-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-02
2023
2023-12-26
2023-11-15
Powieści postapokaliptycznych powstała niezliczona ilość. Za każdym razem, kiedy sięgniemy po kolejną, podobną pozycję, możemy zastanowić się, co nowego może nam dany autor zaproponować? Jeśli jednak zdecydujemy się przeczytać książkę "Biada Babilonowi", autorstwa Pata Franka, napisaną w 1959 roku, odkryjemy jedną z pierwszych historii, opowiadającą o nuklearnej zagładzie.
Sporo lat później, bo w 1983 roku,, powstał film "Gry wojenne". Nie wiem, drodzy czytelnicy, czy kojarzycie ten obraz, ale utkwił mi on głęboko w pamięci. Grany przez młodego Matthew Brodericka główny bohater stawia czoła superinteligentnej maszynie, którą musi przekonać, iż niektórych wojen wygrać się nie da.
W powieści "Biada Babilonowi" ludzie okazują się sporo głupsi od wspomnianego wyżej komputera. Rozpoczynają konflikt, którego nie sposób wygrać, a nawet jeśli o jakiejkolwiek wiktorii może być mowa, to jest ona niczym uśmiech szczerbatego na widok suchara.
Pat Frank portretuje współczesne mu Stany Zjednoczone, będące na określonym etapie rozwoju technologicznego (stąd, między innymi, posługiwanie się telegrafem) oraz pełne uprzedzeń rasowych. Wszelkie udogodnienia i wynalazki lat pięćdziesiątych ogrywają w jego opowieści niewielką rolę, ponieważ grad pocisków nuklearnych niszczy większość miast i skazuje olbrzymi kraj na cofnięcie się o setki lat w rozwoju.
Wielka polityka i historia ogrywają jednak w powieści niewielką rolę. Akcja skupia się na kilku zaledwie postaciach oraz ich perypetiach. Trzydziestoletni Randy, żyjący nieco w cieniu swego odnoszącego sukcesy w wojsku brata, musi z dnia na dzień wydorośleć oraz przejąć ciężar opieki nad rodziną i lokalną społecznością.
Gdzie zdobyć benzynę lub żywność, potrzebną do przetrwania? Jak ochronić się przed szabrownikami, którzy terroryzują mieszkańców? Podobnym problemom muszą stawić czoła nasi bohaterowie. Tak jak w "Ostatnim brzegu" ich egzystencja skupia się na prozaicznych czynnościach, lecz Pat Frank przestawił ostatnie dni cywilizowanego świata bez sentymentów i o wiele brutalniej.
W "Biada Babilonowi" ludzie pragną przetrwać i nie zatracić własnego człowieczeństwa. Czy można zatem orzec, że kryje się w przesłaniu autora ziarno nadziei? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na dane pytanie, chociaż ja tej iskierki nadziei (być może z powodu słabego wzroku) nie dostrzegam.
Powieść jednak polecam, bo niesie w sobie mocne, jednoznacznie pacyfistyczne przesłanie. Powinni też po nią konieczie sięgnąć fani powieści postapokaliptycznych.
Powieści postapokaliptycznych powstała niezliczona ilość. Za każdym razem, kiedy sięgniemy po kolejną, podobną pozycję, możemy zastanowić się, co nowego może nam dany autor zaproponować? Jeśli jednak zdecydujemy się przeczytać książkę "Biada Babilonowi", autorstwa Pata Franka, napisaną w 1959 roku, odkryjemy jedną z pierwszych historii, opowiadającą o nuklearnej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-08
2023-11-04
2023-10-05
2023-09-07
2023-08-05
2023-06-21
Kiedy w rozmowie na temat literatury science fiction pada nazwisko Arthura C. Clarke'a, nie sposób zapomnieć, z jak znaczącą postacią dla rozwoju gatunku mamy przyjemność obcować. Jego dzieła bowiem ciągle żyją i poruszają wyobraźnię potomnych, zaskakując swoją aktualnością mimo znaczącego upływu czasu.
Wydane w 1972 roku "Spotkanie z Ramą" to najbardziej utytułowana powieść pisarza. Wystarczy wspomnieć, iż została ona obsypana nagrodami: Hugo, Nebula, Campbella, Locusa, Jupitera...czegóż pragnąć więcej? Dzięki wznowieniu jej w serii Wehikuł Czasu możemy po raz kolejny skonfrontować się z dziełem Clarke'a.
Niewyobrażalna katastrofa, która dotknęła basen Morza Śródziemnego w 2077 roku, zmusiła ludzkość do bacznego monitorowania nieba. Dzięki znacznemu rozwojowi technologii możliwe stało się namierzenie niezwykłego, gigantycznego obiektu, będącego statkiem kosmicznym, stworzonym przez obcą cywilizację. Jak wypadnie spotkanie z tytułowym Ramą?
Proza Clarke'a nie porywa tempem oraz zwrotami akcji. Pisarz skupia się całkowicie na wykreowaniu uniwersum zupełnie odmiennym od tego, czego doświadczamy na Ziemi. I być może jego charakter nie zaskoczy już specjalnie współczesnego odbiorcy, lecz owo powolne zagłębianie się w nieco sterylny, matematycznie idealny świat, nadal prowokuje do zadawania ciągle aktualnych pytań.
