-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać192
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
Zwykle słyszę z różnych źródeł słowa,że "to nie jest lektura dla dzieci".Dlaczego? Bo podobno baśnie są krańcowo smutne,nieraz okrutne,przygnębiające,nie kończą się hollywoodzkim happy endem.Wzbudzają w dzieciach niepokój,powodują senne koszmary.A tak być nie powinno.
Moim zdaniem nie ma bardziej odpowiedniej lektury,jeśli chcemy wychować wrażliwe,współczujące dziecko,które w stosunkach międzyludzkich potrafi wykazać się choćby odrobiną empatii.To prawda,że baśnie Andersena są smutne - mimo fantastycznej otoczki opowiadają o prawdziwym życiu,które bardzo rzadko przecież jest usłane różami,które przynosi też ból,cierpienie i niedolę.Los "Dziewczynki z zapałkami" do dziś wzbudza we mnie podobne uczucia,jak w dzieciństwie,kiedy zetknęłam się z nią po raz pierwszy - litości,gniewu na ludzką obojętność,smutku nad zmarnowanym życiem.
Nierzadko towarzyszyły im łzy żalu.
I czy to źle? Co złego jest w tym,że dziecko wzrusza się losem drugiego człowieka,choćby ten był fikcyjnym bohaterem? Kto powiedział,że dzieciństwo powinno być beztroskie i wesołe? A czy to znaczy,że także pozbawione głębszych uczuć,prowokujących do zastanowienia nad sobą,nad światem,wyciskającym łzy z oczu,przecinającym bezchmurne,dziecięce czoło zmarszczką egzystencjalnego smutku? Że za wcześnie? Że z wiekiem przyjdzie czas na smutne myśli? Bzdura! Później będzie za późno.
Wbrew pozorom Andersen przyzwyczaja dzieci do "prawdziwego" życia w niezwykle subtelny sposób - cierpiące z powodu odrzucenia i nietolerancji Brzydkie Kaczątko przemienia się w pięknego łabędzia i sam staje się obiektem zazdrości ; ginąca z miłości Mała Syrenka godzi się z losem i zmienia się w ducha morza,pełna nadziei na uzyskanie duszy ; ołowiany żołnierz ginie co prawda w ogniu,ale razem ze swoją ukochaną baletnicą ; dziewczynka z zapałkami umiera,ale po tamtej stronie spotyka Babunię,która zabiera ją do Boga ; Karen,której pycha została ukarana w okrutny sposób,odzyskuje nogi po tym,kiedy jej skrucha staje się szczera.
Przykłady można by mnożyć ; baśnie rzadko kiedy kończą się szczęśliwie w potocznym rozumieniu tego słowa ; autor pokazuje czytelnikowi,że nie wszystko,co uważamy za tragedię,musi nią być;że nawet najtrudniejsze życiowe doświadczenie czegoś nas uczy.Oswaja nas z cierpieniem i śmiercią nie tylko naszą,ale także naszych bliskich,uczy ją akceptować,traktować jako nieodłączny element życia.Pokazuje,że choć życie rzadko bywa sprawiedliwe i nie toczy się po naszej myśli - możliwe jest pogodzenie się z wyrokami losu,uodpornienie się na zadawane ciosy,co czyni nas silniejszymi,lepszymi i mądrzejszymi.
Być może dzieci nie ogarną ogromu symboliki i przesłania "Baśni",ale z pewnością intuicyjnie je wyczują ; gwarantuję,że ich pierwsze refleksje,będące nieraz i wynikiem szoku po lekturze co bardziej wstrząsających utworów,zaważą na całym ich późniejszym światopoglądzie.Taka jest magia i siła "Baśni" pana Andersena.
Nie odmawiajmy dzieciom pierwszych prawdziwych wrażeń w ich życiu,pozwólmy im przeżyć je po swojemu ; bądźmy przy nich,by wytłumaczyć,rozwiać wątpliwości,by wzruszać się razem z nimi.Kiedyś nam za to podziękują.
Zwykle słyszę z różnych źródeł słowa,że "to nie jest lektura dla dzieci".Dlaczego? Bo podobno baśnie są krańcowo smutne,nieraz okrutne,przygnębiające,nie kończą się hollywoodzkim happy endem.Wzbudzają w dzieciach niepokój,powodują senne koszmary.A tak być nie powinno.
Moim zdaniem nie ma bardziej odpowiedniej lektury,jeśli chcemy wychować wrażliwe,współczujące dziecko,które...
Z dzieciństwa pozostał mi wielki sentyment do czeskich baśni. Te telewizyjne wyróżniała prosta, nieskomplikowana animacja, która - na szczęście - w żaden sposób nie mogła się równać z wyidealizowaną kreską Disneya, oraz zabawni, pogodni bohaterowie. Wieczory spędzone w towarzystwie rusałki Amelki, motyla Emanuela, Żwirka i Muchomorka czy rozbójnika Rumcajsa pozostały dla mnie kwintesencją dzieciństwa; te kolorowe, trochę naiwne, ale radosne baśnie pomagały mi beztrosko zasypiać.
Furman Szejtroczek i gajowy Chrobotek to kolejni bohaterowie z tej samej półki. Szejtroczek jest poczciwym człowiekiem o dobrym sercu, któremu w nagrodę wodnik Czesałek podarowuje konia. Nie jest to jednak zwykły koń, ale zaczarowany...sum. Potrafi mówić ludzkim głosem i nieraz ratuje swojego pana z opresji. Żoną furmana jest rusałka Julcia; oboje wiodą na pozór zwyczajne życie pełne codziennych trosk, jednak zdarza się,że mają do czynienia z całą rzeszą fantastycznych postaci, wśród których są dębowe ludki, olbrzymy, rusałki, ogniste ludy...Zmagają się także z niecnym i zawziętym starostą Humpalem, ale dzięki sprytowi i pomocy nieocenionego wałacha Bułeczki każda ich przygoda kończy się szczęśliwie.
Gajowy Chrobotek jest przyjacielem i opiekunem wspaniałego jelenia Wietrznika. Ich domem jest gęsty las zamieszkały przez wesołe zwierzęta: lisicę Miotełkę, zająca Szastaja czy niedźwiedzia Gromobura. Nie może tu zabraknąć psotnego wodnika o wdzięcznym imieniu Barbara ani pięknej Józefki potajemne wzdychającej do przystojnego gajowego... Pomysłowy Chrobotek wraz z przyjaciółmi dzielnie stawia czoło podstępnemu panu Krępakowi oraz jego psu Herszcikowi.
Wielką zaletą tych historyjek jest jednoznaczność postaw moralnych bohaterów, tak ważna dla każdego dziecka. Dzięki temu łatwiej jest mu się identyfikować z sympatycznym, sprytnym i dobrym bohaterem, który odnosi zwycięstwo nad tym złym i paskudnym.
Poza tym czarowna różnorodność postaci, nierzadko fantastycznych, nawiązujących do słowiańskiego folkloru, ciekawe i niezwykłe przygody bohaterów, którzy doskonale sobie radzą nie uciekając się do przemocy - a wszystko to zawarte w zabawnych, pogodnych, nieskomplikowanych, choć niepozbawionych głębszego przesłania opowiastkach, które urozmaicą i uatrakcyjnią niejedno deszczowe, dziecięce popołudnie.
Zachęcam do tej lektury, bo naprawdę warto!
Opublikowane na moim blogu:
zwiedzamwszechswiat.blogspot.com
Z dzieciństwa pozostał mi wielki sentyment do czeskich baśni. Te telewizyjne wyróżniała prosta, nieskomplikowana animacja, która - na szczęście - w żaden sposób nie mogła się równać z wyidealizowaną kreską Disneya, oraz zabawni, pogodni bohaterowie. Wieczory spędzone w towarzystwie rusałki Amelki, motyla Emanuela, Żwirka i Muchomorka czy rozbójnika Rumcajsa pozostały dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-03-08
Chcę Wam dziś zaproponować coś zupełnie nowego i absolutnie wyjątkowego.
Książka,którą mam przed sobą to zarazem rzetelnie opracowana biografia jednego z najwybitniejszych polskich uczonych,perfekcyjnie dopracowany,wręcz dopieszczony album,którego estetyka wykonania po prostu zachwyca,jak i podręcznik historii,który nie zniechęci i nie znudzi czytelnika,a wręcz przeciwnie - zaspokoi jego głód wiedzy i zachęci do dalszych eksploracji.
Ogromną zaletą tej publikacji jest to,że choć przeznaczona jest dla młodego odbiorcy,próżno w niej szukać nieścisłości,skrótów,przemilczeń,które zwykle świadczą o tym,że autorowi nie chciało się przekazać i dostosować posiadanej wiedzy do poziomu odbiorcy.Ogrom informacji zawartych w książce z pewnością by przytłaczał,gdyż autor nie ograniczył się jedynie do samej opowieści o Mikołaju Koperniku.Z wielkim rozmachem nakreślił realia historyczne,obyczajowe i społeczne,w których egzystował uczony i zrobił to w tak przystępny,intrygujący i nieszablonowy sposób,że każdy młody czytelnik,nawet jeśli historia nie jest jego ulubionym przedmiotem,z pewnością da się wciągnąć w tę fascynującą opowieść.
Nie uciekając się do moralizatorskiego tonu ,w dowcipny i nienachalny sposób zachęca do poszerzania swoich horyzontów,zgłębiania wiedzy i rozbudzania zainteresowań odsyłając ku poradnikowi obserwatora nieba i quizowi poświęconemu uczonemu.
Teraz trochę o zawartości książki.
Autor,zgodnie z zamysłem,skupia się na postaci Mikołaja Kopernika.Drobiazgowo wyszczególnione fakty historyczne z jego życia wzbogaca całymi garściami ciekawostek i anegdot,które czynią sylwetkę astronoma bardziej realną i bliższą współczesnemu człowiekowi.
Ze swada snuje opowieść o rodzinie Mikołaja,pochodzeniu jego nazwiska,dzieciństwie,wczesnej młodości i okresie studiów,a także o jego codziennym życiu.
Aby zwrócić uwagę,że Kopernik nie żył w próżni,rozpościera przed czytelnikiem barwną panoramę XV-wiecznego Torunia,opowiada o obyczajach,modzie,stosunkach społecznych tamtej epoki,z humorem porównuje ówczesne szkolnictwo do dzisiejszego.
Autor nie ogranicza się jednak do realiów Torunia ; aby przybliżyć czytelnikowi okres studiów uczonego,niezwykle plastycznie przedstawia polskie i europejskie środowisko uniwersyteckie,kreśli sylwetki największych umysłów tamtych czasów,zaznajamia z przedkopernikańskimi wyobrażeniami o świecie oraz z metodami walki inkwizycji z ludźmi,którzy wyprzedzili swoją epokę.W przystępny sposób wyłuszcza teorię heliocentryczną i tłumaczy,dlaczego wstrząsnęła światem.
Wszystkie te informacje pozwalają zrozumieć doniosłość i rangę osiągnięć Kopernika,uświadamiają,jak bardzo zmieniły oblicze świata,jak wielką rewolucję wywołały w ludzkich umysłach i jak wiele wniosły do naukowego dorobku ludzkości.
