-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Nietypowe podchody czy gra na śmierć i życie? To pierwsze pytanie, które pojawia się w głowie czytelnika, kiedy zaczyna "Grę" Sary Antczak. Odpowiedź znajdziemy dopiero pod koniec, jednak dzięki wprowadzonym retrospekcją z życia graczy, możemy powoli ją sobie kształtować. "Gra" jest ciekawie poprowadzonym thrillerem, który momentami naprawdę podnosi ciśnienie i poziom lęku, o to co się dalej wydarzy. Wraz z graczami typujemy "kreta", patrzymy z podejrzeniem na innych, zastanawiamy się, czy i jaki mogą mieć interes, by być w lesie w środku niczego.
Klimat autorka dopasowała idealnie do warunków, jakie stworzyła swoim bohaterom. Ciemny las, który, choć cichy jednak cały czas żyje. Skupiając się na kolejnych zadaniach, mimo wszystko trzeba cały czas zachować czujność i to się udziela. Mimo iż wiesz, że takie coś nigdy nie zdarzy się w prawdziwym życiu, to i tak zastanawiasz się, czy za oknem nie ujrzysz znaku.
Dla mnie ta powieść ma zasadniczo jeden minus — właśnie zakończenie. Kompletnie nie pasuje mi do trzymającej w napięciu fabuły, przez którą wręcz przepłynęłam (tak wciąga!). Zaskakujące na pewno, jednak u mnie spowodował całkowity spadek adrenaliny. Ale to jedyne co mi się nie podobało, reszta sztos!
Nietypowe podchody czy gra na śmierć i życie? To pierwsze pytanie, które pojawia się w głowie czytelnika, kiedy zaczyna "Grę" Sary Antczak. Odpowiedź znajdziemy dopiero pod koniec, jednak dzięki wprowadzonym retrospekcją z życia graczy, możemy powoli ją sobie kształtować. "Gra" jest ciekawie poprowadzonym thrillerem, który momentami naprawdę podnosi ciśnienie i poziom lęku,...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Żołnierskie serce" to moja pierwsza powieść autora i na plus zapisuję mu kreację głównego bohatera Piotra, którego poznajemy w momencie, gdy wydaje się być, na przegranej pozycji. Żołnierza, borykającego się nie tylko z fizycznym kalectwem, ale i zespołem stresu pourazowego oraz społecznym napiętnowaniem, jako tego, który jest winny śmierci innych. Żołnierza, który zawiódł. Jego postać jest niezwykle dopracowana, autor pokazał jak z otyłego, zakompleksionego nastolatka-popychadła, staje się znającym swoją wartość młodym żołnierzem, jak dzięki swoim umiejętnością, ale i chłodnej ocenie wspina po szczeblach kariery, aż do jednej decyzji, która wydaje się pozbawić go wszystkiego, na co ciężko pracował i zmusza do ucieczki. Piotr jest zdecydowanie bardzo mocnym punktem tej powieści. Poza Piotrem mamy również Emilię, dziewczynę, która nie mając innego wyjścia, stała się dla własnego rodzeństwa siostrą, matką i ojcem w jednym. Piotra i Emilię połączy dom na górce, czy tylko dom?
Jednak mimo trudnych tematów, bo oprócz PTSD mamy również chłopca z niepełnosprawnością intelektualną, znęcanie się nad rodziną, prześladowanie w szkole, to powieść nie przytłacza, sposób, w jaki jest napisana, wzbudza czytelniku nadzieję, jakąś iskrę optymizmu, więc autor idealnie wy balansował to co złe i to, co dobre, to co doprowadza do rozpaczy i to, dzięki czemu się uśmiechamy. Do tego mistrzowsko nakreślony klimat małego miasteczka, kryjącego w sobie patologię nie tylko społeczną, ale i na szczeblach lokalnej władzy, a także ludzi, którzy o po prostu mogą więcej, czy to dla jasnej, czy ciemnej strony. Godna polecenia!
