-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2019-06-10
2019-05-21
Mam z tą książką olbrzymi problem. Na lubimyczytać średnia ocen powyżej osiem i same pochwały. Gdzie nie spojrzę, tam recenzje w samych superlatywach. I zaczynam się zastanawiać, co jest że mną nie tak.
Kiedy byłam w liceum zaczytywałam się w literaturze obozowej, przygotowując się do pracy maturalnej. Książka #mojeprzyjaciółkizravensbrück jest na pewno ważna i wnosi bardzo dużo do tematyki. Natomiast nie mogę powiedzieć, że jest to dobra pozycja.
Zabieg mieszania czasów współczesnych i II wojny światowej nie przysłużył się tej pozycji. Mnie osobiście to bardzo wybijało, zwłaszcza, że Ida, jako główna bohaterka części współczesnej, bardzo mnie nużyła. Nie było w niej absolutnie nic interesującego, postać kompletnie bez charakteru. Myślę, że gdyby autorka, zamiast w czasach współczesnych, poprowadziła powieść od początku do końca w Racensbrück, to skorzystalibyśmy na tym wszyscy.
Zastanawiam się skąd te wysokie oceny i dochodzę do wniosku, że chyba nie wypada tego typu literatury ocenić inaczej. Może coś recenzentów blokuje, gdzieś odczuwają dyskomfort, ponieważ tematyka jest trudna. Ja jednak się wyłamię i powiem wprost, że konwencja powieści do mnie nie przemówiła i oczekiwałam czegoś innego, sięgając po nią.
Zapraszam na instagram: pokojpelenksiazek :)
Mam z tą książką olbrzymi problem. Na lubimyczytać średnia ocen powyżej osiem i same pochwały. Gdzie nie spojrzę, tam recenzje w samych superlatywach. I zaczynam się zastanawiać, co jest że mną nie tak.
Kiedy byłam w liceum zaczytywałam się w literaturze obozowej, przygotowując się do pracy maturalnej. Książka #mojeprzyjaciółkizravensbrück jest na pewno ważna i wnosi...
2018-12-09
Przeczytałam wszystkie książki napisane przez Piotra C. I pewnie będę w mniejszości patrząc na opinie czytelników, ale muszę powiedzieć, że ta podobała mi się najbardziej.
Przede wszystkim nie zakłamuje rzeczywistości.
Bardzo prawdziwy jest obraz współczesnego mężczyzny, który nie wie co zrobić z własnym życiem. Często jest niedowartościowany, niedojrzały, chce wszystko natychmiast, ale nie bardzo wie jak to osiągnąć. Goni za marzeniami, które nigdy się nie spełnią i nie docenia tego, co ma pod nosem.
Kobiety teraz mogą więcej niż kiedyś - rozwijają się zawodowo, zdobywają kolejne stopnie kariery, coraz częściej i głośniej mówi się o ich sukcesach. Niestety, nadal duża część z nich jest nieszczęśliwa w emocjonalnym aspekcie swojego życia.
W czasach kiedy wszystko jest tak łatwo dostępne często nie mamy nic, za co warto byłoby oddać życie. I to frustruje, wyniszcza i skłania do smutnych przemyśleń. To nie jest książka wybitna - podejrzewam nawet, że nigdy nie miała nią być. Nie da się jednak zaprzeczyć, że jest to obraz prawdziwy.
Przeczytałam wszystkie książki napisane przez Piotra C. I pewnie będę w mniejszości patrząc na opinie czytelników, ale muszę powiedzieć, że ta podobała mi się najbardziej.
Przede wszystkim nie zakłamuje rzeczywistości.
Bardzo prawdziwy jest obraz współczesnego mężczyzny, który nie wie co zrobić z własnym życiem. Często jest niedowartościowany, niedojrzały, chce wszystko...
2015-10-14
Laila Shukri to pisarka ukrywająca się pod pseudonimem. Znawczyni Wschodu, Polka podróżująca i mieszkająca na stałe w krajach arabskich. Nie zatrzymuje się nigdzie na dłużej, jest typem wędrowniczki. Niezależnie od tego gdzie w danym momencie jest, udaje jej się poznać najbardziej skrywane tajemnice świata arabskiego. W 2014 roku debiutowała powieścią Perska miłość.
Powieść opowiada o Bibi Shaik, dziewczynce pochodzącej z biednej, hinduskiej rodziny. Matka wysłała ją do pracy do Kuwejtu, kiedy miała niespełna dwanaście lat. Musi nauczyć się zasad panujących w pałacach tak, aby pracodawcy byli z niej zadowoleni. W innym przypadku zostanie odesłana do domu – bez pieniędzy i bez jakichkolwiek szans na powrót.
Tak jak powiedziałam na wstępie, nie mam pojęcia czemu czytelnicy oceniają książkę tak nisko. Narratorką jest Bibi we własnej osobie, co pozwala nam zobaczyć ten dziwny, nieznany świat z perspektywy młodej, niewiele jeszcze rozumiejącej dziewczynki, która musiała bardzo szybko dorosnąć.
Poznajemy zasady panujące w arabskich domach – Bibi mówi o tym, w jaki sposób traktowana jest służba, co niejednokrotnie wywoływało u mnie ciarki. Opowiada także o metodach wychowawczych panujących w pałacach, a raczej ich braku. Poznajemy ukryty świat handlu kobietami, o którym nie mówi się prawie wcale.
Ksiązka jest napisana w przystępny sposób, czyta sie dość szybko. Czytelnik dowiaduje się mnóstwa przydatnych rzeczy, które w barwny sposób opisują ten odległy i niejednokrotnie niebezpieczny świat, w którym kobiety nie mają za wiele do powiedzenia.
Spotkałam się z zarzutami, że historia Bibi jest niewiarygodna, ponieważ tyle rzeczy nie mogło się zdarzyć jednej osobie. Rzeczywiście, życie Bibi wręcz ocieka o dramatyczne zwroty akcji, o przygody, których podejrzewam dziewczynka wolałaby nigdy nie doświadczać. Nie mnie oceniać, czy przedstawione wydarzenia to fikcja literacka, czy może prawdziwe życie. Wiem jednak, że życie wielu kobiet jest dalekie od utartych schematów. Zwłaszcza gdy przychodzi im żyć w trudnych czasach. Bibi opisuje inwazję Saddama Husajna na Kuwejt. Ciągły strach przed gwałtem, bronią chemiczną i biologiczną pozwala przypuszczać, że nie są to wymysły.
Zdecydowanie warto przeczytać. Moim zdaniem książka ma dużą wartość edukacyjną i i czytelnik nie będzie zawiedziony, zagłębiając się w zupełnie nowy świat arabskich pałaców.
Laila Shukri to pisarka ukrywająca się pod pseudonimem. Znawczyni Wschodu, Polka podróżująca i mieszkająca na stałe w krajach arabskich. Nie zatrzymuje się nigdzie na dłużej, jest typem wędrowniczki. Niezależnie od tego gdzie w danym momencie jest, udaje jej się poznać najbardziej skrywane tajemnice świata arabskiego. W 2014 roku debiutowała powieścią Perska...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-19
Wczoraj skończyłam trylogię autorstwa Magdaleny Niedźwiedzkiej. To była długa przygoda i bardzo żałuję, że to już koniec. Autorka ma niesamowity dar - potrafi tak odwzorować bohaterów, że czytelnik jest niemalże pewien, że tak właśnie ta historia się przedstawiała w rzeczywistości. Wszyscy znamy smutną opowieść o Karolu, Dianie i Camilli. Najczęściej jest to historia jednostronna, mówiąca o cierpieniu publicznie zdradzanej księżnej Walii.
Trylogia daje nam możliwość spojrzenia na historię tej trójki z nieco innej perspektywy. Widzimy ją oczami nieszczęśliwej, rozchwianej emocjonalnie księżnej, rozpieszczonego, aroganckiego i jednocześnie wrażliwego ponad miarę księcia oraz jego znienawidzonej przez Brytyjczyków kochanki. Każdy z bohaterów wnosi nową wartość i inne spojrzenie na tę historię.
Szczerze polecam trylogię każdemu, kogo interesuje temat monarchii brytyjskiej. Mnie ona dosłownie pochłonęła na wiele tygodni i zmusiła do zastanowienia się nad tym, jak dziwne scenariusze czasami pisze życie.
Wczoraj skończyłam trylogię autorstwa Magdaleny Niedźwiedzkiej. To była długa przygoda i bardzo żałuję, że to już koniec. Autorka ma niesamowity dar - potrafi tak odwzorować bohaterów, że czytelnik jest niemalże pewien, że tak właśnie ta historia się przedstawiała w rzeczywistości. Wszyscy znamy smutną opowieść o Karolu, Dianie i Camilli. Najczęściej jest to historia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-08
Gdzieś kiedyś usłyszałam, że w każdym z nas tkwi jakaś obsesja. Ja mam np. taką, że często oceniam książkę na podstawie okładki albo kilkunastu pierwszych stron. Wiem, że tak nie powinnam, ale tak robię. Powieści tej autorki lubię, natomiast zawsze drażniły mnie u niej infantylne główne bohaterki, dlatego do tej książki podeszłam z dużą rezerwą. Czy słusznie?