Autor udowadnia czytelnikowi,że Mikołaj Kopernik to nie tylko dokonania w dziedzinie astronomii ; różnorodność jego zainteresowań,bezmiar wiedzy i osiągnięć z wielu dziedzin predestynują go do dumnego miana człowieka Renesansu.Uzmysławia,że ten wybitny matematyk,ekonomista,lekarz,kartograf,poeta,tłumacz,dyplomata i dowódca dorównywał geniuszowi Leonarda da Vinci.
Uświadamia,że historia tego wielkiego człowieka nie skończyła się wraz z jego śmiercią,że dzieło jego życia przez wiele stuleci wzbudzało emocje,znajdowało zarówno naśladowców i zwolenników,jak i zagorzałych przeciwników.
Doskonałym uzupełnieniem tej wyczerpującej biografii,a zarazem przysłowiową wisienką na torcie są rozważania na temat miejsca pochówku Kopernika,sensacji wokół odnalezienia jego szczątków i potwierdzenia ich tożsamości dopełnione fotografią rekonstrukcji twarzy warmińskiego kanonika.
Dzięki temu jawi się on nam jako osoba z krwi i kości,nie zaś jako zapomniany uczony sprzed pięciu wieków.
Ta książka to prawdziwy skarb.Nie tylko jest wiarygodnym źródłem wiedzy o Mikołaju Koperniku i jego czasach ; pomaga też młodemu czytelnikowi docenić jego osiągnięcia i poczuć się z nich dumnym.Nie zawaham się stwierdzić,że uczy patriotyzmu.
Uważam,że z powodzeniem może stanowić chlubną ozdobę każdej biblioteczki oraz doskonały prezent.
Choć adresowana do nastoletniego odbiorcy,z pewnością zachwyci i poszerzy wiedzę niejednego dorosłego.
Gorąco polecam!
Chcę Wam dziś zaproponować coś zupełnie nowego i absolutnie wyjątkowego.
Książka,którą mam przed sobą to zarazem rzetelnie opracowana biografia jednego z najwybitniejszych polskich uczonych,perfekcyjnie dopracowany,wręcz dopieszczony album,którego estetyka wykonania po prostu zachwyca,jak i podręcznik historii,który nie zniechęci i nie znudzi czytelnika,a wręcz przeciwnie -...
2011-04-13
Chyba każdemu z nas nieraz przydarzyło się marzyć o posiadaniu jakiegoś niezwykłego daru, szczególnej umiejętności, która zadziwiłaby nasze otoczenie i urozmaiciła życie. Zawsze jednak musieliśmy w końcu pogodzić się z myślą, że nasze marzenia o lataniu, czytaniu w myślach czy podobnych supermocach pozostaną tylko w sferze wyobraźni.
W rodzinie Beaumontów na porządku dziennym jest posługiwanie się nadzwyczajnymi zdolnościami. Każdy z jej członków odkrywa je w sobie w dniu trzynastych urodzin; dar ten, nazywany przez nich smykałką, całkowicie odmienia życie szczęśliwego obdarowanego.
Każdy trzynastolatek sam musi odkryć, na czym polega jego smykałka i nauczyć się nad nią panować. A nie jest to wcale takie proste!
W przededniu najważniejszego rodzinnego święta, jakim jest celebracja trzynastych urodzin jednego z jej członków, młodziutka jubilatka zwana przez bliskich Miś dowiaduje się, że jej ojciec po ciężkim wypadku leży w szpitalu pogrążony w śpiączce. Mama wraz z najstarszym bratem dziewczynki udają się do szpitala, pozostałe dzieci zostają w domu. Zawiedziona nieformalnym odwołaniem długo oczekiwanej uroczystości i jednocześnie zmartwiona stanem zdrowia ojca, Miś niespodziewanie odkrywa swoją smykałkę - jest przekonana, że polega ona na umiejętności budzenia ze snu. Podbudowana tą myślą postanawia pojechać do szpitala i uzdrowić swojego ojca. Lecz zanim tam dotrze, czekają ją liczne i nieprzewidziane perypetie.
Za ich sprawą Miś ląduje w autobusie niczego niepodejrzewającego i nieśmiałego sprzedawcy Biblii wraz z grupą towarzyszących jej przyjaciół: braćmi Rybką i Samsonem, dziećmi pastora - Bobbi i Willem Juniorem oraz sympatyczną kelnerką Lill.
W czasie długiej i obfitującej w wydarzenia podróży Miś dowie się wielu interesujących rzeczy nie tylko na temat towarzyszących jej osób i ich tajemnic, ale przede wszystkim o sobie samej - i naturalnie - o swojej smykałce.
Czy rzeczywiście z jej pomocą uda się dziewczynce wybudzić ojca ze śpiączki, czy też może polega ona na czymś zupełnie innym? Jak skończy się ta pełna wrażeń włóczęga?
Odpowiedzi na te pytania czytelnik znajdzie w niniejszej książeczce.
Zainteresowałam się tą lekturą niejako w imieniu mojej dwunastoletniej córki - przeczytałam ją, gdyż chciałam się przekonać, czy się nadaje dla dziewczynki w jej wieku - a zależało mi na zabawnej, ale mądrej treści z przesłaniem.
Otóż nie zawiodłam się, a co więcej - byłam książką zachwycona. Nawet gratulowałam sobie w duchu wyjątkowo udanego "trafienia".
Lektura ta odznacza się dowcipną, pełną zwariowanego humoru, ale też wzruszającego ciepła, narracją. Doskonale wyważone proporcje pomiędzy jej składnikami bawią oraz skłaniają do refleksji w odpowiednich momentach. Trochę obawiałam się typowego, prostackiego, amerykańskiego humoru i byłam zaskoczona, że w jego miejsce otrzymałam subtelny, nieraz ironiczny komizm sytuacyjno - słowny w najlepszym wydaniu. Ucieszyłam się tym bardziej, że pod jego żartobliwym płaszczykiem kryje się wartościowe i roztropne przesłanie, właśnie dzięki niemu łatwo zapadające w pamięć.
Może nie jest ono specjalnie oryginalne, ale chodzi przecież o to, by przemycić zwykłe, życiowe prawdy, tak istotne w codziennych relacjach z ludźmi. Książka utwierdza nas w przekonaniu, że każdy posiada jakiś talent tylko jemu właściwy, który czyni z nas wyjątkową i niepowtarzalną osobę. Trzeba go tylko w sobie odnaleźć i umieć właściwie wykorzystać.
Porusza również tematy, które spędzają sen z powiek nie tylko nastolatkom - problem samotności, dojrzewania, pierwszego uczucia, siły przyjaźni i miłości, poczucia odpowiedzialności za swoje czyny.
Wielkim atutem tej książki jest to, że opowiada o poważnych sprawach w niezwykle pomysłowy, taktowny i nienatrętny sposób.
Wszystko mnie w tej książce ujęło - niebanalna koncepcja, rewelacyjne, trafiające do wyobraźni wykonanie (intrygująca narracja, zabawne dialogi, świetnie prowadzona akcja) oraz mądre przesłanie zawarte w subtelnej, dyskretnie dydaktycznej formie, które to cechy z pewnością trafią w gusta naszych nastolatek.
Cieszy mnie, że jeszcze czasem w księgarni zdarzy się książka skierowana do młodych, kształtujących się osobowości, która nie ogłupia i nie proponuje tandetnej, pustej rozrywki, ale coś, co można z dumą umieścić w swojej biblioteczce.
Jestem przekonana, że nie tylko moja córka będzie zachwycona prezentem.
Gorąco polecam!
Opublikowane na moim blogu:
zwiedzamwszechswiat.blogspot.com
Chyba każdemu z nas nieraz przydarzyło się marzyć o posiadaniu jakiegoś niezwykłego daru, szczególnej umiejętności, która zadziwiłaby nasze otoczenie i urozmaiciła życie. Zawsze jednak musieliśmy w końcu pogodzić się z myślą, że nasze marzenia o lataniu, czytaniu w myślach czy podobnych supermocach pozostaną tylko w sferze wyobraźni.
W rodzinie Beaumontów na porządku...
2011-07-14
"Cudowne statki" to idealna i wyjątkowa propozycja dla pełnych energii i żądnych przygód młodych czytelników.
Co czyni tę pozycję tak wyjątkową?
Przede wszystkim - strona wizualna. Książka zachwyca pięknym, starannym, dopieszczonym wydaniem, na które składają się precyzyjne i barwne ilustracje oraz historyczne zdjęcia najsłynniejszych statków, a także interesująca treść zawierająca charakterystykę i historię okrętów, które odegrały niezapomnianą rolę w dziejach świata - począwszy od wikińskich langskipów poprzez starogreckie triery i majestatyczne osiemnastowieczne żaglowce handlowe po ogromne transatlantyki i współczesne odrzutowe ślizgacze; a wszystko to podane w sposób przystępny, zrozumiały i przykuwający dziecięcą uwagę. Treść znacząco urozmaicają liczne intrygujące ciekawostki oraz króciutkie, acz treściwe komiksy ilustrujące morskie opowieści związane z opisywanymi statkami; choć zwykle jestem przeciwna komiksowemu upraszczaniu historii, w tym przypadku stanowią one doskonałe, pełne dynamizmu i działające na wyobraźnię jej uzupełnienie.
Zawartość merytoryczna jest na równie wysokim poziomie. To prawdziwa sztuka w niewielu słowach zawrzeć taka masę informacji i ciekawostek, w dodatku w sposób, który zainteresuje młodego czytelnika, a tak jest w tym przypadku.
Jakie statki pierwsze przepłynęły Atlantyk? Jak nazywał się żaglowiec, na którym Kolumb przybił do brzegów Nowego Świata? Czym jest abordaż? Jaki jest najstarszy na świecie okręt wojenny pozostający w czynnej służbie? Z jakiego powodu wybuchł bunt na Bounty? Kto podróżował na Mayflower? Czego symbolem stał się szkuner La Amistad? Co było przyczyną zatonięcia Titanica? Czym jest Błękitna Wstęga Atlantyku?
W tej fascynującej i pod wieloma względami niezwykłej książce młody czytelnik znajdzie odpowiedzi na mnóstwo intrygujących pytań, wzbogaci swoją wiedzę garścią łatwo zapadających w pamięć faktów i ciekawostek, a także... rozwinie swoje zdolności manualne.
Absolutnym hitem, który zachwyci nawet najbardziej wybrednego i zaciekawi najbardziej znudzonego młodego czytelnika, są dołączone niezatapialne modele opisywanych statków, które mieszczą grube, rozkładane stronice książki. Są one wyjątkowo atrakcyjne, wykonane z ogromną dbałością o najmniejsze nawet szczegóły, wiernie odtwarzające swoje słynne pierwowzory. Są ponadto łatwe do złożenia, w czym dodatkową pomocą służą przejrzyste i nieskomplikowane instrukcje; z pewnością poradzi sobie z nimi każde dziecko i będzie zachwycone możliwością wczucia się w rolę konstruktora wielkiego liniowca czy żeglarza potężnego galeonu. Jestem pewna, że własnoręczne złożenie modelu przyniesie dziecku mnóstwo radości i satysfakcji oraz zapewni doskonałą zabawę i rozrywkę na długie godziny.
