-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać4
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
"Legenda ludowa" to dość udany początek serii Cuda wianki autorstwa Karoliny Derkacz. Powieść przede wszystkim ratuje humor, którego jest sporo i w momentach adekwatnych, dodatkowo zaletą są barwni mieszkańcy, choć ich charakterystyka wypadła mało plastycznie, podobnie jak i całej wsi Wisłowice. Książka jest gruba, jednak nie nudna, wiele się w niej dzieje, a przystępny język pomaga w płynnym przechodzeniu od sceny do sceny. Końcówka lekko mnie rozczarowała, nie było tąpnięcia, efektu wow, podobnie rzecz ma się z zagadką kryminalną. Chyba spodziewałam się czegoś mocniejszego, a sam styl w jakim, prowadzone jest śledztwo, niespecjalnie przypadł mi do gustu. Jako komedia sprawdzi się idealnie, jako klimatyczne fantasy ze słowiańskimi motywami myślę, że też nie rozczaruje. Czekam na kolejny tom.
"Legenda ludowa" to dość udany początek serii Cuda wianki autorstwa Karoliny Derkacz. Powieść przede wszystkim ratuje humor, którego jest sporo i w momentach adekwatnych, dodatkowo zaletą są barwni mieszkańcy, choć ich charakterystyka wypadła mało plastycznie, podobnie jak i całej wsi Wisłowice. Książka jest gruba, jednak nie nudna, wiele się w niej dzieje, a przystępny...
więcej mniej Pokaż mimo to"Porzuceni" to pierwsza książka autora, jaką miałam okazję przeczytać. Fabuła jest ciekawa, zawiła, motywy zbrodni również mroczne i mocne w opisach. Dwójka głównych bohaterów również robi wrażenie nakreśleniem, bo autor zadbał, by czytelnik mógł każdego z nich dobrze poznać, jednak klimatu ta powieść kompletnie nie ma. Jak dla mnie spory mankament, bo o ile pomysł jest dobry, tak całość odebrałam płasko. Nie pomogła tajemnicza zjawa, lawirowanie po ciemnych zaułkach, korytarzach, klatkach, bo choć mamy zbrodnię, która przyznaję, jest makabryczna, nie wywołuje głębszych emocji — przynajmniej u mnie nie wywołała. Dodatkowo praca policji również pozostawia wiele do życzenia (mam na myśli, chociażby scenę z uciekającym głównym podejrzanym — serio?). Jednak gdyby skupić się bardziej na psychologicznej warstwie bohaterów, a nie na samej zagadce, ta powieść zdecydowanie wygrywa. Każdy z bohaterów jest w jakiś sposób "wybrakowany" (to chyba dobre określenie), coś się za nim ciągnie jak przysłowiowy cień. Motyw nigdy nie jest usprawiedliwieniem, jednak autor zadbał, by czytelnik zrozumiał, z czym ma do czynienia. Jeżeli to wystarcza, to spokojnie można sięgać po "Porzuconych".
"Porzuceni" to pierwsza książka autora, jaką miałam okazję przeczytać. Fabuła jest ciekawa, zawiła, motywy zbrodni również mroczne i mocne w opisach. Dwójka głównych bohaterów również robi wrażenie nakreśleniem, bo autor zadbał, by czytelnik mógł każdego z nich dobrze poznać, jednak klimatu ta powieść kompletnie nie ma. Jak dla mnie spory mankament, bo o ile pomysł jest...
więcej mniej Pokaż mimo toRzadko sięgam po erotyki, bo z reguły są one schematyczne do bólu — on bogaty i drań, ona niewinna (do czasu), wielka miłość i namiętny seks. Ot wszystko. W "Neon Gods" również nie uświadczy się zawiłej fabuły, intryg czy wielu trzymających w napięciu scen, bo toczące się wydarzenia to po prostu tło dla historii Hadesa i Persefony, którzy wiadomo to od początku, będą razem. Trochę szkoda, bo mnie czegoś w tej powieści zabrakło, jak choćby zwykłego wyjaśnienia jak władzę w Olimpie można zdobyć, ale w końcu nie po fabułę się sięga do erotyków, tylko po pikantne sceny, a tych nie brakuje. Głównie poruszamy się po mrocznym świecie Hadesa, boga podziemia, który dla swoich "poddanych", jest człowiekiem (tak! Bogowie Olimpu w powieści są zwykłymi ludźmi, używają komórek i laptopów, prowadzą interesy w mieście) na równi bezwględnym jak i wyuzdanym. Przykładów kilka się znajdzie, od imprez tylko dla wybranych, po seks w miejscach publicznych. A jaka jest jego prawdziwa twarz wiedzą tylko wybrani i każdy, kto przeczyta "Neon Gods". Nie spodziewajcie się fajerwerków, ale czasu też nie zmarnujecie. Chyba.
