Reżyserka, scenarzystka i aktorka filmowa związana z kinem niezależnym, pisarka.
Jest córką pisarzy: Lindy Hough i Richarda Grossingera, którzy w 1974 r. założyli wydawnictwo North Atlantic Books. Wychowała się w Berkeley, w stanie Kalifornia. Obecnie żyje i tworzy w Los Angeles. W 2004 r. magazyn filmowy "Filmmaker Magazine" umieścił ją na pierwszym miejscu zestawienia 25 nowych twarzy filmu niezależnego.
Miranda July tworzy m.in.: performence, video, filmy pełno- i krótkometrażowe, instalacje dźwiękowe, rzeźby interaktywne, opowiadania i projekty sieciowe. Jej prace wystawiane były m.in. w takich miejscach jak: Museum of Modern Art i Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. W 2005 r. July napisała scenariusz, wyreżyserowała i wystąpiła w swoim pierwszym filmie pełnometrażowym pt. "Ty i ja, i wszyscy, których znamy" ("Me and You and Everyone We Know"),który otrzymał specjalną nagrodę jury na Sundance Film Festival oraz nagrodę Camera d’Or na Festiwalu Filmowym w Cannes.http://www.mirandajuly.com/
Czasami wpatrywałam się w jej twarz, gdy spała, w jej żywe mięso, i przytłaczała mnie świadomość tego, jak niepewna była miłość do żywej ist...
Czasami wpatrywałam się w jej twarz, gdy spała, w jej żywe mięso, i przytłaczała mnie świadomość tego, jak niepewna była miłość do żywej istoty. Ona mogła umrzeć nawet z braku wody. Przecież to niewiele bezpieczniejsze od kochania się w roślinie!
To jest naprawdę dziwna książka i ja tu nie pasuję. Zaczęłam ja czytać kilka miesięcy temu. Przerzuciłam po dwóch opowiadaniach do DNF. Wróciłam i przeczytałam. Nie bardzo do mnie tafia, nie specjalnie mnie bawi, nic z niej nie wyniosłam, ni z niej pewnie nie zapamiętam, ale mimo to całkiem przyjemnie się te dziwności czytało.
Zupełnie nie wiem, co mam napisać o tej książce. Ogrom absurdu tu ukazanego mnie przytłoczył. Nie lubię opowiadań. Owszem miałam wrażenie, że autorka dokonuje wiwisekcji w krzywym zwierciadle współczesności, jednakże ta fragmentaryczność zupełnie mi nie odpowiada. Każdy z nad potrzebuje być ważny, zauważony, kochany, doceniany, akceptowany - wylewa się to na czytelnika z tych krótkich form.Niestety ta groteska nie wciąga, pozostawiła mnie obojętną na przecież smutny, melancholijny los głównych bohaterów. Uwielbiam książki tego wydawnictwa( ciągle to podkreślam) wiem jednak, że antologie sobie daruję.To nie jest kompletnie moja bajka. Nie przyzwyczaiłam się do bohaterów, nie polubiłam ich, nie współczułam im. Szkoda. Nie pasuje mi tu najlepiej...cóż począć. Nie będę się znęcać, nie ma o czym mówić. Bywa.