"Cudowne statki" to książka, dzięki której dziecko przeżyje wspaniałą przygodę; jej tchnienie z łatwością odnajdzie na stronach przesyconych morskimi opowieściami o statkach od stuleci przemierzających morza i oceany oraz o nieustraszonych żeglarzach, odkrywcach, wojownikach i pionierach, którzy na zawsze związali swój los z morzem i niejednokrotnie kończyli życie wraz ze swoim okrętem.
Gorąco polecam tę wyjątkowo barwną, mądrą, wartościową i atrakcyjną pod każdym względem książkę. Spodoba się zarówno dzieciom, jak i tym z nas, którzy nigdy nie zatracili dziecięcej fascynacji przygodą i zdolności jej przeżywania.
Opublikowane na moim blogu:
zwiedzamwszechswiat.blogspot.com
"Cudowne statki" to idealna i wyjątkowa propozycja dla pełnych energii i żądnych przygód młodych czytelników.
Co czyni tę pozycję tak wyjątkową?
Przede wszystkim - strona wizualna. Książka zachwyca pięknym, starannym, dopieszczonym wydaniem, na które składają się precyzyjne i barwne ilustracje oraz historyczne zdjęcia najsłynniejszych statków, a także interesująca treść...
2011-11-27
"Gwiazda Wieczorna wschodzi" to drugi tom pięcioksiągu "Baśniobór" - serii fantasy skierowanej do młodego czytelnika, według mnie całkiem udanej i wyjątkowo atrakcyjnej alternatywy dla "Opowieści z Narnii" czy "Harry'ego Pottera".
Baśniobór to jeden z pięciu tajemnych rezerwatów zamieszkałych przez magiczne stworzenia, najczęściej nieobliczalne i niebezpieczne. To jedna z ostatnich przystani prawdziwej magii i miejsce ukrycia sekretnego artefaktu - talizmanu o niezwykłej mocy, który w połączeniu z czterema pozostałymi stanowi klucz do potężnego więzienia, w którym zamknięto przed wiekami najgroźniejsze demony zdolne zniszczyć ludzkość i świat.
Opiekunem i strażnikiem Baśnioboru jest Stan Sorenson, dziadek Kendry i Setha - rodzeństwa, z których przygodami mogliście się zapoznać w pierwszej części cyklu. Tym razem dzieci ponownie trafiają do rezerwatu pod opiekę dziadków, aby zminimalizować grożące im niebezpieczeństwo; Kendra i Seth nieoczekiwanie stają się celem obserwacji złowieszczego Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej dążącego do zniszczenia rezerwatów magii, przejęcia artefaktów i uwolnienia demonów. W obliczu zagrożenia Przymierze Strażników decyduje się odnaleźć artefakt znajdujący się gdzieś na terenie Baśnioboru i przenieść go w bezpieczniejsze miejsce. W poszukiwaniach pomaga Tanu, mistrz eliksirów, Vanessa, specjalistka od chwytania magicznych stworzeń oraz Coulter, przyjaciel dziadka, kolekcjoner magicznych przedmiotów. Cała trójka ma też za zadanie nauczyć dzieci, jak bronić siebie i Baśnioboru przed atakami Stowarzyszenia dzieląc się z nimi swoją wiedzą i umiejętnościami.
Niestety wkrótce okazuje się, że wśród mieszkańców posiadłości Sorensonów przebywa zdrajca. Sytuacja staje się naprawdę groźna, kiedy wszyscy uświadamiają sobie, że ktoś steruje poczynaniami domowników i kontroluje ich sny. Kendra i Seth po raz kolejny stają w obliczu niebezpieczeństwa i tylko od nich zależy, jak poradzą sobie z zagrożeniem i czy Baśniobór ocaleje...
"Gwiazda Wieczorna wschodzi" to rewelacyjna, wielowątkowa, przesycona magią powieść, o której wartości świadczy to, jak wiele ma do zaoferowania czytelnikowi - niezależnie od wieku. Książka przykuwa uwagę dosłownie od pierwszej strony, a każda następna zadziwia bogactwem pomysłów, rozmachem i spójnością w kreowaniu magicznego świata, oryginalnym wykorzystaniem znanych motywów i swobodnym ich łączeniem w niebanalny, intrygujący sposób. Choć stopień skomplikowania fabuły przyprawiać może o zawrót głowy, to jednak tylko w pozytywnym znaczeniu tego słowa; intrygę śledzi się bez trudu, za to z wypiekami na twarzy. Bohaterowie są wyraziści, łatwo się z nimi identyfikować - przeżywają mnóstwo niesamowitych przygód, stawiają czoła niebezpiecznym wyzwaniom, walczą z własnymi słabościami, uczą się na błędach; nie można powieści odmówić głębi przesłania, choć z pewnością nie jest ono obarczone takim ciężarem gatunkowym jak choćby u Tolkiena. Nie wpływa to jednak w najmniejszym stopniu na poziom atrakcyjności lektury!
Jestem oczarowana wykreowanym przez Brandona Mulla światem, bogactwem i różnorodnością zaludniających go stworzeń, dopracowaniem szczegółów, wewnętrzną spójnością fabuły,mnogością wątków, a przede wszystkim tajemniczym, mrocznym, przesyconym grozą klimatem powieści oraz rozmachem wyobraźni, poczuciem humoru autora i umiejętnością dzielenia się nimi z czytelnikiem. Nie mogłabym nie wspomnieć o pełnej lekkości, gawędziarskiej i sugestywnej prozie, która pozwala bez trudu i w mgnieniu oka przenieść się w fantastyczny świat Baśnioboru. Jest to bezcenne i wyjątkowe doświadczenie, które warto przeżyć samemu. I choć porównania z Narnią, Hogwartem czy Śródziemiem wydają się nieuniknione, jestem przekonana, że Baśniobór prezentuje się na tym tle całkiem atrakcyjnie i oryginalnie; pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że mógłby z nimi z powodzeniem konkurować.
Z czystym sumieniem polecam serię "Baśniobór" szerokiemu gronu czytelników; ja ze swej strony nie mogę się już doczekać kolejnych tomów cyklu - będę wypatrywać ich z niecierpliwością i ekscytacją może nieodpowiednią dla mojego wieku, ale na pewno autentyczną. Zapraszam do lektury!
"Gwiazda Wieczorna wschodzi" to drugi tom pięcioksiągu "Baśniobór" - serii fantasy skierowanej do młodego czytelnika, według mnie całkiem udanej i wyjątkowo atrakcyjnej alternatywy dla "Opowieści z Narnii" czy "Harry'ego Pottera".
Baśniobór to jeden z pięciu tajemnych rezerwatów zamieszkałych przez magiczne stworzenia, najczęściej nieobliczalne i niebezpieczne. To jedna z...
2012-06-22
"Plaga cieni" jest trzecią częścią pięcioksiągu "Baśniobór", rewelacyjnej serii fantasy adresowanej do młodego czytelnika, której kolejne odsłony coraz bardziej intrygują i wciągają bez reszty w wykreowany przez Brandona Mulla magiczny świat.
Akcja "Plagi cieni" stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń opisanych w poprzednim tomie - rozgrywa się podczas tych samych wakacji i nawiązuje do rozpoczętych wcześniej wątków.
Mały psotnik Seth w czasie eksploracji magicznego rezerwatu w towarzystwie satyrów wpada na ślad tajemniczej plagi, która dotyka kolejne zamieszkujące Baśniobór stworzenia i może zagrozić istnieniu krainy. Wraz z dziadkami, ich przyjacielem Coulterem oraz Samoańczykiem Tanu chłopiec próbuje stawić czoła pladze cieni, lecz nie jest to łatwe zadanie. Poza tym sytuacja wymaga, by rodzeństwo się rozdzieliło - Kendra dołącza do grona Rycerzy Świtu i wraz z innymi członkami tej organizacji: Warrenem, porucznikiem Douganem, młodym pogromcą smoków Gavinem i indiańskim przewodnikiem Neilem udają się do innego tajemnego rezerwatu, Zaginionej Góry, by odnaleźć kolejny artefakt umożliwiający uratowanie magicznego świata przed inwazją demonów. Muszą przy tym wykazać się niezwykłą ostrożnością, albowiem w ich szeregach kryje się zdrajca.
Zarówno przed Sethem, jak i Kendrą stoi trudne zadanie - nie mogą dopuścić do zagłady baśniowej krainy, a pomocą w tym dziele z pewnością posłużą dzieciom nowo odkryte, nadzwyczajne umiejętności. Czy to jednak wystarczy, czas pokaże.
"Plaga cieni" z powodzeniem oparła się uzasadnionym obawom o literacki poziom środkowych części serii; okazała się zupełnie udaną kontynuacją cyklu, która nie tylko nie pozwoliła wygasić mojego entuzjazmu, lecz wręcz go podsyciła utwierdzając w przekonaniu, że wciąż możliwe jest - nawet po lekturze chociażby "Opowieści z Narnii" - wykreowanie oryginalnego, rozbudowanego, barwnego i bogatego świata oraz tworzenia go nie tylko konsekwentnie, ale i z godnym podziwu polotem, pomysłowością i fantazją wykluczającą jakąkolwiek wtórność czy nudę. Baśniobór Brandona Mulla stanowi wewnętrznie spójną całość, która na dodatek z każdym kolejnym tomem wzbogaca się o nowe frapujące szczegóły pozostające ze sobą w logicznym związku, poszerzające granice jego uniwersum oraz naszą o nim wiedzę. Świat ten wciąż ewoluuje, jest żywym organizmem, który nie przestaje zaskakiwać swoją różnorodnością oraz nieprzypadkowością wątków, zdarzeń, postaci - tu nic nie pojawia się bez przyczyny i można być pewnym, że prędzej czy później czytelnik odkryje wszelkie związki i zależności pomiędzy nimi. Mimo obfitości najrozmaitszych elementów fabuły nie przestaje zadziwiać kreatywność i pomysłowość autora - fabuła jest skomplikowana na tyle, by się w niej nie pogubić, ale i nie znudzić nią; wydaje się idealnie stworzona dla młodego czytelnika, stanowi wyzwanie dla jego wyobraźni, ale nie nuży i nie zniechęca: jest poprowadzona z rozmachem i fantazją, pełna dynamizmu, barwnych przygód, ciekawych bohaterów i niebanalnych rozwiązań. I choć nawiązuje w bezpośredni sposób do wydarzeń z poprzedniego tomu, wyjaśnienia są umiejętnie wplecione w fabułę w sposób, który ułatwia orientację nowym czytelnikom, a jednocześnie nie nuży zdeklarowanych miłośników cyklu.
Zadziwia brawura, z jaką autor panuje nad tak potężnie rozbudowanym światem i różnorodnością zaludniających go istot oraz solidnie przemyślana konstrukcja powieści - Mull nie odkrywa wszystkich kart, dawkuje emocje harmonijnie łącząc ze sobą poszczególne wątki, no i tworząc klimat, w którym wyczuwa się wiszącą w powietrzu grozę.
