-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
"Porzuceni" to pierwsza książka autora, jaką miałam okazję przeczytać. Fabuła jest ciekawa, zawiła, motywy zbrodni również mroczne i mocne w opisach. Dwójka głównych bohaterów również robi wrażenie nakreśleniem, bo autor zadbał, by czytelnik mógł każdego z nich dobrze poznać, jednak klimatu ta powieść kompletnie nie ma. Jak dla mnie spory mankament, bo o ile pomysł jest dobry, tak całość odebrałam płasko. Nie pomogła tajemnicza zjawa, lawirowanie po ciemnych zaułkach, korytarzach, klatkach, bo choć mamy zbrodnię, która przyznaję, jest makabryczna, nie wywołuje głębszych emocji — przynajmniej u mnie nie wywołała. Dodatkowo praca policji również pozostawia wiele do życzenia (mam na myśli, chociażby scenę z uciekającym głównym podejrzanym — serio?). Jednak gdyby skupić się bardziej na psychologicznej warstwie bohaterów, a nie na samej zagadce, ta powieść zdecydowanie wygrywa. Każdy z bohaterów jest w jakiś sposób "wybrakowany" (to chyba dobre określenie), coś się za nim ciągnie jak przysłowiowy cień. Motyw nigdy nie jest usprawiedliwieniem, jednak autor zadbał, by czytelnik zrozumiał, z czym ma do czynienia. Jeżeli to wystarcza, to spokojnie można sięgać po "Porzuconych".
"Porzuceni" to pierwsza książka autora, jaką miałam okazję przeczytać. Fabuła jest ciekawa, zawiła, motywy zbrodni również mroczne i mocne w opisach. Dwójka głównych bohaterów również robi wrażenie nakreśleniem, bo autor zadbał, by czytelnik mógł każdego z nich dobrze poznać, jednak klimatu ta powieść kompletnie nie ma. Jak dla mnie spory mankament, bo o ile pomysł jest...
więcej mniej Pokaż mimo toRzadko sięgam po erotyki, bo z reguły są one schematyczne do bólu — on bogaty i drań, ona niewinna (do czasu), wielka miłość i namiętny seks. Ot wszystko. W "Neon Gods" również nie uświadczy się zawiłej fabuły, intryg czy wielu trzymających w napięciu scen, bo toczące się wydarzenia to po prostu tło dla historii Hadesa i Persefony, którzy wiadomo to od początku, będą razem. Trochę szkoda, bo mnie czegoś w tej powieści zabrakło, jak choćby zwykłego wyjaśnienia jak władzę w Olimpie można zdobyć, ale w końcu nie po fabułę się sięga do erotyków, tylko po pikantne sceny, a tych nie brakuje. Głównie poruszamy się po mrocznym świecie Hadesa, boga podziemia, który dla swoich "poddanych", jest człowiekiem (tak! Bogowie Olimpu w powieści są zwykłymi ludźmi, używają komórek i laptopów, prowadzą interesy w mieście) na równi bezwględnym jak i wyuzdanym. Przykładów kilka się znajdzie, od imprez tylko dla wybranych, po seks w miejscach publicznych. A jaka jest jego prawdziwa twarz wiedzą tylko wybrani i każdy, kto przeczyta "Neon Gods". Nie spodziewajcie się fajerwerków, ale czasu też nie zmarnujecie. Chyba.
Rzadko sięgam po erotyki, bo z reguły są one schematyczne do bólu — on bogaty i drań, ona niewinna (do czasu), wielka miłość i namiętny seks. Ot wszystko. W "Neon Gods" również nie uświadczy się zawiłej fabuły, intryg czy wielu trzymających w napięciu scen, bo toczące się wydarzenia to po prostu tło dla historii Hadesa i Persefony, którzy wiadomo to od początku, będą razem....
więcej mniej Pokaż mimo to
Kolejna magiczna baśń od Wydawnictwa Literackiego na moim koncie! Niezwykła powieść o odwadze i spojrzeniu na świat w taki sposób, w jaki patrzeć mogą tylko dzieci — bezpośrednio, nie klasyfikując, nie dzieląc, bez uprzedzeń. Przepełniona emocjami, z opisami, dzięki którym czujemy się częścią społeczności smutnego miasteczka Wdoligłaźnia (można sobie język połamać na tej nazwie).
