-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-06-02
2024-05-31
2024-01-11
2024-01-26
2017-01-21
2013-04-21
2024-01-05
2017-08-20
To jedna z tych książek, które na wieczne czasy zaległyby po środku moje kolejki do zakupu, gdyby nie ekranizacja. Ekranizacja, którą chce się obejrzeć, a która pewnie niedługo zniknie z kanałów filmowych na amen. Ekranizacji się nie obejrzy, jeśli chce się przeczytać książkę. Więc czytamy książkę. I to jest dobra książka. Zapraszam.
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2017/10/303-ted-chiang-historia-twojego-zycia.html
To jedna z tych książek, które na wieczne czasy zaległyby po środku moje kolejki do zakupu, gdyby nie ekranizacja. Ekranizacja, którą chce się obejrzeć, a która pewnie niedługo zniknie z kanałów filmowych na amen. Ekranizacji się nie obejrzy, jeśli chce się przeczytać książkę. Więc czytamy książkę. I to jest dobra książka....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-23
Chyba nic tak nie może wpłynąć na człowieka jak Książka, którą kupiło się przez przypadek, nie mając o niej bladego pojęcia. Zaintrygowała mnie okładka, która moim zdaniem idealnie wpisuje w klimat i tematykę Powieści. Tak jak na okładce, w Historii tej nie ma barw. Są tylko różne odcienie szarości.
Większość Książki stanowi stenogram z rozmowy. Nie. Jest to stenogram połączony z opisem przeżyć wewnętrznych - nie mamy typowej budowy: - powiedziała z uśmiechem Anax, tylko stwierdzenie: Anax: coś tam, coś tam. To w dziwny sposób ułatwia i usprawnia lekturę oraz nadaje jej oryginalny charakter. Kojarzy mi się w ten sposób z Antyfoną Sonmi~451 z Atlasu Chmur. I to nie tylko pod względem konstrukcji, ale też tematyki.
W Genezis autor podejmuje różne zagadnienia filozoficzne: od duszy poczynając, do tego, czy sztuczna inteligencja może się równać z człowiekiem. Sięga do twórczości starożytnych filozofów (widzimy to chociażby po imionach bohaterów: Anaksymandra, Platon, Arystotelia). Niech jednak nikomu się nie wydaje, że jest to jakaś rozprawa filozoficzna owinięta w pseudofabułę (jak w przypadku Świata Zofii na przykład). Nie! Atmosfera staje się z upływem czasu coraz cięższa, czujemy na sobie dezorientację Anax. Z początku postanowiłam dać ocenę 8 lub 9, ale potem przyszedł szok pierwszy i wiedziałam, że będzie to dziesiątka, a następnie szok drugi, czyli skala została rozwalona. Bo autor świetnie dawkuje napięcie, w pewnym momencie powodując, że czytelnikowi brakuje tchu. Po raz pierwszy w pełni zgadzam się z opisem na okładce. Sama więcej bym już chyba nie wymyśliła, więc zacytuję:
GENEZIS to niezwykła Książka, która w niespotykany sposób łączy w sobie to, co najlepsze w science fiction oraz filozofii. Stawia pytania o duszę, dalszą ewolucję człowieka, zapytuje o możliwość uświadomienia sztucznej inteligencji. Bernard Beckett odpowiedzi poszukuje u klasyków filozofii, po czym uaktualnia je i wykorzystuje w świecie galopujących współczesnych technologii. Książkę czyta się niczym najlepszy thriller - jednym tchem.
Jak można się domyślać, polecam to K A Ż D E M U i zaczynam ewangelizować moje koleżanki. Bo tę pozycję po prostu trzeba przeczytać.
Marre
PS. Duże litery zastosowałam ze względu na szacunek do tej epickiej Książki. Oczywiste więc, że w tym celu zmodyfikowałam trochę opis okładkowy.
Chyba nic tak nie może wpłynąć na człowieka jak Książka, którą kupiło się przez przypadek, nie mając o niej bladego pojęcia. Zaintrygowała mnie okładka, która moim zdaniem idealnie wpisuje w klimat i tematykę Powieści. Tak jak na okładce, w Historii tej nie ma barw. Są tylko różne odcienie szarości.