Tym razem autor zdecydował się na narrację prowadzoną dwutorowo - z perspektywy Setha, który w Baśnioborze mierzy się z plagą cieni oraz Kendry, która wraz z innymi Rycerzami Świtu szuka magicznego artefaktu. To kolejne urozmaicenie przygotowane przez Mulla - niezwykle udane, dodatkowo poszerzające fabułę i otwierające nowe możliwości w następnych częściach serii. A jeśli już mowa o bohaterach, to również ich kreacji trzeba autorowi pogratulować; Seth i Kendra dorastają, odkrywają w sobie nowe talenty, stają się mądrzejsi i bardziej rozważni. Na scenę wkracza kilka nowych, kluczowych postaci, jak na przykład dawny opiekun Baśnioboru Patton Burgess czy Gavin, pogromca smoków, jak również bohaterowie dalszego planu - wszyscy oni są starannie i ciekawie wykreowani, bez względu na rolę, jaką mają do odegrania w powieści. Jedynym mankamentem są pewne uproszczenia wpływające negatywnie na psychologiczną wiarygodność postaci przejawiające się chociażby w reakcji na śmierć towarzyszy. Odrobinę większy ładunek emocjonalny i głębia byłyby bardziej na miejscu i z pewnością podniosłyby autentyzm bohaterów.
Na uwagę zasługuje jeszcze jeden oryginalny pomysł - Brandon Mull zrezygnował z kreacji jednego superbohatera ratującego świat na rzecz kilku postaci wnoszących w to dzieło swój wkład. Podkreśla tym samym rolę współdziałania i wzajemnej pomocy, bo przecież nie w każdej sytuacji można liczyć tylko na własne, ograniczone siły. Ważne jest również to, że bohaterowie otrzymują możliwość zrehabilitowania się i szansę uczenia się na własnych błędach, docenienia różnicy pomiędzy odwagą a brawurą oraz liczne okazje do szlifowania własnego charakteru czy walki ze swoimi słabościami.
Wszystkie te liczne zalety sprawiają, że lektura "Plagi cieni" jest wyjątkową przyjemnością, w której należy się rozsmakować puszczając wodze wyobraźni; niezwykle łatwo jest przenieść się w magiczny świat Baśnioboru, i to niezależnie od wieku. Powieść Brandona Mulla intryguje, inspiruje, dostarcza niezapomnianych emocji i wrażeń, które zostają w pamięci na długo. Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny tom serii, a Was gorąco zachęcam do rozpoczęcia bądź kontynuowania przygody z wyjątkową i czarowną prozą tego autora.
"Plaga cieni" jest trzecią częścią pięcioksiągu "Baśniobór", rewelacyjnej serii fantasy adresowanej do młodego czytelnika, której kolejne odsłony coraz bardziej intrygują i wciągają bez reszty w wykreowany przez Brandona Mulla magiczny świat.
Akcja "Plagi cieni" stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń opisanych w poprzednim tomie - rozgrywa się podczas tych samych...
2012-06-24
Jeśli macie ochotę na książkę tyleż wzruszającą, co zabawną, pogodną i buzującą optymizmem, lekturę zarówno lekką, jak i opatrzoną głębokim, pięknym przesłaniem, w dodatku z przesympatycznym czworonogiem w roli głównej, sięgnijcie po "Sposób na Elfa" autorstwa Marcina Pałasza. Jego rozbrajające poczucie humoru, oryginalny styl i niebywałą pomysłowość miałam okazję poznać w trakcie lektury "Zwłokopolskich" i po cichu liczyłam na powtórkę tamtych emocji wywołujących prawdziwe salwy szczerego, niepowstrzymanego śmiechu. Nie zawiodłam się - z całą stanowczością i przekonaniem stwierdzam, że spędziłam z książką najbardziej beztroskie i radosne chwile od bardzo dawna.
Ojciec i syn - Duży i Młody według psiej nomenklatury - wprowadzają się do nowego mieszkania. Okazuje się, że obaj marzą o psie, kiedy więc nadarza się okazja zaadoptowania szczeniaka ze schroniska dla zwierząt, żaden z nich nie waha się ani chwili. Kiedy Elf trafia do nowego domu, jest przerażony, ale zarazem zdeterminowany, by właściwie wychować swoich właścicieli. Zabawny psiak szybko zdobywa serca domowników, którzy ze zdumieniem stwierdzają, że Elf jak nikt inny pasuje do tej pozytywnie zakręconej rodzinki. Choć przerażają go Śmiertelnie Groźne Rzeczy, jak Przyczajony Plecak, Złowrogie Nunchaku, Wygłodniała Deska Klozetowa czy Obłąkana, Wirująca Pralka, Elf wykazuje się niespotykaną odwagą, gdy trzeba ratować Dużego przed szarżującym dzikiem lub kota Czesława przed wywiezieniem na wysypisko, jak również niebywałym talentem do tropienia zarówno zaginionych spodenek, jak i osiedlowego złodzieja. Salwy śmiechu wywołują psie psoty (historia ze spadającym gołębiem!), jego zabawne reakcje i zachowania, które autorowi udało się przekazać ze zdumiewającym realizmem i porażającym humorem.
Jednak w tej beczce miodu jest i łyżka dziegciu - Elf rozpaczliwie tęskni za swoją bliźniaczą siostrą Erką, która pozostała w schronisku. Może i na to Duży będzie mógł jakoś zaradzić?
"Sposób na Elfa" to wyjątkowa, niesamowita książka. Rewelacyjnym pomysłem, który generuje zabawne sytuacje, okazało się ukazanie przygód bohaterów z podwójnej perspektywy: ludzkiej i psiej. Komizm sytuacyjny, którym naszpikowana jest lektura, wynika z konfrontacji tych dwóch punktów widzenia, różnych i niejednokrotnie zaskakujących reakcji na to samo zdarzenie. Autor wykazał się przy tym nie tylko znakomitą znajomością zwierzęcej psychiki, ale również ogromnym dystansem do samego siebie i doskonałym zmysłem obserwacji, dzięki czemu jego proza staje się wyjątkowo realistyczna, nacechowana niebagatelnym ładunkiem emocjonalnym oraz potężną dawką humoru.
Choć książka Marcina Pałasza jest wyjątkowo zabawna, posiada także ważne przesłanie. Opowiadając o przyjaźni człowieka i psa uczy młodego czytelnika empatii, szacunku i wrażliwości na los i krzywdę zwierząt. Autor umiejętnie wplata w fabułę garść praktycznych informacji, dzięki którym poznajemy kulisy psich adopcji; dotyczą one formalności, jakich należy w takim przypadku dopełnić oraz sposobu przygotowania domu i domowników na przybycie nowego członka rodziny - a wszystko to opisane lekkim, swobodnym stylem, pogodnie i z humorem, a przede wszystkim z takim entuzjazmem, że człowiek od razu ma ochotę pobiec do najbliższego schroniska dla zwierząt.
Pies to obowiązek i odpowiedzialność - o tym nie wolno nam zapominać - ale też ogromna frajda dla całej rodziny; w takim przekonaniu utwierdza nas autor wzruszając i bawiąc jednocześnie - i to jak bawiąc! Niekontrolowane wybuchy śmiechu gwarantowane:)
Gorąco polecam tę wyjątkową lekturę wszystkim czytelnikom niezależnie od wieku.
Jeśli macie ochotę na książkę tyleż wzruszającą, co zabawną, pogodną i buzującą optymizmem, lekturę zarówno lekką, jak i opatrzoną głębokim, pięknym przesłaniem, w dodatku z przesympatycznym czworonogiem w roli głównej, sięgnijcie po "Sposób na Elfa" autorstwa Marcina Pałasza. Jego rozbrajające poczucie humoru, oryginalny styl i niebywałą pomysłowość miałam okazję poznać w...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-10-28
"Elfie, gdzie jesteś?!" to bezpośrednia kontynuacja rewelacyjnego "Sposobu na Elfa" autorstwa Marcina Pałasza, czyli przygód i perypetii niesfornego psiaka o wdzięcznym imieniu Elf. Został on adoptowany ze schroniska przez Dużego i Młodego - ojca i syna, wielkich miłośników zwierząt - i w bardzo krótkim czasie niepodzielnie zawładnął ich sercami.
Elf już od dwóch miesięcy oswaja i wychowuje swoich właścicieli. Wakacyjną codzienność uatrakcyjniają zabawne przypadki poznającego otoczenie czworonoga, który uczy się siusiać jak na prawdziwego psa przystało wzbudzając entuzjazm Dużego i Młodego, pomaga w wyborze nowego samochodu, walczy z wyjątkowo groźną i szaloną pralką, zapoznaje się bliżej z biegającymi kaktusami... Jednak tę radosną rzeczywistość zakłócają nieprzyjemne zgrzyty: Młody i Duży muszą stawić czoła pierwszemu młodzieńczemu zawodowi miłosnemu oraz nieuleczalnemu i wyjątkowo irytującemu wścibstwu pani Sąsiadki.
Aby odwrócić uwagę syna od ponurych myśli, ojciec proponuje wakacyjną wyprawę nad morze - oczywiście wraz z Elfem! Jednak chwilę przed wyjazdem okazuje się, że pies znika bez śladu. Zrozpaczeni Duży, Młody, Ewa oraz bliźniacza siostra zaginionego, Erka, ruszają na poszukiwania. Bardzo szybko okazuje się, że Elfowi grozi wielkie niebezpieczeństwo i nie ma czasu do stracenia...
Lektura "Gdzie jesteś, Elfie?!" utwierdziła mnie w przekonaniu, że Marcin Pałasz nie tylko jest zdeklarowanym miłośnikiem zwierząt, ale też rozumie i potrafi dotrzeć do serca i sumienia młodego czytelnika jak nikt inny, z całkowitą swobodą i naturalnością. Tryskając zaraźliwym humorem, emanując godną pozazdroszczenia pogodą ducha i wrażliwością, w sposób bezpośredni, pełen prostoty i unikając nachalnego moralizatorstwa uświadamia, pokazuje i uczy, jak wielką odpowiedzialnością jest posiadanie i opieka na czworonogiem, ale też jak wiele daje radości i frajdy. Niby mimochodem zwraca uwagę na to, że zwierzę to nie zabawka i nie chwilowy kaprys, ale obowiązek, który powinniśmy brać na siebie świadomie, traktować poważnie i z szacunkiem. Narracja prowadzona z perspektywy psa uzmysławia nam, że nasi mniejsi bracia też mają uczucia, kieruje nimi coś więcej niż tylko instynkt, doskonale wyczuwają nastrój człowieka i potrafią odwdzięczyć się za okazane serce przywiązaniem i wierną miłością.
Autor porusza jednocześnie kwestię, która mnie osobiście bardzo bulwersuje i która staje się powszechną praktyką głównie przed wakacyjnymi wyjazdami; mowa oczywiście o porzucaniu zwierząt, które to zjawisko świadczy o kompletnym braku wyobraźni, empatii, serca i szczątkowego chociażby poczucia odpowiedzialności. Bardzo sugestywne ukazanie uczuć porzuconego psa z jego punktu widzenia jest jednym z bardziej wzruszających - i dających do myślenia - fragmentów książki.
Marcin Pałasz uczula młodego czytelnika na kilka podstawowych spraw, jak na przykład pożytki płynące z poddania czworonoga chipowaniu, przyczepiania do psiej obroży adresówek czy wspólnych i częstych spacerów - a wszystko to okraszone nieodzowną garścią charakterystycznego humoru autora.