Rzadko sięgam po erotyki, bo z reguły są one schematyczne do bólu — on bogaty i drań, ona niewinna (do czasu), wielka miłość i namiętny seks. Ot wszystko. W "Neon Gods" również nie uświadczy się zawiłej fabuły, intryg czy wielu trzymających w napięciu scen, bo toczące się wydarzenia to po prostu tło dla historii Hadesa i Persefony, którzy wiadomo to od początku, będą razem....
więcej mniej Pokaż mimo to
Kolejna magiczna baśń od Wydawnictwa Literackiego na moim koncie! Niezwykła powieść o odwadze i spojrzeniu na świat w taki sposób, w jaki patrzeć mogą tylko dzieci — bezpośrednio, nie klasyfikując, nie dzieląc, bez uprzedzeń. Przepełniona emocjami, z opisami, dzięki którym czujemy się częścią społeczności smutnego miasteczka Wdoligłaźnia (można sobie język połamać na tej nazwie).
Dorosły czytelnik na pewno odnajdzie w niej postaci czy zachowania, które spokojnie można przyrównać do świata realnego. We Wdoligłaźniu mieszają się dobro ze złem, obojętność z empatią, mądrość z głupotą, dbanie wyłącznie o własny interes z chęcią niesienia dobra tak po prostu. Ta powieść porusza do głębi i skłania do zastanowienia się, w jakim punkcie się znajdujemy. Jakim człowiekiem jesteśmy. Może również być wstępem do rozmowy z najmłodszymi o tym co to znaczy "człowieczeństwo", czy to wygląd fizyczny, czy jednak coś zupełnie innego? Ta powieść może być ku temu idealną bazą.
Pomijając przesłanie, jakie niesie, "Ogrzyca i dzieci" jest powieścią, w którą się wsiąka. Niezliczone przygody, wydarzenia, przenoszą nas na chwilę w zupełnie inny świat, świat, w którym magia i normalność mogą ze sobą współegzystować. Emanujący ciepłem i przekazujący swoje koleje losu głaz? Pewnie! Wystarczy go tylko dotknąć. Niesamowita książka! Jestem pod jej ogromnym wrażeniem.
Kolejna magiczna baśń od Wydawnictwa Literackiego na moim koncie! Niezwykła powieść o odwadze i spojrzeniu na świat w taki sposób, w jaki patrzeć mogą tylko dzieci — bezpośrednio, nie klasyfikując, nie dzieląc, bez uprzedzeń. Przepełniona emocjami, z opisami, dzięki którym czujemy się częścią społeczności smutnego miasteczka Wdoligłaźnia (można sobie język połamać na tej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nietypowe podchody czy gra na śmierć i życie? To pierwsze pytanie, które pojawia się w głowie czytelnika, kiedy zaczyna "Grę" Sary Antczak. Odpowiedź znajdziemy dopiero pod koniec, jednak dzięki wprowadzonym retrospekcją z życia graczy, możemy powoli ją sobie kształtować. "Gra" jest ciekawie poprowadzonym thrillerem, który momentami naprawdę podnosi ciśnienie i poziom lęku, o to co się dalej wydarzy. Wraz z graczami typujemy "kreta", patrzymy z podejrzeniem na innych, zastanawiamy się, czy i jaki mogą mieć interes, by być w lesie w środku niczego.
Klimat autorka dopasowała idealnie do warunków, jakie stworzyła swoim bohaterom. Ciemny las, który, choć cichy jednak cały czas żyje. Skupiając się na kolejnych zadaniach, mimo wszystko trzeba cały czas zachować czujność i to się udziela. Mimo iż wiesz, że takie coś nigdy nie zdarzy się w prawdziwym życiu, to i tak zastanawiasz się, czy za oknem nie ujrzysz znaku.
Dla mnie ta powieść ma zasadniczo jeden minus — właśnie zakończenie. Kompletnie nie pasuje mi do trzymającej w napięciu fabuły, przez którą wręcz przepłynęłam (tak wciąga!). Zaskakujące na pewno, jednak u mnie spowodował całkowity spadek adrenaliny. Ale to jedyne co mi się nie podobało, reszta sztos!
