-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2023-01-12
2019-10-25
2023-02-28
2020-11-30
2019-12-31
2019-02-13
2019-02-17
2019-01-28
2018-04-26
Nie byłam pewna, czy zechcę napisać cokolwiek o dzienniku Anne Frank. Co więcej: choć jego lektura wstrząsnęła mną bardziej, niż oczekiwałam, sądziłam, że poprzestanę na wystawieniu gwiazdek na Lubimy czytać oraz Goodreads (odpowiednio 7/10 i 4/5). Jednak jakiś czas później siedziałam sobie u mnie w pokoju, scrollując Instagram, a tekst sam zaczął pojawiać się w mojej głowie. Więc siadam do klawiatury z zamiarem najszlachetniejszym z możliwych: przekonać nieprzekonanych. Zapraszam.
Ciąg dalszy na:
https://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2018/06/348-dziennik.html
Nie byłam pewna, czy zechcę napisać cokolwiek o dzienniku Anne Frank. Co więcej: choć jego lektura wstrząsnęła mną bardziej, niż oczekiwałam, sądziłam, że poprzestanę na wystawieniu gwiazdek na Lubimy czytać oraz Goodreads (odpowiednio 7/10 i 4/5). Jednak jakiś czas później siedziałam sobie u mnie w pokoju, scrollując Instagram, a tekst sam zaczął pojawiać się w mojej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-14
2017-05-27
2014-07-17
932 roku zaczęła prowadzić dziennik, miała czternaście lat. Ostatnich wpisów dokonała jako osiemnastolatka, w 1937 roku. Była jedną z tysięcy zwyczajnych dziewcząt: ani wybitnie utalentowaną, ani piękną. Dręczyły ją rozterki dojrzewania, podobali się chłopcy, obserwowała rówieśników i dorosłych wokół siebie, uczyła się życia, które wydawało się jej całkiem normalne. A przecież takie nie było! Nina dorastała w Moskwie w latach trzydziestych XX wieku. W czasie, gdy najścia na mieszkania, indoktrynacja w szkołach, zakładach pracy i gazetach nasilały się, a Stalin dokonywał ostatecznych czystek. Dziennik, odnaleziony w archiwach NKWD, jest wstrząsającym dokumentem codzienności w państwie totalitarnym.
Jestem zła. Na siebie i na tę książkę. Na siebie, bo nie dokończyłam tej książki. Na książkę, bo mi to uniemożliwiła.
Po opisie na okładce spodziewałam się "zadziwiająco dojrzałych" komentarzy rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć. A niczego takiego de facto tutaj nie znalazłam. Dziewczyn(k)a po prostu zauważa, co się wokół niej dzieje i czuje złość, gdy jej ojciec nie może mieszkać razem z nimi. No i wie, że to wina Stalina i rewolucji, dlatego ma ochotę go zabić. Ale dojrzałe... Te właśnie fragmenty podkreślili śledczy po konfiskacie pamiętnika, ale nie tylko. Większość zaznaczonych miejsc, to miejsca, gdzie Nina pisze o tym, że... chce się zabić. Jest ich naprawdę sporo i to kolejny spory minus.
Ale największym jest główna zawartość pamiętnika, czyli... rozterki miłosne. Dziewczyn(k)a przeżywa wszystkie swoje zauroczenia niemal podręcznikowo, tyle, że nic w związku z tym nie robi! Zazwyczaj takie rzeczy w pamiętnikach są ciekawe, bo mniej sztampowe niż w powieściach. Ale tutaj uniemożliwiło mi to kontynuowanie lektury.
Zaczynając czytać tę książkę, myślałam sobie: jeśli będzie kiepska, to przynajmniej dowiem się, za co potrafiono aresztować człowieka w czasach terroru Stalina. Teraz wiem: za infantylne, głupie wyrzuty wobec władz.