Nieodmiennie jestem pod ogromnym wrażeniem niezwykłych relacji łączących ojca z synem - bardzo bezpośrednich i ciepłych, nacechowanych wzajemnym szacunkiem, oddaniem, zrozumieniem i humorem, który niejednokrotnie rozładowuje napięcie i pomaga im się dogadać; tylko pozazdrościć! Nie wiem, jak autor tego dokonał, ale udało mu się przenieść atmosferę tych rodzinnych więzi na papier i sprawić, by była ona doskonale wyczuwalna już na pierwszy rzut oka. Piękne to i wzruszające, po męsku konkretne, pozbawione jakiejkolwiek banalności i sentymentalizmu.
"Gdzie jesteś, Elfie?!" to kolejny dowód na niebanalne, oryginalne, powalające poczucie humoru Marcina Pałasza znajdujące wyraz w licznych przykładach komizmu sytuacyjnego i słownego, jakimi książka po prostu jest naszpikowana. O ataki śmiechu przyprawia czytelnika chociażby opis nierównej walki Elfa z pralką, genialny sposób na radzenie sobie ze wścibską sąsiadką czy wyjątkowo zabawna historia z księgową Dużego. Lekkie pióro autora sprawia, że najzwyklejsze zdarzenia przefiltrowane przez jego ciepłe i wyraziste poczucie humoru stają się wspaniałym, niezapomnianym przeżyciem.
Gorąco polecam tę, jak i poprzednią książkę Marcina Pałasza wszystkim czytelnikom bez względu na wiek - wspaniała zabawa i garść wzruszeń gwarantowane!
"Elfie, gdzie jesteś?!" to bezpośrednia kontynuacja rewelacyjnego "Sposobu na Elfa" autorstwa Marcina Pałasza, czyli przygód i perypetii niesfornego psiaka o wdzięcznym imieniu Elf. Został on adoptowany ze schroniska przez Dużego i Młodego - ojca i syna, wielkich miłośników zwierząt - i w bardzo krótkim czasie niepodzielnie zawładnął ich sercami.
Elf już od dwóch miesięcy...
2012-07-14
Kolejny, czwarty już tom Kronik Archeo przenosi nas wprost z krzyżackiego zamku w bardziej egzotyczne rejony - do Kraju Kwitnącej Wiśni
Tym razem uwagę rezolutnego rodzeństwa Gardnerów: Mary Jane, Jima i Martina oraz Ani i Bartka Ostrowskich przykuwa sprawa zuchwałego rabunku w londyńskim domu aukcyjnym Christie's oraz British Museum, skąd zamaskowani wojownicy ninja wynoszą kolekcję japońskich malowideł. Młodzi bohaterowie odkrywają, że na skradzionych dziełach sztuki znajduje się pewien osobliwy wachlarz ozdobiony podobizną złotego smoka. Wkrótce ma miejsce seria tajemniczych zdarzeń, pozornie ze sobą niezwiązanych: Ania odkrywa na strychu starą księgę japońskich baśni, a w nich opowieść o wachlarzu młodości, który kojarzy jej się z przedmiotem uwiecznionym na skradzionych malowidłach; do domu dziadka młodych Gardnerów włamują się wojownicy ninja w poszukiwaniu kupionego na targu staroci astrolabium, zaś opiekunka Ostrowskich, panna Ofelia oraz detektyw Scotland Yardu prowadzący śledztwo w sprawie tajemniczych kradzieży, Gordon Archer, otrzymują anonimy, których nadawca każe ostrzec Gardnerów przed grożącym im niebezpieczeństwem. Wydaje się jednak, że na wszelkie ostrzeżenia jest już za późno, bowiem rodzina Gardnerów znika bez śladu... Ostrowscy podejrzewają, że w ich zniknięcie zamieszany jest sekretny zleceniodawca wojowników ninja, szef japońskiej mafii, a także awanturnik i poszukiwacz skarbów Jack Fox oraz jego wspólniczka Aurora; wszystkim im zależy na przejęciu legendarnego artefaktu - wachlarza młodości. Ania i Bartek wraz z rodzicami i opiekunką wyruszają do japońskiej stolicy śladem zaginionych przyjaciół.
Do każdej kolejnej części Kronik Archeo podchodzę z rezerwą i delikatną obawą, czy dorówna poziomem poprzednim tomom - i raz za razem, z ogromną ulgą stwierdzam, że moje obawy były bezpodstawne. Nie wiem,w jaki sposób autorce udaje się ta niełatwa przecież sztuka, ale wszystkie części serii są równie świeże, intrygujące i wciągające. Oczywiście można by zarzucić autorce, że konstrukcję fabuły cechuje pewna powtarzalność i schematyczność, ale po co zmieniać coś, co doskonale się sprawdza za każdym razem? Moim zdaniem jest to raczej zaleta całej serii, zwłaszcza, że uwagę czytelnika pochłaniają nie jałowe dywagacje dotyczące konstrukcji fabuły, lecz wartka akcja pełna intrygujących i nieoczekiwanych zwrotów osadzona w ciekawie i z polotem zarysowanych realiach charakterystycznych dla każdego tomu. Tym razem autorce, w ferworze dynamicznej akcji i zawiłości fabuły udało się znakomicie oddać egzotyczny klimat Japonii oraz fascynujący kontrast pomiędzy nowoczesną, tętniącą życiem metropolią a światem pradawnych legend, tradycyjnej obyczajowości i kultury.
Tak, jak i w poprzednich częściach Kronik Archeo przykuwa naszą uwagę wysmakowana i atrakcyjna szata graficzna: przepiękna, twarda oprawa nawiązująca do klimatu serii, mapka na wewnętrznych jej stronach, a także całe stronice stylizowane na kartki kroniki prowadzonej przez młodych bohaterów czy prasowe wycinki, które są oryginalnym urozmaiceniem lektury. Rewelacyjnym pomysłem są liczne ciekawostki dotyczące kultury i historii Japonii oraz te, które w inny sposób nawiązują do fabuły umieszczone na marginesach stron. Dzięki powielaniu sprawdzonych - i lubianych - pomysłów, Kroniki Archeo nie tylko trzymają równy, wysoki poziom, ale też raz po raz intrygują, bawią, działają na wyobraźnię, a za pomocą przystępnie i atrakcyjnie podanych ciekawostek i informacji - rozwijają pasje i budzą zainteresowanie młodego czytelnika.
Gorąco polecam wszystkim pasjonatom serii, zaś tych, którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć do lektury poprzednich części Kronik Archeo - odsyłam do księgarni lub biblioteki w trybie natychmiastowym. Przekonacie się, że gwarantują one oryginalną i intrygującą rozrywkę niezależnie od wieku i zainteresowań!
Kolejny, czwarty już tom Kronik Archeo przenosi nas wprost z krzyżackiego zamku w bardziej egzotyczne rejony - do Kraju Kwitnącej Wiśni
Tym razem uwagę rezolutnego rodzeństwa Gardnerów: Mary Jane, Jima i Martina oraz Ani i Bartka Ostrowskich przykuwa sprawa zuchwałego rabunku w londyńskim domu aukcyjnym Christie's oraz British Museum, skąd zamaskowani wojownicy ninja...
2013-06-05
Na każdą kolejną część cyklu Kronik Archeo czekam z wielką niecierpliwością, a zarazem delikatną obawą. Czytelnicze serie mają bowiem to do siebie, że poszczególne tomy prezentują najczęściej nierówny poziom; zwykle po zaostrzającej apetyt, rewelacyjnej pierwszej części następuje rozczarowanie kolejnymi, w których ze smutkiem obserwujemy spadek formy autora, brak początkowego entuzjazmu spowodowanego wyczerpywaniem się pomysłów i popadaniem w bezpieczną, ale kompletnie nieatrakcyjną rutynę. Kroniki Archeo są bodaj jedynym znanym mi przykładem młodzieżowej serii, której wszystkie części prezentują równy, wysoki poziom, co wydaje się niemożliwością, choć pozostaje faktem. Agnieszka Stelmaszyk każdorazowo potwierdza swój talent, lekkość pióra i nieprzeciętną pomysłowość - które w tym przypadku zaowocowały kolejną znakomitą książką utrzymaną dla odmiany w skandynawsko - wikińskich klimatach, "Zaginiony klucz do Asgardu".
Ania i Bartek Ostrowscy, nastoletni detektywi - amatorzy, spędzają wakacje na wyspie Wolin, gdzie ich rodzice prowadzą wykopaliska archeologiczne. Poznają tam rezolutną rówieśniczkę Helenkę, z którą szybko się zaprzyjaźniają. Dziewczynka opowiada rodzeństwu o tajemniczej grupie poszukiwaczy skarbów, których zaobserwowała nocą grzebiących w pobliskim kurhanie. Dzieci są przekonane, że chodzi o jakiś pradawny wikiński skarb i postanawiają śledzić podejrzaną ekipę. Tymczasem Ania i Bartek udają się z rodzicami na Bornholm, gdzie mają spotkać się ze starymi przyjaciółmi z Anglii, Gardnerami. Podczas wycieczki do ruin potężnej średniowiecznej twierdzy Hammershus, dzieci są świadkami desperackiego skoku nieznanego mężczyzny z urwiska. Chwilę wcześniej, uciekając przed ścigającymi go bandytami, przekazał im notes z zapiskami profesora Ragnara Storma, specjalisty od skandynawskich sag. Młodzi Ostrowscy wraz z Gardnerami próbują rozszyfrować notatki profesora, które zawierają wskazówki dotyczące miejsca ukrycia klucza do Asgardu, mitycznej siedziby nordyckich bogów, Azów. W zapiskach pojawia się także imię jarla Palna-Toki, założyciela warownego grodu Jomsborg. Tymczasem bandyci wpadają na trop młodych detektywów - chcą odzyskać notes profesora Storma i odnaleźć zaginiony klucz prowadzący do niewyobrażalnych, mitycznych bogactw.
Agnieszka Stelmaszyk po raz kolejny nie zawiodła - szóstą część Kronik Archeo charakteryzuje ten sam dynamizm akcji i pomysłowość fabuły, co poprzednie powieści. Książce nie brak tego, co stało się znakiem rozpoznawczym cyklu - swobodnego poruszania się w dowolnych realiach nawiązujących do konkretnej epoki historycznej czy wybranego zakątka świata, konstruowania zagadek związanych z najciekawszymi legendami i najdawniejszymi cywilizacjami. Tym razem fabuła powieści utrzymana jest w klimacie nordyckiej mitologii i historii wikingów, co świadczy o tym, że autorce nie brak ciekawych pomysłów, energii i polotu na twórcze wykorzystanie popularnych i działających na wyobraźnię motywów. Choć każdy tom opiera się na prostym, sprawdzonym schemacie i mniej więcej wiadomo, czego można się w nim spodziewać, autorka bardzo się stara, by maksymalnie uatrakcyjnić fabułę młodym czytelnikom - i wychodzi jej to znakomicie. Połączenie wątku sensacyjno - przygodowego (niezmiennie z dużym wyczuciem i pamiętając, że adresatami serii są głównie dzieci i młodsza młodzież) z detektywistyczno - historycznym (nawiązując do klasycznego dziś cyklu o przygodach Pana Samochodzika) okazało się strzałem w dziesiątkę. Fabuła jest rozbudowana i bogata, nasycona przystępnie i ciekawie podaną dawką wiedzy, która z pewnością rozpali dziecięcą fantazję i zachęci do zgłębiania tematu na własną rękę - nie spodziewam się, by mogło być inaczej. Jednocześnie nie brak jej dynamizmu, umiejętnie dawkowanego napięcia, jak i sporej dawki humoru. Zachowanie odpowiednich proporcji między poszczególnymi elementami fabuły gwarantuje doskonałą rozrywkę na wysokim poziomie. Nowością jest wprowadzenie do fabuły wątku nadprzyrodzonego - nie pojawiał się on w poprzednich częściach, ale powinien przypaść do gustu czytelnikom.