Nietypowe podchody czy gra na śmierć i życie? To pierwsze pytanie, które pojawia się w głowie czytelnika, kiedy zaczyna "Grę" Sary Antczak. Odpowiedź znajdziemy dopiero pod koniec, jednak dzięki wprowadzonym retrospekcją z życia graczy, możemy powoli ją sobie kształtować. "Gra" jest ciekawie poprowadzonym thrillerem, który momentami naprawdę podnosi ciśnienie i poziom lęku,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Skończyłam "Przezroczyste" jakiś czas temu, ale w głowie siedzi mi do tej pory. Spodziewałam się, że nie będzie to lekka książka, bo Edyta Świętek potrafi przelać emocje bohaterów w swojego czytelnika, a ja jeszcze nie spotkałam w jej literackim dorobku powieści pozbawionej poruszającej nuty. Zawsze w jej książkach odnajduję dużo więcej niż zwyczajne koleje losu. W najnowszej przyglądamy się trzem kobietom, które w swoim własnym domu są niezauważalne dla męża/ojca, pomijane, odrzucane. Jako czytelnik widzimy, jak narasta w nich najpierw bunt, próba zwrócenia na siebie uwagi, a potem kompletna rezygnacja, pogodzenie się z tym, że zawsze będą niewidzialne. Jednak te smutne wnioski prowadzą w ostateczności do czegoś dobrego, więź między matką a córkami staje się mocniejsza, wiedzą, że mogą polegać tylko na sobie. I nic ich nie złamie.
Autorka rozkłada na czynniki pierwsze relacje między bohaterami, obiektywnie pokazuje stan rzeczy, nie demonizuje żadnej strony. Opinię i ocenę zachowań bohaterów zostawia czytelnikowi, czy on zachował się tak, bo taki miał wpojony model wychowania, a może nie dorósł? Może to ona przypisała słowom inne znaczenie? To my, przekładając kolejne strony, musimy odnaleźć swoje miejsce w tej historii, przeanalizować ją i zrozumieć. Nie ma co ukrywać, Edyta Świętek naprawdę nie oszczędziła żadnej ze swoich postaci, jednak z czasem, nawet najbardziej kręta droga musi się wyprostować. Czy nad głowami bohaterek "Przezroczyste" zaświeci słońce? Polecam sprawdzić.
Skończyłam "Przezroczyste" jakiś czas temu, ale w głowie siedzi mi do tej pory. Spodziewałam się, że nie będzie to lekka książka, bo Edyta Świętek potrafi przelać emocje bohaterów w swojego czytelnika, a ja jeszcze nie spotkałam w jej literackim dorobku powieści pozbawionej poruszającej nuty. Zawsze w jej książkach odnajduję dużo więcej niż zwyczajne koleje losu. W...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kocham baśnie, bajki i wszelkie powieści, gdzie jest odrobina magii. "Meluzyna Noctis i Mroczna Głębia" to właśnie jedna z tych książek, do których mogłabym wracać co jakiś czas. Niesamowity klimat, w jakim jest utrzymana — mroczna wieża strzegąca mieszkańców wyspy, legenda o Ukrytych Wyspach pełnych skarbów, których pojawienie się zwiastuje powrót potwora z Głębin Gorma, legendy o śmiałkach próbujących się na owe wyspy dostać, a ginących bezpowrotnie wśród fal. W tym wszystkim młoda dziewczyna, czująca, że mimo swojego wieku, to na niej spoczywa bezpieczeństwo mieszkańców Burzomorza, bo to ona po śmierci poprzedniego strażnika, musi objąć wartę na wierzy.
Ta powieść początkowo wydawała mi się pozbawiona barw, widziałam przedstawiony w niej krajobraz raczej jako monotonny, szare skały, szare niebo, szare morze. Jednak z czasem nabrała niesamowitych kolorów, odkrywałam coraz to nowe (i przepiękne) zakątki wyspy o nazwie Burzomorza. Poznawałam niezwykłe istoty, które ją zamieszkują, nie tylko dobre, ale i te złe. Z każdą kolejną stroną świat realny mieszał się z tym z legend, to co wydawało się tylko bajaniem, nabierało kształtu. Autor zaserwował świetną powieść przygodowo fantastyczną, niesamowicie wciągają, z zapartym tchem czekałam na to co się dalej wydarzy. A akcja zdecydowanie sunęła ku temu, by owy mityczny Gorm jednak się pojawił. Czy tak będzie i jakie będą dalsze przygody Meluzyny? O tym już tylko z książki, którą ja serdecznie polecam.
Kocham baśnie, bajki i wszelkie powieści, gdzie jest odrobina magii. "Meluzyna Noctis i Mroczna Głębia" to właśnie jedna z tych książek, do których mogłabym wracać co jakiś czas. Niesamowity klimat, w jakim jest utrzymana — mroczna wieża strzegąca mieszkańców wyspy, legenda o Ukrytych Wyspach pełnych skarbów, których pojawienie się zwiastuje powrót potwora z Głębin Gorma,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Michał Śmielak nie przekonał mnie do siebie "Znachorem". Pamiętam, że odłożyłam tę książkę z myślą, że może kiedyś ją dokończę (na razie nadal jestem na tej samej stronie). "Postrach" był kolejnym podejściem i tu muszę przyznać — czapki z głów! Bardzo dobrze napisany, z wartką, wielowątkową akcją, w którą gdzieś pomiędzy wierszami wplecione zostają siły nadprzyrodzone, co nadaje całości ciekawy klimat. Niby thriller kryminalny, bo i morderstwa i śledztwo, ale gdzieś tam zahacza o horror, jednak nie taki, gdzie nad łóżkiem wisi czarnowłosa postać, albo gania facet w masce, a inteligentny, działający na wyobraźnię czytelnika, bo przedstawiony w formie pewnego obrzędu, legendy. Czy naprawdę działa, nie zamierzam sprawdzać!
