Bieszczady w PRL-u. Część 3

Okładka książki Bieszczady w PRL-u. Część 3 Krzysztof Potaczała
Okładka książki Bieszczady w PRL-u. Część 3
Krzysztof Potaczała Wydawnictwo: Bosz reportaż
128 str. 2 godz. 8 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Bosz
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Liczba stron:
128
Czas czytania
2 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375762488
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Podróż w Bieszczady, których już nie ma



5772 669 446

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
64 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
847
221

Na półkach:

Kolejny, trzeci już tom reportaży o zasiedlaniu opuszczonych terenów w Bieszczadach. Po akcji "Wisła" tereny te opustoszały, zdziczały. Wielkie przestrzenie dzikiej przyrody, piękne lasy pełne zwierząt, rozległe połoniny zaczęły przyciągać entuzjastów przygód. W Bieszczadach byli i kowboje pasący bydło, i górale z Podhala ze swoimi owcami. Pracowali tu żołnierze i więźniowie z tzw. Oddziałów Zewnętrznych. Na połoninie w Chatce Puchatka rozpoczął swe urzędowanie słynny Lutek. Były tam też zwierzęta. I konie, i osiołek, i nawet lama! A w Tworylnem zorganizowali swój zlot hippisi.

O wszystkim tym pisze autor. Oraz o podróżach żubra Pulpita, który dwukrotnie uciekł z rezerwatu. A także o problemach ludzi po upadku państwowych zakładów.

Polecam.
Reportaże są ciekawe. Pełno w nich zabawnych anegdotek.

Kolejny, trzeci już tom reportaży o zasiedlaniu opuszczonych terenów w Bieszczadach. Po akcji "Wisła" tereny te opustoszały, zdziczały. Wielkie przestrzenie dzikiej przyrody, piękne lasy pełne zwierząt, rozległe połoniny zaczęły przyciągać entuzjastów przygód. W Bieszczadach byli i kowboje pasący bydło, i górale z Podhala ze swoimi owcami. Pracowali tu żołnierze i ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
351
37

Na półkach: , ,

Jeden wieczór.
Panie Krzysztofie, dlaczego ostatnia?

Jeden wieczór.
Panie Krzysztofie, dlaczego ostatnia?

Pokaż mimo to

avatar
1933
390

Na półkach: , ,

Chciałoby się jeszcze...

A czas mija, gasi ślady.
Nic to, czas planować kolejny wypad w Bieszczady. Odświeżyć widok na Tworylne, spojrzeć znowu na Sianki, wyśledzić zanikające dymy wypalaczy węgla, dać się wychłostać wichrowi na połoninach. Iść, chłonąć, by zapragnąć powrócić przy niesprzyjającej pogodzie do lektury bieszczadzkich opowieści.

Mogę powtórzyć za Harasymowiczem:
...Zawsze kiedy tam wracam
Biorą klony mnie za wnuka

Zawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczym...

Krzysztof Potaczała też potrafi trącić strunę liryki.

Chciałoby się jeszcze...

A czas mija, gasi ślady.
Nic to, czas planować kolejny wypad w Bieszczady. Odświeżyć widok na Tworylne, spojrzeć znowu na Sianki, wyśledzić zanikające dymy wypalaczy węgla, dać się wychłostać wichrowi na połoninach. Iść, chłonąć, by zapragnąć powrócić przy niesprzyjającej pogodzie do lektury bieszczadzkich opowieści.

Mogę powtórzyć za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
269
268

Na półkach:

Pamiętam swój pierwszy wyjazd w Bieszczady. Była połowa sierpnia, a nocne niebo przecinały spadające gwiazdy. Maksimum roju Perseidów, jednego z najbardziej regularnych rojów meteorów, którego orbita krzyżuje się każdego roku z ziemską. Niesamowity spektakl, którego postanowiliśmy doświadczyć w jednym z najciemniejszych miejsc w Polsce, gdzie Wszechświat wydaje się być na wyciągnięcie ręki, porażając swoją bliskością. Niebo usiane było milionem gwiazd. Wpatrywałam się w nie z zachwytem i myślałam sobie, że właśnie dla takich chwil żyję. Schowałam sobie ją głęboko w głowie. Zaglądam często w zakamarki swojego umysłu i znajduję w nich widoki, które są wciąż żywe i ciepłą falą wlewają się w moje serce, wywołując ten specyficzny rodzaj tęsknoty, który boli a jednocześnie ociera się o perwersyjne poczucie spełnienia.

