-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-12-31
2018-12-29
Choć nie znajdziecie tutaj dwóch takich samych opowiadań, to jednak wszystkie są w pewnym sensie podobne, dlatego zupełnie nie polecam czytania ich wszystkich na jeden raz. Myślę, że w tym przypadku wskazane jest dawkowanie przygód Sherlocka Holmesa, zwłaszcza że historie te nie są ze sobą jakoś specjalnie powiązanie. No chyba, że naprawdę chcecie wiedzieć, czy pod koniec detektyw wszech czasów nawiązuje do przygód ze zbiorku, czy też nie. Bo pewnie, gdyby ktoś mnie obudził w środku nocy i kazał wymieniać wszystkie tytuły i opisać je pokrótce, to wymieniłabym zaledwie kilka. Sytuacja była by podobna również i za dnia.
Pewnie zastanawiacie się czy to książka dla Was. Myślę, że jeśli nie czujecie wielkiej potrzeby i nie jesteście fanami jakiegokolwiek Sherlocka z ekranu, to dobrym rozwiązanie jest sięgnięcie po dowolne opowiadanie i przekonanie się, czy takie historie sprawiłyby Wam frajdę, czy też nie. Jak dziś pamiętam, że w gimnazjum moją lekturą był znacznie mniejszy zbiorek przygód Holmesa. I nawet nie musiałam przeczytać całego, a kilka (3?) wybranych opowiadań. Ja jednak przeczytałam cały, bo mi się spodobał. A później czatowałam na taniego ebooka tej właśnie cegiełki. Bo z tego co słyszałam niezbyt wygodnie czyta się ją w wersji fizycznej.
Wspólną cechą większości opowiadań jest to, że ich narratorem jest przyjaciel znanego detektywa, doktor Watson. Historie te skupiają się głównie na konkretnych sprawach kryminalnych, które przypomina sobie i spisuje współlokator Sherlocka, więc jeśli szukacie wartkiej akcji i masy dialogów, to raczej nie jest to książka, w której to znajdziecie.
Myślę, że nie jest to książka dla każdego. Choć opowiadania mogą zaciekawić wielu, to objętość może ich zrazić, bo z czasem zaczyna się odczuwać podobieństwo tych historii. Zdecydowanie nie mogłabym czytać tylko tego zbiorku nie sięgając po inne książki w międzyczasie. Ale jeśli wciąż macie ochotę na tę cegiełkę, to nie krępujcie się. Warto znać Sherlocka Holmesa.
Więcej: http://literkowymelonik.blogspot.com/2019/01/ksiega-wszystkich-dokonan-sherlocka.html
Choć nie znajdziecie tutaj dwóch takich samych opowiadań, to jednak wszystkie są w pewnym sensie podobne, dlatego zupełnie nie polecam czytania ich wszystkich na jeden raz. Myślę, że w tym przypadku wskazane jest dawkowanie przygód Sherlocka Holmesa, zwłaszcza że historie te nie są ze sobą jakoś specjalnie powiązanie. No chyba, że naprawdę chcecie wiedzieć, czy pod koniec...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-15
Fabuła nie jest specjalnie skomplikowana, oczywiście bohaterów spotykają pewne komplikacje, ale nie znajdziecie tu jakiejś większej tajemnicy. Nie poczujecie nutki grozy, może poczujecie nutkę słodyczy, ale już sama nie pamiętam co dokładnie czułam przy czytaniu tej powieści. Bo to jest taka historia, który nie siedzi długo w głowie. Porusza ona co prawda nie tylko dramaty miłosne nastolatków, ale też problemy rodzinne. Ojciec głównej bohaterki jest żołnierzem, więc stale nie ma go w domu, a matka boi się naprawdę wielu rzeczy, zwłaszcza wychodzenia z domu. Jest jeszcze Dziadek, z którym główna bohaterka ma chyba najlepszy kontakt.
Jak już o bohaterach mowa, to poza naszą artystką pojawia się dwóch nastolatków. Jeden z nich to Cooper, którego zna od wieków, drugi natomiast dzieli z nią wspólną pasję. Wszyscy byli mi dość obojętni, nie wkurzali, ani nie wzbudzili mojej sympatii, po prostu byli.
