Łukasz

Profil użytkownika: Łukasz

Warszawa Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 2 godziny temu
1 187
Przeczytanych
książek
1 363
Książek
w biblioteczce
1 163
Opinii
16 025
Polubień
opinii
Warszawa Mężczyzna
Już chciałem napisać, że Książka jest dla mnie niczym chleb powszedni, ale tego nie zrobię. Bez chleba mogę się jednak obyć, zaś dzień bez krótkiego przynajmniej obcowania z Książką (w ręku) uważam za stracony. Z wykształcenia - historyk, a zatem cenię teksty spoglądające w przeszłość. Tym bardziej, że przyszłość Człowieka barwi się na czarno. W doborze lektur stosuję - nie pamiętam już czyją - zasadę: „Szkoda czasu na dobre książki. Trzeba czytać tylko najlepsze”…

Opinie


Na półkach:

Co Mistrz to Mistrz! Od razu poznać go po satysfakcji z każdej frazy, gęstej narracji, idealnej konstrukcji zdań i elegancji formy. I tej splątanej sieci relacji międzyludzkich, z której nie mamy jak się wyplątać, ale też sami tego nie chcemy.

13 krótkich opowiadań, z których tylko „Przygoda męża i żony” jest naprawdę poświęcona miłości, a nie temu czemuś, co generalnie dzieje się między kobietą a mężczyzną - „co świtem znika i nie rani serc”.

Zresztą więcej tu, niż właśnie tego, niespełnienia, gry wyobraźni, spojrzeń, czasami dotyku. Bohaterowie częściej są raczej w trudnej czy przynajmniej niefortunnej sytuacji, czasem nawet pożałowania godni …

Na pierwszy rzut oka opowiadania wydają się dość proste, można nawet powiedzieć, że banalne, acz stanowią dla protagonistów esencję życia, którą są emocje. Każdy tekst aż od nich kipi, choć akurat nie od temperatury uczuć i niekoniecznie miłośnie.

Jakże wszystko tu zmysłowe pod palącym słońcem Południa, tej wymarzonej krainy, o której Paweł Muratow pisał:” Kto choć raz był we Włoszech, ten już nigdy nie będzie zupełnie nieszczęśliwy". I jesteśmy w pewnym sensie szczęśliwi, czytając te teksty Calvino. A jakaż tu kultura słowa – rzecz dziś nieczęsta w zalewie gadulstwa pisanego.

Otwierająca zbiór „Przygoda żołnierza” wysoko stawia poprzeczkę. Sołdat na przepustce zwraca uwagę na starszą od siebie pasażerkę w pociągu, notabene wdowę, i bezczelnie zaczyna….

„Kiedy wreszcie coś po raz pierwszy drgnęło w tkankach miękkich wdowy, jak gdyby tajnym podskórnym szlakiem następował przepływ odległych morskich prądów, żołnierz był tak zaskoczony – zupełnie jakby zakładał, że wdowa do tej pory niczego nie spostrzegła i naprawdę śpi – że w przestrachu cofnął rękę”.

„I żołnierz przypomniał sobie, co do tej pory wydarzyło się między nim a wdową, starając się odkryć w jej zachowaniu coś, co wskazywałoby na dalsze ustępstwa, i rozpamiętywał swoje ruchy raz jako mało znaczące przygodne muśnięcia i lekkie otarcia, to znów jako zobowiązujące akty poufałości, które nie pozwalałyby mu się wycofać”.

„To koniec, pomyślał piechur Tomagra, tej sekretnej hulanki; teraz, we wspomnieniu, wydała mu się marną namiastką, jakkolwiek w tamtej chwili chciwie ją wyolbrzymiał; była zaledwie niezdarną pieszczotą przez jedwabną tkaninę, czymś, czego nie sposób było mu odmówić, właśnie z uwagi na jego pożałowania godną kondycję żołnierza, i pani miłosiernie udzieliła mu tej łaski, nic nie dając po sobie poznać”.

Najlepsza w mojej ocenie „Przygoda czytelnika”, który przedkłada – ale do czasu, do czasu – rozkosze z lektury Stendhala, Dostojewskiego i Balzaka nad bardziej jednoznaczne przyjemności wynikające z obecności opalającej się niedaleko atrakcyjnej kobiety.

„Kąpiel we dwoje nużyła go bardziej niż kąpiel w pojedynkę, ale mimo wszystko różnica była niewielka.(…) Wszystko na próżno, nic nie mogło się równać ze smakiem życia zawartym w książkach”.

„Dotarł w lekturze powieści do momentu, w którym największe tajemnice postaci i ich otoczenia zostają wyjawione, poruszamy się w świecie już rozpoznanym, między autorem i czytelnikiem wytworzył się stan równości, dalsza wędrówka jest wspólna i szkoda, żeby dobiegła końca”.

