-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński37
Biblioteczka
2018-02-22
2017-02-26
Książki Waltera Tevisa, amerykańskiego pisarza-futurysty, zostały przetłumaczone na 18 języków. W języku polskim do tej pory ukazały się dwie pozycje tego autora: wydany przez wydawnictwo MAG w 2015 roku „Przedrzeźniacz” i mający swoją premierę w styczniu tego roku „Człowiek, który spadł na Ziemię”. Trzy spośród jego sześciu powieści doczekały się adaptacji filmowych, w których wystąpiły takie gwiazdy jak Paul Newman, Tom Cruise czy David Bowie.
Kiedy w 1963 Tevis pisał „Człowieka, który spadł na Ziemię” chyba nie przypuszczał, że ludzkość doczeka XXI wieku. Taki wniosek nasunął mi się po zapoznaniu się z tymi wszystkimi pesymistycznymi wizjami niedalekiej przyszłości, a teraz już na szczęście przeszłości, jakimi raczy nas autor. Wizje te odzwierciedlają strach przed konfliktem jądrowym, który może doprowadzić do zniszczenia struktury znanego nam świata i wymarcia większości gatunków. Można wyczuć także ogólną niepewność związaną z postępem technologicznym oraz nadużywaniem władzy przez organy rządzące.
To także spory policzek dla ówczesnych polityków, którzy trąbili na cały świat o chwale Stanów Zjednoczonych, ewidentnie zakłamując rzeczywistość. W trakcie lektury możemy bowiem się przekonać, że wbrew temu, co powszechnie głosili, życie przeciętnego Amerykanina było i nadal jest dalekie od ideału. Tevis w dosadny sposób zarysowuje obraz amerykańskiego społeczeństwa, które nastawione na bezrozumną konsumpcję i stałą pogoń za zyskiem, utraciło radość i sens życia. Jednak śmiało można stwierdzić, że problem ten dotyczy ogółu ludzkości, a nie tylko obywateli tego konkretnego państwa. Jak powiedział Henry Thoreau: większość ludzi wiedzie życie w cichej rozpaczy.
Przez powieść nieustannie przewija się motyw upadku Ikara. U Tevisa jest on obecny zarówno w formie wiele razy wspominanej reprodukcji obrazu Pietera Bruegela, jak i w sensie metaforycznym w postaci Thomasa Jerome Newtona, humanoidalnego obcego, który przybył na naszą planetę z niezwykle ważną misją, której powodzenie może przesądzić o przetrwaniu dwóch rozumnych ras. Pomimo wielkiego wkładu w postęp techniki Newton, tak jak i tytułowy Ikar na obrazie Bruegela, był praktycznie niewidoczny dla świata i jego osobista klęska pozostała niezauważona i w żaden sposób nie wpłynęła na zachowanie ogółu, który pozostał pogrążony w błogiej nieświadomości.
Książka ma bardzo pesymistyczne przesłanie. W trakcie lektury nieustannie towarzyszył mi bezbrzeżny smutek. Przykład Anteańczyków uświadomił mi bowiem, że większość z nas potrafi coś tak naprawdę docenić tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zostanie to już utracone na zawsze, a historia Newtona dowodzi, że nawet najszlachetniejsze intencje nie wróżą sukcesu, jeśli na drodze staną ignorancja i egoizm.
Mimo że akcja powieści toczy się w latach 80. XX wieku, to poruszana w niej problematyka jest jak najbardziej aktualna i kto wie czy wizja Tevisa kiedyś się nie spełni.
Książki Waltera Tevisa, amerykańskiego pisarza-futurysty, zostały przetłumaczone na 18 języków. W języku polskim do tej pory ukazały się dwie pozycje tego autora: wydany przez wydawnictwo MAG w 2015 roku „Przedrzeźniacz” i mający swoją premierę w styczniu tego roku „Człowiek, który spadł na Ziemię”. Trzy spośród jego sześciu powieści doczekały się adaptacji filmowych, w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-07
W "FUTU.RE" jest właściwie wszystko: od gwałtu zbiorowego, poprzez propagowanie aborcji i pedofilię, a skończywszy na sadyzmie i masowej egzekucji. Innymi słowy - książka jest MOCNA.
Wizja przyszłości Glukhovskiego jest pozbawiona jakiegokolwiek patosu i została przedstawiona w bardzo bezpośredni sposób. Zagłada środowiska naturalnego, ingerencja genetyczna, przeludnienie, nietolerancja, kompletna demoralizacja, kult wiecznej młodości... Autor oblekł w fantastyczną otoczkę i poruszył wszystkie najważniejsze problemy z jakimi teraz boryka się ludzkość.
W "FUTU.RE" jest właściwie wszystko: od gwałtu zbiorowego, poprzez propagowanie aborcji i pedofilię, a skończywszy na sadyzmie i masowej egzekucji. Innymi słowy - książka jest MOCNA.
Wizja przyszłości Glukhovskiego jest pozbawiona jakiegokolwiek patosu i została przedstawiona w bardzo bezpośredni sposób. Zagłada środowiska naturalnego, ingerencja genetyczna, przeludnienie,...