Tytułowy Postrach jest mordercą finezyjnym — jeżeli można takie osoby określić w ten sposób. Prowadzi podwójną grę, o czym czytelnik przekonuje się na samym końcu. Niejednokrotnie autor zaskakuje, tym w jakim kierunku popycha akcję powieści, sposób, w jaki ona się rozwija, w jakim kierunku zmierza, przypomina jazdę na kolejce górskiej — powoli do przodu, a nigdy nie wiadomo, w którym momencie z hukiem lądujemy w dół, a gdzie nagle pojawi się ostry skręt. Polecam.
Michał Śmielak nie przekonał mnie do siebie "Znachorem". Pamiętam, że odłożyłam tę książkę z myślą, że może kiedyś ją dokończę (na razie nadal jestem na tej samej stronie). "Postrach" był kolejnym podejściem i tu muszę przyznać — czapki z głów! Bardzo dobrze napisany, z wartką, wielowątkową akcją, w którą gdzieś pomiędzy wierszami wplecione zostają siły nadprzyrodzone, co...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Furia" to bardzo dobry wstęp do serii z duetem Tajner-Korcz. Ta powieść jest bardzo zbliżona klimatem do trylogii hejterskiej, którą miałam przyjemność czytać. Każdy rozdział poprzedzają informacje o wypaleniu zawodowym i tyle, o ile w przypadku nauczycieli, lekarzy, czy tzw. korposzczurów, byłam świadoma, że ten problem w tych konkretnych grupach zawodowych istnieje, o tyle niespodzianką dla mnie był ksiądz! Autor w bardzo szczegółowy, ale jednocześnie dozując informacje, pokazuje, jak proces wypalenia przebiega, jak nawarstwiają się problemy, jak powoli i sukcesywnie narastają, aż przygniotą tak, że ciężko dźwignąć się z powrotem na nogi. Marcel Moss nie byłby sobą gdyby nie "zahaczył" o drażliwe społecznie tematy, jak chociażby społeczności LGBTQ, które w Polsce nie mają łatwo. Czy to się zmieni? Pewnie tak, jednak nie miesiące, a lata dzielą nas od tego procesu.
"Furia" to dość misternie skonstruowany thriller, którego koniec mnie osobiście bardzo przypadł do gustu (tego czytelniczego oczywiście). I fani tej mrocznej strony Mossa będą zadowoleni. Wybór, jakiego muszą dokonać jego bohaterowie, jest najtrudniejszym, przed jakim można stanąć, a którąkolwiek ścieżką by się nie poszło, nie prowadzi ona do dobrego. Za to polubiłam książki Mossa i z niecierpliwością wypatruję kolejnych z tej serii. Polecam.
"Furia" to bardzo dobry wstęp do serii z duetem Tajner-Korcz. Ta powieść jest bardzo zbliżona klimatem do trylogii hejterskiej, którą miałam przyjemność czytać. Każdy rozdział poprzedzają informacje o wypaleniu zawodowym i tyle, o ile w przypadku nauczycieli, lekarzy, czy tzw. korposzczurów, byłam świadoma, że ten problem w tych konkretnych grupach zawodowych istnieje, o...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ostatnia część z serii XIX wiecznych romansów Agnieszki Olejnik "Marzenia Amelii", jest moim zdaniem najlepszą ze wszystkich, a to chyba dlatego, że tytułowa bohaterka od pierwszego tomu była moją ulubioną. Amelia dała się poznać jako "rogata" dusza, a jednak współczesnej kobiecie jest zupełnie bliska, więc tym łatwiej jest ją i jej zachowanie zrozumieć. Do odważnych świat należy — choć w XIX wiecznie Anglii w kwestii kobiet było to nie do pomyślenia, Amelia łamie wszelkie konwenanse.