Gdybym na Połoninie Wetlińskiej znalazła się w latach 70-tych ubiegłego wieku, obok rozłożonego pod Chatką Puchatka namiotu pewnie pasłby się uwiązany do trzydziestometrowej liny koń. Skubałby obojętnie trawę, od czasu do czasu odpędzając ogonem natrętne muchy, a świat by dla niego nie istniał. W momencie, w którym zaczęlibyśmy robić kanapki, przerodziłby się jednak w ognistego rumaka, zerwał linę, wpadł galopem w biwak i stratował wszystko, co byłoby pod kopytami. Następnie pożarłby chleb ze smalcem czy z konserwą, pomidory i jabłka oraz wszystko inne, co by tam leżało, walnął na pobojowisku wielką kupę i wolnym krokiem odszedł na pastwisko.

Koń, o którym mowa, nazywał się Erat i faktycznie mieszkał na połoninie, pomagając ówczesnym gospodarzom radzić sobie z trudami życia w bieszczadzkiej dziczy. Nie był jednak jedynym zwierzęciem, które żyło opodal schroniska. Przez zwierzyniec na połoninie przewinął się również, poprzednik Erata, koń Karo, który pozwalał stawać na swoim grzbiecie, osioł Gapa, który pewnego dnia capnął turystkę za pierś i za nic w świecie nie chciał puścić oraz lama Iwan, która zaprzyjaźniła się z kozą Beksą, osłaniając ją swoim ciałem od nieprzyjemnych podmuchów śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

To tylko jedna z dwunastu historii przewijających się przez kartki „Bieszczadów w PRL-u”. Książka autorstwa Krzysztofa Potaczały jest zbiorem ilustrowanych opowieści, których nie sposób znaleźć w standardowych przewodnikach po Bieszczadach. Dzielą się nimi ludzie, którzy pamiętają jeszcze czasy raczkującej turystyki górskiej, kiedy na górskie ścieżki wkraczali pierwsi ludzie spragnieni bliskiego kontaktu z naturą.

Bieszczady jako góry dzikie i trudno dostępne (zwłaszcza w czasach PRL-u, kiedy o asfaltowych drogach można było tylko pomarzyć) obrosły mitem krainy magicznej, niezwykłej i posiadającej ten specyficzny klimat, który powoduje, że kiedy człowiek trafi tam raz, ma ochotę wracać już zawsze. Mi się ten mit podoba, kupuję go, bo sama za Bieszczadami tęsknię, ale jednocześnie mam świadomość tego, że Bieszczady na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat zmieniły się, a wraz z nimi specyfika górskich wędrówek, o czym świadczą choćby budowane właśnie schody prowadzące na Tarnicę. I kiedy na to patrzę, myślę sobie, że bardzo nie chciałabym w Bieszczadach kolejnego Giewontu. Że bardziej przemawia do mnie ten PRL, w którym choć żyło się ciężej, to może bardziej prawdziwie. Że gdybym mogła, to z chęcią cofnęłabym się w czasie, by na własne oczy zobaczyć Kwaterę Klanu Kowbojów i Trampów spod Baligrodu, więzienne oddziały Oddziałów Zewnętrznych czy przystanek Rainbow Family w Tworylnem.

I doświadczyć, czym jest „prawdziwe, bieszczadzkie życie”.

Justyna Sekuła / Bookeriada.pl

Pamiętam swój pierwszy wyjazd w Bieszczady. Była połowa sierpnia, a nocne niebo przecinały spadające gwiazdy. Maksimum roju Perseidów, jednego z najbardziej regularnych rojów meteorów, którego orbita krzyżuje się każdego roku z ziemską. Niesamowity spektakl, którego postanowiliśmy doświadczyć w jednym z najciemniejszych miejsc w Polsce, gdzie Wszechświat wydaje się być na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1548
863

Na półkach: , , ,

Mamy tu spory kawałek historii, ale głównie takiej, której próżno szukać w podręcznikach. Są to opowieści o zwykłych ludziach, o tym jak im się żyło w tamtych czasach. O tym, jak postęp docierał na tamte tereny, chociaż z pewnym opóźnieniem... Mamy tu sporo ciekawostek z tamtych lat. Zwykłych a jakże niezwykłych historii.