Większość Książki stanowi stenogram z rozmowy. Nie. Jest to stenogram...
2024-03-29
2024-03-05
2018-07-31
2013-12-04
2015-12-05
Zapraszam do dyskusji:
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2015/12/188-rafal-kosik-felix-net-i-nika-14.html
Zacznę od truizmów: uwielbiam Felixa, Neta i Nikę i uwielbiam Rafała Kosika. I jedno wcale nie wynika z drugiego. Oczywiście, gdy zakochałam się w serii, to autora też jakoś lubiłam. A potem poznałam jego "dorosłe" powieści i się zakochałam. Teraz zaś nawet jednemu jego felietonowi w Nowej fantastyce nie przepuszczę (w sumie to żadnemu tamtejszemu felietonowi nie przepuszczę, są zbyt genialne - przechodzę do nich zaraz po sprawdzeniu wyników konkursów). Nie, to nie jest obsesja. Tylko zadziwiająca zgodność poglądów.
Tak więc nie oczekujcie po moich recenzjach obiektywizmu. Zresztą: kiedy ja ostatnio byłam obiektywna? Ale naprawdę, nawet jeśli ktoś narzeka na nudne elementy w którejś z jego książek, to ja prawdopodobnie ich nie zauważę. Dlatego dla pewności skonfrontujcie moją opinię z kilkoma innymi ;)
A wracając do już do właściwej recenzji - to już 14 tom! Mało która seria wytrzymuje tak długo na przyzwoitym poziomie (bo nawet mangi w pewnym momencie zaczynają wkurzać). Dlatego każdy kolejny tom, oprócz gigantycznej radości, przeraża mnie. Że w końcu okaże się, że to tasiemiec jak każdy inny. Pierwszy raz takiego uczucia doznałam przy okazji tomu dwunastego, czyli Sekrecie Czerwonej Hańczy. Przy Klątwie domu McKillianów było już lepiej, ale wciąż czegoś brakowało. Teraz jest już jednak świetnie i oby tak dalej! :)
Po przygodach z poprzedniego tomu Felix, Net, Nika oraz Laura postanawiają spędzić drugi miesiąc wakacji, dorabiając sobie w Londynie... Z ich szczęściem (i zdolnościami Neta) znalezienie porządnej pracy może okazać się niemożliwe. A jednak! Będą musieli zmierzyć się jednak z olimpiadą informatyczną, epidemią "zmulenia", tajnymi agentami (tak, Mamrot też będzie!), psem corgi, pewnym starym przyjacielem i... Niką. A wszystko po to, by udaremnić spisek na światową skalę.
Łatwo stwierdzić, co stoi za sukcesem akurat tej części. Nie próbuje się ona oderwać od poprzednich, a wręcz przeciwnie: czerpie z nich pełnymi garściami. Pomimo sporego powiewu świeżości, jakim jest nowe miejsce akcji, powracamy do dobrze znanych elementów. Pojawia się Instytut Badań Nadzwyczajnych, agent Mamrot, no i już wspomniany znajomy z przeszłości. Taki miks starego i nowego świetnie zrobił książce. Nie brakuje easter eggów i dyskretnych mrugnięć do zagorzałych fanów serii.
Pojawia się też novum w postaci Laury (dziewczyny Felixa) jako równoprawnej głównej bohaterki. I choć chwilami zdawała się nieco odstawać w tyle za Superpaczką, to nie można odmówić jej ważnej roli, szczególnie w czasie... drobnych problemów z Niką. Za jej sprawą pojawia się też inny ciekawy wątek, tj. zazdrość Neta o Felixa ;) Jedyne, co mnie irytowało, to nieustające negowanie poprzednich przygód przyjaciół. Tak boleśnie nierealistyczne! W końcu jeśli wokół zaczynają dziać się dziwne rzeczy, to większość z nas chyba ponownie rozważyłaby prawdopodobieństwo wcześniejszego pojawienia się podobnych zjawisk...
