Co Mistrz to Mistrz! Od razu poznać go po satysfakcji z każdej frazy, gęstej narracji, idealnej konstrukcji zdań i elegancji formy. I tej splątanej sieci relacji międzyludzkich, z której nie mamy jak się wyplątać, ale też sami tego nie chcemy.
13 krótkich opowiadań, z których tylko „Przygoda męża i żony” jest naprawdę poświęcona miłości, a nie temu czemuś, co generalnie dzieje się między kobietą a mężczyzną - „co świtem znika i nie rani serc”.
Zresztą więcej tu, niż właśnie tego, niespełnienia, gry wyobraźni, spojrzeń, czasami dotyku. Bohaterowie częściej są raczej w trudnej czy przynajmniej niefortunnej sytuacji, czasem nawet pożałowania godni …
Na pierwszy rzut oka opowiadania wydają się dość proste, można nawet powiedzieć, że banalne, acz stanowią dla protagonistów esencję życia, którą są emocje. Każdy tekst aż od nich kipi, choć akurat nie od temperatury uczuć i niekoniecznie miłośnie.
Jakże wszystko tu zmysłowe pod palącym słońcem Południa, tej wymarzonej krainy, o której Paweł Muratow pisał:” Kto choć raz był we Włoszech, ten już nigdy nie będzie zupełnie nieszczęśliwy". I jesteśmy w pewnym sensie szczęśliwi, czytając te teksty Calvino. A jakaż tu kultura słowa – rzecz dziś nieczęsta w zalewie gadulstwa pisanego.
Otwierająca zbiór „Przygoda żołnierza” wysoko stawia poprzeczkę. Sołdat na przepustce zwraca uwagę na starszą od siebie pasażerkę w pociągu, notabene wdowę, i bezczelnie zaczyna….
„Kiedy wreszcie coś po raz pierwszy drgnęło w tkankach miękkich wdowy, jak gdyby tajnym podskórnym szlakiem następował przepływ odległych morskich prądów, żołnierz był tak zaskoczony – zupełnie jakby zakładał, że wdowa do tej pory niczego nie spostrzegła i naprawdę śpi – że w przestrachu cofnął rękę”.
„I żołnierz przypomniał sobie, co do tej pory wydarzyło się między nim a wdową, starając się odkryć w jej zachowaniu coś, co wskazywałoby na dalsze ustępstwa, i rozpamiętywał swoje ruchy raz jako mało znaczące przygodne muśnięcia i lekkie otarcia, to znów jako zobowiązujące akty poufałości, które nie pozwalałyby mu się wycofać”.
„To koniec, pomyślał piechur Tomagra, tej sekretnej hulanki; teraz, we wspomnieniu, wydała mu się marną namiastką, jakkolwiek w tamtej chwili chciwie ją wyolbrzymiał; była zaledwie niezdarną pieszczotą przez jedwabną tkaninę, czymś, czego nie sposób było mu odmówić, właśnie z uwagi na jego pożałowania godną kondycję żołnierza, i pani miłosiernie udzieliła mu tej łaski, nic nie dając po sobie poznać”.
Najlepsza w mojej ocenie „Przygoda czytelnika”, który przedkłada – ale do czasu, do czasu – rozkosze z lektury Stendhala, Dostojewskiego i Balzaka nad bardziej jednoznaczne przyjemności wynikające z obecności opalającej się niedaleko atrakcyjnej kobiety.
„Kąpiel we dwoje nużyła go bardziej niż kąpiel w pojedynkę, ale mimo wszystko różnica była niewielka.(…) Wszystko na próżno, nic nie mogło się równać ze smakiem życia zawartym w książkach”.
„Dotarł w lekturze powieści do momentu, w którym największe tajemnice postaci i ich otoczenia zostają wyjawione, poruszamy się w świecie już rozpoznanym, między autorem i czytelnikiem wytworzył się stan równości, dalsza wędrówka jest wspólna i szkoda, żeby dobiegła końca”.
„Zapisana strona otwierała przed nim prawdziwe życie, głębokie i pasjonujące, a kiedy unosił oczy, widział przygodne, lecz przyjemne zestawienie kolorów i wrażeń, świat drugorzędny i dekoracyjny, który do niczego nie mógł go zobowiązać. Opalona pani uśmiechnęła się do niego ze swojej maty”.