Dorosły czytelnik na pewno odnajdzie w niej postaci czy zachowania, które spokojnie można przyrównać do świata realnego. We Wdoligłaźniu mieszają się dobro ze złem, obojętność z empatią, mądrość z głupotą, dbanie wyłącznie o własny interes z chęcią niesienia dobra tak po prostu. Ta powieść porusza do głębi i skłania do zastanowienia się, w jakim punkcie się znajdujemy. Jakim człowiekiem jesteśmy. Może również być wstępem do rozmowy z najmłodszymi o tym co to znaczy "człowieczeństwo", czy to wygląd fizyczny, czy jednak coś zupełnie innego? Ta powieść może być ku temu idealną bazą.
Pomijając przesłanie, jakie niesie, "Ogrzyca i dzieci" jest powieścią, w którą się wsiąka. Niezliczone przygody, wydarzenia, przenoszą nas na chwilę w zupełnie inny świat, świat, w którym magia i normalność mogą ze sobą współegzystować. Emanujący ciepłem i przekazujący swoje koleje losu głaz? Pewnie! Wystarczy go tylko dotknąć. Niesamowita książka! Jestem pod jej ogromnym wrażeniem.
Kolejna magiczna baśń od Wydawnictwa Literackiego na moim koncie! Niezwykła powieść o odwadze i spojrzeniu na świat w taki sposób, w jaki patrzeć mogą tylko dzieci — bezpośrednio, nie klasyfikując, nie dzieląc, bez uprzedzeń. Przepełniona emocjami, z opisami, dzięki którym czujemy się częścią społeczności smutnego miasteczka Wdoligłaźnia (można sobie język połamać na tej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nietypowe podchody czy gra na śmierć i życie? To pierwsze pytanie, które pojawia się w głowie czytelnika, kiedy zaczyna "Grę" Sary Antczak. Odpowiedź znajdziemy dopiero pod koniec, jednak dzięki wprowadzonym retrospekcją z życia graczy, możemy powoli ją sobie kształtować. "Gra" jest ciekawie poprowadzonym thrillerem, który momentami naprawdę podnosi ciśnienie i poziom lęku, o to co się dalej wydarzy. Wraz z graczami typujemy "kreta", patrzymy z podejrzeniem na innych, zastanawiamy się, czy i jaki mogą mieć interes, by być w lesie w środku niczego.
Klimat autorka dopasowała idealnie do warunków, jakie stworzyła swoim bohaterom. Ciemny las, który, choć cichy jednak cały czas żyje. Skupiając się na kolejnych zadaniach, mimo wszystko trzeba cały czas zachować czujność i to się udziela. Mimo iż wiesz, że takie coś nigdy nie zdarzy się w prawdziwym życiu, to i tak zastanawiasz się, czy za oknem nie ujrzysz znaku.
Dla mnie ta powieść ma zasadniczo jeden minus — właśnie zakończenie. Kompletnie nie pasuje mi do trzymającej w napięciu fabuły, przez którą wręcz przepłynęłam (tak wciąga!). Zaskakujące na pewno, jednak u mnie spowodował całkowity spadek adrenaliny. Ale to jedyne co mi się nie podobało, reszta sztos!
Nietypowe podchody czy gra na śmierć i życie? To pierwsze pytanie, które pojawia się w głowie czytelnika, kiedy zaczyna "Grę" Sary Antczak. Odpowiedź znajdziemy dopiero pod koniec, jednak dzięki wprowadzonym retrospekcją z życia graczy, możemy powoli ją sobie kształtować. "Gra" jest ciekawie poprowadzonym thrillerem, który momentami naprawdę podnosi ciśnienie i poziom lęku,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kolejna powieść z Bożydarem i aniołkiem Licho nie zawodzi. Bożydar wchodzi w wiek, kiedy do męskiego towarzystwa dołącza dziewczynka. Będąc pół człowiekiem, pół zjawą, pół glutem, mając za ojca nieszczęsnego widmowego poetę Szczęsnego, a dodatkowo dzieląc dom z najróżniejszymi stworzeniami, od aniołów począwszy, na krasnalach skończywszy, to cóż, na polu damsko-męskim naprawdę łatwo nie będzie.
