Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Katia Wolska
![Katia Wolska](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
6
5,4/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,4/10średnia ocena książek autora
70 przeczytało książki autora
195 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Terapia jak z filmu Katia Wolska ![Terapia jak z filmu](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4447000/4447318/1011028-352x500.jpg)
5,2
![Terapia jak z filmu](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4447000/4447318/1011028-352x500.jpg)
Nawet nie wiem od czego zacząć.
W kwestii literackiej - napisana dla osób o nienachalnym intelekcie. Dwie dorosłe wykształcone kobiety, jedna lekarka, druga psycholog, mówią takim samym językiem, są wulgarne, dosadne i używają wyrażeń rodem ze wsi, choć mieszkają w Warszawie. Żyją nie wiadomo z czego, bo pod koniec to już nie pracują, tylko przeżywają perypetie miłosne.
W kwestiach psychologicznych - to, jak wygląda terapia i superwizja to jakieś pokrętne wyobrażenia autorki. Nie wie też ona, czy jej bohaterka to psycholog, psychoterapeuta, coach czy mówca motywacyjny. Te jej "speech'e" to jakaś żenada rodem z porad z kolorowych pism. Profesjonalizmu zero - utrzymuje kontakt z pacjentami w prywatnym życiu, szuka im pracy, spotyka się itd. Kończy się to, jak można się domyślić, bardzo źle. Nie źle - tragicznie.
Autorka nie ma bladego pojęcia o kwestiach, które porusza. W dodatku jest jawnie szowinistyczna. W temacie stalkingu - po otrzymaniu wiadomości od stalkera, który pisze, że chciałby ją dotykać, bohaterka pokazuje ją swojemu szefowi, który komentuje "Nie tylko on by chciał", a bohaterka tego nie komentuje!!!
Najgorsze jest jednak co innego. Główna bohaterka to baba-taran, dyktatorka, mądrzejsza od całej swojej rodziny, superwizora, policji i - w domyśle - od Boga samego. Jest nieznośna, antypatyczna, wulgarna, nachalna i dziwnie podobna do bohaterek Anny Ficner-Ogonowskiej.
I wreszcie konkluzja - podejrzewam, że Katia Wolska to nowe wcielenie wspomnianej wyżej pisarki.
PS Na koniec ciekawostka - opis książki w bazie LC ma się nijak do jej treści. Pani psychoterapeutka mieszka w Warszawie, ma męża, który jest weterynarzem, a jej pacjentka nie otrzymywała żadnych listów i nie wystąpił w jej życiu biznesmen.
Czyżby pierwsza wersja, która nie przeszła w wydawnictwie?
Temida umie kochać Katia Wolska ![Temida umie kochać](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4452000/4452070/559213-352x500.jpg)
6,1
![Temida umie kochać](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4452000/4452070/559213-352x500.jpg)
Wybrałam się w podróż pociągiem bez książki. Wiem, wiem - straszne. No i mam za swoje, bo oto na moim miejscu siedziała ona - "Temida, która umie kochać" (cokolwiek miał ten tytuł w zamyśle autorki znaczyć). No to przeczytałam, a teraz innych przestrzegam: nie czytajcie. Dlaczego? No cóż, choćby dlatego, że książka jest infantylna, że autorka upchnęła w niej wszystko: on, ona i płomienny romans. On: hiper przystojny, z ułańską fantazją, bogaty nieziemsko i zakochany tak, jak nikt nigdy wcześniej w nikim zakochany nie był. Trochę na bakier z prawem, ale co tam, to tylko dodaje mu (przecież) uroku (szczególnie, że obiekt jego westchnień, to pani adwokat...). Ona, rzeczona pani adwokat: krótkonoga, z grubym tyłkiem i cellulitem (tu autorka nieudolnie zamierzała upchnąć przesłanie do kobiet: wyglądasz tak jak moja bohaterka? To nic! Nie ma powodów do zmartwień. No cóż, każdy upycha to co umie i jak umie, choćby upychał w książce). Bohaterka ma, a jakżeby inaczej, "burzę czarnych, niesfornych loków" (skąd zamiłowanie piszących do tego, żeby większość ich bohaterów miała na głowie "burzę czarnych, niesfornych loków" - pojęcia nie mam, i nie miałoby to przecież znaczenia, gdyby autorka nie podkreślała tego faktu i nie nadawała mu znaczenia. Bez sensu? No tak, przecież piszę: nie czytać : ). Jest też - kolejny upchnięcie - przyjaciółka bohaterki, jak na czasy nam współczesne przystało - lesbijka. Zgodnie ze stereotypem gruba, wielka, tłusta. A właściwie jest to "przyjaciółka", bo jak z treści wynika, głównym motywem tej "przyjaźni" jest zdobyć - o nie, nie serce, tylko całkiem inną część ciała, pani mecenas. Paskudny wątek. Jest też morderca i morderstwo, są też roszczenia względem kamienic, jest też kwestia żydowska w innym wymiarze, tzw. trudne relacje rodzinne (znaczy miały być trudne i skomplikowane, wyszło jak inne wątki w tej książce). Jest córka nastolatka (ło matko! To o tym wątku) itd., itd., itd. Fakt, tzw. akcja płynie wartko (przynajmniej w pociągu),ale treść... Czy treść pisana kobiecą ręką, choćby było to romansidełko, musi być infantylna do granic? Boleśnie oczywista? Głupiutka po prostu?
W podsumowaniu: nie wsiadajcie nigdy do pociągu bez dobrej książki, bo zostaniecie pokarani czymś takim.