Niebieska Księga z Nebo
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Llyfr Glas Nebo
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Pauza
- Data wydania:
- 2020-10-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-10-30
- Liczba stron:
- 144
- Czas czytania
- 2 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788395800962
- Tłumacz:
- Marta Listewnik
- Tagi:
- literatura brytyjska literatura walijska
Piękna opowieść o końcu świata i o tym co dzieje się później.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pięć minut po zagładzie
W latach 60. XX wieku spodziewano się, że wojna nuklearna rozpocznie się lada dzień – zwłaszcza podczas kryzysu kubańskiego. Tak naprawdę do czasów Reagana można było spodziewać się wszystkiego, ale po pierwszych redukcjach arsenałów (pocisków pośredniego i krótkiego zasięgu) było pewne, że rozbrojenie atomowe naprawdę ma miejsce. W to wszystko możemy jeszcze wkomponować Obamę i jego wizję świata bez jakiegokolwiek zagrożenia nuklearnego. Nie zmienia to jednak faktu, że całe pokolenia pisarzy wychowało się na strachu nie tylko przed trzecią wojną światową, ale i tą kolejną (wiecie, na kije i kamienie).
Manon Steffan Ros – walijska pisarka – w „Niebieskiej Księdze z Nebo” ukazuje nam losy Rowenny i dwójki jej dzieci (Siôna i malutkiej Dwynwen) po Kresie. Żyją odcięci od innych ludzi, uprawiają rośliny, czytają książki, polują na zwierzęta (ale nie te zdeformowane). Historię poznajemy z dwóch odmiennych perspektyw: Rowenny opisującej czas przed apokalipsą i Siôna skupiającego się na czasach mu współczesnych. Żadne z nich nie wie, co dokładnie się wydarzyło, że prąd przestał działać, a ludzie uciekli najdalej jak mogli. Wiedzą, że jeżeli chcą to jakoś przetrwać, to muszą liczyć wyłącznie na siebie.
„Niebieska Księga z Nebo” to książka bardzo podobna do „Drogi”, czyli arcydzieła Cormaca McCarthy'ego. Może nie jest tak intensywna i emocjonalna, ale pokazuje, jak niewiele jest nam potrzeba, aby żyć i funkcjonować w obliczu końca znanego nam świata. Wszystkie otaczające nas udogodnienia (telefony, Internet, telewizja) tracą na znaczeniu, gdy w aptekach nie ma lekarstw, a jedynym pożywieniem jest to, które sami zdobędziemy. Tak więc każdego dnia Rowenna i Siôn zaczynają dzień od niezbędnych czynności zapewniających im przetrwanie. Dopiero potem nadchodzi czas na odpoczynek, a i tak towarzyszy mu refleksja nad tym trudnym i surowym życiem.
„Niebieska Księga z Nebo” ma bardzo mocny wydźwięk moralizatorski i powiedziałbym ekologiczny. Autorka podkreśla rolę bliskich w naszym otoczeniu, a także znaczenie książek w życiu człowieka, zwraca uwagę na totalne uzależnienie się od technologii i nieumiejętność radzenia sobie z najprostszymi rzeczami bez sprawdzenia ich wcześniej w Internecie. Jednocześnie pokazuje, że cała nadzieja jest w dzieciach, które bardzo szybko przystosowują się do nowych sytuacji i zaczynają traktować je jako coś normalnego i naturalnego. Oczywiście Rowenna nie miała żadnego wyboru i musiała razem z Siônem podjąć próbę przetrwania, ale myślę, że każdy rodzic wie, iż czasem łatwiej jest włączyć małemu lub małej bajki w telewizji, niż zabrać je na podwórko. Łatwiej, ale niekoniecznie lepiej dla dziecka.
„Niebieska Księga z Nebo” to nie tylko piękna okłada i interesująca treść. To przede wszystkim refleksja po lekturze. A wnioski nie są zbyt optymistyczne. Oczywiście naoglądaliście się filmów katastroficznych i naczytaliście książek postapokaliptycznych, jednak potraficie sobie wyobrazić walkę o jedzenie i lekarstwa? O dostęp do wody? A co z hodowaniem warzyw? Zbieraniem ziół? Polowaniem na (zmutowane) zwierzęta? No właśnie.