Śledzenie perypetii gromadki archeodetektywów, ich rodziców oraz zabawnej panny Ofelii urozmaica wyjątkowo bogata i plastycznie wysmakowana szata graficzna, która stała się już znakiem rozpoznawczym serii. Fragmenty tekstu stylizowanego na prowadzoną przez dzieci kronikę archeo, przypisy na marginesach wyjaśniające konkretne terminy i pojęcia występujące w tekście, barwne ilustracje oraz tradycyjnie czytelna mapka zamieszczona na wewnętrznych stronach okładki bezpośrednio odnosząca się do realiów fabuły idealnie uzupełniają wciągającą, atrakcyjną pod każdym względem treść.
Z wielką radością i czystym sumieniem polecam szóstą część serii Kronik Archeo, z niecierpliwością wypatrując kolejnej.
Na każdą kolejną część cyklu Kronik Archeo czekam z wielką niecierpliwością, a zarazem delikatną obawą. Czytelnicze serie mają bowiem to do siebie, że poszczególne tomy prezentują najczęściej nierówny poziom; zwykle po zaostrzającej apetyt, rewelacyjnej pierwszej części następuje rozczarowanie kolejnymi, w których ze smutkiem obserwujemy spadek formy autora, brak...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-10-30
2013-07-09
2013-06-08
"Nieustraszony" to druga część przygód Jakuba Recklessa - łowcy skarbów, który dzieli swoje życie między dwa światy: rzeczywisty i ten będący jego lustrzanym odbiciem. Jest ona bezpośrednią kontynuacją "Kamiennego ciała", a główny bohater, któremu udało się złamać klątwę ciążącą na bracie oraz przeprowadzić Willa i jego ukochaną Klarę na drugą stronę zwierciadła, tym razem zmaga się z kolejną dramatyczną sytuacją: teraz to jemu grozi śmierć, za życie brata przyjdzie mu zapłacić najwyższą cenę. Jakub padł ofiarą klątwy Czerwonej Nimfy, która umieściła w jego sercu ćmę. Wraz z ostatnim jej ugryzieniem Nimfa odzyska swoje imię, a on straci życie. Jakub jest zmuszony szukać ratunku po drugiej stronie lustra - w świecie baśni i magicznych artefaktów. Poszukiwania antidotum nie przynoszą jednak upragnionych rezultatów: zawiodła woda z zaczarowanej studni sułtana, a nawet krew nordyckiego dżinna. Ostatnia nadzieja w legendarnej kuszy, która jednym strzałem unicestwia całe armie lub... przywraca życie umarłemu. Jakub wraz z nieodłączną Lisicą wyruszają na poszukiwania kuszy, a czasu mają coraz mniej. Ich wyprawa to nie tylko wyścig z czasem, ale też z groźnymi przeciwnikami, którym przewodzi goyl Nerron - obok Jakuba najsłynniejszy łowca skarbów...
Wbrew moim obawom drugi tom "Reckless" nie rozczarowuje. Autorka coraz swobodniej czuje się w wykreowanym przez siebie świecie stanowiącym zaskakująco świeże i atrakcyjne połączenie realiów baśniowych i dobrze nam znanej rzeczywistości. Pomysłowość i wyobraźnia Cornelii Funke są zadziwiające: nie tylko wzbogaciła fabułę o zupełnie nowe, magiczne artefakty i baśniowe postaci przykrojone do praw rządzących krainą po drugiej stronie lustra, ale też uczyniła perypetie głównego bohatera mocno nieprzewidywalnymi, a przez to bezustannie zaskakującymi.
Największe wrażenie wywarła na mnie reinterpretacja znanych motywów baśniowych. W "Nieustraszonym" prym wiedzie makabryczna historia Sinobrodego, chociaż autorka wprowadza też w fabułę postać Króla Olch w sposób, który pozwala domyślać się rozwinięcia tego wątku w kolejnej części serii. Tworzy również coś na kształt legendy (historia Rzeźnika Czarownic) i ludowych opowieści, a następnie wszystkie te motywy łączy ze sobą w zupełnie niewiarygodny sposób kreśląc przebogate realia będące kwintesencją baśniowości - i wtłacza w nie głównego bohatera każąc zmierzyć mu się z własnym przeznaczeniem. A jest ono równie tajemnicze i ponure jak świat, do którego przeniknął przez zwierciadlaną taflę.
W "Nieustraszonym" siłą rzeczy pojawiają się bohaterowie poznani w poprzedniej części, ale autorka na tym nie poprzestaje. Wprowadza na scenę barwny korowód nowych postaci, równie cudownie wyrazistych i niejednoznacznych, jak do tej pory. Dowiadujemy się też nieco więcej o wcześniejszych losach Lisicy, rzucamy okiem na jej przeszłość i obserwujemy powoli rozkwitające uczucie do Jakuba. Na szczęście wątek miłosny jest bardzo subtelny i jakby w tle fabuły - bohaterowie, choć ryzykują dla siebie życiem, są do siebie ogromnie przywiązani i nie potrafią bez siebie żyć, nie zdają sobie w pełni sprawy z charakteru łączącego ich uczucia. Cieszę się, że autorka pozwala im dojrzewać i odkrywać się w takim właśnie niespiesznym tempie zamiast wykładać na stół wszystkie karty od razu. Tak jest ciekawiej i nieskończenie bardziej intrygująco.
Fabuła powieści koncentruje się wokół dramatycznych poszukiwań antidotum na klątwę Czerwonej Nimfy i nieustannie trzyma w napięciu. Akcja jest wartka i dynamiczna, mimo, że spowalniają jej bieg przeszkody piętrzące się przed bohaterami. Pomimo natłoku wydarzeń i postaci fabuła nie jest chaotyczna, a dobrze przemyślana i zaplanowana. Ponury, baśniowy klimat harmonizuje z emocjami i nastrojami Jakuba, którego perspektywa rychłej śmierci skutecznie mobilizuje do szukania najbardziej nawet nieprawdopodobnych dróg ratunku oraz Lisicy, której rozpacz i miłość są wręcz namacalne. Nie mogę powiedzieć, że "Nieustraszony" jest powieścią dużo lepszą od "Kamiennego ciała", ale z całą pewnością nie ustępuje mu poziomem. Cornelia Funke wciąż zaskakuje, nie powiela schematów, choć trzyma się wytyczonej ścieżki rozwoju fabuły. Coraz bardziej intryguje - podobnie jak Szeherezada zamykając w zakończeniu każdej historii początek kolejnej. Ciekawa jestem, co przygotowała dla Jakuba i Lisicy w trzeciej części "Reckless".
"Nieustraszony" to druga część przygód Jakuba Recklessa - łowcy skarbów, który dzieli swoje życie między dwa światy: rzeczywisty i ten będący jego lustrzanym odbiciem. Jest ona bezpośrednią kontynuacją "Kamiennego ciała", a główny bohater, któremu udało się złamać klątwę ciążącą na bracie oraz przeprowadzić Willa i jego ukochaną Klarę na drugą stronę zwierciadła, tym razem...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-04
Trzecia część przygód zabawnego psiaka Elfa i jego ludzi - Dużego i Młodego rozpoczyna się od wielkiego i długo wyczekiwanego wydarzenia: wyjazdu na wymarzone wakacje. Cała trójka pakuje się w samochód i wyrusza w długą podróż nad morze. Na miejscu jednak okazuje się, że planowany wypoczynek niekoniecznie będzie beztroski; pensjonat, w którym mieli się zatrzymać, został ukradziony. Tak właśnie: rozebrany na części i ukradziony!
Duży, Młody i Elf są zmuszeni znaleźć sobie inną kwaterę, to jednak nie koniec ich kłopotów. Zupełnie przypadkiem wpadają w sam środek kryminalnych zdarzeń. Z pensjonatu zaczynają znikać wartościowe rzeczy, zaś z pobliskiego muzeum bursztynu zostają skradzione cenne eksponaty.
Całej trójce przytrafia się mnóstwo przygód wynikających najczęściej z elfiej ciekawości i oddania swoim ludziom, których psiak nie przestaje wychowywać. Są wśród nich perypetie zabawne - jak szaleństwa w morzu, które co prawda nie smakuje, ale za to znakomicie nadaje się do wspólnej zabawy, odkrycie istnienia gołębi husky czy niezbyt fortunna próba zagrania na katedralnych organach. Zdarzają się jednak również wypadki mrożące krew w żyłach, kiedy Elf staje w obronie swoich ludzi oraz momenty ogromnie wzruszające, kiedy pies, który wielokrotnie wykazywał się talentem tropicielskim, tym razem ujawnia zdolności terapeutyczne...