Nie jest to perfekcyjna książka. Znajdziemy tu oczywiście schematy i choć do końca nie wiemy jak to się wszystko skończy, to jednak wszyscy rozważamy dwie opcje, kiedy na horyzoncie pojawia się trzeci młodzieniec. Ale nie oczekiwałam od tej książki tego, abym pamiętała ją na wieki i stale rozpamiętywała to, co się wydarzyło na jej kartach. Celem sięgnięcia po tę pozycję, było dostarczenie sobie rozrywki. I udało jej się spełnić to zadanie, a przy okazji, nie jest to młodzieżówka z typu tych depresyjnych, ale raczej tych optymistycznych, wesołych.
I mimo wszystko polecałabym ją, ale nie ze względu na wspaniałą fabułę, czy fantastycznie wykreowanych bohaterów. Polecałabym ją tym wszystkim, którzy szukają nieskomplikowanej, wesołej historii o losach nastolatków, których pełno na rynku. Jednak książki Kasie West mają to do siebie, że naprawdę potrafię się wciągnąć w przygody bohaterów i jeśli zapytalibyście mnie teraz co bym polecała z takich lżejszych lektur, to odpowiedziałbym, że właśnie dzieła tej autorki.
Więcej: https://literkowymelonik.blogspot.com/2019/01/miosc-i-inne-zadania-na-dzis-kasie-west.html
Fabuła nie jest specjalnie skomplikowana, oczywiście bohaterów spotykają pewne komplikacje, ale nie znajdziecie tu jakiejś większej tajemnicy. Nie poczujecie nutki grozy, może poczujecie nutkę słodyczy, ale już sama nie pamiętam co dokładnie czułam przy czytaniu tej powieści. Bo to jest taka historia, który nie siedzi długo w głowie. Porusza ona co prawda nie tylko dramaty...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-16
2018-02-18
2018-11-03
Lubię retellingi, dlatego pewnie nie ma w tym nic dziwnego, że chciałam sięgnąć po tę książkę, zwłaszcza jeśli doda się fakt, że już od dłuższego czasu cieszy się ona popularnością, więc w końcu postanowiłam i ja sięgnąć po ten Dwór. Pierwszą rzeczą jaką chciałabym zaznaczyć jest to, że choć z pozoru może wydawać się, że jest to tylko romans, bo w końcu jest to historia Pięknej i Bestii opowiedziana na nowo, to w rzeczywistości jest troszkę inaczej. Ważnymi elementami tej powieści są również te fantastyczne i choć może się wydawać, że sięgając po tę powieść unikniecie wszelkiego rodzaju ratowania świata czy życia wielu osób, to tak naprawdę nie jest prawdą, bo ten motyw też tu znajdziecie.
Książkę można podzielić na dwie części, pierwsza to taka poniekąd trochę sielankowa i spokojniejsza, jednak nie nudnawa. W drugiej natomiast akcja nabiera tępa i dzieje się naprawdę wiele.
Przyznam, że nie sądziłam, że świat w tej książce jest aż tak rozbudowany, ale kiedy już zrozumiałam co i jak, ta złożoność, koncepcja wszystkich dworów i wydarzenia historyczne naprawdę mi się spodobały i choć widać pewne podobieństwa do innych dzieł kultury, mimo wszystko zaliczam to na plus. Pojawia się też motyw zagadki. Spotkałam się z opinią, że była ona bardzo prosta, jednak ja sama wpadłam na nią niewiele przed jej rozwiązaniem, nie jest ona taka typowa jak się może wydawać, osobiście wydaje mi się, że nigdy wcześniej jej nie słyszałam, czego na przykład nie mogę powiedzieć o zagadce Sfinksa.
Przez karty tej powieści przewija się dość sporo bohaterów, jednak są to bohaterowie dobrze zarysowani, więc zupełnie nie miałam problemu z ich rozróżnianiem. Polubiłam wszystkich, poza nielicznymi wyjątkami, a jeśli o te wyjątki chodzi, to myślę, że autorka tworząc te postacie zdawała sobie sprawę (a może i nawet chciała), że czytelnicy nie będą za nimi przepadać.
Książka ta naprawdę mi się spodobała i z pewnością sięgnę po drugą część, jednak mimo wszystko zabrakło mi tego bum. Dobrze mi się czytało tę powieść i nie żałuję, że po nią sięgnęłam, bo naprawdę miło spędziłam czas, ale nie uważam, że jest to pozycja którą mogę polecić wszystkim i wszystkiemu, nie wynika to jednak z jej wad, a z tego, że dość sporo jest teraz powieści takich jak ta. Choć światy są różne, bohaterowie, wątki i przygody też, to jednak opiera się ona na tym, ostatnio bardzo często spotykanym, schemacie - mamy młodą bohaterkę (bądź bohatera), której życie zmienia się, z różnych względów, nieodwracalnie. Nie powiem teraz, że ja nie lubię takich powieści, bo byłoby to nieprawdą, bo jest wręcz przeciwnie, ale nie mogłabym nazwać tej powieści arcydziełem, jedyną w swoim rodzaju, dla mnie jest to po prostu pozycja bardzo, bardzo dobra.
