Kończ, pisarzu, cierpienia oszczędź!

Marcin Zwierzchowski Marcin Zwierzchowski
16.08.2020

To nie tylko sprawa George’a R.R. Martina i niedokończonej „Pieśni Lodu i Ognia”. Prawie każdy z nas czeka na książkę jakiegoś autora czy autorki, której ci po prostu nie chcą napisać. Pytanie, czy muszą chcieć.

Kończ, pisarzu, cierpienia oszczędź!

George R.R. Martin Wichry zimyŁatwo byłoby spłycić ten temat do samego Martina – nie ma w końcu obecnie bardziej wyczekiwanej i bardziej opóźnionej książki, niż „Wichry zimy”, czyli 6. tom serii rozpoczętej „Grą o tron”. O kolejnych zawalonych terminach, łamanych obietnicach i pękających sercach fanów i fanek powstały niezliczone memy, nawet piosenki, i już w 2009 roku Neil Gaiman musiał nam tłumaczyć: „George Martin nie jest waszą suką”.

Problem, jeżeli można to tak nazwać, nie dotyczy wyłącznie jednego popularnego autora. Można wręcz powiedzieć, że to coś powszechnego. Przykłady? Ostatnimi czasy oczy miłośników fantasy zwróciły się ku Patrickowi Rothfussowi, autorowi cyklu „Kroniki królobójcy” – wedle jego redaktorki, pisarz od sześciu lat nie napisał nawet słowa nowego, 4. tomu, zatytułowanego „The Doors of Stone”. Jeszcze dłużej czytelnicy i czytelniczki czekają na 4. tom serii „Niecni dżentelmeni” Scotta Lyncha. Poprzedni, „Republika złodziei”, ukazał się w 2013 roku, i od tego czasu autor bynajmniej nie próżnuje, publikując choćby sporo opowiadań i mikropowieści, tymczasem wyczekiwanego „The Thorn of Emberlain” wciąż nie widać. Przykładem bliższym polskiemu sercu jest „Księga Całości” Feliksa W. Kresa, która urwała się po sześciu tomach, ze względu na znużenie autora pisaniem. (Wedle najnowszych doniesień, Kres po grubo ponad dekadzie od publikacji „Tarczy Szerni” wreszcie da nam kolejne książki z tego uniwersum. Ponoć są już napisane.)

Kto jednak myśli, że ma ciężko, niech wczuje się w sytuację wydawcy J.R.R. Tolkiena, który po sukcesie „Hobbita” poprosił profesora o kontynuację. Otrzymał ją blisko dwadzieścia lat później, a na dodatek była inna, niż się spodziewał, a autor chciał mu jeszcze w pakiecie wcisnąć encyklopedię tego świata – „Silmarillion”.

Tyle dobrego, że gdy Ursula K. Le Guin oddawała wydawcy „Najdalszy brzeg” w 1972 roku, nie chwaliła się planami na kolejny tom „Ziemiomorza”. „Tehanu” ukazał się w 1990 roku, a piąty w cyklu „Inny wiatr” do księgarń trafił natomiast 11 lat później.

Podsumowując: tak było, jest i z całą pewnością będzie.

Harry Potter i Kamień FilozoficznyHistoria literatury zna chlubne wyjątki autorek i autorów, którzy gdy już zaangażowali się w tworzenie długich serii, kolejne ich odsłony pisali bez żadnej zwłoki: J.K. Rowling na siedem tomów serii „Harry Potter” potrzebowała zaledwie dziesięciu lat, a Andrzej Sapkowski cykl wiedźmiński wręcz produkował, co rok publikując nowy tom, z małym poślizgiem na finałową „Panią jeziora”, na którą fani i fanki czekali dwa lata od premiery „Wieży jaskółki”. Dwa lata! „Taniec ze smokami” Martina, czyli do dziś najnowsza część „Pieśni”, premierę miał blisko dekadę temu.

Trudno więc z tego wszystkiego wyciągnąć jakikolwiek inny wniosek niż to, że ludzie pióra są różni i nie sposób mierzyć ich jedną miarą. Historia literatury to zarówno Terry Pratchett, który w samym „Świecie Dysku” opublikował blisko pół setki powieści, jak i Susanna Clarke, która w 2004 roku olśniła świat wspaniałym „Jonathanem Strangem i panem Norrellem”, a której druga powieść, „Piranesi” ukaże się za miesiąc, czyli po ponad 15 latach. Podobnie Erin Morgernstern zabłysła debiutanckim „Cyrkiem nocy”, by „Bezgwiezdne morze” opublikować dopiero w 2019 roku, czyli po ośmiu latach (polski przekład na jesieni). Remigiusz Mróz bez problemu kończy po i osiem książek rocznie, tymczasem Jacek Dukaj tak długo pracuje nad z dawna zapowiedzianą „Rekursją”, że chyba już tej powieści nie dostaniemy.