"Elf Wszechmogący" jest godną kontynuacją wcześniejszych powieści z tego cyklu autorstwa Marcina Pałasza. Wszechobecny komizm sytuacyjny i rozbrajające poczucie humoru dosłownie wylewające się z kart książki, którego bazą jest narracja prowadzona z podwójnej perspektywy: ludzkiej i psiej, nieodmiennie bawią i wywołują u czytelnika salwy śmiechu. Ale humor i dobra zabawa to nie wszystko, do czego autor przyzwyczaił nas w opowieściach o Elfie. Jego książki niosą bardzo ważne, edukacyjne przesłanie dotyczące właściwego traktowania zwierząt. W "Sposobie na Elfa" Pałasz skoncentrował się problemie psich adopcji przemycając w treści sporo informacji dotyczących nie tylko kwestii formalnych, ale też zawierających mnóstwo porad, w jaki sposób przygotować dom i domowników na przyjęcie nowego, czworonożnego członka rodziny i uświadamiających, z jak wielką odpowiedzialnością się to wiąże. W "Elfie, gdzie jesteś?!" autor uczulał na sprawę wakacyjnych wyjazdów podejmując wciąż niestety aktualną kwestię porzucania zwierząt, ale także odpowiedniego przygotowania się do podróżowania wraz z psem. Zwrócił również uwagę na istnienie haniebnego procederu walk psów. W "Elfie Wszechmogącym" Marcin Pałasz, z właściwą sobie znajomością zwierzęcej psychiki i zrozumieniem psich potrzeb, skupia się na kwestii troski o czworonoga na wyjeździe, w nieznanym miejscu, w nowym otoczeniu. Duży i Młody dbają o to, by podróż nie była dla niego zbyt stresująca, troszczą się o właściwy pokarm i zapewnienie Elfowi codziennej dawki ruchu. Autor zwraca uwagę na kojący wpływ, jaki ma dla dziecka po traumatycznych przeżyciach kontakt z psem, podkreśla jego oddanie oraz uświadamia, że psie zachowanie bardzo często daje nam ważne wskazówki co do charakteru innych ludzi. Jak widać, każda książka Marcina Pałasza w znaczący sposób poszerza naszą znajomość zwierzęcych obyczajów, zachowań i potrzeb, dostarcza niezwykle istotnych informacji dotyczących właściwej opieki nad czworonogiem i uświadamia, z jak wielką odpowiedzialnością wiąże się decyzja o posiadaniu domowego zwierzaka. Wszystko to podane jest w lekkiej, zabawnej, humorystycznej formie, która z pewnością zostanie należycie doceniona nie tylko przez młodych czytelników. Gorąco polecam tę mądrą, wzruszającą i ogromnie wartościową lekturę wszystkim, niezależnie od wieku:)
Trzecia część przygód zabawnego psiaka Elfa i jego ludzi - Dużego i Młodego rozpoczyna się od wielkiego i długo wyczekiwanego wydarzenia: wyjazdu na wymarzone wakacje. Cała trójka pakuje się w samochód i wyrusza w długą podróż nad morze. Na miejscu jednak okazuje się, że planowany wypoczynek niekoniecznie będzie beztroski; pensjonat, w którym mieli się zatrzymać, został...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wspaniała i ogromnie zróżnicowana antologia baśni niemal ze wszystkich stron świata ; czytelnik znajdzie tu nie tylko najpiękniejsze baśnie europejskie (polskie,skandynawskie,flamandzkie,angielskie,niemieckie,rosyjskie,itd.),lecz także z wielu innych zakątków świata - murzyńskie,tureckie,indyjskie,perskie,indiańskie,arabskie,chińskie czy ludów syberyjskich.
Każda z nich pozwala zajrzeć głębiej w kulturę,z której pochodzi i zagłębić się w magiczny świat pięknych rusałek,wdzięcznych skrzatów,okrutnych czarowników,dzielnych rycerzy czy po prostu obdarzonych ludzkimi cechami zwierząt.
Motywy żywej i martwej wody,walki ze smokiem,czarodziejskiego wierzchowca,podziemnych skarbów strzeżonych przez złe moce z pewnością na długo zostaną w pamięci nie tylko młodego czytelnika.
Aby łatwiej było dobrać konkretną baśń do wieku słuchacza,każda z nich ma określony stopień trudności,co jest bardzo pomysłowym zabiegiem.
Miłej lektury!
Wspaniała i ogromnie zróżnicowana antologia baśni niemal ze wszystkich stron świata ; czytelnik znajdzie tu nie tylko najpiękniejsze baśnie europejskie (polskie,skandynawskie,flamandzkie,angielskie,niemieckie,rosyjskie,itd.),lecz także z wielu innych zakątków świata - murzyńskie,tureckie,indyjskie,perskie,indiańskie,arabskie,chińskie czy ludów syberyjskich.
Każda z nich...
2013-09-24
Motyw podróży w czasie jest jednym z najpopularniejszych i najczęściej eksploatowanych nie tylko przez twórców literackich, ale też scenarzystów i reżyserów. Mniej lub bardziej pomysłowe wariacje wykorzystywane w powieściach i ekranizacjach świadczą o sile nieśmiertelnego ludzkiego pragnienia cofnięcia się w czasie lub zajrzenia w przyszłość. Niezależnie od tego, czy czytamy "Rzeźnię nr 5", "Autostopem przez galaktykę", "Opowieść wigilijną" czy "Koniec wieczności", motyw podróży w czasie porusza naszą wyobraźnię, prowokuje zadumę, skłania do refleksji. Nie inaczej jest w przypadku powieści dla dzieci i młodzieży - wystarczy wspomnieć takie hity, jak "Godzina pąsowej róży" czy "Fałdka czasu", gdzie podróż w czasie jest fantastyczną przygodą i źródłem frajdy, ale wiąże się też z rozmaitymi zagrożeniami, którym należy stawić czoło. Bohaterowie i czytelnicy mają okazję przekonać się, czy taka możliwość jest błogosławieństwem czy przekleństwem, a przy tym dowiedzieć się paru rzeczy o sobie.
W ten nurt znakomicie wpisuje się najnowsza powieść Jerzego Wlazło zatytułowana "Na wczoraj". Jej bohaterem jest dwunastoletni chłopiec, Jerzyk, który przeżywa bardzo trudne chwile. Jego poważnie chory na serce ojciec wyjeżdża do Warszawy na operację, a on sam zostaje w domu pod opieką ciotki, której zupełnie nie zna. Nieoczekiwanie chłopiec odkrywa, że potrafi przenosić się w czasie, do co prawda niezbyt odległej przeszłości, ale jednak. Jego zdumiewające odkrycie zbiega się z poznaniem tajemniczego pana Wiktora, który niegdyś był dozorcą w pobliskiej kamienicy, ale - jak głosi plotka - musiał odejść na rentę i ograniczono mu prawa rodzicielskie ze względu na pogłębiającą się schizofrenię. Pan Wiktor jest właścicielem firmy kurierskiej "Na wczoraj", która oprócz całkiem jawnej i zupełnie zwyczajnej działalności wykonuje zadania objęte ścisłą tajemnicą. Uświadamia on Jerzykowi, że jest transjerem - kimś, kto potrafi odbywać podróże w czasie zapamiętując wszystkie wersje zdarzeń. Zapoznaje go z grupą podobnych mu młodych ludzi, których siedzibę stanowi pobliska wieża ciśnień i którzy pracują dla niego przemieszczając się w czasie i pomagając innym naprawić różne błędy z przeszłości w ramach działań firmy kurierskiej. Jerzyk poznaje nowych przyjaciół: Krótkiego, Koszu, W-pięciu, Sonię, Tatu i Szkółkę i postanawia dołączyć do ich grona. Bardzo szybko przekonuje się, jak mylne było jego pierwsze wrażenie: grupa wcale nie jest ze sobą tak zżyta, jak mu się wydawało, na jaw wychodzą tajone konflikty; Jerzyk czuje się zagubiony i nie wie, po której ze stron powinien się opowiedzieć. Na dodatek miły i dobroduszny, choć nieco ekscentryczny pan Wiktor, przestaje budzić zaufanie, podobnie jak jego teorie związane z czasem. Jerzyk zaczyna podejrzewać, że nie ma on tak czystych intencji, jak wmawia swoim podopiecznym, a wkrótce okazuje się, że w grupie jest ktoś, kto próbuje sabotować jego działania. Nic nie jest tym, czym się wydaje, wyplątanie się z całej tej historii staje się prawdziwym wyzwaniem...
Lektura "Na wczoraj" okazała się i dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Pierwsze rozdziały zapowiadały fabułę co prawda bez fajerwerków, wręcz boleśnie zwyczajną i kosmicznie odległą od zwariowanych przygodówek, które cieszą się takim zainteresowaniem wśród młodszych nastolatków, ale wraz z rozwojem akcji zdałam sobie sprawę, czemu służył ten zabieg. Wprowadzenie na scenę całkiem zwyczajnego bohatera i nadanie mu cech, z którymi bez trudu mógłby utożsamić się każdy młody czytelnik, obarczenie go problemami i bolączkami, z jakimi mierzyć się musi niejeden nastolatek, umieszczenie go w otoczeniu do bólu pospolitym - realiach miasta, które najlepsze lata ma już zdecydowanie za sobą - nie tylko idealnie kontrastuje z dalszymi, niezwykłymi przygodami bohatera, ale też pozwala realizować ukryte tęsknoty czytelnika marzącego o doświadczeniu czegoś niezwykłego, na przekór szarej codzienności, w której na co dzień egzystuje. Autor uświadamia, że nie jest to wcale takie trudne. Motyw podróży w czasie potraktował na dwa różne sposoby, w sensie dosłownym i metaforycznym, co było dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Zajmijmy się najpierw tym, co widoczne na pierwszy rzut oka, a co zostało zrealizowane w dość intrygujący sposób. Mamy tu bowiem kogoś w rodzaju szalonego naukowca opętanego wizją podróży w czasie, opiekuna niewielkiej grupki młodych ludzi, dzięki którym realizuje swoje cele. Jest odpowiednio pokrętna, ale sensownie brzmiąca teoria, w myśl której wszystko się odbywa, są zaskakująco nowoczesne wehikuły czasu, jest i chęć niesienia pomocy potrzebującym i naprawiania błędów przeszłości mająca swe źródło w dramatycznych przeżyciach naszego guru. Niby to wszystko znajome, a jednak wykonanie jest zaskakująco pomysłowe, nietuzinkowe, a przy tym zwracające uwagę na zagrożenia związane z podróżami w czasie. Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki autor przemycił kwestię odpowiedzialności nie tylko za swoje czyny, ale i za idee, które nieoczekiwanie zaczynają żyć własnym życiem i mogą zostać wykorzystane niezgodnie z zamysłem ich twórcy. Umiejętnie połączenie potencjalnych dobrodziejstw płynących z możliwości powrotu do przeszłości z zagrożeniem wynikającym z nieprzewidzianych tego skutków, wypaczenia lub nadużyć tej szlachetnej w zamyśle idei, okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, jednym z głównych atutów powieści i materiałem do przemyśleń nawet dla bardzo młodego czytelnika. Rewelacja!
Mnie jednak do serca przypadł zupełnie inny wymiar powieści. Fakt, że autor zwrócił na to uwagę w kontekście podróży w czasie, w pierwszej chwili mocno mnie zaskoczył, ale ostatecznie zachwycił sposób, w jaki ugryzł temat. Ukazując na kartach powieści swój ukochany, rodzinny Radom - przemycił jego historię w opisach starych kamienic i zaniedbanych podwórek, legendarnych podziemi pod Starym Miastem i mnóstwa innych lokalizacji - jak choćby wieży ciśnień - które odgrywają kluczową rolę w fabule. Nawiązując do królewskiej, zaborowej, wojennej i peerelowskiej historii miasta, wplata w fabułę i tok akcji mnóstwo fascynujących ciekawostek, czyniąc z Radomia pełnoprawnego bohatera powieści, ani na chwilę nie przynudzając, a intrygując, zarażając pasją i uświadamiając, że nawet senne, zaniedbane, prowincjonalne miasteczko ma swoje sekrety i przeszłość, w którą warto się zagłębić. Oto podróż w czasie, jaką warto odbyć już dziś i do której nie potrzeba wymyślnych wehikułów czasu - jedynie odrobinę wyobraźni, dobrej woli i chęci skorzystania z oferty bibliotek czy muzeów.
