-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2019-06-08
2019-06-08
Po przedostatniej Chyłce obiecałam sobie, że już nigdy nie sięgnę po kryminały Mroza. Obietnicę złamałam dwa razy. Za pierwszym nie żałowałam. Tym razem żałuję podwójnie.
Ta powieść ma kilka mankamentów. Największym z nich jest brak jakichkolwiek emocji. Postaci niby coś mówią, niby są jakieś miłostki, podobno gdzieś tam czai się napięcie. Ja nie odczułam nic takiego. Dla mnie Zaorski i Burzyńska to postacie ze zmarnowanym potencjałem. To ludzie, którzy wypowiadają kwestie. I to wszystko. Nie ma tam żadnego ładunku emocjonalnego. Ich relacje z innymi ludźmi wyglądają tak samo. W Chyłce od emocji aż kipiało. Aż chciało się to czytać.
Drugim poważnym zastrzeżeniem jest całkowity brak oddania atmosfery małej mieściny, gdzie wszyscy się znają i mają swoje ciemne sekrety. Autorowi powieści polecam przeczytać chociażby Inkuba Artura Urbanowicza - może nauczyłby się opisywać klimat małych mieścin, w których czają się tajemnice. Jedyne co wiemy o tym miejscu to to, że jest małe, wszędzie blisko i wszyscy się znają.
Podsumowując - Wydawnictwo Filia
idzie ewidentnie za kasą, którą generuje nazwisko Mroza, bo z dobrą jakością nie ma to absolutnie nic wspolnego. To będzie grało dopóki Mróz będzie płodził kolejne, coraz słabsze książki, a ludzie i tak będą to kupować. Jedyne co mnie pociesza to to, że ja nie wydam już na jego książki ani złotówki wiecej.
Po przedostatniej Chyłce obiecałam sobie, że już nigdy nie sięgnę po kryminały Mroza. Obietnicę złamałam dwa razy. Za pierwszym nie żałowałam. Tym razem żałuję podwójnie.
Ta powieść ma kilka mankamentów. Największym z nich jest brak jakichkolwiek emocji. Postaci niby coś mówią, niby są jakieś miłostki, podobno gdzieś tam czai się napięcie. Ja nie odczułam nic takiego. Dla...
2019-05-21
To książka zdecydowanie nie dla każdego. Nie ukrywam, że po Escape Room spodziewałam się czegoś innego, ale to wcale nie znaczy, że to zła książka. Autorka skupiła się na psychologii relacji. Bardzo wiarygodnie odmalowała obraz pracy w bezwzględnej korporacji, gdzie nikt się z nikim nie liczy i każdy każdemu mógłby wbić nóż w plecy - dosłownie i w przenośni. Megan Goldin udowadnia, że wcale nie musi być krwawo, żeby było przerażająco.
Zapraszam na Instagram: pokojpelenksiazek :)
To książka zdecydowanie nie dla każdego. Nie ukrywam, że po Escape Room spodziewałam się czegoś innego, ale to wcale nie znaczy, że to zła książka. Autorka skupiła się na psychologii relacji. Bardzo wiarygodnie odmalowała obraz pracy w bezwzględnej korporacji, gdzie nikt się z nikim nie liczy i każdy każdemu mógłby wbić nóż w plecy - dosłownie i w przenośni. Megan Goldin...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-21
Oto kandydatka nr 1 do tytułu najbardziej przewidywalnej książki tego roku. Bardzo szybko przeczuwałam jak to się skończy i to jest moim zdaniem nie do wybaczenia przy lekturze kryminału. Wielka szkoda, bo tematyką ciekawa i bardzo potrzeba. Podoba mi się także ten wątek z punktu widzenia etyki - czy zabójstwo osoby, która krzywdzi własne dziecko można usprawiedliwić? Skoro ktoś sam jest potworem, to czy zasługuje na szansę?
Zapraszam na instagram: pokojpelenksiazek :)
Oto kandydatka nr 1 do tytułu najbardziej przewidywalnej książki tego roku. Bardzo szybko przeczuwałam jak to się skończy i to jest moim zdaniem nie do wybaczenia przy lekturze kryminału. Wielka szkoda, bo tematyką ciekawa i bardzo potrzeba. Podoba mi się także ten wątek z punktu widzenia etyki - czy zabójstwo osoby, która krzywdzi własne dziecko można usprawiedliwić? Skoro...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-24
Camilla jak zwykle nie zawodzi - na początku trochę mnie zwiodła. Miałam wrażenie, że wiem, jak skończy się powieść. Autorka udowadnia jednak, że nic nie jest proste, a w każdej, nawet najbardziej pogubionej kobiecie tkwi wielką siła.
Camilla jak zwykle nie zawodzi - na początku trochę mnie zwiodła. Miałam wrażenie, że wiem, jak skończy się powieść. Autorka udowadnia jednak, że nic nie jest proste, a w każdej, nawet najbardziej pogubionej kobiecie tkwi wielką siła.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-24
Nic dziwnego, że to najbardziej oczekiwany thriller ostatniego roku. Trzyma w napięciu od samego początku i sprawia, że ani na chwilę nie można się od niego oderwać. Książka nie jest idealna, czuć pewien niedosyt w paru kwestiach. Niemniej jednak warto po nią sięgnąć. Nie będzie to czas zmarnowany.
