-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-12-29
2023
2023
2023-12
2023-12-28
2023-12-26
2023-12
2023-11-27
2023-11-08
Oto książka, której przedstawiać chyba nie muszę. Zrobiło się o niej po otrzymaniu Nobla przez autora bardzo głośno, jej nakład się wyczerpał. Ja nabyłam swój egzemplarz jeszcze przed tym, nim rozpoczęło się zakupowe szaleństwo.
Czy "Drugie imię. Septologia I-II" jest pozycją, która spodoba się szerszej publiczności? Z zainteresowaniem przyglądam się ocenom, dodawanym przez czytelników, i nawet cieszy mnie, że nie wszystkie są pozytywne. Książka Fossego nie trafi w gusta każdego czytelnika, z pewnością nie!
Opowieść o dwóch malarzach, noszących to same imię, to strumień słów, który płynie wartkim nurtem. Można się w tej opowieści zatracić, można zagubić, szczególnie, iż ciężko oderwać się od historii na chwilę bez gubienia wątku.
Te dwie linie, które widzimy na okładce, a które są również obrazem, namalowanym przez naszego bohatera. Ile znaczeń i sensów w sobie kryją? Ile wzruszeń wywołują? Czy są powiązane w jakiś sposób ze ścieżkami życia obu malarzy, przecinającymi się w pewnym momencie.
Miałam czasem wrażenie, że bardziej daną historię odczuwam, a mniej rozumiem. Oczywiście niektóre wątki przemawiały do mnie bardziej, inne mniej (najsilniej chyba poruszył mnie wątek psa).
Myślę, że ze strumieniem świadomości bywa jak z abstrakcją. Pozornie każdy może podobne dzieło stworzyć, ale żeby osiągnąć w danej dziedzinie maestrię, potrzeba nie lada umiejętności. Fosse zaś swoją opowieść snuje w przejmujący, zapadający w pamięć sposób.
Jeśli nadarzy się okazja, koniecznie po "Drugie imię. Septologię I-II" sięgnijcie.
Oto książka, której przedstawiać chyba nie muszę. Zrobiło się o niej po otrzymaniu Nobla przez autora bardzo głośno, jej nakład się wyczerpał. Ja nabyłam swój egzemplarz jeszcze przed tym, nim rozpoczęło się zakupowe szaleństwo.
Czy "Drugie imię. Septologia I-II" jest pozycją, która spodoba się szerszej publiczności? Z zainteresowaniem przyglądam się ocenom, dodawanym...
2023-11-15
Powieści postapokaliptycznych powstała niezliczona ilość. Za każdym razem, kiedy sięgniemy po kolejną, podobną pozycję, możemy zastanowić się, co nowego może nam dany autor zaproponować? Jeśli jednak zdecydujemy się przeczytać książkę "Biada Babilonowi", autorstwa Pata Franka, napisaną w 1959 roku, odkryjemy jedną z pierwszych historii, opowiadającą o nuklearnej zagładzie.
Sporo lat później, bo w 1983 roku,, powstał film "Gry wojenne". Nie wiem, drodzy czytelnicy, czy kojarzycie ten obraz, ale utkwił mi on głęboko w pamięci. Grany przez młodego Matthew Brodericka główny bohater stawia czoła superinteligentnej maszynie, którą musi przekonać, iż niektórych wojen wygrać się nie da.
W powieści "Biada Babilonowi" ludzie okazują się sporo głupsi od wspomnianego wyżej komputera. Rozpoczynają konflikt, którego nie sposób wygrać, a nawet jeśli o jakiejkolwiek wiktorii może być mowa, to jest ona niczym uśmiech szczerbatego na widok suchara.
Pat Frank portretuje współczesne mu Stany Zjednoczone, będące na określonym etapie rozwoju technologicznego (stąd, między innymi, posługiwanie się telegrafem) oraz pełne uprzedzeń rasowych. Wszelkie udogodnienia i wynalazki lat pięćdziesiątych ogrywają w jego opowieści niewielką rolę, ponieważ grad pocisków nuklearnych niszczy większość miast i skazuje olbrzymi kraj na cofnięcie się o setki lat w rozwoju.
Wielka polityka i historia ogrywają jednak w powieści niewielką rolę. Akcja skupia się na kilku zaledwie postaciach oraz ich perypetiach. Trzydziestoletni Randy, żyjący nieco w cieniu swego odnoszącego sukcesy w wojsku brata, musi z dnia na dzień wydorośleć oraz przejąć ciężar opieki nad rodziną i lokalną społecznością.
Gdzie zdobyć benzynę lub żywność, potrzebną do przetrwania? Jak ochronić się przed szabrownikami, którzy terroryzują mieszkańców? Podobnym problemom muszą stawić czoła nasi bohaterowie. Tak jak w "Ostatnim brzegu" ich egzystencja skupia się na prozaicznych czynnościach, lecz Pat Frank przestawił ostatnie dni cywilizowanego świata bez sentymentów i o wiele brutalniej.
W "Biada Babilonowi" ludzie pragną przetrwać i nie zatracić własnego człowieczeństwa. Czy można zatem orzec, że kryje się w przesłaniu autora ziarno nadziei? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na dane pytanie, chociaż ja tej iskierki nadziei (być może z powodu słabego wzroku) nie dostrzegam.
Powieść jednak polecam, bo niesie w sobie mocne, jednoznacznie pacyfistyczne przesłanie. Powinni też po nią konieczie sięgnąć fani powieści postapokaliptycznych.