Więcej: http://literkowymelonik.blogspot.com/2019/01/dwor-cierni-i-roz-sarah-j-maas.html
Lubię retellingi, dlatego pewnie nie ma w tym nic dziwnego, że chciałam sięgnąć po tę książkę, zwłaszcza jeśli doda się fakt, że już od dłuższego czasu cieszy się ona popularnością, więc w końcu postanowiłam i ja sięgnąć po ten Dwór. Pierwszą rzeczą jaką chciałabym zaznaczyć jest to, że choć z pozoru może wydawać się, że jest to tylko romans, bo w końcu jest to historia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-18
Zdecydowanie dużym plusem tej powieści jest jej baśniowość. "Wybrana" bardzo kojarzyła mi się z taką typową baśnią, choć jest o wiele bardziej rozbudowana niż z pozoru się wydaje. Co prawda imiona głównej bohaterki i jej przyjaciółki nie bardzo pasowały mi do tego klimatu, to jednak inne nazwy własne w tej książce są dość nietypowe, a jednak nie jakoś specjalnie twórcze, bo nawiązują do konkretnych elementów. Przykładowo wydarzenia dzieją się w Polonii, a co ciekawe sąsiaduje ona z Rusją. Smok wcale nie jest takim zwykłym smokiem, jednak w baśniach to właśnie ta kreatura porywała dziewczyny z wiosek, a ponadto okazuje się, że Baba Jaga istniała naprawdę! Świat wykreowany przez autorkę jest bardzo podobny do naszego średniowiecza, z tą różnicą, że magia w nim istnieje.
Różne osoby różnie poruszały temat magii w swych powieściach. Ta wykreowana przez Naomi Novik na potrzeby "Wybranej" nie ma ściśle określonych granic, tutaj naprawdę wszystko jest możliwe i co ciekawe, bohaterowie będą musieli zmierzyć się z mocą, o której też nie wiedzą za wiele.
Przyznam, że od początku interesował mnie Bór, las pełen dziwnych i niebezpiecznych istot, las, który stale się powiększa, las, który planuje swoje działania. Jednak zupełnie nie spodziewałam się takiego rozwoju wypadków. Choć z pozoru atmosfera w książce wydaje się taka sielankowa, znajdziecie tutaj naprawdę sporo przemocy i śmierci. Długo myślałam o tym jak mogłaby się skończyć ta historia, przyznam, że autorce udało się mnie zaskoczyć, a ostatnie strony uważam za satysfakcjonujące.
Choć z początku Smok trochę mnie irytował swoją nieuprzejmością względem głównej bohaterki, a ona sama tym, że czego by nie robiła, zawsze zostawały plamy na jej ubraniu (co swoją drogą było trochę dziwne, może ktoś wie czy to miało jakiś głębszy sens, którego nie pojęłam?), nie będę ukrywać, że jest to duet, który bardzo polubiłam i koniec końców szkoda mi było się z nimi rozstawać, bo musicie wiedzieć, że "Wybrana" to powieść jednotomowa. Trochę stron ma, to prawda, ale mimo wszystko jest dość skrócona, a spokojnie można by z niej zrobić trylogię. Ale to nie jest tak, że teraz jej czegoś brakuje, po prostu nie ma w niej zbędnych fragmentów, przez co naprawdę można się wciągnąć.
Podsumowując, to jest naprawdę dobra jednotomowa powieść fantasy, o które teraz wyjątkowo ciężko na rynku (w tej kategorii występują głównie serie), więc jeśli szukacie czegoś krótszego, ale domkniętego, to naprawdę polecam. Polecam też wszystkim innym, choć niewykluczone, że wielbiciele dłuższych historii mogą być niezadowoleni szybkim rozstaniem, z bohaterami, których polubili, jednak mimo wszystko, myślę, że warto poświęcić uwagę tej, troszkę dłuższej, baśni.