Można wręcz rzecz, że głównym bohaterem Pierwszego Kontaktu jest nieobecność. A, jak dobrze wiadomo, pustka koniecznie musi zostać wypełniona wyobrażeniami, jakie są w stanie generować ludzkie mózgi. Kim byli Ramowie? Gdzie się podziali? Czy przybywają do Układu Słonecznego, aby przysłać nam wiadomość? A może ludzkość nie ma dla tej potężnej cywilizacji żadnego znaczenia?
Załogi Śmiałka, wyruszającego na spotkanie z nieznanym, nie czeka wprawdzie los okrętu Nostromo, jednak zjawiska, jakich będą świadkami, zaprawdę się filozofom nie śniły. Szkoda tylko, że poszczególne postacie okazują się tak słabo zindywidualizowane, zwiększyłoby to bowiem dynamikę relacji interpersonalnych.
Czy warto ponownie spotkać się z Ramą? Uważam, że jak najbardziej i czekam na kolejne części.
Kiedy w rozmowie na temat literatury science fiction pada nazwisko Arthura C. Clarke'a, nie sposób zapomnieć, z jak znaczącą postacią dla rozwoju gatunku mamy przyjemność obcować. Jego dzieła bowiem ciągle żyją i poruszają wyobraźnię potomnych, zaskakując swoją aktualnością mimo znaczącego upływu czasu.
Wydane w 1972 roku "Spotkanie z Ramą" to najbardziej utytułowana...
2023-06
PO CO NAM TA INTELIGENCJA?
Czy, czytając książkę Poula Andersona, doznałam olśnienia? Podchodziłam do powyższej lektury z lekką rezerwą, ale i pełna nadziei. Nie będę ukrywać, że okładka mnie nie zachwyciła, lecz kiedy do ręki biorę książkę z serii Wehikuł Czasu, zawsze liczę na coś dobrego.
Wydane w 1954 roku "Olśnienie" zdążyło się już trochę zestarzeć, jednak czyta się je zaskakująco dobrze. Oto pewnego dnia świat ludzi i zwierząt wkracza w nową erę. Okazuje się bowiem, że z dnia na dzień poziom inteligencji stworzeń ziemskich gwałtownie rośnie. Trzecia planeta od Słońca opuszcza kosmiczne pole, które spowalniało aktywność neuronową. Umysły wyzwalają się z wszelkich ograniczeń. Ale czy planeta pełna geniuszy stanie się rajem, czy też piekłem?
Siła powieści Andersona leży w fakcie, że zadaje on uniwersalne, ciągle aktualne pytania. Co czyni nas ludźmi: nasza mądrość, wrażliwość, umiejętność pokojowej koegzystencji z innymi? Jak cienka granica oddziela homo sapiens od zwierząt? Czy inteligencja idzie w parze ze szczęściem?
W serii Wehikuł Czasu wznowiono już "Kwiaty dla Algernona", stawiające podobne pytania z perspektywy indywidualnej, jednostkowej. U Andersona indywidualne doświadczenia są również ważne. Widzimy bowiem świat z perspektywy kilku, wyróżniających się na tle reszty społeczeństwa bohaterów. Najistotniejsze są jednak poczynania ludzkości jako zbiorowości, kolektywu.
"Olśnienie" niepokoi, daje do myślenia, zostawiając spore pole do przemyśleń i własnych interpretacji. To opowieść przepełniona smutkiem, niosąca jednak z sobą nikły promyk nadziei. Cieszę się, że po nią sięgnęłam i, nawet jeśli nie doznałam olśnienia, to moje szare komórki czują się w pełni usatysfakcjonowane.
PO CO NAM TA INTELIGENCJA?
Czy, czytając książkę Poula Andersona, doznałam olśnienia? Podchodziłam do powyższej lektury z lekką rezerwą, ale i pełna nadziei. Nie będę ukrywać, że okładka mnie nie zachwyciła, lecz kiedy do ręki biorę książkę z serii Wehikuł Czasu, zawsze liczę na coś dobrego.
Wydane w 1954 roku "Olśnienie" zdążyło się już trochę zestarzeć, jednak czyta się...
2023-04-13
2022-09-28
2022-07-12
2022-07-10
2022-03-25
2022
2022-03-23
2022-02-01
Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Co by się stało, gdyby na naszej drodze stanęła forma życia całkowicie odmienna od znanych nam z własnego doświadczenia istot?
Fred Hoyle to brytyjski astronom, matematyk, autor powieści science fiction. W 1981 roku napisał "Czarną chmurę", opowiadającą o międzygwiezdnym obłoku zmierzającym w stronę Ziemi.
Bohaterami powieści są naukowcy, na czele z Charlesem Kingsley'em (powieściowym odpowiednikiem samego pisarza), próbujący zmierzyć się z tym, co nieznane. Dużo tu rozważań na tematy naukowe i społeczne, akcji nieco mniej. Dyskusje frapujące, aczkolwiek momentami lekko drętwawe jak na współczesne standardy.
Nie zmienia to jednak mojej pozytywnej oceny. Dla miłośnika fantastyki naukowej "Czarna chmura" to pozycja obowiązkowa.
Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Co by się stało, gdyby na naszej drodze stanęła forma życia całkowicie odmienna od znanych nam z własnego doświadczenia istot?
więcej Pokaż mimo toFred Hoyle to brytyjski astronom, matematyk, autor powieści science fiction. W 1981 roku napisał "Czarną chmurę", opowiadającą o międzygwiezdnym obłoku zmierzającym w stronę Ziemi.
Bohaterami powieści są...