-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-12-29
2023-05-01
2022-12-08
2022-10-24
Doskonała książka non-fiction. Nie jestem pewna do końca czy to reportaż, bowiem zawiera elementy fikcji czy sfabularyzowane opowieści sióstr Galvin.
Mnóstwo faktów, świetnie odmalowane tło społeczno-polityczno-naukowe (choć, moim zdaniem, nieco za dużo informacji, np. militarnych).
Do idealnej książki brakuje jednak jeszcze analizy jakiegoś dobrego psychiatry/psychoterapeuty.
Strasznie rozczarowująca także ostateczna konkluzja, że mimo lat badań i analiz tak naprawdę wciąż nie wiemy, jak skutecznie pomóc wszystkim chorym na schizofrenię.
Ciekawy jest także fakt, że mimo starań Lindsay w kwestii oswojenia własnych dzieci z chorobą i wujami rozwinęła ona tylko w synu lęki.
Fascynujące studium skomplikowanej natury ludzkiej, wyborów oraz postaw wobec choroby.
Doskonała książka non-fiction. Nie jestem pewna do końca czy to reportaż, bowiem zawiera elementy fikcji czy sfabularyzowane opowieści sióstr Galvin.
Mnóstwo faktów, świetnie odmalowane tło społeczno-polityczno-naukowe (choć, moim zdaniem, nieco za dużo informacji, np. militarnych).
Do idealnej książki brakuje jednak jeszcze analizy jakiegoś dobrego...
2022-09-19
2013-08-28
2022-06-05
2022-05-29
2022-05-03
Rewelacyjnie napisana książka o przemocy, która zostawia czytelnika z poczuciem doświadczenia przez lekturę przemocy pisarsko-czytelniczej.
Nie jestem w stanie jej ocenić. Z jednej strony opisana bardzo ciekawym, unikalnym językiem bohaterki-narratorki. Z drugiej strony nie sposób opędzić się później od wyobrażeń tego, co opisuje: przemocy w wydaniu fizycznym, psychicznym, duchowym, seksualnym, skrajnego zaniedbania i autoagresji, a wszystkiego tego bohaterka doświadcza od rodziców, rodzeństwa, rówieśników, weterynarza, wspólnoty religijne oraz od samej siebie.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś chciałby ją przeczytać drugi raz.
Ze względu na jej emocjonalną siłę rażenia słowami żałuję, że ją przeczytałam.
Rewelacyjnie napisana książka o przemocy, która zostawia czytelnika z poczuciem doświadczenia przez lekturę przemocy pisarsko-czytelniczej.
Nie jestem w stanie jej ocenić. Z jednej strony opisana bardzo ciekawym, unikalnym językiem bohaterki-narratorki. Z drugiej strony nie sposób opędzić się później od wyobrażeń tego, co opisuje: przemocy w wydaniu fizycznym, psychicznym,...
2022-01-10
Bardzo zła książka, w sensie narobienia szkód w umysłach czytelników w kwestii terapii.
Początek zapowiadał niezłą powieść. I taka była do momentu przeskoczenia na męskiego narratora - pacjenta. Okazuje się on bardziej inteligentny od terapeutki, bardziej świadomy wszystkich mechanizmów psychologicznych i za bardzo świadomy siebie. Moim zdaniem z takim poziomem wglądu zupełnie nie potrzebował terapii. Nie jest to też monolog mężczyzny po traumach.
Autorka nie ma zresztą za dużej wiedzy o terapii - nie polega ona bowiem na tłumaczeniu pacjentom w dwóch zdaniach idei przeniesienia i wywieraniu na nich presji, by - po zaakceptowaniu tego co usłyszeli - przestali to robić. A innemu z pacjentów pozwala świadomie na przeniesienie (figura matki), a nawet to inicjuje po czym wykorzystuje do realizacji własnych sfrustrowanych potrzeb. Litości!
Terapeutka jest osobą po nieprzepracowanej żałobie i traumie a pracuje z osobami, które mają takie same problemy. W książce nie przeczytamy zdania na temat tego, że jest to nieetyczne i nieprofesjonalne! Nie mówiąc o wątkach romansu z pacjentem! Nie wspominając już o tym, że najpierw zasłania się tajemnicą zawodową, a potem strzela informacjami o pacjentach na prawo i lewo. Z tajemnicy zawodowej zwalnia tylko - pisemnie! - prokurator albo sędzia.
Od połowy dodatkowo autorka nie może się zdecydować, jaką książkę pisze: kryminał, thriller, powieść psychologiczną czy obyczajówkę. Przesłodzone wątki nieprawdopodobnie gładkiego romansu przyprawiają o odruch wymiotny, a serialowo pokończone naprędce happy endem prawie wszystkie wątki przyprawiają o zgrzyt zębów.