Pierwsze podejście do powieści K. Miszczuk nie zaliczam do udanych. Przeczytałam 20 stron książki i miałam ochotę wyrzucić ją przez okno. Początek absolutnie nie zachęca, więcej, czytelnik ma wrażenie, że znowu trafiła mu się infantylna kobieta, która ma nie po kolei w głowie. Niby powinna być lekarzem, a wysławia się jak nastolatka. Jej problemy także są na mniej więcej podobnym poziomie.
Całe szczęście bardzo szybko okazuje się, że to tylko niezbyt udane pierwsze wrażenie. Powieść broni się fajnym, nienachalnym humorem - jakby nie było, przez większość książki znajdujemy się na oddziale psychiatrii, gdzie zobaczymy pełno niestandardowych przypadków medycznych. Niektóre sytuacje z pacjentami były naprawdę zabawne. Fabuła, po początkowej stagnacji, rusza z kopyta i dzieje się, oj dzieje. Muszę przyznać, że warto było przemęczyć te początkowe 20 stron, żeby poczuć się tak mile zaskoczoną dalszym ciągiem ,,Obsesji".
Niebanalność i brak przewidywalności to dwie cechy, których zawsze szukam w książkach tego gatunku. Do końca nie udało mi się okryć, kim jest morderca, przeżyłam dość mocne zaskoczenie. Bardzo podobali mi się bohaterowie, nawet Joanna, która na początku wydawała mi się dziecinna, okazała się całkiem fajnym, uczciwym i pełnym empatii człowiekiem. Męscy bohaterowie zdecydowanie na plus - każdy z nich jest inny, wyrazisty i intrygujący. Każdy z bohaterów jest przedstawiony w bardzo ciekawy, niebanalny sposób.
Fabuła powieści bardzo wciąga, mimo że początek książki nie należy do najlepszych. Bohaterowie bronią niedostatki ,,Obsesji", ponieważ są bardzo dobrze dopracowani i chcąc nie chcąc, zapadają czytelnikowi w pamięć i chce się śledzić ich dalsze poczynania. Bardzo się ciesze, że to 1 tom, mam nadzieję, że drugi będzie tak samo dobry, jeśli nie lepszy.
Więcej recenzji na : pokojpelenksiazek.com
Gdzieś kiedyś usłyszałam, że w każdym z nas tkwi jakaś obsesja. Ja mam np. taką, że często oceniam książkę na podstawie okładki albo kilkunastu pierwszych stron. Wiem, że tak nie powinnam, ale tak robię. Powieści tej autorki lubię, natomiast zawsze drażniły mnie u niej infantylne główne bohaterki, dlatego do tej książki podeszłam z dużą rezerwą. Czy słusznie?
Pierwsze...
2017-01-24
Gosia ma niełatwy orzech do zgryzienia. Z jednej strony zagniewani bogowie, którzy chcą użyć jej do swoich celów i zdobyć kwiat paproci, z drugiej strony on... nieśmiertelny władca Polan, w którym się zakochała. Do tego całego galimatiasu uczuć i emocji wkracza Ote - była żona Mieszka, nie całkiem żywa i nie całkiem martwa. Oprócz tego jest wściekła, że którakolwiek śmiertelniczka kocha jej męża i postanawia przeszkodzić głównej bohaterce w jej planach. Co więcej, nieuchronnie zbliża się Noc Kupały, która dla młodej kobiety oznacza dokonanie najtrudniejszego wyboru w jej życiu.
Mogę tylko powiedzieć jedno - brawo pani Katarzyno. Nie spodziewałam się aż takiej poprawy warsztatu. Pierwsza powieść była pełna błędów logicznych - tutaj tego nie ma. Dodatkowo mamy fabułę, która wciąga od samego początku do końca. Przeczytałam powieść w dwa wieczory i to tylko dlatego, że goniły mnie inne obowiązki. W innym przypadku przeczytałabym w jeden.
Główna bohaterka irytuje coraz mniej, choć nadal są momenty, że czytelnik ma ochotę ją wystrzelić w kosmos. Mieszko jest jak zwykle małomówny i męski - chciałoby się rzec idealny amant. Zyskują także postacie drugoplanowe np. Radek, który okazuje się inny niż na początku mogłoby się wydawać. Autorka pokusiła się o kilka zwrotów akcji, co również jest bardzo przyjemną odmianą. Noc Kupały posiada przede wszystkim duże walory humorystyczne - są tam sceny, przy których musiałam tłumić niekontrolowany chichot.
Autorka zastosowała w wielu momentach zabieg retrospekcji, co pozwala czytelnikom poznać bieg wydarzeń z dawnych czasów, kiedy to Mieszko wzgardził małżeństwem z Dobrawą i postanowił ją porwać zamiast godzić się na ślub i przyjęcie chrześcijaństwa. Bardzo ciekawa interpretacja wydarzeń z tego okresu. Tym razem autorka nie opisała wydarzeń historycznych w sposób infantylny, jak było w poprzedniej części. Wielka chwała za to.
Noc Kupały jest zdecydowanie lepsza niż poprzednia część. Nie wiem, czy autorka popracowała nad warsztatem, czy zwyczajnie bardziej się przyłożyła do tej części, ale efekt mówi sam za siebie. Mam nadzieję przeczytać jeszcze kilka powieści K.B. Miszczuk na takim właśnie poziomie.
Gosia ma niełatwy orzech do zgryzienia. Z jednej strony zagniewani bogowie, którzy chcą użyć jej do swoich celów i zdobyć kwiat paproci, z drugiej strony on... nieśmiertelny władca Polan, w którym się zakochała. Do tego całego galimatiasu uczuć i emocji wkracza Ote - była żona Mieszka, nie całkiem żywa i nie całkiem martwa. Oprócz tego jest wściekła, że którakolwiek...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-06
Na książkę Tessy Dare trafiłam kompletnie przypadkiem. Nie wiedziałam, że przed Póki starczy nam książąt napisała jeszcze trzy romanse. Co tam, ja nawet nie wiedziałam, że ta powieść to kontynuacja sagi o Spindle Cove, miejscu, w którym spotykają się niepokorne panny, którym nie w smak zamążpójście.
Przede wszystkim zainteresowała mnie tematyka – uwielbiam powieści obyczajowe osadzone w historii. Te ekskluzywne bale, gorsety i suknie, lekcje etykiety i nieuchronna pogoń za mężem zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój. Nie powiem, że to były piękne czasy, bo nie wiem. Ale na pewno były to czasy ciekawe i jakże inne od naszych, w których nawiązanie znajomości zajmuje dosłownie sekundę i nie ograniczają nas żadne kwestie etykiety. W tamtych czasach żeby znaleźć męża czy żonę trzeba było się nieźle nalatać.
Griffin Yor jest ostatnim księciem Halford i, o zgrozo, nie chce się żenić, ani tym bardziej przedłużać swojego rodu. Wprawia to jego matkę w stan permanentnej migreny. Księżna nie zamierza zgadzać się na wymysły syna i zabiera go do Spindle Cove, gdzie, jak powszechnie wiadomo, rezydują stare panny, które marzą o tym, by poślubić bogatego księcia. Stawia mu warunek – ma sobie wybrać jedną z nich. Książę jednak jest sprytniejszy. Wybiera Pauline, która nawet w najśmielszych marzeniach księżnej nie mogłaby zostać żoną jej syna. Nie chodzi tylko o to, że jest zwykłą służącą. Klnie, kładzie łokcie na stole, pluje, sarka, a w dodatku jej wygląd pozostawia wiele do życzenia. Griffin jest pewny, że jego matka poniesie sromotną porażkę. Czy aby na pewno?
Jedno, co można powiedzieć o tym romansie historycznym – jest naprawdę bardzo zabawny. Autorka ma dar – potrafi czytelnika rozbawić i sprawić, że zrelaksuje się przy lekturze z pozoru banalnej powiastki. Póki starczy nam książąt nie jest jednak banalna, w żadnym razie nie jest także typowym odmóżdżaczem. Opowiada o rzeczach bardzo ważnych – przede wszystkim o miłości do rodziny. Ten wątek wysuwa się na prowadzenie w sposób zdecydowany, co mi się bardzo podobało, bo stanowiło swojego rodzaju nowość, w porównaniu do innych romansów, jakie do tej pory czytałam. Więzi Griffina z matką czy Pauline z siostrą Daniellą są godne pozazdroszczenia i bardzo miło się o tym czyta.
Powieść zmusza także czytelnika do refleksji na tym, co tak naprawdę nas określa. Czy metkowe ciuchy, kosmetyki z najwyższej półki, a może nasze szlachetne zachowanie? Póki starczy nam książąt udowadnia nam, że ,,nie wszystko złoto co się świeci” i czasami ładna okładka nie oznacza dobrej jakościowo książki. Tak samo jest z ludźmi i ich czynami.