Nic dziwnego, że to najbardziej oczekiwany thriller ostatniego roku. Trzyma w napięciu od samego początku i sprawia, że ani na chwilę nie można się od niego oderwać. Książka nie jest idealna, czuć pewien niedosyt w paru kwestiach. Niemniej jednak warto po nią sięgnąć. Nie będzie to czas zmarnowany.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-28
,,Dom bez klamek" pozytywnie mnie zaskoczył. Zawsze biorę poprawkę na debiuty - to oczywiste, że pierwsze szlify nigdy nie będą tak dobre, jak te późniejsze powieści. Autor też człowiek, zazwyczaj uczy się na błędach.
Podoba mi się postać Niny. Nie jest idealna i nie powinna być - nikt nie lubi bohaterów, którzy nie mają wad. Bardzo się ciesze, że mamy także wątek obyczajowy. Moim zdaniem nie przeszkadza w szukaniu mordercy.
Przeszkadza mi jedynie to, że mało jest szpitala psychiatrycznego w szpitalu psychiatrycznym. Niby wszystkie morderstwa zostały dokonane tam, a jednak opis miejsca zbrodni jest trochę zbyt pobieżny, jakby autor nie chciał nas wprowadzać w klimat tego miejsca. A to nie do końca dobrze. Liczyłam na trochę więcej.
Bardzo fajne zakończenie - przyznam, że nie tego się spodziewałam i lubię, gdy jestem zaskakiwana.
Daję mocne 6 i mam nadzieję, że następnym razem będzie jeszcze lepiej, bo już jest dobrze.
,,Dom bez klamek" pozytywnie mnie zaskoczył. Zawsze biorę poprawkę na debiuty - to oczywiste, że pierwsze szlify nigdy nie będą tak dobre, jak te późniejsze powieści. Autor też człowiek, zazwyczaj uczy się na błędach.
Podoba mi się postać Niny. Nie jest idealna i nie powinna być - nikt nie lubi bohaterów, którzy nie mają wad. Bardzo się ciesze, że mamy także wątek...
2019-01-07
Nowy rok zaczęłam z kryminałem. W sumie to nie do końca, bo z literaturą faktu, ale dookoła spraw kryminalnych kręci się ta opowieść.
Wydział Spraw Otwartych i Niewyjaśnionych często jest ostatnią nadzieją na poznanie sprawcy. Trafiają tam sprawy, które zostały umorzone z powodu braku dowodów już wiele lat temu.
Autor bardzo ciekawie opisuje pracę tego wydziału, równie interesujące są wywiady z funkcjonariuszami. Prawdziwa gratka dla wielbicieli spraw kryminalnych.
O wiele ciekawsze są jednak opisy spraw, które zostały wyjaśnione wiele lat po umorzeniu. Dowiadujemy się jak wyglądały prace operacyjne, co pominięto, co zrobiono nowego. Poznamy także sprawy, których, mimo upływu lat i pracy wielu ludzi, nadal nie udało się rozwiązać. Tomasz Kin bardzo precyzyjnie opisuje metody pracy funkcjonariuszy. Poprzez wywiady z nimi próbuje pokazać sylwetki ludzi, których praca nie kończy się o równo z zegarkiem w ręku o godzinie 16.00. To prawdziwi pasjonaci, doświadczeni i niezmordowani w poszukiwaniu prawdy policjanci.
Dla osób, których interesuje tematyka zabójstw niewykrytych, będzie to na pewno ważna pozycja.
Nowy rok zaczęłam z kryminałem. W sumie to nie do końca, bo z literaturą faktu, ale dookoła spraw kryminalnych kręci się ta opowieść.
Wydział Spraw Otwartych i Niewyjaśnionych często jest ostatnią nadzieją na poznanie sprawcy. Trafiają tam sprawy, które zostały umorzone z powodu braku dowodów już wiele lat temu.
Autor bardzo ciekawie opisuje pracę tego wydziału, równie...
2018-10-30
2018-10-30
2018-10-30
2018-09-02
Muszę szczerze przyznać, że książka mnie nie zachwyciła od początku. Uwielbiam dużą ilość dialogów, jak u Chyłki i Zordona. Tutaj o wiele więcej jest duchowych przemyśleń głównych bohaterów.
Bardzo fajny koniec - dla niego warto przeczytać powieść. Mocne zakończenie rekompensuje wszelkie wcześniejsze niedociągnięcia. Wprowadzenie bohaterów z innych powieści jest ciekawym smaczkiem.
