-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant18
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2020-09-23
2020-08-21
2019-08-22
2019-07-01
2019-04-08
2019-02-07
2018-12-21
2018-04-12
2018-02-06
2017-12-08
"Rdza" jest powieścią, która zamyka się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Rozpoczyna się w roku 2002, gdy siedmioletni Szymon zostaje nagle wyrwany ze swojego świata superbohaterów, zlepek i kolorowania krów, a jego babcia, Tośka, próbuje go zrozumieć, choć nie rozumie nawet siebie.
Każdy rozdział "Rdzy" to ukazanie życia bohaterów w innym czasie. Pomiędzy niektórymi wydarzeniami są ogromne przeskoki w czasie, a my możemy tylko sobie wyobrażać, co się wtedy działo z postaciami. Małecki bazuje w tej powieści na niedowiedzeniach i niewiele mówi nam wprost.
Pomimo tego, co sugeruje opis, ta książka nie skupia się tylko na Szymonie i Tośce oraz ogromnej różnicy pokoleń między nimi, której nie da się nie wyczuć. W "Rdzy" mamy szerokie spektrum bohaterów i każdy z nich ma jakiś problem, każdy próbuje jakoś poradzić sobie z życiem, tak po prostu. I choć ta mnogość postaci często przeraża, bo łatwo je spłycić, to tutaj ciężko o wrażenie spłycenia jakiegokolwiek problemu, czy tematu. Autor świetnie nakreśla bohaterów, choć jest ich tak wielu, a książka ma niewielką ilość stron (co wciąż mnie boli).
I co dla mnie najbardziej zaskakujące - Małecki naprawdę potrafi pisać. Jego styl jest taki lekki, niewymuszony, ale przy tym niebanalny i tak różny od tego, co ostatnio serwują mi współcześni pisarze. Nie jest to powieść akcji, a jednak wciąga od pierwszych stron, choć jest to obyczajówka, która przedstawia tylko, a może aż, problemy w kilku rodzinach na przestrzeni lat. Wydaje mi się, że to też duża umiejętność autora.
Już dawno żadna książka nie pozostawiła we mnie tyle żalu po zakończeniu i uczucia, że to za mało; że chciałabym więcej, bo tak dobrze się czytało. Chyba w końcu odkryłam polskiego autora, który zasługuje na uwagę.
"Rdza" jest powieścią, która zamyka się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Rozpoczyna się w roku 2002, gdy siedmioletni Szymon zostaje nagle wyrwany ze swojego świata superbohaterów, zlepek i kolorowania krów, a jego babcia, Tośka, próbuje go zrozumieć, choć nie rozumie nawet siebie.
Każdy rozdział "Rdzy" to ukazanie życia bohaterów w innym czasie. Pomiędzy niektórymi...
O stylu Nabokova mogłabym pisać wiele, bo bezapelacyjnie mnie zachwyca. Nie przepadam za zmetaforyzowanym stylem, dodatkowo tak pełnym barwnych opisów, ale on jest dla mnie wyjątkiem. Cóż, jeśli jeszcze tego nie zauważyliście, uważam go za geniusza (i pewnie zauważycie to później).
Jeszcze wiele powieści przede mną, ale właśnie skończyłam "Rozpacz" i jestem pod ogromnym wrażeniem. Znacznie większym, niż zrobiła na mnie "Lolita". Opowieść o szaleńcu, który postanawia zabić dla sztuki, co brzmi wzniośle i zarazem absurdalnie. Szaleńcu, który jest zbyt przekonany o swoim geniuszu, by dostrzec coś poza swoim wyobrażeniem rzeczywistości. Jego szaleństwo jest zarazem przytłaczające, jak i subtelne, zabawne oraz przerażające. Nabokov porusza przy tym problem obiektywizmu, którego istnienie jest od dawna kwestionowane, a o którym ciężko mówić w przypadku tej powieści. Historia opowiedziana jest w pierwszej osobie przez szaleńca, który wierzy, że znalazł swojego sobowtóra, a jego zabicie będzie dowodem na to, że ma artystyczną duszę. Przekonanie o własnym geniuszu mogłoby świadczyć o wierzę w indywiduum, gdyby nie ta usilna próba znalezienia kogoś, kto będzie jego idealnym odbiciem. I Hermann, nasz szaleniec, przekonany jest o tym, że znalazł tego kogoś, ale szybko okazuje się, że jego "arcydzieło" nie zostało docenione.