"Marzenia Amelii" to oprócz obrazu obyczajów (mistrzowsko oddane), przede wszystkim powieść o determinacji względem spełniania własnych pragnień oraz przyjaźni na dobre i na złe. Autorka zaszczepiła w głównej bohaterce miłość do medycyny, więc wraz z nią poznajemy techniki, które już dawno zostały zapomniane, zmodyfikowane lub zastąpione innymi, leczenie, które bardziej przypomina eksperymenty na żywym organizmie. Nie brak w niej fachowej terminologii, a jednak zostaje ona wpleciona w fabułę w taki sposób, że wzbudza zaciekawienie, choć miejscami również niedowierzanie.
Jak i w poprzednich częściach wątek romansu rozwija się w tle, nie jest dominujący. Z relacji międzyludzkich na pierwszy plan wysuwa się przyjaźń i co zaskakujące również między kobietą i mężczyzną, co biorąc pod uwagę ówczesne realia wydaje się być zupełnie niemożliwe. Los niejednokrotnie spłata Amelii figla, a intryga, której stanie się główną osią, na pewno nie pozwoli tej powieści odłożyć nawet na chwilę. Polecam.
Ostatnia część z serii XIX wiecznych romansów Agnieszki Olejnik "Marzenia Amelii", jest moim zdaniem najlepszą ze wszystkich, a to chyba dlatego, że tytułowa bohaterka od pierwszego tomu była moją ulubioną. Amelia dała się poznać jako "rogata" dusza, a jednak współczesnej kobiecie jest zupełnie bliska, więc tym łatwiej jest ją i jej zachowanie zrozumieć. Do odważnych świat...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Nagle trup" to zdecydowanie książka na teraz, na leżaku, żeby odpocząć i dobrze się bawić. Kompletnie chaotyczna, ze śledztwem, które samo się prowadzi, bo śledczym wymyka się z rąk, w przeciwieństwie do życia w wydawnictwie, któremu nagły zgon zdaje się nie przeszkadzać w ciągłym biegu i nieziemskim poczuciem humoru autorki. Uwielbiam wyrazistych bohaterów, a tych w "Nagle trup" na pewno nie brakuje, ponieważ pracownicy Wydawnictwa JaMas to mieszanka niezwykłych osobliwości, począwszy od właściciela, po sekretarkę, na "pechu" kończąc — skrót zrozumiały tylko dla tych, co lekturę mają za sobą.
Przy powieściach Marty Kisiel nie sposób się nudzić, przez całą powieść czytelnik próbuje się połapać w tej masie (dez)informacji i cokolwiek poskładać w całość, ale się nie da, trzeba po prostu płynąć z prądem i z przy okazji zaśmiewać się do łez. Polecam.
"Nagle trup" to zdecydowanie książka na teraz, na leżaku, żeby odpocząć i dobrze się bawić. Kompletnie chaotyczna, ze śledztwem, które samo się prowadzi, bo śledczym wymyka się z rąk, w przeciwieństwie do życia w wydawnictwie, któremu nagły zgon zdaje się nie przeszkadzać w ciągłym biegu i nieziemskim poczuciem humoru autorki. Uwielbiam wyrazistych bohaterów, a tych w...
więcej mniej Pokaż mimo toStrasznie nie lubię się powtarzać, ale "Odzyskana" to kolejny naprawdę świetny thriller Sylwii Bies! Nigdy bym nie pomyślała, że autorka sięgnie po znane już czytelnikom bohaterki i popchnie je dalej, pokaże, co się wydarzyło po przeczytaniu ostatnich stron powieści, w których grały pierwsze skrzypce. A wydarzyło się wiele i dzięki "Odzyskanej" możemy spiąć wszystko klamrą. Klimat tej powieści ani na chwilę nie jest optymistyczny, nawet wydarzenia, które same w sobie są "darem od losu", podszywa mgła mroku, która stopniowo wszystko pochłania. Jak zwykle nienaganny styl autorki, sprawia, że przy "Odzyskanej" zapominamy o całym świecie, wydarzenia całkowicie pochłaniają uwagę. Do tego płyną w bardzo nieprzewidywalnym kierunku, dzięki czemu thriller rzeczywiście nim jest! Nie ma tu niczego, co obniżałoby odczuwane przez czytającego napięcie. Polecam!
Strasznie nie lubię się powtarzać, ale "Odzyskana" to kolejny naprawdę świetny thriller Sylwii Bies! Nigdy bym nie pomyślała, że autorka sięgnie po znane już czytelnikom bohaterki i popchnie je dalej, pokaże, co się wydarzyło po przeczytaniu ostatnich stron powieści, w których grały pierwsze skrzypce. A wydarzyło się wiele i dzięki "Odzyskanej" możemy spiąć wszystko klamrą....
więcej mniej Pokaż mimo to
Na którymś spotkaniu autorskim Magdalena Majcher powiedziała, że najbardziej interesują ją relacje między kobietami, matka-córka, bo o tych matka-syn bardzo dużo wie z własnego "podwórka". I rzeczywiście w wielu jej powieściach te relacje można znaleźć, jednak tak ukazane jak w "Najgorszym domu", chyba są po raz pierwszy. Toksyczne, naznaczone bólem, krzywdą i odwracaniem wzroku, wzajemnym oskarżaniem. Tu słowo "matka" nie kojarzy się z kimś, do kogo możemy w każdej chwili przyjechać, a dzięki Łucji poznajemy stopniowo historię zła, które toczyło się za zamkniętymi drzwiami tego domu. Zaczynamy rozumieć główną bohaterkę, nawet jeżeli nie do końca możemy posłać w jej kierunku jakieś cieplejsze myśli.