Ktoś powie, że wyczekiwanie na nową książkę danego autora/autorki a czekanie na nowy tom „rozgrzebanego” cyklu to dwie różne kwestie. Czy aby na pewno? Panuje pewne przekonanie, że gdy pisarz/pisarka rozpoczyna serię, automatycznie podejmuje się wobec nas zobowiązania, że ją dokończy. Wiąże go/ją z nami akt kupienia przez nas pierwszej czy kilku pierwszych tomów w cyklu – bo przecież dostaliśmy część historii, a więc część „produktu”, możemy więc żądać reszty.

Sęk w tym, że nic takiego nie miało miejsca. Owszem, często jesteśmy informowani o tym, że oto w rękach trzymamy tom pierwszy z trzech, pięciu czy dziesięciu. Więc autor/autorka i wydawca ma plan. Ale nie zobowiązanie. Kupienie przez nas tomu 1. nie zobowiązuje autora/autorki do dostarczenia nam kolejnych tomów, tak samo jak kupienie przez nas pierwszej książki w serii nie zobowiązuje automatycznie nas do nabycia pozostałych.

Zastanówmy się nad tym: my, czytelnicy i czytelniczki, często domagamy się kolejnych książek. Czy więc autor/autorka przy publikacji tomu nr 13, z 20 zaplanowanych, może domagać się od nas kupienia wszystkich? Na logikę, transakcja winna być wiązana.

Abstrahując jednak od rozważań o zależności na linii twórca-odbiorca, trzeba wziąć też pod uwagę, że twórcy i twórczynie to po prostu ludzie. Różni, o różnych wrażliwościach oraz różnym podejściu do pisarstwa. Wiecie na przykład, że Zygmunt Miłoszewski nie lubi pisać? Bestsellerowy autor. Bierzecie pod uwagę, że olbrzymi sukces to dla twórcy nie tylko radość, ale często stres, z którym trudno sobie poradzić. Wspominany tu Scott Lynch bez problemu pisze kolejne krótsze teksty, na które nikt nie czeka, tymczasem nie może zmusić się do dania fanom i fankom wyglądanego niecierpliwie „The Thorn of Emberlain”. To przez presję oczekiwań. (Osobiście nie jestem w stanie pojąć, jak Rowling wytrzymała to, gdy tworzyła finałowy tom „Harry’ego…”.) Miłość czytelników i czytelniczek może paraliżować.

Księga cmentarna Neil GaimanCzęsto to też zrozumienie swoich ograniczeń. Neil Gaiman pięknie opowiada o tym, że na pomysł „Księgi Cmentarnej” wpadł dawno, dawno temu, gdy jego syn Michael był małym chłopcem. Z realizacją czekał jednak latami, długimi latami, bo wiedział, że by zrealizować stojącą za tą historią ideę, musi sam przekonać się, jak to jest być rodzicem, którego dziecko dorasta i go opuszcza. „Księga…” ukazała się w roku 2008 i jako pierwsza książka w historii zdobyła zarówno Carnegie Medal, jak Newbery Medal, czyli bodajże najbardziej prestiżowe wyróżnienia na polu literatury dla dzieci.

Tworzenie literatury to coś więcej, niż prosty akt klepania w klawiaturę czy skrobania piórem po papierze. Pisarz nie zawsze zaś znaczy to samo.

Ja również czekam na „Wichry zimy”. Oraz na nową powieść Cormaca McCarthy’ego, pierwszą po wydanej w 2006 roku „Drodze”. (O „The Passenger” krążą już legendy, w 2015 roku na pewnym evencie czytano nawet fragmenty. Tymczasem książki brak.) Jednocześnie jednak staram się zrozumieć ludzi, którzy za tymi książkami się kryją. I rozumiem, że nie mam nad nimi żadnej władzy, nieważne jak bardzo kocham to, co piszą.

Fotografia otwierająca: Startup Stock Photos / Pexels


komentarze [94]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
5000lib 24.08.2020 21:37
Czytelnik

Z tego co wiem, Rowling miała napisaną całą sagę zanim opublikowała pierwszy tom, tak, wiem, że w filmie autobiograficznym pt. Magiczne Słowa kwestia przedstawiona jest inaczej.
Beletrystyki czytam bardzo mało. Nie rusza mnie zatem, jak na razie, że ów pisarz/ pisarka nie kończy serii, sprawa miałaby się pewnie inaczej gdybym czekała na rozwiązanie. Przeczytałam np...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytamcałyczas 22.08.2020 10:14
Czytelnik

Dlatego,też robię tak.Czesc cyklu mam własny.Reszta z biblioteki.Z Piekary,to tylko zbieram Trylogię Ruską.Z Pilipiuka,jego zbiory opowiadań.Kilka mam własnych,reszta z biblioteki.Z Mroza cykl o Chylce.Kilka własnych, reszta biblioteka.Mozna by dużo wymieniać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ewwwa 21.08.2020 18:51
Czytelnik

A mnie denerwuje inna sprawa: otóż ciąg dalszy jest już napisany i wydany, ale nasi wydawcy rezygnują z wydania kontynuacji. Przykład: Mercedes Lackey i Zguba elfów, Elfia krew i nieprzetłumaczona część trzecia Elvenborn. Nie jest to jedyny taki przypadek...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
flamenco108 21.08.2020 15:37
Czytelnik