Bohaterowie powieści wiele razy pozytywnie mnie zaskoczyli, choć niektóre z nich są mocno przeidealizowane. Najbardziej realistyczną postacią i jednocześnie najbardziej ciekawą jest książę Halford. Nie chodzi tutaj o jego wygląd, który, jak to w romansach bywa, powala oczywiście na kolana wszystkie przedstawicielki płci pięknej, ale przede wszystkim o jego złożonym charakterze, który dla czytelniczek będzie nie lada zagadką.
Póki starczy nam książąt jest bardzo przyjemną pozycją na zimne, ciemne i smutne wieczory. Nie tylko rozluźnia, rozgrzewa schłodzone serca ale także sprawia, że świat staje się piękniejszy, a my spoglądamy na niego przez trochę bardziej różowe okulary niż dotychczas. Jeśli chodzi polepszacz nastroju to ta powieść jest moim numerem jeden i z pewnością sprawdzę także pozostałe książki z tej serii.🙂
Na książkę Tessy Dare trafiłam kompletnie przypadkiem. Nie wiedziałam, że przed Póki starczy nam książąt napisała jeszcze trzy romanse. Co tam, ja nawet nie wiedziałam, że ta powieść to kontynuacja sagi o Spindle Cove, miejscu, w którym spotykają się niepokorne panny, którym nie w smak zamążpójście.
Przede wszystkim zainteresowała mnie tematyka – uwielbiam powieści...
2016-06-29
Książka, o której będę dzisiaj pisać została nagrodzona tytułem Książki Roku 2015 przez portal lubimyczytać.pl w kategorii Literatura obyczajowa i romans. Podeszłam mocno sceptycznie. Literatura obyczajowa i niektóre romanse kojarzą mi się z ckliwością, wymuszonym romantyzmem, niedojrzałością bohaterów i tandetą. Czy i tym razem trafiłam na taką właśnie powieść?
Ridge i Sidney to para, która uzupełnia się idealnie. On gra na gitarze tak pięknie, że nie sposób przejść obok tej muzyki obojętnie. Jego utworom brakuje jednak tekstów. Pewnego dnia Ridge dostrzega, że nieznajoma dziewczyna, siedząca na balkonie naprzeciwko, słucha jego muzyki i śpiewa do niej. To właśnie Sidney, dziewczyna, która potrafi stworzyć każdy tekst, nawet wtedy, gdy nie słyszy do niego muzyki. Ridge jest pewien, że oto właśnie znalazł sposób na swoją blokadę twórczą.
Oboje są bardzo poukładani – mają prace, rodziny i partnerów, których bardzo kochają. Wkrótce oboje przekonają się, że stabilność jest bardzo ulotna, a oni mogą stworzyć coś wyjątkowego, jednocześnie paląc za sobą wszystkie możliwe mosty.
Dawno nie zdarzyło mi się kilka rzeczy. Od bardzo dawna nie zdarzyło mi się zarwać nocy przez książkę. Nie pamiętam już kiedy przeczytałam 440 stron w jeden dzień, olewając inne obowiązki domowe i zawodowe, oraz nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz płakałam, czytając powieść. Wszystko to zdarzyło się wczoraj i mocno mnie zdziwiło.
Początek powieści nie zapowiada takiego ogromu emocji. Zaczyna się z pozoru zwyczajnie, tak jak wiele powieści obyczajowych. Ale z każdą kolejną stroną, z każdym kolejnym krokiem bohaterów, którzy starają się jak mogą aby nie spieprzyć swojego poukładanego życia, ta książka wbija się w umysł i serce. I nie pozwala nawet na minutę o sobie zapomnieć. W nocy skończyłam ją czytać, a nadal mam w głowie większość dialogów, słowa piosenek i wizerunek bohaterów. Z tego mógłby być świetny film. A jeśli już jest, a ja o tym nie wiem, to błagam, podajcie mi tytuł. Muszę go obejrzeć.
Długo szukałam powieści, której mogłabym nadać swoją własną nagrodę Książki Roku 2016. Powieść C. Hoover zasługuje an to miano w 100 %. Zazwyczaj nie zgadzam się z wyborami portalu lubimyczytac, ale tutaj muszę przyznać, że czytelnicy wybrali bardzo dobrze.
To nie tylko książka o miłości, która pojawia się nagle i nie sposób z nią walczyć. To także powieść o przyjaźni, która trwa mimo wszystkich przeciwności oraz o tym, jak bardzo życie samo w sobie potrafi być niesprawiedliwe i dać nam po tyłku, a my i tak musimy sobie z tym radzić, każde na swój sposób. W Maybe Someday nic nie jest czarno-białe, bo miłość taka nie jest. Ma wiele odcieni, zarówno tych jasnych i ciemnych. Niejednokrotnie musimy wybierać między mniejszym a gorszym złem. Bohaterowie tej książki udowadniają, że rozsądek i dojrzałość może stłumić nawet najbardziej potężne uczucie. Pytanie tylko, czy warto je tłumić? Odpowiedź na to kryje się nie tylko w tej powieści. Ona kryje się w życiu każdego z nas.
Serdecznie polecam Maybe Someday każdemu, kto lubi literaturę obyczajową, nie boi się płakać oraz bierze pod uwagę, że nie uwolni się od jej wpływu na długi czas. Co niekoniecznie musi być czymś złym. :)
Zapraszam na inne recenzje : e2--ksiazkowo.blog.pl
Książka, o której będę dzisiaj pisać została nagrodzona tytułem Książki Roku 2015 przez portal lubimyczytać.pl w kategorii Literatura obyczajowa i romans. Podeszłam mocno sceptycznie. Literatura obyczajowa i niektóre romanse kojarzą mi się z ckliwością, wymuszonym romantyzmem, niedojrzałością bohaterów i tandetą. Czy i tym razem trafiłam na taką właśnie powieść?
Ridge i...
2016-02-20
Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Nataszy Sochy, a po „Rosół…” sięgnęłam, ponieważ zbierał same super recenzje od moich znajomych, tych dalszych i bliższych.
Natasza Socha – polska dziennikarka, felietonistka i pisarka. Urodzona w Poznaniu, zamieszkała w Niemczech, gdzie tworzy najczęściej. Autorka kilku powieści m.in.” Mococha”, „Keczup”, „Cicha 5″ i ” Maminsynek”. Ilustruje książki dla dzieci i prowadzi blog chilifiga.pl. Czytając książkę nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że główna bohaterka przypomina mi panią Sochę z opisu. Przypadek? :)
Victoria nigdy nie sądziła, że to spotka właśnie ją. Oto jej wspaniały mąż oznajmił jej, że ma kochankę, która przewyższa ją pod każdym względem. Bohaterka, po bolesnym rozwodzie, wyjeżdża na wieś, gdzie planuje pogrążyć się w depresji. W tym planie przeszkadzają jej trzy kobiety. Każda na swój sposób wyjątkowa, każda pokiereszowana przez mężów. Razem tworzą kwartet, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Potwierdza się to, kiedy wpadają na pewien szalony pomysł.
Z tą książką miałam problem od samego początku. I nie chodzi mi tu nawet o fabułę, bo to, że kobiety rezygnujące z samej siebie, ze swojej kariery i ambicji, dla męża, są przez tychże mężów zostawiane, to niestety samo życie, nic odkrywczego. Całe szczęście nie wszyscy mężczyźni są tak durni.
Styl pisania nie przypadł mi do gustu. Książkę czytało mi się ciężko, przez pierwszych 100 stron ziewałam z nudów i zastanawiałam się, co takiego w niej odkrywczego i fajnego, że zachwyca się nią pół Polski. Owszem, postacie kobiet są bardzo fajne, ale nie zajęły mnie na tyle, żebym zapamiętała ich imiona, a tu już o czymś świadczy. ;) Jeśli czytelnik ma problem z zapamiętaniem imienia bohatera to może znaczyć dwie rzeczy – albo autorowi nie udało się stworzyć bohatera charakterystycznego, żeby czytelnik zapamiętał jego imię albo czytelnik za dużo czyta i bohaterowie mu się mieszają. Ja dużo czytam ale nigdy nie miałam problemu z odróżnieniem poszczególnych bohaterów i przypisaniem ich do poszczególnych powieści. Więc stawiam na to pierwsze rozwiązanie.