"Najgorszy dom" to umiejętnie poprowadzony thriller z domieszką obyczajową, na kanwie kryminalnego śledztwa, bo śledztwo jest punktem wyjścia do tego, by zgłębić przeszłość, by odpowiedzieć sobie na pytanie "dlaczego?". "Najgorszy dom" jest mocną i mroczną powieścią, choć w inny sposób niż powieści true crime autorki ("Małe zbrodnie", "Mocna więź"). Tu zdarzenia są fikcyjne... a może wcale nie? Polecam.
Na którymś spotkaniu autorskim Magdalena Majcher powiedziała, że najbardziej interesują ją relacje między kobietami, matka-córka, bo o tych matka-syn bardzo dużo wie z własnego "podwórka". I rzeczywiście w wielu jej powieściach te relacje można znaleźć, jednak tak ukazane jak w "Najgorszym domu", chyba są po raz pierwszy. Toksyczne, naznaczone bólem, krzywdą i odwracaniem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czas nastoletni — wspominacie z uśmiechem czy raczej "uff było minęło"? "Młodość. Wyznania nastolatków" to powrót do tego czasu, kiedy już nie jest się dzieckiem, ale również do dorosłości daleka droga, moment kiedy wiele wolno, ale nadal wiele jest zabronione. Moment, kiedy to, co było dozwolone dziecku, trzeba odznaczyć grubą kreską, bo teraz już nie wypada, bo "obciach", "przypał", a za czym w głębi serca po prostu bardzo się tęskni. Bohaterowie tej krótkiej, ale niezwykle pięknej powieści, są właśnie na tym etapie, a dzięki temu, że autorka dała im głos, otrzymujemy całą gamę emocji, przemyśleń, które z kolei skłaniają nas, dorosłych do spojrzenia na swoje dorastające dzieci w inny sposób. Taki, o którym z czasem zapomnieliśmy, bo bycie nastolatkiem jest już dawno za nami.
"Młodość. Wyznania nastolatków" jest w gruncie rzeczy książką trudną, której pełną gamę emocji podkreślają ilustracje. Otwierając ją, nie sposób zostawić, choć części tekstu na później, a czytając ciągiem, doświadczamy tak wielu skrajnych emocji, że nie sposób ich nie współodczuwać. Powieść, którą koniecznie trzeba przeczytać.
Czas nastoletni — wspominacie z uśmiechem czy raczej "uff było minęło"? "Młodość. Wyznania nastolatków" to powrót do tego czasu, kiedy już nie jest się dzieckiem, ale również do dorosłości daleka droga, moment kiedy wiele wolno, ale nadal wiele jest zabronione. Moment, kiedy to, co było dozwolone dziecku, trzeba odznaczyć grubą kreską, bo teraz już nie wypada, bo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Izabelę M. Krasińską znam w bardziej obyczajowej odsłonie i to z początków jej twórczości. Jej bohaterki oceniałam jako lekko naiwne, chociaż może nie, bo to takie słowo, które źle się kojarzy, jako łatwowierne. Tak lepiej. I nagle dostaje w swoje ręce "Salome", w której obie damskie postacie są silne, może pogubione (każda na swój sposób), do tego potrafiące się zatracić, tak, że wszystko to, co racjonalne spada na dalszy plan, ale nie można im zarzucić słabości czy naiwności. Bardzo podobała mi się ich kreacja. Podobnie z męską częścią tej powieści, autorce udało się nie demonizować głównego bohatera, choć ja momentami jednak wybiłabym mu zęby. Bohaterowie wzbudzający emocje — zdecydowanie tak!
Fabuła od początku do końca przemyślana i nastawiona na wprowadzanie czytelnika w błąd w jego osadach i przypuszczeniach co do dalszego rozwoju poszczególnych wątków. I to się nie zmienia aż do samego finału, dodam mocno zaskakującego, ale idealnie wpasowanego! Jestem pod wrażeniem tej książki oraz tego jak bardzo zmieniła się, rozwinęła autorka.
"Salome" zadowoli każdego wymagającego czytelnika. Wszystkiego w niej jest dokładnie tyle, ile powinno być. Wyważona i intrygująca. Polecam.