Książka Manon Steffan Ros nie jest może oryginalna, ale ma w sobie coś, co prowokuje do myślenia. Trudne losy Rowenny, Siôna i Dwynwen angażują nas od pierwszej strony, przez co zaczynamy sobie uświadamiać, jak jest nam w życiu dobrze (nawet pomimo pandemii). Tak więc zachęcam do lektury, najlepiej z kubkiem gorącej herbaty w dłoni. W końcu u nas Kres jeszcze nie nastał.
Michał Wnuk
Oceny
Książka na półkach
- 236
- 225
- 34
- 11
- 10
- 10
- 8
- 7
- 6
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Książka przyjemna w odbiorze. Ciekawa koncepcja bohaterki i sytuacji, w której się znalazła i tego jak się w niej odnalazła. Choć jest to opowieść postapokaliptyczna, to nie skupia się na trudach takiego świata, a raczej na relacji matki z dziećmi (super pokazanej) oraz ludzkiej psychiki i jest to miła odmiana. Kilka momentów wywołujących refleksje czy rozczulających (np. zmutowany królik, państwo Thorpe'owie).
Trochę zbyt narzucała się oczywistą krytyką dzisiejszego "plastikowego" społeczeństwa, mediów społecznościowych itp., a nie to moim zdaniem było w tej opowieści najważniejsze. Za dużo też jak dla mnie wymieniania walijskich autorów i ich dzieł, które może dla wąskiego grona odbiorców mają jakieś sentymentalne znaczenie, ale dla mnie jedynie utrudniały odbiór.
Książka przyjemna w odbiorze. Ciekawa koncepcja bohaterki i sytuacji, w której się znalazła i tego jak się w niej odnalazła. Choć jest to opowieść postapokaliptyczna, to nie skupia się na trudach takiego świata, a raczej na relacji matki z dziećmi (super pokazanej) oraz ludzkiej psychiki i jest to miła odmiana. Kilka momentów wywołujących refleksje czy rozczulających (np....
więcej Pokaż mimo toW moim odczuciu książka, choć ładnie napisana, jest dość mdła.
Nie urzekły mnie ani okładka (jest zwyczajnie nieciekawa),
ani fabuła (której w wielu miejscach brakuje),ani postacie (zbyt jednowymiarowe, by dało się je po- czy znielubić).
Choć jest to krótka lektura, to zdążyła mnie znudzić litanią walijskich autorów i powieści, a także liczbą przewijających się postaci i wydarzeń, które w gruncie rzeczy nie wpływały na historię (np. cały wątek o Thorpe'ach mógłby zostać usunięty i nie wpłynąłby na ciągłość opowiadanych wydarzeń, podobnie jak opis relacji Rowenny z Gaynor). Warto też wspomnieć, że jak na powieść postapokaliptyczną bohaterom stosunkowo łatwo udaje się pokonać napotkane trudności.
Muszę natomiast przyznać, że bardzo ujmująco została opisana relacja matki i syna. Wzruszyłam się, gdy opisywano odejście Dwynwen, żałoba bijąca ze stron była niemal namacalna. Podobało mi się również inne ugryzienie kwestii życia po Kresie - nie jest to kolejny ogarnięty wieczną zmarźliną świat zbuntowanych robotów, a bijąca nienaturalnym odrętwieniem podróż przez relację człowieka z naturą.
W moim odczuciu książka, choć ładnie napisana, jest dość mdła.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie urzekły mnie ani okładka (jest zwyczajnie nieciekawa),
ani fabuła (której w wielu miejscach brakuje),ani postacie (zbyt jednowymiarowe, by dało się je po- czy znielubić).
Choć jest to krótka lektura, to zdążyła mnie znudzić litanią walijskich autorów i powieści, a także liczbą przewijających się...
Czy powieść postapokaliptyczna może ociekać czułością? Czy poza niepewną przyszłością, trudnymi warunkami i tęsknotą za tymi, co odeszli, można odnaleźć w niej ciepło?
„Niebieska księga z Nebo“ to łagodna dystopia, w której świat opowiada matka oraz syn. Piszą dziennik, który opiera się na codziennym życiu po Kresie oraz rzeczywistości zaraz przed nim. Czuć w nich pewną tęsknotę za społeczeństwem oraz wygodnym życiem, a jednocześnie okropny lęk przed zmianami, jakie cywilizacja, gdyby kiedykolwiek została odbudowania, mogłaby za sobą nieść. Doświadczają dużej straty, czują się niczym jedyni oceleni, szanują każdy niepozorny z naszej perspektywy przedmiot. Przede wszystkim jednak tworzą bliską relację, w której znajdują oparcie.