Mniej więcej od dalszej połowy książka zaczęła mi się podobać ale nadal nie na tyle, że miałabym ochotę polecić ją znajomym. Fabuła trochę rusza z marazmu w jaki wpadła Victoria i dzięki Bogu, bo chyba bym tą książkę odłożyła, takie to już było irytujące. Zaraz mi ktoś pewnie powie, że mnie nigdy mąż nie zostawił i nie wiem co biedna kobieta czuje. Owszem, nie zostawił mnie mąż. Ale zostawiało mnie tabun różnych facetów i wiem jaki to ból. Ale mam taki charakter, że wolę powstać, poprawić koronę i zasuwać, niż się nad sobą użalać. ;)
Jakie są dobre strony tej powieści? Mówi o ważnych rzeczach. O przyjaźni, którą można znaleźć nawet na końcu świata. O miłości, która przychodzi niespodziewanie. O ogromnej woli walki, która drzemie w każdej kobiecie. I o tym, że karma wraca. Co dajesz, potem zbierasz. I wierzcie mi, nie dzieje się to tylko w książkach. :)
Podsumowanie – książka nie przypadła mi do gustu i nie mogę jej polecić z czystym sumieniem. Miałam wobec nie dużo większe oczekiwania, głównie dlatego, że jest tak wysoko oceniania. Na portalu lubimyczytac.pl ma ocenę 7.29, której nie rozumiem. Uważam, że jest zdecydowanie zawyżona.
Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Nataszy Sochy, a po „Rosół…” sięgnęłam, ponieważ zbierał same super recenzje od moich znajomych, tych dalszych i bliższych.
Natasza Socha – polska dziennikarka, felietonistka i pisarka. Urodzona w Poznaniu, zamieszkała w Niemczech, gdzie tworzy najczęściej. Autorka kilku powieści m.in.” Mococha”, „Keczup”, „Cicha 5″ i ”...
2015-12-07
Są takie chwile w życiu każdej kobiety, że chce sięgnąć po erotyk. Dla odprężenia, relaksu i ogłupienia. Gdy po niego sięga ma nadzieję, że nie będzie to następne, oderwane od rzeczywistości porno, tylko zwykła historia o ludziach, których ona mogłaby znać. Niestety, często czytelniczka się zawodzi.
Przeczytałam już w swoim życiu parę erotyków. W każdym z nich szukałam tego czegoś, co nie pozwoli mi zapomnieć o nim na ani na chwilę. Zdecydowałam się sięgnąć po książkę Christiny Lauren. Znałam już jej „Pięknego drania”, który mnie nie zachwycił, słyszałam o „ Pięknym nieznajomym”. ” Pięknego gracza” nawet nie miałam w planach. Najczęściej jest tak, że książki, których nie mieliśmy w planach zostawiają w nas ślad na długi czas.
Przeżyłam dość duży szok, gdy dowiedziałam się, że Christina Lauren to duet pisarski złożony z dwóch uroczych pań. Obie panie zaczynały od pisania fanficków. Oczywiście inspirowały się Zmierzchem, co mnie ani trochę nie zachwyciło. Lubię sagę S. Meyer, jednakże inspirowanie się nią uważałam zawsze za przesadę nie pasującą do erotyków na poziomie. Dzisiaj duet jest jednym z najpopularniejszych twórczyń gatunku i piszą głównie romanse obyczajowe.
Na początku muszę zaznaczyć, że po lekturze ” Pięknego drania” nie spodziewałam się cudów co do tej książki .Podeszłam mocno sceptycznie i z dużą dozą ostrożności. To, co się jednak stało z moim umysłem, gdy poznałam głównych bohaterów, można spokojnie nazwać wybuchem supernovej.
Poznajemy Hannę i Willa. Hanna jest bardzo inteligentną kobietą, która uwielbia swoją pracę. Starszy brat postanawia ją z tej pracy wyciągnąć, żeby do reszty nie zdziczała i umawia ją ze swoim najlepszym przyjacielem, Willem, który ma ją zapoznać z urokami miasta. Z początku kolega nie jest zachwycony, że ma opiekować się Ziggy, którą pamięta jako młodszą siostrzyczkę swojego kumpla, wodzącą za nim maślanymi oczami. Nie wie jednak, że gdy zobaczy Hannę po tak długiej przerwie będzie musiał przewartościować całe swoje życie…
Hanna jest moją ulubienicą od momentu, gdy pierwszy raz otworzyła usta na kartach tej książki. Jest tak niesamowicie nieporadna towarzysko, a przy tym inteligentna i elokwentna, że może niejednemu czytelnikowi płci męskiej namieszać w głowie. Nie zliczę ile razy płakałam ze śmiechu nad jej tekstami dotyczącymi natury damsko – męskiej. Hanna ma to coś, czego często nie maja bohaterki erotyków. Jest naturalna, bezpośrednia, nikogo nie udaje, nie ma idealnej figury ani nóg do szyi. Jest zwykłą, młodą i zagubioną w męskim świecie kobietą. Jest dziewczyną jakich wiele i każda czytelniczka może się z nią identyfikować. Dobiła mnie ta naturalność i otwartość. Pokazuje nam, że w każdej dziewczynie, nawet nieporadnej i zagubionej tkwi to coś, co przyprawia mężczyzn o zawrót głowy.
Wielkie brawa dla autorek za ciekawą fabułę. Nie będę nic zdradzać, żeby nie robić spojlerów, ale chłonęłam z zapartym tchem perypetie naszych bohaterów, będąc okropnie ciekawa, jak to się wszystko skończy. Nie oderwałam się od książki ani na moment, przeczytałam ją jednym ciągiem. Nie męczyłam się w ani jednym momencie. Rzadko mi się to zdarza.
Kolejnym plusem jest realność, o której już wspomniałam przy opisie bohaterki. W tym wypadku chodzi mi o realność całej fabuły. Nie ma tu kopciuszka i księcia, mimo, że mogłoby się tak wydawać. Taka sytuacja mogłaby przydarzyć się każdej i każdemu z nas. W powieści autorki znalazły miejsce także i na przyjaźń, która dodaje jej jeszcze więcej realizmu. Bo kimże byłby człowiek bez przyjaciół, którzy w ciężkich chwilach go wspierają? Nikim.
Sceny erotyczne przyprawiły mnie o zawrót głowy. Bardzo dobrze poprowadzone, bez zbytniej przesady, bez epatowania zbędnymi opisami. Bez udziwnień w stylu Greya. Wspaniale pokazują, w jaki sposób odpowiednio wypowiedziane słowa działają na kobiety Nie znaczy to, że nie działają na wyobraźnie. Działają, i to jak.
Podsumowując – Piękny gracz ujął mnie za serce i z chęcią będę do niego wracać. Polecam każdej kobiecie, która chce się zrelaksować i trochę rozmarzyć. :)
Są takie chwile w życiu każdej kobiety, że chce sięgnąć po erotyk. Dla odprężenia, relaksu i ogłupienia. Gdy po niego sięga ma nadzieję, że nie będzie to następne, oderwane od rzeczywistości porno, tylko zwykła historia o ludziach, których ona mogłaby znać. Niestety, często czytelniczka się zawodzi.
Przeczytałam już w swoim życiu parę erotyków. W każdym z nich szukałam...
2015-09-09
Młoda dziewczyna, pasjonująca się malarstwem, spotyka idola nastolatek podczas festiwalu muzycznego. Mężczyzna zwraca na nią swoją uwagę. Podczas gdy niejedna chciałaby być na jej miejscu, Anna czuje, że Leo nie jest do końca normalnym człowiekiem. Decyduje się jednak poznać go bliżej. Czy wiadomość o jego odmienności przestraszy Annę? Czy dziewczyna poradzi sobie ze wszystkimi konsekwencjami bycia z Wędrowcem?
W przypadku Eperu bardzo często pojawia się zarzut, że to już było. Że ona poznaje jego, ona średnio piękna ale wrażliwa a on przystojny i bajecznie bogaty. Fakt, znamy to. Ok, może i to sztampowe. Ale często mam wrażenie, że miłość, zwłaszcza ta nastoletnia, trochę taka jest. Zawsze ktoś od kogoś będzie brzydszy albo ładniejszy. Tak samo jest z pieniędzmi, ktoś ma więcej a ktoś mniej. Nie da się napisać książki o miłości bez powielania schematów. Mało który autor to potrafi, a co dopiero debiutant. Także tego nie będę się czepiała.
Zaczyna się fajnie, bo od prologu, który zasiewa ziarno niepewności buduje napięcie. Dalej było różnie.
Czytanie Eperu przypominało mi przechodzenie przez rożne fazy. Na samym początku była euforia. Coś nowego. Coś innowacyjnego. Nie spotkałam się nigdy w fantastyce z tak ciekawymi stworzeniami, jakimi są Wędrowcy. Widać było gołym okiem, że autorka miała przemyślany każdy szczegół, związany z tymi stworzeniami. Bardzo mi się spodobało z jaką dbałością Augusta Docher opisała nam Wędrowców. Nie ma tutaj błędów logicznych, przynajmniej ja ich nie wyłapałam. A czytałam bardzo uważnie. Chciałam wiedzieć wszystko. Byłam jak gąbka chłonąca każdą kroplę wody.