Standardowo powieść wciąga, czyta się szybko. Nie można zarzucić autorowi, że nie potrafi zaciekawić czytelnika, choć momentami miałam wrażenie, że niektóre wątki są zbyt przegadane. Mimo to polecam powieść, zwłaszcza miłośnikom kryminałów i pióra Remigiusza Mroza
Muszę szczerze przyznać, że książka mnie nie zachwyciła od początku. Uwielbiam dużą ilość dialogów, jak u Chyłki i Zordona. Tutaj o wiele więcej jest duchowych przemyśleń głównych bohaterów.
Bardzo fajny koniec - dla niego warto przeczytać powieść. Mocne zakończenie rekompensuje wszelkie wcześniejsze niedociągnięcia. Wprowadzenie bohaterów z innych powieści jest ciekawym...
2015-07-14
Autorka Pochłaniacza powraca z kolejnym tomem o byłej policjantce z niejasną przeszłością. Tym razem Sasza Załuska ląduje w Hajnówce, małym miasteczku w Puszczy Białowieskiej, w samym środku policyjnej zawieruchy. Przyjechała załatwić sprawy z przeszłości, które nie dają jej spać, a zastała zmowę milczenia, tajemnicze morderstwa, niekompetentnych funkcjonariuszy, kilka wykopanych z ziemi czaszek i nacjonalizm. Wydaje się wam, że to mieszanka wybuchowa? Macie racje.
Powiem tak – jestem wściekła. W głowie mi się nie mieści, jak bardzo dobra to mogła być powieść i jak bardzo została zepsuta przez Katarzynę Bondę. Mam do Okularnika wiele zarzutów, które powtarzałam przy okazji czytania Pochłaniacza. Tym razem można je pomnożyć razy dwa.
Zacznijmy od tego, że książka ma ponad 800 stron. Ktoś może sobie pomyśleć, że fajnie, dużo się dzieje, fabuła ciekawa, akcja wartka, szczegółowe opisy. Otóż nie, moi drodzy. Te ponad 800 stron to przeciąganie, lanie wody, brak pomysłu na jakąkolwiek fabułę, nie wspominając o wątku kryminalnym, który leży i kwiczy. Jeszcze się nie spotkałam z kryminałem, w którym doszukiwałabym się wątku kryminalnego. Przez większość czasu zastanawiałam się, co ja czytam.
Wróćmy jeszcze raz do fabuły. Nuda nudą powlekana. W przypadku Pochłaniacza pojawił się zarzut, że za dużo było wątków i czytelnik mógł się zgubić. Tutaj to jest jakaś apokalipsa. Czyta człowiek o jednym bohaterze, za chwile przeskakuje do kilku innych, a za kolejne 10 stron jest już w zupełnie innym miejscu i czasie, niż w dwóch poprzednich wątkach. Liczba bohaterów jest taka, że autor Drogi królów, Brandon Sanderson by się nie powstydził ( dla niewtajemniczonych to pisarz fantasy słynący z tego, że jego powieści mają coś około 1000 stron i naprawdę dużo wątków, miejsc oraz jeszcze więcej postaci. Żeby nie było, ja go bardzo lubię, już od jakiegoś czasu czytam Słowa światłości ale umówmy się, że Katarzyna Bonda to nie ta liga co Sanderson. U niej coś takiego zmienia książkę w mamałygę). Niby różnorodność bohaterów i wątków powinna działać na plus ale nie w tym przypadku. Tutaj nic ze sobą nie współgra.
I znowu pojawia się zarzut, że wątek kryminalny jest na uboczu. W przypadku Okularnika jest to dużo bardziej widoczne, niż w przypadku Pochłaniacza. Przez większość książki usilnie starałam się zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co w ogóle powstała ta powieść. Niby w tej Hajnówce coś się dzieje, ale wszyscy udają, że wszystko gra. Nawet głównej bohaterce, która sama się w te pomyje wpakowała, nie chce się nic rozwiązywać. Policjanci i profilerzy są nieudolni i przedstawieni wyłącznie jako figuranci. I niby gdzie jest akcja? Gdzie napięcie? A zwroty akcji? E tam. Za dużo bym chciała.
Bohaterowie nijacy, włącznie z postacią Saszy Załuskiej. W Pochłaniaczu miała swój charakterek, tu go nie ma. W Okularniku jest bierna, słaba, jej decyzje są dla mnie kompletnie nie zrozumiałe, nie wspominając o relacji z Duchnowskim, której nie rozumiem do kwadratu. Nawet profilowanie jej nie wychodzi i pokazuje, że ci wszyscy, którzy profilowanie krytykują, mogą się nieźle przy tym pseudo kryminale uśmiać. To już nie jest wróżenie z fusów ale jakaś istna kabała. Autorka mogła to później uratować, przy okazji pojawienia się drugiego profilera. Niestety, pojawia się on na sekundę i nic nie wnosi do sprawy.
Jestem bardzo zła, że kryminał z takim potencjałem został zaprzepaszczony. Bonda miała wszystko podstawione pod nos - dobrych, ciekawych bohaterów, nietuzinkową profesję jednego z nich, pomysł na intrygę, którą po drodze wielokrotnie skopała, ciekawe miejsce zbrodni, posiadające swoją wielowarstwową historię oraz swój talent pisarski, bo nie można powiedzieć, że pisać nie umie wcale. Nic z tego nie zostało, jeno zgliszcza. Nie polecam tej książki nikomu, a już najmniej fanom Bondy. Mogą być bardzo rozczarowani. Ja fanką nie byłam i nie jestem, a i tak jestem wzburzona takim marnotrawstwem talentu i pomysłu.