"Żołnierskie serce" to moja pierwsza powieść autora i na plus zapisuję mu kreację głównego bohatera Piotra, którego poznajemy w momencie, gdy wydaje się być, na przegranej pozycji. Żołnierza, borykającego się nie tylko z fizycznym kalectwem, ale i zespołem stresu pourazowego oraz społecznym napiętnowaniem, jako tego, który jest winny śmierci innych. Żołnierza, który...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie znam cobenowskiej serii z Myronem Bolitarem, więc dla mnie postać Wina była czystą kartą. Arogancki awanturnik, który dzięki milionom na koncie może właściwie wszystko, a jednak trzymający się swojego własnego kodeksu moralnego. Postać nie do końca jednoznaczna, co ja akurat bardzo lubię. Sama zagadka kryminalna, historia rodziny Lockwoodów, choć ważna i interesująca, jest na drugim planie, na pierwszy zdecydowanie wysuwa się Win, którego sylwetkę doskonale da się poznać na tle prowadzonej przez niego sprawy. Myślę, że to nie ostatnia powieść, gdzie ta postać będzie grała pierwsze skrzypce, więc na pewno będę wypatrywała kolejnych.
"Mów mi Win" to thriller z klimatem, w którym autor tak połączył obie sprawy, że otrzymujemy powieść pełną napięcia i oczekiwania na kolejne wydarzenia. Koniec świetnie spiął to, co ciągle gdzieś mi umykało, co niby widoczne, a jednak nie do końca dostrzegalne. Osią fabuły jest rodzina Lockwoodów, wydarzenia bieżące oraz z przeszłości nakładają się na siebie, jednak nie od razu tworzą zamkniętą całość, do tej musimy dojść powoli, składając wszystkie elementy. Bardzo dobrze się przy niej bawiłam i polecam.
Nie znam cobenowskiej serii z Myronem Bolitarem, więc dla mnie postać Wina była czystą kartą. Arogancki awanturnik, który dzięki milionom na koncie może właściwie wszystko, a jednak trzymający się swojego własnego kodeksu moralnego. Postać nie do końca jednoznaczna, co ja akurat bardzo lubię. Sama zagadka kryminalna, historia rodziny Lockwoodów, choć ważna i interesująca,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Gdybym miała przyznawać gwiazdki za ilość trupów oraz okrucieństwo, z jaką zostaje zadana śmierć, to "moc krwi" byłaby naprawdę wysoko. Jednak w thrillerze przede wszystkim powinien być klimat, a tego dla mnie nie było. Nie czuć grozy, choć morderca jest bardzo nietypowym osobnikiem, nie czuć lęku, choć zbrodnie są częste i brutalne. Autorka w jednej scenie "pokazała" sprawcę, który musiał wyjść z kryjówki w środku dnia, a jedyną reakcją był... brak reakcji, więc gdzie ci zastraszeni krakowianie? Praca policji to również kompletna pomyłka, ustalają jedno, robią zupełnie coś innego. Jeszcze, żeby te czynności do czegoś prowadziły, no ale nie prowadzą, a ofiarami można by wypełnić osiedle mieszkaniowe, więc mnie tu sporo zgrzytało.
Mocną stroną powieści jest kreacja mordercy, postać, w której misję naprawdę można uwierzyć. Można dopuścić do siebie myśl, że taką osobę druga, podobnie myśląca, może ukształtować. Sama historia Scytów jest ciekawa, dobrze wpleciona w fabułę, natomiast nie wiem, czy ratuje wszystko inne. Jak dla mnie — nie.
Gdybym miała przyznawać gwiazdki za ilość trupów oraz okrucieństwo, z jaką zostaje zadana śmierć, to "moc krwi" byłaby naprawdę wysoko. Jednak w thrillerze przede wszystkim powinien być klimat, a tego dla mnie nie było. Nie czuć grozy, choć morderca jest bardzo nietypowym osobnikiem, nie czuć lęku, choć zbrodnie są częste i brutalne. Autorka w jednej scenie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo lubię książki Magdaleny Majcher, autorka w każdej odsłonie, czy to tej obyczajowej jak w dylogii "Światło, które nigdy nie gaśnie"/ "Światło, które rozjaśnia mrok", czy w "True crime" świetnie się odnajduje, a dodatkowo potrafi wszystkie swoje emocje przelać na czytelnika.
