-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2023-10-19
2022
2022
2022-01-14
2021-06
2021-02-01
2009-08-19
Książka jest napisana lekkim, przystępnym językiem, a losy bohaterów wciągnęły mnie od pierwszych stron. Moje nadzieje na ciekawą i niebanalną historię opowiedzianą bez silenia się na niezrozumiałe zwroty akcji w fabule rosły wraz z ilością przeczytanych stron. W którymś momencie jednak, dość wcześnie niestety, zaczęłam mieć przeczucie, że kiedy skończę czytać będę zawiedziona i wzmagało się ono równie szybko jak wcześniejsze nadzieje. Moim zdaniem, książka zawiera w sobie zbyt wiele wątków, które nie łączą się spójnie z fabułą, a na dobrą sprawę mogłyby posłużyć do napisania innej opowieści. Tutaj zostały nakreślone, a następnie porzucone bez należytego rozwinięcia i wyjaśnienia. Przy takiej mnogości wydarzeń, trudno jest zrozumieć uczucia bohaterów i ich motywacje; w mojej opinii nie są one przekonujące. Być może taki zabieg był celowy, być może chodziło o to żeby podkreślić, że obserwując ludzi i ich postępowanie mamy tylko garstkę wiedzy o nich i o tym co nimi kieruje, a i oni (my) sami nie do końca rozumieją swoje postępowanie. Jeśli tak, to w takim razie nie jest to pozycja dla mnie, bo w książkach szukam albo przyjemności i zabawy albo lepszego zrozumienia siebie i innych ludzi. Tutaj tego nie znalazłam.
Książka jest napisana lekkim, przystępnym językiem, a losy bohaterów wciągnęły mnie od pierwszych stron. Moje nadzieje na ciekawą i niebanalną historię opowiedzianą bez silenia się na niezrozumiałe zwroty akcji w fabule rosły wraz z ilością przeczytanych stron. W którymś momencie jednak, dość wcześnie niestety, zaczęłam mieć przeczucie, że kiedy skończę czytać będę...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-27
2019-07-13
W opisie książki czytamy: "uzmysławia, jak różnie można pojmować piękno i brzydotę, normalność i dziwaczność, świętość i obsceniczność." Recenzje, które przeczytałam także w ten sposób interpretują "Jarmark odmieńców". Ja chyba jestem tutaj odmieńcem, bo dla mnie jest to książka nie o relatywnym postrzeganiu świata, ale o toksycznych rodzicach i o tym, do czego prowadzi sytuacja, gdy dzieci nie są kochane mądrą miłością, takimi jakimi są.
Arty, bóg w rodzinie, od dziecka był przyzwyczajony do bycia uwielbianym. Brak uwielbienia ze strony otoczenia oznaczał dla niego brak akceptacji, dlatego był perfekcjonistą we wszystkim co robił i dlatego stworzył arturianizm. Chciał oklaskami zaspokoić głód akceptacji, akceptacji tego jakim jest. Arty to narcyz, miłość otoczenia jest dla niego celem w życiu, a jednocześnie gardzi tymi, którzy szczerze go kochają (przede wszystkim Oly), bo w głębi duszy gardzi sam sobą. Ktoś kto go szczerze kocha nie może (w jego odczuciu) być godzien szacunku.
Oly, która prowadzi narrację przez większą część książki, także jest ofiarą swoich toksycznych rodziców. Kiedy wyprowadza się z wozu cyrkowego do domu zbudowanego na fundamentach czuje się źle. Mówi, że nie tak nauczyła się żyć. Dla niej cyrk jest prawdziwym życiem, a mieszkanie w stabilnym domu, to nijakość. Ja interpretuję to w taki sposób, że cyrk, ale "cyrk emocjonalny" jest dla niej prawdziwym życiem. W emocjonalnym cyrku Binewskich znała swoją rolę i wiedziała jak ją odgrywać. Całe dorosłe życie analizuje rodzinną historię, emocjonalnie nigdy się stamtąd nie wyprowadziła, chociaż miała taką możliwość kiedy poznała Poduszkę na Szpilki. Kiedy chciał z nią zbudować wspólne życie powiedziała: "zostaję z moją rodziną". To jest toksyczna miłość między dzieckiem a rodziną, miłość która nie pozwala rozwinąć skrzydeł i być szczęśliwym. Tytuł oryginału, "Geek love" znacznie lepiej oddaje treść książki. Myślę, że jego pseudonim, Poduszka na Szpilki, i to czym się zajmował w cyrku jest też metaforą tego jak czuje się osoba próbująca zbudować związek z dzieckiem toksycznych rodziców. Za swoje zaangażowanie dostaje szpilki i nigdy nie będzie dla swojego partnera ważniejsza od rodziców.