A potem pojawił się romantyzm i lekka infantylność. I szlag trafił euforię i pojawiła się chłodna kalkulacja i lekkie rozgoryczenie. Pewnie dlatego, że ja już nie mam nastu lat i nie grzeją mnie przesłodzone teksty, a takimi raczą nas w pewnych momentach bohaterowie. Trochę to mdłe i infantylne, zwłaszcza, że trochę trwa i czytelnik może mieć wrażenie, że autorka nie miała pomysłu na dalszą fabułę i próbowała to zatuszować. Ale jest to wrażenie mylne. Podczas tego całego ciumkania dowiadujemy się bardzo sporo o Wędrowcach, co dla mnie było odskocznią o tego taniego romantyzmu. Dziękuję za to autorce, bo gdyby tego nie było to książka byłaby męczarnią.
Bohaterowie są bardzo dobrze poprowadzeni. Mają spójny charakter, który niejednokrotnie tak denerwuje, że ma się ochotę cisnąć książkę za okno. Oczywiście nie jest to zarzut – bohater musi wzbudzać emocje i tutaj autorce udało się stworzyć postacie zarówno irytujące do głębi jak i bawiące do łez. Moją zdecydowaną faworytką jest Wiktoria. Nie raz i nie dwa śmiałam się przy jej tekstach. :) Jestem przekonana, że każdy czytelnik znajdzie swojego faworyta, z którym będzie mógł się utożsamić.
Tak jak powiedziałam wcześniej, brak błędów logicznych, językowych, stylistycznych i interpunkcyjnych – ogromny plus, bo nieraz w debiutach aż się od tego roi i przykro czytać.
W debiutanckiej powieści Augusty Docher znajdziemy też, oprócz historii o miłości, subtelny zarys intrygi, która poprowadzi nas do tomu drugiego. Zakończenie Eperu nie zwaliło mnie z nóg nieprzewidywalnością, podejrzewałam, że tak to się wszystko potoczy. Mimo to jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu powieści i mam nadzieję, że Leo będzie trochę mniej irytujący a Anna dużo bardziej waleczna. :) Samej autorce gratuluję debiutu i mam nadzieję, że kolejne części będą jeszcze lepsze.
Całość na : e2--ksiazkowo.blog.pl
Młoda dziewczyna, pasjonująca się malarstwem, spotyka idola nastolatek podczas festiwalu muzycznego. Mężczyzna zwraca na nią swoją uwagę. Podczas gdy niejedna chciałaby być na jej miejscu, Anna czuje, że Leo nie jest do końca normalnym człowiekiem. Decyduje się jednak poznać go bliżej. Czy wiadomość o jego odmienności przestraszy Annę? Czy dziewczyna poradzi sobie ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-04
Cara miała wrażenie, że czekała na ten moment i na tego właśnie mężczyznę całe swoje życie. Gdy jej chłopak Shane oświadcza się jej, ma wrażenie, że pęknie z radości. Nie może się doczekać, aż opowie o tym wszystkim rodzinie. Nie spodziewa się jednak, że jej planu i marzenia nie są zgodne z tym, co planują rodziny obu zaangażowanych stron. Euforia przeradza się w przygnębienie, gdy okazuje się, że każdy widzi ten ślub inaczej i każdy uważa się z najmądrzejszego. Czy związek Shana i Cary to wytrzyma? Do czego posuną się rodziny przyszłych państwa młodych, by zrealizować swoje cele? Czy ślub się odbędzie?
Bardzo lubię pozytywne zaskoczenia. Książka Melissy Hill okazała się właśnie czymś takim. Spodziewałam się taniej komedyjki romantycznej, z której nawet się nie pośmieję. Zastałam ciekawą fabułę, zabawnych bohaterów, mimo, że czasami ich zachowanie przyprawiało mnie o ciarki grozy, subtelny przekaz moralny oraz niebanalne zakończenie.
Powieść jest napisana lekkim językiem, co pozwala czytelnikowi odprężyć się i dać się porwać fabule, która ani na moment nie pozwoliła mi się nudzić. Niby treść prosta ale jakże aktualna w swojej wymowie. Każdy z nas chyba zna kogoś, kto brał ślub i wcale nie skakał ze szczęścia podczas przygotowań. Ze ślubem to jest trochę jak z ciążą. Wszyscy mówią, że przygotowania ślubne to najpiękniejszy czas, w którym przyszła panna młoda lata od jednego salonu sukien ślubnych do drugiego i przymierza swoje wymarzone sukienki, a przyszły pan młody wybiera sobie garnitur lub ewentualnie fraczek. Żadne z nich nie jest zestresowane, bo niby czym, skoro wszystko idzie gładko jak po maśle, goście nie marudzą na termin, rodzice się nie wtrącają a z niczym im się nie spieszy. Niestety, zarówno przygotowania do ślubu, a potem sam ślub bywają stresującym wydarzeniem, podobnie jak ciąża, która niekoniecznie musi się wszystkim mamom kojarzyć ze stanem błogosławionym i wieczną ekstazą. W związku z powyższym, fabuła jest jak najbardziej przystępna dla czytelników, zwłaszcza płci żeńskiej, planujących ślub. ;)
Bohaterowie bawią, mimo tak różnych charakterów i zapatrywań na to, w jaki sposób powinien wyglądać ten najcudowniejszy dzień Cary. Wiele razy zaśmiewałam się do łez, gdy czytałam o siostrach i rodzicach głównej bohaterki. Przypominały mi jak wiele razy miałam do czynienia z sytuacją, że ktoś coś próbował na mnie wymusić i jak trudno mi było odmówić. Tym bardziej, że odmawianie rodzinie jest naprawdę karkołomnym zadaniem, wymagającym wspięcia się na wyżyny dyplomacji i taktu.
Pozytywnie zaskoczyła mnie narracja. Autorka postanowiła pokazać nam punkt widzenia prawie wszystkich pierwszoplanowych bohaterów i zdecydowała się na narracjęw pierwszej osobie liczby pojedynczej. Pozwala to czytelnikowi wczuć się w emocje drugiej strony i jestem pewna, że czytelniczki, które mają podobny problem jak bohaterka odnajdą w tej powieści swojego rodzaju pociechę, a może nawet znajdą rozwiązanie swoich problemów.
Lista gości ma bez wątpienia subtelny przekaz moralny - grunt to pozostać w zgodzie ze swoimi przekonaniami i nie dać sobą manipulować. Nikt nie może zmusić cię czytelniku abyś zrobił coś, z czym się nie zgadzasz. Bardzo mi się ten przekaz podoba, bo tak rzeczywiście jest w życiu, że nie dogodzi się wszystkim. Ja już dawno przestałam próbować i dużo lżej mi się żyje. Polecam każdemu. ;)
Książkę oceniam wysoko. Dzięki niej poczułam się nie tylko rozluźniona i zrelaksowana. Parę razy wprawiła mnie w szczere wzruszenie, co zdarza mi się bardzo rzadko. Polecam tą lekturę, zwłaszcza kobietom przygotowującym się do tego najpiękniejszego dnia w ich życiu. :)
Całość recenzji dostępna na blogu : e2--ksiazkowo.blog.pl
Cara miała wrażenie, że czekała na ten moment i na tego właśnie mężczyznę całe swoje życie. Gdy jej chłopak Shane oświadcza się jej, ma wrażenie, że pęknie z radości. Nie może się doczekać, aż opowie o tym wszystkim rodzinie. Nie spodziewa się jednak, że jej planu i marzenia nie są zgodne z tym, co planują rodziny obu zaangażowanych stron. Euforia przeradza się w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-16
Paulina mogłaby być zwyczajną dziewczyną, gdyby nie jej choroba. Dziewczyna przebywa w szpitalu psychiatrycznym i czeka na śmierć, która ma być jej wybawieniem. Nie przeczuwa, że ktoś inny zadecydował inaczej. Młody sanitariusz, Błażej, decyduje się uratować Paulinę przed nią samą i zabiera ją do siebie do domu. Dziewczyna jeszcze nie wie, że trzej mieszkańcy domku pod lasem zmienią jej życie. Czy na lepsze?
Fabuła rozpoczyna się bardzo ciekawie – rzadko kiedy czytam powieści fantasy osadzone w naszych polskich realiach. Niejeden debiutant by się na tym wyłożył, a autorka sobie poradziła. Odmalowuje przed czytelnikiem mały lecz bardzo tajemniczy świat, pełen surowych zasad i utartych konwenansów. Jednocześnie możemy ujrzeć oczami wyobraźni jego piękno, głęboko skrywane przed obcymi w Borach Tucholskich. Pomagają w tym szczegółowe opisy, w których pisarka niczego nie pomija.
Akcja książki jest poprowadzona bardzo logicznie, co nie znaczy przewidywalnie. Dzięki temu czytelnik nie powinien się nudzić. Fabuła nie jest wymuszona, można stwierdzić, że wszystkie wątki powoli splatają się w jedną całość sprawiając, że wszystko jest bardzo harmonijne. Czytając miałam wrażenie, że autorka wszystko sobie dokładnie przemyślała, zanim przelała historię na papier.