Izabelę M. Krasińską znam w bardziej obyczajowej odsłonie i to z początków jej twórczości. Jej bohaterki oceniałam jako lekko naiwne, chociaż może nie, bo to takie słowo, które źle się kojarzy, jako łatwowierne. Tak lepiej. I nagle dostaje w swoje ręce "Salome", w której obie damskie postacie są silne, może pogubione (każda na swój sposób), do tego potrafiące się zatracić,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka, którą ostatnio chcieliście, a zarazem nie chcieliście skończyć czytać? U mnie "Makowa spódnica. Kamień w wodę" p. Zofii Mąkosy. Napisana przepięknym językiem, barwnym, w którym czuć każdy zapach, widać kolory, a także współodczuwa się każdą emocję. Książka, z której bohaterami zostaje się na długo po ostatniej linijce i wypatruje kolejnego z nimi spotkania.
Autorka niesamowicie wykreowała obraz wsi, wraz z jej wielowarstwową społecznością, którą tworzą prości chłopi, lokalna zielarka-uzdrowicielka, grzmiący i trzymający "władzę" kapłan oraz zarządca dworku. Ciężkie życie, zgodnie z porami roku i wierzeniami przekazywanymi sobie z pokolenia na pokolenie. Jednak wkrótce w tej skostniałej strukturze pojawiają się pęknięcia, czy to początek końca "starego" świata?
Fascynująca od pierwszej strony, niezwykła do ostatniej — taka jest "Makowa spódnica. Kamień w wodę". Serdecznie polecam!
Książka, którą ostatnio chcieliście, a zarazem nie chcieliście skończyć czytać? U mnie "Makowa spódnica. Kamień w wodę" p. Zofii Mąkosy. Napisana przepięknym językiem, barwnym, w którym czuć każdy zapach, widać kolory, a także współodczuwa się każdą emocję. Książka, z której bohaterami zostaje się na długo po ostatniej linijce i wypatruje kolejnego z nimi...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Tylko dobrzy ludzie zostali" to książka, którą bardzo lekko i szybko się czyta, choć sama fabuła już do lekkich nie należy. Główna bohaterka musi zmierzyć się z własną przeszłością, przeszłością swojej rodziny i rozliczyć ją, by móc w spokoju iść dalej. Jednak w zamkniętej społeczności, gdzie każdy w jakiś sposób uwikłany jest w dawne sprawy, a granica między dobrem a złem jest bardzo płynna, nie jest to proste zadanie.
Aleksandra ucieka, co czuć na każdej przeczytanej stronie, nie tylko od problemów, ale i od siebie samej. Mota się, waha, podejmuje impulsywne decyzje. Momentami jest wręcz arogancka, opryskliwa w stosunku do innych. Z czasem jej podejście się zmienia, ona się zmienia, przebudowuje swój własny system wartości, na co w pewien sposób ma wpływ spokojne otoczenie i ludzie, których spotyka na swojej drodze. Jednak ta przemiana nie do końca jest taka całkowita, bo główna bohaterka mimo wszystko nie potrafi w pełni się dostosować, iść z prądem, musi poznać prawdę, choćby ta wiele kosztowała.
Aldona Reich napisała powieść o ludziach, o ich wyborach oraz konsekwencjach, ale oprócz obyczajowej strony, jest w niej również kryminalny wątek, zabójstwa sprzed lat, przysłowiowe "trupy z szafy", który ją ubarwia i nadaje ciekawego tonu dla całości. Nic tylko czytać!
"Tylko dobrzy ludzie zostali" to książka, którą bardzo lekko i szybko się czyta, choć sama fabuła już do lekkich nie należy. Główna bohaterka musi zmierzyć się z własną przeszłością, przeszłością swojej rodziny i rozliczyć ją, by móc w spokoju iść dalej. Jednak w zamkniętej społeczności, gdzie każdy w jakiś sposób uwikłany jest w dawne sprawy, a granica między dobrem a złem...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Małe zbrodnie" jako powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach, nie jest reportażem, nie znajdziecie w niej zbioru "suchych" faktów z akt i sali sądowej, a jest to pokazana z niezwykłym wyczuciem historia poniżanej kobiety, wykorzystywanej żony, wielokrotnej matki, dzieciobójczyni. Kim i jaka naprawdę była Lidia, bohaterka "Małych zbrodni"? Myślę, że każdy po przeczytaniu tej powieści będzie miał inne odczucia, niż te towarzyszące na samym początku lektury, kiedy to jesteśmy świadkami znalezienia dziecięcych szkieletów. I może zastanowi się, zanim rzuci przysłowiowy kamień w drugą osobę. Bo prawda, podobnie jak życie nie jest czarno-biała, pomiędzy jest wiele odcieni szarości, których w pierwszym odruchu zdajemy się nie dostrzegać, ale one tam są, pytanie, czy kiedykolwiek ujrzą światło dzienne? Czy ktoś będzie chciał zajrzeć głębiej, zanim powie "winny", a potem... zwyczajnie zapomni, aż do wyroku, który skwituje "należało się"?