Jak daleko można się posunąć, żeby udowodnić swoją wielkość? I jak łatwo można oszukać samego siebie?
Wielowymiarowość tej powieści jest oczywista, a Nabokov po raz kolejny skradł mi serce, udowadniając, że był wielkim erudytą. Nie jestem w stanie oddać nawet części swoich przemyśleń po tej lekturze (a jeszcze wiele przede mną), a ta opinia jest bardziej spontaniczny niż przemyślany, więc może trącić infantylizmem (w dużym stopniu).
O stylu Nabokova mogłabym pisać wiele, bo bezapelacyjnie mnie zachwyca. Nie przepadam za zmetaforyzowanym stylem, dodatkowo tak pełnym barwnych opisów, ale on jest dla mnie wyjątkiem. Cóż, jeśli jeszcze tego nie zauważyliście, uważam go za geniusza (i pewnie zauważycie to później).
Jeszcze wiele powieści przede mną, ale właśnie skończyłam "Rozpacz" i jestem pod ogromnym...
Nie każdy jest supergwiazdą międzynarodowej sławy, naukowcem, wybitnym sportowcem; nie o każdym będzie głośno. Ale każdy z nas pozostawia po sobie jakiś ślad – może nie w książkach czy gazetach, ale w życiach innych ludzi. Nasze decyzje nigdy nie są bez znaczenia, zawsze mają wpływ na kogoś (nie tylko na bliskie nam osoby) i czasem trudno to przewidzieć.
„Ślady” Jakuba Małeckiego to zbiór historii różnych ludzi – starszych i młodszych, popularnych i zupełnie anonimowych, chorych i zdrowych. Każda z tych historii jest inna, wyjątkowa na swój sposób, choć tak naprawdę całkowicie zwyczajna. Autor nie wymyśla skomplikowanych fabuł, nie próbuje zaskakiwać. Pisze w sposób prosty, nieskomplikowany i zarazem piękny – o życiu, tak po prostu. Historie tych postaci przeplatają się ze sobą, tworząc zawiłą nić powiązań i pokazując, jak życie jednej postaci może mieć wpływ na życie drugiej, nawet jeśli między nimi tak naprawdę nie ma żadnej relacji.
Małecki puszcza oczko czytelnikowi, wkładając w usta kilku bohaterów wypowiedzi w stylu: „życie to nie powieść”, „nic nie dzieje się jak w powieści”, tym samym przypominając, że to tylko powieść, choć z drugiej strony pokazując też, że życie czasem nie różni się od tego, co możemy znaleźć w książce. Pisarz stwarza nastrój melancholii i takiego poczucia, że wszystko, o czym właśnie czytamy, jest prawdziwe. Tak samo czułam się podczas czytania „Rdzy” i według mnie jest to ogromna zaleta jego książek.
Jakub Małecki pisze prosto, a pięknie. Zachwycam się tym, jak świadomie operuje narracją w „Śladach”, z jaką skrupulatnością buduje postacie i łączy ich historie. Najbardziej jednak zachwyca mnie, jak prawdziwa wydaje się ta powieść. Gdybym miała ją scharakteryzować w jednym zdaniu, to myślę, że nazwałabym ją „książką o życiu”, nawet jeśli brzmi to patetycznie i ostatecznie trochę krzywdząco, bo bardzo upraszcza jej odbiór. Nie chcę się dłużej nad tym rozwodzić, ale jest to jego druga książka, jaką przeczytałam, i wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem. Naprawdę polecam „Ślady” i mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam Was do zapoznania się z tą książką.
Nie każdy jest supergwiazdą międzynarodowej sławy, naukowcem, wybitnym sportowcem; nie o każdym będzie głośno. Ale każdy z nas pozostawia po sobie jakiś ślad – może nie w książkach czy gazetach, ale w życiach innych ludzi. Nasze decyzje nigdy nie są bez znaczenia, zawsze mają wpływ na kogoś (nie tylko na bliskie nam osoby) i czasem trudno to przewidzieć.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Ślady” Jakuba...