„Zapisana strona otwierała przed nim prawdziwe życie, głębokie i pasjonujące, a kiedy unosił oczy, widział przygodne, lecz przyjemne zestawienie kolorów i wrażeń, świat drugorzędny i dekoracyjny, który do niczego nie mógł go zobowiązać. Opalona pani uśmiechnęła się do niego ze swojej maty”.

„Książka wylądowała tuż obok maty, otwarta, ale o kilka kartek dalej, i Amadeo, dając się wprawdzie ponieść gorącym uściskom, postarał się uwolnić jedną rękę, żeby włożyć zakładkę na właściwe miejsce; nie ma nic bardziej nieznośnego niż pospieszne kartkowanie książki, żeby odnaleźć urwany wątek”.

Straszliwa niepewność o swój związek gnębi narratora kolejnego wybitnego tekstu „Przygoda automobilisty”. Bardzo uniwersalna to przypowieść...

„Gdyby mi dano sposobność zastąpienia mojego obecnego stanu niepewności stanem pewności negatywnej, odmówiłbym takiej zamiany”.

„Nie potrafię już przyjąć innej sytuacji niż przeobrażenia nas w komunikaty”.

„Jeżeli chcę otrzymać komunikat, sam muszę zrezygnować z bycia komunikatem”.

„Nie możemy się już rozpoznać pośród wielu sygnałów, podążających tą samą drogą, każde z nas niesie swoje ukryte i nieodgadnione znaczenie, a na zewnątrz nie ma nikogo, kto byłby zdolny nas odczytać i zrozumieć”.

W „Przygodzie kąpiącej się” bohaterce spada w morzu dolna garderoba, co stawia ją nie tylko w nieprzyjemnej sytuacji egzystencjalnej wobec tłumu innych kąpiących, ale wręcz groźby śmierci….

„Pojęła wówczas, jak bardzo kobieta jest zdana na siebie, jaka rzadkością jest kobieca solidarna, spontaniczna dobroć (być może złamana przez ścisły pakt z mężczyzną), której w krytycznej chwili, niepojętej dla mężczyzny, wystarczyłby porozumiewawczy znak, żeby uprzedzić wołanie o pomoc. Kobiety nigdy nie przyjdą na ratunek; brakowało jej mężczyzny”.

Inne cytaty….

„Wystarczy, że powiecie o czymś: +Och, jakie to piękne, trzeba zrobić zdjęcie!+, a już jesteście po stronie tego, kto myśli, że wszystko, co nie zostało sfotografowane, jest utracone, jak gdyby nigdy nie istniało, zatem żeby naprawdę żyć, trzeba fotografować najczęściej jak to możliwe, należy żyć w sposób najbardziej godny fotografowania, albo za godną fotografowania uznać każdą chwilę swojego życia. Pierwsze rozwiązanie prowadzi do głupoty, drugie do szaleństwa”.

„Fotografia ma sens tylko wtedy, gdy wyczerpuje wszystkie możliwe obrazy”.

„Fotografował również zdjęcia w gazetach i nawiązywał pośrednią więź swojego obiektywu z obiektywem nieobecnych fotoreporterów. W dostarczaniu tych czarnych plam brała udział soczewka innych obiektywów, wymierzona w natarcia policji, zwęglone auta, biegnących lekkoatletów, ministrów, oskarżonych”.

„Szybko odkrył, że tygodniki nie obchodzą go ani trochę, zwykłe ślady działalności, powierzchni życia”.

„Szczęście było dla niego stanem niepewności, który należało przeżywać na wstrzymanym oddechu”.

„Może do nikogo nie czuł wrogości, może stał się dobrym człowiekiem”.

„Doskonałość tej przygody polegała na tym, że rozpoczęła się i zakończyła jednej nocy”.

„Nocna przygoda mogłaby zostawić jakiś ślad, zyskać ostateczną wartość, zamiast zniknąć jak piasek w morzu pustych i jednakowych dni”.

PS Wydaje mi się, że w rozdziale ”Przygoda żołnierza” jest pewna nielogiczność: najpierw wraz z nim dziwimy się, że pani usiadła obok niego, choć ”inne miejsca w przedziale nie były zajęte”, by dwie stronice dalej dowiedzieć się, że „naprzeciw siedziały inne osoby, które mogły zrobić chryję, patrząc na naganne zachowanie żołnierza i na milczenie kobiety”. No nic, ważne że wszystko dla obojga kończy się dobrze …..

Co Mistrz to Mistrz! Od razu poznać go po satysfakcji z każdej frazy, gęstej narracji, idealnej konstrukcji zdań i elegancji formy. I tej splątanej sieci relacji międzyludzkich, z której nie mamy jak się wyplątać, ale też sami tego nie chcemy.