Prawdopodobnie, gdybym czytała ten pamiętnik w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych (czytaj: gorąco mi!), to doczytałabym ją spokojnie do końca i wystawiła może nawet lekko wyższą ocenę. Ale w upały nie mam ochoty czytać o rozterkach emocjonalnych nastolatki sprzed ponad pół wieku. Ta lektura nie wniesie też nic na pewno w życie czytelników interesujących się tym okresem. Nie polecam, chyba że ktoś bardzo lubi pamiętniki.
miedzysklejonymikartkami.blogspot.com
932 roku zaczęła prowadzić dziennik, miała czternaście lat. Ostatnich wpisów dokonała jako osiemnastolatka, w 1937 roku. Była jedną z tysięcy zwyczajnych dziewcząt: ani wybitnie utalentowaną, ani piękną. Dręczyły ją rozterki dojrzewania, podobali się chłopcy, obserwowała rówieśników i dorosłych wokół siebie, uczyła się życia, które wydawało się jej całkiem normalne. A...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-06-07
miedzysklejonymikartkami.blogspot.com
Jedyny taki zbiór, w którym znajdziesz:
~ przepis królowej Elżbiety II na babeczki
~ aplikację Leonarda da Vinci o pracę
~ ostatni list Wisławy Szymborskiej
~ pożegnanie japońskiego kamikadze z dziećmi tuż przed misją
~ list 14-letniego Fidela Castro do prezydenta Roosevelta z prośbą o dziesięć dolarów
~ prośbę bratanka Hitlera o przyjęcie do amerykańskiej armii
~ jeden z najoryginalniejszych listów motywacyjnych w historii autorstwa Roberta Pirosha
~ list matki zostawiającej swoje dziecko w przytułku
Oraz ponad 100 innych.
Gdy tylko dostałam w swoje ręce Listy niezapomniane, wpadła w wielki zachwyt. Gruba okładka, świetny "wzorek" na okładce oraz wspaniała czcionka tytułu wydająca się być napisana piórem. W środku czekały mnie kolejne powody do euforii - świetna szata graficzna i sporo fotografii. Mając wolny wieczór, zasiadłam niemal od razu do lektury...
Tak, teraz jest dobry moment, żeby napisać, iż tutaj sielanka się kończy i zaczyna brutalna rzeczywistość i po paru akapitach wystawić książce pałę. Jednak nie. Mam dobry nastrój. To Listy niezapomniane mnie w taki wprowadziły.
Zacznę od wyrażenia podziwu dla redaktora tego zbioru. Bo pozornie cała ta korespondencja obroniłaby się sama. Teoretycznie, ponieważ zaraz zdajemy sobie sprawę, że ktoś musiał przecież to wszystko "ogarnąć" - wybrać, dopasować, a przede wszystkim mieć świadomość istnienia tych wszystkich wiadomości. A wreszcie odpowiednio wprowadzić do nich czytelnika, opowiadając o okolicznościach wysłania, a także o ewentualnych konsekwencjach. I chociaż w kilku miejscach miałam wrażenie, że zbyt wiele mi o liście "zaspoilerowano", to w większości były one nieocenioną i ciekawą pomocą.
Dobra, chyba wystarczająco długo zwlekałam z przejściem do samych listów. Ciężko je oceniać osobno, ale jako całość tworzą to, o czym wspomniałam w tytule: portret idei listu jakiego takiego. A to dlatego, że choć forma jest ta sama, to różnią się niemal wszystkim. Od tematyki poważnej po trywialną. Od kilkunastostronicowych po jednozdaniowych. Od pisanych przez osoby wykształcone po te, których autorzy pochodzili z nizin społecznych. Od ckliwych po pełne pasji. Jedne informują o rzeczach tragicznych, inne o radosnych. Jedne pisały dzieci, a inne staruszkowie. Niektóre ludzie biali, niektóre nie. Jedne miały znaczny wpływ na dzieje ludzkości, a inne żaden.