Całość recenzji : e2--ksiazkowo@blog.pl
Autorka Pochłaniacza powraca z kolejnym tomem o byłej policjantce z niejasną przeszłością. Tym razem Sasza Załuska ląduje w Hajnówce, małym miasteczku w Puszczy Białowieskiej, w samym środku policyjnej zawieruchy. Przyjechała załatwić sprawy z przeszłości, które nie dają jej spać, a zastała zmowę milczenia, tajemnicze morderstwa, niekompetentnych funkcjonariuszy, kilka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-15
Dziewczyna we mgle to naprawdę dobra literatura. Mogłoby się wydawać, że temat jest wielokrotnie powtarzany - w małym miasteczku ginie dziewczyna. Mieszkańcy mają swoje sekrety, nikt nic nie wie i nie widział. W ta zapomniane przez wszystkich miejsce przyjeżdża agent specjalny, który ma znaleźć dziewczynkę. To już wszystko było, ale autor poprowadził to tak, że czytelnik ani przez chwilę się nie nudzi. Więcej - mamy tutaj pierwszoplanowego bohatera, któremu nie kibicujemy, który jest strasznym człowiekiem, manipulantem i szują ostatnią. Rzadko w powieściach stosuje się taki zabieg- tym bardziej jestem wdzięczna za to autorowi. Mam już dosyć przesłodzonych, praworządnych głównych bohaterów.
Mam zamiar obejrzeć ekranizację książki - wątpię żeby była lepsza niż powieść ale do odważnych świat należy. :)
Dziewczyna we mgle to naprawdę dobra literatura. Mogłoby się wydawać, że temat jest wielokrotnie powtarzany - w małym miasteczku ginie dziewczyna. Mieszkańcy mają swoje sekrety, nikt nic nie wie i nie widział. W ta zapomniane przez wszystkich miejsce przyjeżdża agent specjalny, który ma znaleźć dziewczynkę. To już wszystko było, ale autor poprowadził to tak, że czytelnik...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-02-10
Pierwsze 200 stron nie wiem kiedy przeczytałam, tak bardzo mnie wciągnęła. Ogromny plus za wieloosobową narrację - pozwala spojrzeć na fabułę z różnych perspektyw. Jakość pierwszorzędna i można śmiało porównywać do powieści kryminalnych autorstwa zagranicznych pisarzy. Czyta się szybko i z ogromną przyjemnością. Akcja galopuje jak szalona, przez co czytelnik się nie nudzi. Minusy? Na ten moment nie widzę żadnych większych niedociągnięć. Czytelnicy kryminałów będą zadowoleni.
Więcej recenzji: https://www.facebook.com/pokojpelenksiazek.com22/
Pierwsze 200 stron nie wiem kiedy przeczytałam, tak bardzo mnie wciągnęła. Ogromny plus za wieloosobową narrację - pozwala spojrzeć na fabułę z różnych perspektyw. Jakość pierwszorzędna i można śmiało porównywać do powieści kryminalnych autorstwa zagranicznych pisarzy. Czyta się szybko i z ogromną przyjemnością. Akcja galopuje jak szalona, przez co czytelnik się nie nudzi....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-08
Gdzieś kiedyś usłyszałam, że w każdym z nas tkwi jakaś obsesja. Ja mam np. taką, że często oceniam książkę na podstawie okładki albo kilkunastu pierwszych stron. Wiem, że tak nie powinnam, ale tak robię. Powieści tej autorki lubię, natomiast zawsze drażniły mnie u niej infantylne główne bohaterki, dlatego do tej książki podeszłam z dużą rezerwą. Czy słusznie?
Pierwsze podejście do powieści K. Miszczuk nie zaliczam do udanych. Przeczytałam 20 stron książki i miałam ochotę wyrzucić ją przez okno. Początek absolutnie nie zachęca, więcej, czytelnik ma wrażenie, że znowu trafiła mu się infantylna kobieta, która ma nie po kolei w głowie. Niby powinna być lekarzem, a wysławia się jak nastolatka. Jej problemy także są na mniej więcej podobnym poziomie.
Całe szczęście bardzo szybko okazuje się, że to tylko niezbyt udane pierwsze wrażenie. Powieść broni się fajnym, nienachalnym humorem - jakby nie było, przez większość książki znajdujemy się na oddziale psychiatrii, gdzie zobaczymy pełno niestandardowych przypadków medycznych. Niektóre sytuacje z pacjentami były naprawdę zabawne. Fabuła, po początkowej stagnacji, rusza z kopyta i dzieje się, oj dzieje. Muszę przyznać, że warto było przemęczyć te początkowe 20 stron, żeby poczuć się tak mile zaskoczoną dalszym ciągiem ,,Obsesji".