"Małe Licho i babskie sprawki" to książka nie tylko dla dzieci, autorka bardzo sprawnie miesza w niej poczucie humoru z lekcją o dorastaniu, o wyznaczaniu nowych granic, przekraczaniu stref komfortu. Nagle stary porządek świata burzy nowa klasa, nowy nauczyciel, nowa koleżanka. A co nowe zawsze wydaje się straszne. Jednak czy rzeczywiście jest czego się bać? W przewrotny i zabawny sposób autorka pokazuje jak oswoić się z tym, co jeszcze chwilę temu przerażało.
Jednak to, co mnie najbardziej w "Małym Lichu i babskich sprawkach" uderzyło, to pod lekką fabułą jest miejsce na uczucia trudne, na smutek, żal, rozpacz, które odbierają radość życia. Pod postacią mitycznego stwora Marta Kisiel pokazała, że zamykanie się w bólu i odtrącane pomocy nie prowadzi do poprawy, wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej, a rozpacz rośnie i zamyka nas w bańce, z której ciężko się wydostać.
Z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Bożydara, a po cichu liczę, że w następnych częściach (oby ich było dużo!) będzie więcej aniołka z tęczowymi oczami i uczuleniem na pierze, bo go wręcz uwielbiam. Alleluja apsik!
Kolejna powieść z Bożydarem i aniołkiem Licho nie zawodzi. Bożydar wchodzi w wiek, kiedy do męskiego towarzystwa dołącza dziewczynka. Będąc pół człowiekiem, pół zjawą, pół glutem, mając za ojca nieszczęsnego widmowego poetę Szczęsnego, a dodatkowo dzieląc dom z najróżniejszymi stworzeniami, od aniołów począwszy, na krasnalach skończywszy, to cóż, na polu damsko-męskim...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Zapomniany" to najmroczniejsza odsłona Adriana Bednarka, z jaką miałam do czynienia. W tej książce właściwie nie ma żadnych hamulców jeżeli chodzi o pastwienie się nad człowiekiem, zarówno znęcaniem fizycznym jak i psychicznym, niszczeniem poprzez gwałt czy wykorzystywanie. Bohaterów "Zapomnianego" na pewno nie chciałabym spotkać na swojej drodze.
"Zapomniany" to fikcja, w której mieszają się najgorsze i najczarniejsze występki. "Łowy" dwóch głównych bohaterów są w tej powieści bardzo mocnym punktem i stanowią punkt wyjścia dla późniejszych, równie przerażających wydarzeń. Pozostaje kwestia czy autor nie przedobrzył, ale to już indywidualne podejście odbiorcy. Jak dla mnie momentami jest w niej trochę za mało realizmu, bo choć zdaję sobie sprawę, że fabuła jest wyłącznie wymysłem autora, to jednak główni bohaterowie, żyjąc w normalnym środowisku, mają niezwykle dużo szczęścia i niesamowite znajomości, dzięki którym wiele mogą. Nie jest to ogromna wada, a dla całości pewne zabiegi są dość istotne, jednak mnie niekiedy to męczyło. Mimo wszystko nie sposób nie polecać książek autora. "Zapomnianym" Adrian Bednarek wszedł dla mnie na inny poziom brutalności, zdecydowanie mocniejszy w odbiorze.
"Zapomniany" to najmroczniejsza odsłona Adriana Bednarka, z jaką miałam do czynienia. W tej książce właściwie nie ma żadnych hamulców jeżeli chodzi o pastwienie się nad człowiekiem, zarówno znęcaniem fizycznym jak i psychicznym, niszczeniem poprzez gwałt czy wykorzystywanie. Bohaterów "Zapomnianego" na pewno nie chciałabym spotkać na swojej drodze.