Listy te mówią też wiele o osobach, które je pisały. Są więc drukowane i odręczne. Jedni ignorują zasady ortografii i interpunkcji, a inni wręcz nadużywają tej drugiej. Niektórzy zaś mają zamiłowanie do pisania wersalikami albo do podkreślania ważnych dla nich (i często tylko dla nich) słów. Wydawca świetnie uwzględnił te smaczki. Natomiast chapeau bas przed tłumaczem, który dostosował się do tak wielu różnych stylów.
Listy niezapomniane to z pewnością niezapomniana lektura. Kilka listów mnie szczerze rozbawiło, a kilka zasłużyło na miano inspirujących. Cieszę się, że będę miała tę książkę na półce, by móc sięgnąć po niektóre ponownie. Polecam wszystkim.
miedzysklejonymikartkami.blogspot.com
Jedyny taki zbiór, w którym znajdziesz:
~ przepis królowej Elżbiety II na babeczki
~ aplikację Leonarda da Vinci o pracę
~ ostatni list Wisławy Szymborskiej
~ pożegnanie japońskiego kamikadze z dziećmi tuż przed misją
~ list 14-letniego Fidela Castro do prezydenta Roosevelta z prośbą o dziesięć dolarów
~ prośbę bratanka Hitlera o...
2016-05-22
Zapraszam do dyskusji i wygodniejszej lektury:
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2016/05/228-listy-niezapomniane-2.html
Drugi tom Listów niezapomnianych to kolejny bogaty i inspirujący zbiór korespondencji, który przypomina nam, jak wiele z tego, co ważne w naszym życiu, uwieczniamy w listach.
Odkryj:
~ list Toma Clancy’ego, opowiadającego o swoim życiu po sukcesie "Polowania na czerwony październik";
~ porównanie Aldousa Huxleya wizji z "Roku 1984" z tymi w "Nowym wspaniałym świecie", zaadresowane do George'a Orwella;
~ list wyśmiewający wszystkie grzeczne pisemne odmowy;
~ odpowiedź Davida Bowiego na pierwszy list od fanki z Ameryki;
~ list Karola Wojtyły do kuzynki Lusi wysłany zaraz po wyborze na papieża;
~ podziękowanie od urodzenia głuchej Helen Keller za transmisję radiową koncertu Nowojorskiej Orkiestry Symfonicznej, który "wysłuchała" przy pomocy dotyku;
~ list Marge Simpson do pierwszej damy Barbary Bush, która stwierdziła, że Simpsonowie to „najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziała”;
~ odpowiedź Albusa Dumbledore’a na podanie o pracę na stanowisku profesora Obrony Przed Czarną Magią w Hogwarcie…
I naprawdę wiele innych.
Na podstawie opisu z okładki
Pierwszy tom Listów niezapomnianych (recenzja - tutaj) mnie zachwycił. Ale zachwycił tak absoluuutnie. Pewnie wiecie już, jak ciężko u mnie dostać najwyższą (czy w ogóle wysoką) ocenę, lecz w tym przypadku nie wahałam się ani przez chwilę. Tak więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie oraz radość na wieść o wydaniu kontynuacji. Oba uczucia całkiem uzasadnione.
Najpierw napiszę o wadach. Wadzie, właściwie. Ten tom jest dużo słabszy od poprzedniego. Dziwnie się czuję, nazywając rewelacyjną wedle oceny książkę słabszą. Ale to prawda. Tom drugi zawiera po prostu (a przynajmniej w 95%) listy, które w pierwszym się nie zmieściły. I choć są tu pozycje genialne, to generalnie zawsze wygra część pierwsza, gdzie ujęto te najbardziej poruszające, mądre, zabawne itd. Koniec narzekania.