Niebanalność i brak przewidywalności to dwie cechy, których zawsze szukam w książkach tego gatunku. Do końca nie udało mi się okryć, kim jest morderca, przeżyłam dość mocne zaskoczenie. Bardzo podobali mi się bohaterowie, nawet Joanna, która na początku wydawała mi się dziecinna, okazała się całkiem fajnym, uczciwym i pełnym empatii człowiekiem. Męscy bohaterowie zdecydowanie na plus - każdy z nich jest inny, wyrazisty i intrygujący. Każdy z bohaterów jest przedstawiony w bardzo ciekawy, niebanalny sposób.
Fabuła powieści bardzo wciąga, mimo że początek książki nie należy do najlepszych. Bohaterowie bronią niedostatki ,,Obsesji", ponieważ są bardzo dobrze dopracowani i chcąc nie chcąc, zapadają czytelnikowi w pamięć i chce się śledzić ich dalsze poczynania. Bardzo się ciesze, że to 1 tom, mam nadzieję, że drugi będzie tak samo dobry, jeśli nie lepszy.
Więcej recenzji na : pokojpelenksiazek.com
Gdzieś kiedyś usłyszałam, że w każdym z nas tkwi jakaś obsesja. Ja mam np. taką, że często oceniam książkę na podstawie okładki albo kilkunastu pierwszych stron. Wiem, że tak nie powinnam, ale tak robię. Powieści tej autorki lubię, natomiast zawsze drażniły mnie u niej infantylne główne bohaterki, dlatego do tej książki podeszłam z dużą rezerwą. Czy słusznie?
Pierwsze...
2017-03-16
Co się stanie, gdy marszałek sejmu obudzi się z wielką luką w pamięci, w nieznanym wcześniej pokoju hotelowym, znajdującym się gdzieś na wygwizdowie? Wiadomo jedynie, że to tylko początek problemów. Czy marszałek Daria Seyda przypomni sobie, co się stało w tę noc? Tymczasem Patryk Hauer, młody polityk prawicy, próbuje zrozumieć czy śmierć jednego Polaka i działania najwyższych urzędników w państwie mają ze sobą jakikolwiek związek. Tą dwójkę dzieli absolutnie wszystko – podejście do rodziny, etyki, moralności i polityki. Połączy za to jedna, tajemnicza sprawa śmierci jednego człowieka, którą oboje będą chcieli wyjaśnić za wszelką cenę.
Nie na darmo książki tego pana nazywane są majstersztykami. Na własne oczy przekonałam się, co to znaczy po mistrzowsku stworzyć fabułę. Na ogół książki political fiction mnie nie grzeją. Tak właściwie to ja nie lubię polityki. Co mnie podkusiło żeby coś takiego wziąć do ręki? Nie mam bladego pojęcia. Ale wiem jedno. Zatonęłam w tej książce. Od pierwszej chwili autor wciągnął mnie w wir intryg, hipokryzji, twardej i bezkompromisowej polityki. To było nie tylko ciekawe – to chwyta za gardło i nie daje na chwilę odpuścić.
Najlepszą cechą tej powieści są emocje. Jest ich tyle, że nie sposób zaczerpnąć tchu. Były momenty, że śmiać mi się chciało, bo przez chwilę był już spokój, a tutaj nagle znowu coś się dzieje. Mróz nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia. Przez moment ma się wrażenie, że spokój to dla autora ujma na honorze – u niego w książkach musi się dziać i to tak, że wszystko się trzęsie. I rzeczywiście tak jest. Akcja goni akcję, bohaterowie są doświadczani na różne sposoby i wikłani w coraz trudniejsze do opanowania i dziwniejsze sytuacje. Powiem szczerze – gdybym była na miejscu tych ludzi chyba bym usiadła i się popłakała z bezsilności.
Jedno, jedyne zastrzeżenie mam do głównej bohaterki, Darii Seydy. Jest tak strasznie wyidealizowana, że to aż boli. Jakim cudem ta baba znalazła się w polityce? Takie pytanie zadawałam sobie niemalże przez całą książkę i nijak nie udało mi się na nie odpowiedzieć. Zapewne był to celowy zabieg autora żeby pokazać jakieś światełko w tym tunelu zła – polityka w tej książce jest tak straszna i brudna, że czytelnik ma ochotę się umyć zaraz po jej przeczytaniu. Pani Seyda wnosi lekki zefirek nadziei, aczkolwiek nie wiem czy takie osoby w polityce w ogóle jeszcze istnieją. Mam co do tego spore wątpliwości.
Wotum nieufności to bardzo dobra powieść, pełna emocji i wielokrotnych zwrotów akcji, od których zapewne niejednemu czytelnikowi zakręci się w głowie. Polecam zwłaszcza osobom, które lubią grzebać w polskiej polityce współczesnej. Spotkanie z bohaterami tej powieści będzie dla nich rozrywką na wiele chłodnych wieczorów.