Powieść Manon Steffan Ros to nie tylko powieść walijska, ale też laurka dla literatury walijskiej w ogóle. Matka i syn siłę czerpią z książek swojego regionu, poznają najważniejszych autorów okolicy, więc dla wielu twórców znajduje się miejsce właśnie w tej książce. To jedynie wzmianki, ale podkreślają odrębność języka oraz kultury. Akcent znaczący dla świata, w którym Walia to jedynie Wielka Brytania.
„Czy to brzmi strasznie? Kres? Utrata wszystkiego i wszystkich, rozpad społeczeństwa, świat w ruinie?“
Jak dla mnie „Niebieska księga z Nebo“ to powieść niezła i przyjemna. Wypełniona uczuciami. Nie na tyle dobra, by zapaść mi w pamięć, ale angażująca i warta poświęconego czasu. Melancholijna i wywołująca przemyślenia. Nie do końca moja, ale też nie na tyle mi daleka, bym nie odczuwała satysfakcji z lektury.
przekł. Marta Listewnik
Nagroda National Eisteddfod Prose Medal, czyli najbardziej prestiżowa walijska nagroda literacka.
Czy powieść postapokaliptyczna może ociekać czułością? Czy poza niepewną przyszłością, trudnymi warunkami i tęsknotą za tymi, co odeszli, można odnaleźć w niej ciepło?
więcej Pokaż mimo to„Niebieska księga z Nebo“ to łagodna dystopia, w której świat opowiada matka oraz syn. Piszą dziennik, który opiera się na codziennym życiu po Kresie oraz rzeczywistości zaraz przed nim. Czuć w nich pewną...
Jest to prowadzona z dwóch perspektyw, z otwartym zakończeniem historia o rodzinie, która przeżyła katastrofę i tym samym „Kres” ludzkości. Bardzo angażująca, realistyczna wizja postapokaliptycznego świata. Refleksyjna i niedająca o sobie zapomnieć. Bardzo polecam!
Jest to prowadzona z dwóch perspektyw, z otwartym zakończeniem historia o rodzinie, która przeżyła katastrofę i tym samym „Kres” ludzkości. Bardzo angażująca, realistyczna wizja postapokaliptycznego świata. Refleksyjna i niedająca o sobie zapomnieć. Bardzo polecam!
Pokaż mimo toOstatnio mam ogromne szczęście do naprawdę dobrych książek. Tym razem trafiłam na "Niebieską księgę z Nebo" napisaną przez Manon Steffan Ros (dla ciekawych jest to walijska pisarka) I przepadłam. To kolejna cieniutka lektura z wydawnictwa pauza która porusza do głębi i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na tę chwilę jest to moja ulubiona pozycja z tego wydawnictwa.
Jest to historia małej, trzyosobowej rodziny. Historia matki i jej dzieci, którzy przeżyli Kres.
Ta opowieść prowadzona jest dwutorowo. Mamy wspomnienia matki, która opowiada co działo się tuż przed katastrofa w wyniku której zginęli niemal wszyscy ludzie. Wspomina tych którzy odegrali jakaś rolę w jej życiu, relacjonuje próby zapewnienia bezpieczeństwa sobie i dzieciom.
Jednocześnie poznajemy punkt widzenia jej syna- Siôna. Chłopiec nie pamięta jak było wcześniej ponieważ był za mały. Widzimy jak to co dla nas byłoby trudne i uciążliwe dla niego jest czymś naturalnym co poprostu się robi bo jest konieczne.
Do tego dochodzi silna relacją między czlonkami tej małej rodziny. Brak innych ludzi sprawił, że chłopiec stał się w pewnym stopniu powiernikiem i pocieszycielem swojej matki. Jedynym wsparciem na jakie mogła liczyć w tych warunkach.
Muszę przyznać, że ta książka rozdarła mi kilka razy serce. Były momenty w których w mojej głowie kołatało się tylko "proszę nie, to już za dużo". Zakończenie tej historii jest otwarte i pozostawia furtkę dla głębszej refleksji na temat roli cywilizacji w naszym życiu.
Nie wiem jak jeszcze mam Was zachęcić ale musicie przeczytać tę książkę I już.😅
Ostatnio mam ogromne szczęście do naprawdę dobrych książek. Tym razem trafiłam na "Niebieską księgę z Nebo" napisaną przez Manon Steffan Ros (dla ciekawych jest to walijska pisarka) I przepadłam. To kolejna cieniutka lektura z wydawnictwa pauza która porusza do głębi i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na tę chwilę jest to moja ulubiona pozycja z tego wydawnictwa.
więcej Pokaż mimo to...
