Bieszczady i Beskid Niski. Książkowy przewodnik subiektywno-selektywny
Karpaty są pełne magii, są kręgosłupem, granicą, pomostem, bywa, że fundamentem wizji i politycznych ambicji. Dwudziesty wiek sprawił, że stanowią też gigantyczny cmentarz, a występujące w nich złoża ropy dają świadectwo masowym śmierciom sprzed milionów lat. Narody pojawiały się i znikały, niektóre próbowały brać w posiadanie, inne wrastały w okolicę. Pojedynczy ludzie wciąż szukają tu odpoczynku, ucieczki, czasem zapomnienia.
Góry te są natchnieniem muzycznym, malarskim i literackim. Każdy, kto po nich świadomie wędruje, odbiera je na swój prywatny sposób, nic więc dziwnego, że i dobór książek na ich temat, uważanych za godne polecenia, jest zazwyczaj subiektywny. Żeby zmniejszyć nieco ogromny i wielojęzyczny wybór karpackich tomów, jeszcze jedna zmienna: ograniczenie do obszaru Beskidu Niskiego i Bieszczad. To wybór osobisty i jednocześnie zachęta do podzielenia się w komentarzach równie prywatnymi ścieżkami wydeptywanymi na grzbietach Biesów i wśród półek wypełnionych różnokolorowymi okładkami z rozmaitym gatunkowo wnętrzem.
Wilhelm Mach – szkoda, że zapomniany
Lata pięćdziesiąte i Bieszczady. Najczęściej kojarzona z tym miejscem i tym czasem jest powieść „Następny do raju”. Marek Hłasko pisząc ją, wplatał w fabułę swoje wspomnienia z pracy w... Kotlinie Kłodzkiej. Z Bieszczadami nie miał nic wspólnego, niemniej w tak zwanej „świadomości zbiorowej” bardzo często tam właśnie fabuła powieści jest osadzana. O Bieszczadach i Beskidzie Niskim, prawdziwie, pisał w latach pięćdziesiątych prawie kompletnie zapomniany Wilhelm Mach. Żeby rozczarowanie oddaleniem od Bieszczad Hłaski nieco osłodzić, warto wspomnieć, że właśnie Mach darzył Marka Hłaskę gorącym afektem, wyznając mu w listach miłość braterską i... nie tylko.
„Życie duże i małe” oraz „Góry nad czarnym morzem” mocno wkomponowane są w krajobraz łagodnych wzgórz porośniętych lasami; sam ich autor pochodził spod Ropczyc, ze wsi leżącej w bezpośrednim sąsiedztwie Beskidu Niskiego. Jak na XXI wiek styl opisów trąci myszką, bliżej mu do Orzeszkowej niż Stasiuka, jednak z każdego ich słowa przebija urzeczenie piękną okolicą („Życie duże i małe”):
„Miejsce było prześliczne, otulone z bliska zacisznie gąszczem drzew, skalną po jednym brzegu calizną, a po drugim łąką i lasem, powietrzna nad nim przestrzeń nagrzana słońcem zwężała się w świecący przesmyk między dwiema ścianami zieleni, było to tak, jakby niebo zgubiło srebrną łyżkę, którą chciało zaczerpnąć słodyczy ziemi”.
Opis ten brzmi zupełnie inaczej, gdy przyswaja się go popijając herbatą z okopconego kubka, smakującą igliwiem i zgrzytającą popiołem z ogniska.
Aleksander Fredro bywał – Andrzej Stasiuk mieszka
Fredrowie gospodarowali w Cisnej, bywali w sąsiednim Baligrodzie w czasach, gdy Bieszczady i Beskid Niski kojarzyły się nie tyle z romantycznymi samotnikami, ale z biznesem, który współcześnie tworzy przemysłowe potęgi. Jacek Fredro, ojciec Aleksandra, wydobywał w okolicach Cisnej rudy żelaza i wytapiał je w hutach, a niewiele kilometrów dalej rozpoczął się komercyjny byt jednego z najważniejszych współczesnych surowców – ropy naftowej. Paradoksalnie, być może to, co stało się w drugiej połowie lat czterdziestych XX wieku – wysiedlenie dwóch żyjących tu ludó, Łemków i Bojków – sprawiło, że już niedługo później sam przyjazd w okolice Komańczy, Cisnej lub Baligrodu zmieniał sposób myślenia o świecie.