Książkę czyta się bardzo szybko, jest napisana bardzo przystępnym językiem. Muszę przyznać, że dawno nie czytałam powieści, która by mnie tak zrelaksowała. Od razu powiem, że nie chodzi mi o to, że to czytadło, przy którym nie trzeba myśleć. Bardzo mocnym punktem tej historii jest fabuła, w której bardzo powoli odkrywamy wszystkie sekrety tajemniczych istot mieszkających w zapomnianym miejscu Polski. Nikt tutaj się nie popisuje, nie usiłuje na czytelniku zrobić wrażenia wyszukanym językiem, popisowymi frazami czy spektakularnymi zwrotami akcji. Wszystko jest bardzo spokojne, wyważone.
Bohaterowie stworzeni przez autorkę zaskakują, nieodmiennie przypominając, że nic nie jest takie, jak się na pierwszy rzut oka wydaje a ludzie zmieniają się kilka razy w ciągu całego życia. Każda z postaci jest na swój sposób wyjątkowa, nikt ich nie idealizuje, bo nie o to tu chodzi. Z wieloma z nich czytelnik jest w stanie się utożsamić i mu kibicować lub nie.
Jedyny minus, do którego musiałam się przyczepić to zaczerpnięcie pomysłów z innych książek. Dużo bardziej wolałabym, żeby autorka nie posiłkowała się innymi pozycjami w niektórych momentach, tylko próbowała wymyślać sama. Nie lubię sytuacji, w których czytam książkę i nagle okazuje się, że coś podobnego już kiedyś było, a nawet było więcej niż raz. Jestem przekonana, że pani Elżbieta ma tyle wyobraźni, że mogłaby sama nad niektórymi rzeczami pomyśleć, a nie je kopiować. Mam nadzieję, że w innych książkach tego już nie zobaczę. Oczywiście nie znaczy to, że książka jest pozbawiona innowacyjności. Są chwile, gdzie szczerze podziwiałam kreatywność autorki. Dlatego wiem, że jak chce, to potrafi.
Noc świetlików Elżbiety Rodzeń nie tylko relaksuje i wciąga, dając jednocześnie czytelnikowi okazję do zanurzenia się w świecie, którego normalni ludzie nie są w stanie pojąć. W niektórych momentach fabuła autentycznie wzrusza, przypominając nam, że nic nie dzieje się bez przyczyny i daje nadzieję na to, że każdy, kto się o to postara, może mieć swój prywatny happy end. Polecam książkę każdemu jako bardzo udany debiut i mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie na tej jednej powieści.
Całość recenzji dostępna na : e2--ksiazkowo.blog.pl
Paulina mogłaby być zwyczajną dziewczyną, gdyby nie jej choroba. Dziewczyna przebywa w szpitalu psychiatrycznym i czeka na śmierć, która ma być jej wybawieniem. Nie przeczuwa, że ktoś inny zadecydował inaczej. Młody sanitariusz, Błażej, decyduje się uratować Paulinę przed nią samą i zabiera ją do siebie do domu. Dziewczyna jeszcze nie wie, że trzej mieszkańcy domku pod...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-24
Ksiązka jest efektem wyprzedaży w Matrasie i miałam dziwne przeczucie, że spodoba mi się. Na całe szczeście przeczucie nie zawiodło mnie.
Poznajemy trzy niezwykłe kobiety: Jules, Annie i Indie. Dzieli je wiele ale łączy chęć zarobienia dużych pieniędzy. Każda na swój własny sposób dąży do wyznaczonego celu. Każdej z nich się udaje. Pytanie tylko, jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić?
Niesamowite w tej książce jest to, że pokazuje, jak bardzo los potrafi być przewrotny. W jednej chwili wydaje nam się, że odnaleźliśmy cel w życiu, mamy szczęście i nic nie stanie nam na przeszkodzie. W tej właśnie chwili to przewrotne fatum się z nas śmieje i pokazuje nam, że powinniśmy z pokorą przyjmować zarówno porażki jak i sukcesy. Bo to nie od nas zależy, co dla nas przygotowała fortuna. Jest to bardzo życiowe i daje do myślenia.
Powieść opowiada o rzeczach bardzo ważnych dla każdego człowieka - o miłości zarówno tej do partnera, jak i tej do rodziny, o których, w natłoku codziennych spraw, tak często zapominamy. O pieniądzach, o tym czy są ważne, czy może stanowią tylko dodatek do naszego życia. O śmierci, na którą nie jesteśmy w stanie nic poradzić, ani tym bardziej się na nią przygotować. Wszystkie trzy kobiety spotykają się w jednym momencie życia, by zastanowić się i odpowiedzieć sobie na ważne pytania.
Bardzo podobała mi się narracja, miałam okazję poznać punkt widzenia wszystkich trzech kobiet na te same wydarzenia, co było ciekawe i powodowało, że zaczęłam się zastanawiać nad ich motywacjami, emocjami i uczuciami. Wprowadzenie postaci dodatkowej, jaką jest Bettina, dodała powieści koloru, za co ogromny plus dla autorki. Bez niej nie byłoby tak fajnie.
Minusy? Momentami zbyt długie opisy emocji i uczuć bohaterek w związku z jakąś sytuacją sprawiały, że się nudziłam. Ale nie było takich kwiatków dużo.
Zdecydowanie polecam powieść , zwłaszcza dla osób, które potrzebują parę rzeczy w swoim życiu przemyśleć i przewartościować. Ta książka może w tym pomóc.
Recenzja dostępna na: e2--ksiazkowo.blog.pl
Ksiązka jest efektem wyprzedaży w Matrasie i miałam dziwne przeczucie, że spodoba mi się. Na całe szczeście przeczucie nie zawiodło mnie.
Poznajemy trzy niezwykłe kobiety: Jules, Annie i Indie. Dzieli je wiele ale łączy chęć zarobienia dużych pieniędzy. Każda na swój własny sposób dąży do wyznaczonego celu. Każdej z nich się udaje. Pytanie tylko, jaką cenę przyjdzie im za...
2015-03-04
Książka opowiada o mężczyźnie o świetnym imieniu Karino, którego poznajemy, gdy jest jeszcze bezrobotnym, poszukującym pracy. Trafia mu się świetna fucha - dyrektora ds. marketingu w agencji reklamowej " Lider". Gdy już myśli, że złapał Pana Boga za nogi, okazuje się, że praca dla agencji wcale nie jest taka fantastyczna, jak mu się wydawało. Czy Karino poradzi sobie z problemami?
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że książka jest próbą odtworzenia polskiej wersji " Diabeł ubiera się u Prady". Niestety, nie jest to wersja, która przypadła mi do gustu. W głównej mierze dlatego, że autorka nie potrafi pisać w sposób lekki, przez co kolejne strony trawiłam z trudem.
Sama historia jest dość ciekawa, mimo, że dialogi i cała reszta toporne. Poznajemy co to znaczy w praktyce zjawisko mobbingu i tutaj jest duży plus dla autorki, bo postać szefowej jest idealnym odwzorowaniem koszmaru, przez który musi przechodzić dzisiaj wielu pracowników przeróżnych firm. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że postać jest przerysowana ale osobiście uważam, że warto było nadać jej takie cechy a nie inne, aby nadać przekazowi wyrazistości.
Postać Karino z kolei pokazuje nam, że nikt nie jest wolny od błędów, a wina często leży po obu stronach. Jest to bardzo fajny bohater, widać, że nie jest sztuczny. Jak najbardziej pasuje do współczesnych czasów i realiów, gdzie walka o szczęśliwe życie odbywa się na wielu polach m.in. zawodowym i prywatnym. Przy czym dla każdego szczęściem jest co innego.
Trochę mało opisu rzeczywistości otaczającej bohaterów, co jest dużym minusem. Widocznie takie było zamierzenie autorki, aby akcja ograniczała się głównie do firmy i relacji tam panujących, jednakże przydałby się jakiś opis miasta, miejsca, w którym przebywają bohaterowie.
Fantastycznie przedstawieni rodzice Karino. Uśmiałam się do łez przy niektórych scenach, tak bardzo jego mama przypomina mi moją w niektórych momentach. :)
Sama fabuła dość nudna, w pewnych momentach walczyłam ze snem. Być może to efekt kilku niezbyt dobrze przespanych nocy. Mimo wszystko zbyt dużo opisów, które nic nie wnoszą do fabuły, a zdecydowanie za mało akcji.
Podsumowując - książka nie jest z gatunku tych złych ale nie jest też tą, którą bym komuś poleciła. Dialogi i opisy są zbyt toporne, język bywa zbyt rozwlekły aby móc się przy tej książce zrelaksować.