Mini-powieść, a może nowela, napisana w oryginale po walijsku (cymraeg) i z tego języka przetłumaczona na polski, za co należą się wielkie brawa Marcie Listewnik.
Gdyby chcieć ją przyporządkować stylowo, należałoby nazwać książkę prozą post-apokaliptyczną. Rozgrywa się bowiem od kilku dni do ośmiu lat po mitycznym Kresie, czyli konflikcie, który doprowadził do wybuchów bomb i skażenia oraz całkowitej utraty energii elektrycznej.
Z tym, że to bardzo kameralne post-apo. Rozgrywa się pomiędzy matką a synem, okresowo z udziałem łącznie czterech innych osób. Niewiele więcej postaci pojawia się w retrospekcjach Rowenny.
Są to bowiem niemal naprzemienne zapiski matki i syna, poczynione w tytułowej niebieskiej księdze, we wsi w północno-wschodniej Walii, osiem lat po Kresie.
I ta wizja post-apo jest całkiem inne niż w przygodówkach i strzelankach zalewających rynek książek science-fiction. Bo też i nie jest to fantastyka. Rowenna i Sion mogliby równie dobrze żyć jako rozbitkowie na bezludnej wyspie. Dla niej Kres stał się nowym rozdaniem, dla niego początkiem świadomych wspomnień i światem, w którym każdy człowiek jest na wagę złota. Chłopiec nie mógł uwierzyć, że kiedyś ludzie po prostu mijali się na ulicach. Rzeczywistość po Kresie pokazana jest z punktu widzenia jej uczestników, przeciętnych ludzi – fryzjerki i jej syna, nie posiadających żadnej wiedzy o przyczynach, czasie trwania oraz zasięgu katastrofy. Wiedzieli tyle, ile widzieli. Jest to zatem proza bardzo nasączona psychologią, jak na kobiecą autorkę przystało.
I jeszcze to, co na pewno nadaje jej lokalną specyfikę – zakotwiczenie w literaturze walijskiej z jednej a Biblii z drugiej strony. Będących przy tym ze sobą w niejakim konflikcie, ale i symbiozie. Z wyjaśnień zawartych w przypisach można się przekonać, że literatura w cymraeg tak naprawdę ma niewiele ponad sto lat, a rozwinęła się dopiero po drugiej wojnie światowej. Ale jeśli wydaje z siebie takie książki jak „Niebieska księga z Nebo” to znaczy, że rozwija się bardzo ciekawie. I chyba jako jedyna z celtyckich ma szanse przetrwania.
Mini-powieść, a może nowela, napisana w oryginale po walijsku (cymraeg) i z tego języka przetłumaczona na polski, za co należą się wielkie brawa Marcie Listewnik.
więcej Pokaż mimo toGdyby chcieć ją przyporządkować stylowo, należałoby nazwać książkę prozą post-apokaliptyczną. Rozgrywa się bowiem od kilku dni do ośmiu lat po mitycznym Kresie, czyli konflikcie, który doprowadził do wybuchów...
Sięgam po książkę, którą kiedyś odłożyłam na 'zaraz' i okazuje się, że jest idealnym wypełnieniem wolnych chwil a ja jestem cała zaskoczeniem, bo i w niej jest jakieś zaraz, za chwilę.
W "Niebieskiej księdze z Nebo" za chwilę znaczy kilka lat wstecz i kilka do przodu, w wyobraźnię autorki, której świat po Kresie zamknął się w małej, walijskiej wiosce. Takie miejsce zbiera echa światowych zdarzeń z pogłosek, nagłej wiadomości u fryzjera, obserwacji i znikania. Tutaj wiele się nie wydarza i wydarza się wszystko. Pęka znany świat, gasną światła, znika komunikacja, wreszcie - wybucha w oczy elektrownia na wyspie. Dla Rowenny i jej syna oznacza to oczekiwanie na śmierć albo na przetrwanie. Nie uciekną jak inni, bo nie mają gdzie i w małym świecie wiejskiego domu zamienią poprzednie, harde i pośpieszne życie na szukanie sposobów na przetrwanie. Będzie jeszcze córeczka, siostra niespodziewana, życie przyniesione na świat, którego praktycznie nie ma. Albo nie, jest. Nowy dla Rowanny, normalny dla Siôna, za małego by nosić w pamięci to, co przed kresem.