13 krótkich opowiadań, z których tylko „Przygoda męża i żony” jest naprawdę poświęcona miłości, a nie temu czemuś, co generalnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Polską przestrzenią mityczną od dawna są Kresy Wschodnie (czy także dlatego, że 80 lat temu utracone)? Henryk Waniek od lat stara się, by stał się nią również Śląsk, który z jakichś powodów dotychczas nie zasłużył na to miano (czy także dlatego, że 80 lat temu odzyskany?).

Autor się temu dziwi, a ja razem z nim. Od dawna śledzę bowiem jego znakomitą eseistykę kulturowo-historyczną na tematy śląskie. Pobiegłem zatem szybko do biblioteki, gdy tylko usłyszałem o nowej jego książce. Niestety, okazało się, że w 90 proc. składa się ona ze znanych już, wybitnych notabene tekstów z innych książek Autora. Dobrze chociaż – pomyślałem – że scalono je w jednym tomie. Może o jotę coś to zmieni w stosunku Polaków do Śląska, najbardziej przecież kulturowo zasobnego regionu naszego kraju.

Wszak to tu w 13. wieku następuje – wyjątkowy na tle ówczesnych polskich ziem - wielki skok cywilizacyjno-kulturowo-społeczny. Powstały pierwsze miasta (w sensie prawnym), zaczęło się prawdziwe rzemiosło. No i to błogosławieństwo kolonizacji na tzw. prawie niemieckim, czyli - mówiąc dzisiejszym językiem - napływ mózgów, kapitałów i nowoczesnych technologii. Śląsk, a raczej – jak przypomina Waniek – Śląsko, za Henryka Brodatego, jednego z najwybitniejszych polskich książąt, staje się ziemią kwitnącą, miodem i mlekiem płynącą. Wtedy dopiero naprawdę wchodzimy do Europy….

Nie do pojęcia, jak można było, z górą po stu latach, taką ”Szwajcarię” czy „Kanadę” oddać Czechom (pośrednio Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu), a samemu zwrócić się na – pardon me –dziki Wschód, gdzie wtedy jeszcze „niczego nie było”, jak mówi klasyk. Nigdy tego nie daruję Kazimierzowi, bezpodstawnie zwanemu Wielkim. Ostatnią szansą mógł być jeszcze wybór króla spośród Piastów śląskich, ale to kompletnie nie interesowało naszych ówczesnych elit, zaczadzonych ”Drang nach Osten” – byle dalej od Europy… .

„Gdy Korona Polski, niebawem złączona z Litwą, a przez to wciągnięta w serię awantur wschodnich, rosła ponad wytrzymałość własnej tuszy, to Śląsko odwrotnie. Kurczyło się, atomizowało, pogrążało w samorządności mikropaństewek i pojedynczych miast” - czytamy.

Wszystko to nadal jest poza powszechną świadomością, mimo wysiłków m.in. Autora, który pisze, że droga na Wschód, czyli pod Słońce, zawsze wiedzie na manowce.

Słusznie też Waniek żałuje (najwspanialszy w tym zbiorze, a mój ulubiony esej „Do ciemności”), że na nasze ziemie – najwybitniejszy cesarz Marek Aureliusz nie zdążył? - nie dotarły legiony rzymskie, bo w takich miejscach wszystko, czyli cywilizacja, jest jakby lepsze. Np. ludzie myją się tam już od wieków, bo łaźnie publiczne były w tym pakiecie - vide Węgry ….

Wiele tu niewygodnych pytań Autora, do nas samych przecież, np: „Błędem jest mniemanie, że Śląsk to obszar niepodzielnie polski. W wielkim godle narodowym Czech, na jednym z czterech heraldycznych pól, widzimy piastowskiego orła śląskiego. Ma to godło na lewym rękawie każdy czeski policjant. Dlaczego nie polski?”.

Ważne, że Henryk Waniek, ceniony plastyk i pisarz, urodził się w 1942 r. w Oświęcimiu i jak pisze – wdychał tamtejsze dymy”. „Z racji dzieciństwa jestem więc oswojony ze śląskim przetasowaniem Macierzy z Heimatem. I mam podstawy, by twierdzić, że takie małżeństwa są nie tylko możliwe, ale nawet bywają udane”.

„Przez co najmniej sześćset minionych lat Śląsk był buforem łagodzącym gwałtowność zderzenia orientalnej Polski z cywilizacją Zachodu. Przynajmniej w dziedzinie stosunków międzyludzkich”.

„Nie sądzę, by dzisiaj ktoś jeszcze tak mówił - Śląsko. Ostatni raz słyszałem to około roku 1965 nieopodal Rybnika. Powiedział tak człowiek stary. Już go pewnie nie ma wśród żywych. Może po nim nikt tak już nie mówi?”.