Więcej: http://literkowymelonik.blogspot.com/2018/12/wybrana-naoimi-novik.html
Zdecydowanie dużym plusem tej powieści jest jej baśniowość. "Wybrana" bardzo kojarzyła mi się z taką typową baśnią, choć jest o wiele bardziej rozbudowana niż z pozoru się wydaje. Co prawda imiona głównej bohaterki i jej przyjaciółki nie bardzo pasowały mi do tego klimatu, to jednak inne nazwy własne w tej książce są dość nietypowe, a jednak nie jakoś specjalnie twórcze, bo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-28
Przykro mi to mówić, ale jest to jedna z gorszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Zgodzę się, że sam pomysł nie jest zły, jednak wykonanie nie do końca mi się spodobało. Nie lubię książek, w których zupełnie nic się nie dzieje, w których akcja ciągnie się jak flaki z olejem, ale nie lubię też, gdy autor przesadzi w drugą stronę, czyli po prostu dzieje się za dużo, a najgorzej kiedy zaczyna się wątpić w logiczność danych wydarzeń, a tu niestety nastąpiła taka sytuacja.
Co do bohaterów to raczej nie wzbudzili mojej sympatii. Drasan (główny bohater) to przykład takiego chłopaka, co myśli, że mu się wszystko należy i nikt go nie pokona. Wiele z jego problemów zostało spowodowanych przez jego złe decyzje, choć inni mu je odradzali! Ponadto w momencie, kiedy ma naprawdę spore kłopoty on przejmuje się swoją urażoną dumą... Nie spodobał mi się też fakt, że pojawiają się tutaj stereotypy. Kobiety są tutaj głównie albo z ładnymi kształtami i obfitym biustem, albo szkaradne, z kolei złe postacie mają małe oczka...
Autorka nie boi się ranić swoich postaci i niszczyć stworzonego przez nią świata, co ma swoje plusy, bo można lepiej odczuć strach bohaterów, jednak jeśli nadużywa się tego zabiegu, to znów znieczula się czytelnika.
Książka ta jest początkiem cyklu i chyba pierwszy raz nie czuję potrzeby sięgnięcia po kolejny tom, a musicie wiedzieć, że lubię domykać wszelkie sprawy, w przypadku serii - staram się je kończyć. Jednak "Wybraniec" dość mnie wymęczył, a przy tym nie zachęcił do poznania dalszych losów bohaterów. Niestety, ale nie mogę polecić Wam tej pozycji, myślę, że spokojnie znajdziecie wiele innych, lepszych książek.
Więcej: https://literkowymelonik.blogspot.com/2018/12/wybraniec-magdalena-markow-book-tour.html
Przykro mi to mówić, ale jest to jedna z gorszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Zgodzę się, że sam pomysł nie jest zły, jednak wykonanie nie do końca mi się spodobało. Nie lubię książek, w których zupełnie nic się nie dzieje, w których akcja ciągnie się jak flaki z olejem, ale nie lubię też, gdy autor przesadzi w drugą stronę, czyli po prostu dzieje się za dużo, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-17
2018-11-11
2018-10-24
2018-09-24
Polubiłam Azę, polubiłam Daisy i polubiłam Davida, syna zaginionego miliardera. Polubiłam ich, jednak ciężko powiedzieć coś więcej na ich temat. Polubiłam też wątek miłosny przedstawiony w tej książce, choć już nawet w tym momencie nie pamiętam jak się skończył, jednak historia ta okazała się całkiem przyjemna. Co prawda nie stanie koło mojej ulubionej na ten moment powieści młodzieżowej jaką jest "Wybacz mi, Leonardzie" i pewnie niedługo będę o niej pamiętać, ale spędziłam z nią kilka miłych chwil. Nie jest to książka, którą polecałabym każdemu, a szczególnie nie polecałabym jej osobą, które nie poznały się z uniwersum Gwiezdnych Wojen albo takich, które totalnie go nie trawią, nie polecałabym jej też osobom, które szukają historii rodem z przygód Sherlocka Holmesa, bo choć główna bohaterka nosi to samo nazwisko co ten znany detektyw, to na tym podobieństwa się kończą. A jeśli chodzi o całą resztę, to myślę, że jeśli człowiek nie nastawi się na zbyt wiele, to znajdzie całkiem przyjemną lekturę.