"Światło, które rozjaśnia mrok" to powieść o wybaczeniu, naprawie relacji, nawet jeśli wydaje się, że szans na zmianę nie ma. Na przykładzie głównej bohaterki widzimy, jak trudne czasem trzeba podjąć kroki, by móc wyjść na prostą. Jak łatwo zranić i zniszczyć życie jedną niewłaściwą decyzją, bo Agata została nie tylko poturbowana psychicznie przez aferę z udziałem jej męża, ale praktycznie z dnia na dzień pozbawiona środków do życia. Stabilizacji szuka nad ukochanym morzem w miejscu, z którego uciekła, u rodziny, z którą więzy mocno się pokomplikowały. Kobieta niejednokrotnie będzie sobie zadawała pytanie czy było warto? Odpowiedzi musicie poszukać w książce. Polecam.
Bardzo lubię książki Magdaleny Majcher, autorka w każdej odsłonie, czy to tej obyczajowej jak w dylogii "Światło, które nigdy nie gaśnie"/ "Światło, które rozjaśnia mrok", czy w "True crime" świetnie się odnajduje, a dodatkowo potrafi wszystkie swoje emocje przelać na czytelnika.
"Światło, które rozjaśnia mrok" to powieść o wybaczeniu, naprawie relacji, nawet jeśli wydaje...
"Wysłuchaj mnie" porusza bardzo ważny problem, z jakim zmaga się wiele kobiet po porodzie, a mianowicie depresja. Autorka pokazała, do czego może dojść, jeżeli nie wiemy jak i gdzie szukać pomocy, ani nie uzyskamy wsparcia od najbliższych, którzy niestety też jasnowidzami nie są i skoro widzą żonę/córkę uśmiechniętą i "ogarniającą", to znaczy, że nic złego się nie dzieje. Ot zwykłe zmęczenie młodej matki. Z tej książki bije właśnie brak rozmowy, bo tego najbardziej brakuje głównej bohaterce, by ją ktoś wysłuchał. Emocje głównej bohaterki naprawdę działają na czytelnika, bo powieść tymi emocjami jest przesiąknięta.
Problemem natomiast — dla mnie — jest samo wykonanie. Wolałabym, żeby autorka skupiła się na jednym temacie, właśnie tym, który podjęła i nie wrzucała do powieści kolejnego wątku, czyli traumy z przeszłości głównej bohaterki. Nie powiem, że sam w sobie pomysł był zły, bo może nie, jednak mieszanie depresji i tajemnicy rodzinnej, może nakierować czytelnika na wniosek, że depresja wzięła się właśnie z tych trudnych wydarzeń z dzieciństwa, a przecież to choroba, która dotyka również osób, które wiodły "normalne" i szczęśliwe życie. Dlatego mnie ten miks nie przekonuje. Dodatkowo powieść niestety ma sporo błędów korekcyjno-redaktorskich. Sami zdecydujcie czy po nią sięgniecie.
"Wysłuchaj mnie" porusza bardzo ważny problem, z jakim zmaga się wiele kobiet po porodzie, a mianowicie depresja. Autorka pokazała, do czego może dojść, jeżeli nie wiemy jak i gdzie szukać pomocy, ani nie uzyskamy wsparcia od najbliższych, którzy niestety też jasnowidzami nie są i skoro widzą żonę/córkę uśmiechniętą i "ogarniającą", to znaczy, że nic złego się nie dzieje....
więcej mniej Pokaż mimo to
"Cuda codzienności" nie jest książką, o której łatwo mi pisać. Jest niby zwyczajna, o ludiach, ich życiu, losie, nie zawsze łatwym, o codzienności. A jednak autorka potrafi wpleść w tę codzienność magię, która chwyta i za serce i za gardło. Wcale nie za sprawą Wigilii i przygotowań do Świąt, które autorka obrała jako stały punkt w swojej powieści, bo ta magia wypływa ze zwyczajnych codziennych spraw, takich, których nie dostrzegamy, bo one po prostu są, przywykliśmy do nich. Dzięki nim każda czynność nabiera sensu. Dostrzec możemy je zawsze, wystarczy tylko dobrze spojrzeć.