„Nawet słowo Niemiec jest naznaczone ironią. To przecież ten niemy, nie znający języka. Odwrotnie niż Słowianin, znający słowo, czyli potrafiący mówić”.

Bardzo mi się podoba bezlitosna ironia Autora, gdy np. pisze o płynącej przez Katowice rzeczce Rawie, która kojarzy mu się ze ściekiem. „Heraklit, ów filozof rzek, nie wszedłby do niej nawet po raz pierwszy”.

A czemu „wędrowiec śląski”? Według Autora to jasne: „Człowiek rozpoczyna się od stóp”.

Generalnie zachwyt odczuwam, czytając te „krajoznawcze”, a raczej „krajobrazowo-kulturoznawcze” peregrynacje Autora, który wydaje mi się polskim odpowiednikiem Roberta Macfarlane’a, który równie hipnotyzująco („Szlaki”!!!) pisze o wędrówce, by już nie wspominać klasyka gatunku Bruce’a Chatwina.

To moja 11. książka Autora – żadna nie zawiodła. Jego arcydziełem jest dla mnie „Finis Silesiae”, wyjątkowo empatyczna, mądra opowieść o końcu „tamtego” Śląska. Marzyłbym, aby tego rodzaju książkę o Galicji Wschodniej napisał jakiś pisarz ukraiński; jest wprawdzie zbliżona a znakomita „Felix Austria” Sofiji Andruchowycz, ale to jeszcze o czasach CK Monarchii...

Polską przestrzenią mityczną od dawna są Kresy Wschodnie (czy także dlatego, że 80 lat temu utracone)? Henryk Waniek od lat stara się, by stał się nią również Śląsk, który z jakichś powodów dotychczas nie zasłużył na to miano (czy także dlatego, że 80 lat temu odzyskany?).

Autor się temu dziwi, a ja razem z nim. Od dawna śledzę bowiem jego znakomitą eseistykę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepiękna przypowieść o tym, że ludzka wola może wszystko – także sprawić, aby w 18. wieku w Portugalii wzbiła się w powietrze pierwsza maszyna latająca, właśnie nią napędzana….

Zarazem to pyszny obraz epoki, wspaniały fresk społeczny, nieco naturalistyczny i z elementami realizmu magicznego. Faktycznie noblowska to dla mnie literatura, a zarazem, co w niej bynajmniej nieczęste - progresywna.

„Opowiem, jak to wszystko się odbyło, o ile wpierw mnie ktoś też opowie, gdyż właśnie tylko w taki sposób, opowiadając sobie nawzajem, możemy dowiadywać się o rożnych rzeczach” – bardzo mi to zdanie przypadło do serca, to i jako pierwsze je cytuję, choć narrator na szczęście nie trzyma się niewolniczo tej zasady.

To książka wysokich lotów ku słońcu. Kto nie chce się wznieść, nie doświadcza poczucia odlotu – tak jak ja podczas lektury. A z reguły każdy wzlot odbywa się wbrew prawu i władzy – tu głównie Św. Inkwizycji, bo to ona tak naprawdę rządzi tamtym krajem, ku jego nieszczęściu…

„Jeśli zechcą się dowiedzieć, dzięki czemu maszyna szybuje w przestworzach, to przecież nie powiem im, że kule są wypełnione ludzką wolą, dla świętego Oficjum nie istnieje nic takiego jak wola, według nich istnieje tylko dusza, uznają więc, że więzimy chrześcijańskie dusze, uniemożliwiając im wstąpienie do raju” – i od razu wiemy, gdzie jesteśmy: w więzieniu i woli, i duszy.

Główni bohaterowie to Baltazar, bezręki dawny żołnierz, jego towarzyszka życia Blimunda, „czarownica” mająca wgląd w ludzkie dusze i ciała, oraz ksiądz-heretyk, który z ich pomocą buduje tę machinę. Jej napęd zbiera wśród ludzi właśnie Blimunda. A odnalezienie woli u człowieka wcale nie jest łatwe: „Gdzie jest ta wola, zupełnie jej nie widzę, same tylko żyły i kości, rozedrgana sieć nerwów, morze krwi, maziowate jedzenie w żołądku, ekskrementy”.

Znakomite są przejścia narracji od najwyższych sfer społecznych – wiele czasu spędzamy bowiem w komnatach króla Jana V, a nawet w jego głowie, czy królowej lub infantów. Częściej jednak częściej znajdujemy się, na szczęście, wśród tych maluczkich których jednym majątkiem jest to, co na własnym grzbiecie. Ci ostatni mają też tu głos częściej niż możni tego świata……

Niezwykły jest styl Autora – barokowo rozbuchany, niczym budowany wciąż latami przez Jana V monstrualny klasztor Mafra. Narracja jest ciągła, rozdzielona zazwyczaj tylko przecinkami, zdania wielokrotnie złożone, długie jak odległość do Portugalii, mowa zależna, niezależna i pozornie zależna całkowicie wymieszane, partie dialogowe niczym niewyodrębnione. Mózg uwielbia taka lekturę! Mój mozg..