"Zapomniany" to fikcja,...
Każda powieść z demonicznej serii, poza kryminalnym wątkiem skrywała coś jeszcze, jakiś trudny społecznie, ale ważny temat, który autorka bardzo umiejętnie wplata w fabułę. W "Utopcu" jest to znęcanie się nad rodziną. Idealne małżeństwo z ogromną rysą pod piękną otoczką.
"Utopiec" zaczyna się tajemniczo i do końca taki pozostaje. Dodatkowo autorka posyła Radwana w opuszczone przez ludzi miejsca, co dodatkowo buduje ciekawy klimat. Sama zagadka też nie jest oczywista, wątków, a tym samym motywów jest kilka, również potencjalnych sprawców więcej niż jeden. Dodatkowo pojawia się ktoś, kto bardzo chce sprowadzić dziennikarza na niewłaściwy trop.
"Utopiec" to nie tylko trup oraz śledztwo, to również dalsza część zapisków z życia dziennikarza Tomasza Radwana, który został usidlony, jednak sielskie i spokojne życie nie jest mu pisane. Czy Lena wytrzyma?
Kolejna bardzo sprawnie napisana część, zamknięta, bez niedopowiedzeń, czy nierozwiązanych wątków. Jedyne zastrzeżenia mam co do pracy poznańskich policjantów, bo autorka potrafi wczuć się w rolę śledczego, a tu mierził mnie ich brak profesjonalizmu. Najwyraźniej tym razem mamy czarną owcę w stadzie. Mimo tego bezsprzecznie polecam!
Każda powieść z demonicznej serii, poza kryminalnym wątkiem skrywała coś jeszcze, jakiś trudny społecznie, ale ważny temat, który autorka bardzo umiejętnie wplata w fabułę. W "Utopcu" jest to znęcanie się nad rodziną. Idealne małżeństwo z ogromną rysą pod piękną otoczką.
"Utopiec" zaczyna się tajemniczo i do końca taki pozostaje. Dodatkowo autorka posyła Radwana w...
Na "Duszący zapach bzu" czekałam bardzo długo, ponieważ zaczynając sagę rodziny z ulicy Ogrodowej "Słonecznikami po burzy", Ewelina Mantycka urzekła dopracowaną powieścią nie tylko pod względem warsztatowym, ale postaciami, fabułą i tym, co mnie najbardziej wtedy zachwyciło, czyli tajemnicą skrywaną w rodzinie Leszczyńskich. I otrzymuję kontynuację, którą mam wrażenie, napisał ktoś inny.
Po aurze wokół prababki Rozalii został jedynie ślad, a jej wątek został do powieści "wyciśnięty", trochę w rozmowie, trochę w urywkach pamiętnika z lat wojennych (jak dla mnie najciekawszy z całej książki, ale niestety bardzo krótki). Przez to wygląda jak przerywnik bieżących wydarzeń, a nie osobny wątek. Podobnie ma się z historią Izy. Jak dla mnie prywatne śledztwo dotyczące jej śmierci, dało jedynie punkt wyjścia do romansu jednej z bohaterek i nic poza tym.
Na pierwszy plan wysuwa się do szpiku kości słodka historia miłosna Fabiana i Lilki. Jeżeli czytaliście "Słoneczniki po burzy" to właśnie tam pojawia się przystojny i męski mechanik, który teraz zmienia się w rozmarzonego "słodziaka", najchętniej wiecznie wpatrującego się w kobiety swojego życia. Postać i zachowanie Klaudii taktycznie przemilczę, bo autorka zrobiła jej ogromną krzywdę robiąc z niej osobę, która mózgu używała chyba tylko jako eksponatu na biologii. O własnym zdaje się nie mieć pojęcia.
Styl, konstrukcja nowych postaci to również inna Ewelina Mantycka. Jak dla mnie bez fajerwerków.