"Cuda codzienności" to niezwykła podróż, którą zaczynamy zimą w 1863 roku w małej lubelskiej wiosce i każdy kolejny rozdział, aż do 1918 również zaczynamy zimą. Zmieniają się lata, zmieniają się obyczaje (ogromne uznanie dla autorki za opis rytuałów i obrzędów związanych z życiem na lubelskiej wsi, o których nie miałam pojęcia, a na pewno są piękną lekcją historii regionu), przeplatane niespokojną historią polski, ale jednak mających mimo wszystko jedną wspólną stałą — rodzinę. Bo czy w Wigilię ważniejsze jest, czy na stole podamy barszcz z grzybami, czy czerwony, czy jednak kto przy tym stole z nami zasiada? Polecam.
"Cuda codzienności" nie jest książką, o której łatwo mi pisać. Jest niby zwyczajna, o ludiach, ich życiu, losie, nie zawsze łatwym, o codzienności. A jednak autorka potrafi wpleść w tę codzienność magię, która chwyta i za serce i za gardło. Wcale nie za sprawą Wigilii i przygotowań do Świąt, które autorka obrała jako stały punkt w swojej powieści, bo ta magia wypływa ze...
więcej mniej Pokaż mimo to
Sylwia Bies kolejny raz pokazała, że thrillery psychologiczne to zdecydowanie jej gatunek. "Arcykapłanka" jest powieścią z genialnym klimatem, który twory się stopniowo. Tym gęstszy im dalej idziemy przez tę powieść. Przypadkowe spotkanie po latach daje punkt wyjścia do niesamowitej historii, w której autorka tak zgrabnie miesza faktami, że nie sposób domyśleć się finału. Wraz z główną bohaterką zostajemy porwani w świat magii i ezoteryki, gdzie o każdym kolejnym kroku, decydują karty tarota.
Właśnie świat "wróżek" był dla mnie tym najbardziej intrygującym, to jak bardzo takie osoby potrafią od siebie uzależnić, sprawić by ciężko było podjąć decyzję bez wcześniejszej konsultacji. Jak bardzo bez podawania konkretów, a tylko rzucając ogólnikami, działają na wyobraźnię ich klienta, tak, by sam zainteresowany dopasował sobie słowa do własnych problemów. I zawsze trafiają one w punkt.
"Arcykapłanka" jest rewelacyjnie napisaną książką, która niebanalnym wątkiem przewodnim łączy wszystkie pozostałe. Serdecznie polecam.
Sylwia Bies kolejny raz pokazała, że thrillery psychologiczne to zdecydowanie jej gatunek. "Arcykapłanka" jest powieścią z genialnym klimatem, który twory się stopniowo. Tym gęstszy im dalej idziemy przez tę powieść. Przypadkowe spotkanie po latach daje punkt wyjścia do niesamowitej historii, w której autorka tak zgrabnie miesza faktami, że nie sposób domyśleć się finału....
więcej mniej Pokaż mimo to
"Legenda ludowa" to dość udany początek serii Cuda wianki autorstwa Karoliny Derkacz. Powieść przede wszystkim ratuje humor, którego jest sporo i w momentach adekwatnych, dodatkowo zaletą są barwni mieszkańcy, choć ich charakterystyka wypadła mało plastycznie, podobnie jak i całej wsi Wisłowice. Książka jest gruba, jednak nie nudna, wiele się w niej dzieje, a przystępny język pomaga w płynnym przechodzeniu od sceny do sceny. Końcówka lekko mnie rozczarowała, nie było tąpnięcia, efektu wow, podobnie rzecz ma się z zagadką kryminalną. Chyba spodziewałam się czegoś mocniejszego, a sam styl w jakim, prowadzone jest śledztwo, niespecjalnie przypadł mi do gustu. Jako komedia sprawdzi się idealnie, jako klimatyczne fantasy ze słowiańskimi motywami myślę, że też nie rozczaruje. Czekam na kolejny tom.
"Legenda ludowa" to dość udany początek serii Cuda wianki autorstwa Karoliny Derkacz. Powieść przede wszystkim ratuje humor, którego jest sporo i w momentach adekwatnych, dodatkowo zaletą są barwni mieszkańcy, choć ich charakterystyka wypadła mało plastycznie, podobnie jak i całej wsi Wisłowice. Książka jest gruba, jednak nie nudna, wiele się w niej dzieje, a przystępny...
więcej Pokaż mimo to