W toku opowieści wszechwiedzący narratorzy zmieniają się – jeden z nich ma wiedzę całkiem dzisiejszą. Nie unika jednoznacznych ocen przeszłości i wykazuje spory progresywizm, np. „Upodobanie Portugalczyków do czerwieni i zieleni ma dawne tradycje i kiedy nastanie republika, taki właśnie będzie ich sztandar”.. Wiele tu także intertekstualnych „wrzutek”, niełatwych do odgadnięcia…

Szczególne wrażenie wywarły ma mnie częste, wybitnie opisane, dwoistości i przeciwieństwa, m.in. zestawienie sztucznego ptaka, który lekko niczym ludzka dusza wzbija się w przestworza z naszymi bohaterami na pokładzie z ciągniętym kilometrami wołami, końmi i ludźmi, ludźmi, końmi i wołami olbrzymim blokiem granitu, który ma uświetnić powstający klasztor – uniwersalne w swej wymowie dzieło pychy i megalomanii każdego niemal świeckiego czy duchownego władcy (wiecie dobrze, z którym to miejscem w Polsce mi się to od razu skojarzyło…)

Albo:

„Lizbona cuchnie, cuchnie zgnilizną, kadzidło nadaje jakiś sens temu smrodowi, zło tkwi w ciałach, nie w duszach, które są wonne”.

„Z ziemi unosi się cierpki zapach stokrotek, tak zapewne pachniał świat w pierwszym dniu istnienia, nim Bóg stworzył różę”.

Lub:

„Ciekawe, dlaczego starzy zawsze milkną w chwilach, kiedy powinni dalej mówić, dlatego właśnie młodzi muszą się uczyć wszystkiego od początku”.

„Może to i racja, że przez usta dziecka przemawia prawda, lecz żeby ją wypowiedzieć, musi najpierw dorosnąć, a wówczas już zaczyna kłamać”.

Albo też:

„Musisz wiedzieć, moja córko, że mężczyźni są zawsze brutalni pierwszej nocy, później zresztą też, lecz ta pierwsza jest najgorsza, wprawdzie zapewniają, że będą bardzo uważać i nic nie będzie bolało, ale później, niech Bóg broni, nie wiem, co się zaczyna z nimi dziać, ale sapią i warczą jak za przeproszeniem jakieś buldogi, a nam, niebogom, nie zostaje nic innego, jak znosić cierpliwie te ich ataki, póki nie dopną swego, zdarza się wszakże, że nie udaje się im za pierwszym razem, lecz nie należy się wówczas śmiać, gdyż poczytują to sobie za najgorszą obrazę, najlepiej udać, że się nic nie zauważyło, bo jeśli nie pierwszej, to na pewno drugiej lub trzeciej nocy im się uda, a więc tak czy inaczej ból nas nie ominie”.

„Znów jakiś mężczyzna stuka do drzwi, wchodzi, wszystko odbywa się bez słowa, cena jest znana, on rozpina spodnie, ona podnosi spódnicę, niebawem on jęknie z rozkoszy, ona nie musi udawać, są przecież ludźmi poważnymi”.

Generalnie zmysłowość bijąca z tej książki jest zupełnie niespotykana. Wspaniały np. jest opis procesji biczowników idących przez Lizbonę, prawidłowo rozszyfrowany jako typowa „czynność zastępcza”, także dla kobiet obserwujących przemarsz mężczyzn z okien: „Jeśli kobietom z ulicy bądź jej samej wyda się, że męskiemu ramieniu zabrakło wigoru albo że smagnięcie było z tych, co nie tną skóry i nie zostawiają krwawych pręg widocznych z okna, wówczas podnoszą chóralną wrzawę i krzycząc gorączkowo jak opętane, domagają się silniejszych chlaśnięć, chcą słyszeć trzask biczów i żeby popłynęła krew, tak jak płynęła z ran Zbawiciela, a jednocześnie całe pulsują pod spódnicami, rozchylając i zaciskając uda w rytm rosnącego podniecenia (…). Bóg nie ma z tym nic wspólnego , bo chodzi tu wyłącznie o akt płciowy i najprawdopodobniej obydwa spazmy rozkoszy - w oknie i na dole – następują w tym samym czasie„.