Na "Duszący zapach bzu" czekałam bardzo długo, ponieważ zaczynając sagę rodziny z ulicy Ogrodowej "Słonecznikami po burzy", Ewelina Mantycka urzekła dopracowaną powieścią nie tylko pod względem warsztatowym, ale postaciami, fabułą i tym, co mnie najbardziej wtedy zachwyciło, czyli tajemnicą skrywaną w rodzinie Leszczyńskich. I otrzymuję kontynuację, którą mam wrażenie,...
więcej mniej Pokaż mimo toGrażynka jest... grażynkowa do szpiku kości, taka polska wersja Bridget Jones. Z lekką nadwagą, lekko światowa, a jednak nadal swojska polska z przywarami. "365 dni Grażynki" to absurdalna i okraszona dość przaśnym humorem powieść, w fabule której próżno szukać jakiejkolwiek logiki. Ona po prostu się dzieje, a autor albo czytelnika kupi swoją parodią, albo nie, bo poczucie humoru każdy ma inne. Dla mnie ta historia była trochę jak niektóre kabarety, kiedy się kończą, uznajesz, że ogólnie były zabawne, wywołały uśmiech, jednak w trakcie pojawiają się również kiedy masz ochotę przewrócić oczami. Do oryginału nie porównam, bo nie znam i nie poznam, Grażynka pardon Graziella, w zupełności mi wystarczy.
Grażynka jest... grażynkowa do szpiku kości, taka polska wersja Bridget Jones. Z lekką nadwagą, lekko światowa, a jednak nadal swojska polska z przywarami. "365 dni Grażynki" to absurdalna i okraszona dość przaśnym humorem powieść, w fabule której próżno szukać jakiejkolwiek logiki. Ona po prostu się dzieje, a autor albo czytelnika kupi swoją parodią, albo nie, bo poczucie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Alkoholik — to słowo z marszu kojarzy się z zalegający na ławce, brudnym menelem. I to najczęściej płci męskiej. U Natalii Nowak-Lewandowskiej pije kobieta, żona, matka, córka, pracownik, który lubi swoją pracę i codziennie idzie do niej z uśmiechem, świetny fachowiec, więc co poszło źle?
"Cień w lustrze" to powieść, w której poznajmy wszystkie etapy choroby alkoholowej. Na podstawie życia zwyczajnej młodej kobiety, takiej, jaką na co dzień spotykamy w drodze, pokazuje, jak nieuchronnie alkohol zmienia osobę, którą znaliśmy w kogoś zupełnie obcego. Powolną drogę ku samemu dnu, ale również powolną drogę na powierzchnię, ku wyrwaniu się ze szponów nałogu. I odbudowaniu tego co wydawało się stracone.
"Cień w lustrze" jest książką wstrząsającą i zostającą w czytelniku na długo po ostatniej przeczytanej stronie. Alkoholizm dotyka nie tylko głównej bohaterki, również całej jej rodziny, przyjaciół, znajomych. Ta choroba jakby się rozprzestrzenia, choć przecież nie jest zakaźna. Cierpi uzależniony, cierpi współuzależniony i ta powieść właśnie w większości składa się z bólu i kłamstw. I bezsilności. Nie jest łatwa, ale na pewno potrzebna.
Alkoholik — to słowo z marszu kojarzy się z zalegający na ławce, brudnym menelem. I to najczęściej płci męskiej. U Natalii Nowak-Lewandowskiej pije kobieta, żona, matka, córka, pracownik, który lubi swoją pracę i codziennie idzie do niej z uśmiechem, świetny fachowiec, więc co poszło źle?
"Cień w lustrze" to powieść, w której poznajmy wszystkie etapy choroby alkoholowej....