Jak w każdym tomie także i tutaj znajdziemy coś na kształt morału. I choć ostatnie, co lubię w powieściach dla dzieci i młodzieży, to wszelkiego rodzaju moralitety, to te Kosikowi wychodzą naprawdę zgrabnie. Tym razem zajął się kwestią wolnej woli oraz dobra jednostki w dobie wszechobecnej "tolerancji" i "poprawności politycznej". I choć w świetle całego dorobku fantastyki naukowej to nic odkrywczego, to cieszę się, że ktoś poruszył ten temat w formie dla młodszego czytelnika. Świetnie widać to na przykładzie problemu cztero- i trzymetrowych robotów. (Jak chcecie wyjaśnienia, to przeczytajcie sobie sami ;)). Wniosek wyłania się taki sam jak w przypadku poprzednich tomów: masz mózg, to z niego korzystaj. Kieruj się zdrowym rozsądkiem, a nie tym, co mówią ludzie, którzy uważają się za mądrzejszych od Ciebie. A jak robią coś "dla Twojego dobra" - uciekaj, gdzie pieprz rośnie.
Podsumowując, jest to jedna z lepszych części od dłuższego czasu. Napakowana humorem i akcją. Zawiera wszystko, co tylko może być najlepsze w tym cyklu. Polecam. Nie tylko fanom, bo bez większych trudności tomy można czytać wyrywkowo. Więc jeśli komuś nie podpasował Gang Niewidzialnych Ludzi (pierwsza powieść w serii), to niech spróbuje teraz. A nuż się zakocha :) Ja sama zaś zaczynam odliczanie do książki nr. 15. Nie mogę się doczekać.
Zapraszam do dyskusji:
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2015/12/188-rafal-kosik-felix-net-i-nika-14.html
Zacznę od truizmów: uwielbiam Felixa, Neta i Nikę i uwielbiam Rafała Kosika. I jedno wcale nie wynika z drugiego. Oczywiście, gdy zakochałam się w serii, to autora też jakoś lubiłam. A potem poznałam jego "dorosłe" powieści i się zakochałam. Teraz zaś nawet...
2014-11-21
7-/10
Bardzo bałam się tej książki. Poprzednia część "Tajemnica Czerwonej Hańczy" była chyba najsłabsza w całej mojej ukochanej serii i bałam się czy, ta nie pójdzie w jej ślady. Na szczęście nie. Powieść może nie dorasta do pięt najlepszym, ale plasuje się w środku na poziomie bardzo dobrym.
Ale może to też dlatego, że jednocześnie bardzo dużo sobie obiecywałam po tej części. Historia obraca się w okolicy ubóstwianego ostatnio przeze mnie steampunku i jest dla mnie przełomowa. Dlaczego? Bo właśnie teraz prześcignęłam wiekiem głównych bohaterów. To smutne, bo serię poznałam w piątej klasie, gdy wydane już było jakieś 7 części. Poczułam się strasznie... stara?
Książka jest nierówna. Pierwsza połowa to przede wszystkim ten obezwładniający, ulubiony przeze mnie Kosikowy humor. Środek nieco się wlecze z braku celu, a końcówka... No właśnie po zabawnym początku powinna nadejść zapowiadana "horrorystyczna" część. I właśnie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nadeszła, ale ja zupełnie jej nie czułam. Nie mogłam (i nadal nie mogę) pozbyć się porównania z "Trzecią Kuzynką", która jest moją ulubioną częścią. Tam groza była namacalna, wsparta przez oryginalne pomysły i mroczne epizody, które na koniec składały się w mroczną całość. W "Klątwie..." pomysł niby dobry, ale dalsze wykonanie...
W książce najsłabszym momentem był chyba rozdział "Częste mycie skraca życie". Cały wątek pobytu u pani Piernikowskiej był zbyt "epizodyczny", czyli zbyt wyłamywał się z całości fabuły i zaburzał akcję. Wtopa?
Ale ogółem książka z pewnością zaspokoi fanów FNiN (czyli mnie). Postacie nadal barwne, Net mówi jeszcze więcej i jeszcze bardziej tchórzy, a steampunkowy Londyn Kosika jest bardzo ciekawy. Cieszę się, że autor podniósł się po poprzednim słabym tomie (no i jest Manfred :D) i już zaczynam czekać na następny.
