadzieję, że wydawnictwo Papierowy Księżyc wyda wszystkie jej książki. Jej styl, jej wrażliwość... To wszystko prawdziwa magia. Dla mnie to było właściwie 11/10 gwiazdek, serio. Kocham całą sobą!
Po lekturze "Syna Cieni" Juliet Marillier, drugiego tomu Siedmiorzecza, potrzebowałam kilka dni, by uporządkować myśli i emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania. A było ich wiele. Już "Córka Lasu" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przeżywałam ją wielce i zachwycałam się jej stylem. Tutaj od samego początku było to samo. Co prawda potrzebowałam kilkanaście stron, by...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-08
Powiem na początek tyle: Wow! Znów trafiła mi się genialna powieść, podkreślająca, jak wielką siłę mają kobiety! Już pierwszy tom serii o rodzeństwie Montague prezentował wiele interesujących, a jednocześnie trudnych tematów. Tutaj zaś mamy kolejną, bardzo na czasie kwestię - prawa kobiet. Są one pokazane w kontekście różnych zagadnień à propos kilku postaci: Felicity Montague, naszej głównej bohaterki, która od dziecka interesuje się medycyną i pragnie ją studiować, a następnie leczyć, na równi z mężczyznami. Jest też historia jej przyjaciółki Johanny oraz jej matki, a także Sim, nowej członkini załogi znanego nam z 1. tomu statku Ebrahima. Nie będę Wam wyjawiać ich opowieści, poznajcie je sami - a mówię Wam, warto!
Mackenzi Lee bardzo skrupulatnie bada opisywane przez siebie tematy, zaznaczając w posłowiu ewentualne zmiany. Historie XVIII-wiecznych bohaterek nie są jedynie jej wymysłem, włożeniem ducha współczesnej kobiety w ciała ówczesnych niewiast, są efektem inspiracji życia prawdziwych kobiet, które wtedy żyły i walczyły o swoje prawa. O swoje miejsce na Ziemi. Felicity od pierwszych stron książki powtarza niczym mantrę: "Zasługujesz, żeby tu być". Ogromnie mnie to ruszało! Ten wątek w książce zrobił na mnie największe wrażenie! Do tego okraszony został barwnymi opisami miejsc (można dosłownie poczuć m.in. brud i smród dawnego Londynu) i brawurową fabułą, przy której nie sposób się nudzić! Bohaterki podróżują (lądem i wodą), dając nam możliwość lepszego poznania ówczesnej medycyny, obyczajów, kobiecych strojów czy pirackich zwyczajów. Tak zajmujące umysł i duszę książki dostają ode mnie 10/10 gwiazdek. Za moje wielkie emocje, łzy i uśmiechy. I za Monty'ego, który też ma tu swoje 5 minut!
Książka totalnie mnie oczarowała!
Powiem na początek tyle: Wow! Znów trafiła mi się genialna powieść, podkreślająca, jak wielką siłę mają kobiety! Już pierwszy tom serii o rodzeństwie Montague prezentował wiele interesujących, a jednocześnie trudnych tematów. Tutaj zaś mamy kolejną, bardzo na czasie kwestię - prawa kobiet. Są one pokazane w kontekście różnych zagadnień à propos kilku postaci: Felicity...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Słowalkiria", czyli finałowy tom cyklu Słowotwórczyni pióra Anny Szumacher, jest zdecydowanie najlepsza z całego cyklu! Z ogromną dumą objęłam ją patronatem, bo dosłownie zwaliła mnie z nóg! Jest prze-ge-nial-na! W tym tomie dostałam wszystko, czego oczekiwałam po poprzedniej akcji, a do tego o wieeele więcej dobrego! To, w jaki sposób potoczyła się historia bohaterów, czyje drogi znów się skrzyżowały – przez większość czytania w mojej głowie było pełno wykrzykników: O jaaa! Co?! Aaaaa! Poziom ekscytacji tylko rósł. No a zakończenie! Tego zdecydowanie się nie spodziewałam! Jestem tak bardzo ciekawa, co na nie powiecie!
Jak widzicie, wykrzykników nadal jest pełno, ale to wynik emocji, jakie wciąż targają mną, kiedy myślę o "Słowalkirii". Autorka przeszła samą siebie, utrzymując przy tym rewelacyjny poziom zabawy słowem - znajdziecie tu mnóstwo nawiązań do popkultury, które wywołają szeroki uśmiech na Waszych twarzach. Pewnie pisałam to przy recenzjach poprzednich tomów, ale z chęcią się powtórzę - pomysł na ten cykl jest genialny! Połączenie świata realnego z fikcyjnym, mieszanie ich bohaterów. Czytanie tomów Słowotwórczyni zdecydowanie poprawia humor, sprawia, że delektujemy się świetnym warsztatem pisarskim i zanurzamy w odmętach pokręconej wyobraźni Autorki. Dla mnie była to niesamowicie wciągająca i angażująca emocjonalnie podróż, do której na pewno będę wracać. Polecam z całego serca!
"Słowalkiria", czyli finałowy tom cyklu Słowotwórczyni pióra Anny Szumacher, jest zdecydowanie najlepsza z całego cyklu! Z ogromną dumą objęłam ją patronatem, bo dosłownie zwaliła mnie z nóg! Jest prze-ge-nial-na! W tym tomie dostałam wszystko, czego oczekiwałam po poprzedniej akcji, a do tego o wieeele więcej dobrego! To, w jaki sposób potoczyła się historia bohaterów,...
więcej Pokaż mimo to