"Małe zbrodnie" to prócz samego przestępstwa, jego genezy, świadków, śledztwa, powieść napisana z uczuciami, które zostawiają w czytelniku niezatarty ślad.
"Małe zbrodnie" jako powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach, nie jest reportażem, nie znajdziecie w niej zbioru "suchych" faktów z akt i sali sądowej, a jest to pokazana z niezwykłym wyczuciem historia poniżanej kobiety, wykorzystywanej żony, wielokrotnej matki, dzieciobójczyni. Kim i jaka naprawdę była Lidia, bohaterka "Małych zbrodni"? Myślę, że każdy po przeczytaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Golimistrz" zaskoczył mnie sposobem przedstawienia powieści, jest ona całością, wydarzenia są chronologicznie ułożone, a jednak miałam wrażenie, że czytam... opowiadania. Krótkie rozdziały, każdy o innej misji, którą Golimistrz Brzytew ma do zrealizowania. Dzięki bystremu umysłowi i jak na swoje czasy bardzo innowacyjnemu podejściu, do wydaje się zupełnie, prostych rzeczy, dla mistrza brzytwy nie istnieje pojęcie "niemożliwe do wykonania". Każdy, kto stawia na przygodę, będzie z tej powieści zadowolony.
Autor "Golimistrza" trafił w moje poczucie humoru, ironiczny golibroda w parze z bardzo oszczędnym w słowach, za to oczytanym mnichem (bliżej mu do maga lub alchemika, ale to mnich), tworzą mieszankę wybuchową. A kolejne wyprawy czy to po głowę przerośniętej modliszki, czy też innego stwora, dostarczą rozrywki. Polecam dla osób z dystansem do wszystkiego, bo tej książki nie można brać na serio.
"Golimistrz" zaskoczył mnie sposobem przedstawienia powieści, jest ona całością, wydarzenia są chronologicznie ułożone, a jednak miałam wrażenie, że czytam... opowiadania. Krótkie rozdziały, każdy o innej misji, którą Golimistrz Brzytew ma do zrealizowania. Dzięki bystremu umysłowi i jak na swoje czasy bardzo innowacyjnemu podejściu, do wydaje się zupełnie, prostych rzeczy,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dobry, pełnokrwisty kryminał z nietypową zagadką i nietypowym śledczym. "Krzycz jeśli żyjesz" to powieść, w której dzięki głównemu bohaterowi Konradowi Kroonowi, możemy od podszewki poznać pracę, jaką na co dzień wykonuje prokurator. Z reporterską wręcz dokładnością autor przekazał wszelkie czynności od zawiadomienia, po etapy śledztwa, aż do finału — umorzenia lub sądu. Dodatkowo Konradowi daleko od wypalonego weterana, choć przeciążenie pracą ciężko mu ukryć. Jest z niego niezwykle interesująca postać.
Samo śledztwo przeplatane jest wspomnieniami kilkorga młodych ludzi, którzy przeżywają najbardziej szalone i chyba równie niebezpieczne lato. Różne charaktery, różne podejście do życia, a jednak znajdują wspólny język, eksperymenty na granicy prawa, to dla nich kwintesencja tych wakacji.
Początkowo ciężko mi było się wygryźć w nowoczesny, młodzieżowy język, jakim przez większość czasu posługuje się autor. Jednak z czasem przywykłam i z nieustającym zaciekawieniem próbowałam rozplątać zawiłe nitki śledztwa. "Krzycz jeśli żyjesz" to na pewno mocny debiut, z morderstwem, którego motyw początkowo ciężko dostrzec, a kiedy mamy rozwiązanie, wszystko okazuje się inne, niż podejrzewaliśmy.
Niedawno byłam w Gdańsku, więc wszystkie opisywane miejsca widziałam we własnej głowie, co dodatkowo podkręciło klimat. Polecam!
Dobry, pełnokrwisty kryminał z nietypową zagadką i nietypowym śledczym. "Krzycz jeśli żyjesz" to powieść, w której dzięki głównemu bohaterowi Konradowi Kroonowi, możemy od podszewki poznać pracę, jaką na co dzień wykonuje prokurator. Z reporterską wręcz dokładnością autor przekazał wszelkie czynności od zawiadomienia, po etapy śledztwa, aż do finału — umorzenia lub sądu....
więcej Pokaż mimo to