Tak stało się z pisarzem, poetą i wydawcą Andrzejem Stasiukiem, który przybył w 1986 najpierw do Czarnego, a potem osiadł w Wołowcu w pobliżu Bartnego. Czarne dało nazwę stworzonemu przez Stasiuka wydawnictwu, a Beskid Niski schronienie młodemu człowiekowi kompletnie niepasującemu do warszawskiej rzeczywistości lat 80. Jego „Opowieści galicyjskie”, „Dukla”, „Kroniki beskidzkie i światowe” czy nawet „Taksim” stanowią mosty, po których można przejść bezpośrednio w doliny ukryte między grzbietami gór.
Dalej, w głąb, między pnie drzew warto powędrować z „Pustym lasem” stasiukowej żony – Moniki Sznajderman. Ta książka pomoże zobaczyć snujące się między konarami i krzewami podszytu, mieszające z mgłą duchy dawnych mieszkańców Wołowca, Bartnego, Łemków i Żydów; jest ich tak wiele, wędrujących bezgłośnie po lesie, że tytuł nominowanej do Nike 2020 książki brzmi wręcz ironicznie.
Zanim wyjedziesz w Bieszczady – przeczytaj, nawet jeśli się nie zgadzasz
Kazimierz Nóżka, Marcin Scelina i nadający literacką ogładę oraz spojrzenie „z boku” Maciej Kozłowski opisują bieszczadzkie „tu i teraz”. Kto szuka rozbudowanych zdań, zapierających dech na poły poetyckich opisów – srodze zawiedzie się czytając „Zanim wyjedziesz w Bieszczady” oraz kontynuację, czyli „Zanim wyjedziesz w Bieszczady. Przystanek Jezioro”. Brak wielokrotnie złożonych fraz nie wyklucza jednak autentycznej „niemniejkrotnie wzmożonej” miłości i spokojnej akceptacji codziennego świata otaczającego leśników z Baligrodu, będących współautorami i niewyczerpanymi źródłami historii z tej książki. Pokoleniowe rozziewy w dyskusjach między Kazimierzem a Marcinem tworzą przestrzeń, w której moszczą się przeróżne historie, uczesane nieco przez Macieja.
Pisanie o Bieszczadach we współczesnym stylu i cenne spojrzenie z zewnątrz łączy w swojej książce „Kiczery. Podróż przez Bieszczady” warszawiak Adam Robiński. O ile u mieszkających „w” Bieszczady są środowiskiem życia, które często jest eksploatowane – z szacunkiem – owszem, ale i z pewną bezwzględnością, to w Robińskim i jego pisaniu więcej jest pięknoducha i mistyka. Nie wyklucza to jednocześnie podejścia do mieszkańców tych okolic z, przynajmniej próbą, zrozumienia.
Z jedną lub drugą filozofią spojrzenia na góry można się zgadzać lub nie. Przeczytanie książek o Bieszczadach i Beskidach pozwoli jednak więcej zrozumieć. To ważne, zanim się rzuci wszystko i... postąpi jak egzaltowane bohaterki powieści Marii Nurowskiej: „Nakarmić wilki” i „Requiem dla wilka”. Oba tomy niestety do czytania się nie nadają, nawet jeśli do okopconego kubka ze smakującą igliwiem i popiołem herbatą dodamy innego, prócz ropy, płynnego dobra opisywanych okolic.
komentarze [8]
"Nieludzki doktor" Janickiego i książki krajoznawcze Stanisława Krycińskiego.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPolecam Kiczery. Podróż przez Bieszczady. Dwa lata temu mój tato dostał w prezencie pod choinkę Bieszczady w PRL-u Bieszczady w PRL-u. Część 2 Bieszczady w PRL-u. Część 3
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejAch, Bieszczady, Bieszczady. Piękne to góry. W tym roku, za sprawą epidemii, razem z dziewczyną mocno zrewidowaliśmy plany wakacyjne i z racji decyzji, by urlop spędzić w Polsce, mieliśmy okazję pochadzać właśnie po Bieszczadach. Udało nam się zdobyć Smerek, Połoninę Wetlińską i Caryńską, byliśmy też na Szerokim Wierchu i Tarnicy. Z mniej znanych tras i szczytów, weszliśmy...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejZapraszam kiedyś, jeśli będzie czynna - nieco dalej na zachód w pasmo Wysokiego Działu do bazy Rabe :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJeszcze tegoroczny laureat Nike - Radek Rak i jego Baśń o wężowym sercu :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postByłem tu i tu.Z Bieszczad,to bym polecił horror Folk i kryminał.Mroczna Tajemnica Bieszczad.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post