Więcej: https://literkowymelonik.blogspot.com/2018/10/zowie-az-do-konca-john-green.html
Polubiłam Azę, polubiłam Daisy i polubiłam Davida, syna zaginionego miliardera. Polubiłam ich, jednak ciężko powiedzieć coś więcej na ich temat. Polubiłam też wątek miłosny przedstawiony w tej książce, choć już nawet w tym momencie nie pamiętam jak się skończył, jednak historia ta okazała się całkiem przyjemna. Co prawda nie stanie koło mojej ulubionej na ten moment...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-11
2018-09-18
Myślę, że jest to dość przeciętna pozycja, nie zawiera nic, co by ją wyróżniało na tle innych. Oczywiście porusza tematy przyjaźni, miłości, a także homoseksualizmu, jednak współcześnie można znaleźć bardzo wiele książek z tymi motywami. A będąc szczerym, sposób w jaki autorzy przedstawili tę historię nie bardzo przypadł mi do gustu. Właśnie wątek homoseksualizmu jest najsłabszą częścią tej książki. Sama jestem naprawdę tolerancyjna, ale w tej książce było tego po prostu za dużo, przez co czytając momentami czułam zażenowanie. Myślę, że wpływ miał również na to humor jaki znajdziecie w tej pozycji, bo do mnie nie trafił.
Więcej: http://literkowymelonik.blogspot.com/2018/10/will-grayson-will-grayson-john-green.html
Myślę, że jest to dość przeciętna pozycja, nie zawiera nic, co by ją wyróżniało na tle innych. Oczywiście porusza tematy przyjaźni, miłości, a także homoseksualizmu, jednak współcześnie można znaleźć bardzo wiele książek z tymi motywami. A będąc szczerym, sposób w jaki autorzy przedstawili tę historię nie bardzo przypadł mi do gustu. Właśnie wątek homoseksualizmu jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-03
2018-09-11
Choć przeczytanie całej sagi "Zmierzch" zajęło mi parę miesięcy, to wreszcie mogę powiedzieć: tak, znam losy Belli i Edwarda i nie, nie uważam, że jest to najgorsza seria jaką przeczytałam w swoim życiu (nie żebym potrafiła wybrać tę najgorszą, ale "Zmierzch" się niczym negatywnie nie wyróżnia). Mogę również powiedzieć, że jest to całkiem przyjemna lektura, której głównym targetem są nastolatki rozpoczynające dopiero swoją przygodę z paranormalnym światem i to im pewnie polecałabym tę sagę. To jest po prostu całkiem dobrze napisana saga, która nie znajdzie specjalnego miejsca w moim sercu (niestety zabrałam się za nią za późno, aby czuć sentyment), ale również nie zgadzam się z opinią, że książki te są beznadziejne.
Więcej: http://literkowymelonik.blogspot.com/2018/10/przed-switem-stephenie-meyer.html
Choć przeczytanie całej sagi "Zmierzch" zajęło mi parę miesięcy, to wreszcie mogę powiedzieć: tak, znam losy Belli i Edwarda i nie, nie uważam, że jest to najgorsza seria jaką przeczytałam w swoim życiu (nie żebym potrafiła wybrać tę najgorszą, ale "Zmierzch" się niczym negatywnie nie wyróżnia). Mogę również powiedzieć, że jest to całkiem przyjemna lektura, której głównym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-29
2018-09-22
2018-09-21
2018-08-08
Już ponad roku temu, jeśli nie więcej, obejrzałam film, który bardzo mnie poruszył - "Szkołę uczuć". Jakiś czas później dowiedziałam się, że film ten był na podstawie książki, więc pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że postanowiłam tę książkę przeczytać. Przy okazji chciałam też przeczytać jakąś książkę Nicholasa Sparksa, a tak się złożyło, że to właśnie on napisał "Jesienną miłość", z której później powstała "Szkoła uczuć". Przed przeczytaniem spotkałam się z opiniami, że pierwowzór nie dorównuje wersji filmowej, jednak sama postanowiłam sprawdzić jak to właściwie jest. A więc jak było?
Na wstępie chciałabym jeszcze zaznaczyć, że już nie za dobrze pamiętam film, więc nie będę porównywała go do pierwowzoru, jednak poznałam już tę historię i wiedziałam co się wydarzy. "Jesienna miłość" to typowy gorzki romans, mamy dwójkę siedemnastolatków, chłopaka i dziewczynę, którzy powoli mają się ku sobie, oczywiście wszyscy widzą, że do siebie nie pasują, on jest niegrzecznym chłopcem, ona grzeczną dziewczynką, a mimo to ich losy złączają się ze sobą. Oczywiście nie może być tylko kolorowo. Pojawia się wątek duchów przeszłości i okazuje się, że Carterowie i Sullivanowie już od dawna się znają i wcale nie są najlepszymi przyjaciółmi. Ponadto duże znaczenie w tej powieści ma również przedstawienie teatralne, w którym Jamie i Landon biorą udział.