Co się stanie, gdy marszałek sejmu obudzi się z wielką luką w pamięci, w nieznanym wcześniej pokoju hotelowym, znajdującym się gdzieś na wygwizdowie? Wiadomo jedynie, że to tylko początek problemów. Czy marszałek Daria Seyda przypomni sobie, co się stało w tę noc? Tymczasem Patryk Hauer, młody polityk prawicy, próbuje zrozumieć czy śmierć jednego Polaka i działania...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-20
Naomi Carson była zaledwie dwunastolatką, gdy odkryła, że jej ojciec jest gwałcicielem i mordercą. Postanowiła sobie, że już nigdy nie pozwoli, żeby to tragiczne wspomnienie zaważyło na jej przyszłości. Poświęciła się fotografii i stwierdziła, że czas radykalnie zmienić otoczenie. Gdy kupiła stary, rozpadający się dom i poznała nowych przyjaciół po raz pierwszy poczuła się bezpiecznie i u siebie. Pytanie tylko, czy przeszłość da o sobie tak łatwo zapomnieć?
Powieść N. Roberts mogłaby być książką bardzo zajmującą. Mogłaby być, ale nie jest. Albo inaczej – była, ale do pewnego momentu. Zdecydowanie dobry początek książki zepsuły późniejsze błędy. Tak jak wspomniałam wcześniej, fabuła jest zajmująca, a sama historia Naomi i jej ojca rzeczywiście nadaje się do sfilmowania i puszczania w kinach. Czytelnik otrzymuje także sporą dawkę wiedzy z pogranicza psychologii. Poznajemy specyfikę radzenia sobie z traumą – bardzo dobrze widać po poszczególnych bohaterach, w jaki sposób próbują sobie poradzić z tym trudnym przeżyciem. Powieść doskonale pokazuje, jak bardzo różni jesteśmy nie tylko pod względem wyglądu, ale i konstrukcji psychicznej. Zarówno Naomi jak i jej brat i matka przeżyli tą samą tragedię, jednakże każde radziło sobie z nią w inny, ciężko nawet stwierdzić czy dobry, sposób. Obsesja na pewno mogłaby być gratką dla czytelnika, który lubi powieści psychologiczne.
Niestety, powieść ma kilka minusów, obok których nie można przejść obojętnie. Gdzieś około środka powieści wieje straszną nudą. Czytelnik może w tym momencie zapomnieć, że czyta kryminał. Zwłaszcza, że na prowadzenie wysuwa się wątek miłosny, co moim zdaniem ogromnie przeszkodziło fabule rozwinąć skrzydła. Ja wiem, że teraz niemalże w każdej książce musi być bożyszcze – męski, małomówny, silny i najlepiej jeszcze umięśniony facet, który skradnie serca większej części czytelniczek oraz oczywiście głównej bohaterki. Ale błagam, nie róbmy tego w kryminale. To nie romans! Ile już kryminałów w ten sposób spartaczono, to nie zliczę. A autorzy nadal to robią i psują dobre książki.
Dialogi między bohaterami są niekiedy sztuczne i zdecydowanie przegadane. Można odnieść wrażenie, że autorka nie miała pomysłu na dalsze pociągnięcie fabuły i zapychała ją nic nie wnoszącymi dialogami. Bardzo to słabe.
Ale najsłabsze i nie do wybaczenia w kryminale, przynajmniej dla mnie, jest przewidywalne zakończenie. Nienawidzę tego. Jeśli dobrze się wczytamy to już w połowie książki będziemy wiedzieć kto, co i dlaczego. Nie trzeba być Einsteinem. Koniec powieści to ogromne rozczarowanie. Dawno nie widziałam takich flaków z olejem. Zero emocji i akcji. Dno, muł i wodorosty. I jeszcze kilometr mułu.
Te słowa adresują dla fanów kryminałów – czytacie na własne ryzyko. Ostrzegam lojalnie, że to nie jest dobra książka. A miała olbrzymi potencjał, bo początek jest wyśmienity. Podejrzewam, że autorce mógł ktoś źle coś podpowiedzieć w trakcie pisania, bo takiego dobrego początku zazwyczaj się nie chrzani. A tutaj mamy totalny bajzel
Naomi Carson była zaledwie dwunastolatką, gdy odkryła, że jej ojciec jest gwałcicielem i mordercą. Postanowiła sobie, że już nigdy nie pozwoli, żeby to tragiczne wspomnienie zaważyło na jej przyszłości. Poświęciła się fotografii i stwierdziła, że czas radykalnie zmienić otoczenie. Gdy kupiła stary, rozpadający się dom i poznała nowych przyjaciół po raz pierwszy poczuła się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-02
O pani Aleksandrze Szałek niewiele wiadomo. Wykluczeni to jej druga powieść, wydana przy pomocy wydawnictwa NovaeRes. Niestety, nawet na stronie wydawnictwa nie mogłam nic znaleźć o tej pani, a miałabym jej do powiedzenia wiele pozytywnych rzeczy. Jej książka była dla mnie całkowitym, pozytywnym zaskoczeniem. Niewiele znam bowiem książek tego wydawnictwa, które warto polecić.