"Znajdź mnie" intryguje pomysłem na fabułę, postaciami, które są świetnie wykreowane, klimatem oraz stopniowanym napięciem. Początek nie zapowiada tak szybkiego tempa, jaki serwuje autorka na koniec, a jest on rodem z amerykańskich filmów akcji — czy to wada, czy zaleta ciężko powiedzieć, bo jednak mnie pewne sceny raziły, ale jest to fikcja, więc bohater może wszystko i może być niezniszczalny. W każdym razie powieść rozwija się niespiesznie, pozwala poznać każdą z postaci i wczuć się w emocje, z jakimi one się zmagają. A prowadzona sprawa rozdrapuje stare rany, wchodząc w bardzo osobistą sferę zarówno Reni jak i Daniela.
"Znajdź mnie" jest niepokojąca i to nie tylko za sprawą miejsca akcji, którym jest pustynia, a ta wiadomo, ciągle się zmienia, żyje własnym życiem, ale poznając mechanizm, jaki stosował morderca, by potem wrócić do swojego domu jak gdyby nigdy nic, wywołuje dreszcze. Odczujemy je również kiedy uświadomimy sobie, że można żyć pod jednym dachem z dr. Jekyllem i Mr Hydem kompletnie nie wiedząc o ich prawdziwej naturze, bo w końcu jako dzieci komu mamy ufać jeśli nie swoim rodzicom?
"Znajdź mnie" intryguje pomysłem na fabułę, postaciami, które są świetnie wykreowane, klimatem oraz stopniowanym napięciem. Początek nie zapowiada tak szybkiego tempa, jaki serwuje autorka na koniec, a jest on rodem z amerykańskich filmów akcji — czy to wada, czy zaleta ciężko powiedzieć, bo jednak mnie pewne sceny raziły, ale jest to fikcja, więc bohater może wszystko i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Stan splatania to choroba, a właściwie zespół zaburzeń mózgu, jednak w powieści o tym tytule, do owego naukowego terminu jest tylko krótkie nawiązanie, bo nie o nim jest ta książka, a o splątanych nastolatkach, których życie dominuje "co o mnie powiedzą inni?", o nastolatkach, których poczucie własnej wartości buduje presja na liczbę serduszek i lajków w mediach społecznościowych. To także nastolatki z zamkniętych, luksusowych osiedli, które teoretycznie mają wszystko, a tak naprawdę nie mają nic. Wolontariat w Domu Opieki otwiera im oczy na to, o co rzeczywiście warto walczyć i dzięki czemu warto codziennie wstawać rano. Zderzenie dwóch zupełnie różnych światów, czy jednak z odmiennymi potrzebami?
"Stan splatania" wydaje się być powieścią idealną dla młodych, wrażliwych ludzi, ale jest również idealną dla nas, czytelników starszych, bardziej doświadczonych. Na pewno będzie jedną z moich ulubionych.
Stan splatania to choroba, a właściwie zespół zaburzeń mózgu, jednak w powieści o tym tytule, do owego naukowego terminu jest tylko krótkie nawiązanie, bo nie o nim jest ta książka, a o splątanych nastolatkach, których życie dominuje "co o mnie powiedzą inni?", o nastolatkach, których poczucie własnej wartości buduje presja na liczbę serduszek i lajków w mediach...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Wróć przed zmrokiem" całe szczęście nie okazała się rasowym horrorem, a powieścią grozy z elementami nadprzyrodzonymi. Klimat ta powieść ma naprawdę fantastyczny! Ja generalnie należę do "straszków" i niestety nie jest mnie ciężko wystraszyć, dlatego do książki podchodziłam bardzo ostrożnie. Niepotrzebnie, bo autor przeplata historię nawiedzonego domu z bieżącą akcją, a ta nie jest podszyta grozą, raczej lekkim niepokojem. Napięcie jest stopniowane, bo to też nie tak, że spada na nas od razu cała groza, ona narasta ze strony na stronę, aż dochodzimy do punktu kulminacyjnego.
To moja pierwsza powieść autora i od razu swoim piórem wciągnął mnie w tę historię. Nie obwołam go nowym mistrzem grozy, ale książką "Wróć przed zmrokiem" w moim subiektywnym rankingu, plasuje się dość wysoko. Polecam.