Recenzja dostępna na blogu : e2--ksiazkowo.blog.pl
Książka opowiada o mężczyźnie o świetnym imieniu Karino, którego poznajemy, gdy jest jeszcze bezrobotnym, poszukującym pracy. Trafia mu się świetna fucha - dyrektora ds. marketingu w agencji reklamowej " Lider". Gdy już myśli, że złapał Pana Boga za nogi, okazuje się, że praca dla agencji wcale nie jest taka fantastyczna, jak mu się wydawało. Czy Karino poradzi sobie z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-03-04
Pewnego dnia Sonia, wracając wieczorem z zajęć na uczelni, znajdzie się w niewłaściwym czasie w nieodpowiednim miejscu, co doprowadzi do poznania przystojnego i niebezpiecznego mężczyzny. Dziewczyna spróbuje się wyplątać z misternej intrygi, w jaką ją wciągnięto. Ale czy jej się to uda?
Pierwszą rzeczą, na którą zwracam uwagę w książkach jest język. Nie wiem, takie dziwne zboczenie mam, że nie lubię zbyt dużej ilości powtórzeń, dziwnych tworów językowych oraz udziwnień. A tego w tej książce jest cała masa. Słowo "płeć" oraz " lędźwi" są odmieniane przez wszystkie przypadki. Oba te słowa są mocno akcentowane, tak jakby drogi czytelnik ich znaczenia nie rozumiał. Jedna z postaci stara się odpowiednio wycelować i staje się " wycelowującym" - do tego strzela w powietrze, a celuje ponoć aby nie spudłować. Cała masa takich cudów jest.
Jeden z bohaterów leży nieprzytomny, z dużą raną głowy, po czym w obliczu zagrożenia nagle wstaje i jakby nigdy nic sięga po giwerę i zaczyna strzelać, oczywiście celnie, do napastników. Jedna z bohaterek, która zostaje wynajęta aby uwieśc niebezpiecznego bandziora, wykazuje tyle głupoty, że żaden szanujący się mafioso nigdy by jej do niczego nie wynajął. Przy pierwszej lepszej okazji wygaduje się swojemu celowi, że ma go uwieść, mimo, że ten jej nawet nie dotknął i zdradza imię swojego mocodawcy. No mistrzyni intrygi, brawo dla tej pani. Na początku chowa się pod biurkiem aby cel jej nie widział, a kilka kartek później czytam, że właśnie sobie rączki podają w geście przywitania. To po co się chowała? Ale nic to, jedźmy dalej, bo to początek.
Główna bohaterka to cud kobieta. Niby szara myszka a charakter posiada. Rozkochuje w sobie wszystkich po kolei nic jednocześnie nie robiąc. Podziwiam i zazdroszczę. Oczywiście, żeby było dramatycznie, dziewczyna sięga po towar z najwyższej półki i zakochuje się w swoim oprawcy. Zapachniało mi Freudem.
Czarny charakter powieści jest bardzo zabawny. Jego motywy są tak oczywiste, że to aż boli. Intryga poprowadzona w taki sposób, że łatwo można się domyślić, kto, po co i dlaczego. Niby książka sensacyjna, niby kryminał, a napięcie jak przy grze karcianej w wojnę.
Bardzo słabo opisane miejsce, w którym znajdują się bohaterowie. Jestem tutaj negatywnie zaskoczona, bo wiem, że autorka potrafi ładnie opisywać świat dookoła powieści. A tutaj autorka skupiła się na postaciach, co wyszło jej słabo, na relacjach ich łączących, co wyszło jeszcze słabiej oraz na erotyce, która jest po prostu koszmarna. Bohaterowie są bardzo...stereotypowi. Główny bohater musi być męski, przystojny jak Adonis, utalentowany niczym Herkules, przebiegły niczym Hera i wszechpotężny jak Zeus. Oczywiście jest ideałem. I wszystkie kobiety chcą go mieć. Acha - czy wspomniałam, że musi być bogaty? Oczywiście, że musi być! No i główna bohaterka - sierota. Z biednego domu. Nie zdająca sobie sprawy ze swojej urody szara myszka czekająca na księcia z bajki. Do tego dziewica. I mamy materiał na piękna historię miłosną, którą kupią miliony.
Ale pozostała jeszcze wisienka na torcie - wspomniana wcześniej przeze mnie erotyka. Scen jest całkiem dużo ale jakościowo to one nie są dobrze opisane. Autorka opisuje je bardzo sucho, widać, że nie ma w tym doświadczenia. I znowu mamy sytuację, że facet ledwo dotknie dziewczyny, a to już ma orgazm. Nie potrafię tego pojąć, doprawdy. A już sam fakt, że ktoś w to wierzy napawa mnie czystym przerażeniem. No żeby na sam dźwięk głosu faceta dziewczyna była podniecona? Pfff.
Dalsza część recenzji dostępna na : e2--ksiazkowo.blog.pl
Pewnego dnia Sonia, wracając wieczorem z zajęć na uczelni, znajdzie się w niewłaściwym czasie w nieodpowiednim miejscu, co doprowadzi do poznania przystojnego i niebezpiecznego mężczyzny. Dziewczyna spróbuje się wyplątać z misternej intrygi, w jaką ją wciągnięto. Ale czy jej się to uda?
Pierwszą rzeczą, na którą zwracam uwagę w książkach jest język. Nie wiem, takie dziwne...
2015-02-19
Ponownie wracamy na ulicę Leśnych Dzwonków, do Kamili, Łukasza i Gosi, którzy trwają w żałobie po niespodziewanej śmierci Jakuba. Ten tom opowiada także o losach Julii, która układa sobie życie na nowo, tym razem nie w Milanówku ale...w górach. Czy Julia odnajdzie tam szczęście? Czy Kamila, Gosia i Łukasz poradzą sobie z żałobą i przeciwnościami, jakie szykuje dla nich los?
Pierwsze, do czego muszę się przyczepić to poziom absurdu w niektórych scenach. To mi się najbardziej rzuciło w oczy. Nie będę mówić, w którym momencie, ponieważ nie chcę robić spojlerów, jednakże co najmniej cztery razy zdziwienie odebrało mi mowę. Tyle samo razy sprawdzałam w przeróżnych źródłach, czy dana czynność lub wydarzenie jest w ogóle możliwe do zrealizowania. I wyszło, że nie jest.
Główni bohaterowie na moich oczach zamieniają się w przestających myśleć racjonalnie histeryków, wietrzących wszędzie teorie spiskowe. Prym tutaj wiedzie Kamila, której przemiana z nieśmiałej, zagubionej kobietki w pewną siebie, rozhisteryzowaną i przedsiębiorczą panią prezes ogromnej firmy, może doprowadzić niejednego czytelnika o zawrót głowy. Czytałam wiele książek lecz z tak spektakularną przemianą jeszcze się nie spotkałam. To już nie jest przemiana o 180 stopni ale co najmniej o dwa razy tyle.
O wiele bardziej wciągająca i zbliżona do rzeczywistości jest historia Julii. Wielu czytelników zarzucało tutaj autorce, że to niemożliwe aby Julia była aż taką gapą. Ależ możliwe, moi drodzy. Dla osoby, która przez ponad pół życia nie musiała o nic się martwić, ponieważ wszystko było robione za nią, rozpalenie pieca i dorzucenie węgla może być wielkim wyczynem. I nie mówię tego z ironią. Perypetie Julii są, moim zdaniem, bardzo ciekawe i warto przeczytać tą książkę dla nich.
Fabuła, tak jak wspominałam na początku, trochę za bardzo zaczęła przypominać telenowelę. Co prawda autorka trochę wstrzymała się z dobijaniem swoich bohaterów rozmaitymi nieszczęściami, jednakże nadal wydarzeń mamy sporo, ale bardziej komediowych, niż strasznych. Podejrzewam, że autorka chciała wzbudzić w czytelniku napięcie. Niestety, we mnie, w niektórych momentach, wzbudziła pusty śmiech.
Autorka opuściła się w poziomie dialogów, które w wielu momentach są bardzo infantylne i przesłodzone. W poprzednich tomach było nieco lepiej. od tym względem najlepsza była druga część serii.
Jaki są moje uczucia po przeczytaniu całej serii kwiatowej? Mieszane. Nie ma poczucia, że straciłam czas, chociaż czasami miałam wrażenie, że mogłabym go spożytkować nieco lepiej. Polubiłam bardzo postacie Gosi i Łukasza. I chyba były to jedyne postacie, które mnie nie irytowały. No, może jeszcze Jakub. Nie jest to seria, którą poleciłabym bezwarunkowo. Osoby, które lubią literaturę obyczajową ze sporą dozą dramatyzmu mogłabym polecić tą pozycję. Myślę, że seria kwiatowa przypadnie im do gustu.
Samą "Przystań Julii" oceniam na 4/10. Na obniżenie oceny wpłynął niewątpliwie tani dramatyzm rodem z telenoweli i te absurdy, których trochę udało mi się naliczyć. Mam nadzieję, że przy okazji czytania kolejnej książki tej autorki nie zdarzy mi się już na żadne trafić.