7-/10
Bardzo bałam się tej książki. Poprzednia część "Tajemnica Czerwonej Hańczy" była chyba najsłabsza w całej mojej ukochanej serii i bałam się czy, ta nie pójdzie w jej ślady. Na szczęście nie. Powieść może nie dorasta do pięt najlepszym, ale plasuje się w środku na poziomie bardzo dobrym.
Ale może to też dlatego, że jednocześnie bardzo dużo sobie obiecywałam po tej...
2018-12-31
2015-07-27
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2015/08/156-trzynascie-kotow-antologia-wszedzie.html
średnia ocen: 6,04/10
ocena końcowa: 7/10
Ostatnio pisałam o dyskryminacji, że to koty są nieodwołalnie związane z literaturą, że psów "używa się" dużo rzadziej. W Trzynastu kotach, antologii sprzed, bagatela, 18 lat [!, sięgając po nią nie spodziewałam się, że to jest takie stare], polscy autorzy [wśród nich Sapkowski, Dukaj, Dębski, Białołęcka, Lewandowski, Kołodziejczak] mierzą się z różnymi kocimi "aspektami". Gorzej lub lepiej. Ale jak już kiedyś pisałam, to właśnie lubię w zbiorkach najbardziej: różnorodne podejścia do tematu.
Ostatnio odchodzę od opisywania każdego opowiadania z osobna. Ale tutaj chyba wrócę do tego mojego zwyczaju:
Eugeniusz Dębski Aaa, kotki dwa [4/10]
Już kilkakrotnie pisałam o tym, że nie powinno dawać się słabych utworów na początek, ale cóż, bywa. Aaa... zaczyna się ciekawie, "naturalistyczna" narracja, ciekawa sprawa. Ale na tym koniec. Opowiadanie samo w sobie dobre, ale nie przekonało mnie. Nic oryginalnego.
Jacek Dukaj Ponieważ kot [8/10]
A tu wręcz odwrotnie. Ze wstydem przyznaję, to moje pierwsze spotkanie z Dukajem. Ale już wiem, dlaczego czytelnicy go uwielbiają. Większość opowiadania to wykład, ale samo założenie... Że przyczyna całego Wszechświata to kot... Jest przerażająco spójne :)
Włodzimierz Kalicki Kot typu Stealth [6,5/10]
Tutaj trochę do "pośmiacia się" dla odmiany. Gwoli charakterystyki wystarczy chyba powiedzieć, że akcja toczy się... w amerykańskim Instytucie Broni Futerkowych. Całość tak absurdalna, że aż świetna. Kocham scenę tłumaczenie, dlaczego to gepardy, a nie inne wielkie koty nadają się właśnie do budowania oddziałów <3
Andrzej Sapkowski Złote popołudnie [9/10]
Jedno z dwóch najlepszych opowiadań w antologii. Ach, jak cudnie poczytać Sapkowskiego w świetnej formie. Wyobraźcie sobie, że Alicja w krainie czarów została opisana z punktu widzenia kota z Cheshire, a do samej krainy trafiają ludzie, którzy przedawkowali pewne specyfiki...
Ewa Białołęcka Usta Boga [4/10]
To jest przyczyna, dlaczego nie lubię klasycznego fantasy. Niby ciekawy pomysł, dobrze napisany, ale wszystko jest zawsze podobne do tej standardowej papki.
Andrzej Zimniak Rozpakuj ten świat, Evitt [9/10]
Świetne. W pierwszej chwili człowiek nie wie, o co dokładnie chodzi. Sam pomysł jest całkiem dziwny, ale w trakcie lektury człowiek stopniowo odkrywa głębszy sens. By w końcu trafić do raju. Z Adamem i Ewą. No i oczywiście kotem.
Piotr Goraj Ale kyno [3/10]
Bajka deliryczno-depresyjna. Powiedzmy uprzejmie, że jestem młoda i się nie znam. Ale opowiadanie jest naprawdę słabe i ciężko nawet powiedzieć, o czym konkretnie opowiada -_-
Konrad Lewandowski Rydwan Bogini Freyi [6,5/10]
Sama fabuła mocno przeciętna. Ale zamysł... Idea... Teoria poznawalności... I koty jak zwykle będące poza wszelkimi regułami. Jak sam autor pisze, zawartą tu [i jeszcze w opowiadaniu Półmisek] propozycję filozoficzną można traktować całkiem serio. I takie rzeczy Marre ubóstwia *.*
Marcin Wolski Worek [5/10]
Zabawne, ale właściwie mało co wnoszące. Kojarzy mi się z opowiadaniem Pilipiuk pt. Operacja "Jajca" z Rzeźnika drzew. W obu morał jest ten sam: nie kupuj od Azjatów.