Siostry Elly i Iphy także nieuchronnie dążą do katastrofy. Od zawsze cenione za swoją urodę i talent nauczyły się myśleć, że to ich jedyne atuty i tylko to są w stanie zaoferować. Nie potraktowały na poważnie myśli, że mogą kogoś szczerze i z wzajemnością pokochać. Chora miłość, oparta na uwielbieniu zamiast akceptacji, to jedyne co znały.
I ostatnie z dzieci (tych, które przeżyły), Kurczak. Rodzice chcieli go zabić kiedy po urodzeniu okazało się, że nie ma żadnych deformacji. Kurczak nie ma rybiego ogona ani talentu muzycznego czy oratorskiego, ma za to najbardziej niezwykły dar: siłę woli. Kurczak jest normalny, nie chce uwielbiać ani być uwielbianym, chce po prostu kochać i być kochanym. Taka osoba w toksycznej rodzinie "rozwala system". System polega na tym, że ktoś dyktuje warunki, a inni go słuchają lub z nim walczą; jedni odbierają pokłony, inni je składają. Kurczak jako normalny był zagrożeniem dla systemu i dlatego miał umrzeć. Przetrwał dzięki swej silnej woli. I koniec końców jednak "rozwalił system". Spalenie cyrku przez Kurczaka jest moim zdaniem metaforą powiedzenia głośno, że dzieje się źle i nie tak wygląda kochająca się rodzina.
Bohaterzy książki, którzy szukają piękna w deformacjach i są z powodu swoich ułomności dumni, to moim zdaniem metafora desperackiego udowadniania samemu sobie, że to co przeżyli w domu rodzinnym nie jest niczym złym. Gdyby przyznali, że to co ich spotkało było złe musieliby pogodzić się ze stratą, a to przecież boli. Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych często gloryfikują swoich rodziców i nie odcinają się emocjonalnie od domu rodzinnego. Tak właśnie postępuje Oly. Co więcej, Oly nie godzi się by Miranda odcięła ogon, czyli nie godzi się na to, by Miranda przyznała, że to co ją spotkało było złe i odcięła się od tego. Miranda odcinając ogon zrobiłaby to samo, co zrobił Kurczak: "rozwaliłaby system", jedyny system jaki znała Oly i jedyny jaki uważała za słuszny.
Jaka jest w tym wszystkim rola bogatej ekscentryczki, która leczy odmieńców z odmienności, a piękne kobiety z urody? Myślę, że może ona być metaforą tego, że czasem łatwiej jest zajmować się problemami innych osób, zamiast własnymi.
Pytanie "co autor miał na myśli" po raz pierwszy w życiu dopadło mnie naprawdę poważnie, bo zdaje sobie sprawę, że moja interpretacja może wydać się komuś nadinterpretacją. Z pewnością będę wracać do tej książki, być może za kilka lat będzie dla mnie metaforą zupełnie innych życiowych cyrków.
W opisie książki czytamy: "uzmysławia, jak różnie można pojmować piękno i brzydotę, normalność i dziwaczność, świętość i obsceniczność." Recenzje, które przeczytałam także w ten sposób interpretują "Jarmark odmieńców". Ja chyba jestem tutaj odmieńcem, bo dla mnie jest to książka nie o relatywnym postrzeganiu świata, ale o toksycznych rodzicach i o tym, do czego prowadzi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to