Całość daje zachwycający efekt, zwłaszcza w połączeniu ze wszechobecną ostrą ironią Autora. A także – autoironią, np.: „Co powiedzieć o (...) tym okazałym Mulacie z wyspy Caparica, który nazywa się Manuel Mateusz, ale nie jest żadnym krewnym Siedmiu Słońc, ma on przydomek Saramago, ale kto go tam wie, kim byli jego przodkowie, jest sławnym czarownikiem i właśnie za to został skazany”.

I jak to u Saramago, narrator, konkretnie jeden z nich, nieustannie wadzi się z Bogiem….

„Bóg przecież też nigdy się nie uśmiecha, już on tam wie dlaczego, niewykluczone że wstyd mu z powodu świata, który stworzył”.

„Ile wysiłku trzeba na to, by okiełznąć siły przyrody, bo gdyby to były siły boskie, wystarczyłoby zwrócić się do Pana Boga z prośbą, Daj spokój, przestań już dąć, wstrząsać, podpalać i zalewać, przestań zsyłać zarazy i bandytów na drogi, i jeśli to nie byłby bóg zła, z pewnością usłuchałby tych próśb”.

„Nie zapominajcie, że Piłat pytając Chrystusa o prawdę, nie oczekiwał bynajmniej odpowiedzi, a i Zbawiciel mu jej nie dał”.

„Tamto bowiem bezcielesne zapłodnienie, o którym się tyle mówi, zdarzyło się tylko raz, żeby ludzie się przekonali, że Bóg, jeśli zechce, może się obejść bez mężczyzn, choć nie bez kobiet”.

„Nigdzie, nikt tego nie napisał, ja twierdzę, że Bóg nie ma lewej ręki, gdyż po jego prawicy, po prawicy, zasiadają wybrańcy, a nigdy się nie wspomina o jego lewicy, ani Pismo Święte, ani Doktorowie Kościoła, po lewicy Boga nikt nie zasiada, jest tam pustka, nicość, nieobecność, a więc Bóg jest jednoręki. Ksiądz głęboko odetchnął i zakończył: Brak mu lewej ręki”.

„A jest to, proszę państwa, jedyny prawdziwy Święty Całun, jaki istnieje w chrześcijańskim świecie, podobnie jak wszystkie inne są prawdziwe (…), ale ponieważ jesteśmy w Portugalii, ten jest najprawdziwszy ze wszystkich i naprawdę jedyny”.

„Za wszelkie wybryki należy umartwiać duszę, aby ciało mogło udawać, że żałuje”.

„Inkwizycja przy każdej okazji zarzuca na świat sieci, które zawsze zapełniają, i w ten szczególny sposób stosuje się do nauki Chrystusa, który polecił Piotrowi, aby stał się rybakiem łowiącym ludzi”.

O królu i królowej czytamy rzeczy takie, jak się miały, a nie jak ględzą o nich w bajkach:

„Na dworze królewskim, tak w pałacu, jak i poza nim, zaczyna się już szeptać, że królowa jest bezpłodna, baczy się jednak pilnie, by podobne insynuacje nie dostały się do uszu i na języki donosicieli. Oczywiście nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, że to może być wina króla, po pierwsze dlatego, że bezpłodność nie jest męską, lecz niewieścią dolegliwością, i z tego też powodu kobiety tak często są porzucane, a po wtóre, w razie potrzeby zawsze można przedstawić dowody rzeczowe, jako że w całym królestwie pełno jest spłodzonych przez króla bękartów, ot, choćby teraz cała ich procesja ciągnie przez plac”.

„Lecz ani wytrwałość króla, który dwa razy w tygodniu, jeżeli nie zaistnieją przeszkody natury religijnej lub fizjologicznej, z werwą spełnia swoją królewską i małżeńską powinność, ani też cierpliwość i pokora królowej, która nie ogranicza się do modłów, ale za każdym razem, gdy król opuszcza ją i małżeńskie łoże, skazuje się na całkowity bezruch, by nie uronić życiodajnych płynów, skąpych z jej strony, zarówno z braku czasu i bodźców, jak też z racji bogobojnej wstrzemięźliwości, natomiast obfitych ze strony króla, czego zresztą można się spodziewać po mężczyźnie, który nie skończył jeszcze dwudziestu dwu lat, jednak wszystko na nic, gdyż do dziś łono Jej Królewskiej Mości Marii Anny nie zdołało się zaokrąglić”.

„Zarówno król, jak i królowa mają na sobie długie, sięgające ziemi koszule, monarsza ledwie muska podłogę haftowanym rąbkiem, królowej zaś jest o dobrą piędź dłuższa, chodzi bowiem o to, żeby nawet czubek stopy nie wystawał, nawet najmniejszy palec, byłaby to doprawdy wielka nieprzyzwoitość”.