Maciej Żerdziński Źrenice [5/10]
Horror z tych, które mnie nie straszą. Jeden z tych dziejących się w alternatywnym świecie ludzkich brudów [czyli tam, gdzie 75% społeczeństwa to zboczeńcy, frustraci itp.]. No i kocich brudów też.
Tomasz Kołodziejczak Dotyk pamięci [4/10]
Powiem: łeee. SF w konwencji fantasy [ten sam problem, co przy Ustach Boga]. Miało mnie wzruszyć, ale jeśli ktoś obiecuje mi coś takiego, to już wiem, że nic takiego się nie wydarzy.
Iwona Żółtowska Marobet [6,5/10]
Wreszcie coś nawiązującego do wrażliwszej strony kota. Tej strony, która przywiązuje się do miejsca. I która zaczyna rozumieć, że jego integralną częścią są właściciele. [Tak, wiem, że koty właścicieli nie miewają, co najwyżej może być na odwrót. Taki skrót myślowy].
Andrzej Sapkowski Muzykanci [7,5/10]
No, to jest horror, którego mogę spróbować się bać, i godne zamknięcie antologii. Są muzykanci z Bremy, szpital psychiatryczny, no i koty. Mniam.
Tak więc widzicie, jak to bywa w przypadku wszystkich antologii, utwory są gorsze lub lepsze, ale te lepsze są na tyle mocne i zapadające w pamięć, że zbiorek odebrałam niezwykle pozytywnie i będę wspominać bardzo przyjemnie. I wam polecać.
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2015/08/156-trzynascie-kotow-antologia-wszedzie.html
średnia ocen: 6,04/10
ocena końcowa: 7/10
Ostatnio pisałam o dyskryminacji, że to koty są nieodwołalnie związane z literaturą, że psów "używa się" dużo rzadziej. W Trzynastu kotach, antologii sprzed, bagatela, 18 lat [!, sięgając po nią nie spodziewałam się, że to jest takie...
2015-06-15
"Kiedyś przecież nadejdzie koniec świata, pogasną gwiazdy i wszystko dobiegnie kresu, nawet życie ich nieznanego ojca. Nastanie nowe niebo i nowa ziemia, ale dla nich nie będzie tam już miejsca. Pozostaną w zimnej ciemności, osierocone na wieczność."
Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg pochłonęły cały świat. Po ziemi stąpają wygłodniałe bestie, niebem nie rządzą już ptaki. Miasta stoją niemalże puste – zapuszczają się tam jedynie złomiarze, w poszukiwaniu cennych artefaktów. Śnieżne pustkowia i dzikie ostępy leśne przemierzają grupy myśliwych, desperacko walczących o pożywienie. Pozostali przy życiu ludzie przenieśli się wysoko w góry, gdzie trzymają się ułudy bezpieczeństwa. Doskonale wiedzą, że biada tym, których dopadną światła na przełęczy. Dla większości lepsza jest śmierć...
W takiej rzeczywistości przyszło żyć Kacprowi. Chłopak nawet nie przypuszcza, jakie piekło zgotował mu los. Pogoń za ambicją oraz poczucie obowiązku wobec bliskich każą mu opuścić znaną okolicę. Rozpoczyna swoją podróż. A światła czekają na nieostrożnych wędrowców...
[źródło opisu: okładka]
Zaczną raczej nietypowo jak na siebie, bo od tytułu. Kurde, gdyby nie 1. okładka 2. informacja, że to fantastyka, w życiu bym nie rozpoznała poprawnie gatunku. Dopóki nie zgasną gwiazdy... Mi się to kojarzy z romansem, a wam? W stylu: Dopóki nie zgasną gwiazdy, pozostaniemy razem itd. Z początku taki wybór wydawał mi się idiotyczny i uważałam tak przez większość książki, ale w końcu się dowiedziałam i rozumiem wybór autora. Tak więc nie dziwcie się i nawet nie próbujcie zrażać!