„Książka wylądowała tuż obok maty, otwarta, ale o kilka kartek dalej, i Amadeo, dając się wprawdzie ponieść gorącym uściskom, postarał się uwolnić jedną rękę, żeby włożyć zakładkę na właściwe miejsce; nie ma nic bardziej nieznośnego niż pospieszne kartkowanie książki, żeby odnaleźć urwany wątek”.
Straszliwa niepewność o swój związek gnębi narratora kolejnego wybitnego tekstu „Przygoda automobilisty”. Bardzo uniwersalna to przypowieść...
„Gdyby mi dano sposobność zastąpienia mojego obecnego stanu niepewności stanem pewności negatywnej, odmówiłbym takiej zamiany”.
„Nie potrafię już przyjąć innej sytuacji niż przeobrażenia nas w komunikaty”.
„Jeżeli chcę otrzymać komunikat, sam muszę zrezygnować z bycia komunikatem”.
„Nie możemy się już rozpoznać pośród wielu sygnałów, podążających tą samą drogą, każde z nas niesie swoje ukryte i nieodgadnione znaczenie, a na zewnątrz nie ma nikogo, kto byłby zdolny nas odczytać i zrozumieć”.
W „Przygodzie kąpiącej się” bohaterce spada w morzu dolna garderoba, co stawia ją nie tylko w nieprzyjemnej sytuacji egzystencjalnej wobec tłumu innych kąpiących, ale wręcz groźby śmierci….
„Pojęła wówczas, jak bardzo kobieta jest zdana na siebie, jaka rzadkością jest kobieca solidarna, spontaniczna dobroć (być może złamana przez ścisły pakt z mężczyzną), której w krytycznej chwili, niepojętej dla mężczyzny, wystarczyłby porozumiewawczy znak, żeby uprzedzić wołanie o pomoc. Kobiety nigdy nie przyjdą na ratunek; brakowało jej mężczyzny”.
Inne cytaty….
„Wystarczy, że powiecie o czymś: +Och, jakie to piękne, trzeba zrobić zdjęcie!+, a już jesteście po stronie tego, kto myśli, że wszystko, co nie zostało sfotografowane, jest utracone, jak gdyby nigdy nie istniało, zatem żeby naprawdę żyć, trzeba fotografować najczęściej jak to możliwe, należy żyć w sposób najbardziej godny fotografowania, albo za godną fotografowania uznać każdą chwilę swojego życia. Pierwsze rozwiązanie prowadzi do głupoty, drugie do szaleństwa”.
„Fotografia ma sens tylko wtedy, gdy wyczerpuje wszystkie możliwe obrazy”.
„Fotografował również zdjęcia w gazetach i nawiązywał pośrednią więź swojego obiektywu z obiektywem nieobecnych fotoreporterów. W dostarczaniu tych czarnych plam brała udział soczewka innych obiektywów, wymierzona w natarcia policji, zwęglone auta, biegnących lekkoatletów, ministrów, oskarżonych”.
„Szybko odkrył, że tygodniki nie obchodzą go ani trochę, zwykłe ślady działalności, powierzchni życia”.
„Szczęście było dla niego stanem niepewności, który należało przeżywać na wstrzymanym oddechu”.
„Może do nikogo nie czuł wrogości, może stał się dobrym człowiekiem”.
„Doskonałość tej przygody polegała na tym, że rozpoczęła się i zakończyła jednej nocy”.
„Nocna przygoda mogłaby zostawić jakiś ślad, zyskać ostateczną wartość, zamiast zniknąć jak piasek w morzu pustych i jednakowych dni”.
PS Wydaje mi się, że w rozdziale ”Przygoda żołnierza” jest pewna nielogiczność: najpierw wraz z nim dziwimy się, że pani usiadła obok niego, choć ”inne miejsca w przedziale nie były zajęte”, by dwie stronice dalej dowiedzieć się, że „naprzeciw siedziały inne osoby, które mogły zrobić chryję, patrząc na naganne zachowanie żołnierza i na milczenie kobiety”. No nic, ważne że wszystko dla obojga kończy się dobrze …..
Co Mistrz to Mistrz! Od razu poznać go po satysfakcji z każdej frazy, gęstej narracji, idealnej konstrukcji zdań i elegancji formy. I tej splątanej sieci relacji międzyludzkich, z której nie mamy jak się wyplątać, ale też sami tego nie chcemy.
13 krótkich opowiadań, z których tylko „Przyg...
Rozwiń
Zwiń