Mnie ta opowieść skłoniła do refleksji. Wyobrażając sobie ówczesne bezdroża, chyba pierwszy raz ciepło pomyślałam o naszych współczesnych dziurawych drogach. Do tego ciężkie warunki socjalne... Myszy i szczury. Przyzwyczailiśmy się do pewnego standardu życia i dlatego niektóre rzeczy aż nie mieszczą się nam w głowie.

"Bieszczady w PRL-u 3" to naprawdę świetnie napisana książka. Ciekawa i pouczająca. Autor umieścił w niej mnóstwo zdjęć, które świetnie uzupełniają tę opowieść, pomagają ją nam lepiej zrozumieć i wyobrazić. Reporterze pana Krzysztofa są bardzo wnikliwe i wciągające. W przypadku tej książki nie potrafię się do niczego przyczepić. Jestem nią w pełni usatysfakcjonowana.

Jedyne czego żałuję, to to, że poznałam tę serię od ostatniej części. Na szczęście poszczególne książki można czytać w dowolnej kolejności, więc nie pozostaje mi nic innego, jak rozejrzeć się za dwoma pierwszymi tomami i zabrać się za ich czytanie.

Serdecznie polecam, bo to prawdziwa perełka!

Całość na:
http://korcimnieczytanie.blogspot.com/2015/06/krzysztof-potaczaa-bieszczady-w-prl-u-3.html

Mamy tu spory kawałek historii, ale głównie takiej, której próżno szukać w podręcznikach. Są to opowieści o zwykłych ludziach, o tym jak im się żyło w tamtych czasach. O tym, jak postęp docierał na tamte tereny, chociaż z pewnym opóźnieniem... Mamy tu sporo ciekawostek z tamtych lat. Zwykłych a jakże niezwykłych historii.

Mnie ta opowieść skłoniła do refleksji. Wyobrażając...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4401
1288

Na półkach: , , ,

http://mojswiat-szelestkart.blogspot.com/2015/06/krzysztof-potaczaa-bieszczady-w-prl-u-3.html

http://mojswiat-szelestkart.blogspot.com/2015/06/krzysztof-potaczaa-bieszczady-w-prl-u-3.html

Pokaż mimo to

avatar
119
74

Na półkach: ,

w sumie zaczęłam od końca,bo od przeczytania ostatniej książki z serii Bieszczady PRL-u. Jestem bardzo zadowolona z tej książki. Dużo ciekawych informacji, które autor tak lekko i trafnie przedstawia. W zasadzie mam apetyt na więcej :-)

w sumie zaczęłam od końca,bo od przeczytania ostatniej książki z serii Bieszczady PRL-u. Jestem bardzo zadowolona z tej książki. Dużo ciekawych informacji, które autor tak lekko i trafnie przedstawia. W zasadzie mam apetyt na więcej :-)

Pokaż mimo to

avatar
457
399

Na półkach: ,

Cudo to nie jest, ale miło sobie przypomnieć. Nachodziłem się po Bieszczadach, oj nachodziłem...

Cudo to nie jest, ale miło sobie przypomnieć. Nachodziłem się po Bieszczadach, oj nachodziłem...

Pokaż mimo to

avatar
62
15

Na półkach:

Kolejna część, kolejne ciekawe historie, ale szkoda, że takie krótkie

Kolejna część, kolejne ciekawe historie, ale szkoda, że takie krótkie

Pokaż mimo to

avatar
92
91

Na półkach:

Ostatnia część z trylogii.Dobra ale dużo krótsza od części pierwszej.Ciekawe historie transformacji ustrojowej w Bieszczadach.

Ostatnia część z trylogii.Dobra ale dużo krótsza od części pierwszej.Ciekawe historie transformacji ustrojowej w Bieszczadach.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    75
  • Chcę przeczytać
    69
  • Posiadam
    31
  • Bieszczady
    5
  • Historia
    2
  • 2023
    2
  • Przeczytane 2015
    2
  • 2021
    1
  • Literatura faktu
    1
  • Przeczytam 52 książki w 2019 r.
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Bieszczady w PRL-u. Część 3


Podobne książki

Przeczytaj także