A bez porównywania? Ta książka jest świetna. Po raz kolejny otrzymaliśmy możliwość zagłębienia się w historię listów i poznania, jak wszechstronny jest to sposób komunikacji. W czasie lektury uśmiechniemy się lub wzruszymy. Niektóre to prawdziwe skarbnice cytatów, w innych poznamy nieznane twarze sławnych osób lub zmierzymy się z problemami minionych wieków. I możemy to powtarzać wielokrotnie, gdyż to zbiór jest to pozycja wprost stworzona, by do niej powracać. I za każdym razem się niesamowicie wciągać, bo ta książka działa jak najlepsze czytadło.
Jako że recenzja należy do wyjątkowo krótkich, wspomnę też o wydaniu. Jest zwyczajnie piękne, zarówno z zewnątrz, jak i w środku (nie, żeby tom pierwszy nie był). Kolorowe, nieraz pomysłowo nawiązujące do treści ilustracje i w ogóle bardzo przyjazny układ tekstu. Idealna rzecz na prezent. Ja akurat dzięki pracy Shauna Ushera już drugi rok z rzędu mam "załatwiony" podarek na Dzień Matki. Teraz tylko zajonęłam książkę na chwilę, żeby dokończyć recenzję.
Podsumowując... Po prostu przeczytajcie to. Każdy, bez wyjątku. Nawet te 63% społeczeństwa nietykające książek w ogóle. Bo zwyczajnie warto.
Marre
PS. I nie mogę się doczekać kolejnej książki autora, czyli wydanych już w języku angielskim List niezapomnianych. Tak, tu chodzi o takie wymienianie rzeczy po kolei. Brzmi bosko, ale zastanawiam się, jak to przetłumaczą...
Zapraszam do dyskusji i wygodniejszej lektury:
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2016/05/228-listy-niezapomniane-2.html
Drugi tom Listów niezapomnianych to kolejny bogaty i inspirujący zbiór korespondencji, który przypomina nam, jak wiele z tego, co ważne w naszym życiu, uwieczniamy w listach.
Odkryj:
~ list Toma Clancy’ego, opowiadającego o swoim życiu po...
Wiadomo: jak w każdym tego typu zbiorze znajdziemy tu utwory lepsze i gorsze. Niektóre są genialne, niektóre nie wiem, co tu w ogóle robią. To wybór gorszy niż wcześniejsze "Listy niezapomniane", ale wynika to głównie z samego charakteru przemów: wygłaszanych rzadziej, przez węższą grupę ludzi - uogólniając, ludzi dobrze wykształconych - a do tego w specyficznych sytuacjach. O ile "Listy..." zawierały utwory od lekkich po bardzo poważne, o tyle "Przemowy..." podejmują zawsze tematy ważkie: polityczne, dotyczące praw człowieka, sztuki oraz nauki. Nie da się ukryć, że mocno koncentrują się one na świecie anglojęzycznym i jego spojrzeniu na resztę świata, ale redaktor Shaun Usher robi co może i zarówno pod względem płciowym, jak i rasowym, jest to dobrze zbilansowany wybór.
Muszę równocześnie zaznaczyć, że daję 1/10 dla słabego tłumaczenia i totalnie beznadziejnej opieki redakcyjnej polskiego wydania - wypadałoby, żeby tego typu pozycję przeczytał ktoś znający się na poszczególnych zagadnieniach i żeby przypisy "polskie" objaśniały wszystko, co niejasne dla polskiego czytelnika, a nie pojawiały się tylko w losowych momentach. Chciałabym napisać, że to rzecz idealna na prezent, ale wobec jakości wydania - nie mogę. Chyba że mówimy o edycji anglojęzycznej.
*Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa*
Wiadomo: jak w każdym tego typu zbiorze znajdziemy tu utwory lepsze i gorsze. Niektóre są genialne, niektóre nie wiem, co tu w ogóle robią. To wybór gorszy niż wcześniejsze "Listy niezapomniane", ale wynika to głównie z samego charakteru przemów: wygłaszanych rzadziej, przez węższą grupę ludzi - uogólniając, ludzi dobrze wykształconych - a do tego w specyficznych...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to