W tej książce nie znajdziecie nagłych zwrotów akcji czy jakichś mrocznych tajemnic, to jest po prostu opowiedziana historia młodego człowieka, który zakochuje się naprawdę. Choć nie nazwałabym tej historii słabą, to jednak przyznam, że trochę się zgadzam się z opiniami wielu innych osób, że jest to powieść dość przeciętna, a "Szkoła uczuć" wypada lepiej przy "Jesiennej miłości". Zazwyczaj nie czytam tego typu literatury i być może nie są to moje klimaty, a prawdziwym fanom romansów ta powieść może się spodobać (o ile już się nie spodobała).
Więcej: http://literkowymelonik.blogspot.com/2018/09/jesienna-miosc-nicholas-sparks.html
Już ponad roku temu, jeśli nie więcej, obejrzałam film, który bardzo mnie poruszył - "Szkołę uczuć". Jakiś czas później dowiedziałam się, że film ten był na podstawie książki, więc pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że postanowiłam tę książkę przeczytać. Przy okazji chciałam też przeczytać jakąś książkę Nicholasa Sparksa, a tak się złożyło, że to właśnie on napisał...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Można by się spodziewać po objętości, że w książce tej dzieje się naprawdę wiele. I jest to prawdą, jednak, przynajmniej dla mnie, było tego trochę za dużo. Wszelkie przygody w środkowej części książki były dość monotonne. Ktoś porównał, to kiedyś do questów z gier różnego rodzaju. Wiecie, bohaterka wyrusza, załatwia co ma załatwić i wraca, potem chwila odpoczynku i znowu to samo. Na szczęście końcówka ratuje, pod tym względem, sytuację, bo myślę, że zaskoczy wielu, a tam akcja wreszcie sięga zenitu i dzieje się coś wyłamującego się ze schematu. I jest to naprawdę dobre zakończenie, które zarazem skłania czytelnika do sięgnięcia po część trzecią.
Warto również wspomnieć, że choć w poprzedniej części było wiele nawiązań do dzieł kulturowych, to w tym tak wielu nie znajdziecie, nie wiem nawet czy coś się da tutaj podciągnąć pod ten temat. Być może. Jednak z pewnością nie było tego tak dużo jak w tomie pierwszym. Mam wrażenie, że sam klimat jest troszkę mroczniejszy, jednak da się to z pewnością uzasadnić miejscem, w którym toczy się akcja. W pierwszej części był to głównie Dwór Wiosny, teraz jest to raczej Dwór Nocy.
Bardzo mi się spodobała kreacja Dworu Nocy, a zwłaszcza jego mieszkańców. Nie mówiąc o tym, że wreszcie zrozumiałam zachwyty na temat Rhysanda, to bardzo polubiłam ludzi, którymi się otaczał. Całą czwórkę. Musicie wiedzieć, że wszyscy byli niepowtarzalni, a ich relacja naprawdę realistyczna, a to jest dość istotna informacja, bo ja, jak zapewne i wielu z Was, naprawdę nie przepadam za sztucznymi dialogami.
Myślę, że "Dwór mgieł i furii", to naprawdę dobra książka, lecz jeszcze nie arcydzieło. Kto wie, może trzeciej części z czystym sumieniem będę mogła nadać te miano? Z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu historia Feyry, jednak jest to naprawdę ciekawa opowieść i choć z pewnością są tutaj powielone schematy typowe dla literatury fantastyczno-młodzieżowej (nie wiem czy to w sumie takie dla młodzieży, bo znajdują się tutaj dość dokładnie opisane sceny miłosne), to jednak myślę, że teraz naprawdę ciężko napisać coś w 100% oryginalnego, w końcu tyle powieści zostało już napisanych.
Można by się spodziewać po objętości, że w książce tej dzieje się naprawdę wiele. I jest to prawdą, jednak, przynajmniej dla mnie, było tego trochę za dużo. Wszelkie przygody w środkowej części książki były dość monotonne. Ktoś porównał, to kiedyś do questów z gier różnego rodzaju. Wiecie, bohaterka wyrusza, załatwia co ma załatwić i wraca, potem chwila odpoczynku i znowu...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to