Recenzja dostępna na blogu: e2--ksiazkowo.blog.pl
Ponownie wracamy na ulicę Leśnych Dzwonków, do Kamili, Łukasza i Gosi, którzy trwają w żałobie po niespodziewanej śmierci Jakuba. Ten tom opowiada także o losach Julii, która układa sobie życie na nowo, tym razem nie w Milanówku ale...w górach. Czy Julia odnajdzie tam szczęście? Czy Kamila, Gosia i Łukasz poradzą sobie z żałobą i przeciwnościami, jakie szykuje dla nich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-16
W drugiej części poznajemy bliżej Gosię, przyjaciółkę Kamili. Cóż mogę powiedzieć, przypadek Gosi pokazuje, że człowiek ma wielkie pokłady wytrzymałości. Na tą dziewczynę spadły wszystkie możliwe nieszczęścia, a ona i tak walczy o godne, szczęśliwe życie. Muszę przyznać, że druga część serii kwiatowej sporo skorzystała na tej postaci. Gdyby nie jej historia, jestem pewna, że nie pochłonęłabym drugiego tomu tak szybko.
Z przykrością muszę stwierdzić, że poziom absurdu nadal jest wysoki – naliczyłam co najmniej cztery razy, gdy szczęka mi opadła do podłogi i nie mogłam jej podnieść przez kilka minut. Co ciekawe, te wszystkie absurdy zazwyczaj dotyczą Kamilki, więc nie ma się co dziwić, że dziewczyny nie lubię. I chyba nie polubię.
Drugi tom serii niesie nam przesłanie, że świat nie jest pełen dobrych ludzi, że istnieją na świecie wydarzenia, które mogą zachwiać ludzką psychiką do końca życia. Ważne jest jednak aby nigdy się nie poddawać, pomimo wielu złych i ciemnych dni. Tak jak powiedziałam wcześniej, tytułowa Gosia jest przykładem, który na dobre wrył mi się do głowy jako przykład kobiety, której los odebrał wszystko i nie szczędził jej razów. A ona na przekór jemu, postanowiła walczyć ze swoimi demonami. I o takie postaci w książkach modlę się najczęściej, bo bardzo ich mało ostatnio.
Autorka, moim zdaniem, trochę przesadza z doświadczaniem bohaterów. Ja wiem, że dramatyzm musi być ale na litość boską, na tych ludzi spada wszystko co najgorsze. Brakuje tylko plag egipskich. Zawsze byłam zdania, że umiar trzeba zachować. W tym wypadku także by się przydał.
Zakończenie to jakaś tragedia. Trochę nawiązuje do poprzedniego akapitu o plagach egipskich i absurdzie, więc nie będę się rozpisywać. Ja wiem, że materiał na 3 część musi być ale bez przesady.
Opisy flory znów mnie powaliły, brawo dla autorki. Wśród tych wszystkich nieszczęść opisy dawały mi nadzieję na lepsze jutro. ;)
Recenzja dostępna na blogu: e2--ksiazkowo.blog.pl
W drugiej części poznajemy bliżej Gosię, przyjaciółkę Kamili. Cóż mogę powiedzieć, przypadek Gosi pokazuje, że człowiek ma wielkie pokłady wytrzymałości. Na tą dziewczynę spadły wszystkie możliwe nieszczęścia, a ona i tak walczy o godne, szczęśliwe życie. Muszę przyznać, że druga część serii kwiatowej sporo skorzystała na tej postaci. Gdyby nie jej historia, jestem pewna,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-16
Główna bohaterka, Kamila, marzy o uwolnieniu się od dawnej, nieszczęśliwej miłości, własnym domu z ogrodem różanym i biblioteczce pełnej książek. Razem z ukochaną ciotką Łucją próbuje na chwilę zapomnieć o niespełnionym uczuciu i braku domu, róż i książek. Niespodziewanie na jej drodze staje okazja życia – zostaje zatrudniona jako kosztorysantka w dużej firmie, mimo braku referencji. Musi przeprowadzić się do innego miasta i zacząć nowe życie. Czy to dla nieśmiałej, lękliwej dziewczyny szansa życia? A może pułapka?
Z tą książką miałam ogromny problem. Wzięłam do ręki, zaczęłam czytać i nie mogłam oczom uwierzyć, że ktoś mógł stworzyć taką bohaterkę. Kamila niestety nie dała się ani trochę lubić i podejrzewam, że to był zabieg celowy. Mieliśmy zapewne zobaczyć jej przemianę. Niestety, nawet po tej rzekomej przemianie, Kamili nie polubiłam. O wiele bardziej spodobała mi się postać towarzyszącego jej mężczyzny. Tutaj brawa dla autorki za stworzenie fajnej męskiej postaci. Rzadko mam okazję spotkać w książkach mężczyzn, których chciałabym spotkać w realnych życiu. ;)
Niestety, książka jest momentami oderwana od rzeczywistości. Napisana jest w czasach współczesnych, więc autorka nie powinna mieć problemów z odniesieniem do współczesności. A tutaj problemy są. W kilku miejscach złapałam się za głowę i zastanawiałam, gdzie autorka podziała zdrowy rozsądek. Wydaje mi się, że skoro piszemy o czasach obecnym to powinniśmy trzymać się odrobinę realiów, a nie pozwalać by ponosiła nas fikcja literacka. W tym wypadku poniosła kilka razy aż za bardzo.
Fabuła, mimo, że momentami oderwana od rzeczywistości, okazuje się dość ciekawa i wartka – wydarzenia, w większości te złe, następują po sobie z prędkością światła. Mimo tego zawirowania, autorka zachowuje spójność, co cieszy. Bardzo podobają mi się także opisy flory wszelakiej. Nie jestem wielką fanką ogrodów i kwiatów ale doceniam, gdy ktoś w ładny sposób potrafi rozbudzić moją wyobraźnię o czymś, na czym ledwie się znam.
Zakończenie bardzo ciekawe, na minus jest to, że nie dowiadujemy się niczego, co irytuje. Przez całą książkę człowiek czeka na rozwiązanie tajemnicy i co? I nic. Wychodzi na to, że musisz czytelniku pognać do Empiku czy innego Matrasa po drugą część serii, żeby dowiedzieć się co i jak. Denerwujące to trochę.
Ogólnie książki nie oceniam dobrze. Czytałam co prawda gorsze pozycje ale to w niczym nie komplementuje tej. Bardzo żałuję, że jestem taką osoba, która jak zaczyna jakąś serię, to musi przeczytać ją całą. Bałam się, że druga część okaże się tragiczna. I na moje szczęście, pomyliłam się.
Recenzja dostepna na blogu : e2--ksiazkowo.blog.pl
Główna bohaterka, Kamila, marzy o uwolnieniu się od dawnej, nieszczęśliwej miłości, własnym domu z ogrodem różanym i biblioteczce pełnej książek. Razem z ukochaną ciotką Łucją próbuje na chwilę zapomnieć o niespełnionym uczuciu i braku domu, róż i książek. Niespodziewanie na jej drodze staje okazja życia – zostaje zatrudniona jako kosztorysantka w dużej firmie, mimo braku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Już od dawna nie czytałam żadnej obyczajówki. Nie dzieje się to bez powodu - najczęściej irytują mnie swoją przewidywalnością.
Trzeba powiedzieć to wprost, #niebonadamsterdamem kupiłam, ponieważ spodobała mi się okładka. Jest bardzo optymistyczna, spowodowała, że na mojej twarzy zagościł uśmiech. Dopiero w domu zauważyłam, że jest to kontynuacja. Trochę się obawiałam, że nie zrozumiem fabuły. Na szczęście to nie był żaden problem.
Fabuła jest bardzo ciekawa, choć momentami tempo akcji było dla mnie za wolne - jestem przyzwyczajona do kryminałów, w których akcja pędzi. Taka sielskość nie jest dla mnie. Nie mogę jednak powiedzieć, że się nudziłam. Bardzo podobała mi się wielowątkowość powieści, momentami miałam także wrażenie, że w każdym wątku czai się ukryty pewien morał, z którego czytelnik może czerpać dla siebie. To ciepła, lekka i pouczająca opowieść o tym, co się dzieje , gdy już sobie przysięgniemy przed świadkami dozgonną miłość. Niestety, bardzo rzadko można dokończyć historię słowami ,,i żyli długo i szczęśliwie". Minusem jest tutaj wspomniana przewidywalność - powieści obuczajowe mają to do siebie, że opierają się na wytartych schematach i historia Agnieszki nie jest tutaj żadnym wyjątkiem.
Już od dawna nie czytałam żadnej obyczajówki. Nie dzieje się to bez powodu - najczęściej irytują mnie swoją przewidywalnością.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrzeba powiedzieć to wprost, #niebonadamsterdamem kupiłam, ponieważ spodobała mi się okładka. Jest bardzo optymistyczna, spowodowała, że na mojej twarzy zagościł uśmiech. Dopiero w domu zauważyłam, że jest to kontynuacja. Trochę się obawiałam, że...