Dopóki nie zgasną gwiazdy nazwałam świeżym powiewem wśród postapokalips i chyba nie ja jedyna. No bo powiedzcie sami, jakie są wasze pierwsze skojarzenia? Radioaktywność, mutanty, życie pod ziemią itd. A Piotr Patykiewicz wyniósł nas z tuneli na szczyty gór. Sceneria jest niesamowicie oryginalna i sam tylko ten fakt powinien zachęcić fanów gatunku do sięgnięcia po tę pozycję. Ale na tym się nie kończy. Autor niezwykle dokładnie skonstruował swój świat, tworząc wielowymiarową rzeczywistość i nie skąpiąc nam wielu smaczków. Możemy dowiedzieć się, jak "apokalipsa" wpłynęła na religię i inne przejawy życie społecznego. Kocham takie rzeczy!
Piotr Patykiewicz bardzo powoli wprowadza nas w swój świat. Czyli akcja idzie raczej w żółwim tempie. Z początku zapoznajemy się realiami, więc to aż tak nie przeszkadza, ale mniej więcej po środku poczułam się już znużona. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach znów zaczęło dziać się ciekawiej i do końca już nie mogłam się po prostu oderwać od książki.
"Nadchodzi czas, kiedy kiedy śmierć okaże się ucieczką słabych, a życie wybiorą tylko najodważniejsi."
No właśnie. Zakończenie. Mocno zagmatwane, filozoficzne i mało co wyjaśniające. Jeśli wczujecie się w historię, to lekturę zakończycie z Shit na ustach. Ja jednak od początku czułam, że to nie o fabułę przede wszystkim chodzi. No bo jeśli nie ma jakiegoś wątku przewodniego, całego clue, to albo to kiepska książka, albo taka z głębszym przesłaniem. Piotrowi Patykiewiczowi udało się uzyskać efekt tego drugiego.
Przed lekturą obawiałam się, że pójdzie to w stronę raczej młodzieżówki, ze względu na młody wiek głównego bohatera. Na szczęście nie. Autor oszczędził nam typowych dla tego wieku rozterek, zastępując je głównym dylematem: poznać prawdę czy pozostać szczęśliwym w niewiedzy. Odniosłam wrażenie, że ten wewnętrzny konflikt reprezentują dwaj członkowie rodziny Kacpra: starszy brat Staszek, wioskowy sygnalista, który pomiędzy służbowymi wiadomościami otrzymuje Wiedzę przez duże "W" oraz ich ojciec, myśliwy, którego jedynym celem jest utrzymać przy życiu rodzinę.
Na koniec wypada jeszcze wspomnieć o szacie graficznej. Ta jest wspaniała. Największą reklamą dla tej książki była z pewnością okładka. Rafał Szłapa trafia do grona moich ulubionych ilustratorów. On też stworzył wspaniałe obrazki wewnątrz, które zachwyciły mnie grubą, wyrazistą kreską.
"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to z pewnością książka warta uwagi, wyróżniająca się na tle innych. Jestem niezmiernie ciekawa innych pozycji autora. Gorąco polecam.
"Kiedyś przecież nadejdzie koniec świata, pogasną gwiazdy i wszystko dobiegnie kresu, nawet życie ich nieznanego ojca. Nastanie nowe niebo i nowa ziemia, ale dla nich nie będzie tam już miejsca. Pozostaną w zimnej ciemności, osierocone na wieczność."
Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg pochłonęły cały świat. Po ziemi stąpają wygłodniałe bestie, niebem...
Piknik na skraju drogi - 9/10
Poniedziałek zaczyna się w sobotę - 8/10
Trudno być bogiem - 6/10
Miliard lat przed końcem świata - 7/10
Ślimak na zboczu - 7-/10
Piknik na skraju drogi - 9/10
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPoniedziałek zaczyna się w sobotę - 8/10
Trudno być bogiem - 6/10
Miliard lat przed końcem świata - 7/10
Ślimak na zboczu - 7-/10