Wreszcie zakończenie - zaskakujące, ale w jakimś stopniu przewidywalne, bowiem od połowy prawie autorka sugeruje, że za sprawcą stoi ktoś jeszcze.
I na koniec - kompletny brak panowania nad fabułą. Pojawia się wzmianka o zniknięciu noża z kuchni - i nic dalej o tym. Pojawia się wzmianka o pamiętaniu zapachu sprawcy - i tez nic z tym wątkiem się nie dzieje. Po co to wszystko?
Szkoda w tym wszystkim tego, że autorka ma - moim zdaniem - potencjał. Tylko nie przemyślała o czym chce pisać, tzn. czy chce się skupić na traumie, na morderstwach, na terapii czy na romansach. Dzięki temu - że odniosę się do porównania cukierniczego (w kontekście do nadmiaru cukru w książce) - zamiast sernika lub makowca wyszło ciasto trochę sernikowe, trochę karmelowe, trochę makowe a może jeszcze nieco marchewkowe. Przyprawia o zgagę i niestrawność.
I ubolewać należy, że te wszystkie przyjaciółki (znające podobno temat) oraz redaktorki, którym autorka tak wylewnie dziękuje na końcu dzieła, wypuściły taki niedorobiony tekst w obieg.
Bardzo zła książka, w sensie narobienia szkód w umysłach czytelników w kwestii terapii.
Początek zapowiadał niezłą powieść. I taka była do momentu przeskoczenia na męskiego narratora - pacjenta. Okazuje się on bardziej inteligentny od terapeutki, bardziej świadomy wszystkich mechanizmów psychologicznych i za bardzo świadomy siebie. Moim zdaniem z takim poziomem wglądu...
2022-03-04
2021-12-06
2020-09-05
2020-07-26
2020-03-15
2020-03-03
2019-01-17
Nawet nie wiem od czego zacząć.
W kwestii literackiej - napisana dla osób o nienachalnym intelekcie. Dwie dorosłe wykształcone kobiety, jedna lekarka, druga psycholog, mówią takim samym językiem, są wulgarne, dosadne i używają wyrażeń rodem ze wsi, choć mieszkają w Warszawie. Żyją nie wiadomo z czego, bo pod koniec to już nie pracują, tylko przeżywają perypetie miłosne.
W kwestiach psychologicznych - to, jak wygląda terapia i superwizja to jakieś pokrętne wyobrażenia autorki. Nie wie też ona, czy jej bohaterka to psycholog, psychoterapeuta, coach czy mówca motywacyjny. Te jej "speech'e" to jakaś żenada rodem z porad z kolorowych pism. Profesjonalizmu zero - utrzymuje kontakt z pacjentami w prywatnym życiu, szuka im pracy, spotyka się itd. Kończy się to, jak można się domyślić, bardzo źle. Nie źle - tragicznie.
Autorka nie ma bladego pojęcia o kwestiach, które porusza. W dodatku jest jawnie szowinistyczna. W temacie stalkingu - po otrzymaniu wiadomości od stalkera, który pisze, że chciałby ją dotykać, bohaterka pokazuje ją swojemu szefowi, który komentuje "Nie tylko on by chciał", a bohaterka tego nie komentuje!!!
Najgorsze jest jednak co innego. Główna bohaterka to baba-taran, dyktatorka, mądrzejsza od całej swojej rodziny, superwizora, policji i - w domyśle - od Boga samego. Jest nieznośna, antypatyczna, wulgarna, nachalna i dziwnie podobna do bohaterek Anny Ficner-Ogonowskiej.
I wreszcie konkluzja - podejrzewam, że Katia Wolska to nowe wcielenie wspomnianej wyżej pisarki.
PS Na koniec ciekawostka - opis książki w bazie LC ma się nijak do jej treści. Pani psychoterapeutka mieszka w Warszawie, ma męża, który jest weterynarzem, a jej pacjentka nie otrzymywała żadnych listów i nie wystąpił w jej życiu biznesmen.
Czyżby pierwsza wersja, która nie przeszła w wydawnictwie?
Nawet nie wiem od czego zacząć.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW kwestii literackiej - napisana dla osób o nienachalnym intelekcie. Dwie dorosłe wykształcone kobiety, jedna lekarka, druga psycholog, mówią takim samym językiem, są wulgarne, dosadne i używają wyrażeń rodem ze wsi, choć mieszkają w Warszawie. Żyją nie wiadomo z czego, bo pod koniec to już nie pracują, tylko przeżywają perypetie miłosne.
W...