Piękna ta mała opowieść o tęsknocie za byłym i przewadze obecnego, opowieść o nowym początku i końcu, który czai się w uciekających ptakach i zwierzętach mutantach. W śmierci i w zdolności, by ją pokonać. A pytanie, które rodzi się w głowach matki i syna, znających różne światy, a także w naszych, to gdzie jest prawdziwe życie, czym ono jest, do czego przynależmy.
To 140 stron walijskiej muzyki, literatury i języka. To strony oddania, zaufania i rozdarcia pomiędzy 'byłam' i 'jestem'. To żarłoczność na znane kiedyś i pokora wobec nieznanego teraz. Wreszcie, to myśl o końcu świata, który jest jedyną szansą by zauważyć więcej. Mała rzecz o wielkiej sprawie, o emocjach i uczuciach, o zgodzie i ostatecznych wnioskach, o sile i powrocie do podstaw.
Czy macie czasem tak, że wchodzicie na chwilę do lasu, a potem nie chcecie z niego wyjść, bo czeka pośpiech, byle jakie wartości, ludzie, którzy są jak drzazgi?... No właśnie.
Bardzo dobra książka, pełna siły i człowieczeństwa. O tym, że czasem cuda zdarzają się 'za chwilę'.
Pani_Ka Czyta
Sięgam po książkę, którą kiedyś odłożyłam na 'zaraz' i okazuje się, że jest idealnym wypełnieniem wolnych chwil a ja jestem cała zaskoczeniem, bo i w niej jest jakieś zaraz, za chwilę.
więcej Pokaż mimo toW "Niebieskiej księdze z Nebo" za chwilę znaczy kilka lat wstecz i kilka do przodu, w wyobraźnię autorki, której świat po Kresie zamknął się w małej, walijskiej wiosce. Takie miejsce zbiera...
"Niebieska Księga z Nebo" - prosta w przekazie,piękna opowieść o relacjach matki z synem, która przybliżając dziecku swój rodowity język za pomocą literatury, stara się przekazać mu świadomość, czego najbardziej brakuje kiedy spotyka nas coś ostatecznego. Wiedza o sobie, pochodzeniu, ale również o nabywaniu umiejętności przetrwania w obliczu katastrofy, jak radzić sobie samemu. Czy to wystarczy?
W "Niebieskiej Księdze z Nebo" bohaterce i jej dziecku udaje się przetrwać, mimo że ptaki odleciały, zwierzęta zostały zdeformowane to dziwnym trafem woda, powietrze i ziemia nadają się do wykorzystania. Tak od razu nadawały się do użytku, oddychania, picia, a sposób ukrycia się przed katastrofą też pomysłowo został opisany. A wszyscy zginęli. Została tylko kobieta i syn. Zastanawiające.
Bardzo dobrze z spędziłam czas z chłopcem i jego mamą. Ich sytuacja warta jest uwagi i przeczytania, bo mówi o tym, czego człowiek boi się tak naprawdę, kiedy staje w obliczu zagrożenia.
"Niebieska Księga z Nebo" - prosta w przekazie,piękna opowieść o relacjach matki z synem, która przybliżając dziecku swój rodowity język za pomocą literatury, stara się przekazać mu świadomość, czego najbardziej brakuje kiedy spotyka nas coś ostatecznego. Wiedza o sobie, pochodzeniu, ale również o nabywaniu umiejętności przetrwania w obliczu katastrofy, jak radzić sobie...
więcej Pokaż mimo toWizja postapokaliptycznego świata. Niesamowicie dobra książka, tak nierealna, że aż prawdziwa. Nafaszerowana myślami, emocjami, tęsknotą i nadzieją. Wbija w fotel.
Wizja postapokaliptycznego świata. Niesamowicie dobra książka, tak nierealna, że aż prawdziwa. Nafaszerowana myślami, emocjami, tęsknotą i nadzieją. Wbija w fotel.
Pokaż mimo toFantastyczna książka: novum na polskim rynku, bo ileż u nas książek tłumaczonych z walijskiego? Do tego niesamowita, złowroga atmosfera, która kojarzy mi się z "How I live now" Meg Rosoff.
Fantastyczna książka: novum na polskim rynku, bo ileż u nas książek tłumaczonych z walijskiego? Do tego niesamowita, złowroga atmosfera, która kojarzy mi się z "How I live now" Meg Rosoff.
Pokaż mimo to