Powieści postapokaliptycznych powstała niezliczona ilość. Za każdym razem, kiedy sięgniemy po kolejną, podobną pozycję, możemy zastanowić się, co nowego może nam dany autor zaproponować? Jeśli jednak zdecydujemy się przeczytać książkę "Biada Babilonowi", autorstwa Pata Franka, napisaną w 1959 roku, odkryjemy jedną z pierwszych historii, opowiadającą o nuklearnej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-08
2023-11-04
2023-11-02
2023-10-24
Do jakich zabiegów musi uciec się pisarz, żeby wykreować świat przykry, do pewnego stopnia odpychający i przerażający? Okazuje się, że dla Emi Yagi wystarczy, że tworzy ona przestrzeń zapożyczoną z codziennego funkcjonowania współczesnych korporacji. Strefę spokojną, sterylną, gdzie pomiędzy człowiekiem a człowiekiem puchnie balonik pustki.
Jednostka, szczególnie jeśli jest kobietą samotną, zostaje zepchnięta na margines funkcjonowania sprawnie i prężnie funkcjonującej machiny firmowej. Kto posprząta, zaparzy kawę dla pracowników? Oczywiście nasza bohaterka - Shibata, będąca już po trzydziestce, ale nie mająca ani męża, ani dziecka.
W rzeczywistości wypełnionej pustką i samotnością kłamstwo okazuje się sposobem na zburzenie utartych schematów. Nagły impuls buntu sprawia, że kobieta wyznaje, iż spodziewa się dziecka. W momencie, gdy małe ziarenko nieprawdy zostaje zasiane, zaczyna żyć własnym życiem, rosnąć i nabrzmiewać niczym niezamieszkały brzuch głównej bohaterki.
"Trzeba zadbać o miejsce tylko dla siebie - wyznaje w pewnej chwili Shibata - Nawet kłamstwo się nada. Wystarczy niewielkie, takie, żeby pomieściło człowieka. Jeśli schowa się je w sercu i będzie długo powtarzać, wbrew pozorom może przenieść cię zupełnie gdzie indziej. Kto wie, czy w tym czasie i ty, i świat nie zmienicie się chociaż trochę".
Shibata odkrywa, że nagle zwraca na siebie uwagę innych pracowników, zaczyna być traktowana ulgowo i nie musi już wykonywać codziennych, żmudnych obowiązków. Świadomość ciąży sprawia, że bohaterka stara się dbać o siebie i swoje wyobrażone dziecko. Poznaje też inne przyszłe matki, z którymi łączy ją dawno nieodczuwane poczucie wspólnoty.
Opowieść Emi Yagi to lustro, w którym odbijają się problemy współczesnego, nowoczesnego społeczeństwa. W podobnej rzeczywistości wszystko, co inne, odbiegające od schematu pozostaje przykrą, wstydliwą anomalią. Nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Chociaż oczywiście to kobiety dźwigają na sobie ciężar codziennych obowiązków, w tym wychowanie dzieci, a specjalny status zyskują jedynie w momencie, gdy są w ciąży.
"Dziennik pustki" to kalejdoskop codziennych migawek, prozaicznych zdarzeń, układanka pękniętych obrazów czynności, jakie budują nasze życie. Może chwilami nużyć, ale jeżeli odnajdzie się jej rytm, odkrywa przed czytelnikiem ciąg ukrytych sensów.
Powieść smutna, idealna na jesień. Czy niesie w sobie nadzieję? Nie potrafię na powyższe pytanie odpowiedzieć twierdząco, bo uczuciem, jakie dominuje po odłożeniu książki na bok, okazuje się zabarwiona na niebiesko nostalgia i swoiste przygnębienie.
Nie będzie to historia, która przemówi do każdego, miłośnikom japońskiej prozy mogę ją jednak z czystym sumieniem polecić.
Do jakich zabiegów musi uciec się pisarz, żeby wykreować świat przykry, do pewnego stopnia odpychający i przerażający? Okazuje się, że dla Emi Yagi wystarczy, że tworzy ona przestrzeń zapożyczoną z codziennego funkcjonowania współczesnych korporacji. Strefę spokojną, sterylną, gdzie pomiędzy człowiekiem a człowiekiem puchnie balonik pustki.
Jednostka, szczególnie jeśli...
2023-11-01
2023-10-30
2023-10-28
2023-10-23
2023-10-17
2023-10-09
Ceglasta książka (której ceglastości mało doświadczyłam, bo czytałam ebooka), którą równie ciężko czytać, co się od niej oderwać. Niekiedy wciągająca, niekiedy niepokojąca, a niekiedy przerażająca.
Biografia chciwości, pasjonujący dramat sądowy. Walka ze złem, której kibicujemy, lecz jesteśmy świadomi, iż wygrana może być tylko częściowa, a życia zmarłym się nie przywróci.
Czytałam "Dreamland", który mnie w temat wprowadził. Oglądam seriale, poruszające podobny problem, a jednak "Imperium bólu" wydało mi się jak dotąd najbardziej rzeczowe i kompletne.
Ceglasta książka (której ceglastości mało doświadczyłam, bo czytałam ebooka), którą równie ciężko czytać, co się od niej oderwać. Niekiedy wciągająca, niekiedy niepokojąca, a niekiedy przerażająca.
więcej Pokaż mimo toBiografia chciwości, pasjonujący dramat sądowy. Walka ze złem, której kibicujemy, lecz jesteśmy świadomi, iż wygrana może być tylko częściowa, a życia zmarłym się nie...