"Wróć przed zmrokiem" całe szczęście nie okazała się rasowym horrorem, a powieścią grozy z elementami nadprzyrodzonymi. Klimat ta powieść ma naprawdę fantastyczny! Ja generalnie należę do "straszków" i niestety nie jest mnie ciężko wystraszyć, dlatego do książki podchodziłam bardzo ostrożnie. Niepotrzebnie, bo autor przeplata historię nawiedzonego domu z bieżącą akcją, a ta...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Gwiazdeczka" to przede wszystkim powieść o wybaczeniu, chęci naprawy relacji. Drugiej szansie, zarówno tej danej jak i otrzymanej. Aleksandra Rak pisze emocjami, co bardzo dobrze widać w całej powieści. Nie brak w niej gorzkich momentów, nie brak chwil, w których chcemy po przyjacielski poklepać główną bohaterów po ramieniu i powiedzieć "będzie dobrze", a osoby wrażliwe pewnie otrą łzę wzruszenia.
Właśnie na przykładzie Asi widzimy jak trudno niekiedy zachować się "jak należy", jak ciężko uśmiechać się kiedy w środku czujemy ciężar. "Gwiazdeczka" mimo poruszanych w niej trudnych tematów, jak chociażby życie z chorym na Alzheimera czy powrót do społeczeństwa po więzieniu, jest powieścią optymistyczną. Cudownie pozytywną, bo przecież mrok w końcu rozjaśni blask, a na niebie zabłysną gwiazdy. Serdecznie polecam.
"Gwiazdeczka" to przede wszystkim powieść o wybaczeniu, chęci naprawy relacji. Drugiej szansie, zarówno tej danej jak i otrzymanej. Aleksandra Rak pisze emocjami, co bardzo dobrze widać w całej powieści. Nie brak w niej gorzkich momentów, nie brak chwil, w których chcemy po przyjacielski poklepać główną bohaterów po ramieniu i powiedzieć "będzie dobrze", a osoby wrażliwe...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dobry, pełnokrwisty kryminał z nietypową zagadką i nietypowym śledczym. "Krzycz jeśli żyjesz" to powieść, w której dzięki głównemu bohaterowi Konradowi Kroonowi, możemy od podszewki poznać pracę, jaką na co dzień wykonuje prokurator. Z reporterską wręcz dokładnością autor przekazał wszelkie czynności od zawiadomienia, po etapy śledztwa, aż do finału — umorzenia lub sądu. Dodatkowo Konradowi daleko od wypalonego weterana, choć przeciążenie pracą ciężko mu ukryć. Jest z niego niezwykle interesująca postać.
Samo śledztwo przeplatane jest wspomnieniami kilkorga młodych ludzi, którzy przeżywają najbardziej szalone i chyba równie niebezpieczne lato. Różne charaktery, różne podejście do życia, a jednak znajdują wspólny język, eksperymenty na granicy prawa, to dla nich kwintesencja tych wakacji.
Początkowo ciężko mi było się wygryźć w nowoczesny, młodzieżowy język, jakim przez większość czasu posługuje się autor. Jednak z czasem przywykłam i z nieustającym zaciekawieniem próbowałam rozplątać zawiłe nitki śledztwa. "Krzycz jeśli żyjesz" to na pewno mocny debiut, z morderstwem, którego motyw początkowo ciężko dostrzec, a kiedy mamy rozwiązanie, wszystko okazuje się inne, niż podejrzewaliśmy.
Niedawno byłam w Gdańsku, więc wszystkie opisywane miejsca widziałam we własnej głowie, co dodatkowo podkręciło klimat. Polecam!
Dobry, pełnokrwisty kryminał z nietypową zagadką i nietypowym śledczym. "Krzycz jeśli żyjesz" to powieść, w której dzięki głównemu bohaterowi Konradowi Kroonowi, możemy od podszewki poznać pracę, jaką na co dzień wykonuje prokurator. Z reporterską wręcz dokładnością autor przekazał wszelkie czynności od zawiadomienia, po etapy śledztwa, aż do finału — umorzenia lub sądu....
więcej Pokaż mimo to