"Na wczoraj" to wyjątkowo ciekawa i nieprzeciętna propozycja fantastyczno-przygodowa dla dzieci i młodzieży. Jej główne atuty to intrygująca i pomysłowa realizacja wizji podróży w czasie złożona z dwóch uzupełniających się aspektów: dosłownego i metaforycznego, co już samo w sobie jest ewenementem godnym uwagi. Warto zauważyć, że autor dość wyczerpująco i wszechstronnie potraktował temat, udało mu się stworzyć coś więcej, niż zwykłą, płaską i schematyczną opowiastkę soft fantasy - nadał jej głębi przemycając treści psychologiczne, etyczne, filozoficzne i edukacyjne w sposób niezauważalny, ale zdecydowanie wyczuwalny i atrakcyjny dla młodego czytelnika. Ciekawie, wyraziście skomponowane postaci bohaterów, naturalnie brzmiące dialogi, plastyczne opisy, wiarygodnie zarysowane realia, dynamiczna i trzymająca w napięciu akcja okraszona licznymi i zaskakującymi zwrotami w połączeniu z mądrym, lekko i przystępnie podanym przesłaniem, czynią powieść Jerzego Wlazło godną uwagi i frapującą propozycją dla dzieci i młodzieży szukającej ambitniejszej, choć wciąż rozrywkowej lektury. Mogłabym przyczepić się do pewnych mało wiarygodnych rozwiązań fabularnych, ale sądzę, że zostały podyktowane chęcią uproszczenia i troską o płynność fabuły, więc tylko o nich napomykam. Zdecydowanie polecam tę oryginalną i sympatyczną historię, która z pewnością przypadnie do gustu również nieco starszym czytelnikom.
Motyw podróży w czasie jest jednym z najpopularniejszych i najczęściej eksploatowanych nie tylko przez twórców literackich, ale też scenarzystów i reżyserów. Mniej lub bardziej pomysłowe wariacje wykorzystywane w powieściach i ekranizacjach świadczą o sile nieśmiertelnego ludzkiego pragnienia cofnięcia się w czasie lub zajrzenia w przyszłość. Niezależnie od tego, czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-20
Mitologia i wierzenia słowiańskie, choć stanowią nasze kulturowe dziedzictwo, nieczęsto są kanwą dla dziecięcych baśni czy bajek. A szkoda, bo legendy naszych przodków mogą być równie wdzięcznym i ciekawym tematem opowieści dla najmłodszych jak greckie mity czy klasyczne baśnie braci Grimm, Charlesa Perraulta czy Hansa Christiana Andersena. Najlepszym tego przykładem jest skromny co prawda, ale niebywale sympatyczny zbiór dziewięciu bajek inspirowanych słowiańską mitologią.
Wojciech Darda-Ledzion stworzył krótkie i proste, ale wyjątkowo dynamiczne historyjki adresowane do dzieci, których bohaterami są postaci żywcem wyjęte z naszych przedchrześcijańskich wierzeń. Licho mieszkające na moczarach, Baba Jaga z chatki na kurzej stópce szykująca się do sabatu na Łysej Górze, psotny wodnik, pracowite i płochliwe krasnoludki, bracia Weles i Swarog, którzy stworzyli świat, Dola czekająca na rozstajnych drogach czy bliźniacy Lelum i Polelum przybliżają młodemu czytelnikowi bogaty świat słowiańskiej mitologii, a ich przygody zawarte w poetyckich tekstach działają na dziecięcą wyobraźnię za pomocą plastycznych opisów i przykuwają uwagę dzięki niezwykłej melodyjności i rytmice tekstów poetyckich. Bajki zaskakują wewnętrzną dynamiką, zmieniającą się wersyfikacją wykluczającą znużenie, zgrabnymi i dźwięcznymi rymami, a także bogatym doborem słownictwa, lekkością stylu i humorem, jakim są przesiąknięte. Dzięki temu, że dobrze się je czyta i intonuje, idealnie nadają się do głośnego czytania dzieciom i wręcz zachęcają do teatralnej ich interpretacji. Wierszyki tworzą spójną, przemyślaną całość i mimo pozornej prostoty żaden rym nie jest przypadkowy, a każda strofa niesie konkretną informację; na pierwszy rzut oka widać, że zbiór jest tworem dopracowanym do ostatniego szczegółu, a elementy słowiańskich wierzeń wyjątkowo zręcznie i z polotem zaadaptowane na potrzeby młodego czytelnika. Z wizją autora i treścią utworów znakomicie współgrają ilustracje autorstwa Małgorzaty Serafin nawiązujące do ludowej estetyki, a zarazem dostosowane do wieku odbiorcy.
Tomik wierszy Wojciecha Dardy-Ledziona nadaje się zarówno dla młodszych dzieci, które jest w stanie uśpić (nie znużyć!) sam rytm opowiastek, jak i dla nieco starszych, które z ciekawością skupią się na treści utworów. Jedno jest pewne: niezależnie od wieku "Bajki z mitologią słowiańską w tle" nie tylko są sposobem na miłe i ciekawe spędzenie czasu z dzieckiem, ale też rozbudzają w nim zainteresowanie naszą kulturową spuścizną. Polecam!
Mitologia i wierzenia słowiańskie, choć stanowią nasze kulturowe dziedzictwo, nieczęsto są kanwą dla dziecięcych baśni czy bajek. A szkoda, bo legendy naszych przodków mogą być równie wdzięcznym i ciekawym tematem opowieści dla najmłodszych jak greckie mity czy klasyczne baśnie braci Grimm, Charlesa Perraulta czy Hansa Christiana Andersena. Najlepszym tego przykładem jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-13
Czy wiecie, dlaczego miewamy czkawkę? Albo czemu w chwili zagrożenia trzęsiemy się ze strachu? Lub skąd w nas niepohamowany apetyt na fast foodowe jedzenie? Dlaczego nasz układ trawienny wydaje wszystkie te krępujące odgłosy? Albo czemu nie można samemu się połaskotać?
Oto pytania z rodzaju tych, jakie uwielbiają nam zadawać dzieci: dotyczące prozaicznych, pozornie oczywistych, często wstydliwych kwestii, które zdają się nie mieć naukowego uzasadnienia bądź wydają się nam na tyle mało istotne, że nie zaprzątamy sobie głowy szukaniem na nie odpowiedzi.
I właśnie rodzicom nękanym przez natarczywą, dziecięcą ciekawość generującą wszystkie te dziwaczne pytania, przychodzi w sukurs niniejsza książeczka. Jej autorki: Cynthia Pratt Nicolson, mająca na swym koncie liczne popularnonaukowe publikacje dla dzieci oraz ilustratorka, projektantka grafiki i wnętrz - Dianne Eastman, wpadły na ciekawy i niebanalny pomysł stworzenia książki, która wyjaśniałaby najmłodszym rozmaite kwestie dotyczące różnych aspektów ludzkiego życia, z którymi dziecko styka się każdego dnia, tłumaczyła mechanizmy i zjawiska zachodzące w organizmie, reakcje ciała na bodźce otoczenia - a wszystko to w formie łatwo przyswajalnych ciekawostek.
Trzeba przyznać, że autorki wykazały się nie tylko wyjątkową pomysłowością, ale i wszechstronną wiedzą; wyjaśnienia, jakich udzielają, poparte są naukowymi dowodami, brzmią rzetelnie i fachowo, a zarazem przystępnie i zrozumiale, bez problemu trafiają do wyobraźni i umysłu młodego czytelnika. Wiele zagadnień było i dla mnie sporym zaskoczeniem - na przykład fakt, że dręczącą nas do czasu do czasu czkawkę odziedziczyliśmy... po płazach. Autorki uwzględniły w publikacji również te kwestie, na które do dziś naukowcy nie znaleźli jednoznacznych odpowiedzi: czemu służy ziewanie i dlaczego jest zaraźliwe oraz jak doszło do tego, że człowiek zaczął mówić. Nie pozostawiają jednak pytań bez odpowiedzi przytaczając najbardziej rozpowszechnione hipotezy.
Sporym atutem książki jest to, że podkreśla indywidualność i wyjątkowość każdego człowieka przy jednoczesnym zwróceniu uwagi na fakt, jak wiele łączy każdego z nas nie tylko z innymi przedstawicielami ludzkiego gatunku, ale także z innymi żywymi istotami - współczesnymi i wymarłymi - oraz uświadomieniu, jak wiele z dzisiejszych reakcji i zachowań, rozwiniętych w toku ewolucji, odziedziczyliśmy po naszych praprzodkach. To bardzo ważna kwestia nie tylko z naukowego, ale również z etycznego punktu widzenia.
"Nic, co ludzkie, nie jest ci obce" to interesująca, nietypowa propozycja edukacyjna charakteryzująca się sporą rozpiętością wiekową - jest adresowana zarówno dla maluchów, jak i starszych dzieci. Obejmuje szeroką i intrygującą każde dziecko tematykę dotyczącą ludzkiego ciała i sposobu jego funkcjonowania. Udziela wyczerpujących, rzeczowych, a jednocześnie prostych, zabawnych i ciekawych odpowiedzi, które z pewnością znajdą uznanie w oczach tak młodych, jak i dorosłych czytelników. Dodatkowym atutem są przykuwające uwagę, wzbogacające treść kolażowe ilustracje oraz słowniczek trudniejszych wyrazów umieszczony na końcu książki. Serdecznie polecam wszystkim tę pomysłową i wartościową publikację.
Czy wiecie, dlaczego miewamy czkawkę? Albo czemu w chwili zagrożenia trzęsiemy się ze strachu? Lub skąd w nas niepohamowany apetyt na fast foodowe jedzenie? Dlaczego nasz układ trawienny wydaje wszystkie te krępujące odgłosy? Albo czemu nie można samemu się połaskotać?
Oto pytania z rodzaju tych, jakie uwielbiają nam zadawać dzieci: dotyczące prozaicznych, pozornie...
Cudowna baśń,która od wielu lat nieodłącznie kojarzy mi się z zapachem bożonarodzeniowej choinki i pieczonych pierniczków ; baśń pełna ciepła i niezwykłego czaru,które powinno poznać każde dziecko.
Mała Klara,córka radcy,nie może się doczekać bożonarodzeniowych prezentów.Kiedy wreszcie ojciec chrzestny Drosselmayer zaczyna je rozdawać,okazuje się,że jeden z prezentów nie budzi entuzjazmu wśród zebranych.Jest to Dziadek do Orzechów - niezbyt piękny,ale od razu przypada do serca dziewczynce,która po skończonym przyjęciu zasypia z nim w objęciach.
W tym momencie akcja wkracza w inny wymiar.Klara śni sen,którego główną bohaterką jest ona sama oraz Dziadek do Orzechów.
Przeżywają oni wiele niezwykłych przygód ; muszą walczyć z okrutnym Królem Myszy i jego wojskiem,podróżują po królestwie lalek,spotykają księżniczkę Pirlipatę,wysłuchują opowieści o orzechu Krakatuku...ten niesamowity sen ma swoją kontynuacje w majakach Klary,która ciężko choruje - jednak wszytko kończy się dobrze,zostaje też wyjaśniona tajemnica Dziadka do Orzechów...
To piękna baśń,której urok pozostaje na długo w pamięci.Gorąco polecam!
Cudowna baśń,która od wielu lat nieodłącznie kojarzy mi się z zapachem bożonarodzeniowej choinki i pieczonych pierniczków ; baśń pełna ciepła i niezwykłego czaru,które powinno poznać każde dziecko.
więcej Pokaż mimo toMała Klara,córka radcy,nie może się doczekać bożonarodzeniowych prezentów.Kiedy wreszcie ojciec chrzestny Drosselmayer zaczyna je rozdawać,okazuje się,że jeden z prezentów nie...