„W noce, kiedy przychodzi król, pluskwy zaczynają później dawać się we znaki, a to z powodu wstrząsów materaca, są to bowiem stworzenia lubiące spokój i ludzi pogrążonych we śnie. Tam, w łożu króla, też czekają na swoją porcję krwi, która dla nich nie jest ani lepsza, ani gorsza niż reszty lizbończyków, jest im obojętne, czy jest błękitna, czy też w kolorze naturalnym”.

„Król bardzo lubił być królem, królowa wszakże nie była całkiem pewna, czy lubi być tym, kim jest, gdyż została wychowana wyłącznie na królową, nie mogła zatem wybrać i powiedzieć, najbardziej podoba mi się być królową”.

„Od tylu lat zabijamy się nawzajem, może zatem dobrym wyjściem z sytuacji byłoby stale żenić naszych z tamtymi, wtedy mielibyśmy co najwyżej wojny małżeńskie, które są nie do uniknięcia”.

„A więc, jeśli umrze mój brat, pobierzemy się. (…) Oby umarł, chcę bowiem zostać królem i spać z Waszą Królewską Mością, już mi się znudziło być infantem. Mnie też już się znudziło być królową, a nie mogę być niczym innym, tak czy owak modlę się o zdrowie dla mojego męża i oby drugi nie był gorszy. A zatem Wasza Królewska Mość przypuszcza, że byłbym gorszym mężem niż mój brat. Wszyscy mężczyźni są źli, każdy na swój sposób, ta sceptyczna i mądra uwaga położyła kres rozmowie w pałacu, pierwszej z wielu”.

„W wypadku króla skromność należałoby poczytywać raczej za wadę”.

Przeciwstawione jest temu życie zwykłych ludzi, budowniczych Mafry.

„Zwykle co roku trochę ludzi umiera z tej przyczyny, że przez całe życie za dużo jedli (...) Ale nie brak i takich, którzy umierają z większą łatwością, a to dlatego że zawsze nie dojadali”.

„Człowiek musi umieć zarobić na chleb zawsze i wszędzie, ale jeśli ten chleb nie jest również strawą dla duszy, to zaspokaja tylko ciało, dusza zaś cierpi”.

„Wiedzieli bowiem dobrze, że dzisiejszy chleb nie zabije ani wczorajszego, ani tym bardziej jutrzejszego głodu”.

„Sto lat oczekiwania nie jest przecież nadmierną męką dla kogoś, kogo czeka życie wieczne”.

„Największa mądrość życiowa polega właśnie na obojętnym przyjmowaniu tego, co zsyłają niebiosa, słońce czy deszcz, byleby nie w nadmiarze, ale nawet i wtedy, bo przecież ani w czasie potopu nie zginęli wszyscy ludzie, ani nie było jeszcze takiej suszy, żeby nie przetrwała choćby jedna trawka lub nadzieja na jej odnalezienie”.

„Ludzie bowiem to anioły bez skrzydeł, i to jest właśnie takie piękne, urodzić się bez skrzydeł i wyhodować je sobie”.

„Trudno sobie wyobrazić, co by z nami było, gdyby nie sny”.

”Podczas procesów, skoro już nijak nie da się ich uniknąć, należy się uciekać do zwykle stosowanych metod, do matactw, oszukaństwa, apelacji, owijania w bawełnę, żeby jak najpóźniej wygrał ten, który po sprawiedliwości powinien wygrać od razu, i żeby jak najpóźniej przegrał ten, który powinien przegrać na samym początku”.

Rzecz oceniam tak samo wysoko, jak wybitne "Miasto ślepców". Lubie Autorów, którzy przystawiają ludzkości zwierciadło, dobrze jak czasem lekko krzywe.

PS I tylko ta okładka kompletnie pozbawiona związku z treścią tej poważnej książki i buduarowe romansidło sugerująca….

Przepiękna przypowieść o tym, że ludzka wola może wszystko – także sprawić, aby w 18. wieku w Portugalii wzbiła się w powietrze pierwsza maszyna latająca, właśnie nią napędzana….

Zarazem to pyszny obraz epoki, wspaniały fresk społeczny, nieco naturalistyczny i z elementami realizmu magicznego. Faktycznie noblowska to dla mnie literatura, a zarazem, co w niej bynajmniej...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Łukasz Starzewski

z ostatnich 3 m-cy
2024-05-12 20:49:53
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 20:49:53
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Na domiar złego mężczyźni z wojska prawie nigdy nie wracali, chyba że mieli na tyle szczęścia, że zanim zdążył ich ktoś zabić, udało im się na wojnie stracić nogę albo rękę, że wybito i...

Rozwiń Rozwiń
2024-05-12 20:45:03
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 20:45:03
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Świat za horyzontem był potężny i zły, ale – na szczęście – cała jego siła była niczym w porównaniu z potęgą ich morza, ich wichrów. Dowodem tego były statki coraz to nowego typu, coraz...