Czytając Wykluczonych odczuwałam mocne przygnębienie – nie dlatego, że jest to słabo napisana książka, tylko dlatego, że jest to książka, która porusza wiele trudnych tematów. Ktoś by powiedział – po co czytać książki, które nas przygnębiają? One też są potrzebne. Dzięki nim nie zapomnimy, że dookoła nas dzieje się wiele złego i inni ludzie mogą potrzebować naszej pomocy.
Bezimienne miasteczko na południowym wschodzie Polski, które powoli umiera. Piątka przyjaciół, którzy chcą z niego uciec jak najdalej. Trójka bezwzględnych, przesiąkniętych złem chłopców, których życie nigdy nie rozpieszczało. Mały chłopiec z autyzmem. Zrozpaczona, na granicy szaleństwa kobieta, która straciła wiele lat temu syna. Od zawsze racjonalny komendant policji. A gdzieś między nimi ona – dziewczyna o przezroczystej twarzy, którą okalają pukle czarnych włosów. Łączy ich tylko to miasto, o którym mówi się, że jest przeklęte. Czy Olga i jej przyjaciele dowiedzą się ile w tym prawdy?
Autorka odwaliła kawał dobrej, fabularnej roboty. Powieść wciąga od pierwszych sekund i trzyma do samego końca. Z tego co udało mi się znaleźć w Internecie to Aleksandra Szałek napisała też romans paranormalny. Niestety, nie miałam okazji przeczytać, ale zrobiłam wywiad, który mi powiedział, że książka była ponoć słabo oceniona. W związku z tym mój apel do autorki jest taki – odstaw Pani te romanse i pisz kryminały albo horrory. Ma Pani do tego ogromny talent.🙂
Mamy tu bardzo realistyczny opis małego miasteczka, jakich wiele w Polsce – opuszczonych, w których 3/4 mieszkańców to starsi ludzie, z rozgoryczoną młodzieżą, szukającą rozrywki w rozbojach i kradzieżach. Młodzi wyjeżdżają szukać pracy gdzie indziej, kto może, to szuka domu w innych miastach, byle jak najdalej stąd.
Autorka poruszyła bardzo ważny problem wykluczenia osób niepełnosprawnych ze społeczeństwa. Postać małego Mikołajka, który od dziecka zmaga się autyzmem, chwycił mnie za serce od samego początku powieści. Jestem przekonana, że pisarka miała wcześniej do czynienia z osobami niepełnosprawnymi – nikt tak dobrze nie oddałby problemów z jakimi muszą się zmagać w społeczeństwie osoby niepełnosprawne, jak osoba, która coś na ten temat wie. Bardzo dobrze opisany problem – zarówno od strony fizycznej, zdrowotnej jak i społeczno-ekonomicznej. Powieść idealnie przedstawia szarą rzeczywistość, w której muszą żyć osoby niepełnosprawne psychicznie i ruchowo.
Powieść porusza także inny ważny temat – mówi o dzieciach, które nie doświadczają wżyciu miłości. O tym jak łatwo można z dobrego, grzecznego dziecka zrobić zwyrodnialca bez uczuć wiedzą tylko rodzice przestępcy. Tylko, że ten przestępca nie musiał się nim wcale stać. Po drodze wiele rzeczy poszło nie tak jak powinno, przede wszystkim w środowisku rodzinnym. I o tym także przeczytacie w ,,Wykluczonych” Aleksandry Szałek.
Pojawiają się także wątki charakterystyczne dla horrorów – sceny są klimatyczne, bardzo wyraziście opisane, wprost idealne dla czytelnika z dużą dozą wyobraźni. Jedyny, naprawdę drobny minusik za dialogi – w niektórych momentach zbyt sztuczne, zwłaszcza wtedy gdy rozmawia między sobą młodzież
Jak na to wydawnictwo zadziwiająco mało błędów interpunkcyjnych. Bardzo się z tego cieszę, bo obawiałam się najgorszego.😉
Mam serdeczną nadzieję, że to nie ostatnia powieść z tego gatunku Aleksandry Szałek, ponieważ od jakiś kilku dni ma nowego fana, czyli mnie.🙂 Książkę bardzo mocno polecam każdemu kto lubi kryminały, horrory czy thrillery – jest się czego bać, jest przy czym się wzruszyć i nad czym zastanawiać. Jednym słowem – mieszanka doskonała.
Więcej recenzji na : pokojpelenksiazek.com
O pani Aleksandrze Szałek niewiele wiadomo. Wykluczeni to jej druga powieść, wydana przy pomocy wydawnictwa NovaeRes. Niestety, nawet na stronie wydawnictwa nie mogłam nic znaleźć o tej pani, a miałabym jej do powiedzenia wiele pozytywnych rzeczy. Jej książka była dla mnie całkowitym, pozytywnym zaskoczeniem. Niewiele znam bowiem książek tego wydawnictwa, które warto...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-19
Ja nie wiem co jest nie tak z tą Katarzyną. Oczywiście może być też tak, że to ja jestem uprzedzona i nie doceniam kunsztu i talentu wielkiej pisarki. Czemu nie, tak też przecież może być.