2016-08-01
Mimo że spodziewałam się czegoś zupełnie innego, to absolutnie nie żałuję czasu spędzonego na lekturze "Bota". Doskonale napisana książka, w której pełno jest ciekawostek z różnych dziedzin nauki (z pojęciem 'geometria fraktalna' spotkałam się dopiero teraz). Czytelnikowi niemal od samego początku towarzyszy ciągłe napięcie, a wszechwiedzący narrator tylko podgrzewa atmosferę. I wcale nie przeszkadza fakt, że ów narrator zdradza niektóre mające dopiero nastąpić wydarzenia. Postaci też są nietuzinkowe - każdy z bohaterów jest wybitnym specjalistą w swojej dziedzinie i wykazuje się odmiennym zachowaniem w różnego rodzaju sytuacjach. Maksym Kidruk każe także czytelnikowi zastanowić się do czego jest zdolny posunąć się człowiek w pogoni za pieniędzmi, sławą i postępem.
Mimo że spodziewałam się czegoś zupełnie innego, to absolutnie nie żałuję czasu spędzonego na lekturze "Bota". Doskonale napisana książka, w której pełno jest ciekawostek z różnych dziedzin nauki (z pojęciem 'geometria fraktalna' spotkałam się dopiero teraz). Czytelnikowi niemal od samego początku towarzyszy ciągłe napięcie, a wszechwiedzący narrator tylko podgrzewa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-07-27
ARCYDZIEŁO! Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych książek z gatunku fantastyki jaką miałam okazję przeczytać.
Niezwykle wciągająca fabuła, niesamowity klimat, wspaniałe postaci i ich interakcje, subtelny humor... Po prostu cudo!
"Intruz" właściwie nie ma słabych punktów.
ARCYDZIEŁO! Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych książek z gatunku fantastyki jaką miałam okazję przeczytać.
Niezwykle wciągająca fabuła, niesamowity klimat, wspaniałe postaci i ich interakcje, subtelny humor... Po prostu cudo!
"Intruz" właściwie nie ma słabych punktów.
Trudno się nie zgodzić, że to właśnie twórczość pisarzy science fiction była i nadal jest inspiracją dla naukowców. Ich wyobraźnia działa niczym motor napędowy dla najtęższych umysłów, chcących urzeczywistnić zawarte na kartach powieści pomysły ludzi, często zupełnie nie mających pojęcia o temacie, na który piszą. Oczywiście wiele z nich to czysta abstrakcja – przynajmniej w obecnych czasach, ale jak pokazuje autor „Szklanych pszczół”, rozwój technologii postępuje bardzo szybko i kto wie jak bardzo będzie ona zaawansowana za sto, dwieście, trzysta lat (bardziej w przyszłość nie wybiegam, bo media ciągle straszą mającą nastąpić apokalipsą).
Wyraźnie da się odczuć, że nie jest to współczesna pozycja, ale moim zdaniem obecna proza nijak ma się do powieści i opowiadań z połowy XX wieku. Mają one zupełnie inny wydźwięk i stanowczo odbiegają od znanego nam kanonu. W „Szklanych pszczołach” praktycznie nic konkretnego się nie dzieje, a dialogi są niezwykle rzadkie; pełno za to w nich wspomnień i wywodów głównego bohatera o charakterze egzystencjalnym. Chociaż jest osobą słabą i (jak podsumował go jeden z jego dawnych przełożonych) odludkiem o defetystycznych skłonnościach, to jest również indywidualistą, co wpłynęło negatywnie na rozwój jego kariery. W końcu nawet dzisiaj indywidualizm i bezstronność nie są za bardzo w cenie. Z tego też powodu Richard ma bardzo duże problemy adaptacyjne i jest reliktem minionej epoki.
Szczególną uwagę należy zwrócić na język. Autor używa słów, które praktycznie wyszły już codziennego użytku i są charakterystyczne dla rozpraw naukowych. Przez to są często niezrozumiałe dla przeciętnego czytelnika. Ja na przykład przez większość czasu miałam pod ręką „Słownik Języka Polskiego”, czego absolutnie się nie wstydzę, gdyż język nieustannie się zmienia i za stulecie czy dwa wiele słów stanie się anachronizmami. Zresztą sam autor zwraca na to uwagę, skarżąc się wręcz, że wiele słów, pomimo że nadal są używane, to całkowicie zmieniły swoje znaczenie. Zresztą nie dotyczy to tylko języka, bo chleb nie jest już chlebem, a wino nie jest już winem, a to co dawniej uważano za zaletę, stało się niepożądaną cechą.
Tytułowe szklane pszczoły pojawiają się stosunkowo późno. Oprócz dosłownego znaczenia (są naprawdę szklane!) to mają również i metaforyczne. Ernst Junger poprzez swojego bohatera snuje rozważania o relacji między naturą a techniką i miejscu człowieka w świecie zdominowanym przez maszyny. Trafnie zauważa, że postęp ma za zadanie poprawić niedoskonałości, ale naprawiając jedno, zawsze niszczymy drugie.
Ciężko ocenić „Szklane pszczoły” w standardowy sposób; w tym celu trzeba zastosować zupełnie inną skalę. Pomocna może być zamieszczona na końcu książki szczegółowa analiza autorstwa Wojciecha Kunickiego, jednak wspominam o niej jedynie mimochodem, gdyż analizowanie analizy mijałoby się z celem. Proza Jungera nie jest przeznaczona dla każdego, ale można w niej znaleźć zapowiedzi niezwykłych zmian, jakie nastąpią w późniejszym okresie.
Trudno się nie zgodzić, że to właśnie twórczość pisarzy science fiction była i nadal jest inspiracją dla naukowców. Ich wyobraźnia działa niczym motor napędowy dla najtęższych umysłów, chcących urzeczywistnić zawarte na kartach powieści pomysły ludzi, często zupełnie nie mających pojęcia o temacie, na który piszą. Oczywiście wiele z nich to czysta abstrakcja – przynajmniej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to