Rozwiń Rozwiń
2024-05-12 20:29:24
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 20:29:24
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Niepodważalnych dowodów dostarczało im morze, które w ten niecodzienny sposób stało się ich biblioteką, czy może raczej – mówiąc bardziej współcześnie – encyklopedią świata, a ściślej –...

Rozwiń Rozwiń
2024-05-12 20:23:27
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 20:23:27
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Dzięki wyrzuconym przez morze towarom nie tylko uzupełniali swe skromne dochody, ale i poznawali bogatą różnorodność świata materialnego, wraz ze zmieniającą się modą, smakiem przednich...

Rozwiń Rozwiń
2024-05-12 20:14:17
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 20:14:17
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Nieszczęśliwe katastrofy na przybrzeżnych mieliznach i skałach stanowiły dla nich praktycznie jedyną okazję do kontaktu „ze światem”. To znaczy, dzięki nim poznawali nowych ludzi, dowia...

Rozwiń Rozwiń
2024-05-12 20:02:13
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 20:02:13
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Statki te rozbijały się, i to z reguły w pobliżu przylądka Rozewie i wzdłuż wybrzeża w stronę Helu. Dzięki temu miejsce to cieszyło się złą sławą wśród marynarzy całej Europy i nawet ci...

Rozwiń Rozwiń
2024-05-12 19:50:44
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 19:50:44
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Kiedy statek rozbija się na jakiejś przybrzeżnej mieliźnie, których tu wiele, czy na podwodnej skale, ci dzielni ludzie, z poświęceniem gdzie indziej niespotykanym, śpieszą podróżnym na...

Rozwiń Rozwiń
2024-05-12 19:47:25
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna
2024-05-12 19:47:25
Łukasz Starzewski dodał cytat z książki Kaszubska Madonna

Niejeden wielki pan tu się w przeszłości rozbił z okrętem, a – wyciągnięty z topieli – noc tu spędzając, skorzystał z okazji, by posmakować urody tutejszych dziewcząt. Taki kaprys natur...

Rozwiń Rozwiń
Łukasz Starzewski
2024-05-12 18:07:32
Łukasz Starzewski
2024-05-12 17:56:11
Łukasz Starzewski ocenił książkę Trudne miłości na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-05-12 17:56:11
Łukasz Starzewski ocenił książkę Trudne miłości na
8 / 10
i dodał opinię:

Co Mistrz to Mistrz! Od razu poznać go po satysfakcji z każdej frazy, gęstej narracji, idealnej konstrukcji zdań i elegancji formy. I tej splątanej sieci relacji międzyludzkich, z której nie mamy jak się wyplątać, ale też sami tego nie chcemy.

13 krótkich opowiadań, z których tylko „Przyg...

Rozwiń Rozwiń
Trudne miłości Italo Calvino
Średnia ocena:
7.1 / 10
142 ocen

ulubieni autorzy [79]

György Spiró
Ocena książek:
7,0 / 10
6 książek
2 cykle
Pisze książki z:
12 fanów
Leo Lipski
Ocena książek:
7,8 / 10
9 książek
0 cykli
17 fanów
Jan Lechoń
Ocena książek:
7,3 / 10
47 książek
1 cykl
48 fanów

Ulubione

William Shakespeare Romeo i Julia Zobacz więcej
Emil Cioran Zeszyty 1957-1972 Zobacz więcej
Olga Tokarczuk Prowadź swój pług przez kości umarłych Zobacz więcej
Umberto Eco Imię róży Zobacz więcej
Sándor Márai Dziennik Zobacz więcej
Stanisław Barańczak Wiersze zebrane Zobacz więcej
Jean-Marie Laclavetine Przeklęta pierwsza linijka Zobacz więcej
Matei Vișniec Sprzedawca początków powieści Zobacz więcej
Józef Wittlin Sól ziemi Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Stanisław Barańczak Wiersze zebrane Zobacz więcej
Joanna Gierak-Onoszko 27 śmierci Toby’ego Obeda Zobacz więcej
Georgi Gospodinow Schron przeciwczasowy Zobacz więcej
Georgi Gospodinow Schron przeciwczasowy Zobacz więcej
Georgi Gospodinow Schron przeciwczasowy Zobacz więcej
Wit Szostak Cudze słowa Zobacz więcej
Tove Ditlevsen Moja żona nie tańczy. Opowiadania wybrane Zobacz więcej
Tommi Kinnunen Powiedziała, że nie żałuje Zobacz więcej
Ivo Andrić Anika Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
1 187
książek
Średnio w roku
przeczytane
22
książki
Opinie były
pomocne
16 025
razy
W sumie
wystawione
1 175
ocen ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
5 726
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
18
minut
W sumie
dodane
4 725
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]