I dlatego warto po prostu nie kupować książek z cyklu, dopóki nie będzie kompletny fabularnie - tzn. dopóki kolejne tomy nie zamkną się w jakąś sensowną całość, bez cliffhangera na końcu. Popełniłem ten błąd z GRRM i mam 3 tomy PLiO... Więcej tego już nie zrobię.
A zresztą: co innego wspierać naszych, rodzimy autorów, a co innego tych z gigantycznego rynku anglojęzycznego....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
falka_19 20.08.2020 14:57
Czytelnik

Z jednej str sama czekam na zakończenie kilku serii (m.in. GoT i kiedyś Cykl Inkwizytorski) i wkurza mnie, że autor tak "olewa" fanów, ale z drugiej rozumiem, że widocznie mają jakieś powody, że nie piszą. I nie chciałabym dostać napisanego na siłę, bez polotu zakończenia, bo wtedy to dopiero byłoby oburzenie i hejt.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 21.08.2020 06:55
Czytelnik

Piekara to nie jedyny pisarz.Ktory tak robi.Jest obawa,że pisarze.Sami wpadają w swe sieci.Zaczynajacykl ,który w założeniu.Ma mieć ,góra 3 tomy.A już czasem dochodzimy do 10.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
MaGorEc 20.08.2020 09:46
Czytelnik

Dobra książka to albo wypowiedź filozoficzna autora (również beletrystyka), albo sposób na zbijanie pieniędzy, w ramach dostarczania rozrywki. O ile w pierwszym przypadku przymuszanie autora do tworzenia nie ma sensu, o tyle literatura popularna ma prawo do tandetnego powielania swoich własnych schematów w nieskończoność, a publiczność ma prawo oczekiwania na kolejne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Kuba 20.08.2020 16:48
Czytelnik

Jest taka książka - "Miłosierna siekiera", niby kontynuacja "Zbrodni..." oczywiście inny autor więc.....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Amelia 18.08.2020 23:26
Czytelniczka

W całej tej dyskusji dodam jeszcze jeden wątek - ile w tych rzekomych brakach kolejnych tomów "winy" autorów, a ile wydawcy. Bądź oczekiwań kupujących. Pewnie książka lepiej się sprzedaje, kiedy z okładki krzyczy obietnica, że czekają nas kolejne części i rozrywka na lata. Może się mylę, ale ja się wydawaniem książek nie zajmuję, więc mogę gdybać. Za to zarówno ja, jak i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Apoania 18.08.2020 11:40
Czytelnik

Dla mnie jest to pewna odpowiedzialność, niestety spoczywająca na pisarzu / twórcy. Jeśli na "zachętę" pisarz ogłasza wszem i wobec sześć tomów, a potem pojawiają się trzy z historią urwaną wpół zdania - bo "kiedyś się dopisze" to mam prawo czuć się oszukana - po prostu. Lubię wielotomowe sagi - gdybym wiedziała, że historia urwie się w ten sposób - może bym nie kupiła, a...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Norsevia 18.08.2020 08:19
Czytelniczka

A ja się nie zgodzę - może jestem wredna, ale uważam, że rozgrzebany cykl powinien zostać skończony. Jeżeli wina lezy po stronie wydawnictwa - niech zbiorą indywidualne zamówienia z przedpłatą i wydadzą tyle egzemplarzy ile zamówiono. Jako czytelnika i kupującego zaczyna mnie denerwować ilość serii kupionych przeze mnie i nie zakończonych. 2 części i brak całości trylogii....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
asymon 18.08.2020 15:18
Bibliotekarz

"niech zbiorą indywidualne zamówienia z przedpłatą i wydadzą tyle egzemplarzy ile zamówiono."

Ale jak to ma się kalkulować, skoro tłumaczowi zapłacić trzeba, redaktorowi, korektorowi też wypadałoby.

Potem ktoś musi książkę złożyć w programie do składu. Do drukarni wysyłać nie trzeba, małe nakłady można puścić w usłudze print on demand.

Ale to wszystko dla powiedzmy 50...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
asymon 18.08.2020 15:23
Bibliotekarz

"malarz nie dostanie zapłaty za pół obrazu"

Raczej widzę to tak: dogadałaś się z malarzem na sześć obrazów, a on dostarczył ci cztery, za które forsę wziął, potem zaczął pić.

....ale masz te cztery obrazy, które są w sumie OK, tylko na ścianie została pusta przestrzeń, trochę brzydko to wygląda.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
kozakdowoza 20.08.2020 13:06
Czytelnik

Argument z czterema z sześciu obrazów miałby sens tylko wtedy, gdyby każdy obraz stanowił całkowicie odrębną całość. W tym wypadku mowa jednak o jednym obrazie podzielonym na sześć osobnych.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 18.08.2020 06:42
Czytelnik

Czasami jest tak.Ze ,po śmierci pisarza.Ktos inny kontynuuje,jego dzieło.Takim przykładałem,jest Saga Millennium.Nie każdego to przekonało.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post