Nie ma nic bardziej samolubnego, niż mieć dzieci.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyJedna książka, dwie opowieści i całe mnóstwo tajemnic. Gareth Rubin o książce „Dom Klepsydry”Ewa Cieślik1
- ArtykułyIdziemy do lasu! Przegląd książek dla dzikich rodzinDaria Panek-Płókarz8
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel2
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Manon Steffan Ros
1
7,4/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 19.01.1983
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,4/10średnia ocena książek autora
219 przeczytało książki autora
232 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
W ten właśnie sposób ludzie żyją wiecznie: w małych wspomnieniach wśród znajomych miejsc.
1 osoba to lubiKiedy nie ma za wiele do jedzenia, nie ma ludzi, radia i Facebooka, zaczynam we wszystkim dookoła dopatrywać się ludzkich emocji. Kartoflisk...
Kiedy nie ma za wiele do jedzenia, nie ma ludzi, radia i Facebooka, zaczynam we wszystkim dookoła dopatrywać się ludzkich emocji. Kartoflisko ma dobry nastrój w pogodne wiosenne dni. Dom miał dość i pozwolił na kolejną dziurę w dachu. A Pogoda to niemiłe, kapryśne stworzenie, podobne do człowieka, kiedy wpada w furię bez powodu.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Niebieska Księga z Nebo Manon Steffan Ros
7,4
W dzisiejszej rzeczywistości, czytanie książek o świecie postapokaliptycznym jest doprawdy specyficznym doświadczeniem. Tocząca się tuż za progiem wojna sprawiła, że widmo katastrofy nuklearnej nabrało wyraźniejszych kształtów. Czy to w efekcie przypadkowego zbombardowania elektrowni jądrowej, czy też w wyniku decyzji o użyciu broni masowego rażenia, zagrożenie to nagle stało się całkiem realne. Przy pierwszym opisie świata Przed Kresem poczułam się trochę tak, jakbym czytała aktualne wiadomości.
Walia. Dom za miastem. Matka i syn od sześciu lat starający się przetrwać w warunkach, które dziś określamy mianem ekstremalnych. I Niebieska Księga z Nebo, w której oboje opisują ten swój "inny świat". Jedno z perspektywy nacechowanej przez pryzmat tego, co było Przed. Drugie z naciskiem na rzeczywistość, która nastała Po.
Codzienne zmagania, wola przetrwania, zmartwienia, radości, nieco nostalgii oraz niepewność jutra.
Czy aby na pewno jesteśmy tutaj sami?
Temat rzeka. Dający nieograniczone wprost możliwości... ale wykonanie zaledwie poprawne. Niestety, po początkowym zaintrygowaniu, szybko przyszło znużenie. Nie tyle treścią, co sposobem narracji. I nie mam tu na myśli prostoty języka, który współgra z surowością świata przedstawionego dosyć dobrze, ale ogólne wrażenie jakie towarzyszyło mi podczas lektury: jakbym czytała pracę konkursową na dowolny temat, z koniecznością jak największej ilości odwołań do literatury regionalnej.
Możecie sobie wyobrazić co poczułam, kiedy trafiłam w tekście na przypis wyjaśniający, że dany fragment jest "mrugnięciem okiem" w stronę jury konkursu o Medal Eisteddfodu, walijską nagrodę literacką, którą "Niebieska Księga z Nebo" zdobyła w 2018 roku. Nie lubię takich mrugnięć. Mam na nie uczulenie. I jestem pewna, że jest tu ich dużo więcej, niż to jedno wyszczególnione.
Książkę skończyłam właściwie tylko dlatego, że jest krótka. Trochę siłą bezwładu, bez zainteresowania dalszym losem bohaterów. Owszem, można z treści wyłuskać nieco przydatnych informacji odnośnie radzenia sobie w codzienności po katastrofie nuklearnej, ale to chyba wszystko, co pozytywnego mogę o "Niebieskiej Księdze z Nebo" napisać. Cały czas miałam wrażenie, że zarówno postaci, jak i tak ważki przecież temat, zostali potraktowani "po łebkach" i służą jedynie za kanwę dla prezentacji znajomości literatury walijskiej, skrojonej pod konkretne gremium.
Ot, poprawna praca na konkurs napisana.
Niebieska Księga z Nebo Manon Steffan Ros
7,4
W moim odczuciu książka, choć ładnie napisana, jest dość mdła.
Nie urzekły mnie ani okładka (jest zwyczajnie nieciekawa),ani fabuła (której w wielu miejscach brakuje),ani postacie (zbyt jednowymiarowe, by dało się je po- czy znielubić).
Choć jest to krótka lektura, to zdążyła mnie znudzić litanią walijskich autorów i powieści, a także liczbą przewijających się postaci i wydarzeń, które w gruncie rzeczy nie wpływały na historię (np. cały wątek o Thorpe'ach mógłby zostać usunięty i nie wpłynąłby na ciągłość opowiadanych wydarzeń, podobnie jak opis relacji Rowenny z Gaynor). Warto też wspomnieć, że jak na powieść postapokaliptyczną bohaterom stosunkowo łatwo udaje się pokonać napotkane trudności.
Muszę natomiast przyznać, że bardzo ujmująco została opisana relacja matki i syna. Wzruszyłam się, gdy opisywano odejście Dwynwen, żałoba bijąca ze stron była niemal namacalna. Podobało mi się również inne ugryzienie kwestii życia po Kresie - nie jest to kolejny ogarnięty wieczną zmarźliną świat zbuntowanych robotów, a bijąca nienaturalnym odrętwieniem podróż przez relację człowieka z naturą.