Lubię Łódź. Mam tam rodzinę, trochę miasto znam, co prawda tyle o ile, ale jednak. Gdy zobaczyłam opis powieści naprawdę serio ucieszyłam się, że wreszcie jakiś ciekawy kryminał o Łodzi, która rzeczywiście idealnie nadaje się do takiego właśnie klimatu. Biorę książkę do ręki. Oczywiście autorka musiała spłodzić znowu jakieś 700 stron, bo jakżeby inaczej. Nie wiem, dla mnie więcej nie znaczy lepiej. Moja pani z polskiego w liceum też zawsze mi mówiła, że to, że napiszę kilka stron więcej nie znaczy, że to będzie lepiej się czytało i będzie dobre jakościowo. Najwidoczniej nikt pani Katarzynie Bondzie tego nie powiedział. A szkoda. Uniknęlibyśmy dramatu.
Ilość bohaterów wbija w fotel. Myślałam, że w Pochłaniaczu było źle, ale tu jest jeszcze gorzej. Przyjemność czytania zerowa, ponieważ co chwila musiałam się cofać i przypominać sobie kto był kim i o co z nim chodziło. Gdy już sobie przypomniałam pojawiała się kolejna nowa osoba i miałam ochotę wywalić telefon, na którym czytałam przez okno. Jego szczęście, że jestem do niego nieziemsko przywiązana. Profilerka niby się tam przewija, lecz jest jej mało, a to ona podobno jest główną bohaterką.
Standardowym zarzutem, jeśli chodzi o powieści Bondy, jest nie tylko mnogość bohaterów ale także zbyt duża ilość wątków. Lubię powieści kryminalne ale naprawdę gubię się już w tym wszystkim. Poszczególne elementy fabuły gdzieś umykają, czytelnik się denerwuje, ponieważ nie jest w stanie zapamiętać tylu rzeczy na raz. Złapałam się na tym, że powieść kartkuje, bez wdawania się w szczegóły. A to nie o to w czytaniu chodzi. Z jednej strony mamy podpalenia, z drugiej jakiś terroryzm (ten wątek jest tak zabawny i mało wiarygodny, że można by z nim iść do kabaretu) z trzeciej ktoś komuś kradnie pieniądze, potem mamy gwałty i pobicia. Normalnie Łódź pełną gębą. Jeśli pani Bonda chciała przedstawić pozytywny obraz Łodzi, to chyba jej nie wyszło. Nie podejrzewam jej jednak o takie intencje. Powiem tak - pomysł o napisaniu czegoś o Łodzi był świetny - natomiast wykonanie tak fatalne, że nigdy bym Bondy o to nie podejrzewała. Bądź co bądź wydają ją za granicą. Tej książki nie powinien czytać nawet mieszkaniec Łodzi, a co dopiero ktoś spoza granic kraju.
Książka jest bardzo rozczarowująca, nawet dla osoby, która nigdy nie była fanką twórczości autorki. Nie chcę nawet myśleć co czują osoby, którym poprzednie powieści się podobały. Podejrzewam, że skoro tak było, to Lampiony również mogą im się podobać, choć potrzeba do tego stanu dużo dobrej woli. Życzę wszystkim wytrwałości w przedzieraniu się przez chaos, jaki stworzyła autorka w Lampionach. Ja pasuję i książki nikomu nie polecam.
Ja nie wiem co jest nie tak z tą Katarzyną. Oczywiście może być też tak, że to ja jestem uprzedzona i nie doceniam kunsztu i talentu wielkiej pisarki. Czemu nie, tak też przecież może być.
Lubię Łódź. Mam tam rodzinę, trochę miasto znam, co prawda tyle o ile, ale jednak. Gdy zobaczyłam opis powieści naprawdę serio ucieszyłam się, że wreszcie jakiś ciekawy kryminał o Łodzi,...
Minka Kent chciała wyczarować coś nowego, innowacyjnego. Wyszło niestety jak zwykle. Perfekcyjne kłamstwo to kolejny przewidywalny kryminał, który w ostatnim czasie przyszło mi czytać. Cały czas liczyłam na jakieś ciekawe zakończenie, na coś epickiego. Jedyny plus tej powieści to to, że czyta się szybko. Warta uwagi jest także postać Greer, mam wrażenie, że to najmocniejszy punkt książki. Tak naprawdę tylko dla niej czytałam dalej. Ogólnie nie polecam , oczekiwałam czegoś o wiele lepszego.
Minka Kent chciała wyczarować coś nowego, innowacyjnego. Wyszło niestety jak zwykle. Perfekcyjne kłamstwo to kolejny przewidywalny kryminał, który w ostatnim czasie przyszło mi czytać. Cały czas liczyłam na jakieś ciekawe zakończenie, na coś epickiego. Jedyny plus tej powieści to to, że czyta się szybko. Warta uwagi jest także postać Greer, mam wrażenie, że to najmocniejszy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to